-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant977
Biblioteczka
2016-01-17
2016-05-02
Ciągle jeszcze wiele mam przed sobą książek z gatunku, które należałoby przeczytać, wypadałoby znać itp. Czasem ciężko się z nimi zmierzyć, ale po przeczytaniu pozostaje satysfakcja.
Jedna z nich właśnie za mną. To wydana w atmosferze skandalu obyczajowego w 1967 roku książka amerykańskiego pisarza Philipa Rotha. Raczej nie ma się czemu dziwić, ponieważ taka treść nie mogła przejść bez echa.
"Kompleks Portnoya" to zapis psychoanalitycznych wynurzeń Alexandra Portnoya, 33-letniego Żyda, który stara się zrozumieć swoje życie, swoje kompleksy, poznać przyczyny uzależnienia od seksu i niemożność stworzenia szczęśliwego i długotrwałego związku z kobietą.
Poznajemy jego dzieciństwo, w którym dominowała nadopiekuńcza matka, co w znacznej mierze ukształtowało go jako dorosłego człowieka. Wiele tu sytuacji zabawnych dotyczących poznawania swojej seksualności, które w całości nabierają jednak ironicznego wydźwięku.
"Kompleks Portnoya" to w efekcie dość mocna satyra kultury i wychowania żydowskiego, od którego mocno odżegnuje się główny bohater, tracąc nawet swoją religię. Niejednokrotnie przewija się też krytyka katolicyzmu.
Książka jest bezkompromisowa i odważna, jednoznaczna w swym przekazie do czego przyczynia się na pewno wulgarny język.
Sporo czytelników mogło się poczuć urażonymi lub zgorszonymi.
Trzeba pamiętać jednak, że to literatura i skupić się na tym, co pisarz chciał w ten sposób przekazać, bo na pewno miał swój cel, używając takich form przekazu i takiego słownictwa.
Przeczuwałam, że ta książka nie będzie łatwa, ale tym bardziej doceniam i cieszę się, że ją przeczytałam, choć ciężko byłoby czytać tylko takie pozycje.
Ciągle jeszcze wiele mam przed sobą książek z gatunku, które należałoby przeczytać, wypadałoby znać itp. Czasem ciężko się z nimi zmierzyć, ale po przeczytaniu pozostaje satysfakcja.
Jedna z nich właśnie za mną. To wydana w atmosferze skandalu obyczajowego w 1967 roku książka amerykańskiego pisarza Philipa Rotha. Raczej nie ma się czemu dziwić, ponieważ taka treść nie mogła...
2016-06-29
Douglas Kennedy - nie znałam wcześniej tego pisarza, a teraz nie mogę się doczekać, żeby przeczytać jeszcze jakąś jego powieść.
Książka rewelacyjna.
Historia piękna, chociaż bardzo smutna. O niespełnionej miłości, trwającej tylko chwilę. O wyborach, które mają wpływ na całe późniejsze życie. O wielkiej samotności i niespełnieniu.
Bardzo ciekawe tło historyczne i geograficzne - Berlin, lata 80-te XX-wieku. Miasto podzielone murem i ludzie powszechnie inwigilowani przez Stasi - podobno najlepszą (czy może raczej najgorszą) policję polityczną świata, ludzie zastraszani, zmuszani do współpracy, donoszący na swoich bliskich i przyjaciół. Zaniedbane i zniszczone dzielnice Berlina, nawet tyle lat po wojnie.
Piękny język, niespieszna narracja budowana z pełną konsekwencją.
Daleko od stereotypów zwykłej powieści o miłości.
Douglas Kennedy podbił mnie swoim przygotowaniem do tematu, pięknym językiem, głębią przemyśleń i refleksji nad ulotnością chwili, nad możliwością głębi miłości i łatwością jej utraty.
Ciekawy temat i spore emocje. Polecam.
Douglas Kennedy - nie znałam wcześniej tego pisarza, a teraz nie mogę się doczekać, żeby przeczytać jeszcze jakąś jego powieść.
Książka rewelacyjna.
Historia piękna, chociaż bardzo smutna. O niespełnionej miłości, trwającej tylko chwilę. O wyborach, które mają wpływ na całe późniejsze życie. O wielkiej samotności i niespełnieniu.
Bardzo ciekawe tło historyczne i...
2016-12-28
Książka, która od pierwszej strony wciąga swoją akcją i tajemnicami z przeszłości. Lauren Willig napisała naprawdę fascynującą powieść. Co ciekawe, napisała już kilka książek, ale ta w Polsce ukazała się jako pierwsza.
Lubię historie, w których akcja biegnie dwutorowo, a teraźniejszość zazębia się z przeszłością. Często wtedy zdarza się, że któryś wątek jest gorzej dopracowany, ale tu wszystko gra. Pisarka świetnie obmyśliła wątki, odmalowała tło historyczne i obyczajowe, stworzyła kilka ciekawych postaci kobiecych, zarówno młodych jak i starszych. Wszystko stanowi spójną całość.
