Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Gdybym nie znał historii tej zbrodni to uznałbym tą książkę za rewelacyjną.
Powtórzę to co już było opisywane w recenzjach. Autor nic nowego nie wynalazł ani nie napisał ale potrafił skumulować i wyeksponować wszystko to co najważniejsze. Momentami odczuwałem lekki powiew książki "Żeby nie było śladów". Tą/tę bezpardonową walkę o wyczerpanie tematu i wnikliwość w opisywaniu zbrodni, patrzenie na sprawę w każdy możliwy sposób i nie ferowanie wyroku.
Podczas czytania tej książki czułem coś w rodzaju ekscytacji. Pan Łazarewicz świetnie prowadzi czytelnika i nie ma słabszych, mniej ciekawych rozdziałów. Natomiast po skończeniu tej książki było mi żal i smutno ze względu na wszystkich uczestników tej makabry. Bo tak naprawdę prawie wszyscy, którzy występują w tym dramacie mieli złamane życie. Dodam, że czytając o ciężkim losie córki Gorgonowej, Bogu ducha winnej pani Ewie Ilicić to aż mi się oczy zaszkliły z żalu. Nomen omen kropelkę uroniłem...

A jak było naprawdę ? Niby wiadomo ale czy na pewno...

Gdybym nie znał historii tej zbrodni to uznałbym tą książkę za rewelacyjną.
Powtórzę to co już było opisywane w recenzjach. Autor nic nowego nie wynalazł ani nie napisał ale potrafił skumulować i wyeksponować wszystko to co najważniejsze. Momentami odczuwałem lekki powiew książki "Żeby nie było śladów". Tą/tę bezpardonową walkę o wyczerpanie tematu i wnikliwość w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powiem tak: będzie krótko

Z tą książką jest tak jak z żartami sytuacyjnymi. W trakcie gdy one się dzieją i jest się ich naocznym świadkiem są przezabawne. Natomiast gdy się je komuś opowiada - czar pryska...

Powiem tak: będzie krótko

Z tą książką jest tak jak z żartami sytuacyjnymi. W trakcie gdy one się dzieją i jest się ich naocznym świadkiem są przezabawne. Natomiast gdy się je komuś opowiada - czar pryska...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Powiem tak:

Książka symbol jeżeli chodzi o Agathe Christie. Wielka tajemnica, niebanalnie przeprowadzona fabuła i nieszablonowe rozwiązanie.

Mam postanowienie, że staram się do końca życia przeczytać wszystkie książki tej autorki. Być obiektywny w kwestii oceny - tzn wychwalać pod niebiosy te świetne i wskazywać te zrobione na "odwal się" ( bo i takie były).Przemyślenia po "Morderstwo w Orient Expresseie" przypominają mi emocję w trakcie pisanie rozprawek w liceum. Prawo czy Sprawiedliwość. Dobro czy Zło. Itp., Itd...

Oj mam wielką ochotę napisać coś więcej. Elaborat, laudację. No ale musiałbym wpleść mnóstwo spoilerów a jeśli chodzi o tą książkę to nie mógłbym i nie chce tego robić...

Powiem tak:

Książka symbol jeżeli chodzi o Agathe Christie. Wielka tajemnica, niebanalnie przeprowadzona fabuła i nieszablonowe rozwiązanie.

Mam postanowienie, że staram się do końca życia przeczytać wszystkie książki tej autorki. Być obiektywny w kwestii oceny - tzn wychwalać pod niebiosy te świetne i wskazywać te zrobione na "odwal się" ( bo i takie były).Przemyślenia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytając książki Stasiuka dzieliłem je na genialne i słabe. W przypadku Osiołka jest tylko dobra.

Plusy ? Wszystkie opisy motoryzacyjne. To jak Stasiuk opowiada o nich, jak kocha w swoim Osiołku ten brak ABSu, nonkonformizm podczas jazdy, jak czule do niego i o nim mówi jest naprawdę genialne.

Minus ? Gdy pan Andrzej zaczyna widzieć Duchy... to wtedy mój zapał i entuzjazm na czytanie tej książki drastycznie zmalał.

Czytając książki Stasiuka dzieliłem je na genialne i słabe. W przypadku Osiołka jest tylko dobra.

Plusy ? Wszystkie opisy motoryzacyjne. To jak Stasiuk opowiada o nich, jak kocha w swoim Osiołku ten brak ABSu, nonkonformizm podczas jazdy, jak czule do niego i o nim mówi jest naprawdę genialne.

Minus ? Gdy pan Andrzej zaczyna widzieć Duchy... to wtedy mój zapał i entuzjazm...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W kwestii tej książki będzie krótko.
Porównałbym tą książkę do meczu piłkarskiego, w którym zdecydowany faworyt gra z o wiele słabszą drużyną. Gra nie na miarę swoich możliwości. Gdy wydaje się, że będzie bezbramkowy remis, jakimś cudem pada gol w doliczonym czasie.

Taka jest właśnie ta książka. Nie na miarę pisarza jakim jest Sebastian Fitzek. Gdy już się wydawałoby, że Seba zakałapućkał się jakimś dziwnym sposobem wyprostowuje te pogmatwane losy bohaterów.

