-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel15
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
Każdy sympatyk, miłośnik Jo Nesbo ma zapewne jedną z książek z serii o Harrym Hole którą stawia na piedestale. Książkę na którą wystarczy lekki rzut oka na grzbiet okładki a wszystkie emocje i wrażenia wracają jak piorun. Dla mnie taką książką jest niewątpliwie Wybawiciel.
Pamiętam swoje pierwsze wrażenie gdy przeczytałem na odwrocie skróconą fabułę książki. Łobuz zabija członka Armii Zbawienia którego zaczyna gonić Norweska Policja. Pomyślałem sobie - banał nad banały. Kogo jak kogo ale Nesbo stać na więcej i poszedł na łatwiznę. Na szczęście wystarczyło mi kilkanaście stron a zaczynałem połykać swój język ze wstydu.
Nesbo sprawił w tej książce, że napięcie jest niewyobrażalnie wysokie. Czytając opisy pościgu za Bałkańskim najemnikiem, miałem wrażenie że w nich uczestniczyłem. Losy bohaterów tej książki choć są bardzo skomplikowane, napisane zostały w niewyobrażalnie realistyczny sposób. Linia pomiędzy tym dobrym a tym złym zaciera się, rozmywa. Nic nie jest oczywiste i ciężko jest wyrażać się w sposób jednoznaczny do aktorów tej książki. Tych pierwszoplanowych jak i tych z drugiego rzędu. Inną kwestią równie mocną i bardzo celnie opisaną są emocje bohaterów. Ich miłości, namiętności, przyjaźnie, odpowiedzialności za czyny, pogrzebane marzenia,życiowe cele. Czytając je miałem wrażenie, że Nesbo pisze w punkt każdy najmniejszy wątek był opisany lepiej niż nie jedna książka obyczajowa.
Pod koniec tej książki, gdy trupy ostygły i kurz zawieruchy w Oslo opadł na dobre, uświadomiłem sobie jedną rzecz za którą chyba najbardziej cenie Jo Nesbo. Za to, że nie jest to autor piszący książki pod swoich czytelników; za to, że nawet jeśli kiedyś się skończy ta (przepiękna) seria to nie przeczytamy pod koniec: I żyli długo i szczęśliwie... i za to paradoksalnie wielki szacunek panie Jo !
Każdy sympatyk, miłośnik Jo Nesbo ma zapewne jedną z książek z serii o Harrym Hole którą stawia na piedestale. Książkę na którą wystarczy lekki rzut oka na grzbiet okładki a wszystkie emocje i wrażenia wracają jak piorun. Dla mnie taką książką jest niewątpliwie Wybawiciel.
Pamiętam swoje pierwsze wrażenie gdy przeczytałem na odwrocie skróconą fabułę książki. Łobuz zabija...
Książka Cobena spoza serii o Myronie - zdecydowanie najlepsza. Czytałem wszystkie i zawsze staram się być na bieżąco z nowościami. Kiedyś ze względu na fascynację a teraz na fascynację i sentyment. Bo to właśnie Harlan Coben był jednym z tych dzięki którym zapałałem sympatią do tego gatunku.
Historia opowiada o dwóch braciach - Ken'ie i Will'u. Pierwszy z nich kilkanaście lat przed czasem w którym dzieje się historia zabija dziewczynę tego drugiego. Po tamtych zdarzeniach Ken znika. Wszystko wraca pozornie do normy gdy okazuje się, że ponownie burza zaczyna zbierać się nad głową Willa bo jego brat-morderca kontaktował się z jego matką a poza tym znika bez śladu jego obecna narzeczona - Sheila. Poza tym do gry wchodzi tajemniczy asasyn z epizodem w poprawczaku John zwany Duchem, któremu z jakiś powodów zależy na złapaniu zbiega...
Dlaczego tak dużym szacunkiem darzę tę książkę ? Bo w niej odczuwam ewidentnie najwyższy polot pióra Cobena. Tajemnice, kłamstwa, zrywanie akcji, niedopowiedzenia, duszny i pełen okrucieństwa klimat. To co wydaje się pewne zostaje wystrzelone w orbitę i niknie gdzieś w galaktyce. Autor przywiązuje nas do jakiegoś uporządkowanego świata ( bądź jej iluzji), do jakiejś wizji po to tylko aby pokazać nam język,zmrużyć oko i z uśmiechem na twarzy wszystko zmienić. Dlaczego ? Bo tak mu się podoba.
Tak jak wspomniałem na wstępie, przeczytałem wszystkie książki Cobena. Ta natomiast różniła się jednym szczegółem, który przelał czarę goryczy i uznałem ją za taką a nie inną. Zakończenie. Jeśli chodzi o ten element w książkach kryminał/thriller to moje top 3.Aj, napaliłem się. Poczytam sobie chyba fragmenty "Bez pożegnania" :)
Książka Cobena spoza serii o Myronie - zdecydowanie najlepsza. Czytałem wszystkie i zawsze staram się być na bieżąco z nowościami. Kiedyś ze względu na fascynację a teraz na fascynację i sentyment. Bo to właśnie Harlan Coben był jednym z tych dzięki którym zapałałem sympatią do tego gatunku.
Historia opowiada o dwóch braciach - Ken'ie i Will'u. Pierwszy z nich kilkanaście...
Z góry zaznaczam, że przeczytałem wszystkie książki Mario Puzo. Nie znam ich na pamięć, nie czuje się specjalistą od jego prozy ale to co chciałem zaznaczyć na wstępie za co ta ocena - za klimat tamtych czasów !
Czytając tą książkę,czuję każdym porem swojej skóry że jestem w Stanach Zjednoczonych lat XX. Obserwuje bawiące się tłumy nowo przybyłych dzieci imigrantów, skupionych na ogół w swoich grupkach lekko dukających po angielsku, spoglądam na steranych młodych mężczyzn idących do pracy skoro świt a pracujących długo po zmierzchu za minimalną pensję będąc na ogół jedynym żywicielem rodziny czy wiecznie zmartwione matrony rodu próbujące rozgospodarować tak budżet domowy aby żadna gęba nie była głodna. Czuje zapach niosącej się woni świeżego pieczywa z pobliskiej piekarni, metaliczny posmak rozgrzanych trotuarów w upalne dni. Jednym zdaniem - bardzo sugestywna książką
O ile cała oś fabuły krąży w okół matrony rodu Lucii Santy co ewidentnie rzutuje na prowadzenie fabuły, Puzo w sprytny sposób przewleka jej losy z różniącym się od siebie światem ich dzieci. Larrym - ciężko pracującym na kolei młodzieńcem, Octavii - córce, co do której ma niewypowiedziany żal za ostentacyjne zachowanie i próbę oderwania się od Włoskich obyczajów i Vincenta - najbardziej barwnej postaci która z łatwością mogłaby się znaleźć w książce Ojciec Chrzestny.