Trochę migawek z I-szej wojny światowej, przemiany obyczajowe, które nastąpiły po niej. Do tego farma w Kenii w latach 20-tych XX wieku.
Zaraz nabrałam ochoty na przeczytanie "Pożegnania z Afryką", której (wstyd przyznać) ale jeszcze dotąd nie przeczytałam.
Klimat, tajemnice, rodzinne sekrety, wzajemne relacje spokrewnionych kobiet, miłość, flirty, rywalizacja, etykieta, skandale, porównanie miłosnych gierek z początku ubiegłego wieku i obraz zabieganego życia współczesnej Ameryki, w którym trudno znaleźć czas na miłość.
Bardzo dobra a nawet rewelacyjna.
Książka, która od pierwszej strony wciąga swoją akcją i tajemnicami z przeszłości. Lauren Willig napisała naprawdę fascynującą powieść. Co ciekawe, napisała już kilka książek, ale ta w Polsce ukazała się jako pierwsza.
Lubię historie, w których akcja biegnie dwutorowo, a teraźniejszość zazębia się z przeszłością. Często wtedy zdarza się, że któryś wątek jest gorzej...
2016-12-26
Roberta McLiama Wilsona znałam już z wcześniej przeczytanej "Ulicy marzycieli".
Mimo że czytałam ją kilka lat temu, to autora zapamiętałam. Nawet pamiętam, że określono go jako świetnego opowiadacza.
Ta książka jest inna niż "Ulica marzycieli", ale styl autora pozostał niezmienny.
Zawartość książki to cztery dni z życia bezdomnego Ripleya Bogle'a, 22-letniego włóczęgi, Irlandczyka zagubionego w zaułkach Londynu, ponadprzeciętnie inteligentnego, byłego studenta Oxfordu, pochodzącego z biednej irlandzkiej rodziny bez żadnych ambicji ani perspektyw.
Jednak opis jego teraźniejszej wegetacji to tylko tło dla wspomnień wielu tragicznych przeżyć z okresu dzieciństwa i dorastania.
Autor stworzył bohatera, który równocześnie przyciąga i odstręcza, prowadzi nas przez swoją opowieść, wciągając w nią, każąc nam współczuć, by w końcu przyznać się do swoich przemilczeń i kłamstw. Prawdziwy łgarz. To jeden z ciekawszych ostatnio poznanych przeze mnie bohaterów.
Język pisarza nie do podrobienia. Co kilka stron perełki, nad którymi przystawałam z zachwytem. Styl to wielki tygiel. Pisarz pokazał tu swoje możliwości. Naturalistyczne opisy sąsiadują z liryczno-filozoficznymi rozważaniami bohatera nad swoim życiem i splotem wypadków, które doprowadziły go do tego miejsca, w którym się obecnie znajduje.
Książka nie jest łatwa ani przyjemna, ale dała mi wiele przyjemności z podziwiania tego, w jaki sposób można zestawiać słowa, by powstały piękne i mądre zdania.
Roberta McLiama Wilsona znałam już z wcześniej przeczytanej "Ulicy marzycieli".
Mimo że czytałam ją kilka lat temu, to autora zapamiętałam. Nawet pamiętam, że określono go jako świetnego opowiadacza.
Ta książka jest inna niż "Ulica marzycieli", ale styl autora pozostał niezmienny.
Zawartość książki to cztery dni z życia bezdomnego Ripleya Bogle'a, 22-letniego włóczęgi,...
2016-12-18
Gdybym oceniała tylko tytułowe opowiadanie Su Tonga "Zawieście czerwone latarnie", ocena byłaby dużo lepsza. Kiedyś widziałam film o tym samym tytule i muszę przyznać, że był świetny. Niedawno widziałam go znowu i to skłoniło mnie do przeczytania pierwowzoru literackiego.
Niestety całość nie wypada dobrze. O ile pierwsze opowiadanie przyciąga swoją odmiennością kulturową, społeczną i obyczajową, to dwa kolejne odpychają nadmiarem wulgaryzmów, nagromadzeniem brudu, głupoty, przemocy, zboczonych zachowań. Realia społeczne Chin sprzed i nieco w trakcie rewolucji wydają się przerysowane i przez to nieco sztuczne. Nie pomaga też użycie wielu metafor w tym wydawałoby się prostym do przekazania obrazie obyczajowości chińskiej lat 30-tych i 40-tych XX wieku.
Myślę, że spodziewałam się jednak lepszej lektury.
Gdybym oceniała tylko tytułowe opowiadanie Su Tonga "Zawieście czerwone latarnie", ocena byłaby dużo lepsza. Kiedyś widziałam film o tym samym tytule i muszę przyznać, że był świetny. Niedawno widziałam go znowu i to skłoniło mnie do przeczytania pierwowzoru literackiego.
Niestety całość nie wypada dobrze. O ile pierwsze opowiadanie przyciąga swoją odmiennością kulturową,...
