rozwińzwiń

Historia na śmierć i życie

Okładka książki Historia na śmierć i życie Wojciech Tochman
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2023
Okładka książki Historia na śmierć i życie
Wojciech Tochman
7,0 / 10
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2023
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie reportaż
256 str. 4 godz. 16 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2023-06-28
Data 1. wyd. pol.:
2023-06-28
Liczba stron:
256
Czas czytania
4 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788308081365
Tagi:
true crime literatura polska
Inne
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
834 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
251
96

Na półkach:

"Historia na śmieć i życie" to krótka lektura z pogranicza true crime i dramatu psychologicznego. To opowieść o pierwszej kobiecie skazanej na dożywocie, która tak naprawdę nikogo nie zabiła. Za bycie częścią operacji i za niepowstrzymanie napastników zapłaciła najwyższą cenę. Jej plany, marzenia i cele bezpowrotnie uleciały. Stała się jedną z wielu osadzonych bez przyszłości i bez możliwości ubiegania się o przedterminowe zwolnienie.

Sprawą morderstwa w latach dziewięćdziesiątych żyła cała Polska. Monika Osińska wraz z kolegami wzięła udział w morderstwie pracownicy firmy krzyżówkowej. Motyw? Chęć wzbogacenia się, bo studniówka za pasem, a trzeba przecież jakoś wyglądać. Parę złotych, nie dużo kwota, na tyle wycenili życie kobiety. Wojciech Tochman powraca do sprawy, badają ją i bez osądzania "Osy" punktuje błędy wymiaru sprawiedliwości.

Jest to pozycja, której nie do końca rozumiem, nie chodzi o treść, ale o sam zamysł autora. Niby jest to reportaż, ale tak naprawdę jest to niejako hołd złożony reporterce, która w imieniu kobiety walczyła o przedterminowe zwolnienie. Lidia Ostałowska, bo o niej mowa nagłośniła temat Moniki, wielokrotnie z nią rozmawiała, niestety nie doczekała wolności "Osy". Autor przez niemal całą książkę wspomina o niej, przywołuje ją i nakreśla jej portret.

Druga część to postawa autora wobec kobiety. Mam poczucie, że autor z nią sympatyzuje. Odwołuje się do jej zmarnowanego życia, niesprawiedliwego osądu, czy brak możliwości ubiegania się o przepustki. Nie chce, by o niej zapomniano, uważa ją za ofiarę systemu. Tochman w swych słowach przywołuje również postać zamordowanego Pawła Adamowicza oraz słowa wdowy, by zapomniano o mordercy, tak by nikt o nim więcej nie usłyszał. Autor staje w kontrze do wypowiedzianych kwestii, nie zgadza się z nimi, bo to przecież człowiek. Co to ma wspólnego z Osą? Dobre pytania.

Jednak największy zawód, oprócz zapominania, kto tak naprawdę jest ofiarą, to wtłoczenie do głowy czytelnika zdania o karze dożywocia. Ciągle tylko ja, ja i ja. A zdanie czytelnika? Tak naprawdę się tu nie liczy. I niech to będzie

"Historia na śmieć i życie" to krótka lektura z pogranicza true crime i dramatu psychologicznego. To opowieść o pierwszej kobiecie skazanej na dożywocie, która tak naprawdę nikogo nie zabiła. Za bycie częścią operacji i za niepowstrzymanie napastników zapłaciła najwyższą cenę. Jej plany, marzenia i cele bezpowrotnie uleciały. Stała się jedną z wielu osadzonych bez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
405
152

Na półkach: , ,

Ciężki kaliber.
Historia morderstwa popełnionego przez maturzystów...
Dobra, mocna.

Ciężki kaliber.
Historia morderstwa popełnionego przez maturzystów...
Dobra, mocna.

Pokaż mimo to

avatar
17
16

Na półkach:

Burza emocji. Tak działa na mnie „Historia na śmierć i życie” Wojciecha Tochmana. Dziś już ciesząca się wolnością Monika Osińska „Osa”, skazana ponad dwadzieścia siedem lat temu na dożywocie jest bohaterką historii o błędach młodości, winie, karze, resocjalizacji, wolności.

