30 września świętujemy Międzynarodowy Dzień Tłumacza

LubimyCzytać LubimyCzytać
30.09.2020

W tym roku wrzesień w naszym serwisie stał pod znakiem tłumaczy. Chcieliśmy, aby ci niewidzialni zwykle ludzie, którzy przekładają dla nas obcojęzyczną literaturę, znaleźli się przez chwilę na pierwszym miejscu. Abyśmy mogli lepiej docenić efekty ich ciężkiej pracy, które możemy podziwiać na księgarskich, bibliotecznych i domowych półkach. Bo przecież sprawa jest prosta: bez tłumaczy skazani bylibyśmy wyłącznie na literaturę tworzoną w naszym ojczystym języku.

30 września świętujemy Międzynarodowy Dzień Tłumacza

Czytelnicze wyzwanie

30 września obchodzimy Międzynarodowy Dzień Tłumacza - to prawdopodobna data śmierci św. Hieronima, patrona osób zajmujących się zawodowo przekładem. Święto celebruje się od 1953 roku, ale dopiero niedawno zostało oficjalnie zatwierdzone przez ONZ, o co od lat starała się Międzynarodowa Federacja Tłumaczy. Celem obchodów jest podkreślenia wagi tłumaczy dla wymiany kulturowej, utrzymywania stosunków dypolomatycznych między państwami oraz rozwoju handlu.

Na początku września ogłosiliśmy czytelnicze wyzwanie. Waszym zadaniem było przeczytać w tym miesiącu książkę, kierując się nazwiskiem tłumacza. Jak sobie poradziliście? Czy było to łatwe, czy mieliście kłopot z wyborem konkretnej osoby? Czy znacie nazwiska szczególnie cenionych tłumaczy, a może macie własnych faworytów, którym ufacie w pełni? A może nigdy nie zwracaliście uwagi na ich pracę i wskazanie kogokolwiek okazało się niezwykle trudne? Aby nieco ułatwić wam zadanie staraliśmy się przez cały miesiące podrzucać tropy.

Polski rynek wydawniczy wyjątkowo obfituje w książki tłumaczone z innych języków i drastycznie różni się pod tym względem od rynków krajów zachodnich, zwłaszcza anglosaskich. Oczywiście język angielski króluje na liście języków, z których literatura jest przekładana w Polsce najczęściej. Ale nie możemy zapomnieć o tłumaczach zajmujących się innymi obszarami lingwistyki. To o nich pisała nasza publicystka Anna Sierant. Gdyby nie Jacek Godek, być może nie moglibyśmy czytać książek islandzkich, gdyby nie Anna Mizrahi – tureckich, a Wojciech Charchalis pozwala nam na obcowanie z literaturą hiszpańską i portugalską czy szerzej – iberoamerykańską. A co z tak egzotycznymi dla nas językami jak chiński czy japoński, które różnią się od polskiego nawet alfabetem? Mamy to szczęście, że są u nas miłośnicy nawet tak dalekich krain.

O trudach, ale i o przyjemnościach płynących z pracy translatorskiej opowiadał Tomaszowi Pindlowi, również tłumaczowi, wspomniany już Wojciech Charchalis. W niemal poetycki sposób zdefiniował motywacje, które często stoją za wyborem książki do pracy:

Przeczytałeś coś, przeżyłeś zachwyt i chcesz się nią podzielić. Znasz na pewno to drżenie, kiedy kończysz książkę, przy której kompletnie odpłynąłeś, świat się zatrzymał, czas stężał i przestał płynąć, nie masz nawet ciała, jest tylko emocja, zjeżenie włosów, napięcie w brzuchu – nie wiem, jak wygląda nirwana, ale tak ją sobie wyobrażam; czasem, z wiekiem i kolejnymi wagonami przeczytanych książek coraz rzadziej, ale jednak zdarzają się takie odczucia przy lekturze. I nagle, w takiej właśnie sytuacji rozedrgania i zachwytu, dochodzisz do ostatniej strony, ostatniej kropki i jest pięknie, i nie chcesz, żeby ten świat ruszył z miejsca, żeby trwał. Zwyczajnie jesteś i jest dobrze. Jeśli więc znajdujesz taką książkę, to chcesz ją opowiedzieć, chcesz, żeby ktoś jeszcze to przeczytał – a ona jak na złość jest napisana w języku, którego nikt dookoła nie rozumie. Z tego powstaje potrzeba tłumaczenia. Tłumacz to najlepszy czytelnik, ale też czytelnik altruistyczny, pragnący dzielić się zachwytem.