2016-12-16
Przeczytałam w tym roku kilka książek debiutantów. Tym razem amerykańska pisarka Lydia Netzer.
Dziwna książka - to pierwsze co mi przyszło na myśl podczas jej czytania. Dziwna, bo niecodzienni są jej bohaterowie: Sunny - urodzona w Birmie, łysa od urodzenia, całe życie walczy o akceptację, stara się wieść normalne życie i dopasować do społeczeństwa oraz Maxon - chłopak o umyśle robota, wszystko analizuje, prawdopodobnie ma też jakąś postać autyzmu, o czym świadczy jego mechaniczny sposób wyrażania uczuć i emocji.
Te dwie osoby spotykają się w dzieciństwie i zakochują się miłością absolutną, stanowią dla siebie swój świat, odmienność ich łączy nierozerwalnie.
Drugi element dziwności to połączenie właściwie kobiecej powieści obyczajowo-psychologicznej z elementami fantastyki w zakresie próby kolonizacji księżyca.
Książka jest na pewno intrygująca, specyficzność postaci przekłada się na uwypuklenie ich cech na tle reszty normalnego społeczeństwa. Dążenie Sunny do normalności, do wtopienia się w tę normalność powoduje spięcia z Maxonem.
Problemy w kosmosie i ewentualność straty męża powoduje, że Sunny przewartościowuje swój świat, dojrzewa, pozbywa się peruk i staje się na powrót sobą.
Były jednak momenty w książce, w których nie potrafiłam jej zrozumieć ani zaakceptować, choćby te związane ze śmiercią matki.
Nagłe zwroty w postępowaniu Sunny, jakby nie do końca dopracowane w treści przeszkadzały mi w odbiorze książki. To i ciągłe uczucie dziwności, które towarzyszyło mi podczas czytania sprawiło, że oceniłam tę książkę jako dobrą i nie więcej.
Przeczytałam w tym roku kilka książek debiutantów. Tym razem amerykańska pisarka Lydia Netzer.
Dziwna książka - to pierwsze co mi przyszło na myśl podczas jej czytania. Dziwna, bo niecodzienni są jej bohaterowie: Sunny - urodzona w Birmie, łysa od urodzenia, całe życie walczy o akceptację, stara się wieść normalne życie i dopasować do społeczeństwa oraz Maxon - chłopak o...
2016-12-11
Jak dobrze odkryć nową pisarkę i przeczytać z przyjemnością jej książkę. Taką czystą kartą była dla mnie Liz Rigbey. Ni znałam jej zupełnie. Nie atakowała mnie żadna reklama, która wmawiała mi, że książka na pewno mi się spodoba.
Sama dokonałam wyboru w bibliotece i jestem z niego bardzo zadowolona.
Podobało mi się właściwie wszystko: sam pomysł na książkę, sposób prowadzenia narracji, sporo psychologii, odwołań do dzieciństwa, tajemnice z przeszłości, które rzutują na zagadkowe morderstwo w teraźniejszości, portrety psychologiczne postaci i na koniec ciekawe rozwiązanie.
Naprawdę z przyjemnością przeczytałam tę książkę. Myślę, że należy jej się więcej uwagi. Może to zasługa tego, że nie spodziewałam się niczego rewelacyjnego. Taki już urok odkrywania ukrytych perełek. Często takie trafiają się w wydawnictwie "Książnica" w dziale literatury kobiecej, choćby wspomnieć tylko Luanne Rice, Sharon Owens czy Joanne Trollope.
Jak dobrze odkryć nową pisarkę i przeczytać z przyjemnością jej książkę. Taką czystą kartą była dla mnie Liz Rigbey. Ni znałam jej zupełnie. Nie atakowała mnie żadna reklama, która wmawiała mi, że książka na pewno mi się spodoba.
Sama dokonałam wyboru w bibliotece i jestem z niego bardzo zadowolona.
Podobało mi się właściwie wszystko: sam pomysł na książkę, sposób...
2016-12-06
Opis książki zachęcający. Postać autorki również. Barbara Kingsolver to kobieta naukowiec, która została pisarką i poetką.
Ta książka w pewien sposób łączy obie te cechy. Sporo treści autorka poświęca ekologii, wymieraniu gatunków, globalnemu ociepleniu i ogólnie dbałości o naszą planetę.
Na tym tle ukazana jest Dellarobia - młoda żona i matka, która szuka swego miejsca w życiu, małżeństwie, rodzinie męża. Pod wpływem naukowców, którzy zawitali się na jej farmie w związku z niespodziewanym pojawieniem się kolonii motyli, dojrzewa, staje się świadoma swoich zaniedbań i możliwości spełnienia marzeń oraz sięgania po wydawałoby się nieosiągalne cele.
Styl powieści jest nieco rozwlekły, a główna bohaterka może sprawiać wrażenie osoby niepewnej, która nie wie czego chce od życia. Jej przemiana jest powolna i nie do końca rozstrzygnięta, gdyż pisarka tylko sugeruje kierunek planowanych zmian.