Historia pisana jest na podstawie materiałów zgromadzonych przez dziennikarkę Lidię Ostałowską, z których korzystał autor reportażu. To czyni tę opowieść jeszcze pełniejszą, bo o ile pierwotnym założeniem miała być ona „feministyczną książką, jakiej dotąd nie było” to Wojciech Tochman dodatkowo kładzie akcent na wymiar sprawiedliwości, rozpoczyna dyskusję na temat zasadności dożywotnich wyroków skazujących, rzucając się prosto w paszczę rządnych „chleba i igrzysk” internautów. Autor zadaje wiele pytań, rozszerza konteksty wydarzeń, wprowadza różne postacie i wydarzenia z życia Moniki, które mogą rzucić inne światło na niegdyś jednowymiarowo postrzeganą sprawę.

Czy odpowiedzialność zbiorowa w tej konkretnej sytuacji była zasadna? Czy w Polsce istnieje system resocjalizacji? Czy skazane kobiety postrzegane są inaczej w stosunku do mężczyzn? Jaką rolę w całej historii odegrał Krzysztof O.? I o co chodzi z tym tatarem?

Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź w „Historii na śmierć i życie”. Ja po tej lekturze mam jeszce więcej pytań, jeszce więcej wątpliwości i jeszcze więcej wiary w to, że historie podobne do tej mogą realnie wpłynąć na społeczne postrzeganie wymiaru sprawiedliwości i konsekwencje odbierania nadziei na zmianę, nawet jak nikt w nią nie wierzy.

Burza emocji. Tak działa na mnie „Historia na śmierć i życie” Wojciecha Tochmana. Dziś już ciesząca się wolnością Monika Osińska „Osa”, skazana ponad dwadzieścia siedem lat temu na dożywocie jest bohaterką historii o błędach młodości, winie, karze, resocjalizacji, wolności.

Historia pisana jest na podstawie materiałów zgromadzonych przez dziennikarkę Lidię Ostałowską, z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
23
23

Na półkach:

Nie wiedziałem o czym jest książka, dostałem ją od żony i po kilkudziecięciu stronach byłem pewien, że ją „zmęczę”, ale okazało się inaczej. 3/5 książki pochłonąłem w mgnieniu oka i dziś mogę śmiało polecić ten tytuł, pomimo że to nie do końca mój „target”.

Nie wiedziałem o czym jest książka, dostałem ją od żony i po kilkudziecięciu stronach byłem pewien, że ją „zmęczę”, ale okazało się inaczej. 3/5 książki pochłonąłem w mgnieniu oka i dziś mogę śmiało polecić ten tytuł, pomimo że to nie do końca mój „target”.

Pokaż mimo to

avatar
132
5

Na półkach:

Miałam pewien problem z oceną tej książki. Dobrze napisana, bardzo dobrze, szybko i łatwo się czyta te historię, choć czuje, że jest tu więcej niż jedna historia - połączenie sprawy p. Moniki i p. Lidii, która chciała o niej napisać. Początkowo miałam poczucie, że to historia bardzo subiektywna, napisana z jednej strony, jako, że tylko o p. Monice tu przeczytamy, jej przemyśleniach, odczuciach, drodze jaką przeszła. Z drugiej jednak strony - czy to w końcu nie jest książka o niej, a nie o zbrodni, której dokonali jako takiej? Czy w związku z tym nie powinna być bardziej subiektywna, skoro koncentruje się na historii tej osoby?

Dała mi ta książka jednak pewną nadzieję. Nie poświęcamy zbyt dużo czasu rozmyślając o tych, którzy dokonali zbrodni. Skupiamy się na ofiarach, co jest z pewnego punktu oczywiste. Ale czy nie każdy zasługuje na drugą szansę? Jest to na pewno trudny temat, nad którym nigdy się mocniej nie zastanawiałam. Dziękuje więc za skłonienie do refleksji. Nie każda książka to daje.

Polecam każdemu te książkę. Warto spojrzeć na pewne tematy z różnych perspektyw.

