-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
2022-03-08
2022-02-18
2017-04-06
2016-04-28
„[…] bo życie jest przygodą, czyż nie?”
Przyznam się, że z ogromną ciekawością sięgałam po tę książkę, przede wszystkim z uwagi na czas umiejscowienia akcji, dawno nie czytałam powieści, której fabuła osadzona jest w klimatach pierwszego ćwierćwiecza XX wieku, do tego w polskich realiach. Jak widać, kolejny raz nie zawiodła mnie intuicja bowiem niniejsza powieść, okazała się dla mnie nie tylko fascynującą przygodą, ale także wskrzeszeniem dawnych lekcji historii, swoistym repetytorium, dzięki któremu wygrzebałam z zakamarków mojej pamięci zdarzenia, które dla nas Polaków, są niezwykle ważne, i o których nie powinniśmy zapominać.
"Śmierć frajerom" Grzegorza Kalinowskiego to książka, w której fikcja zlewa się z wydarzeniami historycznymi. W tej powieści losy postaci wymyślonych plączą się z dziejami autentycznych bohaterów — takich, którzy znacząco zapisali się na kartach historii. W niniejszej powieści pojawia się mnóstwo różnorodnych kreacji, ale postacią kluczową, na której należy się skoncentrować, jest Henryk Wcisło — to jego losy poznajemy od chwili urodzenia, obejmują one lata od 1905 do 1925 roku. Czytelnik w tym czasie poznaje historię Polski — w głównej mierze Warszawy — od czasów zaborów, przez okres I wojny światowej, aż po lata międzywojenne i mimo tej rozpiętości czasowej jest to opowieść bardzo płynna, wielowymiarowa, niezwykle intrygująca, chwilami zabawna, wypełniona warszawską, a także śląską gwarą, pełna przygód, które czytelnik dziarsko przeżywa wraz z bohaterami. Jednakowoż muszę wspomnieć, że jest to powieść, która bardziej spodoba się męskiej rzeszy czytelników, aczkolwiek ja, jako kobieta również odnalazłam się w niej bez większych przeszkód.
Henryk Wcisło to postać, która początkowo wzbudza sentyment, jest błyskotliwym chłopcem z warszawskiej Woli, uwielbiającym literaturę, który w okresie młodzieńczym przeistacza się w sympatycznego rozrabiakę. Cechuje go także odwaga i spryt, jest bardzo rozgarniętym młodzieńcem, dlatego zaczyna uczestniczyć w zamachach na niemieckich szpicli oraz w tajnych akcjach organizacji wojskowych, jako ochotnik trafia do wojska, gdzie bierze udział w Powstaniu Śląskim oraz wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Aczkolwiek Henio może budzić także skrajne emocje, gdyż w rezultacie wplątuje się w świat szemranych interesów, nieuczciwej polityki, wchodzi w układ ze słynnym kasiarzem Szpicbródką i coraz głębiej tkwi w trefnym półświatku II Rzeczypospolitej, stając się swego rodzaju gangsterem i złodziejem — a wróg czuwa i w każdej chwili jest gotów wziąć odwet! Śmierć frajerom — tylko kim są tytułowi frajerzy? Z jakimi przeciwnościami losu przyjdzie się zmierzyć jeszcze Henrykowi Wcisło? O tym już napisać nie mogę, ale polecam Waszej uwadze tę książkę, która dla mnie okazała się frapującą przygodą, pełną skrajnych emocji, dzięki której — oczami wyobraźni — przeniosłam się do starodawnej Warszawy, a także do znanego mi dobrze Śląska, otarłam się również o Witkacego oraz Wiesława Broniewskiego, przeżyłam mnóstwo brawurowych epizodów, które nieuchronnie przywodziły mi na myśl takie filmy jak „Vabank”, czy „Gang Olsena”.
Ciekawa jest również geneza tej publikacji, którą autor zawarł w posłowiu. Pierwotnie miał powstać scenariusz do serialu historycznego, jednakże skończyło się wyłącznie na planach, a jednak Grzegorz Kalinowski tworzył dalej, już bez ograniczeń, jakie rodzi budżet w przypadku ekranizacji. Odżyły też stare opowieści, które autor słyszał od babci, dziadka, rodziców, a także ciotek i wujów. Wiele z nich to autentyczne historie, które wydają się nieprawdopodobne, a jednak wydarzyły się naprawdę, dawno temu, w Warszawie — jaką mało kto jeszcze pamięta. Kiedy czytałam tę książką odniosłam wrażenie, że twórca doskonale odnajduje się w tamtych realiach, świetnie operuje ówczesnym językiem, a także posiada nienaganną wiedzę — Grzegorz Kalinowski sprawia wrażenie bardzo kompetentnej osoby, znakomicie przygotowanej do napisania tego typu powieści, dzięki czemu książka wydaje się szalenie autentyczna i uporządkowana.
Reasumując, „Śmierć frajerom” Grzegorza Kalinowskiego to błyskotliwie i sumiennie ukazana opowieść, która dla wielu może okazać się ciekawą lekcją historii. Mam wrażenie, że niezwykle mało jest tego typu publikacji na polskim rynku wydawniczym, wyjątkowo oryginalnych i niebanalnych — słowem prima sort! Niniejsza publikacja nie stanowi wyłącznie brawurowej powieści w stylu łotrzykowskim, jest w niej także miłość, tęsknota i żal, tudzież humor i dobra zabawa — naprawdę nie sposób się nudzić podczas lektury tej publikacji. II Rzeczpospolita jawi się w tej opowieści w malowniczy i wielowymiarowy sposób, a czytelnik wraz z Heniem i jego ferajną podąża śladami wielu znanych epokowych postaci, biorąc udział nie tylko w wydumanych epizodach, ale także w tych prawdziwych, bardzo ważnych i głęboko zapisanych na kartach historii naszego kraju. Jeśli jesteście miłośnikami literatury, której fabuła osadzona jest w realiach starodawnej Polski, koniecznie sięgnijcie po „Śmierć frajerom” — dla mnie niniejsza publikacja okazała się zajmującą, ale i kształcącą rozrywką, dlatego natychmiast sięgam po tom II tej niezwykle intrygującej warszawskiej sagi — przede mną kolejna przygoda w towarzystwie niepokornego Henia. :)
________________________________________________________________
http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com/2016/04/smierc-frajerom-grzegorz-kalinowski.html
„[…] bo życie jest przygodą, czyż nie?”