Czasami mniej ( kombinacji ) znaczy lepiej. Tylko dobra.

W kwestii tej książki będzie krótko.
Porównałbym tą książkę do meczu piłkarskiego, w którym zdecydowany faworyt gra z o wiele słabszą drużyną. Gra nie na miarę swoich możliwości. Gdy wydaje się, że będzie bezbramkowy remis, jakimś cudem pada gol w doliczonym czasie.

Taka jest właśnie ta książka. Nie na miarę pisarza jakim jest Sebastian Fitzek. Gdy już się wydawałoby, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"oh mon dieu..."

Człowiek czyta tą ŚP Agathe Christie. Obiecuje sobie, że tym razem nie da się nabrać i każde zdanie będzie analizować pod kątem morderstwa. Wyciągnie kajet w którym będzie wypisywać wszystkich aktorów dramatu i ich cechy osobowości, każdy szczegół w tej historii będzie stawiany na piedestale ażeby nic a nic nie umknęło, czyta każdą stronę po kilka razy, żeby tylko nie zostać oszukany. I Co ? I jak to mawiał Adaś Miauczynśki: ku*wa, uczysz się tego piąty rok w szkole na kursach a wszystko to idzie jak krew w piach...

Zakończenie książki przerosło mój (pseudo)przenikliwy umysł. Po dwukrotnym przeczytaniu tej książki muszę przyznać że wszystko było jak na tacy. Patrzysz a nie widzisz.

Morderstwo w Orient Expresie ? Dziesięciu Murzynków ? o nie. Jest inna książka, która bije obie na głowę. Morderstwo w Boże Narodzenie !

Ktoś na święta ogląda Kevina sam w domu/w Nowym Jorku, ktoś jedzie do Wujka Staśka na wódkę, jeszcze ktoś inny zarzeka się że przeczyta Ulissesa przez święta. U mnie właśnie narodziła się nowa świecka tradycja :) MORDERSTWO W BOŻE NARODZENIE !!

Pozdrawiam i polecam.

"oh mon dieu..."

Człowiek czyta tą ŚP Agathe Christie. Obiecuje sobie, że tym razem nie da się nabrać i każde zdanie będzie analizować pod kątem morderstwa. Wyciągnie kajet w którym będzie wypisywać wszystkich aktorów dramatu i ich cechy osobowości, każdy szczegół w tej historii będzie stawiany na piedestale ażeby nic a nic nie umknęło, czyta każdą stronę po kilka razy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Stalin, Stalin, Bierut, Bierut" - moja świętej pamięci Babcia tak mi zawsze intonowała gdy pytałem się o czasy wczesnego komunizmu. Pamiętam, że za każdym razem z lekko kpiącym uśmiechem dodawała po intonacji "Pawlik, ale Ci ludzie byli naiwni i głupi..."

Elaboratu nie będzie. Dlaczego ? Bo główny bohater ze wszech miar był...nijaki ? To i tak za delikatne określenie. Przez całą książkę niemiecka marka samochodu przychodziła mi do głowy. BMW - Bierny Mierny (ale) Wierny. Pan Lipiński naprawdę się starał. Próbował. Szukał. Ale jak to mówi pewne lekko wulgarne przysłowie "mimo szczerych chęci z g*wna bata nie ukręcisz". Pomimo że uświadomiłem sobie to już po około 70 stronach książki to nie poddałem się.

Największy paradoks tej książki jest chyba taki, że bywa naprawdę ciekawa gdy pan Bolesław występuje w cieniu a w świetle reflektorów występuje osoby postronne bądź jego znajomi. Żeby nie było tak pesymistycznie bo w końcu wg. oceny książka dobra to rzeczywiście można odczuć ducha tamtych czasów i postarać się zrozumieć jakimi mechanizmami podlegał tamten zbrodniczy ustrój.

Tak do końca to nie wiem czy komukolwiek polecam tą książkę. Ja się nie nudziłem...

"Stalin, Stalin, Bierut, Bierut" - moja świętej pamięci Babcia tak mi zawsze intonowała gdy pytałem się o czasy wczesnego komunizmu. Pamiętam, że za każdym razem z lekko kpiącym uśmiechem dodawała po intonacji "Pawlik, ale Ci ludzie byli naiwni i głupi..."

Elaboratu nie będzie. Dlaczego ? Bo główny bohater ze wszech miar był...nijaki ? To i tak za delikatne określenie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Choć ptasia tematyka jest bliska mojemu sercu czekałem na przeczytanie tej książki okrągły rok. Bo po co czytać książkę o ptakach skoro można wsiąść na rower z postradziecką lunetą w plecaku i samemu je zaobserwować ? Niestety okres jesiennych migracji dobiegł końca i próbując zrekonstruować w sobie ( z pomocą zdjęć swojego amatorskiego autorstwa) powspominać "ptasi" rok. Książka okazała się bardzo miłym dodatkiem własnych retrospekcji.