Miałam pewien problem z oceną tej książki. Dobrze napisana, bardzo dobrze, szybko i łatwo się czyta te historię, choć czuje, że jest tu więcej niż jedna historia - połączenie sprawy p. Moniki i p. Lidii, która chciała o niej napisać. Początkowo miałam poczucie, że to historia bardzo subiektywna, napisana z jednej strony, jako, że tylko o p. Monice tu przeczytamy, jej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
949
222

Na półkach: , , ,

Książka chyba miała być reportażem, ale przypomina bardziej publicystykę, bo autor nawet nie próbuje być obiektywny, momentami można odnieść wrażenie, że chce wbić czytelnikowi swój punkt widzenia łopatą do głowy. Jako feministka powinnam być zachwycona narracją zapoczątkowaną przez Ostałowską, a doszlifowaną przez Tochmana, o tym, jak to społeczeństwo widziałoby główną bohaterkę w kuchni, a ona z tej kuchni wyszła i wkroczyła do mieszkania na warszawskiej Białołęce, ale, no nic nie poradzę, nie zachwyca. Tym bardziej, że przykłady narracji medialnej podane przez autorów, np. krzykliwe tytuły w prasie, skupiają się raczej na młodym wieku całej trójki sprawców, niż na tym, że sprawczynią jest kobieta. Nie jestem pewna też, czy akurat ta sprawa jest najlepszym przykładem tego, jak niehumanitarną karą jest dożywocie. Tochman pisze wręcz, że to kara śmierci rozłożona na raty, a tymczasem Osa wyszła na wolność będąc zaledwie po czterdziestce. Jeszcze kawał życia przed nią, czego nie da się powiedzieć o Joli Brzozowskiej. Na pewno warto jednak przyjrzeć się temu, co nie tylko sam autor, ale też osoby eksperckie, z którymi rozmawiał, mówią na temat dożywocia - np. że dożywocie to w istocie kara eliminacyjna, mająca być substytutem kary śmierci, że dożywocie psuje istotę resocjalizacji, bo żeby kogoś zresocjalizować, potrzebny jest cel, a w sytuacji, gdy istnieje spore prawdopodobieństwo, że osoba umrze za kratami, żadnego celu nie ma. To ważne, zwłaszcza biorąc pod uwagę niedawne zaostrzenie kodeksu karnego, w tym wprowadzenie bez możliwości warunkowego zwolnienia. I że biorąc pod uwagę stres, jakość opieki medycznej etc, wiele osób nie dożywa nawet tego czasu, kiedy prawo pozwala starać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie. Jak już tu ktoś słusznie napisał, warto przeczytać, nawet po to, żeby się finalnie z Tochmanem nie zgodzić.

Książka chyba miała być reportażem, ale przypomina bardziej publicystykę, bo autor nawet nie próbuje być obiektywny, momentami można odnieść wrażenie, że chce wbić czytelnikowi swój punkt widzenia łopatą do głowy. Jako feministka powinnam być zachwycona narracją zapoczątkowaną przez Ostałowską, a doszlifowaną przez Tochmana, o tym, jak to społeczeństwo widziałoby główną...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1242
179

Na półkach: ,

Historia Moniki, którawraz z dwoma kolegami brała udział w zabójstwie młodej kobiety, Joli. Za co? Za nic! Dla pieniędzy, kilku mało wartościowych fantów. Kara dożywocia- tak! To im się należało! W pewnym momencie jednak zmieniłam zdanie. Taki wyrok to też morderstwo, tylko na raty! Przecież więzienie ma resocjalizować skazanego, a nie uświadamiać go że nie ma żadnej nadziei, nawet gdy zrozumie wagę swoich czynów. Więc po co dożywocie? Czy nie lepsza byłaby kara śmierci? Bardzej humanitarną? Każdy czytelników musi sam odpowiedzieć na to pytanie. Ja uważam, że każdemu przestępcy trzeba dać szansę!

Historia Moniki, którawraz z dwoma kolegami brała udział w zabójstwie młodej kobiety, Joli. Za co? Za nic! Dla pieniędzy, kilku mało wartościowych fantów. Kara dożywocia- tak! To im się należało! W pewnym momencie jednak zmieniłam zdanie. Taki wyrok to też morderstwo, tylko na raty! Przecież więzienie ma resocjalizować skazanego, a nie uświadamiać go że nie ma żadnej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
59
32

Na półkach:

Książka poruszająca ważny temat dotyczący kary dożywotniego pozbawienia wolności a także o roli jaką kara powinna pełnić. Gdyby w historię nie było wkładane tak dużo o osobie reporterki Lidii Ostałowskiej śmiało dałabym wyższą ocenę. Uważam, że hołd Pani Lidii się należał za kawał ciężkiej pracy przy zbieraniu materiałów na tę książkę, jednak powinien być jej oddany na końcu książki a nie notorycznie wsadzany między historię Moniki Osińskiej. Książka skupia się przede wszystkim na wątku kary, jeśli ktoś liczy na zagłębianie się w historię z 19 stycznia 1996 to się rozczaruje. Jednak dla mnie same dywagacje na temat roli kary dożywocia i jej roli sprawiły, że po odłożeniu książki jeszcze długo będę się zastanawiać nad polskim systemem karnym, karą, dożywociem czy odpowiedzialnością zbiorową. Na pewno jest to pozycja zmuszająca do refleksji i z całą pewnością warta przeczytania choć niedoskonała.