Fabuła książki nie jest za bardzo zagmatwana. Bo to nie ona mnie zachwyciła. To co wspomniałem na początku - klimat ! Książka jak na tego autora jest bardzo cienka ale każdy opis tej biedy, tego raczkującego ale dzikiego kapitalizmu ówczesnych czasów, tych wielopiętrowych kamienic w których zapakowane są rodziny imigrantów sprawił, że gdy oglądam zdjęcia czy filmy dokumentalne z tamtego okresu mam przed oczami właśnie tą jak się okazuje bardzo nie docenianą książkę Mario Puzo...
Tak na marginesie. Bardzo rzadko czytam jakąś książkę dwukrotnie w całości. Tą jak do tej pory przeczytałem trzy razy a fragmenty naście...
Z góry zaznaczam, że przeczytałem wszystkie książki Mario Puzo. Nie znam ich na pamięć, nie czuje się specjalistą od jego prozy ale to co chciałem zaznaczyć na wstępie za co ta ocena - za klimat tamtych czasów !
Czytając tą książkę,czuję każdym porem swojej skóry że jestem w Stanach Zjednoczonych lat XX. Obserwuje bawiące się tłumy nowo przybyłych dzieci imigrantów,...
Gdzieś, kiedyś przeczytałem w komentarzach pod jakimś linkiem, że jest taka książka - wywiad rzeka, jakiej Polskie wydawnictwa nie widziały. Ciekawe stwierdzenie - tak sobie pomyślałem. Szybko palcami śmigam "Ctrl+c" i "Ctrl+v" i sprawdzam autorów tej rzekomo fantastycznej książki. Michał Wójcik ? Ten z Focus Historia i Tvp Historia ? No to już wiedziałem, że muszę ja zdobyć.
Pierwsze rozdziały zaczynają się dość spokojnie. Śmiałe (w niektórych miejscach mocno nie popularnie polityczne), ostre i nieprzychylne tezy żołnierza Powstania Warszawskiego, członka Kedywu, niewielkiego wzrostem ale wielkiego duchem Stanisława Likiernika zaczynają mnie intrygować. Był lekki niesmak. Czytać czy porzucić ? Dylemat nad którym się zastanawiałem z 10 minut. Decyzja zapadła. Na szczęście tym razem instynkt poprowadził mnie w dobrym kierunku, bo plułbym sobie w brodę chyba do końca życia.
Książka jest po prostu genialna ! Emil Marat i Michał Wójcik biorą pod swój wścibski i dociekliwy parasol leciwego pana, który będąc w samym jądrze wydarzeń, w epicentrum akcji dokonuje rozliczenia ze swoją przeszłością a dokładnie z okresem Powstania Warszawskiego. Pomimo, że nie jest to laurka na temat Powstania Warszawskiego. Książkę czytałem ze ściśniętym gardłem. Słowa wypowiadane przez pana Stanisława przemiennie skłaniały do refleksji, śmieszyły, wzruszały i (przede wszystkim) bolały. Wyczuwałem zakamuflowane gdzieś między słowami podejście głównego bohatera, w którym chciał ukazać że: tak. Jestem może i stary ale mam pamięć, ja tam byłem i ja wam powiem jak było !
Jednak jest prawda w tym, że wydarzenia traumatyczne pamięta się do końca życia, bo pan Stanisław zaimponował mi swoją pamięcią i niezłomnością w wypowiadanych tezach. Inną sprawą są poboczni bohaterowie tej książeczki. Emil Marat i Michał Wójcik stawiają często prowokacyjne pytania, czasami mam wrażenie że zwracają się bezczelnie do Machabeusza ( pseudonim Likiernika) ale jak się okazuje pod koniec nie bez powodu (wyjaśnienie na ostatnich stronach).
To co mnie rozwaliło, to "selfi" pana Stanisława z jego rodziną na końcu książki. To była pieczątka do tego o czym mogłem się przekonać przez całą książkę, że Stanisław Likiernik to nietuzinkowy człowiek.
Kurczem, no wstyd nie polecić !
Gdzieś, kiedyś przeczytałem w komentarzach pod jakimś linkiem, że jest taka książka - wywiad rzeka, jakiej Polskie wydawnictwa nie widziały. Ciekawe stwierdzenie - tak sobie pomyślałem. Szybko palcami śmigam "Ctrl+c" i "Ctrl+v" i sprawdzam autorów tej rzekomo fantastycznej książki. Michał Wójcik ? Ten z Focus Historia i Tvp Historia ? No to już wiedziałem, że muszę ja...
więcej mniej Pokaż mimo to
"oh mon dieu..."
Człowiek czyta tą ŚP Agathe Christie. Obiecuje sobie, że tym razem nie da się nabrać i każde zdanie będzie analizować pod kątem morderstwa. Wyciągnie kajet w którym będzie wypisywać wszystkich aktorów dramatu i ich cechy osobowości, każdy szczegół w tej historii będzie stawiany na piedestale ażeby nic a nic nie umknęło, czyta każdą stronę po kilka razy, żeby tylko nie zostać oszukany. I Co ? I jak to mawiał Adaś Miauczynśki: ku*wa, uczysz się tego piąty rok w szkole na kursach a wszystko to idzie jak krew w piach...
Zakończenie książki przerosło mój (pseudo)przenikliwy umysł. Po dwukrotnym przeczytaniu tej książki muszę przyznać że wszystko było jak na tacy. Patrzysz a nie widzisz.
Morderstwo w Orient Expresie ? Dziesięciu Murzynków ? o nie. Jest inna książka, która bije obie na głowę. Morderstwo w Boże Narodzenie !
