Al Capone. Gangster wszech czasów Jonathan Eig 7,1
Tak, chyba wszyscy znamy Ala Capone. Właśnie jego, tego gangstera z błyskiem w oku i szelmowskim uśmieszkiem, które pięknie uwydatniał charakterystyczny biały kapelusz przechylony na bok i cygaro w kącikach ust. Choćbyśmy byli niezbyt oczytani w historii USA pierwszych trzech dziesięcioleci XX wieku, to i tak okres słynnej prohibicji, która z góry kieruje nas ku (w pierwszym rzędzie) popkulturowym skojarzeniom z amerykańskimi – czy ogólnie światowymi, bo ,,kino globalne” na dobre narodziło się w Hollywood, w Ameryce – gangami i z prawdziwie krwistym symbolem klasycznej organizacji przestępczej z prawdziwego zdarzenia jakim jest Mafia, sprawi, że podświadomie powiążemy pewne fakty, dodamy dwa do dwóch i stwierdzimy: ,,faktycznie, to jest on, przecież wtedy królował ,,Scarface” Al Capone; wtenczas narodziło się pranie brudnych pieniędzy i pojęcie korupcji na wysokim szczeblu. To wtedy po raz pierwszy za sprawą tego człowieka wprowadzono pojęcie ,,procesu stulecia”, a amerykańskie służby federalne miały powód do tego, aby narodzić się do tej formy, w której istnieją obecnie.
Capone jest nie tylko ikoną rozrastającego się świata i pojawiającego się wszędzie dobrobytu w pierwszych dekadach XX wieku; to nie tylko symbol bogacącej się i chciwej Ameryki, która lubiła stąpać na granicy ryzyka. Al był i wciąż jest czymś zarówno mitycznym, jakby nie rozumianym z racji swego życia, CV i tego, jak zmienił sposób życia i jego ,,zaradność" w USA, a tym bardziej jak specyficznie wpływał na funkcjonowanie organów ścigania i sprawiedliwości. To gangster, który wciąż żyje w sercu kultury masowej, w sercu swego rodzaju globalnej popkulturowej świadomości. Capone to nie tylko wzór na podstawie, którego mocno nagiętej od normalności historii, tworzy się typowego ,,zimnokrwistego bandziora, wroga publicznego numer 1, któremu wszystko uchodzi na sucho, i który nigdy niczym nie brudzi sobie rąk”. Wielu ludzi nie ma pojęcia, jak bardzo bezwzględnym był on człowiekiem, ale wtedy, gdy trzeba było nim być. Jako ,,szef, egzekutor i prawo” w amerykańskiej Mafii, która tak na dobre u ,,szczytu jego możliwości” dopiero powstawała, był swego rodzaju Bogiem i Naczelnikiem odpowiedzialnym za nielegalne interesy i zlecanie morderstw dziesiątek ludzi: w każdej klasie społecznej, na każdym szczeblu władzy i działania Rządu USA, można by rzec: Al był pierwszym mafioso o tak gigantycznej renomie; czasy, w który działał, które to zbiegały się z narodzinami i rozpowszechnianiem massmediów i stopniowo innych form kultury masowej, poskutkowały tym, że dla oka przeciętniaka tamtych czasów Capone stawał się czymś bardzo ciekawym, intrygującym, czymś na miarę cudownej pożywki informacyjno-konspiracyjnej, z której wyrosną owoce mediów: wtenczas głównie prasy i radia.
Gdy od śmierci ,,gangstera wszech czasów”, bo tak o ,,poczciwym Alu” mówi świat, 25 stycznia 2022 roku mija 75 lat, aby choć na moment przypomnieć sobie cały krój zachowań i działań opisanych pod imieniem i nazwiskiem ,,Al Capone” wystarczy sięgnąć po coś co mamy bardzo blisko siebie: Internet, książkę, a przede wszystkim medium filmowo-serialowe. Weźmy na to film pt. "Scarface", genialny obraz o gangach i amerykańskiej mafii, który bazuje – choćby i z przydomka Ala Capone – na historii amerykańskiej mafii, a najbardziej na legendzie syna imigrantów z Neapolu , Alphonse Gabrielu Capone. Jak lekko napomknąłem, był to protoplasta tej ,,profesji”, w jakimś stopniu (choć działał dość wcześnie w tym względzie) postawił tą swoją ciężką i ważną cegiełkę pod budowę potęgi rodzin mafijnych w USA, które zlokalizowały się w większości na wschodnim wybrzeżu: Nowy Jork, Seattle, Chicago. Działalność Capone, szczególnie dla rządu i władz USA, była istnym koszmarem, co podsumuje jedno: po jego śmierci New York Times wypuszcza numer z nagłówkiem: ,,Koniec złego snu”. Jak widać, pranie brudnych pieniędzy... nie kończy się zbyt dobrze, a nie ma nic gorszego niż osadzenie kogoś tak inteligentnego w swym przestępczym fachu, tak charyzmatycznego dla świata swej epoki w jednym z najsłynniejszych więzień w dziejach, w zakładzie zamkniętym w Alcatraz.
