Co robi łączniczka Darek Foks 6,7
ocenił(a) na 738 tyg. temu Postmodernistyczna wariacja konfrontująca martyrologię z popkulturą. Swoisty manifest historiozoficzny, a nawet estetyczny.
To trudno dostępna (do chwili nowego wydania z 2022 w „Ossolineum”),pochodząca z 2005 r. słynna w progresywnych środowiskach hipertekstowa odpowiedź dwóch performerów na politykę historyczną wynoszącą Powstanie Warszawskie - największą oprócz rozbiorów klęskę w polskiej historii, na najwyższy piedestał jako najważniejsze zwycięstwo w historii Polski.
Intertekstualna gra z różnie pojmowaną pamięcią historyczną wciąga i fascynuje, mimo że nie sposób tu znaleźć żadnej tradycyjnie rozumianej fabuły. Narracją jest tu bowiem zawoalowana i niedosłowna erotyczna gra między „chłopcami” a „morowymi pannami”, osadzona w okupacyjnych i powstańczych realiach.
Składa się na nią 63 rozdziałów odpowiadających liczbie dni Powstania Warszawskiego. Każdy z jednostronicowych tekstów zaczyna się od frazy "Kiedy chłopcy…" a kończy tym, co w tym czasie robi łączniczka – przy czym jedno najczęściej nie ma żadnego związku z drugim.
Niektóre incipity poszczególnych rozdziałów:
Kiedy chłopcy stoją w rozkroku, łączniczka przecenia swoje siły.
Kiedy chłopcy budują barykadę, łączniczka robi notatki.
Kiedy chłopcy przybierają wszystkie pozycje, łączniczka salutuje bez sensu.
Kiedy chłopcy przynoszą rannego, łączniczka powoli blednie.
Kiedy chłopcy swawolą jak psy, łączniczka wystawia twarz do słońca.
Kiedy chłopcy wracają nad ranem, łączniczka pociąga nosem.
Kiedy chłopcy spoglądają na zegar, łączniczka traci czas.
Kiedy chłopcy zaprzeczają, łączniczka podnosi głos.
Kiedy chłopcy przytakują, łączniczka milczy.
Kiedy chłopcy piją, łączniczka patrzy na wschód.
Kiedy chłopcy mają kaca, łączniczka rusza na zachód.
Kiedy chłopcy szukają żarówek, łączniczka zapala świece.
Kiedy chłopcy przynoszą wodę, łączniczka przynosi mydło.
Każda całostka kończy się banalnymi wyznaniami o dylematach czytelniczek aż za bardzo kolorowych pisemek. Tekst uzupełniają zaś kolaże przedstawiające ruiny, wśród których na zdjęciach w roli łączniczek prężą się seksbomby z lat 50. i 60. - Catherine Deneuve, Anita Ekberg, Brigitte Bardot, Monica Vitti czy Jean Seeberg.
Jedna z recenzji zwraca uwagę, że to także polemika z ”Kanałem” Andrzeja Wajdy z 1956 r., gdzie łączniczka „Stokrotka” zachowuje wszelkie cechy popkulturowej seksbomby, nawet unurzana w tym, co wypełnia tytułowy kanał ściekowy, w finałowej, pełnej dramatyzmu scenie….
Wydaje się, że takie przedstawienia są nieodzowne także i dziś, a raczej - zwłaszcza dziś, gdy wszystko ma być nie tylko zwycięskie, ale i estetyczne w myśl dzisiejszych kanonów (nakazujących np. chłopkom z "Chłopów" mieć całkiem współczesny makijaż i takąż ekspresję).
Daję „8” – za równościowy przekaz, subwersywne nowatorstwo i oryginalność języka.
Uwaga: „trudno się czyta”…..!
Parę cytatów
…Pewnego dnia zauważyła w gazecie ogłoszenie, że za niewielkie pieniądze może wziąć udział w kursie „Jak zostać łączniczką za niewielkie pieniądze”. Pomyślała sobie, że nie ma nic do stracenia. Zrobiła kurs, po którym dostała pracę w najsłynniejszym pułku. To była najlepsza decyzja, jaką podjęła w życiu. Zamiast milczeć bez sensu, biega po mieście i jeszcze jej za to płacą…
…Mówiono, że jeśli coś zrobi nie tak, jak należy, to będą się z niej wyśmiewać. Mówiono, że może być jej trudno na początku. Próbowała sobie z tym radzić zdaniami w stylu: ”Nie jestem panienką z dobrego domu”. Nie zwracano uwagi na te jej zdania, bo wiedziano, że wszystkie tak mówią. Mówiono, żeby od początku okazywała twardy charakter, spryt i szacunek dla starszych….
…Przypomina sobie, że zabijają zarówno tego, czyje życie jest grosza niewarte, jak i tego, kto jest jedyną radością zakochanego serca….