Książka chyba z pozoru opowiada o ptakach. Bardziej opisałbym ją jako o ludziach w Ptasim świecie. Stanisław z wnikliwością opisuje zachowania birdwatcherów/ptasiarzy zarówno te, które mogą stanowić za wzór jak i te niezbyt szlachetne. W fenomenalny sposób przedstawił ludzi, którzy gdziekolwiek są mają włączony tryb "standbay". W każdej chwili gotowi przerwać rozmowę z interlokutorem bo usłyszał czyjeś trele. Sam jestem jedną z tych osób...

Oczywiście autor opisuje w książce ptaki ale na ogół w jakimś kontekście. A to ze względu na natchnienie malarza ( Chełmońskiego) a to ze względu na ludowe wierzenia albo w kontekście kinematografii światowej. Ukazuje nam, że choć dla osoby nie zainteresowanej tą tematyką ptaki w sposób nawet nieświadomy dla nich odgrywają duża rolę w naszym świecie. Bo czy bez pięknie poruszającego się bociana po łące czy widok i dźwięk żurawiego klucza sunącego po niebie nasze życie byłoby uboższe w doznaniach ? Moim zdaniem bardzo...

Jedynym malutkim zarzutem co do tej książki jest to, że chyba autor nie napisał tej książki w formie uniwersalnej. To znaczy ja się świetnie odnajdywałem w tych klimatach. Wiedziałem o czym a właściwie o jakim ptaku piszę autor ale dla kogoś niewtajemniczonego może przemówić do wyobraźni wstawanie dwie godziny przed bladym świtem, brodząc przez mokre łąki z temperaturą 1 na plusie żeby zobaczyć ( choć i to nie gwarantowane ) jednego czy drugiego ptaka ? Ja tak ale czy wszyscy ? No nie wiem...

W książce Swietłany Aleksijewicz "Czarnobylska Modlitwa" jedna bohaterek na pytanie autorki kiedy się zorientowała, że wydarzyło się coś złego odparła: "kiedy wychodząc przed dom nie usłyszałam żadnego ptaka". No mogę jedynie dodać że i dla mnie ten moment będzie pierwszym zwiastunem końca świata...

Choć ptasia tematyka jest bliska mojemu sercu czekałem na przeczytanie tej książki okrągły rok. Bo po co czytać książkę o ptakach skoro można wsiąść na rower z postradziecką lunetą w plecaku i samemu je zaobserwować ? Niestety okres jesiennych migracji dobiegł końca i próbując zrekonstruować w sobie ( z pomocą zdjęć swojego amatorskiego autorstwa) powspominać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na wstępie:
Do tej a właściwie TEJ książki nie potrafię/nie chcę/ nie zamierzam a nawet nie próbuję podchodzić w sposób jakikolwiek obiektywny. Z całym szacunkiem do skali ocen na tym szanownym portalu ale dla mnie ta książka jest czymś więcej niż arcydziełem. Jest powodem dla którego pokochałem czytać książki. Ta książka jako jedna z nielicznych w moim życiu sprawiła, że nie tylko żyłem życiem bohaterów tej książki ale pielęgnowałem ich marzenia, obawy, troski w sobie. Przeczytałem z 6 razy oryginalne wydawnie, 5 razy wpadło mi w ręce wydanie minipoket i tyle samo przesłuchałem audiobooka. Nie znam każdego rozdziału na pamięć ale jak na pstryknięcie palcem potrafię zrekonstruować wewnątrz siebie emocje tej książki.

Co w tej książce jest tak wybitnego ? Tajemnice, miłości, zdrady, nie dopowiedziane historie które główny bohater próbuje rozwikłać, fascynacje książkami, FENOMENALNY język, niebagatelne postacie, dialogi oparte na nie banalnym poczuciu humoru, cytaty które zachwycają i wbijają się w pamięć itd, itp.

Kiedyś przeczytałem adnotację co do autora, że porywa...ale grafomanią. Od tamtej pory ( dobre kilka lat temu ) przestałem sugerować się recenzjami i chłonąć książki nie bacząc na nic i na niczyje megalomańskie recenzje.

Podsumowując tą epopeje chciałbym napisać to co zostało już uwypuklone, że dla takich książek warto zarywać noce, pożegnać się ze snem, czytać przy pięknej pogodzie i żyć życiem ich aktorów. A co najważniejsze czytać książki - bo ta książka jak chyba żadna inna potrafi rozbudzić w czytelniku to co najważniejsze w ludzkiej duszy. Emocje.

Na wstępie:
Do tej a właściwie TEJ książki nie potrafię/nie chcę/ nie zamierzam a nawet nie próbuję podchodzić w sposób jakikolwiek obiektywny. Z całym szacunkiem do skali ocen na tym szanownym portalu ale dla mnie ta książka jest czymś więcej niż arcydziełem. Jest powodem dla którego pokochałem czytać książki. Ta książka jako jedna z nielicznych w moim życiu sprawiła, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak to mawiał klasyk - lubię te piosenki, które już znam.
W moim przypadku z książkami nie jest wcale inaczej.

