-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać110
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik2
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2013
2014
O "Ubiku" powiedziano i napisano już tyle, że pewnie poniższy wywód nie będzie ani odrobinę odkrywczy.
Bardzo ciekawa wizja alternatywnej rzeczywistości 1992 roku, która przeraża i fascynuje jednocześnie. Kilka genialnych pomysłów wprowadzonych poprzez niezwykle umiejętną grę (albo raczej manipulację) czytelnikiem. Troszkę kliszowate postacie, jednak doskonale poprowadzone (z moją faworytką Pat na czele).
Phillip K. Dick nie bawi się w subtelności i daje jasno do zrozumienia, że nawiązania do Biblii nie są przypadkowe. Nie wszystkim się to podoba, jednak polecam przymknąć oko co bardziej przewrażliwionym w tych kwestiach ponieważ, w moim odczuciu, ani trochę nie psuje to odbioru całości.
Pomimo, że od premiery minęło prawie pół wieku, echa "Ubika" pobrzmiewają w kolejnych dziełach z zakresu science fiction i naprawdę nie zanosi się na zmianę tego stanu rzeczy. Pozycja bezwzględnie obowiązkowa dla każdego maniaka gatunku.
O "Ubiku" powiedziano i napisano już tyle, że pewnie poniższy wywód nie będzie ani odrobinę odkrywczy.
Bardzo ciekawa wizja alternatywnej rzeczywistości 1992 roku, która przeraża i fascynuje jednocześnie. Kilka genialnych pomysłów wprowadzonych poprzez niezwykle umiejętną grę (albo raczej manipulację) czytelnikiem. Troszkę kliszowate postacie, jednak doskonale poprowadzone...
2023-03-02
NIEDOSYT - słowo które najlepiej opisuje moje odczucia po przewróceniu ostatniej strony "Człowieka z wysokiego zamku".
Już dawno żaden wykreowany świat SCI-FI/Fantasy nie pochłonął mnie aż tak bardzo. Wizja piękna w swojej formie i przerażająca w treści. Bardzo łaskawa dla Japończyków i dużo bardziej rzetelna wobec Niemców. Philip Kindred Dick w swoim utworze pozostawił przy życiu faszystowskich zbrodniarzy stojących na czele 3 rzeszy niemieckiej oraz, do spółki z Japończykami, dał im wygrać II wojnę światową. Podobnie jak miało to miejsce w prawdziwym życiu, zwycięzcy musieli podzielić się wpływami (albo łupami??) co niechybnie prowadzi do kolejnych konfliktów, a my, wraz z bohaterami uczestniczymy w wydarzeniach które mogą doprowadzić do kolejnego z nich.
Najmocniejszą stroną tej powieści są stworzeni na jej potrzeby bohaterowie. Widzimy jak kolejne osoby radziły sobie z porażką swojego narodu. Jak udało im się przeżyć i jak niektórzy odzyskiwali dumę z przynależności do swojego narodu. Widzimy również Japończyków. Tym razem zwycięskich. Zarządzających swoją strefą amerykańskiego kontynentu i starających się współżyć z pokonanymi co odróżnia ich od ich niemieckich sojuszników z czasów minionej wojny.
Wszystko to składa się na małe arcydzieło, ale miałem odczucie jakby Autor zakończył swoją powieść o 2 lub 3 rozdziały za wcześnie. Czuję się jakbym oglądał świetny serial i został pozbawiony możliwości zapoznania się z jego ostatnim odcinkiem. Mimo to jest to jedno z najwspanialszych osiągnięć literackich P.K. Dick'a, oczywiście zaraz po "Ubiku" ;-).
NIEDOSYT - słowo które najlepiej opisuje moje odczucia po przewróceniu ostatniej strony "Człowieka z wysokiego zamku".
Już dawno żaden wykreowany świat SCI-FI/Fantasy nie pochłonął mnie aż tak bardzo. Wizja piękna w swojej formie i przerażająca w treści. Bardzo łaskawa dla Japończyków i dużo bardziej rzetelna wobec Niemców. Philip Kindred Dick w swoim utworze pozostawił...
2019-08-05
Frank Herbert pewnie nie zastanawiał się jak jego dzieło będzie postrzegane po ponad połowie wieku od pierwszej publikacji. Jeżeli się na to zdobył to i tak wątpię aby przewidział, że tworzy tytuł który wywrze wpływ na kulturę i obok dzieł Tolkiena, Lema i Dicka przyczyni się do uznania fantastyki za coś więcej niż tylko bajki do poduszki dla najmłodszych.