Tomasz Pindel, który również zajmuje się tłumaczeniem literatury hiszpańskojęzycznej, opublikował w naszym serwisie cykl artykułów poświęconych kwestiom problematyce przekładu. Pisał więc o przezroczystości tłumacza, który zwykle kryje się za tekstem oryginalnym. Nakreślił rys historyczny, aby pokazać skąd w ogóle wziął się pomysł, aby jedne języki przekładać na inne. Aby lepiej wytłumaczyć sens swojej pracy porównał ją do zawodu rzeźbiarza bądź kucharza. Zastanawiał się także, czy tłumacz może być jednocześnie bohaterem literackim.

Warto również pamiętać o swego rodzaju klasykach, choć to pojęcie rezerwujemy zwykle dla twórców literatury, a nie dla fachowców zajmujących się jej przekładem. Ale nie sposób określić Tadeusza Boya-Żeleńskiego, Irenę Tuwim czy Stanisława Barańczaka innymi słowami. Najwybitniejszym polskim tłumaczom poświęciliśmy zestawienie, w którym przypomnieliśmy też szczególnie godne zapamiętania owoce ich pracy.

Wystawa „Portrety tłumacza”

Z okazji Dnia Tłumacza Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury przygotowało wystawę, na którą serdecznie zapraszamy wszystkich naszych czytelników. Wydarzenie zatytułowane „Portrety przekładu” będzie można oglądać za pośrednictwem internetu (dzientlumacza.pl) od 30 września. W jego trakcie trzydzieścioro tłumaczy opowie o jednej, z jakiegoś powodu wyjątkowej, książce ze swojego dorobku translatorskiego. O swojej pracy opowiedzą m.in. Magda Heydel (nagrodzona za tłumaczenie poezji Sinéad Morrissey „O równowadze”), Monika Muskała (przekładająca książki Thomasa Bernharda) czy Jerzy Jarniewicz (tłumaczący irlandzką poezję). Na wystawie reprezentowane będą niemal wszystkie języki europejskiej oraz różne gatunki literackie: poezja, proza i dramat, jak również komiks.

- Tłumacze i tłumaczki jak mało kto znają teksty, które tłumaczą, i rozumieją literackie kultury oryginału i przekładu, a tym samym dla czytających mogą być naturalnymi przewodnikami po literaturze – opowiada Ana Matusevic z Instytutu Kultury Miejskiej.

Wydarzenie organizowane jest przez Stowarzyszenie Instytutów Kultury Państwa Unii Europejskiej w Warszawie, Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury, Instytut Kultury Miejskiej oraz Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce.

Serwis lubimyczytać.pl życzy tłumaczom wszystkiego najlepszego z okazji ich święta.

[jj]


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Wiedenka 30.09.2020 10:30
Bibliotekarka

A ja dla odmiany zastanawiam się czasami nad zasadnością takich "dni" jak np. Dzień Tłumacza. Od 23 lat pracuję w tym zawodzie i zupełnie nic z tego dla mnie nie wynika...
Należy też pamiętać, że do grona tłumaczy nie należą wyłącznie tłumacze literatury, a cała rzesza tłumaczy tekstów technicznych, dokumentacji prawnej, unijnej itp.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
AgaGaga 30.09.2020 10:27
Czytelniczka

Ja na wrzesień wybrałam m. in. "Za żelazną kurtyną. Podróż do Polski w 1967 r." (Carmen Laforet). Tłumaczył Filip Łobodziński. To jedyny tłumacz (poza znanymi mi głównie z Szekspira Słomczyńskim, Paszkowskim i Barańczakiem), którego bez żadnej ściągi mogę wskazać (jako tłumacza właśnie). A, jeszcze jest Irena Tuwim od "Kubusia Puchatka". Pana Łobodzińskiego kojarzyłam tylko...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
LubimyCzytać 29.09.2020 14:34
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post