Przyznam się, że z ogromną ciekawością sięgałam po tę książkę, przede wszystkim z uwagi na czas umiejscowienia akcji, dawno nie czytałam powieści, której fabuła osadzona jest w klimatach pierwszego ćwierćwiecza XX wieku, do tego w polskich realiach. Jak widać, kolejny raz nie zawiodła mnie intuicja bowiem niniejsza powieść, okazała...
2016-03-31
„Człowiek odnosi w życiu wiele ran. Najgorszymi spośród nich są te, których nie widać, gdyż pozostają ukryte na dnie ludzkiej duszy…”.
Czy historia miłości naznaczonej piętnem holokaustu widziana oczami niemieckiej pisarki może dla nas, Polaków, stać się wytworem godnym uznania i aprobaty? Czy te ciężkie, bolesne i ciągle dla nas drażliwe kwestie zobrazowane na podstawie faktów historycznych oraz niewątpliwie sprawnej wyobraźni Hanni Müzner mogą wywołać w nas poruszenie i skłonić do chwilowej zadumy? Po lekturze publikacji „Miłość w czasach zagłady” jestem przekonana, że niniejsza lektura poruszy struny wrażliwości niejednego czytelnika, przywoła bolesne wspomnienia, pozostawiając ślad w jego umyśle — czy trwały i bardzo bolesny? To już kwestia indywidualnej wrażliwości i odporności psychicznej. Bez wątpienia historia ukazująca losy kilku pokoleń kobiet na tle dramatycznych wydarzeń z okresu II wojny światowej opisana przez Hanni Müzner to bardzo intrygująca, zajmująca i niepokojąca opowieść, która na wiele godzin porwała mnie w daleką i bardzo emocjonalną podróż, ukazując wielopokoleniową rodzinę, na której wojna odcisnęła długotrwałą skazę, komplikując życie bohaterów jeszcze przez wiele lat…
„[…] na wojnie nie marnuje się nic, poza ludzkim życiem”. (str. 95)
Felicity — jedna z bohaterek niniejszej książki za sprawą odnalezionego przez jej matkę pamiętnika odkrywa mroczną tajemnicę, którą przez wiele głęboko w sercu skrywała jej niedawno zmarła babcia. Wspomnienia sięgają lat 20., kiedy to między innymi po nieudanym puczu monachijskim Adolf Hitler trafił na pięć lat do więzienia, gdzie napisał książkę Mein Kampf, tym samym tworząc szaleńczy program ruchu nazistowskiego. Właśnie w tym czasie swoje poukładane i spełnione życie wiodła prababcia Felicity, Elisabeth — słynna śpiewaczka operowa, żona lekarza o żydowskim pochodzeniu. Niestety gwałtowny przewrót w państwie niemieckim spowodowany kryzysem gospodarczym oraz wyborami, w których sukces odniósł Adolf Hitler, zupełnie rujnuje beztroskie i stabilne życie Elisabeth, tym samym wpływając w negatywny sposób na dalsze losy kolejnych pokoleń. W dalszej części autorka koncentruje się przede wszystkim na wydarzeniach z życia córki Elisabeth — Deborah, która to w okresie holokaustu na skutek wątpliwych decyzji swojej matki, ponosi istotne i brzemienne w skutkach konsekwencje — zresztą podyktowane także jej bardzo młodym wiekiem oraz ogromną naiwnością, której chwilami zupełnie nie potrafiłam pojąć.
Autorka w ciekawy sposób podzieliła tę historię na pięć części, ukazując dzieje kolejnych bohaterek zaczynając od czasów współczesnych, następnie przenosząc czytelnika w odległe lata 20., prowadząc przez okres II wojny światowej oraz jej finał, ponownie wracając do czasów bieżących. Akcja toczy się na różnych terytoriach, śledzimy wydarzenia mające miejsce między innymi w Monachium, Berlinie i Szwajcarii. Hanni Müzner pokusiła się również na umiejscowienie fabuły w okupowanej przez Niemców Polsce, konkretnie w Krakowie — dzięki czemu w trakcie lektury trudno narzekać na nudę, czy monotonię. Tę książkę czyta się jednym tchem, ze względu na niejednolitość obszarów, wielowątkowość, różnorodność i wyrazistość bohaterów oraz fabułę umiejscowioną na wielu płaszczyznach czasowych, przy czym współczesność zajmuje jej najmniejszą część. To okres wielkiej przemiany, swoistej inwazji na naród żydowski, którego efektem była II wojna światowa, jest głównym tłem wszystkich wydarzeń. Według mnie ciekawym zabiegiem okazało się połączenie faktów historycznych z fikcją literacką i chociaż ukazana historia chwilami wydaje się nierealna, to biorąc pod uwagę fakt, iż wojna naznaczyła się wieloma nieprawdopodobnymi wydarzeniami, można spokojnie przymknąć oko na pewne zbiegi okoliczności oraz ogromną naiwność jednej z bohaterek. Bez wątpienia Hanni Müzner stworzyła bardzo frapującą, porywającą i szalenie emocjonującą historię, od której nie sposób oderwać uwagi, co w moim wypadku skończyło się nieprzespaną nocą, natomiast po odwróceniu ostatniej strony poczułam przede wszystkim satysfakcję, zadowolenie i uczucie dobrze spędzonego czasu.