Historia rodu Atrydów oraz spisku jaki zawiązali przeciw nim ich polityczni wrogowie wciąga od pierwszych stron, a precyzja kreowanego świata wwierca się w wyobraźnię i zachwyca w każdym detalu prawie do samego finału z którym miałem jeden mały zgrzyt. Jest nim jego mocno podkręcone tempo, w moim odczuciu,mocno niespójne z resztą książki. Przez większość czasu Twórca zagłębiał się w każdy, najmniejszy nawet, szczegół kreowanego świata, a wiele bardzo ważnych aspektów zakończenia poznajemy "z drugiej ręki", czasami poświęcając im jedynie kilka zdań, więc tutaj pojawiło się wyraźne uczucie niedosytu.
Każda doskonała powieść nie może obejść się bez świetnie napisanych bohaterów. Myślę że Paul Artyda, jego ojciec Leto oraz Lady Jessica zaspokoją nawet najbardziej wybredne gusta. Do tego cała masa świetnych postaci na drugim planie i po mistrzowsku tworzone tło polityczno społeczne zarówno rdzennych mieszkańców Arrakis zwanych Fremenami, jak i cała międzygwiezdna struktura z takimi graczami jak zakon Bene Gesserit, Imperator i wszechwładne konsorcjum KHOAM. Każdy ma swoje interesy do załatwienia i nikt nie liczy się z kosztami, zwłaszcza tymi liczonymi w krwi mieszkańców planety o którą toczy się gra. Do tego wszystkiego tony nawiązań do różnych kultur i historii wyważonych w bardzo dobrych proporcjach tak aby tworzyły one wartość dodatnią, a nie zanudzały czytelnika.
Oczekiwałem arcydzieła doskonałego, kompletnego, bezbłędnego i co tam można jeszcze cudnego można wymyślić. Tego niestety nie dostałem, ale i tak polecam bo jest lektura na bardzo wysokim poziomie, która choć nie jest pozbawiona wad, to jednak zasługuje na swą nieprzemijalną sławę.
Frank Herbert pewnie nie zastanawiał się jak jego dzieło będzie postrzegane po ponad połowie wieku od pierwszej publikacji. Jeżeli się na to zdobył to i tak wątpię aby przewidział, że tworzy tytuł który wywrze wpływ na kulturę i obok dzieł Tolkiena, Lema i Dicka przyczyni się do uznania fantastyki za coś więcej niż tylko bajki do poduszki dla najmłodszych.
Historia rodu...
2022-01
Pierwsza część podobała mi się bardzo. Nie spodziewałem się, że kontynuacja, która powszechnie nie wzbudza wielkiego entuzjazmu, spodoba mi się jeszcze bardziej.
Teoretycznie bardzo przegadana. Filozoficznej gadaniny jest tutaj naprawdę sporo. Rozważania bohaterów dotyczące przewidywania przyszłości, prób jej zmiany oraz ceny jaką świat musi zapłacić za zwycięstwo Kwisatz Haderach naprawdę zajmują lwią część książki. Ostatecznie jednak, każda jedna przytoczona myśl, każda rozmowa okazują się mieć znaczenie dla zakończenia tej fenomenalnej powieści.
Doskonała powieść, polecam koniecznie.
Pierwsza część podobała mi się bardzo. Nie spodziewałem się, że kontynuacja, która powszechnie nie wzbudza wielkiego entuzjazmu, spodoba mi się jeszcze bardziej.
Teoretycznie bardzo przegadana. Filozoficznej gadaniny jest tutaj naprawdę sporo. Rozważania bohaterów dotyczące przewidywania przyszłości, prób jej zmiany oraz ceny jaką świat musi zapłacić za zwycięstwo Kwisatz...