Ktoś na święta ogląda Kevina sam w domu/w Nowym Jorku, ktoś jedzie do Wujka Staśka na wódkę, jeszcze ktoś inny zarzeka się że przeczyta Ulissesa przez święta. U mnie właśnie narodziła się nowa świecka tradycja :) MORDERSTWO W BOŻE NARODZENIE !!
Pozdrawiam i polecam.
"oh mon dieu..."
Człowiek czyta tą ŚP Agathe Christie. Obiecuje sobie, że tym razem nie da się nabrać i każde zdanie będzie analizować pod kątem morderstwa. Wyciągnie kajet w którym będzie wypisywać wszystkich aktorów dramatu i ich cechy osobowości, każdy szczegół w tej historii będzie stawiany na piedestale ażeby nic a nic nie umknęło, czyta każdą stronę po kilka razy,...
Przeczytałem wszystkie książki Cobena. Mam świadomość jego mocnych i słabych stron. Natomiast to jest moja pierwsza w życiu książka którą zacząłem czytać późnym popołudniem a zakończyłem około 5 nad ranem. Siedziałem wtedy oparty o ścianę z otwartą gębą a w tle przez otwarte okno słyszałem jedynie przejeżdżające samochody z piekarni dostarczające świeże pieczywo do pobliskich sklepów.
Dlaczego piszę tą recenzję ? Bo każdy z książko-holików ma na półce taki nie odbezpieczony granat w postaci jakiejś książki, który gdy weźmie w dłoń to powracają wspomnienia i nostalgia. Gdzie pomimo stosu książek wypożyczonych z biblioteki i naglących terminów zapomina się w tym pięknym świecie i pochłania ponownie ten sam znany dobrze świat.
Jest to książka Evergreen, coś jakby symbol i esencja jakiegoś pisarza. Oczywiście że może ( a właściwie na pewno) są i będą o wiele lepsze książki ale miłość właśnie do tej a nie innej czyni mnie fanem tego pisarza.
Nie wyobrażalny rollercoaster. Nie dopowiedzenia, szybkie jak Uzi rozdziały, żądza ku prawdzie tj. kto, dlaczego i po co, bycie ściganym wraz z panem doktorem i niewyobrażalny suspens ( wtedy właściwie pokochałem thrillery/kryminały) sprawił że ta a nie inna książka jest tym granatem na półce.
Dla tych którzy chcieliby polecić jakąś książkę Cobena to "Nie mów nikomu" jest idealna a właściwie jedyna !
Przeczytałem wszystkie książki Cobena. Mam świadomość jego mocnych i słabych stron. Natomiast to jest moja pierwsza w życiu książka którą zacząłem czytać późnym popołudniem a zakończyłem około 5 nad ranem. Siedziałem wtedy oparty o ścianę z otwartą gębą a w tle przez otwarte okno słyszałem jedynie przejeżdżające samochody z piekarni dostarczające świeże pieczywo do...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie jestem fanem Elizabeth Strout. Książki "Braci Bourges" i "Mam na imię Lucy" przeszły przez moje ręce bez większego echa. Przeczytałem czujnie i z uwagą obie wspomniane książki ale niestety, to nie to. Natomiast jestem pod ogromnym wrażeniem książki "Olive Kitteridge". Po pierwszym przeczytaniu tej malutkiej książki miałem ciary przez tydzień a i do dzisiaj jak widzę tą książkę w bibliotece to wspomnienia wracają.
Książka tak paradoksalnie opowiada w bardzo prosty (nie prostacki) sposób o ludziach. O ich marzeniach, rozterkach, niepowodzeniach. Są tam zbiory ludzkich historii, takich uniwersalnych opisujących samotność, tęsknotę i żal za niepowodzenia z przeszłości. Prym oczywiście wiedzie tytułowa bohaterka, która chyba tak naprawdę sama siebie do końca nie lubi. Ale czytając perypetie innych otaczających ją z miasteczka ludzi można dojść do wniosku, że pani Elisabeth piszę chyba tak naprawdę o nas samych. Nie czuje się autorytetem moralnym, który przeżył nie wiadomo co ale nie miałem żadnych problemów wczuć się w emocję i tragizm bohaterów.
Chyba ten bardzo spokojny styl pisania autorki i czasami lekkie niedopowiedzenia w zdaniach wywołują taką olbrzymią dawkę emocjonalnych odczuć. A co do serialu. Bardzo dobry ale nie aż tak jak książka. Mimo, że to zekranizowała stacja HBO.
Polecam !
Nie jestem fanem Elizabeth Strout. Książki "Braci Bourges" i "Mam na imię Lucy" przeszły przez moje ręce bez większego echa. Przeczytałem czujnie i z uwagą obie wspomniane książki ale niestety, to nie to. Natomiast jestem pod ogromnym wrażeniem książki "Olive Kitteridge". Po pierwszym przeczytaniu tej malutkiej książki miałem ciary przez tydzień a i do dzisiaj jak widzę tą...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka o której ciężko coś napisać mądrego. Każdy rozdział, każda historia wstrząsa i uderza prosto w serce.
Bohaterowie tej książki wracają pamięcią do czasów wojny gdy byli małymi dziećmi o niewinnych sercach. Dokonują retrospekcji i opisują swoje emocje/wrażenia, nie ociosane jeszcze przez wyrachowanie jakie ma miejsce u osób dorosłych. Opowiadają ze ściśniętym sercem o dniu kiedy skończyło się ich dzieciństwo - czyli z najpiękniejszego okresu jaki każdy z nas doświadcza. Umierają ich rodzice, czują głód, osamotnienie, beznadzieje.
Szczerze mówiąc czytałem tą książkę przez 2 miesiące. Takich książek nie da się "chapnąć" w tydzień i cieszyć się z zakończenia czytania.
Książka o której ciężko coś napisać mądrego. Każdy rozdział, każda historia wstrząsa i uderza prosto w serce.
Bohaterowie tej książki wracają pamięcią do czasów wojny gdy byli małymi dziećmi o niewinnych sercach. Dokonują retrospekcji i opisują swoje emocje/wrażenia, nie ociosane jeszcze przez wyrachowanie jakie ma miejsce u osób dorosłych. Opowiadają ze ściśniętym sercem...