Reasumując, „Miłość w czasach zagłady” Hanni Müzner to wielopłaszczyznowa opowieść o głęboko skrywanych rodzinnych tajemnicach, o miłości wystawionej na ciężką próbę, o złożonych i dotkliwych dziejach pokolenia kobiet, którym przyszło żyć w czasach postępującego odczłowieczenia i etycznego upodlenia panującej rasy panów, które to narzuciło ówczesnemu społeczeństwu barbarzyńską wizję świata, zupełnie wyniszczając poczucie moralności, tym samym zamieniając wielu ludzi w istoty rządne wyłącznie krwi i wendetty. To kolejna książka, która doskonale obnaża nieprzewidywalność ludzkiego umysłu. Ukazuje także, jak olbrzymie piętno w psychice odciska wojna — mentalne zniewolenie i zezwierzęcenie — które jeszcze przez wiele lat każe płacić wysoką cenę nie tylko za błędy popełnione w tamtym bezlitosnym i wyjątkowo przykrym okresie, ale także za zwykłą bezsilność i brak możliwości wyzwolenia się od destrukcyjnych zachowań żadnych krwi ludzi. To bardzo przykre, ale dla ludzkości wojna okazała się swoistym egzaminem, okresem próby dla wielu zasad moralnych — niestety mnóstwo ludzi poległo na tym gruncie z kretesem, całe szczęście byli też tacy, którzy wykazali się hartem ducha, odwagą i niezłomnością charakteru — między innymi dzięki takim publikacjom ciągle pamiętamy o jednych i drugich...
Książkę polecam czytelnikom lubiącym prozę, w której tłem ukazanych wydarzeń są surowe czasy holokaustu, dla których mieszanka faktów historycznych z fikcją literacką stanowi interesujące połączenie gatunków — osobiście bardzo lubię i cenię tego typu publikacje, dlatego dla mnie była to satysfakcjonująca, wartościowa, ale i niepokojąca przygoda. Dzięki tej książce przeniosłam się do świata kobiet uwikłanych w zawiłe relacje damsko-męskie, których wynikiem było swoiste wyniszczenie, a jego następstwa odbiły się na kolejnych pokoleniach. Niewątpliwie jest to książka obok, której trudno przejść obojętnie...
__________________________________________________________________
http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com/2016/03/miosc-w-czasach-zagady-hanni-muzner.html
„Człowiek odnosi w życiu wiele ran. Najgorszymi spośród nich są te, których nie widać, gdyż pozostają ukryte na dnie ludzkiej duszy…”.
Czy historia miłości naznaczonej piętnem holokaustu widziana oczami niemieckiej pisarki może dla nas, Polaków, stać się wytworem godnym uznania i aprobaty? Czy te ciężkie, bolesne i ciągle dla nas drażliwe kwestie zobrazowane na podstawie...
2014-08-19
Do przeczytania powieści Sebastiana Faulksa „Ptasi śpiew” skłoniły mnie wysokie oceny i bardzo dobre opinie na temat tej książki. Ponadto powieść została okrzyknięta bestsellerem, chociaż ten fakt raczej nie skłania mnie do sięgania po książki, ale skoro ta pozycja związana była z tematem I wojny światowej to tym bardziej chciałam ją przeczytać. I muszę przyznać, że jest mi bardzo trudno ocenić tę powieść a to, dlatego, że niestety na mnie nie zrobiła tak ogromnego wrażenia jak na innych. Absolutnie nie chcę napisać, że książka jest zła, ale jakiś czas temu miałam przyjemność zapoznać się z twórczością innego pisarza i mam tu na myśli E.M. Remarque’a, a w szczególności książkę pt.: „Na zachodzie bez zmian”, która także dotyczy tematu związanego z I wojną światową.
Odnoszę wrażenie, że „Ptasi śpiew” to próba ukazania tego, co już znakomicie zrobił Erich Maria Remarque, ale w nieco mniej ciekawy i bardziej rozlazły sposób. Po przeczytaniu „Ptasiego śpiewu” tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że „Na zachodzie bez zmian” E.M. Remarque,a to wyśmienita kwintesencja tego, co działo się w okopach w okresie I wojny światowej, według mnie to właśnie książka Pana Remarque w doskonały sposób ukazuje, jak ogromne piętno w psychice młodych ludzi odcisnęła walka na froncie i jakim bestialstwem jest wojna.
Bardzo przepraszam Wszystkich tych, na których „Ptasi śpiew” zrobił bardzo dobre wrażenie, mnie niestety nie przypadł do gustu, być może jest to spowodowane tym, iż uwielbiam twórczość właśnie Remarque’a i to jego powieści swego czasu wywarły na mnie olbrzymie wrażenie. Powieść Pana Sebastiana Falks’a niestety mnie nie porwała, a wręcz nawet momentami czytanie jej strasznie mnie męczyło, a ponieważ nie lubię nie kończyć raz rozpoczętych książek, jakoś przez nią przebrnęłam. Niestety zakończenie tej powieści już całkowicie pogrążyło ją w moich oczach i niezmiernie rozczarowało, dla mnie było zbyt trywialne, mdłe i wyidealizowane, jak typowe romansidło z rodu Harlequina.
Ja dałam tej książce, aż 6 gwiazdek i więcej nie mogę, bo jak dla mnie to i tak już za dużo, ale nie chcę nikogo zrażać do tej powieści. Dlatego Drodzy Czytelnicy, przeczytajcie i oceńcie ją sami, być może Wam bardziej przypadnie do gustu, gdyż książka nie jest zła, tylko dla mnie czegoś w niej zabrakło, albo po prostu było zbyt wiele.
Do przeczytania powieści Sebastiana Faulksa „Ptasi śpiew” skłoniły mnie wysokie oceny i bardzo dobre opinie na temat tej książki. Ponadto powieść została okrzyknięta bestsellerem, chociaż ten fakt raczej nie skłania mnie do sięgania po książki, ale skoro ta pozycja związana była z tematem I wojny światowej to tym bardziej chciałam ją przeczytać. I muszę przyznać, że jest mi...
więcej mniej Pokaż mimo to
Do przeczytania tej powieści zachęcił mnie mój tata, który swego czasu zapoznał się z twórczością Ericha Marii Remarque’a i właśnie ta książka zrobiła na nim największe wrażenie.
"Na zachodzie bez zmian" E.M. Remarque'a to powieść, która w niesłychanie realistyczny i okrutny sposób ukazuje bezsens prowadzenia wojny. Autor w bardzo obrazowy sposób przedstawił codzienne życie w okopach, przerażające warunki, w jakich przebywali walczący na froncie ludzie, bród, głód oraz konających żołnierzy, ich męczarnię, jęki i ogromne cierpienie, które w konsekwencji prowadziło do śmierci bądź trwałego kalectwa, zarówno tego fizycznego i jaki i psychicznego.