2022-09
Fabuła "Dzieci Diuny" podobała mi się najbardziej z dotychczasowych trzech części. Miała jednak jeden problem - Leto to nie Paul i bardzo ciężko było mi czuć sympatię do następcy Muad'Diba. Spędzając z jakimś bohaterem tak dużo czasu, przyjemniej byłoby gdybyśmy mieli pozytywne odczucia wobec niego. Leto jest jednym z przednarodzonych - urodził się z wiedzą zdobytą przez pokolenia przodków. Niestety, bardzo często jest przez to cynicznym du..iem i były momenty w których liczyłem że ktoś utrze mu nosa, aby trochę spokorniał. Co dziwne, Ganima - siostra Leto, dotknięta tą samą "przypadłością", udała się autorowi wyśmienicie. Pomimo całej wszechwiedzy nie była tak irytującą bohaterką jak jej brat. Co do reszty postaci, Frank Herbert nie pomylił się ani razu, a najlepszą jego decyzją był powrót na karty powieści Lady Jessiki. Jej nieobecność w "Mesjaszu Diuny" była jedyną odczuwalną wadą poprzedniej części cyklu.
Co do przedstawionej historii, Autor ponownie zagłębia się w zagadnienia dotyczące władzy, religii, kultu jednostki oraz niebezpieczeństwa wynikającego z przemieszania wszystkich trzech. Robi to bezbłędnie, choć mógł odrobinę ograniczyć ilość wodolejstwa i popchnąć fabułę do przodu odrobinkę żwawszym tempem.
Podsumowując, fenomenalna lektura z drobnymi niedociągnięciami. Nie na tyle dużymi, aby popsuły mi przyjemność czytania, jednak jest to na tyle wymagająca lektura, że potrzebuję chwilę odpoczynku zanim wrócę na Arrakis i zabiorę się za "Boga Imperatora Diuny".
Fabuła "Dzieci Diuny" podobała mi się najbardziej z dotychczasowych trzech części. Miała jednak jeden problem - Leto to nie Paul i bardzo ciężko było mi czuć sympatię do następcy Muad'Diba. Spędzając z jakimś bohaterem tak dużo czasu, przyjemniej byłoby gdybyśmy mieli pozytywne odczucia wobec niego. Leto jest jednym z przednarodzonych - urodził się z wiedzą zdobytą przez...
więcej mniej Pokaż mimo to2015
Droga z której się nie wraca - 7/10
Wiedźmin bez wiedźmina, ale w naprawdę solidnym wykonaniu. Szkoda że takie krótkie.
Muzykanci - 2/10
Dziwne, bardzo chaotyczne i nie sprawiające mi żadnej frajdy. Niedługie, więc dałem sobie 2 razy szansę z tym opowiadaniem i nadal mam wrażenie że niewiele rozumiem. Kolejnego podejścia nie będzie.
Tandaradei! - 4/10
Trochę horror, trochę thriller, ale taki który o ciarki mnie nie przyprawił. Bardzo średni utwór.
W leju po bombie - 9/10
Nastawiłem się na fantastykę, a tu wojenne political fiction. Byłem zaskoczony, ale ostatecznie bardzo zadowolony. Pierwszorzędny manifest antywojenny.
Coś się kończy, coś się zaczyna - 7/10
Wiedźmin po raz drugi, tym razem z Geraltem i całą resztą znanych postaci. Bardzo zabawne opowiadanie, ale docenią najbardziej wszyscy, którzy najpierw zapoznali się z całym cyklem, pomimo, że powstało zanim większość historii o Geralcie, Yen i Ciri ujrzało światło dzienne.
Bitewny pył 9/10
Ja chcę więcej!!!!!!
Króciutkie, bardzo treściwe i świetnie napisane opowiadanie S-F. Zakończone w taki sposób, że nic nie stało na przeszkodzie aby rozwinąć to w cały cykl, ale niestety Andrzej Sapkowski nigdy z tej możliwości nie skorzystał.
Złote popołudnie (7/10)
Fabularnie średnie, ale bardzo nadrabia humorem.
Zdarzenie w Mischief Creek (8/10)
Zaczęło się niewinnie, a wyszło bardzo konkretnie. Odrobinkę wiedźmowego horroru, szczyptę humoru i udana zabawa z konwencją. Wyszło dużo lepiej niż pierwotnie się zapowiadało.
Spanienkreuz (7/10)
Teoretycznie fantasy, ale właściwie nie ma to absolutnie znaczenia, w tym wypadku. Doskonała pozycja mówiąca o różnych postawach wobec żołnierskich rozkazów i ofiarach wojny.
Maladie (9/10)
Jest to wariacja na temat mitów arturiańskich, więc spodziewałem się fantasy, którego właściwie nie uświadczyłem. Absolutnie nie jest to wada. Fabularnie bardzo ciekawie, ale to bohaterowie są tutaj najmocniejszym ogniwem.
