

- Słuchaj no, Oluś, weź się w garść! - Trzymam się, ale pomoże mi, jak rozwalę mu łeb, a pełną ulgę poczuję, jak ona do mnie wróci! - A jak ...
- Słuchaj no, Oluś, weź się w garść! - Trzymam się, ale pomoże mi, jak rozwalę mu łeb, a pełną ulgę poczuję, jak ona do mnie wróci! - A jak nie wróci? - Wróci, bo mnie kocha, rozumiesz? Ko-cha, KO-CHA! - Jak wróci, to ją kopnij w tyłek i niech idzie w kibinimatry. - Ja jej wszystko wybaczam, ja wiem, że zbłądziła. - Wypijmy za nas! - Nie, wypijmy za nią! Za jej powrót! - Dobra, za nią i za wszystkie inne rzeczy, bo kobieta to też rzecz - rzucił Heniek i patrzył, jak twarz jego kolegi od flaszki tężeje. - Rzecz nabyta. Raz jest, a raz jej nie ma. Może i wróci, ale ja ci, Oluś radzę: wyglądasz mi na mądrego obrotnego chłopa przy kasie, więc znajdź sobie nową albo jeszcze lepiej: oszczędź nerwy i chodź na dziwki, bo póki będziesz miał pieniążki, to nigdy cię nie zdradzą. - Słuchaj no - wycedził przez zęby Olek. - Tylko przez wzgląd na twoją matkę nieboszczkę i żałobę nie wypruję ci flaków.