Jeden z moich ulubionych cytatów z tej książki:
„Wypowiedzenie wojny powinno być czymś w rodzaju ludowego pikniku, z biletami wstępu i muzyką, podobnie jak walki byków. Potem na arenę powinni wyjść, ubrani w kąpielówki i uzbrojeni w kije, ministrowie oraz generałowie obu krajów i nacierać na siebie. Kto zostałby na placu, tego kraj by zwyciężył. Było by to bardziej proste i lepsze od tego tutaj, gdzie walczą ze sobą niewłaściwi ludzie.”
„Na zachodzie bez zmian” E.M. Remarque’a to powieść o okrutnych dziejach młodego pokolenia, które zostało zniszczone przez wojnę, o ich bohaterstwie, o niedorzeczności wojny oraz trudach powrotu do normalności. Gorąco polecam, czytałam tę książkę już dawno, ale poruszyła mnie do głębi i na zawsze pozostanie w mej pamięci. Po jej przeczytaniu zapoznałam się jeszcze z kilkoma książkami tego autora i muszę przyznać, że styl pisania Remarque’a przypadł bardzo do mojego gustu, dlatego polecam również inne powieści tego mistrza pióra, takie jak np.: „Łuk triumfalny”, „Noc w Lizbonie” czy „Drogę powrotną”.
Jeszcze raz gorąco zachęcam do zapoznania się z książką pt.: „Na zachodzie bez zmian”, w mojej opinii ta powieść zasługuje na najwyższą ocenę, na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę, na pewno sięgnę jeszcze po inne dzieła Ericha Marii Remarque’a!
Do przeczytania tej powieści zachęcił mnie mój tata, który swego czasu zapoznał się z twórczością Ericha Marii Remarque’a i właśnie ta książka zrobiła na nim największe wrażenie.
"Na zachodzie bez zmian" E.M. Remarque'a to powieść, która w niesłychanie realistyczny i okrutny sposób ukazuje bezsens prowadzenia wojny. Autor w bardzo obrazowy sposób przedstawił codzienne życie...
2013-12-02
„Dziewczynka w czerwonym płaszczyku” Romy Ligockiej to autobiografia autorki, która jest bardzo intymna i działa w niezwykły sposób na naszą wyobraźnię. W trakcie czytania towarzyszy nam ciągły strach, smutek i wstręt do niemieckich żołnierzy, którzy w tak okrutny i brutalny sposób traktowali Żydów w okresie II wojny światowej.
Autorka, jako mała dziewczynka przebywała w Getcie Krakowskim wraz z rodzicami i babcią, gdzie panowały makabryczne warunki, a ludzie każdego dnia zmagali się z głodem i strachem. Pewnego dnia Niemcy na oczach małej Romy zabierają jej babcię, z którą jest bardzo związana, a w późniejszym czasie do domu nie wraca również jej ojciec. Dziewczynka pozostaje jedynie z matką. Przez cały okres trwania wojny Roma wraz z mamą jest zmuszona ukrywać się przed Niemcami. Autorka wychowywała się w braku poczucia bezpieczeństwa, ciągłym strachu i ogromnej samotności, otoczona wyłącznie światem dorosłych, w ogromnej tęsknocie za beztroskimi zabawami z dziećmi. Opisy brutalnych wysiedleń Żydów z Getta, są wstrząsające. Roma Ligocka opowiada o maleńkich dzieciach, ludziach starszych, chorych, nie nadających się do pracy, którzy są niepotrzebni i odrzucani, jak worki wypełnione starociami, często zabijani na oczach wszystkich.
"To było pożyczone życie, pożyczone dzieciństwo u pożyczonej rodziny, u której miałam nawet pożyczoną babcię".
Po zakończeniu wojny autorce oraz innym Żydom nadal nie jest łatwo odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Mimo wolności, po tak traumatycznych przeżyciach ci ludzie i tak pozostają więźniami własnej przeszłości i strachu, są jak dzikie, zastraszone zwierzęta, wypuszczone nagle z klatek. Dzieci, którym odebrano beztroskie dzieciństwo nie potrafią zawierać nowych przyjaźni, są nieufne, zagubione i bezradne. W zasadzie nie mogą liczyć na dorosłych, którzy sami są zdezorientowani i nieporadni. Do tego po wojnie wszędzie panuje całkowity chaos. Kiedy Roma Ligocka opisuje swoje losy po zakończeniu wojny, książka staje się jeszcze bardziej ciekawa i emocjonująca, nie sposób się od niej oderwać. Dla Romy, która wychowała się w czasie okupacji, ciągłego strachu i braku poczucia bezpieczeństwa, ku rozpaczy swej matki komunizm nagle wydaje się prosty i zrozumiały. Zachwyca ją, bo jest w nim miejsce dla każdego, nagle przestaje mieć znaczenie, że jest żydówką. Staje się małą aktywistką. Przez wiele lat zmaga się z ranami z przeszłości i zupełnie przestaje sobie radzić z własnym życiem. Po wielu latach autorka zdaje sobie również sprawę, iż psychiczne rany ofiar Holokaustu ranią również ich dzieci. Autobiografia Pani Romy Ligockiej jest niebywale wstrząsająca i pełna negatywnych uczuć i przekonań, dorosłe życie autorki jest pasmem niepowodzeń w sferze emocjonalnej, jednakże sukcesy na płaszczyźnie zawodowej oraz oddanie jej syna daje jej motywację do rozpoczęcia nowego, lepszego życia.
Na początku wojny w całym województwie krakowskim mieszkało około 225 tysięcy Żydów, po zakończeniu wojny uratowało się zaledwie 15 tysięcy, głównie dzięki pomocy Polaków, choć groziła za to kara śmierci. Książka jest między innymi formą podziękowania i wyrażenia wdzięczności wobec ludzi, którzy narażali własne życie, by ocalić innych. Gorąco polecam zapoznanie się z tą autobiografią. W moim odczuciu książka zasługuje na najwyższą ocenę.
„Dziewczynka w czerwonym płaszczyku” Romy Ligockiej to autobiografia autorki, która jest bardzo intymna i działa w niezwykły sposób na naszą wyobraźnię. W trakcie czytania towarzyszy nam ciągły strach, smutek i wstręt do niemieckich żołnierzy, którzy w tak okrutny i brutalny sposób traktowali Żydów w okresie II wojny światowej.