Książka, encyklopedia, przewodnik, którego szukałem. I znalazłem !
Niezbędnik każdego amatora i wielbiciela ptasiego światka.
Osobiście top 3 jeśli chodzi o zakup w ciemno - co mnie się nie zdarza za rzadko. Jest to książka, która w około 90% rozwiewa moje wątpliwości co do sfotografowanych a później zidentyfikowania gatunków. Już skończyło się wypytywanie się na różnych "ptasich" forach o tego czy innego ptaka. Dzięki tej książce nabrałem pewności w stosunku do rozpoznawania gatunków dzięki rzetelnym i wielorakim ilustracjom ptaków. Żałuje, że nie usłyszałem o tej pozycji na początku mojej przygody z ptakami bo wtedy zaoszczędziłbym sobie dobre kilka lat jeśli chodzi o rozpoznawanie tych czy tamtych gatunków.
Jest 9 a nie 10 gwiazdek ponieważ choć treściowo jest wielka to rozmiarami nie grzeszy :| Niestety, czasami muszę szorować nosem po książce żeby wyczytać coś co mnie interesuje. Czcionka bardzo mała...
Dla tych, którzy interesują się tą tematyką, jest to książka z serii: Must have !
Książka, encyklopedia, przewodnik, którego szukałem. I znalazłem !
Niezbędnik każdego amatora i wielbiciela ptasiego światka.
Osobiście top 3 jeśli chodzi o zakup w ciemno - co mnie się nie zdarza za rzadko. Jest to książka, która w około 90% rozwiewa moje wątpliwości co do sfotografowanych a później zidentyfikowania gatunków. Już skończyło się wypytywanie się na różnych...
Strach.
To właśnie te uczucie towarzyszyło mi podczas czytania tej książki. Strach przed tym, że książki Nesbo spoza serii o Harrym mogą mi spaskudzić tego autora. Że nie ma Nesbo poza Harrym. To że z każdą stroną te paskudne uczucie mnie opuszczało zastępując je ekscytacją to już inna sprawa...
Historia wydaje się prosta. Sonny Lofthus - młody mężczyzna uzależniony od heroiny siedzi w więzieniu i jest wrabiany w kolejne morderstwa w zamian za dostarczanie mu narkotyków. Taka transakcja wiązana. Wszystko zaczyna się zmieniać gdy dowiaduje się od współwięźnia, że jego ukochany ojciec pracujący w Policji nie popełnił samobójstwa a został zamordowany. No i zaczyna się przygoda młodego, pełnego żądzy zemsty Syna na tego kto zniszczył całą jego rodzinę.
Jo Nesbo przedstawia nam książkę w której nic nie jest jednoznaczne. Dobro, zło, przyjaźń, nienawiść, miłość, pogarda. Wszystko jest wymieszane ze sobą, skotłowane i pozostawione dla czytelnika. Tak właśnie. To on ma za zadanie dokonać oceny moralnej tej czy tamtej postaci lub tego lub tamtego postępku. Jak to kiedyś śpiewała pewna amerykańska kapela: "nothing is what it seems"
Książka toczy się w typowo Nesbowski sposób więc nie będę pisał o czymś oczywistym. Ale nie wątpliwie jest coś co chyba wyróżnia tą książkę. Ludzie i ich losy. Tragiczne losy. Autor w wyjątkowo przebiegły i przepiękny sposób wtłoczył do książki w postaciach drugoplanowych ludzkie tragedie. Mamy tutaj lekko zgorzkniałego taksówkarza Pellego, samotnego małego chłopca Marcusa, współwięźnia w "Państwie" chorego na raka. To jak wycyzelował te postacie ociera się o mistrzostwo.
Dwie małe refleksje. Epilog tej książki był jednym z najlepszych jakie kiedykolwiek czytałem.
A druga to taka, że ta książka jest najzwyczajniej stworzona do tego aby ją komuś obdarować w prezencie po to aby się zaraził.Zaraził czytelniczym wirusem który zwie się NESBO !
Strach.
To właśnie te uczucie towarzyszyło mi podczas czytania tej książki. Strach przed tym, że książki Nesbo spoza serii o Harrym mogą mi spaskudzić tego autora. Że nie ma Nesbo poza Harrym. To że z każdą stroną te paskudne uczucie mnie opuszczało zastępując je ekscytacją to już inna sprawa...
Historia wydaje się prosta. Sonny Lofthus - młody mężczyzna uzależniony od...
Moja pierwsza książka Fitzka.
Pamiętam dokładnie, lato 2010, zaczytywałem się wtedy wyłącznie w kryminałach. Czekając na zamówioną książkę Deavera zacząłem szukać coś na własną rękę. Taka typowa misja poszukiwawcza jaką każdy z nas kiedyś doświadczył. Przy tych wszystkich kolorowych okładkach uznanych i światowych autorów rzuciła mi się w oczy filigranowych rozmiarów czarna książeczka z wytłoczonym na srebrno napisem TERAPIA. Łapie ją w rękę i już wiem, że jest tą z którą zacznę wakacje.
Wziąłem w ciemno. Pierwsze strony wydały mi się bardzo pogmatwane i niejasne. Rozumiem, autor psychologicznych thrillerów ale nie wszystko musi być aż tak nie jasne. Wgłębiam się w fabułę, nie wyczuwam nawet małej nitki po której mógłbym dojść do sedna. Bardzo kochający ojciec przywiązany do łóżka dokonuje retrospekcji wydarzeń pielęgniarzowi co się stało z jego jedyną córką. Im bardziej zanurzam się w książkę tym fakty przedstawione zaczynają mnie drażnić, gmatwać wszystko co przeczytałem. W książce rozpętuje się burza, mój umysł również zaczyna lekko wariować. W pewnym momencie jestem bardzo zaniepokojony tym co czytam. Do momentu kulminacji. Suspens ? Twist ? Chyba coś więcej.
Po przeczytaniu książki siedziałem tak z pół godziny patrząc na tą okładkę. O czym ona była ? O naszej człowieczej, ułomnej psychice/umysłowi z którym nie wszyscy potrafią sobie poradzić. O którym amerykańscy naukowcy w swoich badaniach napisali kilka ton raportów, referatów, peanów ale nie uwzględnili że może być to niebezpieczne narzędzie do czyjegoś nieszczęścia...
