Jestem Żydówką
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Wydawnictwo:
- Znak
- Data wydania:
- 2023-02-22
- Data 1. wyd. pol.:
- 2023-02-22
- Liczba stron:
- 336
- Czas czytania
- 5 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324092215
Jeden rok z życia ortodoksyjnej Żydówki, Polki, patriotki, matki pięciorga dzieci, feministki, kobiety silnej i wrażliwej.
Czy religia daje wolność? Czy można przyzwyczaić się do surowych zasad i czuć się szczęśliwym? Czy bycie Żydówką w dzisiejszej Polsce to przywilej? A może przekleństwo?
Miriam (Maria) Synger w swoim pamiętniku zdradza, czy wszystkie Żydówki golą głowy, czy judaizm dopuszcza związki homoseksualne, jak wyglądają noce spędzane w szałasie wybudowanym w centrum Krakowa, gdzie zdobyć koszerny ser i dlaczego żydowscy mężczyźni dziękują Bogu, że nie urodzili się kobietami.
Nie boi się żyć po swojemu. Nie ogląda się na innych. Z sentymentem wraca do opowieści o silnych kobietach w swoim rodzie i wyjawia, jakie pejsy nosi jej syn.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 194
- 189
- 29
- 28
- 18
- 7
- 5
- 3
- 3
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Ta książka nie jest kompendium wiedzy o Żydach (chociaż na końcu znajdziemy całkiem obszerne wyjaśnienia).
Ba, nie jest nawet źródłem wiedzy o polskich Żydach.
To nie jest też książka historyczna czy socjologiczna.
Jest to po prostu pamiętnik Miriam – Żydówki, Polki, feministki, patriotki, wielodzietnej matki, jak sama o sobie lubi mówić. W tym pamiętniku spotykam się z Miriam i jej rodziną; spędzamy razem (prawie) cały rok – od 1 września / 24 elul do 24 czerwca / 25 siwan.
Prowadzona przez Miriam poznaję jej świat – świat religijnej Żydówki, gdzie jest synagoga, szabat, koszerność, Pesach, jarmułka, czulent i mazel tow. Miriam wszystko mi objaśnia, tłumaczy, pokazuje swoją zwykłą codziennością. Dzieli się swoimi wspomnieniami, przeżyciami i przemyśleniami. Czasem danego dnia jest to kilka zdań, a czasem parę stron. Daje mi też do rozumienia, że jej świat, to świat, który bardzo dobrze znam, bo mój składa się z tych samych elementów: praca, codzienne obowiązki, wizyty u lekarza, rozmowy z bliskimi, wakacje, święta, urodziny, wyjścia do kina, pandemia, wojna… Miriam pokazuje to, co jest różne, inne, stara się pokazać, że jest dla tego wszystkiego miejsce w polskiej rzeczywistości, ale przede wszystkim szuka tego, co wspólne, co łączy.
Ta książka nie jest kompendium wiedzy o Żydach (chociaż na końcu znajdziemy całkiem obszerne wyjaśnienia).
więcej Pokaż mimo toBa, nie jest nawet źródłem wiedzy o polskich Żydach.
To nie jest też książka historyczna czy socjologiczna.
Jest to po prostu pamiętnik Miriam – Żydówki, Polki, feministki, patriotki, wielodzietnej matki, jak sama o sobie lubi mówić. W tym pamiętniku spotykam się z...
Polska to nie tylko katolicy i to nie tylko ich wiara, i kultura, bardzo dobrze, że takie książki powstają.
Polska to nie tylko katolicy i to nie tylko ich wiara, i kultura, bardzo dobrze, że takie książki powstają.
Pokaż mimo toGdyby Miriam Synger nie była córką swojej matki i wnuczką swojej babci to zapewne nikt by nie wpadł na pomysł, żeby jej instagramowe scenki z życia rodzinnego opublikować w formie książki, a byłoby szkoda, bo okazała się być zadziwiająco przyjemną lekturą.