Autorka, jako mała dziewczynka przebywała w...
2014-01-27
Do przeczytania książki zachęcił mnie znajomy, inaczej pewnie nie sięgnęłabym po tę lekturę. Po zapoznaniu się z tą pozycją mam dosyć mieszane uczucia, dlatego trudno jest mi ją właściwie ocenić. W trakcie jej czytania były chwile, w których miałam nieodpartą ochotę odłożyć książkę na bok, ale jako, że bardzo nie lubię tego robić brnęłam w nią dalej. Po jej skończeniu przyznam, że nie żal mi czasu, który spędziłam na tą książką. Mimo wielu trudności warto było się z nią zapoznać.
„Niebko” autorstwa Brygidy Helbig to książka napisana bardzo chaotycznie, bez określonej chronologii wydarzeń, przez, co chwilami trudno domyślić się, w jakim roku rozgrywa się akcja tej książki oraz w jakim miejscu toczą losy bohaterów. Przez ten brak porządku wydarzeń książka początkowo staje się niezrozumiała. Należy być mocno skoncentrowanym, aby nie pogubić się w tej zawiłej historii. Dopiero w dalszej części opowieści fabuła książki zaczyna pomału układać się w głowie w sensowną i zrozumiałą całość.
Niebko to zabawa w odkrywanie rodzinnych sekretów. To książka o dwóch, zupełnie różnych rodzinach, o dziejach polskiego i niemieckiego pokolenia. Niebko to także książka o trudnościach życia codziennego, o braku właściwych autorytetów, które w konsekwencji prowadzą do popełniania życiowych błędów.
Zimą 1939 roku rodzina Willika Kellera uciekła do Warthegau (byli tzw. Niemcami ze Wschodu), którzy dla Hitlera (Niemca z Berlina) byli gorszym, trzecim gatunkiem Niemców, materiałem niepełnowartościowym. Nadawali się wyłącznie do tego, aby ich wykorzystać i wycisnąć z nich wszystkie soki. W ówczesnych hierarchia ludzi wyglądała następująco: pierwsi byli Reichsdeutsche, potem Volksdeutsche, za nimi Polacy, a na samym końcu istoty nieposiadające żadnego statusu prawnego, ani ludzkiego, czyli Żydzi i Cyganie. W trakcie pobytu w Niemczech Willik miał możliwość uczęszczać do szkoły, w pracach domowych jego matce pomagał parobek, który był Polakiem. W czasie trwania wojny rodzina Kellerów całkiem dobrze sobie radziła, jednakże w momencie jej zakończenia, kiedy to wielu Niemców musiało uciekać przed Armią Czerwoną, losy, Willika oraz jego rodziny stały się bardzo skomplikowane.
Rodzina Basi Drzewuckiej została wywieziona przez Rosjan do Kazachstanu. Tam mieszkali w wybudowanej przez siebie glinianej chacie. Anna (matka Basi) wraz z córkami pracowała w Kołchozie, a jej mąż Jakub zarabiał na utrzymanie rodziny, jako przewoźnik. Przeprawiał przez rzekę przede wszystkim Kazachów wraz z wozami i końmi. W okresie II wojny światowej hierarchia w Kazachstanie była zupełnie inna niż w Werthegau: na pierwszym miejscu byli Rosjanie, następnie Polacy, a na końcu folksdojcze. W tym czasie rodzinie Drzewuckich żyło się całkiem znośnie. Jednakże, kiedy Jakub został powołany do polskiej armii, a głową rodziny musiała zostać Anna, rodzinie zaczęła głodować i zmagać się z trudną rzeczywistością. Udało się im przetrwać, między innymi dzięki życzliwości ludności cywilnej.
Obie rodziny przebyły zupełnie inną drogę w okresie II wojny światowej oraz po jej zakończeniu. Po długich latach poszukiwań własnego miejsca Willik i Basia poznają się i pobierają. Z tego związku rodzi się Marzena, która często słucha wspomnień mamy i taty. I, tak kawałek po kawałku Marzena odtwarza losy swoich przodków.
„Niebko” to zlepek krótkich opowieści, które ukazują niezwykłą historię dwóch zupełnie innych rodzin żyjących w bardzo trudnych czasach, zarówno przed wojną, w trakcie jej trwania, jak również po jej zakończeniu.
„Młody człowiek, poszukujący sensu, celu, ideałów, mistrzów, drogowskazów, możliwości działania, przekształcania świata, bycia dostrzeżonym. Doskonale wiedzą o tym różne sekty. I wszelkie totalitaryzmy. Wiedział o tym Hitler. Jak wielki kieruje młodymi głód. Jak bardzo pragną uwierzyć”. str.99
Do przeczytania książki zachęcił mnie znajomy, inaczej pewnie nie sięgnęłabym po tę lekturę. Po zapoznaniu się z tą pozycją mam dosyć mieszane uczucia, dlatego trudno jest mi ją właściwie ocenić. W trakcie jej czytania były chwile, w których miałam nieodpartą ochotę odłożyć książkę na bok, ale jako, że bardzo nie lubię tego robić brnęłam w nią dalej. Po jej skończeniu...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-30
Sięgnęłam po tę książkę z powodu wspaniałych opinii na jej temat. Muszę przyznać, że bardzo się obawiałam, iż książka mnie rozczaruje i zawiedzie, bo moje oczekiwania względem niej były bardzo wysokie. Tym bardziej, iż powieść została okrzyknięta bestsellerem, a w moim odczuciu bestsellery często są przereklamowane. Ale po stokroć się nie zawiodłam. Wręcz przeciwnie, jestem nią oczarowana. Powiem nawet, że Złodziejka książek – ukradła nie tylko kilka ksiąg, ona przywłaszczyła sobie również moje serce, skradła moją duszę i zawładnęła moim umysłem.
Jest to niesłychanie przejmująca i mądra książka, która pokazuje najwyższe wartości, jakimi powinien kierować się człowiek. „Złodziejka książek” to powieść o niezwykłej odwadze, honorze, szlachetności, braterstwie i prawdziwym człowieczeństwie. W trakcie jej czytania, nie mogłam się na niczym skoncentrować, nie mogłam spać, moje myśli cały czas krążyły wokół tej książki, nie chciałam się z nią rozstawać, a jednocześnie bałam się, że za szybko ją przeczytam i wtedy pozostanie mi tylko odłożyć ją z powrotem na półkę. Ta książka wydobyła ze mnie skrajne emocje, od głębokiego wzruszenia, smutku, bólu, aż po głośny śmiech.
