Przeczytałem tylko "Też mi desperado" i jest to opinia dotycząca tego opowiadania, a nie całej książki. Dlaczego? To proste - Abercrombie zasiadł na szczycie mojego panteonu ulubionych autorów ;P
A teraz trochę o opowiadaniu. Historia jest bardzo ciekawa, krwawa, zaskakująca mimo małej liczby stron. Głowna protagonistka, choć nie udaje nam się jej poznać zbyt dobrze (fabuła gna na złamanie karku zważywszy na ilość stron),to raczej zapamiętamy ją na nieco dłużej.
Nie jest to poziom "Czasy są ciężkie dla wszystkich", a już na pewno "Ostrza", ale mocne 9/10 gwarantowane. Szkoda, że patrząc na resztę ocen chyba nie ma po co sięgać po resztę opowiadań ze zbioru ;D
Pomysł przedni, wręcz genialny – obrazy Hoppera jako inspiracja do opowiadań! Książka jest pięknie wydana, każde opowiadanie jest poprzedzone obrazem, który się z nim łączy. Sięgnęłam, bo lubię klimat obrazów Hoppera. Pierwsze rozczarowanie, to że nie zawarto kilku moich faworytów, zwłaszcza "Porannego słońca". Potem nastąpiły kolejne rozczarowania, bowiem większość opowiadań zdecydowanie nie przypadła mi do gustu. Miałam poczucie, że potencjał, który kryje się w obrazach Hoppera został zmarnowany. Jedyne, które mi się podobały, to "Kinooperator" i "Biuro nocą" (choć wolałabym, aby zakończyły się inaczej…),a także "Jesień w jadłodajni". Relatywnie dobre na tle słabej reszty to np. "Historia Caroline", "Rodzinny interes", "Wieczorne okna". Natomiast najgorsze to "Soir bleu" i "Pokoje nad morzem".
Przyznałabym 4 gwiazdki, dorzucam piątą za atrakcyjne wizualnie wydanie.