Nastawiłam się do tej pozycji jak pies do jeża, głównie przez organiczną niechęć do nachalnych akcji promocyjnych w social mediach oraz niedawne wybitnie nieudane doświadczenie z inną książką o podobnej tematyce, autorstwa Polki będącej jednocześnie religijną Żydówką (moja opinia tutaj https://lubimyczytac.pl/ksiazka/izrael-bez-cenzury-o-tradycji-feminizmie-i-...),ale Miriam od pierwszych stron zauroczyła mnie swoim luzackim podejściem i poczuciem humoru.
Co prawda lekko zgrzytało mi nazywanie przez nią własnej żydowskiej religijności "ortodoksyjną", bo dla mnie ortodoksja to poziom chasydek z Mea Szearim, a przestrzeganie zasady nieużywania elektroniki w szabat i palenie chanukowych świeczek to po prostu zwyczajne praktykowanie wyznawanej przez siebie religii. To jak ktoś nazywający siebie "ortodoksyjnym katolikiem", dlatego że co niedzielę chodzi do kościoła i święci jajka na Wielkanoc, bo to tak jakby program minimum, wymagany z definicji. Nic wielkiego, każdy ma prawo się czuć kim chce, a marketingowe hasło "ortodoksyjna Żydówka" dobrze się sprzedaje, ale wyszło trochę śmiesznie ;)
Ciekawie było poznać perypetie tej sympatycznej rodziny, przyjrzeć się jak wygląda z bliska codzienność osób w różnym wieku, gdy ogólne i dla dominującej większości przezroczyste zasady co chwilę stają w poprzek regułom nakazanym praktykami religijnymi i znowu trzeba kombinować. Odnosiłam miejscami wrażenie, że autorka nie ma do końca jasności w swoich poglądach albo stosuje podwójne standardy, w jednym miejscu życząc sobie normalizacji obecności żydowskich symboli religijnych w przestrzeni publicznej, a w innym narzekając na natrętną obecność przystrojonej gwiazdkowo choinki w kawiarni. Ale czyż wszyscy nie jesteśmy czasem trochę niespójni?
W każdym razie spędziłam z tą książką miłe chwile, więc jeśli też najdzie was ochota, żeby poczytać o nieco nietypowej, całkiem zwyczajnej, zupełnie nieidealnej i niemalże ortodoksyjnej krakowskiej rodzince 2+5, to jest to właściwy adres.
Gdyby Miriam Synger nie była córką swojej matki i wnuczką swojej babci to zapewne nikt by nie wpadł na pomysł, żeby jej instagramowe scenki z życia rodzinnego opublikować w formie książki, a byłoby szkoda, bo okazała się być zadziwiająco przyjemną lekturą.
więcej Pokaż mimo toNastawiłam się do tej pozycji jak pies do jeża, głównie przez organiczną niechęć do nachalnych akcji promocyjnych w...
Poczułam się zaproszona do domu Miriam i bardzo mnie to wzrusza, bo o ile w Polsce po 45, a później 68, jest społeczność żydowska, to przebywanie w żydowskim, ortodoksyjnym, domu należy raczej do rzadkości. Dawno żadna książka mnie tak nie wciągnęła, podobały mi się refleksje autorki, jej poczucie humoru i religijność bez bujania w obłokach. Przy sobie i innym człowieku.
Poczułam się zaproszona do domu Miriam i bardzo mnie to wzrusza, bo o ile w Polsce po 45, a później 68, jest społeczność żydowska, to przebywanie w żydowskim, ortodoksyjnym, domu należy raczej do rzadkości. Dawno żadna książka mnie tak nie wciągnęła, podobały mi się refleksje autorki, jej poczucie humoru i religijność bez bujania w obłokach. Przy sobie i innym człowieku.
Pokaż mimo toNie będę ukrywać, że nie sięgnęłabym po tę książkę, gdyby nie pożyczyła mi jej mama – a to był dla mnie wystarczający powód, by ją przeczytać, bo dzięki lekturze moja rodzicielka zrozumiała kilka niuansów miękkiego antysemityzmu, o które wcześniej potrafiłyśmy się kłócić. Także mogę o książce Synger z pewnością powiedzieć rzecz ważniejszą dla mnie od walorów literackich: poszerzyła horyzonty bliskiej mi osoby.