Książka poruszająca ważny temat dotyczący kary dożywotniego pozbawienia wolności a także o roli jaką kara powinna pełnić. Gdyby w historię nie było wkładane tak dużo o osobie reporterki Lidii Ostałowskiej śmiało dałabym wyższą ocenę. Uważam, że hołd Pani Lidii się należał za kawał ciężkiej pracy przy zbieraniu materiałów na tę książkę, jednak powinien być jej oddany na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
948
495

Na półkach:

Styczeń 1996. Warszawski Tarchomin. To właśnie tutaj dochodzi do niezwykle brutalnego zabójstwa 22-letniej Jolanty Brzozowskiej na tle rabunkowym. Zabójstwa dokonanego rzekomo bez większego planu przez trójkę ówczesnych maturzystów: dwóch chłopaków i jedną dziewczynę. Za narzędzia zbrodni posłużyły im dwa noże, kij bejsbolowy oraz… noga od stołu. Sprawcy wpadli miesiąc później w dużej mierze przez duplikat numeru skradzionego pagera, gdy sprawa zdążyła już nabrać niejakiego rozgłosu medialnego. Stanowisko sądu orzekającego było nieugięte i jednoznaczne: dożywocie dla każdego, co oznacza, że Monika Osińska miała już na zawsze zapisać się w historii kraju jako pierwsza kobieta skazana na karę dożywocia (nie znamy dokładnych danych, jednak szacuje się, że obecnie ich liczba nie przekracza kilkunastu). Kobieta niedawno wyszła na przedterminowe zwolnienie warunkowe – dokładnie po spędzeniu 27 lat za kratami w więzieniach o różnym rygorze. Gdzie nie została przeniesiona, tam i tak była określana jednym słowem: dożywotka. Ewentualnie Osa, choć walczyła by nazywać ją po imieniu, a stopień jej winy było nieco lżejszy niż kolegów.

„Czy możemy być pewni, kto z całej trójki mówił prawdę, a kto kłamał? I kiedy mówił prawdę, a kiedy kłamał? Co przemilczeli?”.

W sprawie pracy. Tak to sobie umyślili. I tak też powiedzieli przez domofon, żeby wpuściła ich do mieszkania. Mieszkania, w którym mieściła się również firma Abigail zajmująca się kolportażem krzyżówek. Jedynie Yogi znał przyszłą ofiarę, jako że pracował w tym interesie i poza pobieraniem oficjalnego wynagrodzenia, kręcił również wałki na boku. Któregoś razu w szkolnym bufecie pomyśleli, że przydadzą im się pieniądze na studniówkę, żeby jakoś wyglądać. Można by więc umówić Osę, podając że chce się zatrudnić. A dalej już pójdzie. Ostatecznie mieli tylko unieszkodliwić pracownicę biura, szwagierkę szefa; co najwyżej ogłuszyć. Ktoś z nich w międzyczasie miał plądrować lokal. Finalnie zabrali stosunkowo niewiele: magnetowid, dwa pagery, trochę biżuterii i jakieś dokumenty. No i naprawdę śmiesznie małe pieniądze. Trochę szkód materialnych też narobili. Wcześniej jednak ze szczególnym okrucieństwem pozbawili życia młodą, pełną życzliwości kobietę, która z uśmiechem i ufnością przywitała ich w progu, po czym zaprosiła do środka. Tak naprawdę całą trójkę niewiele łączyło poza uczęszczaniem do tej samej szkoły średniej. Dzieliła ich sytuacja rodzinna, różniły także warunki materialne. Osa bliżej znała Gołębia. Yogiego, prowodyra i pomysłodawcę przestępstwa – w sumie nie bardzo. W sprawie zabójstwa oraz rabunku, którego się dopuścili, powstało 10 tomów akt i 200-stronicowe uzasadnienie wyroku napisane przez samego sędziego. To plus niezaprzeczalny szum medialny, którego rozpiętość ciągnęła się przez lata za sprawą Krzysztofa O. nie dającego o sobie zapomnieć. Czy był pogrążonym w żałobie członkiem rodziny czy też raczej cwanym mścicielem, który wiedział jak pociągać za sznurki znajomości, by jak najwięcej ugrać dla siebie?

