Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać140
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Tomasz Pindel
Źródło: Fot. LC
7
7,0/10
Autor, tłumacz literatury hiszpańskojęzycznej, ze szczególnym wskazaniem na latynoską, publicysta i redaktor serwisu lubimyczytac.pl, sporadycznie „Gazety Wyborczej” i „Tygodnika Powszechnego”, współautor audycji „Piątka z literatury” (RMF Classic) i bloga poczytane.blog.onet.pl. Były długoletni pracownik Instytutu Książki.http://poczytane.blog.onet.pl/
7,0/10średnia ocena książek autora
647 przeczytało książki autora
1 109 chce przeczytać książki autora
13fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Ten autor należy do naszej społeczności, ma 105 książek w swojej biblioteczce.Sprawdź co czyta autor
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Patronat LC
2019
Patronat LC
2018
Za horyzont. Polaków latynoamerykańskie przygody
Tomasz Pindel
Patronat LC7,0 z 108 ocen
547 czytelników 15 opinii
2018
Zjawy, szaleństwo i śmierć. Fantastyka i realizm magiczny w literaturze hispanoamerykańskiej
Tomasz Pindel
7,2 z 14 ocen
77 czytelników 2 opinie
2014
Powiązane treści
Rozmowy
5
Varia
LubimyCzytać
189
Czytamy w weekend
Aktualności
Anna Sierant
93
Międzynarodowy Dzień Tłumacza – 7 ciekawostek o tłumaczach i tłumaczeniach
Publicystyka
Ewa Cieślik
14
Słuchawki zamiast książki – dźwiękowe spotkania z literaturą. Podcasty dla czytelników
W ostatnich dniach wielu z nas szukało wyciszenia, wytchnienia od codziennej gonitwy, sposobu na to, by dobrze spożytkować wolny czas. Trwająca właśnie przerwa...
Publicystyka
Remigiusz Koziński
27
Realizm magiczny made in Poland. Literatura polska jak iberoamerykańska
Półka w bibliotece z naklejką: „realizm magiczny” jest bardzo, bardzo długa. Jej koniec niknie w oddali, wszak to nie pomieszczenia rodem z opowiadania Jorge Luisa Borgesa. Nie ma...
Aktualności
LubimyCzytać
3
30 września świętujemy Międzynarodowy Dzień Tłumacza
W tym roku wrzesień w naszym serwisie stał pod znakiem tłumaczy. Chcieliśmy, aby ci niewidzialni zwykle ludzie, którzy przekładają dla nas obcojęzyczną literaturę, znaleźli się...
Publicystyka
Anna Sierant
18
Nie tylko po angielsku – tłumacze, którzy otwierają nam okno na literacki świat
Burzliwe dzieje błędnego rycerza i przemyślnego szlachcica Don Kichota lub mrożące krew w żyłach doświadczenia Thory, stworzonej przez Yrsę Sigurðardóttir. Albo znów obraz...
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Literatura stanowi siłę, która otwiera przed nami doświadczenia i stanowi odtrutkę na bolączki tego świata.
5 osób to lubi
Mario, ty się nadajesz tylko do pisania.
2 osoby to lubiąDla liberała "wolność jest tylko jedna, a wolność polityczna i ekonomiczna są nierozdzielne, to awers i rewers jednego medalu". Ale liberali...
Dla liberała "wolność jest tylko jedna, a wolność polityczna i ekonomiczna są nierozdzielne, to awers i rewers jednego medalu". Ale liberalizm to coś więcej niż demokracja i wolny rynek, to "przede wszystkim tolerancja i szacunek dla innych, a zwłaszcza dla tych, którzy myślą inaczej niż my, mają inne obyczaje i wierzą w innego Boga - albo są niewierzący". (s. 333).
1 osoba to lubi
Co czyta Tomasz Pindel
Ten autor należy do naszej społecznościZobacz profil autora
Najnowsze opinie o książkach autora
Historie fandomowe Tomasz Pindel
6,9
Tomasz Pindel podjął się trudnego zadania: mianowicie, opowiedzenia o polskim fandomie. O jego narodzinach, rozwoju, o stanie współczesnym. Jako, że narodził się na przełomie lat 70. i 80. XX wieku miał do opowiedzenia ponad 40 lat i spróbował to poczynić na niespełna 250 stronach. Czy mu to wyszło? Wydaje mi się, że w dużej mierze owszem.
Książka ma formę dość luźnego reportażu. Wyjaśniającego historię polskiego fandomu, ale z prywatnym spojrzeniem na sytuację. Pindel nie unika anegdotek. Podaje ważne daty i kluczowe wydarzenia, wyjaśnia czemu są istotne. Gdy trzeba objaśnić pewne kwestie związane z fantastyką, czy popkulturą: po prostu to robi. „Historie fandomowe” mają więc raczej lekką formę, przyjazną odbiorcy, która nie przybiera formy wyliczanki, jak to się często dzieje w tego typu publikacjach.