Moich, niestety, nie – zapewne dlatego, że nie powiedziała mi nic, czego nie wiedziałam, choć doceniam tę możliwość spojrzenia "od kuchni" na świat zupełnie odmienny od mojego. Choćby i tak pozorną, ale o tym zaraz. W każdym razie, tylko siebie mogę winić, jak opornie szła mi lektura, ponieważ książka leżała u mnie od sierpnia, a ja z lenistwa zabrałam się za nią w czasie, który prędko zbiegł się z najbardziej obrzydliwym ludobójstwem, jakie możemy zaobserwować co najmniej w ostatniej dekadzie. A jedno z drugim na to wspólnego, że autorka książki nie tylko w Izraelu mieszkała, ale i zajmuje w jego sprawie dosyć pokraczne stanowisko – co zresztą widać po jej Instagramie, gdzie też przy obalaniu dezinformacji w dobrej wierze (na przykład o tych słynnych zdekapitowanych noworodkach) zaprzeczała też bombardowaniu szpitali. I może nie powinnam się odnosić do social mediów autorki, ale jakby nie było, nie tylko jest to książka o jej światopoglądzie, lecz również taka, która zapewne nie miałaby szans zaistnieć bez obecności Synger na social mediach. No więc zajrzałam i tam. I widziałam, że autorka robi sporo dobrego, uświadamiając wielu ludzi pokroju mojej mamy na temat różnych mitów dotyczących Żydów, ich religii czy zwyczajów; niestety, widziałam również tę potrzebę zajęcia koniec końców jakiegoś stanowiska w sprawie Izraela, bo tego oczekują od niej ludzie. I widać po niej niechęć do tego, bo uważa, że brak jej wiedzy (choć czemu nie spróbuje sięgnąć po odpowiednie książki – nie wiem),że brak jej perspektywy palestyńskiej, i nie wątpię, że koniec końców jest jedną z osób, które akurat nie siedziałyby na plaży, klaszcząc na bombardowanie, ale jednak i z relacji na social mediach, i przede wszystkim z tej książki przebija opór przed spojrzeniem poza ogólne "no nie zgadzam się z kilkoma decyzjami izraelskiego rządu". Nie umknęło mi też, że wywołana do odpowiedzi Synger cały czas przywołuje te same dwa przykłady agresji Palestyńczyków na Izrael, kompletnie nie łącząc sobie tego w głowie z obowiązkową służbą wojskową tych drugich i propagandą, którą karmi się dzieci też poza granicami państwa, że uznają, że chcą "bronić" tego kraju. Przed czym? Przed ludźmi, którym nawet deszczówki nie wolno zbierać? Nie jestem nawet w stanie powiedzieć, że rozumiem, że punkt widzenia jest inny, gdy jest się Żydówką – bo nie, od października widziałam tyle wypowiedzi Żydów, i to wychowanych w religijnych rodzinach, którzy jawnie są przeciwni Izraelowi, że nie rozumiem. Bo to już świadomy wybór, zamykanie oczu i udawanie, że problem nie istnieje. I nie chciałam tyle miejsca w tej ocenie poświęcać tej kwestii, ale skoro rozpisała się o niej raz Synger, to trudno, bym i ja tego nie zrobiła, bo w tamtym fragmencie prawie płakałam ze złości na to przyjmowaną tu postawę. Ale moja cierpliwość do tego tematu generalnie już dawno się skończyła, więc ta książka naprawdę po prostu napatoczyła mi się w złym momencie.