Tak na marginesie, bardzo ubolewam że Wydawnictwo G+J nie wydaje już książek Fitzka. Te, które obecnie wychodzą spod egidy AMBER - nie mają dla mnie już tego klimatu. Wiem, wiem; nie sądź książki po okładce ale gdyby nie ten ascetyczny wygląd wątpię czy bym ją wypożyczył...
Moja pierwsza książka Fitzka.
Pamiętam dokładnie, lato 2010, zaczytywałem się wtedy wyłącznie w kryminałach. Czekając na zamówioną książkę Deavera zacząłem szukać coś na własną rękę. Taka typowa misja poszukiwawcza jaką każdy z nas kiedyś doświadczył. Przy tych wszystkich kolorowych okładkach uznanych i światowych autorów rzuciła mi się w oczy filigranowych rozmiarów...
Jest to książka, którą nienawidzę i kocham. Nienawidzę dlatego, bo wiem że nigdy więcej jej nie przeczytam ze względu na emocję które ona wywołuje; kocham zaś za niewyobrażalny klimat i jej konstrukcję.
Harry Hole, wraca cichaczem z Tajlandii gdyż o morderstwo zostaje oskarżony Oleg - jedna z dwóch osób którą kocha nad życie. Ma za zadanie wyciągnąć go z więzienia i oczyścić z wszelkich ciążących go zarzutów.
Poznajemy w tej książce kilku bohaterów w sposób typowo Nesbowski. Wchodzimy w bardzo lepki i ohydny świat dilerów narkotykowych, dowiadujemy się o zasadach a właściwie ich braku panujących na ulicach Oslo, czytamy o pilocie samolotów dla którego praca jest czymś więcej niż pasją - jest jego miłością, Nesbo przedstawia nam młodego Ukraińca - Urka - który chce sprostać wyzwaniu przejęcia schedy po swoim wujku dilerze narkotykowym. W tej książce ich marzenia, pragnienia i żądze autor przedstawia w taki sposób, że słowa wchodzą w pory skóry. Czytałem tą książkę dwa lata temu a do dziś mam dreszcze gdy przypominam sobie ostatnie słowa wspomnianego Ukraińca w tej książce gdy dogorywał w barze u Shroedera...
Jo Nesbo w tej książce przekroczył tą cienką czerwoną linię. Zamachnął się na osoby, które kochamy. Wziął się za nich nie bacząc na nasze uczucia i sympatię. Tak tak, wiem że te osoby nie istnieją ale tak się nie robi panie Nesbo...
Jest to książka, którą nienawidzę i kocham. Nienawidzę dlatego, bo wiem że nigdy więcej jej nie przeczytam ze względu na emocję które ona wywołuje; kocham zaś za niewyobrażalny klimat i jej konstrukcję.
Harry Hole, wraca cichaczem z Tajlandii gdyż o morderstwo zostaje oskarżony Oleg - jedna z dwóch osób którą kocha nad życie. Ma za zadanie wyciągnąć go z więzienia i...
Pamiętam jak dziś, czytając w parku zakończenie tej książki nieświadomie wyrwało mi się głuche "o k***a" za co zostałem zbesztany przez jakąś starszą panią. Dlaczego ? Bo pan William Brodrick stworzył książkę o której myślę od dobrych kilku lat. Uwiera, boli, swędzi a przede wszystkim wzrusza.
Książka opowiada o pewnym założycielu opactwa, który będąc na froncie podczas I Wojny Światowej z racji swojej rangi bierze udział w sądzie polowym na dezerterze. Kilkadziesiąt lat po tym wydarzeniu, do opactwa przyjeżdża kobieta wraz ze starszym mężczyzną burząc tym samym spokój zgromadzenia. Padają oskarżenia i pytania na które odpowiedzi zaczyna szukać brat Albert.
Napisanie, że jet to książka o okrucieństwie wojny byłoby krzywdzącym uproszczeniem. To opowieść o miłości. Nie tej rozerotyzowanej i wyuzdanej ale tej czystej nie obwarowanej żadnymi warunkami. To również opowieść o poświęceniu, o próbie odkupienia winy w której żeby ktoś mógł zacząć nowe życie, ktoś umiera.
Podziwiam autora również za opis relacji rodzinnych jednego z bohaterów tej książki. Coś niebywale ujmującego było w czytaniu o miłości rodzinnej prostych ludzi żyjących gdzieś w malutkiej wiosce w Irlandii, którzy nie opływali w bogactwie a kochali się bardzo.
Ta książka nie ma słabych stron. Nie zmieniłbym w niej nawet przecinka, nie poprowadziłbym inaczej żadnego bohatera,tylko bym ją czytał, czytał i czytał...
Pamiętam jak dziś, czytając w parku zakończenie tej książki nieświadomie wyrwało mi się głuche "o k***a" za co zostałem zbesztany przez jakąś starszą panią. Dlaczego ? Bo pan William Brodrick stworzył książkę o której myślę od dobrych kilku lat. Uwiera, boli, swędzi a przede wszystkim wzrusza.
Książka opowiada o pewnym założycielu opactwa, który będąc na froncie podczas I...
Książka, która swoimi gabarytami może posłużyć jako podkładka pod chybocący się stół w kuchni lub jako twarda wyściółka do koszyka na zakupy. Ale to byłby grzech. Oj chyba z tych śmiertelnych...
Chciałbym napisać coś mądrego odnośnie tej książki ale nie wiem czy potrafię. Wiem, że jest to zbiór reportaży pozornie nie mający ze sobą wiele wspólnego. Tylko pozornie. Pan Wojciech Tochman, krótkimi zdaniami, niepełnymi opisami wydarzeń, skrawkami faktów zanosi nas w świat ludzkich cierpień, obaw, lęków, wszystkiego tego od czego chcemy być jak najdalej. Ukazuje nam świat osób o których pewnie każdy z nas myśli: "Mnie się to nie wydarzy. Napewno". Jednak autor robi to z takim taktem, że wchodzimy w ten świat. Świat beznadziei, bólu i stajemy się czy chcemy tego czy nie czynnym uczestnikiem tego czego nie życzylibyśmy najgorszemu wrogowi.