Przez to jednak nie jest to w żadnym razie opracowanie kompletne czy „naukowe” – to reportaż, oparty na rozmowie z wieloma twórcami oraz własnymi wspomnieniami autora. Bez wątpienia będzie więc przydatny osobom, które zajmują się badaniem gatunku czy fandomu właśnie, ale przy tym nie da czystego obrazu. Aby go zdobyć, raczej trzeba sięgnąć po większą ilość tytułów.
Wydaje mi się też, że mimo wszystko osoba fandomu nieznająca i niezbyt nim zainteresowana mogłaby się koniec końców trochę zmęczyć. Dla mnie większość podawanych nazwisk była znana. Wiem, czym się te osoby zajmują lub zajmowały. Znam okresy, w których dołączyły do fandomu, sporo anegdot już słyszałam, a wiele z wspominanych przez Pindela książek mam i znam. Dlatego lektura była dla mnie zdecydowanie łatwiejsza, aczkolwiek tak czy siak, jak na tego typu pozycje ta jest naprawdę przystępna. Zresztą, po Czarnym niczego złego się nie spodziewałam. Czytam książki tego wydawcy rzadko, ale nie da się ukryć: po prostu ufam jego renomie.
Jedyna rzecz, która nie do końca mi się w tym przypadku podobała to opis współczesnego fandomu. Rozumiem, że niełatwo go obecnie jakoś poważnie zbadać, ale Pindel ograniczył się jedynie do opisu swojego pobytu na Pyrkonie 2018. Pokazał pewne różnice, wyjaśnił zmiany w podejściu do popkultury, ale… to naprawdę było dość płytkie podejście.
„Historie fandomowe” są oczywiście książką kierowaną do bardzo konkretnego grona odbiorców. Do fanów fantastyki, do osób, których kręci historia popkultury w Polsce, do fanów. Kompletnie niezainteresowane osoby raczej nie wydają mi się kimś, kto by po taki tytuł sięgał chętnie. Ale wydaje mi się, że warto to zrobić tak czy siak. To dość unikatowy tytuł, o całkiem unikatowym środowisku, które dobrze jest poznać od wewnątrz.
Historie fandomowe Tomasz Pindel
6,9
(2019)
Losy polskiej społeczności sympatyków fantastyki – od narodzin po czasy obecne. Książkę otwiera zabawna wariacja na temat wstępu do przygód Asteriksa – zamiast o mieszkańcach małej galijskiej wioski, nieugięcie konfrontujących się z Imperium Romanum, przeczytamy w nim o obywatelach PRL i wszechobecnej kulturowej szarzyźnie.
Większość wydawnictwa dotyczy ostatnich dekad władzy ludowej, dzikich lat 90., oraz lat dwutysięcznych. Opowiada o fantastycznej prozie i kontaktach jej czytelników, mówi co nieco o środowiskowych dążeniach, fascynacjach, napięciach i zmianach rynkowych. Głos zabierają znane nazwiska: twórcy, wydawcy oraz animatorzy kultury – entuzjaści science-fiction, fantasy i literatury grozy.
Współczesność to w zasadzie dodatek do części literackiej, oddzielny reportaż dotyczący odejścia od czytelnictwa na rzecz form wizualnych: filmów, gier i seriali. Sytuacji która martwi weteranów – ojców-założycieli – ubolewających nad upadkiem słowa pisanego i prozy podejmującej ważne problemy (zagadnienia polityczno-społeczne, gospodarcze, kwestie dotyczące środowiska, planety i naszego miejsca we wszechświecie),ustępującej miejsca literaturze stricte rozrywkowej. Autor tworzy tę część w oparciu o wrażenia z poznańskiego Pyrkonu.
W ramach dziejów najnowszych analizowane jest zagadnienie komiksu, gier RPG, karcianek, planszówek, mangi i anime oraz popularnych ostatnimi czasy przebieranek (cosplayu). Temat gier fabularnych podjęty jest w zasadzie już w części poświęconej literaturze, ale nie poświęca się mu wiele miejsca – trochę szkoda, bo nawet dla osoby przyglądającej się temu z zewnątrz, a więc nie dzielącej emocji graczy, nie zaangażowanej w fabułę rozgrywki, to zjawisko ma wiele magii i prowokuje masę pytań.
Wyjąwszy kwestie kultowych filmów – które bywają równie ważne co dzieła literackie – autor prawidłowo rozłożył proporcje. W końcu wszystko zaczyna się od werbalizacji marzeń (niekiedy również od wizualizacji graficznych, ale to rzadziej – głównie u dzieci). Jak mówi Pismo: „Na początku było Słowo”.