To mogło zaniżyć wiele ocen. Ten brak oczywistości i i bezpośredniości powoduje pewne rozmycie, które utrudnia odbiór i powoduje, że historii brakuje dynamiki.
Myślę, że trzeba poświęcić jej nieco wysiłku, by ją docenić.
Opis książki zachęcający. Postać autorki również. Barbara Kingsolver to kobieta naukowiec, która została pisarką i poetką.
Ta książka w pewien sposób łączy obie te cechy. Sporo treści autorka poświęca ekologii, wymieraniu gatunków, globalnemu ociepleniu i ogólnie dbałości o naszą planetę.
Na tym tle ukazana jest Dellarobia - młoda żona i matka, która szuka swego miejsca w...
2016-11-27
Zazwyczaj, jeśli mam taką możliwość, lubię czytać książki danego pisarza według chronologii ich powstania. Tutaj jakoś się zagapiłam i jako pierwszą przeczytałam książkę, która jest już trzecią w dorobku Rosamund Lupton.
Gatunek ten określiłabym chyba jako psychologiczny kobiecy thriller. Nie sądzę, żeby w gatunku thriller zachwycił on facetów. Za dużo psychologii, uczuć, tęsknoty. Za to dla kobiet w sam raz.
Niezwykła więź matki i ojca z głuchą córeczką, tęsknota za mężem, niezachwiana wiara w to, że on jednak gdzieś żyje, oparta jedynie na intuicji i przeczuciach zrodzona z głębokiej miłości.
Wydaje się, że nie ma dla nich przeszkód nie do pokonania.
Ciekawa historia drogi, tajemnica do wyjaśnienia na Alasce podczas polarnej, niezwykle mroźnej nocy. Szacunek dla przyrody, szczególnie tej alaskańskiej, która musi radzić sobie w ekstremalnie trudnych warunkach.
Doceniam w tej książce dobry temat, tajemniczą scenerię i spory ładunek uczuć i psychologicznych refleksji.
Autorka potrafiła zainteresować mnie i zachęcić do przeczytania innych jej książek.
Zazwyczaj, jeśli mam taką możliwość, lubię czytać książki danego pisarza według chronologii ich powstania. Tutaj jakoś się zagapiłam i jako pierwszą przeczytałam książkę, która jest już trzecią w dorobku Rosamund Lupton.
Gatunek ten określiłabym chyba jako psychologiczny kobiecy thriller. Nie sądzę, żeby w gatunku thriller zachwycił on facetów. Za dużo psychologii, uczuć,...
2016-11-20
W tej książce Rosamunde Pilcher zabiera nas nie do Kornwalii, ale do Szkocji.
Tym razem brak morskiego wybrzeża i kąpieli, ale mamy bogactwo dzikiej szkockiej przyrody. Pogoda raczej kapryśna i wietrzna.
Wrzesień to w Szkocji czas balów, korzystania z darów przyrody, świętują myśliwi. Arystokracja wyprawia szumne bale, bo już niedługo zima, a wtedy nawet ludność wpada jakby w stan częściowej hibernacji, by wraz z wiosną obudzić się do życia.
Świat dzisiejszej arystokracji nieco dziwny, bo tytuły często nie idą w parze z faktycznym bogactwem, arystokraci pracują jak prości wyrobnicy, ale na bal każdy wyciąga swój galowy strój i rodowe klejnoty z sejfu.
Akcja książki w większości toczy się w trakcie kilku dni września. Zawiera sporo opisów, ale nie nuży. Właściwie w większości nawet niewiele się dzieje, ale pisarka umie przyciągnąć samym nastrojem, aurą brytyjskości - tym stylem życia, dbałością o rodzinę, tradycję, celebrowaniem posiłków, pielęgnacją otoczenia domu i ogrodu.
Jak się okazuje także arystokracja ma swoje problemy. Dawne tajemnice wychodzą na światło dzienne. Może i są bogaci, ale problemy nie omijają nikogo.
Mnie autorka zauroczyła po raz kolejny, ale też należy ona do moich ulubionych i już tylko kilka jej książek pozostało mi do przeczytania.
Na podstawie książki powstał też film, który z przyjemnością zobaczę.
W tej książce Rosamunde Pilcher zabiera nas nie do Kornwalii, ale do Szkocji.
Tym razem brak morskiego wybrzeża i kąpieli, ale mamy bogactwo dzikiej szkockiej przyrody. Pogoda raczej kapryśna i wietrzna.
Wrzesień to w Szkocji czas balów, korzystania z darów przyrody, świętują myśliwi. Arystokracja wyprawia szumne bale, bo już niedługo zima, a wtedy nawet ludność wpada jakby...
2016-11-11
Dotychczas tylko dwa filmy wydały mi się zdecydowanie lepsze niż książka. Te dwa przypadki to "Angielski pacjent" i "Malowany welon". "Dobry rok" uznaję za trzeci taki przypadek. Książka jest dobra, ale to reżyser i Russel Crowe w głównej roli nadali tej historii lekkości, humoru i czaru.