„Dożywocie, dożywocia, dożywociu, dożywociem. Krzysztof O. odmieniał swoją wizję kary przez przypadki, a dziennikarze wysyłali ją w Polskę. Krzysztof O. żądał dożywocia w gazetach porannych, w audycjach popołudniowych, w wiadomościach wieczornych. Tatar na dzień dobry, na dobry wieczór, na dobranoc, tatarem, tatara, tatarze”.

Wojciech Tochman. Głośne nazwisko w świecie reportażu. Choć w moim przypadku znane dotychczas jedynie ze słyszenia wyłącznie pod postacią superlatyw, co przyznaję z pewnym wstydem, gdyż mam sporo do nadrobienia. „Historia na śmierć i życie” powstała w dużej mierze z potrzeby uhonorowania pamięci Lidii Ostałowskiej, która jako pierwsza z niezwykłą starannością oraz empatią pochylała się przez kilka lat nad losem Moniki Osińskiej. Do czasu aż ich spotkania ustały na prośbę osadzonej. Zostały po nich opisane teczki wypełnione po brzegi rzetelnym materiałem, który miał posłużyć jako podwaliny pod „feministyczną książkę, jakiej dotąd nie było”. Nie zdążyła… Zaś pan Wojciech kontynuując pracę wieloletniej przyjaciółki oddaje jej jednocześnie hołd jako kobiecie, którą była oraz pełnej pasji profesjonalistce, znającej się na własnym rzemiośle, jak mało kto. Tak więc reportaż ma po prawdzie dwie bohaterki: tą, która wysłuchała i uwierzyła, oraz tą, która odzyskała głos po latach niewidzialności i życiu z przypiętą łatką, z ledwie tlącą się nadzieją na cokolwiek.

„Pamięta początki za murem. Pierwsze dwa lata ryczała. Tylko swój płacz pamięta z tamtej codzienności. Trudno było pojąć, że tak już zostanie: mur, krata, łaźnia. Niczego już nie da się odwrócić, niczego zmienić. Sama na zawsze. Niczyja. Żadnego czułego spojrzenia, dotyku. Żadnego wyboru, żadnej własnej decyzji. Ani własnej pościeli. Zawsze? Co to znaczy? To zawsze? Umiała ocenić? Zrozumieć? A dzisiaj już rozumie? Czuje to? Tego się nie da ogarnąć jakąś spokojną myślą”.

Reportaż od samego początku uderza mocno. Chwyta za gardło. Szokuje opisem zadanych obrażeń (a wydawało mi się, że w kwestii true crime niewiele już jest mnie w stanie zaskoczyć) oraz bezdusznością młodocianych sprawców, którzy po wszystkim byli w stanie pójść na pizzę. No i tatar. Ten nieszczęsny tatar, tyle razy przywoływany w sądzie oraz cytowany w mediach jako przykład skrajnej demoralizacji i psychopatycznie ukształtowanej osobowości. Czy słusznie? Nie sposób oderwać się od lektury, reportaż czyta się zresztą błyskawicznie. Być może spora w tym zasługa przemyślanej konstrukcji - dynamicznych przeskoków między pierwszoosobową narracją a narracją reportera. Tym sznytem charakterystycznych choć krótkich zdań. Zdań oddających strumień mowy potocznej. Na ogół dość szorstkich w wydźwięku, lecz łagodniejących w obliczu wspomnień o Lidii. Zresztą sama Monika wspomina ją z niejaką czułością po kilku latach od jej śmierci. Bo też wiele zawdzięcza reportażystce.

„Słowa to tutaj sprawdzona forma przemocy. Słowa spychają człowieka w coraz większe opuszczenie. Jej rozpaczą zarządza Służba Więzienna, tak jak niemal każdym ruchem, myślą, oddechem”.