Jak wspomniałam, doceniam wejrzenie w ten świat, możliwość zrozumienia, jak funkcjonują ludzie jak Synger w Polsce i z jakimi komplikacjami się to wiąże. Pod koniec jednak uderzył mnie brak autentyczności. Bo widać, że to pamiętnik pisany z myślą, że będą go czytać inni – po tych wyjaśnieniach różnych tradycji, po nieproporcjonalnej ilości właśnie tych treści edukacyjnych względem prywaty, o której się pisze w pamiętniku. I ja nie czuję się uprzywilejowana do szczegółów prywatnego życia obcej osoby – po prostu dziwi mnie rozbieżność, gdy wydaje się pamiętnik, a w środku zamieszcza oburzenie, że ludzie roszczą sobie prawo do takiego "zajrzenia za kulisy". Pamiętnik to najbardziej intymna forma zapisków, wyłączając prywatną korespondencję – więc nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wysyłane są mi sprzeczne sygnały.
Muszę jednak przyznać Synger jeszcze jedno – nie waha się wprawiać odbiorcy w dyskomfort, bo nie wątpię, że niejeden podany przez nią przykład nietaktu czy subtelnej ignorancji to coś, co zdarzyło się jej czytelnikom, którzy z pewnością lubią o sobie myśleć dobrze.
Nie wiem, czy polecam. Raczej nie, z wiadomych powodów. Z drugiej strony – jakiemuś libkowi zapewne można dać do przeczytania, by zrobił sobie reality check. Tylko najlepiej w zestawie z jakąś porządną lekturą o Palestynie.
Nie będę ukrywać, że nie sięgnęłabym po tę książkę, gdyby nie pożyczyła mi jej mama – a to był dla mnie wystarczający powód, by ją przeczytać, bo dzięki lekturze moja rodzicielka zrozumiała kilka niuansów miękkiego antysemityzmu, o które wcześniej potrafiłyśmy się kłócić. Także mogę o książce Synger z pewnością powiedzieć rzecz ważniejszą dla mnie od walorów literackich:...
więcej Pokaż mimo toPoszłabym z autorką na herbatę i makaron. Pogadałabym jak mama z mamą. Zapytałabym, jak wiązać chustę, żeby nie spadała z głowy i skąd ma takie fantastyczne kolczyki. Zapytałabym ją też, kim jest dla niej Bóg i opowiedziała o swojej z Nim relacji.
Religijny judaizm to dla nas w dużej mierze nieznany ląd (dla mnie osobiście może trochę mniej),dlatego dobrze jest potowarzyszyć przez rok rodzinie, która we współczesnym świecie żyje zgodnie z wielowiekowymi rytuałami.
Poszłabym z autorką na herbatę i makaron. Pogadałabym jak mama z mamą. Zapytałabym, jak wiązać chustę, żeby nie spadała z głowy i skąd ma takie fantastyczne kolczyki. Zapytałabym ją też, kim jest dla niej Bóg i opowiedziała o swojej z Nim relacji.
więcej Pokaż mimo toReligijny judaizm to dla nas w dużej mierze nieznany ląd (dla mnie osobiście może trochę mniej),dlatego dobrze jest...
Ogólnie nieszczególnie lubię czytać pamiętniki, bez większej różnicy, kto był autorem, tutaj w sumie nawet się wkradł plusik dla wydawnictwa, że wydali coś żyjącej osoby. Czy liczyłam na jakiś dogłębny opis doznań religijnej Żydówki podczas np. Jom Kippur, nie powiem. Pierwsze wrażenia to było dość mocne poczucie odmienności, bo nigdy nie wyobraziłabym sobie nawet narracji o obchodzeniu żydowskich świąt, i to jeszcze w takiej dość zwyczajnej formie, na zasadzie co zrobimy, jak się przygotowuję. Nawet chrześcijańskich treści tego typu jakoś nie kojarzę, a judaizm jeszcze dorzuca cegiełkę. Czy jest to jakieś powalająco ciekawe jako dla czytającej, szczerze, to nie za bardzo. Czyni przekazywane informacje trochę bardziej przystępnymi właśnie przez osobową narrację, ale no, nie wiem, np. dreszczyków emocjonalnych u mnie nie było. Do tego piątka dzieci, litości, gdybym przebywała w jednym pomieszczeniu z tyloma, to pewnie bym uciekła jako pierwsza. No, więc ogólnie we mnie wzbudza bardziej takie wrażenia, że kurde, jakoś nie za bardzo się umiem odnieść. Mimo, że i autorka, i jej rodzina, chyba wiodą życie dość podobne pod wieloma względami do "zwyczajnego" - jakieś Netflixy, festiwale, były nawet pochody różne, w sensie zaangażowanie polityczne, to ogólne wrażenie mam takie, że po prostu nawet jakoś trudno się odnieść, co myślę. Dla mnie kategoria 5 dzieci jest nieoswojona, jak widzę pichcenie dla takiej ekipy, ale i współegzystencję w jednej przestrzeni, to mam nawet jakiś trochę dysonans może. Ciekawe jest, ale ogólnie do przeprocesowania raczej na dłużej. No i przydałoby się więcej tego typu książek, i też pewnie osób w różnym wieku, z trochę odmiennymi trybami życia np.