W sumie wychodzi 7/10, ale wystawiam 8/10 i osobiście zalecam omijać szerokim łukiem "Muzykantów", i trochę mniejszym "Tandaradei!". Pozostałe utwory są co najmniej dobre, albo bardzo dobre.
Droga z której się nie wraca - 7/10
Wiedźmin bez wiedźmina, ale w naprawdę solidnym wykonaniu. Szkoda że takie krótkie.
Muzykanci - 2/10
Dziwne, bardzo chaotyczne i nie sprawiające mi żadnej frajdy. Niedługie, więc dałem sobie 2 razy szansę z tym opowiadaniem i nadal mam wrażenie że niewiele rozumiem. Kolejnego podejścia nie będzie.
Tandaradei! - 4/10
Trochę horror,...
2018-03
Brandon Sanderson miał świetny pomysł na ten krótki utwór. Ostra krytyka gier komputerowych i jednocześnie zapożyczone pomysły z "Matrixa" zostały zaprezentowane w słabszej fabularnie opowieści. Trochę szkoda, ponieważ świeże spojrzenie na temat "życia w iluzji", które tym razem nie wynika z dominacji sztucznej inteligencji, ale ze zwykłej ludzkiej głupoty prosiło się o dużo lepszą jakościowo treść.
Brandon Sanderson miał świetny pomysł na ten krótki utwór. Ostra krytyka gier komputerowych i jednocześnie zapożyczone pomysły z "Matrixa" zostały zaprezentowane w słabszej fabularnie opowieści. Trochę szkoda, ponieważ świeże spojrzenie na temat "życia w iluzji", które tym razem nie wynika z dominacji sztucznej inteligencji, ale ze zwykłej ludzkiej głupoty prosiło się o...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09-05
Dobra solidna książka z nieźle napisanymi bohaterami. Brakowało jednak odjechanego humoru jakiego doświadczyłem przy okazji "Toy Land".
Dwie, na razie, nie powiązane historie z których pierwsza jest dużo bardziej angażująca od drugiej. Czekam na powiązanie wątków i mam apetyt na więcej.
Dobra solidna książka z nieźle napisanymi bohaterami. Brakowało jednak odjechanego humoru jakiego doświadczyłem przy okazji "Toy Land".
Dwie, na razie, nie powiązane historie z których pierwsza jest dużo bardziej angażująca od drugiej. Czekam na powiązanie wątków i mam apetyt na więcej.
2020-08-26
Żałuję że "Stalowy Szczur" nie wpadł w moje ręce kiedy byłem nastolatkiem. Zapewne wówczas sprawiłaby mi dużo więcej przyjemności. Niestety, teraz ta diabelnie prosta fabuła napakowana zbiegami okoliczności oraz szablonowi bohaterowie są teraz nie do przełknięcia.
Żałuję że "Stalowy Szczur" nie wpadł w moje ręce kiedy byłem nastolatkiem. Zapewne wówczas sprawiłaby mi dużo więcej przyjemności. Niestety, teraz ta diabelnie prosta fabuła napakowana zbiegami okoliczności oraz szablonowi bohaterowie są teraz nie do przełknięcia.
Pokaż mimo to2020-08-11
Skończyłem "Solaris" już jakiś czas temu i nie mogę się pozbyć go z głowy. Już samo to o czymś świadczy.
Przedstawiona historia rozpisana na 3 postacie ma w sobie coś z teatralnego przedstawienia. Wraz z zakończeniem niewiele więcej wiemy o procesach zachodzących na planecie, które bohaterowie mieli wyjaśnić, ale to kompletnie nie ma znaczenia. Doświadczenia jakie spotkały załogę stacji sprawiają, że wraz z samymi bohaterami zaczynamy wątpić zdrowe zmysły dr Kelvina i Snauta. Największą niewiadomą jest jednak Harey. Kim była w przeszłości dowiadujemy się z retrospekcji Kelvina, ale kim lub czym jest teraz, do końca pozostaje zagadką.
Książka stawia dużo pytań i na większość nie daje odpowiedzi. Robi to jednak w sposób intrygujący nie pozostawiając czytelnika z poczuciem, że został oszukany.
Skończyłem "Solaris" już jakiś czas temu i nie mogę się pozbyć go z głowy. Już samo to o czymś świadczy.