Czytam raz, drugi, trzeci tą książkę. I pomimo fragmentów, które znam na pamięć ponownie dochodzi do erupcji...
Może się nie znam, może nie czytałem wszystkiego ale dla mnie pan Wojciech Tochman jest obecnie jednym z najlepszych reportażystów na świecie. Tyle.
Książka, która swoimi gabarytami może posłużyć jako podkładka pod chybocący się stół w kuchni lub jako twarda wyściółka do koszyka na zakupy. Ale to byłby grzech. Oj chyba z tych śmiertelnych...
Chciałbym napisać coś mądrego odnośnie tej książki ale nie wiem czy potrafię. Wiem, że jest to zbiór reportaży pozornie nie mający ze sobą wiele wspólnego. Tylko pozornie. Pan...
2017-04-27
Książka niewątpliwie jedna z tych wobec których ciężko przejść obojętnie.
Jest wiele peanów (w pełni uzasadnionych) na temat tej książki osób bardziej oczytanych i jeszcze bardziej elokwentnych. Ja chciałbym zwrócić uwagę na dwa które od samego początku rzucały mi się w oczy.
Pierwszy.
Jest to książka która w niezwykle brutalny sposób ukazuje jak jednostka/jednostki mało znaczą w konfrontacji z systemem/państwem. Opisy autora o inwigilacjach jakie dotknęły głównych bohaterów tej książki, wolno ale bardzo skutecznie mielące młyny rządowej propagandy ówczesnej władzy sprawia że włos się na głowie jeży. W imię czego ? Ochrony zbrodniarzy, korzyści materialnych ? Nie. W imię ochrony "prestiżu" ówczesnej Milicji a dokładnie ZOMO. Prowokacje, szukanie haków, polityczne instruktaże płynące z najwyższego szczebla do śledczych i prokuratorów bardzo dokładnie ukazują jaki był to wówczas kraj.
Drugi aspekt - trochę zdominowany przez ten pierwszy to Miłość. Miłość w różnych wymiarach. Grzegorz Przemyk chociaż nie był "beneficjentem" modelu tak zwanej tradycyjnej rodziny, był niewątpliwie kochany. Kochany przez swoją Matkę Barbarę Sadowską, Ojca Leopolda Przemyka jak i swoich przyjaciół. Opisy przyjaciół rodziny o gaśnięciu matki po śmierci jedynego syna nie mogą pozostawić czytelnika obojętnym.
Pisząc teraz tą recenzje tak zastanawiam się nad jednym kluczowym momentem który wywołał u mnie zaszklone oczy. Był taki. List Grzegorza do swojego młodszego przyrodniego brata Michała z 10 przykazaniami jak być dobrym człowiekiem. Po przeczytaniu tego tamy puściły...
Książka niewątpliwie jedna z tych wobec których ciężko przejść obojętnie.
Jest wiele peanów (w pełni uzasadnionych) na temat tej książki osób bardziej oczytanych i jeszcze bardziej elokwentnych. Ja chciałbym zwrócić uwagę na dwa które od samego początku rzucały mi się w oczy.
Pierwszy.
Jest to książka która w niezwykle brutalny sposób ukazuje jak jednostka/jednostki mało...
"Miałeś chamie złoty róg, ostał Ci się jeno sznur".
Cytat z Wyspiańskiego, który jako jedyny skojarzył mnie się po dopłynięciu do końca tej przepięknej przygody jaką była ta książka.
Alphonso Capone - znany wszystkim i na każdym zakątku ziemi jako Al Capone. Ucieleśnienie a dla niektórych wzór gangstera i biznesmena. Autor książki niejaki Jonathan Eig stworzył świetną i wyczerpująco treściwie książkę której głównym bohaterem został Al Capone - kiedyś gangster o rubasznym wizerunku a obecnie symbol popkultury i ktoś o kim powiedzieć "że złapał pana Boga za nogi" to tak jakby nic nie powiedzieć.
Eig przedstawia nam historię Ala od kolebki aż po jego grób. Z wielką pieczołowitością mamy przedstawione perypetie małego Alphonsika, który od małego nie grzeszył skromnością co w konsekwencji zmusiło go do opuszczenia murów szkoły i zaczął pałać się wieloma różnymi fuchami. Momentem przełomowym w jego życiu okazały się dwa zdarzenia. Pierwsze to poznanie swojego bosa - Johna Torrio a drugie to ustawa wprowadzająca prohibicję. Pomimo, że w książce ewidentnie orkiestra gra pod jednego muzyka to autor w świetny sposób zobrazował Stany Zjednoczone tamtych lat. Ta wszechogarniająca bieda, napływające rzesze imigrantów z Europy nie asymilujące się z mieszkańcami, próby kombinowania jak by tu obejść prohibicję i bezradność ówczesnej Policji nad takimi Królami życia jak Al. Przerażające zwłaszcza były te momenty w których Capone, wręczał komuś napiwek za wykonanie jakiejś robótki w wysokości połowy średniej płacy statystycznego Amerykanina :D
Przez całą książkę chciałem sobie odpowiedzieć na pytanie jaki był tak naprawdę Al Capone ? Z jednej strony czuły małżonek, ojciec, syn i przyjaciel a z drugiej bezwzględny gangster nie mający skrupułów do zlecenia morderstwa bądź skorumpowania i zastraszenia całej rzeszy polityków.
Pomimo, że książka jawiła mi się opasła do tego napisana w moim odczuciu małym drukiem nie odczułem ani chwili znużenia. Ponadto zdjęcia zamieszczone idealnie wkomponowały się w świat przedstawiony.
Na koniec może dodam dwa malutkie zgrzyty jakie miałem po przeczytaniu. Pierwszy to przedstawienie i opis aktu oskarżenia względem Ala odnośnie podatków. Strasznie zawiłe były te niuanse prawne i przebieg procesu no i tak do końca ciężko mi jest precyzyjnie określić dlaczego został oskarżony i za co. No o podatki to wiadomo ale nie było w tamtych fragmentach jasno wyłożonego tematu.
A drugi to tytuł a dokładniej "Gangster wszech czasów". Oczywiście był wielki ale w tym morzu pływały grubsze ryby, którzy nie skończyli w tak fatalny sposób jak Capone.