W tym roku odwiedziłam Prowansję, a przewodniczka wskazywała miejsca, w których kręcono film.
Co do samej książki, to nie urzekła mnie aż tak bardzo. Chyba wciąż pozostaję pod urokiem filmu i rzeczywistości. Przyznaję, że niełatwo oddać magię tego miejsca. Wioski i małe miasteczka zagubione na wysokich wzgórzach, lawendowe pola, miejsca, w których czas się zatrzymał, senne życie w upalne południa i ożywające wieczorem, miejscowa tradycyjna kuchnia, winnice i zabytki to wszystko wizytówka Prowansji.
Brytyjczyk Peter Mayle uległ temu czarowi.
"Dobry rok" akurat opowiada pewną historię Anglika, który otrzymał w spadku po swoim stryju winnicę w Prowansji. Historia jest łatwa i przyjemna do czytanie, w sam raz na odprężenie. Wątki różnią się nawet sporo od filmowych.
Ale ten autor napisał też kilka pozycji, w których można podziwiać jego zmysł obserwacji i oceny rdzennych mieszkańców Prowansji i ich radzenia sobie z najazdem hordy turystów.
Polecam do przeczytania wszystkim miłośnikom podróży, którzy także cudzym okiem chcą spojrzeć na to co sami widzieli i poczuli oraz tym, którzy dopiero marzą o odwiedzeniu tej cudownej krainy.
Dotychczas tylko dwa filmy wydały mi się zdecydowanie lepsze niż książka. Te dwa przypadki to "Angielski pacjent" i "Malowany welon". "Dobry rok" uznaję za trzeci taki przypadek. Książka jest dobra, ale to reżyser i Russel Crowe w głównej roli nadali tej historii lekkości, humoru i czaru.
W tym roku odwiedziłam Prowansję, a przewodniczka wskazywała miejsca, w których...
2016-11-09
Intrygujący tytuł, pisarski debiut Annabel Pitcher i pozytywne opinie - to wszystko skłoniło mnie do zdobycia tej książki.
Debiut świetny. Tak powinno się pisać książki. Wiarygodna historia, sporo emocji, obserwacji, przemyśleń, delikatne wskazanie na najważniejsze wartości.
To historia szczęśliwej niegdyś rodziny, w której jeden nieszczęśliwy moment zaważył na tym, że wszystko się posypało. W zamachu bombowym ginie jedna z bliźniaczek. Po tej tragedii rodzina nie potrafi się podnieść. Rodzice nie mogą się pogodzić ze śmiercią córki i należycie jej pożegnać. Rozpacz powoduje, że zasklepiają się w swoim bólu. Oddalają się od siebie. Ojciec zaczyna pić, matka nawiązuje romans, porzuca rodzinę i rozpoczyna nowe życie, a dzieci starają się jakoś sobie radzić.
Narratorem jest 10-letni Jamie, który nawet nie potrafi odprawić żałoby, bo właściwie nie pamięta siostry. Dopiero śmierć ukochanego kota uzmysławia mu przez co przechodzili rodzice i siostra.
Naiwność i prostota dziecięcej relacji zwiększa ładunek emocjonalny tej opowieści. Chwyta za serce i wzrusza.
Są i pozytywne elementy tej historii - mocna więź pomiędzy rodzeństwem, próba przezwyciężania stereotypów w przyjaźni z muzułmańską dziewczynką.
Rewelacyjny debiut. Pozostaje tylko czekać na następne jej książki.
Intrygujący tytuł, pisarski debiut Annabel Pitcher i pozytywne opinie - to wszystko skłoniło mnie do zdobycia tej książki.
Debiut świetny. Tak powinno się pisać książki. Wiarygodna historia, sporo emocji, obserwacji, przemyśleń, delikatne wskazanie na najważniejsze wartości.
To historia szczęśliwej niegdyś rodziny, w której jeden nieszczęśliwy moment zaważył na tym, że...
2016-11-07
Guillaume Musso to jeden z nielicznych pisarzy, którego wszystkie książki przeczytałam.
Mam swoje ulubione,są też słabsze pozycje. Swego czasu było to moje odkrycie. Niestety mam wrażenie, że autor zbyt często powiela pewien schemat i za to obniżyłam jedną gwiazdkę.
Tym razem autor proponuje nam podróże w czasie związane z tajemniczą latarnią odziedziczoną przez Arthura Costello - młodego lekarza z Nowego Jorku. Arthur lekceważy ostrzeżenia ojca i wpada w pętlę czasu.
Podczas swoich podróży w czasie stara się zbudować związek i utrzymać miłość oraz kontakt z dziećmi. Doznaje wielu przyjemnych chwil, ale los nie oszczędza mu też smutków i rozczarowań.
Rozwiązanie zagadki jak zwykle zaskakuje. Ale dla mnie miało gorzki posmak.