Warto było wspomnieć o historii Capone'a choć w tak skrótowym ujęciu jak zrobiłem to w powyższych akapitach. Wszystko to, i to rozszerzone o solidną podstawę historyczną, kulturową i obyczajową, co najmniej razy kilka, znajdziemy w pracy biograficzno-historyczno-śledczej pt. "Al Capone. Gangster wszech czasów". Choć wydawać się to może skrajnie dziwnie: tekst, który uwydatniłem wyżej to również swego rodzaju ,,pieśń dziękczynna” i memorandum – jeśli tak to można określić - za to, że poczciwym Alem przez multum lat, mimo różnych przeciwności i mas równie interesujących spraw, co historia tego gangstera, interesowało się i wciąż interesuje cała masa ludzi – od historyków, przez dziennikarzy aż po filmowców i laików pragnących poznać co nieco intrygującej i charakterystycznej w swych kryminalnych i awanturniczych powiązaniach historycznej ,,alcaponowskiej” szytej krwią, zdradą i podstępnością opowieści . Co istotne, najważniejszą dla mnie przyczyną i wskazówką, która wręcz sprowadziła mnie na drogę dobycia niniejszym omawianej i recenzowanej książki Jonathana Eiga jest film, który już przedstawiłem (mimo iż nie łączy się on bezpośrednio z Capone),z rewelacyjnym Alem Pacino w roli głównej oraz jeden z najbardziej utożsamianych z klasycznym obrazem mafii filmów Francisa Coppoli, "Ojciec Chrzestny". Nie zapominajmy o serialu dokumentalnym od National Geographic Channel, "Sekrety Amerykańskiej Mafii", który napisany i wyreżyserowany w bardzo przystępny i powodujący u człowieka ,,wrażliwego na zdobywanie nowej formy wiedzy historycznej” nagłą chęć zaznajomienia się z tą treścią sposób, tylko dodatkowo przypieczętował moje starania w poszukiwaniu odpowiedniej literatury – bo książka to rzecz święta! – która pomoże mi poznać dzieje prawdziwego ,,Scarface’a” z Chicago i rozróżnić ile w jego osobie, ot wizerunku, który przekazała i wzmocniła kultura masowa, prawdy, ile mitu i obłudy zatruwającej osąd i odkrycie prawdziwej twarzy Ala Capone.
Na prawie że 400 stronach omawianej pozycji Eiga, którego to twórczości do tej pory w ogóle nie znałem, a ta książka jest akurat pierwsza w mojej biblioteczce tego autora (gdzie wszystko to w jego formie płynnie przypada mi do gustu),zresztą prowadzona jest w bardzo twardej, zwartej pełnej surowych i konkretnych treści estetyce, ale za to nie lukrowanych treści, tylko bardzo pewnych, dość pragmatycznych z nutką takiego stylu, który ma opisywać szalone lata 20- te epoki jazzu i 30-te, które schodziły z tonu brawury i wykwintności ku tradycjonalizmowi i zdziadziałej poprawności politycznej Herberta Hoovera, składa się lektura bardzo wysmakowana. Chciałem napisać ,,potężna”, ale książka Eiga była by tak odebrana tylko w przypadku ludzi zafascynowanych historią zorganizowanej przestępczości w XX wieku, czy samą historią nowożytną i współczesną na Zachodzie. Rzecz w tym, że biografię Capone’a w bardzo ważnej osnowie historycznej, czyta się nie ,,jak po maśle”, jednak w najlepszym przypadku ku jej lepszemu przyswojeniu: powoli i z uwagą – przynajmniej tak powinno się w tym przypadku to robić. O gatunku, który mogę jej przypisać, powiem tyle: wygląda mi ona na, o czym przed chwilą wspomniałem, bardzo stylizowaną, oryginalną w swej formie kreacji treści i informacji biografię historyczną ikony i protoplasty światowego pojęcia gangu i mafii, Ala Capone. Jej dodatkiem będzie kontekst kryminalistyczno-śledczy – akurat ten nurt tudzież wątek ciężko jest inaczej nazwać niż takim właśnie ,,kontekstem”, gdyż to, jak zwalczano bardzo mocno związaną z lokalną społecznością, kupującą wszystko i wszystkich przestępczość, która była wtenczas zupełnie inna niż jest obecnie w USA czy na świecie, w zupełnie innych ramach czasowych i epoce, z inną technologią, standardami śledczymi, tak naprawdę nie można z niczym porównać. Schwytanie ,,Scarface’a” było niebotycznie długim procesem, trudnym, zawiłym i dziurawym, jeśli chodzi o sposób dochodzenia przez rząd, jego agencję, wymiar sprawiedliwości tego, jak bardzo ktoś zawinił i gdzie są ku temu dowody. W XXI wieku sprawa Capone'a zakrawała by na blamaż i coś dużo gorszego niż ironię i śmiech z politowania. Pozycji Eiga nie brakuje za to szeroko ujętych, czym książka ta żyje, konwenansów pierwszych trzech dekad XX wieku w USA.