Markus Zusak ukazuje nam obraz II wojny światowej z zupełnie innej perspektywy. Pokazuje małe miasteczko w Niemczech, niemiecką rodzinę, małą niemiecką dziewczynkę i ukrywającego się wśród nich Żyda – to zdumiewające i dające do myślenia. Do tego ukazuje nam wspaniałą formę narracji, której bohaterem jest śmierć – śmierć określona jako istota, która współczuje, ma dylematy, ubolewa nad złym losem ludzi jest łagodna i wcale nie taka chętna do odbierania życia.
„Tak to bywa z ludźmi. (…) współczuję im, choć nie tak bardzo jak tamtym, zbieranym w obozach. Niemcy w piwnicy byli godni politowania, ale przynajmniej mieli jakąś szansę. Nie posłano ich do gazu. Ci ludzie wciąż mieli życie w zasięgu ręki.” Str. 343
Wielki szacunek dla Pana Markusa za stworzenie tego wspaniałego dzieła, które spowodowało, iż nie mogłam w nocy spać. Cały czas rozmyślałam o wykreowanych przez niego niebanalnych bohaterach, którzy mocno zagnieździli się w mojej głowie. Urzekła mnie wspaniała postać małej, dzielnej dziewczynki Lisel Meminger – tytułowej złodziejki książek, która już, jako 10-latka wykazuje się niesłychaną mądrością, odwagą i sprytem. Zachwyciła mnie również postać Hansa Hubermanna, który ukazany został, jako niebywale honorowy, odważny i szlachetny człowiek, który w niezwykły sposób potrafił zająć się małą, zagubioną dziewczynką. Rosa Hubermann, która na początku wydawała się wyłącznie zimną, pozbawioną uczuć, straszną kobietą pokazuje również swoje niezwykłe oblicze nieugiętej kobiety z zasadami, ale jakże dobrej i szlachetnej, która miała odwagę przyjąć pod swój dach Żyda. W książce jest jeszcze mnóstwo wspaniałych bohaterów, którzy bardzo wiele wnoszą w tę historię, ale o nich przeczytajcie już sami.
Niezwykły sposób narracji i niebanalne postaci sprawiły, iż ta książka na zawsze pozostanie w mej pamięci. Cieszę się, że „Złodziejka książek” stoi na półce mojej prywatnej biblioteczki, na pewno do niej kiedyś wrócę, pewnie jeszcze nie jedną osobę zachęcę do jej przeczytania, na pewno kiedyś dam ją mojej córce, może i jej serce zostanie skradzione przez złodziejkę książek…
W mojej opinii „Złodziejka książek” Markusa Zusaka zasługuje na najwyższą ocenę, bowiem jest zwyczajnie piękna, do głębi wzruszająca i bardzo mądra… dla mnie jest po prostu magiczna. Skłania do refleksji nad naszym człowieczeństwem i otaczającym nas światem. Gorąco zachęcam do jej przeczytania, gdyż naprawdę warto!!!
Zapraszam do polubienia: www.facebook.com/nieterazwlasnieczytam
Sięgnęłam po tę książkę z powodu wspaniałych opinii na jej temat. Muszę przyznać, że bardzo się obawiałam, iż książka mnie rozczaruje i zawiedzie, bo moje oczekiwania względem niej były bardzo wysokie. Tym bardziej, iż powieść została okrzyknięta bestsellerem, a w moim odczuciu bestsellery często są przereklamowane. Ale po stokroć się nie zawiodłam. Wręcz przeciwnie, jestem...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-03-29
Tradycyjnie do zapoznania się z niniejszą pozycją zachęciły mnie wysokie oceny tej książki na tym portalu. Martin Gray już na wstępie podaje, iż książka przedstawia jego dzieje, które były wyjątkowo tragiczne i niesłychanie poruszające.
„… chcę opisać swoje życie, nasze życie. Aby gdy wreszcie któregoś dnia pęknie mi czaszka, inni wiedzieli – i by życie moich bliskich pozostało żywe.” Str. 10
Losy głównego bohatera i jego najbliższych przedstawione w tej książce rzeczywiście nieustannie mną wstrząsały i powodowały, że odczuwałam niemal fizyczny ból. Przerażającym jest fakt, że człowiek człowiekowi może zgotować taki los. Okres II wojny światowej był dla milionów ludzi czasem niebywale okrutnym. Marcin Grajewski urodził się w Polsce i był Żydem. Do 14 roku życia wiódł poukładane, bezpieczne i szczęśliwe dzieciństwo, które wraz z rozpoczęciem wojny zostało brutalnie przerwane.
„Trzeba było żyć, nauczyć się walczyć o jedzenie i wodę, jak zwierzęta. Ulice roiły się od bestii.” Str. 16
Spędziłam nad tą książką każdą wolną chwilę. Mimo, iż znane są mi losy Żydów z okresu II wojny światowej byłam niejednokrotnie zdumiona i wstrząśnięta nieludzkim okrucieństwem. Wciąż nie mieści mi się w głowie, że wojna potrafi wyzwolić w ludziach najgorsze instynkty, całkowicie odczłowieczyć. Główny bohater nierzadko, aby sam ujść z życiem musiał się znieczulić na otaczające go bestialstwo względem drugiego człowieka.
„To prawda, że stałem się nieczuły, że mogę nie zatrzymując się przejść obok umierającego. Bo zrozumiałem, że aby go pomścić, muszę żyć – ażeby żyć, trzeba umieć nie zatrzymywać się, nauczyć się patrzeć, jak on umiera. Znieczulica to jedyna broń, jaką rozporządzam.” Str. 60
Żydzi, to naród wyjątkowo udręczony w okresie II wojny światowej. Najpierw odebrano im wolność, następnie umieszczano w gettach, tam pozbawiano ich godności, traktowano gorzej jak zwierzęta, odebrano im najbliższych, a na koniec pozbawiano ich życia. Miliony Żydów zostało wywiezionych do obozów zagłady, gdzie bez sentymentów masowo ich wymordowano. Kobiety, dzieci, ludzie starsi od razu kierowani byli do komór gazowych, skąd wynoszono ich martwych, ograbiano jeszcze ze złotych zębów, a następnie zakopywano ich w zbiorowych mogiłach. Czy można gorzej potraktować drugiego człowieka?