Chyba nie tego się spodziewałam.
Na plus zapisuję też ciekawe cytaty na początku każdego rozdziału, ale do tego pisarz nas już przyzwyczaił.
Jednym słowem szału nie było, ale i tak sięgnę po następną pozycję pisarza, by sprawdzić czym znowu chce nas, czytelników, zaczarować.
Guillaume Musso to jeden z nielicznych pisarzy, którego wszystkie książki przeczytałam.
Mam swoje ulubione,są też słabsze pozycje. Swego czasu było to moje odkrycie. Niestety mam wrażenie, że autor zbyt często powiela pewien schemat i za to obniżyłam jedną gwiazdkę.
Tym razem autor proponuje nam podróże w czasie związane z tajemniczą latarnią odziedziczoną przez Arthura...
2016-11-03
Już pierwsze zdania powieści Amelii Noguery mnie zachwyciły swoją poetyką i malowniczością. Książka w pewnym stopniu poświęcona jest malarstwu i ma to swoje odbicie w języku powieści. Bardzo dobrze to współgra.
Poza tym w moim odczuciu powieść traktuje głównie o kobietach, ich namiętnościach, miłości, bólu, walce o swoje miejsce w życiu, o pozycję w zawodzie i społeczeństwie, o marzeniach i porażkach.
Akcja toczy się we Francji w czasie II wojny światowej oraz współcześnie.
Opisów samej wojny jest bardzo mało. Wątki skupiają się głównie na motywie ratowania wybitnych dzieł malarstwa przed zniszczeniem i grabieżą przez hitlerowskich najeźdźców. Bardziej nawet pokazane jest życie sfery, która potrafiła dorobić się na wojnie.
Ale największą rolę w tej książce grają uczucia. Diego to przykład mężczyzny, który potrafi kochać bez granic i wiele poświęcić dla miłości. Niepojęte też jest dla niego jak mężczyzna może w jakikolwiek sposób skrzywdzić kobietę. Wiele spraw z czasu wojny jest dla niego bardzo bolesne, więc tajemnice z przeszłości znajdują swoje wyjaśnienie dopiero w obecnych czasach. Dopiero bliski koniec życia zmusza go do rozliczenia się z przeszłością i przekazania tego bolesnego dziedzictwa.
Świetna książka dla ludzi, którzy lubią smakować słowa i obrazy. Mam nadzieję, że pisarka jeszcze wyda coś w Polsce.
Już pierwsze zdania powieści Amelii Noguery mnie zachwyciły swoją poetyką i malowniczością. Książka w pewnym stopniu poświęcona jest malarstwu i ma to swoje odbicie w języku powieści. Bardzo dobrze to współgra.
Poza tym w moim odczuciu powieść traktuje głównie o kobietach, ich namiętnościach, miłości, bólu, walce o swoje miejsce w życiu, o pozycję w zawodzie i...
2016-10-27
W roku Sienkiewiczowskim postanowiłam nadrobić zaległości i przeczytać chociaż jedną jego powieść. W bibliotece polecono mi "Bez dogmatu".
W ogóle jej nie znałam nawet z tytułu (to wstyd).
Bardzo mi się podobała. Uważam, że jest kompletnie zapomniana i niedoceniona. Nie jestem jakimś znawcą literatury, ale żeby nigdy nie natknąć się chociaż na jakąś wzmiankę. To niebywałe i tylko świadczy o ciągłej potrzebie dokształcania.
To naprawdę dobra powieść. Zupełnie inna od reszty twórczości Sienkiewicza. Świetne tło obyczajowe: codzienne życie w polskim dworku, podróże do europejskich metropolii - Berlina, Wiednia, Rzymu oraz modne wyjazdy do wód - tutaj do Gastainu w Austrii.
Wymieszanie romantyzmu i pozytywizmu. Sporo rozważań na temat kondycji psychicznej, siły społecznej i mentalnej przedstawicieli starej polskiej arystokracji oraz nowych dorobkiewiczów. Nie lubię zbytnio typowego dzielenia włosa na czworo, ale ta zabawa Sienkiewicza w psychologa niezmiernie mi się podobała i w ogóle mnie nie nudziły jego obszerne rozważania.
Bohatera można lubić lub nie. Trochę egoista, filozof, wszystko analizuje, by potem swoimi porywczymi zachowaniami niweczyć efekty swoich długich rozmyślań. Brakuje mu celu w życiu i zasad, którymi by się kierował. Miłość go zmienia, ale na niektóre rzeczy jest już za późno.
Bardzo zachęcam do przeczytania tej mało znanej powieści.
W roku Sienkiewiczowskim postanowiłam nadrobić zaległości i przeczytać chociaż jedną jego powieść. W bibliotece polecono mi "Bez dogmatu".
W ogóle jej nie znałam nawet z tytułu (to wstyd).