Przedstawiona historia rozpisana na 3 postacie ma w sobie coś z teatralnego przedstawienia. Wraz z zakończeniem niewiele więcej wiemy o procesach zachodzących na planecie, które bohaterowie mieli wyjaśnić, ale to kompletnie nie ma znaczenia. Doświadczenia jakie spotkały...
2020-05-08
Surowa w formie i jednocześnie trzymająca w stałym napięciu opowieść.
Stanisław Lem potrafił kreować fantastyczne wizje za pomocą bardzo oszczędnych środków, ale w kwestii charakterystyk bohaterów to się nie postarał. W całej krótkiej historii przewija się tylko dwóch liczących się bohaterów i obaj są niestety wielokrotnie powielaną kalką kopii postaci które znamy z wielu innych powieści. I choć ta kwestia dość mocno irytuje to jednak nie niszczy odbioru całości.
Status powieści kultowej w pełni zasłużony. Polecam.
Surowa w formie i jednocześnie trzymająca w stałym napięciu opowieść.
Stanisław Lem potrafił kreować fantastyczne wizje za pomocą bardzo oszczędnych środków, ale w kwestii charakterystyk bohaterów to się nie postarał. W całej krótkiej historii przewija się tylko dwóch liczących się bohaterów i obaj są niestety wielokrotnie powielaną kalką kopii postaci które znamy z wielu...
2020-03-12
Tak się po prostu nie robi. Marcin Podlewski przedstawił nam zgraję popaprańców, których wręcz trzeba było pokochać, po czym kompletnie o nich zapomniał.
W drugiej połowie tomu 3 Autor nie poświęcił załodze "Wstążki" ani rozdziału. W pierwszej połowie tomu 4 poświęcił ich zdecydowanie za mało. Efekt tego jest taki, że główni bohaterowie serii giną mam z oczu w natłoku innych wydarzeń. Tę sytuację ratuje jedynie fakt, że wszystko co odciągało nas od Myrtona i spółki robiło fantastyczną robotę i nie pozwalało odejść od lektury. Kiedy jednak już odzyskujemy wgląd w poczynania naszych ulubieńców to okazuje się, że kiedy byli poza kadrem to działo się u nich całkiem sporo. Ich działania dotyczące konfliktu w Wypalonej Galaktyce jak i prywatne sprawy zostały ujęte w kilku zdaniach, a był w tym potencjał na cały kolejny tom serii.
Co do narzekań to mamy już wszystko, bo cała reszta stanowi doskonałą powieść. Historia ponownie leci na pełnym gazie. Bohaterowie drugiego i trzeciego planu wracają w blasku chwały z Pickey Tipem na czele, choć moje serce nadal należy do Kirke. A samo zakończenie......na pewno nie tego się spodziewaliśmy. Było dość oryginalne i w sumie pasujące do treści cyklu, ale gdzieś pod skórą wyczuwam delikatny niedosyt, choć sam nie jestem w stanie sprecyzować co mi tam zgrzyta.
Podsumowując, zarówno cały cykl jak i omawiana książka to kawał świetnej rozrywki z bohaterami o których pamiętamy długo po skończeniu lektury. Polecam koniecznie. Moja ocena 8-.
Tak się po prostu nie robi. Marcin Podlewski przedstawił nam zgraję popaprańców, których wręcz trzeba było pokochać, po czym kompletnie o nich zapomniał.
W drugiej połowie tomu 3 Autor nie poświęcił załodze "Wstążki" ani rozdziału. W pierwszej połowie tomu 4 poświęcił ich zdecydowanie za mało. Efekt tego jest taki, że główni bohaterowie serii giną mam z oczu w natłoku...
2020-04-16
Oklepana, a mimo to wciągająca fabuła. Koszarowy, momentami prostacki, ale nie przekraczający granic dobrego smaku humor. Do tego sympatyczni bohaterowie i mamy udane sci-fi w stylu "ALIENS"/"OBCY-DECYDUJĄCE STARCIE". Jak ktoś jest fanem wspomnianego filmu to polecam koniecznie.
Oklepana, a mimo to wciągająca fabuła. Koszarowy, momentami prostacki, ale nie przekraczający granic dobrego smaku humor. Do tego sympatyczni bohaterowie i mamy udane sci-fi w stylu "ALIENS"/"OBCY-DECYDUJĄCE STARCIE". Jak ktoś jest fanem wspomnianego filmu to polecam koniecznie.