Nie padło niestety nic o muzyce, a wtajemniczeni wiedzą że bywa nośnikiem fantastycznych treści (metalowe kapele w rodzaju Blind Guardian, projekt Avantasia itp., ale również muzyka celtycka, ambientowa, new age). Nie jest to może temat który powinien być obszernie analizowany, ale warto byłoby o tym wspomnieć, choćby w ramach ciekawostki.
Zagadnienia analizowane są rzeczowo, ale bez rozkładania wszystkiego na czynniki pierwsze, swoje podejście Pindel wykłada w krótkim wstępie: „Nie będzie to [...] opowieść wyczerpująca. [...] Następująca na kolejnych stronach opowieść. oparta przede wszystkim na rozmowach z członkami fandomu, ale także na lekturach i obserwacjach, w żadnym razie nie rości sobie pretensji do kompletności; jej ambicją jest pokazanie pewnego zjawiska, głównych jego trendów i uwarunkowań. Z perspektywy [...] zewnętrznej. [...] Nie jestem i nigdy nie byłem członkiem fandomu [...]. Owszem czytałem i czytam fantastykę: jak na przeciętnego czytelnika pewnie sporo, jak na fana – żałośnie mało [...] Jeśli hasła takie jak konwent i klubówka, OKMFiSF i Trust, Nagroda Zajdla i LARP, cosplay i fanfik, Parowski i Pyrkon brzmią ci raczej obco – to jest to książka dla Ciebie” (str. 10-11). Dla osób ignorujących fantastykę, często traktujących ją jako gatunek gorszy – i niekiedy nie bezzasadnie – historia środowiska fanowskiego może nie być interesująca. Zdaje się że lepiej byłoby napisać tę książkę właśnie dla osób bezpośrednio zainteresowanych, od lat zatopionych w światach powołanych do życia wyobraźnią kilku pisarzy i grafików, lub właśnie rozpoczynających swoją przygodę. Byłoby to po prostu atrakcyjniejsze – także dla ambitniejszych osób z zewnątrz.
Całość napisana jest bardzo przystępnie, w sposób ciekawy i zdradzający sympatię dla twórców i gatunku.
Podstawowe minusy (oczywiście w ramach przyjętej przez autora formy) to początkowe tłumaczenia who is who i przybliżanie terminów w ramach tekstu głównego. (Tak jak to zrobiono, kwalifikuje się bardziej do przypisów). Wielokrotnie powtarzanie, że do danej sprawy wrócimy później (na szczęscie faktycznie tak się dzieje),oraz pominięcie ważnych filmów które wpłynęły na polskich fanów.
***
Str.73 – Kenneth Arnold nie obserwował latającego spodka (1947),tylko formację obiektów które opisał jako półksiężyce, określenie latający spodek to wymysł dziennikarzy który szybko zyskał popularność. Co do tego, że George Adamski był pierwszym kontaktowcem, tj. osobą mająca styczność z inteligencją identyfikowaną jako pozaziemska, to też nie do końca tak (https://pl.qwe.wiki/wiki/Contactee). Oczywiście polski emigrant był oszustem, a nawet jeśli coś osobliwego się w jego życiu zadziało (niektórzy lubią tak myśleć),to przedstawiał fikcję stanowiącą twórcze rozwiniecie tego epizodu. Oczywiście konstatacja odnośnie ścisłego powiązania SF z doniesieniami o UFO jest prawidłowa i odnotowana wielokrotnie w literaturze tematu. + space opera (space opery).
Str. 75 – „i innych okultystycznych praktyk” – to co padło przed tymi słowami nie ma nic wspólnego z praktykami okultystycznymi
str. 100 – współczesnych (ówczesnych); str. 103 – dwa razy ta sama myśl (ziny nie zaspakajają ogromnych potrzeb czytelniczych polskiego fandomu); str. 111 – parafraza opowiadania „Wiedźmin” (1986) z dziwnym „nadszedł w Waplewie” (?); str. 147 – fartu (farta); str. 148 – przed „Runy” powinien być myślnik; str. 178 (i dalej) – cosplaya (cosplayu?); str. 203 – Uderza (Uderzo – bez odmiany).
***
Rozmowa nt. książki z Autorem i Orlińskim:
Fandomowe historie | Festiwal Miasto Słowa 2019 [14.04.2020]
https://www.youtube.com/watch?v=IWRYQb0uig8
***
Jestem czytelnikiem fantastyki. Obecnie w ciągu roku zaliczam zwykle zaledwie kilka pozycji z tego nurtu, ale nie wypieram się literatury który rozbudziła we mnie chęć sięgania po beletrystkę i zdecydowanie dała dużo do myślenia.