Jedna z najlepszych biografii jakie kiedykolwiek czytałem w życiu !
"Miałeś chamie złoty róg, ostał Ci się jeno sznur".
Cytat z Wyspiańskiego, który jako jedyny skojarzył mnie się po dopłynięciu do końca tej przepięknej przygody jaką była ta książka.
Alphonso Capone - znany wszystkim i na każdym zakątku ziemi jako Al Capone. Ucieleśnienie a dla niektórych wzór gangstera i biznesmena. Autor książki niejaki Jonathan Eig stworzył świetną i...
Książka zgodnie z opisem gwiazdkowym - rewelacja !
Książkę czytałem tuż po premierze - jakieś 2 lata temu. Bez jakiegoś podekscytowania na początku czy pozytywnym podejściem do tematu. Ot po prostu, jest nowość to biorę. I okazało się, że w dwa dni przeczytałem.
Trochę prywaty. Jestem z pokolenia, które dorastało w latach 90. Oglądając dzienniki telewizyjne zawsze pod ich koniec słyszałem o zamieszkach w Belfaście, że znowu protestanci z katolikami się prali. Ale o co te swary i niesnaski ? Na szczęście pani Aleksandra podołała tematowi i odpowiedziała na wszystkie nurtujące mnie pytania.
Autorka opisała zarówno problem w skali mikro i makro. W bardzo ciekawy sposób mamy w tej książce wyłożone powody konfliktu pomiędzy zwolennikami połączenia Irlandii Północnej z Królestwem Wielkiej Brytanii ( unionistami - najczęściej utożsamianymi z protestantami) a tymi którzy chcieli złączyć Irlandię Północną z Irlandią ( czyli najczęściej z Katolikami wspieranymi przez IRA). Niemniej jednak utożsamiany podział religijny nie był do końca klarowny. Są opisane w bardzo przystępny sposób najbardziej brutalne wydarzenia pod względem militarnym jak i politycznym.
Aczkolwiek największe wrażenie zrobiły na mnie opisy ludzkich tragedii i refleksji zarówno głównych bohaterów jak i tych którzy musieli uczestniczyć mimowolnie w sposób bierny. Fakt, że w państwach tak zwanego Zachodu w XX wieku doświadczonym tak bardzo przez dwie wojny światowe, dochodzi do tak okrutnych morderstw po obu stronach włos mi się na głowie jeżył. Jest też taki moment w tej książce, w którym na mocy porozumień o zawieszenie broni dwóch zwaśnionych stron, matka czwórki synów zmarłych w wyniku działań zbrojnych musi oglądać oprawców swoich dzieci, cieszących się wolnością i z uśmiechem na twarzy kupujących piwo w supermarkecie. No tutaj musiałem wziąć głębszy oddech i na chwilę odstawić książkę.
Jest to też opowieść o tym, że niektórzy żyją tym konfliktem. Wszechogarniająca bieda dziedziczona z pokolenia na pokolenie, brak jakichkolwiek chęci rozwoju i walka o Siebie samego, wyzbycie się tego ciążącego jarzma konfliktu bywa przytłaczające. A raczej smutne. Nastolatki, a właściwie jeszcze dzieci rządne zadymy wychodzą z kamieniami na granicy spornych stron, rzucające koktajlami mołotowa i wiele innych bardzo przykrych sytuacji.
Powiem szczerze. Każdą stronę czytałem z wielką atencją i powagą. Książkę tą mogę polecić z całego serca.
Książka zgodnie z opisem gwiazdkowym - rewelacja !
Książkę czytałem tuż po premierze - jakieś 2 lata temu. Bez jakiegoś podekscytowania na początku czy pozytywnym podejściem do tematu. Ot po prostu, jest nowość to biorę. I okazało się, że w dwa dni przeczytałem.
Trochę prywaty. Jestem z pokolenia, które dorastało w latach 90. Oglądając dzienniki telewizyjne zawsze pod ich...
Choć ptasia tematyka jest bliska mojemu sercu czekałem na przeczytanie tej książki okrągły rok. Bo po co czytać książkę o ptakach skoro można wsiąść na rower z postradziecką lunetą w plecaku i samemu je zaobserwować ? Niestety okres jesiennych migracji dobiegł końca i próbując zrekonstruować w sobie ( z pomocą zdjęć swojego amatorskiego autorstwa) powspominać "ptasi" rok. Książka okazała się bardzo miłym dodatkiem własnych retrospekcji.
Książka chyba z pozoru opowiada o ptakach. Bardziej opisałbym ją jako o ludziach w Ptasim świecie. Stanisław z wnikliwością opisuje zachowania birdwatcherów/ptasiarzy zarówno te, które mogą stanowić za wzór jak i te niezbyt szlachetne. W fenomenalny sposób przedstawił ludzi, którzy gdziekolwiek są mają włączony tryb "standbay". W każdej chwili gotowi przerwać rozmowę z interlokutorem bo usłyszał czyjeś trele. Sam jestem jedną z tych osób...
Oczywiście autor opisuje w książce ptaki ale na ogół w jakimś kontekście. A to ze względu na natchnienie malarza ( Chełmońskiego) a to ze względu na ludowe wierzenia albo w kontekście kinematografii światowej. Ukazuje nam, że choć dla osoby nie zainteresowanej tą tematyką ptaki w sposób nawet nieświadomy dla nich odgrywają duża rolę w naszym świecie. Bo czy bez pięknie poruszającego się bociana po łące czy widok i dźwięk żurawiego klucza sunącego po niebie nasze życie byłoby uboższe w doznaniach ? Moim zdaniem bardzo...
Jedynym malutkim zarzutem co do tej książki jest to, że chyba autor nie napisał tej książki w formie uniwersalnej. To znaczy ja się świetnie odnajdywałem w tych klimatach. Wiedziałem o czym a właściwie o jakim ptaku piszę autor ale dla kogoś niewtajemniczonego może przemówić do wyobraźni wstawanie dwie godziny przed bladym świtem, brodząc przez mokre łąki z temperaturą 1 na plusie żeby zobaczyć ( choć i to nie gwarantowane ) jednego czy drugiego ptaka ? Ja tak ale czy wszyscy ? No nie wiem...