Pokaż mimo to2020-01-13
Kolejne spotkanie z załogą "Wstążki" i po raz kolejny ich sytuacja jest nie do pozazdroszczenia.
Pierwsza trzecia część książki jest skupiona wyłącznie na Myrtonie i jego towarzyszach, którzy wraz z finałem "Głębi: Powrót" stali się zakładnikami potężnej istoty i nie wiele wskazuje na to aby ich sytuacja miała w najbliższym czasie ulec poprawie. Ta część ma najspokojniejszą i najmniej chaotyczną narrację, jednak mimo to czyta się ją "na raz". Emocje nie opadają ani na chwile, aż do bardzo emocjonującego finału.
Druga część książki dotyczy w całości Wielkiej Wojny Naporu. Obserwujemy zmagania połączonych sił ludzi i maszyn w walce z obcymi jakieś 5 lat po wydarzeniach z tomu drugiego. Tutaj Marcin Podlewski dał upust swojej wyobraźni i stworzył naprawdę ciekawą konstrukcję fabularną jaka na pewno zadowoli fanów sci-fi. Autor umiejętnie miesza wątki batalistyczne i polityczne równoważąc je dobrze dopasowanym humorem. W tym wszystkim prowadzi całą masę świetnie napisanych postaci, które pomimo ich ogromnej ilości są należycie wyeksponowane.
Ostatnia część książki to już totalny rollercoaster pełen ciągle zmieniajacej się akcji zwieńczony cliffchangerem, który wywraca wszystko do góry nogami i daje doskonałą bazę pod finałowy tom czwarty.
Nie ukrywam, że po trzech bardzo dobrych powieściach z cyklu "Głębia" muszę zrobić sobie mały odpoczynek zanim zabiorę się za kolejną odsłonę. Ta książka jest świetnie napisana, ale po zakończeniu mam jakby delikatny przesyt ponieważ na ostatniej prostej aż za dużo było dla mnie tych wszystkich zawirowań. Mimo to polecam ten tom, bo jest zdecydowanie najlepszy z dotychczasowych.
Kolejne spotkanie z załogą "Wstążki" i po raz kolejny ich sytuacja jest nie do pozazdroszczenia.
Pierwsza trzecia część książki jest skupiona wyłącznie na Myrtonie i jego towarzyszach, którzy wraz z finałem "Głębi: Powrót" stali się zakładnikami potężnej istoty i nie wiele wskazuje na to aby ich sytuacja miała w najbliższym czasie ulec poprawie. Ta część ma najspokojniejszą...
2019-12-21
Doskonały portret państwa autorytarnego, które aby funkcjonować musi tworzyć skuteczną iluzję zarówno dla świata zewnętrznego jak i swoich własnych obywateli. W tym wszystkim zabrakło jednak ciekawych bohaterów. Na przestrzeni dość krótkiego utworu, przy bardzo drobiazgowej prezentacji absurdów życia w świecie Paradyzji, zabrakło miejsca na zgłębianie się w charakter i motywacje różnych postaci, a szkoda bo tego jednego zabrakło aby uznać "Paradyzję" za pozycję wybitną.
Doskonały portret państwa autorytarnego, które aby funkcjonować musi tworzyć skuteczną iluzję zarówno dla świata zewnętrznego jak i swoich własnych obywateli. W tym wszystkim zabrakło jednak ciekawych bohaterów. Na przestrzeni dość krótkiego utworu, przy bardzo drobiazgowej prezentacji absurdów życia w świecie Paradyzji, zabrakło miejsca na zgłębianie się w charakter i...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-01
Doskonały połączenie klasycznej fantasy w klimatach średniowiecznych z futurystycznym science fiction oraz odrobiną orientalnych klimatów. Na dokładkę ekstra charyzmatyczny bohater oraz wspaniale kreowany świat, który pochłania bez reszty.
Jedynie odrobiny humoru tutaj brakuje, aby zrównoważyć całą powagę i doniosłość misji jakich podjęli się Vuko oraz Filar syn Oszczepnika, ale to już kwestia gustu.
Doskonały połączenie klasycznej fantasy w klimatach średniowiecznych z futurystycznym science fiction oraz odrobiną orientalnych klimatów. Na dokładkę ekstra charyzmatyczny bohater oraz wspaniale kreowany świat, który pochłania bez reszty.