Historia losów Martina Graya jest nieprawdopodobna. Sama książka rzeczywiście wstrząsa i to niezwykle mocno. Jeden człowiek i tyle nieszczęść to zdecydowanie za dużo. Niemniej jednak Martin Gray przez cały okres trwania II wojny światowej niesamowicie sprytnie i sprawnie potrafił wyswobodzić się z każdej opresji, to zdumiewa i zakrawa na wyczyny wyjęte z dobrego filmu sensacyjnego z udziałem Jamesa Bonda. Zdania na temat prawdziwości wszystkich przedstawionych zdarzeń są podzielone. Część osób uważa, iż dzieje M. Graya nie do końca są prawdziwe ze względu na niezwykłe nagromadzenie zdarzeń, które wydają się nieprawdopodobne. Sama niejednokrotnie miałam poczucie, że główny bohater sprawia wrażenie osoby urodzonej w czepku, iż posiada niezwykłe szczęście w całym tym dramacie, którym była wojna. Wydaje się być superbohaterem, szczególnie wtedy, kiedy opisuje swój pobyt w getcie, kiedy udaje mu się w niezwykły sposób przechytrzyć wszystkich strażników i każdego dnia opuszczać getto, by znów do niego powrócić. Jego ucieczki z Pawiaka, czy Szucha są zadziwiające. O ile same dzieje M. Graya z okresu II wojny światowej wydają się być fikcja literacką lub połączeniem losów różnych ludzi z tego okresu, o tyle całe przedstawione tło historyczne związane z dziejami Żydów, gettem i obozami zagłady są szalenie prawdziwe, znane nam z lekcji historii czy pamiętników osób, którym udało się przeżyć.
Podsumowując książka bez wątpienia warta przeczytania. Nie wszystko wydaje się być fikcją, jest w tej historii mnóstwo prawdy, ogromnego bólu i smutku. Ta książka niesłychanie wstrząsa, wręcz szokuje, otwiera oczy i powoduje, że trzeba się na chwilę zatrzymać, aby przemyśleć sens i istotę życia.
„… psy tej samej rasy, tresowane, by zabijać, rzucały się na ludzi i rozdzierały im podbrzusza. Ale kto był dziką bestią, człowiek czy pies? Z psa, tak jak z człowieka, można zrobić wszystko. Nie ma rasy ani nikczemnych ludzi, ani psów, ale są ludzie, którzy stali się oprawcami, i ci, którzy ich tego nauczyli. Może istnieją społeczeństwa, które produkują więcej ludobójców niż inne.” Str. 168-169
Tradycyjnie do zapoznania się z niniejszą pozycją zachęciły mnie wysokie oceny tej książki na tym portalu. Martin Gray już na wstępie podaje, iż książka przedstawia jego dzieje, które były wyjątkowo tragiczne i niesłychanie poruszające.
„… chcę opisać swoje życie, nasze życie. Aby gdy wreszcie któregoś dnia pęknie mi czaszka, inni wiedzieli – i by życie moich bliskich...
2014-02-10
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Wacława Holewińskiego, które oczywiście zaliczam do bardzo udanych. Czas spędzony nad tą powieścią nie był czasem straconym. Mimo, iż przedstawiona historia jest fikcją literacką, wyobrażeniem autora o życiu tamtych ludzi, jednak wiele z tej powieści możemy się dowiedzieć na temat II wojny światowej, działającego wtedy podziemia czyli Narodowych Sił Zbrojnych oraz czasu powojennego, kiedy to ludzie działający w podziemiach byli przesłuchiwani i bestialsko katowani przez UB.
„Wojna niszczy ludzi, utwardza ich sumienia.” Str.90
Główne bohaterki tej powieści to Maria Nachtman i Walentyna Stempkowska, które są postaciami autentycznymi. Na podstawie ich życiorysów, a w zasadzie strzępków informacji autor stworzył tą niezwykłą powieść. W. Holewiński przedstawia losy dwóch niezwykłych kobiet, które w czasie II wojny światowej wstąpiły do walczącego podziemia, za co po wojnie zostały srodze ukarane - najpierw w katowniach UB, później w więzieniu. Wypuszczone na wolność musiały żyć w kraju opanowanym przez rządy komunistów, nieustannie inwigilowane i zastraszane, bez możliwości znalezienia godnej pracy.
Ludzie, którzy walczyli za nasz kraj, wielcy patrioci po zakończeniu wojny, żyli niby w wolnej Polsce, ale nadal jakby nie naszej. Katowani przed procesem, skazywani na karę śmierci, długoletnie kary pozbawienia wolności, następnie wypuszczani na „wolność” bez możliwości godnego życia.
„Bili ją strasznie. Dzień po dniu. Czasami, jak mówiła, miała wrażenie, że już na nic nie liczyli. Nie wierzyli, że się odezwie, powie cokolwiek, kogoś zdradzi. Bili, bo wychodziła z nich złość, że nic nie mogą, że jest silniejsza, twardsza od nich, że znalazł się ktoś, kto potrafił się przeciwstawić temu zezwierzęceniu, zbydlęceniu, odczłowieczeniu. W pewnym momencie chyba się przestraszyli, że nie dotrwa do procesu…”.