Ogólnie nieszczególnie lubię czytać pamiętniki, bez większej różnicy, kto był autorem, tutaj w sumie nawet się wkradł plusik dla wydawnictwa, że wydali coś żyjącej osoby. Czy liczyłam na jakiś dogłębny opis doznań religijnej Żydówki podczas np. Jom Kippur, nie powiem. Pierwsze wrażenia to było dość mocne poczucie odmienności, bo nigdy nie wyobraziłabym sobie nawet narracji...
więcej Pokaż mimo toLektura obowiązkowa w antysemickiej wciąż Polsce.
Lektura obowiązkowa w antysemickiej wciąż Polsce.
Pokaż mimo toZacznę od tego ,że o Pani Miriam nie wiedziałam nic,a że interesuję się kulturą i życiem Żydów nie mogłam nie sięgnąć i po tą pozycję i choć może nie dowiedziałam się za wiele z tej książki ,to czytało mi się bardzo przyjemnie.Miło mi było poznać postać samej autorki ,bo jest dość interesującą osobą.
Autorka opisała tutaj swój rok,w którym rytm wyznaczają święta i nakazy wg. kultury żydowskiej.Poznałam jej rozterki i zmagania w życiu prywatnym i dowiedziałam się jakimi wartościami się kieruje.
Zacznę od tego ,że o Pani Miriam nie wiedziałam nic,a że interesuję się kulturą i życiem Żydów nie mogłam nie sięgnąć i po tą pozycję i choć może nie dowiedziałam się za wiele z tej książki ,to czytało mi się bardzo przyjemnie.Miło mi było poznać postać samej autorki ,bo jest dość interesującą osobą.
więcej Pokaż mimo toAutorka opisała tutaj swój rok,w którym rytm wyznaczają święta i nakazy...
Pozycja raczej dla osób, które zainteresowane są samą Miriam niż judaizmem jako takim – bo jeśli szuka się tu kompendium wiedzy na temat tej religii, to można się zawieść.
Ot, pamiętnik jak pamiętnik. Momentami ciekawszy, momentami nudniejszy, czasami Miriam porusza naprawdę interesujące i ważne tematy. Ogólnie – bez większych fajerwerków, natomiast też nie spodziewałam się niczego zmieniającego życie, więc nie mogę powiedzieć, że jestem zawiedziona czy rozczarowana..
Oprócz pamiętnika jest tu fragment z objaśnieniami, zdecydowanie bardziej treściwy, bo po prostu wyjaśnione są tam przeróżne pojęcia związane z judaizmem, począwszy od tego czym jest cicit i koszerność aż po opis poszczególnych grup Żydów. Nie rozumiem tylko decyzji o umieszczeniu tej części na końcu książki – gdyby znajdowała się na początku, cała reszta na pewno byłaby bardziej przejrzysta dla osób, które z tymi pojęciami nie są zaznajomione.
Pozycja raczej dla osób, które zainteresowane są samą Miriam niż judaizmem jako takim – bo jeśli szuka się tu kompendium wiedzy na temat tej religii, to można się zawieść.
więcej Pokaż mimo toOt, pamiętnik jak pamiętnik. Momentami ciekawszy, momentami nudniejszy, czasami Miriam porusza naprawdę interesujące i ważne tematy. Ogólnie – bez większych fajerwerków, natomiast też nie spodziewałam...