Jedynie odrobiny humoru tutaj brakuje, aby zrównoważyć całą powagę i doniosłość misji jakich podjęli się Vuko oraz Filar syn...
2019-12-16
Kapitan statku leży na granicy życia i śmierci, sam statek pomimo wielu napraw jest w stanie nienadającym się do użytku, a w ślad za naszą załogą ruszyła Flota kooperacyjna. Tak wygląda kolejny zwyczajny dzień na "Wstążce" i jednocześnie moment w którym ponownie spotykamy naszych bohaterów.
Druga odsłona przygód Myrtona Grunwalda oraz jego podwładnych jest jeszcze lepsza od części pierwszej. Można się przyczepić, że samego Myrtona troszkę mało tym razem, ale reszta ekipy doskonale broni się bez niego. Historie bohaterów nienależących do załogi skokowca również nie spuszczają z tonu i fabuła leci przez Wypaloną Galaktykę na pełnym gazie. Jeden jedyny minusik to zakończenie. Ja rozumiem, że jeżeli książka jest częścią większego cyklu to trzeba się z tym liczyć, ale bardzo nie lubię kiedy ostatnie rozdziały są wprowadzeniem do kolejnego tomu w większym stopniu niż zwieńczeniem aktualnego.
Podsumowując, fantastyczna rozrywka którą muszę polecić i w moim przypadku, 3 tom na pewno nie będzie kazał na siebie długo czekać.
Kapitan statku leży na granicy życia i śmierci, sam statek pomimo wielu napraw jest w stanie nienadającym się do użytku, a w ślad za naszą załogą ruszyła Flota kooperacyjna. Tak wygląda kolejny zwyczajny dzień na "Wstążce" i jednocześnie moment w którym ponownie spotykamy naszych bohaterów.
Druga odsłona przygód Myrtona Grunwalda oraz jego podwładnych jest jeszcze lepsza od...
2019-11-22
Wydawało się że w "kosmicznej" literaturze było już absolutnie wszystko, ale Marcin Podlewski udowodnił, że tylko wyobraźnia autora może być ostateczną granicą.
Myrton Grunwald, kapitan skokowca "Wstążka" kompletuje absolutnie niezgrywalną załogę i rusza przez Wypaloną Galaktykę kręcić swoje niezbyt legalne interesy. Po drodze pakuje się wraz ze swoimi podwładnymi w kabałę jaka może okazać się zalążkiem kolejnej wielkiej wojny i wchodzi w posiadanie czegoś o czym ludzkość tak bardzo starała się zapomnieć. Tym sposobem ściąga sobie na kark militarne siły Zjednoczenia, czyli największej politycznej potęgi w znanym człowiekowi świecie, sektę Stripsów - ludzi którzy dobrowolnie przeistoczyli się w maszyny "na drodze technologicznego zbawienia" oraz przedstawicieli jednego z przygranicznych księstw, którzy również nie zamierzają odpuścić cennej zdobyczy. Przy tak ogromnym nagromadzeniu stronnictw, bohaterów oraz historii kilku wojen jakie miały wpływ na obecny kształt galaktyki, przez pewien czas odczuwałem dezorientację, ale jak tylko zaskoczyłem to odpłynąłem wraz z opowiadaną historią na stazowym haju.
Bohaterowie z kolei, są doskonale sportretowani, a oprócz bieżących wydarzeń dzięki którym poznajemy członków załogi, Autor oferuje nam również całą masę retrospekcji dzięki którym dowiadujemy co sprawiło, że kolejni ludzie znaleźli się w swoim obecnym położeniu. Nie gorzej prezentują się postacie na dalszych planach z małżeństwem totalnie szajbniętych i popapranych zabójców na usługach nie mniej niebezpiecznej Madelli Nox nazywanej "Mamą Kość".
Ostatecznie "Głębia - Skokowiec" okazuje się genialną space operą z całą masą ciekawych zwrotów akcji, niechcianych sojuszy, oryginalnych pomysłów Autora i ogromem dobrze wplecionych nawiązań do klasyki sci-fi. Gorąco polecam.
Wydawało się że w "kosmicznej" literaturze było już absolutnie wszystko, ale Marcin Podlewski udowodnił, że tylko wyobraźnia autora może być ostateczną granicą.