Bardzo mi się podobała. Uważam, że jest kompletnie zapomniana i niedoceniona. Nie jestem jakimś znawcą literatury, ale żeby nigdy nie natknąć się chociaż na jakąś wzmiankę. To niebywałe...
2016-10-20
To niestety tylko przeciętny romans w stylu Harlequina.
Czytałam już dwie inne książki Barbary Delinsky: "Kiedy moja siostra śpi" oraz "Kobieta znikąd" i obie były całkiem dobre.
Mam wrażenie, że pisarka przeszła długą drogę od pisania kiepskich romansideł do książek, w których pojawiają się ciekawe postacie osadzone w niezłej fabule.
Tutaj niestety porażka. Główni bohaterowie to ideały, piękni, przystojnu, bogaci, mądrzy i po prostu naj. Problemy według szablonu, do tego jakiś niby kryminalny incydent. Czasem nawet w zwykłym romansie coś mnie urzeknie.
W tej książce nie znalazłam niczego takiego i nie mam nic na jej obronę.
Po prostu kiepskie czytadło. Muszę bardziej ostrożnie wybierać książki tej autorki.
To niestety tylko przeciętny romans w stylu Harlequina.
Czytałam już dwie inne książki Barbary Delinsky: "Kiedy moja siostra śpi" oraz "Kobieta znikąd" i obie były całkiem dobre.
Mam wrażenie, że pisarka przeszła długą drogę od pisania kiepskich romansideł do książek, w których pojawiają się ciekawe postacie osadzone w niezłej fabule.
Tutaj niestety porażka. Główni...
2016-10-19
Reportaże rzadko trafiają w moje ręce, a chyba szkoda.
"Gottland" Mariusza Szczygła to to świetna literatura faktu. Zresztą z chęcią przeczytam jeszcze kilka pozycji z serii Reportaże Wydawnictwa Czarne. Już same tytuły brzmią zachęcająco.
Czechy - kraj dość mały, sąsiad Polski, ja mam do nich około 50 km, więc bywam tam nawet kilka razy w roku.
W niektórych rejonach widać jeszcze niestety, pozostałości komunizmu.
Po przeczytaniu reportaży P. Szczygła przestaje mnie to dziwić.
Poczynając od świetnej historii fabryk Baty, poprzez stopniowe obnażanie komunizmu, autor prowadzi nas przez losy narodu czeskiego, nastawionego jak Szwejk na przetrwanie.
Niektóre historie są naprawdę poruszające. Trochę dowiadujemy się też o znanych osobach ze świata rozrywki czy polityki (Gott, Vondraczkova, Havel) - jak one radziły sobie w czasach reżimu.
Możemy spojrzeć na nasze losy w porównaniu z czeskimi doświadczeniami.
"Gottland" czyta się z dużym zaciekawieniem.
Godne polecenia.
Reportaże rzadko trafiają w moje ręce, a chyba szkoda.
"Gottland" Mariusza Szczygła to to świetna literatura faktu. Zresztą z chęcią przeczytam jeszcze kilka pozycji z serii Reportaże Wydawnictwa Czarne. Już same tytuły brzmią zachęcająco.
Czechy - kraj dość mały, sąsiad Polski, ja mam do nich około 50 km, więc bywam tam nawet kilka razy w roku.
W niektórych rejonach widać...
2016-10-15
Książka trudna do ocenienia, bo jak tu ocenić relację kilkulatka spisaną przez ojca z pomocą profesjonalnej pisarki, która dotyka wiary i Boga. To zawsze bardzo osobiste rejony.
Czteroletni Colton przechodzi ciężką operację, w trakcie której doświadcza swojej wizji Nieba. Wydziela on zapamiętany obraz i doświadczenia swoim rodzicom gdzieś między wierszami, pomiędzy zabawą, posiłkami, w trakcie jazdy samochodem. Informacje te bardo poruszają rodziców. Wiele w tej relacji zastanawia, szczególnie poruszyła mnie zbieżność wizerunku samego Chrystusa z wizją innej osoby oraz relacja dotycząca siostrzyczki, która została poroniona w drugim miesiącu ciąży.
Przekonująca i poruszająca, bardzo osobista.
Nie oceniam warsztatu literackiego, bo w ogóle nie o to tu chodzi.
Książka trudna do ocenienia, bo jak tu ocenić relację kilkulatka spisaną przez ojca z pomocą profesjonalnej pisarki, która dotyka wiary i Boga. To zawsze bardzo osobiste rejony.
Czteroletni Colton przechodzi ciężką operację, w trakcie której doświadcza swojej wizji Nieba. Wydziela on zapamiętany obraz i doświadczenia swoim rodzicom gdzieś między wierszami, pomiędzy zabawą,...
2016-10-14
Elizabeth Strout otrzymała za tę książkę Pulitzera w 2009 roku. Czytając ją cały czas zastanawiałam się czy słusznie.
Książka stanowi właściwie zbiór opowiadań, które w pewien sposób wiąże osoba Olive Kitteridge - starej nauczycielki matematyki, osoby na pozór pozbawionej uczuć, oschłej żony i wymagającej matki jedynego syna.