„Opowiem ci o wolności” to powieść o niezwykłym patriotyzmie, honorze, lojalności i odwadze, o niezwykłych kobietach, bez których poświęcenia, odwagi, determinacji i niezwykle silnego charakteru podziemie nie byłoby w stanie przetrwać tylu lat. Gorąco polecam tą powieść, ja w trakcie jej czytania niejednokrotnie otwierałam szeroko oczy z podziwu dla odwagi i niezwykłej siły tych kobiet.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Wacława Holewińskiego, które oczywiście zaliczam do bardzo udanych. Czas spędzony nad tą powieścią nie był czasem straconym. Mimo, iż przedstawiona historia jest fikcją literacką, wyobrażeniem autora o życiu tamtych ludzi, jednak wiele z tej powieści możemy się dowiedzieć na temat II wojny światowej, działającego wtedy podziemia...
więcej mniej Pokaż mimo to
Każda wojna odbija piętno w sercach tych, którzy byli zmuszeni się z nią zmierzyć. Pochłania miliony ofiar, wśród nich jest także ludność cywilna. Zaprząta umysł, wyzwala ogrom emocji, w tym instynkt przetrwania, który prowokuje do zachowań dalekich od przekonań i głęboko zakorzenionego stylu bycia. Łamie psychikę i bardzo mocno wpływa na koleje losu. W obliczu wojny ludzie nabierają pokory, szlachetności, niebywałej odwagi, która pozwala im walczyć i pomagać słabszym, wielu też paraliżuje strach, który zmusza ich do biernej akceptacji okrutnej rzeczywistości. Jednak są również tacy, którym wojna odbiera rozum, popychając do nieludzkich zachowań — zupełnie odczłowieczając!
Marlene Hanni Münzer stanowi kontynuację bestselerowej powieści Miłość w czasach zagłady, którą jakiś czas temu miałam przyjemność przeczytać. Chociaż pierwszy tom zdobywa różnorakie opinie, mimo tego nadal uważam, że to dobra książka i zupełnie nie rozumiem niskich ocen tej książki. Jednak każdy z nas odbiera książki na swój, indywidualny sposób i jak widać, co jednych zachwyca, innych zupełnie nie przekonuje. Taka nasza natura.
Po lekturze drugiego tomu odnoszę wrażenie, że autorka poczyniła niemałe postępy, tworząc powieść, która w mojej opinii pochłania uwagę czytelnika od pierwszej strony, nie pozwalając mu się z niej wydostać, dopóki nie pozna do końca historii bohaterów. Mimo sporej objętości — narracji, która zawiera mnóstwo opisów, nie tylko miejsc czy zdarzeń, ale przede wszystkim emocji — tę opowieść pochłania się niczym dobrze skonstruowany thriller. Zżyłam się z bohaterami, śledząc ich losy z dużym zaangażowaniem, niepokojem i napięciem. Według mnie pisarce udało się zbudować bardzo zajmującą, chwilami poruszającą, bolesną, a nawet szokującą intrygę, wciągając bohaterów w odmęty II wojny światowej. Część akcji rozgrywa się za drutami jednego z największych nazistowskich obozów zagłady Auschwitz-Birkenau. To tam, w jednym z „ekskluzywnych” bloków ląduje główna bohaterka wraz z dwudziestoma innymi więźniarkami oraz enigmatyczną madame Jolantą. Pozostałym skazańcom wydaje się, że kobiety rządzą się tam specjalnymi przywilejami, toteż nienawidzą ich i potępiają. Tymczasem one przeżywają prawdziwą gehennę, każdego dnia zaspokajając nieokiełznaną chuć hitlerowskich esesmanów. A jednak w tych dramatycznych okolicznościach rodzi się miłość, która pewnego dnia zmusza Marlene do podjęcia brzemiennej w skutkach decyzji. Bohaterka bowiem staje w obliczu bezwzględnego dylematu. Czy zdecyduje się zabić ukochanego, aby nieodwracalnie zmienić losy fanatycznej wojny i ocalić życie milionów ludzi?
W moim odczuciu Hanni Münzer napisała kolejną książkę, w której sprawnie łączy fakty historyczne z fikcją literacką, nadając tej opowieści bardzo realny wymiar. Autorka wplata w fabułę rozdziały, które nazywa „odpryskami wojny”, zamieszczając w nich autentyczne epizody. Świetnie kreśli na kartach obraz nazistowskiej propagandy, społeczeństwa nasyconego hitlerowską indoktrynacją, szerzącym się antysemityzmem, demagogią, która wyzwalała w niemieckim społeczeństwie ogromną nienawiść, ale i strach. Autorka tą książką zwraca też uwagę na ludzi, którzy potrafili znaleźć w sobie odwagę, jednocześnie wykazując się ogromną empatią i altruizmem. To właśnie te jednostki w ramach pogardy przystępowały do oddziałów ruchu oporu, sprzeciwiającego się rządom Adolfa Hitlera, tym samym narażając się na prześladowanie i tortury często prowadzące do śmierci.
Taką postacią jest Marlene, Niemka urodzona w szlacheckiej rodzinie, jako Anna von Dürkheim, to głównie jej losy śledzimy na kartach powieści. Jest odważną, zdeterminowaną, skłonną do poświęceń, silną kobietą. Od chwili wybuchu wojny walczy przeciwko totalitarnemu rządowi, każdego dnia narażając swoje życie w brawurowym stylu. Bez wątpienia wzbudza podziw i sympatię, chociaż chwilami wydaje się, że jej postać wyjątkowo sprawnie wychodzi z pewnych opresji. Niemniej jednak los doświadcza ją w wyjątkowo okrutny sposób, rodząc u czytelnika szereg rozmaitych emocji. Drugi tom można czytać bez zgłębiania pierwszej części, jednak znajomość Miłości w czasach zagłady, z pewnością pozwoli lepiej zrozumieć przesłanki, którymi kierowali się bohaterowie.
Reasumując, nie jest to książka, która stanowi kompendium wiedzy z przebiegi II wojny światowej, jednak z pewnością oddaje jej realia, ukazując przy tym siłę miłości, przyjaźni i hartu ducha, zwraca też uwagę na wartości, których coraz mniej we współczesnym świecie. Zachęcam do lektury!
_______________________________________________________________
http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com/2017/03/recenzja-premierowa-marlene-hanni-munzer.html
Każda wojna odbija piętno w sercach tych, którzy byli zmuszeni się z nią zmierzyć. Pochłania miliony ofiar, wśród nich jest także ludność cywilna. Zaprząta umysł, wyzwala ogrom emocji, w tym instynkt przetrwania, który prowokuje do zachowań dalekich od przekonań i głęboko zakorzenionego stylu bycia. Łamie psychikę i bardzo mocno wpływa na koleje losu. W obliczu wojny ludzie...
więcej Pokaż mimo to