W książce Swietłany Aleksijewicz "Czarnobylska Modlitwa" jedna bohaterek na pytanie autorki kiedy się zorientowała, że wydarzyło się coś złego odparła: "kiedy wychodząc przed dom nie usłyszałam żadnego ptaka". No mogę jedynie dodać że i dla mnie ten moment będzie pierwszym zwiastunem końca świata...
Choć ptasia tematyka jest bliska mojemu sercu czekałem na przeczytanie tej książki okrągły rok. Bo po co czytać książkę o ptakach skoro można wsiąść na rower z postradziecką lunetą w plecaku i samemu je zaobserwować ? Niestety okres jesiennych migracji dobiegł końca i próbując zrekonstruować w sobie ( z pomocą zdjęć swojego amatorskiego autorstwa) powspominać...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka z serii "Szukajcie, a znajdziecie" !
Wypożyczyłem tę książkę wraz z bestsellerem "Chłopiec z latawcem". Książka Wroblewskiego miała być dla mnie aloesem po wyrwie w duszy jaką wywołał u mnie Hosseini ale okazała się kolejnym wstrząsem i sprawiła jeszcze większe rozedrganie emocjonalne.
Książka opowiada o nastoletnim, pełnym uroku chłopcu - Edgarze Sawtell'u, który żyje wraz z rodzicami gdzieś na uboczu w typowo wiejskim klimacie. Jest on niemową ale pomimo tej ułomności okazuje się że potrafi w pełni pomagać swoim rodzicom w hodowli psów i jest traktowany jak w pełnosprawne dziecko, bez taryfy ulgowej. Wszystko w tej sielance zaczyna się komplikować gdy do ich domu zjawia się stryj Edgara.
Książka jest bardzo obszerna i zamaszysta w swej strukturze. David Wroblewski bardzo powoli snuje historie każdej z postaci. Nie śpieszy się, wije nici fabuły skrupulatnie ale bez nie potrzebnej egzaltacji. Momentami być może ta książka wydaje się nużąca i trudna do przeprawy ale za bardzo się w nią wkręciłem aby pisać o niej takie bezeceństwa :) Autor ukazuje nam w swojej książce bardzo różne odcieni miłości. Miłość syna do rodziców, rodziców do syna i chyba najpiękniej ukazana miłość czworonoga do swojego pana. Bardzo ciekawym zabiegiem okazało się pisanie niektórych rozdziałów z perspektywy suczki Almondine, która kocha swojego pana bezgranicznie. Wraz z kolejnymi rozdziałami towarzyszymy Edgarowi w tych dobrych i tragicznych momentach. Na naszych oczach dorasta emocjonalnie, staje się coraz to bardzo odpowiedzialny za siebie, za psy i wraz z nim walczymy ze złem.
Niestety małą łyżką dziegciu w tej wielkiej beczce słodkiego miodu było to, że pomimo bizantyjskiej struktury pewne szczegóły nie zostały wyjaśnione, inne opisane pobieżnie a odpowiedzi na jeszcze inne musiałem się domyślać. Pomimo to książka Davida Wroblewskiego pozostanie w moim sercu baaaardzo długo.
(Tak swoją drogą okładka wydawnictwa Sonia Draga do tej książki jest istną PORAŻKĄ ! Proszę sprawdźcie sobie oryginalną, amerykańską okładkę a wtedy przekonacie się o co ten rejwach na koniec)
Polecam !
Książka z serii "Szukajcie, a znajdziecie" !
Wypożyczyłem tę książkę wraz z bestsellerem "Chłopiec z latawcem". Książka Wroblewskiego miała być dla mnie aloesem po wyrwie w duszy jaką wywołał u mnie Hosseini ale okazała się kolejnym wstrząsem i sprawiła jeszcze większe rozedrganie emocjonalne.
Książka opowiada o nastoletnim, pełnym uroku chłopcu - Edgarze Sawtell'u, który...
Na wstępie:
Do tej a właściwie TEJ książki nie potrafię/nie chcę/ nie zamierzam a nawet nie próbuję podchodzić w sposób jakikolwiek obiektywny. Z całym szacunkiem do skali ocen na tym szanownym portalu ale dla mnie ta książka jest czymś więcej niż arcydziełem. Jest powodem dla którego pokochałem czytać książki. Ta książka jako jedna z nielicznych w moim życiu sprawiła, że nie tylko żyłem życiem bohaterów tej książki ale pielęgnowałem ich marzenia, obawy, troski w sobie. Przeczytałem z 6 razy oryginalne wydawnie, 5 razy wpadło mi w ręce wydanie minipoket i tyle samo przesłuchałem audiobooka. Nie znam każdego rozdziału na pamięć ale jak na pstryknięcie palcem potrafię zrekonstruować wewnątrz siebie emocje tej książki.
Co w tej książce jest tak wybitnego ? Tajemnice, miłości, zdrady, nie dopowiedziane historie które główny bohater próbuje rozwikłać, fascynacje książkami, FENOMENALNY język, niebagatelne postacie, dialogi oparte na nie banalnym poczuciu humoru, cytaty które zachwycają i wbijają się w pamięć itd, itp.
Kiedyś przeczytałem adnotację co do autora, że porywa...ale grafomanią. Od tamtej pory ( dobre kilka lat temu ) przestałem sugerować się recenzjami i chłonąć książki nie bacząc na nic i na niczyje megalomańskie recenzje.
Podsumowując tą epopeje chciałbym napisać to co zostało już uwypuklone, że dla takich książek warto zarywać noce, pożegnać się ze snem, czytać przy pięknej pogodzie i żyć życiem ich aktorów. A co najważniejsze czytać książki - bo ta książka jak chyba żadna inna potrafi rozbudzić w czytelniku to co najważniejsze w ludzkiej duszy. Emocje.
Na wstępie:
więcej Pokaż mimo toDo tej a właściwie TEJ książki nie potrafię/nie chcę/ nie zamierzam a nawet nie próbuję podchodzić w sposób jakikolwiek obiektywny. Z całym szacunkiem do skali ocen na tym szanownym portalu ale dla mnie ta książka jest czymś więcej niż arcydziełem. Jest powodem dla którego pokochałem czytać książki. Ta książka jako jedna z nielicznych w moim życiu sprawiła, że...