"Gangster wszech czasów" to wyjątkowo trudna, nie dająca się poznać każdemu czytelnikowi lektura. Na pewno nie powinno czytać się jej szybko, przewracając kartki jedna za drugą. Sam przyłapałem się na tym, że podczas jej ,,oczytywania" wchodziłem do sprawdzonych internetowych encyklopedii, aby zobaczyć kim były wypisane w danym rozdziale osoby, czym były dane miejsca lub określenia dotyczące danych zwyczajów, budynków i stylu, które to w przypadku pierwszych trzech dekad XX wieku, były nader niepowtarzalne, jakby czytelnik pierwszy raz stykał się z czymś takim. Dla bardzo ambitnej osoby, która chce wchłonąć atmosferę i estetykę gangów, ery prohibicji w USA i słynnych strzelanin z Thompsona, okolicznością ,,łagodzącą” trudną do przyswojenia treść publikacji, stanowić będzie mapka Chicago Ala Capone z 1930 roku, która umieszczona jest na pierwszych kartkach tytułu, tuż przed spisem treści. Eig nie bawił się w zbytnie komplikowanie czytelnikom doznań z lektury: swoją pracę opisał na trzech dużych rozdziałach, których tytuły odzwierciedlają życie każdego wielkiego Imperatora: coś o jego pochodzeniu, korzeniach rodzinnych, emigracji do USA, potem coś o dojściu do gangsterskiej władzy, następnie narodziny legendy i władza, i co najważniejsze: upadek. I to tak w skrócie. To w nich mieści się ponad 40 bardzo istotnych, usystematyzowanych i dobrze zbudowanych podrozdziałów/tematów, w których summa summarum jasno i klarownie, na dodatek wielowątkowo (George E. Q. Johnson, Herbert Hoover, rola reportera w światku przestępczym ,,20’s”, historia pogrążonego w przestępczym szambie miasta Chicago – wszystko to zasługuje na oddzielne książki, gdyż długo po tych wątkach w tej pracy pozostaje entuzjazm, zachęcający do sięgnięcia po więcej i więcej w tym temacie) buduje się fantastyczny i ciężki klimat , w którym Al Capone brylował.
Jak dla laika co nieco znającego historię w USA z ,,ery jazzu" i gangsterskich porachunków, z perspektywy filmów Hollywoodu, lubiącego zgłębiać wiedzę z tego okresu, jeśli nadarzy się ku temu okazja i jeśli jest ona dobrze usystematyzowana i napisana, książka Jonathana Eiga jest tą wystarczającą ,,wiedzą" i biografią Capone i całej bogatej i szerokiej wieloaspektowej specyfiki ,,tamtych czasów” na budzącym się do życia Zachodzie. I nie chciałbym czytać niczego więcej w tym temacie: historię mafii w ujęciu globalnym, tak, również rozwój kryminalistyki w tym okresie. Po prostu, jest to wystarczająco ,,100procentowa biografia Scarface’a”, ba!, to rozszerzony życiorys tego człowieka z uwzględnieniem tego, jak dzięki postaci Capone’a typowy gangster stał się ikoną popkultury, jak życie półświatka potrafiło fascynować każdego człowieka tamtych czasów. Bo lata 1900-1930 i okolice (głównie w USA),cóż, miały wszystko: wątek moralności, władzy, sukcesu i porażki, walki dobra ze złem; miały również poczciwego Ala Capone, który powiedział kiedyś: ,,Z uśmiechem i spluwą można zajść dużo dalej niż z samym uśmiechem”.