Jestem sympatykiem gatunku młodszej generacji. Nie czytałem „Nowej Fantastyki”. Miałem w ręku zaledwie kilka numerów. Jeden nabyłem sam w 2011, skuszony wywiadem z Sapkowskim, ale trochę się rozczarowałem doborem treści. Od lipca 2002 kupowałem „Science Fiction” – które potem nazywało się inaczej – gdzie była lepsza i gorsza literatura. W pewnym momencie uznałem, że bilans przechyla się w stronę tej drugiej, papier marny a lektur o większej objętości, wybieranych świadomie, z których jestem bardziej zadowolony przebywa, i to w tempie lawinowym, więc zakończyłem przygodę z miesięcznikiem. Ale do dziś miło wspominam czytanie pisemka po nocach, w wannie i na fizyce.
Cały czas mam swoje pierwsze książki fantasy z Amberu, kupowane wówczas za grosze, w cenie gazet. Na półkach stoi Lem, którego teraz wypadałoby zacząć czytać na nowo, aby przyswoić sobie to wszystko co mogło umknąć nastolatkowi. Są absolutne klasyki i korzenie gatunku, pozycje kultowe, rzeczy ciekawe, także niewypały. Oczywiście jest Tolkien i Sapkowski. Miażdżąca większość moich zbiorów to literatura faktu oraz książki historyczne, jednak fantastyka ma silną reprezentację. Proporcje są dobre, i jestem głęboko przekonany że zdrowym objawem jest czytanie różnych rzeczy, a nie tylko jednego nurtu. Kiedyś, jako dzieciak, czułem, że element fantastyczny uświęca lekturę, że bez niego nie może być mowy o ciekawej fabule. Na szczęście stosunkowo wcześnie trafiły mi się powieści historyczne i literatura podróżnicza w wydaniu retro, które wyprowadziły mnie z błędu.
Fantastyka w wersji literackiej to gatunek w którym twórca może wykazać się kreatywnością, nie ograniczają go żadne bariery, jest bardzo pociągająca, może realizować różne cele, dotykać ważnych problemów, jednocześnie edukować, skłaniać do refleksji, rozwijać językowo i bawić. Jej głównym problemem jest fakt że obecnie uprawiana jest na masową skalę, nierzadko bez troski o jakość.
Niestety zacząłem czytać SF i Fantasy dość późno, bo około roku 1999. Wcześniej do gatunku zachęciły mnie filmy z lat 80. i 90. oraz komiksy. Będąc dzieciakiem wolałem artykuły popularnonaukowe, pozycje paleontologiczne, publikację o UFO i tajemnicach historii. Gdyby nie fantastyka, nie wyrobiłbym się czytelniczo, nie przekonał do literatury pięknej, nie wsiąkł na długie lata w analizy mitologii z różnych stron świata. Postrzegałbym słowo pisane bardziej jako nośnik informacji, nie przykładając wagi do języka jako rdzenia kultury i kodu kształtującego kolejne pokolenia. Odbiłoby się to pewnie na moim sposobie wypowiedzi i światopoglądzie, dlatego cieszę się że i brałem udział w tej przygodzie.
***
Czytelnicy fantastyki odczuwają silną potrzebę tworzenia historii i własnych światów. Rozwoju już istniejących uniwersów i tworzenia nowych przygód ulubionych bohaterów – co nie zawsze wypada dobrze, ale jest fenomenem gatunku. Miało to miejsce już wcześniej, choćby przy legendach arturiańskich czy u korzenia wielu religii, w tym oczywiście chrześcijaństwa, oraz w przypadkach wymienionych przez autora – ale obecnie ta praktyka żywa jest głównie w społeczności fanów fantasy i SF. Osobiście uwielbiam to środowisko właśnie za kreatywność, nawet jeśli ta jest nieco wtórna względem innych dzieł i konstruuje z gotowych elementów. (Niekiedy umiejętna żonglerka topowymi tematami i odwołanie do archetypów daje bardzo ciekawe efekty).
Autorzy piszący podobnie
Teksty autora
Publicystyka
Tomasz Pindel
10
Mendoza i inne kryminały – hiszpańskie zbrodnie w literaturze
11 stycznia urodziny obchodzi Eduardo Mendoza, bez wątpienia jeden z najciekawszych w ogóle i najbardziej znanych w Polsce współczesnych hiszpańskich pisarzy. Z okazji urodzin don...
Aktualności
Tomasz Pindel
10
Sedno spisku. „Kształt ruin” Juana Gabriela Vásqueza
„Sto lat samotności” i „Narcos”, zmysłowe tropiki i bezkarność kokainowych baronów: to chyba najczęstsze skojarzenia z Kolumbią. „Kształt ruin”, najnowsza powieść Juana Gabriela...
Publicystyka
Tomasz Pindel
10
Nie święci książki piszą, czyli cancel culture a czytanie
Już od dłuższego czasu media żyją aferą związaną z J.K. Rowling, która najpierw wypowiedziała się w sposób przez niektórych uznany za transfobiczny, a teraz się okazało, że w jej...