"Książkowe powroty" zdarzają mnie się tylko wtedy gdy przechadzając pomiędzy półkami w bibliotece dojrzę brzeg jakiejś pozycji, z którą mam szczególny stosunek. Niebywały suspens, barwny język, nieprzewidywalność, tematyka czy jak było w tym przypadku zauroczenie. Dokładnie rzecz ujmując zauroczeniem autorem i sposobem poprowadzenia książki.

Jeffrey Deaver. Być może nie będzie nigdy uznawany za mistrza kryminałów czy króla suspensu ( choć niektórzy tak uważają) ale należy mu oddać że nie odstawia fuszerki. Szczególnie jeśli chodzi o cykl Lincoln-Amelia. On zgorzkniały paralityk i ona - uwodzicielsko piękna i zaradna policjantka.

W opisie książki jest wyraźnie napisane o czym jest ta książka więc nie będę wałkował nie potrzebnie tematu. Skupiłbym się na dwóch aspektach które podziwiam u tego autora. Pierwsza to sposób przedstawienia problemu. Deaver w mistrzowski sposób ukazuje nam mnogość zagrożeń z których zwykły człowiek nie zdaje sobie sprawy. Brak anonimowości w internecie, fakt że każdy nasz czyn czy transakcja może zostać przechwycona i wykorzystana, kradzież tożsamości. Książka napisana w 2009 roku. Gdyby Jeffrey napisał ją w tym roku byłaby ze 100 stron grubsza.

Drugą cechą tej książki jest to w jaki sposób główni aktorzy tej akcji dochodzą do rozwikłania zagadki. Wszystko zostaje podane na tacy. Poszlaki, małe i pozorne nic nie znaczące ślady, paprochy, mikroskopijne ziarenka. Patrzyłem a nie widziałem.

Przeczytałem prawie wszystkie książki Deavera ale do Rozbitego Okna mam największy sentyment i przeczytałem ją trzy razy. I nie mogę obiecać, że ani razu więcej...

Jak to mawiał klasyk - lubię te piosenki, które już znam.
W moim przypadku z książkami nie jest wcale inaczej.

"Książkowe powroty" zdarzają mnie się tylko wtedy gdy przechadzając pomiędzy półkami w bibliotece dojrzę brzeg jakiejś pozycji, z którą mam szczególny stosunek. Niebywały suspens, barwny język, nieprzewidywalność, tematyka czy jak było w tym przypadku zauroczenie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka która miała być miłym przeczekaniem na pierwszeństwo w bibliotecznej kolejce do nowości Zafona okazała się wielkim wstrząsem. Od dawna szukałem takiego autora na Polskim poletku pisarskim. Po trudach i znojach chyba w końcu znalazłem.

Gdziekolwiek czytałem o tej książce doczytywałem się że głównymi bohaterami jest wnuk Szymek i babcia Tosia. Błąd ! Głównymi bohaterami są ludzkie emocje. Zarówno te związane z wielkimi krokami życiowymi jak i tymi małymi, które każdy z nas podejmuje bądź jak w tej książce jest obawami przed ich podjęciem. Jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że nie jest to kolejna durna pozycja cała w brokacie która ma jedno infantylne przesłanie: Nie bój się żyć... Ta książka zasługuje na zdecydowanie więcej niż tak banalną syntezę

To co sprawiło że uznałem tą pozycję za rewelacyjną jest zdecydowanie postać Szymka. Osoba skonstruowana perfekcyjnie ! Choć moje życie potoczyło się zdecydowanie inaczej niż jego to strasznie kibicowałem mu przy przejździe pociągu ( aby znalazł to co zostało zmiażdżone), czułem jego strach i obawę przed straceniem Splintera (kto czytał ten wie) i ten proces trudnej przyjaźni z Jackiem - Budzikiem tj, początek,ewolucja i koniec.

Książka mogłaby pozostawić we mnie ogromny lej po bombie gdyby nie mnogość postaci których autor próbował uwypuklić w lekko ekspresowym tempie w małej książce i chyba nie do końca dopracowana postać Tosi, które czasami miałem wrażenie było "babcynym smęceniem".

Zdecydowanie jedna z lepszych książek jaką czytałem w tym roku !

Książka która miała być miłym przeczekaniem na pierwszeństwo w bibliotecznej kolejce do nowości Zafona okazała się wielkim wstrząsem. Od dawna szukałem takiego autora na Polskim poletku pisarskim. Po trudach i znojach chyba w końcu znalazłem.

Gdziekolwiek czytałem o tej książce doczytywałem się że głównymi bohaterami jest wnuk Szymek i babcia Tosia. Błąd ! Głównymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jesień. Liście spadły z drzew i tym samym skończyło się moje grzybowe eldorado :) Powrócił czas na czytanie książek.To było tak tytułem wstępu/żartu bo książka do wesołych niestety nie należy.

Każdy kto choć minimalnie interesujący się książkami historycznymi zna pana Zychowicza a właściwie jego delikatnie mówiąc nie "mainstreamowe" poglądy na temat Polskiej (i nie tylko) historii. W trzeciej części cyklu "Opowieści nie poprawne polityczne" bierze na tapetę Niemcy choć po okładce widać które Niemcy.