„Historia na śmierć i życie” to nie tylko zapis zbrodni oraz eliminacyjnej kary i jej pokłosia. To również opowieść o funkcjonowaniu systemu karnego i zasadności bezwzględnego wyroku, który jest w zasadzie zastępstwem kary śmierci . To historia o kobiecie, która nie zdołała poznać czym jest dorosłe życie na wolności. Której na każdym niemalże kroku odmawiano przywilejów, mimo iż się jej prawnie należały ze względu na czas trwania kary oraz dobre sprawowanie. Chęć rozwoju. Trwanie. Zawieszenie. Odmowy. Codzienność jakby odrysowana przez kalkę. I tak niemalże przez trzydzieści lat. Nie jestem w stanie określić na ile sympatyzuję z Moniką, i czy w ogóle budzi we mnie takie odruchy. Nie brak jej samozaparcia i inteligencji – to pewne. Fakt faktem pewne kwestie wychodzą na jaw dopiero pod koniec lektury i mogą nieco wpłynąć na zmianę początkowej perspektywy. W swoistym posłowiu zatytułowanym „Słowa wdzięczności i inne sprawy” autor ponownie przypomina o pracy wykonanej przez Lidię oraz wzmiankuje, że jego własna dokumentacja trwała ponad dwa lata (co też zbiegło się w czasie z wyjściem Moniki na wolność). Otwarcie mówi również o tym, kto mu pomógł a kto odmówił. Zachęca przy tym do dyskusji o celowości kary dożywocia. Czy to już powolne tortury łamiące prawa człowieka, przy których kara śmierci wydaje się bardziej humanitarna? I czy jest tutaj w ogóle miejsce – i jakikolwiek sens – na resocjalizację? Co zamiast dożywocia w przypadku osób nierokujących poprawy? Recydywistów? Czasu i popełnionych czynów nie sposób cofnąć. Czy wystarczającym kieratem mogą być wyrzuty sumienia oraz odarcie z prywatności, decyzyjności? Brak życia na jego starcie?

IG: zlizujelitery

Styczeń 1996. Warszawski Tarchomin. To właśnie tutaj dochodzi do niezwykle brutalnego zabójstwa 22-letniej Jolanty Brzozowskiej na tle rabunkowym. Zabójstwa dokonanego rzekomo bez większego planu przez trójkę ówczesnych maturzystów: dwóch chłopaków i jedną dziewczynę. Za narzędzia zbrodni posłużyły im dwa noże, kij bejsbolowy oraz… noga od stołu. Sprawcy wpadli miesiąc...

więcej Pokaż mimo to

avatar
279
270

Na półkach:

Początkowo książka mnie zaciekawiła, jednakże szybko znużyła mnie jej chaotyczność i przeskakiwanie z jednego wątku na kilka kolejnych. Pozycja ta z jednej strony opowiada historię Moniki Osińskiej, kobiety, która została skazana na dożywocie, a z drugiej jest hołdem złożonym zmarłej reporterce, która spotykała się ze skazaną w więzieniu przez parę lat, zbierając tym samym materiał na książkę. Z pewnością połączenie obu losów było z perspektywy przyjaciela dziennikarki ważne, ale nie do końca umiem zdecydować, czy jest to tak istotne z perspektywy Czytelnika. Osobiście wolałabym skupić się na czytaniu reportażu JEDYNIE o skazanej, zamiast rozpraszać się wątkami pobocznymi.
Dywagacje Autora nad karą dożywotniego więzienia oraz jej (bez)zasadności skłaniają do refleksji.

Początkowo książka mnie zaciekawiła, jednakże szybko znużyła mnie jej chaotyczność i przeskakiwanie z jednego wątku na kilka kolejnych. Pozycja ta z jednej strony opowiada historię Moniki Osińskiej, kobiety, która została skazana na dożywocie, a z drugiej jest hołdem złożonym zmarłej reporterce, która spotykała się ze skazaną w więzieniu przez parę lat, zbierając tym samym...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    974
  • Chcę przeczytać
    611
  • 2023
    149
  • Posiadam
    82
  • Audiobook
    44
  • 2024
    31
  • Reportaż
    28
  • Legimi
    28
  • Audiobooki
    22
  • Przeczytane 2023
    19

Cytaty

Więcej
Wojciech Tochman Historia na śmierć i życie Zobacz więcej
Wojciech Tochman Historia na śmierć i życie Zobacz więcej
Wojciech Tochman Historia na śmierć i życie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także