W kilku opowiadaniach akcja toczy się głównie wokół Olive i osób z jej najbliższego otoczenia, w innych przewija się ona tylko w tle wydarzeń.
Właściwie początkowo książka wdawała mi się całkiem zwyczajna. Jednak w trakcie czytania zaczął do mnie docierać wydźwięk tej powieści.
Straszliwa obawa przed samotnością, odrzuceniem i niezrozumieniem ze strony dzieci, starością, która musi liczyć się z tym, że odejdzie nasza druga połówka i pozostanie osamotnienie. Potrzeba miłości i bliskości nawet w jesieni życia.
Przez pryzmat codzienności autorka ukazuje ludzkie uczucia, pragnienia, lęki.
Uderzyła mnie w tej książce jej "angielskość" z pewną sztywnością i konwenansami nawet w codziennym życiu, co utrudnia wyrażanie uczuć.
To jest spokojna książka bez wielkiej akcji, tak jak spokojna jest starość, choć pod spodem kotłuje się wulkan emocji.
Tym razem w pełni zasłużona nagroda.
Elizabeth Strout otrzymała za tę książkę Pulitzera w 2009 roku. Czytając ją cały czas zastanawiałam się czy słusznie.
Książka stanowi właściwie zbiór opowiadań, które w pewien sposób wiąże osoba Olive Kitteridge - starej nauczycielki matematyki, osoby na pozór pozbawionej uczuć, oschłej żony i wymagającej matki jedynego syna.
W kilku opowiadaniach akcja toczy się głównie...
"Ptasi śpiew" Sebastiana Faulksa to moja przeczytana książka nr 1000.
Dobra pozycja trafiła na ten mały jubileusz.
Miłość i wojna to zazwyczaj dobre połączenie, które sprawdziło się i tym razem. Dziwią mnie tylko kłopoty pisarza ze znalezieniem wydawcy dla tej książki.
"Ptasi śpiew" - już sam tytuł w połączeniu z surową okładką zapowiada jakąś nostalgię, ulotność, niepewność ludzkiego losu podczas wojny.
W historii tej mamy trzy przedziały czasowe.
Okres przed wybuchem 1-szej wojny światowej - sielskość francuskiej prowincji, życie miejskiego bogatego przemysłowca, jego rodziny i przyjaciół, gwałtowny i zakazany romans jego żony i głównego bohatera zawierający sporą dawkę erotyzmu.
Drugi okres to czasy wojenne. Pomimo tego, że książka jest obszerna, nie ma w niej żadnej polityki, a opisy bitew są właściwie tylko dwa; jeden dotyczy strasznej klęski, drugi to bitwa wygrana. Pisarz skupił się na opisie brudnej, ohydnej i często bezsensownej codzienności w wojennych okopach.
Bardzo sugestywnie i obrazowo przedstawił tę wojenną, ponurą i klaustrofobiczną egzystencję ludzi, którzy starali się stłamsić w sobie uczucia i emocje, by odcinać się od przeżywania ciągłych strat swoich przyjaciół.
Największą zaletą tej książki jest inne podejście autora do opisu wojny.
Skupia się on raczej na odczuciach i emocjach bohaterów. Każda postać jest przemyślana i świetnie scharakteryzowana.
Ostatnia część to czasy współczesne i poszukiwania wnuczki głównego bohatera dotyczące losów dziadka podczas wojny.
"Ptasi śpiew" Sebastiana Faulksa to epicka powieść z czasów 1-szej wojny światowej, której głównym przesłaniem jest pokazanie jej okrucieństwa i bezsensu oraz destrukcyjnego wpływu na wielu młodych ludzi, którzy mieli wielkie trudności z powrotem do normalnego życia, osamotnieni i nierozumiani nawet przez najbliższych.
Równocześnie to piękna i smutna historia niespełnionej miłości.
Powieść Faulksa to prawdziwa proza, szczera, emocjonalna, przynosi rzeczywiste obrazy z wojennych okopów, zawiera psychologiczne portrety bohaterów i zmusza do zastanowienia się nad bezzsensownością ludzkich poczynań, które innym ludziom zgotowali taki los, zmuszający ich do najgorszych potworności i ciągłego przekraczania granic własnej wytrzymałości fizycznej i emocjonalnej. To naprawdę wartościowa powieść - takie chciałoby się czytać częściej.
"Ptasi śpiew" Sebastiana Faulksa to moja przeczytana książka nr 1000.
więcej Pokaż mimo toDobra pozycja trafiła na ten mały jubileusz.
Miłość i wojna to zazwyczaj dobre połączenie, które sprawdziło się i tym razem. Dziwią mnie tylko kłopoty pisarza ze znalezieniem wydawcy dla tej książki.
"Ptasi śpiew" - już sam tytuł w połączeniu z surową okładką zapowiada jakąś nostalgię, ulotność,...