Książka w podobnym formacie co 2 wcześniejsze części. Fragmenty wywiadów z historykami na różne tematy połączone z historiami o których można gdzieś wyczytać ale dwoma zdaniami i to małym druczkiem. Pomimo ogromu produkcji na temat III rzeszy w telewizji i wielotysięcznych pozycji książkowych jakie zostały wydane na ten temat muszę przyznać, że jest na czym oko zawiesić. Jest też oczywiście odkłamywanie nie których przyklepanych przeinaczeń i kłamstw w światowej opinii publicznej czy to pana Schindlera o "gołębim sercu" czy innego "wybawiciela" Stauffenberga o twarzy Toma Cruisa. O dziwo książka potrafi zaciekawić i nie zanudza ani przez chwilę.

Szkoda jedynie, że autor momentami próbuje bawić się w political fiction odnośnie tego jak powinna wyglądać rola Polski w czasie II Wojny Światowej. Na forsowanie pomysłu, że Polska powinna przyłączyć się do sojuszu z Niemcami (sic!) aby zwalczyć ZSSR a później odłączyć się i przejść na stronę aliantów...no na taką ekwilibrystykę w gdybaniu nie ma mojej i aprobaty.

Nie mniej jednak nie żałuje swojego czasu z tą książką i chyba ta część cyklu jest tą najlepszą...

Jesień. Liście spadły z drzew i tym samym skończyło się moje grzybowe eldorado :) Powrócił czas na czytanie książek.To było tak tytułem wstępu/żartu bo książka do wesołych niestety nie należy.

Każdy kto choć minimalnie interesujący się książkami historycznymi zna pana Zychowicza a właściwie jego delikatnie mówiąc nie "mainstreamowe" poglądy na temat Polskiej (i nie tylko)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka, encyklopedia, przewodnik, którego szukałem. I znalazłem !
Niezbędnik każdego amatora i wielbiciela ptasiego światka.

Osobiście top 3 jeśli chodzi o zakup w ciemno - co mnie się nie zdarza za rzadko. Jest to książka, która w około 90% rozwiewa moje wątpliwości co do sfotografowanych a później zidentyfikowania gatunków. Już skończyło się wypytywanie się na różnych "ptasich" forach o tego czy innego ptaka. Dzięki tej książce nabrałem pewności w stosunku do rozpoznawania gatunków dzięki rzetelnym i wielorakim ilustracjom ptaków. Żałuje, że nie usłyszałem o tej pozycji na początku mojej przygody z ptakami bo wtedy zaoszczędziłbym sobie dobre kilka lat jeśli chodzi o rozpoznawanie tych czy tamtych gatunków.

Jest 9 a nie 10 gwiazdek ponieważ choć treściowo jest wielka to rozmiarami nie grzeszy :| Niestety, czasami muszę szorować nosem po książce żeby wyczytać coś co mnie interesuje. Czcionka bardzo mała...

Dla tych, którzy interesują się tą tematyką, jest to książka z serii: Must have !

Książka, encyklopedia, przewodnik, którego szukałem. I znalazłem !
Niezbędnik każdego amatora i wielbiciela ptasiego światka.

Osobiście top 3 jeśli chodzi o zakup w ciemno - co mnie się nie zdarza za rzadko. Jest to książka, która w około 90% rozwiewa moje wątpliwości co do sfotografowanych a później zidentyfikowania gatunków. Już skończyło się wypytywanie się na różnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po świetnej książce "Ślepnąc od świateł", której jestem szczęśliwym posiadaczem, ustawiłem się grzecznie w bibliotecznej kolejce do "Wzgórza psów" i jako czytelnik chcący sobie narobić apetytu na prozę Żulczyka, wypożyczyłem dostępną w bibliotece książkę "Instytut". Zamiast gorączki czytelniczej nad wychwalaną nowością pana Jakuba, po Instytucie mam permanentny kapeć w ustach...

Gwoli ścisłości. Nie jest to książka nudna i czuć w niej prawdziwą pasję autora. Agnieszka i jej losy ( te tragiczne rzecz jasna), próba ułożenia sobie życia, opisy Krakowa choć rzadkie nie powodowały we mnie odruchu do rozstania się z książką. Mało tego. Dozowałem sobie ilość przeczytanych stron dziennie. Myślałem sobie - książka lekko obyczajowa połączona z dreszczykiem horroru ? Wow, to musi być wielki kaliber. Niestety...

Końcówka i wytłumaczenie całej tej pseudo zagadki okazał się tak wielkim rozczarowaniem, że ta książka ląduje w moim osobistym "Top 3 najgorszych zakończeń książki". Mam żal do Siebie, że dałem się nabrać w tak dziecinny sposób.

Pan Jakub Żulczyk - do którego zawsze będę miał szacunek za Ślepnąc od Świateł - w Tygodniku Kulturalnym w TVP Kultura wyznał apropos Instytutu, że stworzył tą książkę bo kocha i uwielbia horrory klasy B. Moim zdaniem to był horror ale z literką która znajduje się w drugiej połowie alfabetu. I to pod koniec.