Myrton Grunwald, kapitan skokowca "Wstążka" kompletuje absolutnie niezgrywalną załogę i rusza przez Wypaloną Galaktykę kręcić swoje niezbyt legalne interesy. Po drodze pakuje się wraz ze swoimi podwładnymi w kabałę...
2019-09-27
Ocena 6/10, czyli było dobrze, ale z niemałym bólem stwierdzam, że mogło być zaj.....ście
Przez bardzo długi czas wszystko szło w dobrym kierunku, ale na ostatniej prostej miałem wrażenie jakby Autora przerosło nagromadzenie wątków, które bezbłędnie prowadził od początku. Odrodzenie Quell, prywatna wendeta Takeshiego, pojedynek z najniebezpieczniejszym przeciwnikiem na jakiego były Emisariusz mógł trafić oraz swego rodzaju heist story w tle tego wszystkiego. Gdyby tylko Richard Morgan pociągną to wszystko do satysfakcjonującego finału to książka przebiła by jakością świetną cześć pierwszą. Niestety, tylko wątek Quell doczekał się należycie dopracowanego zakończenia. W przypadku wszystkich pozostałych już nie było tak kolorowo. Szczególnie rozczarowało mnie porzucenie wątku zemsty głównego bohatera, tym bardziej gdy w pewnym momencie wiele wskazywało, że będziemy świadkami kulminacji tej historii.
Na duży plus muszę zaliczyć bohaterów powieści. Pod tym względem wróciliśmy do poziomu z pierwszego tomu. Zarówno grupa najemników do jakich początkowo przyłączył się Takeshi, jak i grupa surferów wśród których odnalazł dawną towarzyszkę broni prezentują się wyśmienicie.
"Zbudzone furie" są dużo lepsze od drugiej części "Upadłe Anioły", jednak odstają od oryginalnego "Modyfikowanego węgla". Tam gdzie fabuła troszkę nie zadziałała, tam mocno ciągną ją do góry świetnie napisani bohaterowie. Pewne zastrzeżenia do całości są, ale mimo to polecam.
Ocena 6/10, czyli było dobrze, ale z niemałym bólem stwierdzam, że mogło być zaj.....ście
Przez bardzo długi czas wszystko szło w dobrym kierunku, ale na ostatniej prostej miałem wrażenie jakby Autora przerosło nagromadzenie wątków, które bezbłędnie prowadził od początku. Odrodzenie Quell, prywatna wendeta Takeshiego, pojedynek z najniebezpieczniejszym przeciwnikiem na...
Jeden z najbardziej znanych utworów Philipa K. Dicka, ale jak dla mnie, zdecydowanie nie najlepszy.
Przyznaję bez bicia, najpierw widziałem filmową interpretację Ridleya Scotta, który potraktował literacki oryginał co najwyżej jako zbiór wytycznych, zamiast podstawę do scenariusza. Czy to źle? Zdecydowanie nie. "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?" są zdecydowanie zbyt krótkie, aby je uznać za powieść, ale też za długie na tradycyjne opowiadanie. W tym, niezbyt obszernym tekście, Autor skupił się na poszukiwaniu człowieczeństwa przez maszyny oraz poszukiwaniu absolutu przez człowieka. Gdyby pozwolił sobie na nieco dłuższy format, to przy jego talencie, na pewno wyszedłby z tego obronną ręką. Niestety, próbując uchwycić oba te tematy w krótkiej formie, nie wyeksploatował w pełni żadnego z nich. Twórcy ekranizacji, kompletnie zignorowali wątki religijne i skupili się jedynie na pragnieniach androidów, co w moim odczuciu okazało się lepszym rozwiązaniem.
Mimo mojego rozczarowania, jest to pozycja godna polecenia. Pewnie zasługuje na więcej niż 6/10, a moja subiektywna ocena jest zaniżona z powodu wybujałych oczekiwań jakie narosły po obejrzeniu wcześniej filmu, który zasługuje na status klasyka.
Jeden z najbardziej znanych utworów Philipa K. Dicka, ale jak dla mnie, zdecydowanie nie najlepszy.
więcej Pokaż mimo toPrzyznaję bez bicia, najpierw widziałem filmową interpretację Ridleya Scotta, który potraktował literacki oryginał co najwyżej jako zbiór wytycznych, zamiast podstawę do scenariusza. Czy to źle? Zdecydowanie nie. "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?" są zdecydowanie...