Po świetnej książce "Ślepnąc od świateł", której jestem szczęśliwym posiadaczem, ustawiłem się grzecznie w bibliotecznej kolejce do "Wzgórza psów" i jako czytelnik chcący sobie narobić apetytu na prozę Żulczyka, wypożyczyłem dostępną w bibliotece książkę "Instytut". Zamiast gorączki czytelniczej nad wychwalaną nowością pana Jakuba, po Instytucie mam permanentny kapeć w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałem wszystkie książki Cobena. Mam świadomość jego mocnych i słabych stron. Natomiast to jest moja pierwsza w życiu książka którą zacząłem czytać późnym popołudniem a zakończyłem około 5 nad ranem. Siedziałem wtedy oparty o ścianę z otwartą gębą a w tle przez otwarte okno słyszałem jedynie przejeżdżające samochody z piekarni dostarczające świeże pieczywo do pobliskich sklepów.

Dlaczego piszę tą recenzję ? Bo każdy z książko-holików ma na półce taki nie odbezpieczony granat w postaci jakiejś książki, który gdy weźmie w dłoń to powracają wspomnienia i nostalgia. Gdzie pomimo stosu książek wypożyczonych z biblioteki i naglących terminów zapomina się w tym pięknym świecie i pochłania ponownie ten sam znany dobrze świat.

Jest to książka Evergreen, coś jakby symbol i esencja jakiegoś pisarza. Oczywiście że może ( a właściwie na pewno) są i będą o wiele lepsze książki ale miłość właśnie do tej a nie innej czyni mnie fanem tego pisarza.

Nie wyobrażalny rollercoaster. Nie dopowiedzenia, szybkie jak Uzi rozdziały, żądza ku prawdzie tj. kto, dlaczego i po co, bycie ściganym wraz z panem doktorem i niewyobrażalny suspens ( wtedy właściwie pokochałem thrillery/kryminały) sprawił że ta a nie inna książka jest tym granatem na półce.

Dla tych którzy chcieliby polecić jakąś książkę Cobena to "Nie mów nikomu" jest idealna a właściwie jedyna !

Przeczytałem wszystkie książki Cobena. Mam świadomość jego mocnych i słabych stron. Natomiast to jest moja pierwsza w życiu książka którą zacząłem czytać późnym popołudniem a zakończyłem około 5 nad ranem. Siedziałem wtedy oparty o ścianę z otwartą gębą a w tle przez otwarte okno słyszałem jedynie przejeżdżające samochody z piekarni dostarczające świeże pieczywo do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Miałeś chamie złoty róg, ostał Ci się jeno sznur".

Cytat z Wyspiańskiego, który jako jedyny skojarzył mnie się po dopłynięciu do końca tej przepięknej przygody jaką była ta książka.

Alphonso Capone - znany wszystkim i na każdym zakątku ziemi jako Al Capone. Ucieleśnienie a dla niektórych wzór gangstera i biznesmena. Autor książki niejaki Jonathan Eig stworzył świetną i wyczerpująco treściwie książkę której głównym bohaterem został Al Capone - kiedyś gangster o rubasznym wizerunku a obecnie symbol popkultury i ktoś o kim powiedzieć "że złapał pana Boga za nogi" to tak jakby nic nie powiedzieć.

Eig przedstawia nam historię Ala od kolebki aż po jego grób. Z wielką pieczołowitością mamy przedstawione perypetie małego Alphonsika, który od małego nie grzeszył skromnością co w konsekwencji zmusiło go do opuszczenia murów szkoły i zaczął pałać się wieloma różnymi fuchami. Momentem przełomowym w jego życiu okazały się dwa zdarzenia. Pierwsze to poznanie swojego bosa - Johna Torrio a drugie to ustawa wprowadzająca prohibicję. Pomimo, że w książce ewidentnie orkiestra gra pod jednego muzyka to autor w świetny sposób zobrazował Stany Zjednoczone tamtych lat. Ta wszechogarniająca bieda, napływające rzesze imigrantów z Europy nie asymilujące się z mieszkańcami, próby kombinowania jak by tu obejść prohibicję i bezradność ówczesnej Policji nad takimi Królami życia jak Al. Przerażające zwłaszcza były te momenty w których Capone, wręczał komuś napiwek za wykonanie jakiejś robótki w wysokości połowy średniej płacy statystycznego Amerykanina :D

Przez całą książkę chciałem sobie odpowiedzieć na pytanie jaki był tak naprawdę Al Capone ? Z jednej strony czuły małżonek, ojciec, syn i przyjaciel a z drugiej bezwzględny gangster nie mający skrupułów do zlecenia morderstwa bądź skorumpowania i zastraszenia całej rzeszy polityków.

Pomimo, że książka jawiła mi się opasła do tego napisana w moim odczuciu małym drukiem nie odczułem ani chwili znużenia. Ponadto zdjęcia zamieszczone idealnie wkomponowały się w świat przedstawiony.

Na koniec może dodam dwa malutkie zgrzyty jakie miałem po przeczytaniu. Pierwszy to przedstawienie i opis aktu oskarżenia względem Ala odnośnie podatków. Strasznie zawiłe były te niuanse prawne i przebieg procesu no i tak do końca ciężko mi jest precyzyjnie określić dlaczego został oskarżony i za co. No o podatki to wiadomo ale nie było w tamtych fragmentach jasno wyłożonego tematu.
A drugi to tytuł a dokładniej "Gangster wszech czasów". Oczywiście był wielki ale w tym morzu pływały grubsze ryby, którzy nie skończyli w tak fatalny sposób jak Capone.

Jedna z najlepszych biografii jakie kiedykolwiek czytałem w życiu !

"Miałeś chamie złoty róg, ostał Ci się jeno sznur".

Cytat z Wyspiańskiego, który jako jedyny skojarzył mnie się po dopłynięciu do końca tej przepięknej przygody jaką była ta książka.

Alphonso Capone - znany wszystkim i na każdym zakątku ziemi jako Al Capone. Ucieleśnienie a dla niektórych wzór gangstera i biznesmena. Autor książki niejaki Jonathan Eig stworzył świetną i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czarna - książka do której przymierzałem się kilka razy. Chyba sam przed sobą usprawiedliwiałem się i szukałem okazji by jej nie przeczytać. Napatoczył się audiobook więc skorzystałem z jej usług przy jeździe do i z pracy.

Początek książki ewidentnie nie przypadł mi do gustu. Te wszystkie opisy chuci głównych bohaterów połączone z wulgarnym słownictwem i aż nadto barwnymi opisami orgazmów i scen łóżkowych: Jestem Twoją suką, proszę na twarz...

Na szczęście gdy pan Wojciech dopuścił do głosu bohaterów drugiego planu, ich poglądy na niektóre sprawy, relacje i emocje to zaczęło się robić bardzo ciekawie. Mało tego. Gdy pojawiły się pierwsze rysy w tym idealnym romansie, gdy okazało się, że ten Piorun Sycylijski nie do końca jest tak piękny jak się zapowiadało, to wtedy zrozumiałem te zachwyty nad tą książką.

Autor poza suchymi faktami jakimi dysponował uwypuklił tych bohaterów w ludzkie emocje. Te najstraszniejsze. W obawy i strach przed: samotnością, co ludzie powiedzą, w zdemaskowanie itp itd. Nie ukrywam, że obawy miałem wielkie, że zabawa w Pana Boga przez Kuczoka może się nie powieść i będzie przekombinowana książka w stylu telenoweli. Tej Brazylijskiej. Po posłowiu mogę jedynie dopisać, że pan Wojciech wrócił z tej bitwy na tarczy !

Dwie refleksje.
Pierwsza. Od dzisiaj pan Kuczok dla mnie to nie ten od "Gnoju" ale ten od "Czarnej".
Druga. Parafrazując wypowiedź prezesa klubu Tęcza - Ryszarda Ochudzkiego: Może i ta książka ma swoje plusy. Rozchodzi się o to, żeby te plusy nie przysłaniały minusów. O co mi chodzi ? A no o to, że z tej serii i tak Łukasza Orbitowskiego chyba nikt nie przebije...

Polecam !

Czarna - książka do której przymierzałem się kilka razy. Chyba sam przed sobą usprawiedliwiałem się i szukałem okazji by jej nie przeczytać. Napatoczył się audiobook więc skorzystałem z jej usług przy jeździe do i z pracy.

Początek książki ewidentnie nie przypadł mi do gustu. Te wszystkie opisy chuci głównych bohaterów połączone z wulgarnym słownictwem i aż nadto barwnymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wstęp: Książka (odziwo !) równie dobra jak poprzednia.

Rozwinięcie: Nie spodziewałem się, że autorka zdoła mnie zaskoczyć po raz kolejny. Przed przeczytaniem Wiary, ponownie przestudiowałem Łaskę aby wyczulić się na triki i sztuczki autorki. Nie mogłem sobie pozwolić na to, że ponownie całą książkę będę czytał cały w nerwach bo nie mogłem uchwycić wątku. Ponownie poniosłem klęskę.

Poza tajemnicą i głównym wątkiem, postacie a właściwie bohaterzy są najjaśniejszymi gwiazdami tego spektaklu. Świetnie zarysowane pod względem charakteru, cech, przywar, atutów i słabości. No może poza jednym przypadkiem dwóch policjantów na tą samą literę. Czasami musiałem się wracać szukając fragmentu, który to ten co chleje a który to ten przyjezdny.

Dodałbym, że autorka troszkę udoskonaliła Wiarę w stosunku do Łaski. Pani Anna postanowiła podnieść obroty i muszę przyznać, że z pozytywnym skutkiem. Jest o wiele więcej szczegółów, haczyków, i gałęzi ( Ci, którzy czytali pewnie wiedzą o co chodzi), co do których można się była uchwycić, porozmyślać i rozwikłać zagadkę. No ale to jest tak jak z tym dzwonem. Niby gdzieś dzwoni ale nie w tym kościele...

Zakończenie: Mogę jedynie zawtórować za opiniami na LC. Anna Kańtoch - Nowa Królowa Polskiego Kryminału !

Amen.

Wstęp: Książka (odziwo !) równie dobra jak poprzednia.

Rozwinięcie: Nie spodziewałem się, że autorka zdoła mnie zaskoczyć po raz kolejny. Przed przeczytaniem Wiary, ponownie przestudiowałem Łaskę aby wyczulić się na triki i sztuczki autorki. Nie mogłem sobie pozwolić na to, że ponownie całą książkę będę czytał cały w nerwach bo nie mogłem uchwycić wątku. Ponownie poniosłem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Pochówek dla rezuna" jest to książka, która chodziła mi po głowie przez dobre dwa lata. W pewnym momencie desperacji z powodu długiego oczekiwania w bibliotece chciałem ją nawet kupić. Oh dobrze, że ta żądza nie została zrealizowana bo takiego zakupu nigdy bym sobie nie wybaczył !

W opisie książki i we wszelakich opiniach na temat tej książki dowiadywałem się, że jest to książka która w jakimś sensie próbuje naruszyć i opisać trudne relacje Polsko-Ukraińskie. Miałem nadzieję na bardzo głęboką analizę tych - delikatnie pisząc - animozji w czasie II WŚ i tuż po. Otóż zonk ! Pan Smoleński bardzo tendencyjnie skupił się na jednej stronie tych relacji. W sposób bardzo krzywdzący ale z wielką lubością skupia się na biednych Ukraińcach którzy zostali skrzywdzeni przez złych Polaków. Gdybym nigdy nie czytał o szeroko rozumianej Rzezi Wołyńskiej z 1943r., to miałbym wrażenie, że Polacy byli równie wielkimi zbrodniarzami jak nazistowskie Niemcy. Czekałem tylko kiedy autor zacznie pisać o Polakach - Lachy.

Gwoli ścisłości. Nie jestem żadnym radykalnym nacjonalistą maszerującym po Warszawie z grupkami narodowców. Mam również świadomość co do tego że Polacy w czasie opisywanym przez pana Smoleńskiego nie byli bardziej święci od Papieża. Ale na tak subiektywną książkę nie ma mojej zgody.

Ah zapomniałbym. Plus tej książki to fakt, że jest krótka. W dwa dni przeczytana ale zdążyła mnie zdenerwować. A właściwie autor.

"Pochówek dla rezuna" jest to książka, która chodziła mi po głowie przez dobre dwa lata. W pewnym momencie desperacji z powodu długiego oczekiwania w bibliotece chciałem ją nawet kupić. Oh dobrze, że ta żądza nie została zrealizowana bo takiego zakupu nigdy bym sobie nie wybaczył !

W opisie książki i we wszelakich opiniach na temat tej książki dowiadywałem się, że jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Polacos - Anny Pamuły to książka którą chciałem przeczytać. Choćby ze względu na moim zdaniem majestatyczną okładkę. Trochę trywialny asumpt do przeczytania książki ale jestem wzrokowcem więc wybaczcie.

Opis książki na jej okładce przywoływał we mnie mieszane uczucia. Jawił się jako nie wielki temat godny dogłębnej rozprawy a krótkiej formy ciekawostki zamieszczonej na kilkustronicowej broszurce. Po dokończeniu tej książki nie jestem w stanie wypowiedzieć się jednoznacznie w którą stronę poszła autorka...

Mamy z jednej strony historie ludzi - dokładnie pisząc Polaków pochodzenia żydowskiego, którzy z jednej strony próbują wyprzeć z pamięci swoją Polskość a z drugiej strony z uśmiechem na ustach i z rozrzewnieniem o niej opowiadają. Anna Pamuła opisuje ludzkie historie naszych rodaków, którzy ryzykując bardzo wiele wyruszają bez znajomości języka do obcego kraju próbując stworzyć dla swoich rodzin perspektywy dla lepszego jutra. Co świt, wyruszają z wielkimi bagażami towarów pałając się handlem obwoźnym pukają bez wytchnienia do domów ze swoją ofertą.

Moim największym zarzutem co do tej książki jest to, że nie potrafiłem na stale związać się z losami tych ludzi. Nie wiem czy to mój wysoki prób znieczulicy, czy to, że autorka nie potrafiła zawiązać mnie z bolączkami tych ludzi. Pani Anna w moim odczuciu nie próbuje wywołać większych refleksji co do poszczególnych bohaterów tej książki. Ich losy tak szybko jak się zaczynają tak szybko się kończą. Czytając reportaże, lubię( a właściwie uwielbiam ) zatrzymać się po przeczytaniu czyiś losów i popatrzeć przez okno rozmyślając na temat danego bohatera. Niestety w tym przypadku miałem może dwa krótkie momenty co jest zdecydowanie za mało...

Na ocenę "bardzo dobrą" o wiele za dużo a na przeciętną nie sprawiedliwe. Pozostał mi wybór, że dobra.

Polacos - Anny Pamuły to książka którą chciałem przeczytać. Choćby ze względu na moim zdaniem majestatyczną okładkę. Trochę trywialny asumpt do przeczytania książki ale jestem wzrokowcem więc wybaczcie.

Opis książki na jej okładce przywoływał we mnie mieszane uczucia. Jawił się jako nie wielki temat godny dogłębnej rozprawy a krótkiej formy ciekawostki zamieszczonej na...

więcej Pokaż mimo to