Kristine Katheryn Rusch, to wielokrotnie nagradzana autorka powieści kryminalnych, romansów oraz książek z gatunku science-fiction i fantasy.Wiele swoich utworów wydawała (i wydaje) pod licznymi pseudonimami jak Kristine Grayson (romanse) czy też Kris Nelscot (kryminały). Autorka odnosi duże sukcesy nie tylko w swoim kraju (USA),ale również na Wyspach Brytyjskich. Książki autorki zdobywają listy bestselerów jak i są tłumaczone i publikowane w krajach nieanglojęzycznych.
Liczne nagrody i nominacje ( Ellery Queen Readers Choice Award,John W. Campbell Award) oraz nominacje do Hugo, Shamus czy też Anthony Award, świadczą o kunszcie Rusch. Mało tego. Kristine jest jedyną osoba, która zdobyła jednocześnie nagrodę Hugo za edycję i powieść.http://kriswrites.com/
Życie wszystkich osób można opisać w taki sposób, żeby wydawało się nieszczęśliwe. Ja nie narzekam na swoje. Doceniam jego radosne strony i ...
Życie wszystkich osób można opisać w taki sposób, żeby wydawało się nieszczęśliwe. Ja nie narzekam na swoje. Doceniam jego radosne strony i nie zamieniłbym go na inne.
Chciałbym napisać, że zbiór ów można polecić każdemu czytelnikowi, ale byłoby to nieprawdą - to antologia zdecydowanie dla wielbicieli fantastyki, za to prezentuje twórczość o szerokiej rozpiętości podgatunkowej w tej dziedzinie.
Pośród opowiadań, które w sposób bezpośredni (z rzadka) i "okrężny" nawiązują do tematyki Świąt Bożego Narodzenia, znalazło się miejsce i dla science-fiction pióra klasyków gatunku (znakomity "Świetlisty anioł" Joe Haldemana, przewrotni "Trzej królowie" Orsona Scotta Carda),fantasy baśniowego (humorystyczna "Wigilia" Mirosławy Sędzikowskiej),czy horroru (anty-świątecznie przygnębiające "Wigilijne psy" Łukasza Orbitowskiego, "Pod choinką" Krzysztofa Kochańskiego)... Tak więc dla każdego - fana fantastyki, oczywiście - coś mniej lub bardziej (w tonacji) miłego.
Moimi ulubionymi jednakowoż okazały się, otwierające zbiór opowiadanie Connie Willis "Gazetka", które jest trochę satyrą na - głównie amerykańskie - świąteczne tradycje i ogólnie na współczesne społeczeństwo a po trosze swoistym trybutem dla opowieści o "cichych inwazjach", w stylu "Oni żyją", "Władcy marionetek" i innych "...porywaczy ciał", nowelka Roberta Reeda ("Najlepszy przyjaciel kobiety"),która parafrazuje "To wspaniałe życie" Franka Capry, oraz wzruszający i chyba najbardziej wprawiające w klimat Świąt, choć w sumie pozbawione "świątecznych ornamentów" - "Dziecko z Marsa" Davida Gerrolda.
Podsumowując, choć twórcy pozwalają sobie tu czasem odważnie, choć niektóre z opowiadań raczej przygnębiają i wywracają na nice ideę Świąt - mimo, iż są to dobre kawałki prozy, żeby nie było! - to dla równowagi każdy wielbiciel fantastyki znajdzie też coś, co w ten przedświąteczny i świąteczny czas rozbawi i rozgrzeje serce. Polecam!
Kupilam książkę bo lubię malarstwo Edwarda Hoppera, a opowiadania są inspirowane jego obrazami. Kazdemu opowiadaniu towarzyszy reprodukcja konkretnego obrazu. Opowiadania- jak to w antologii - lepsze i gorsze. Kilka świetnych - albo ze wzgledu na klimat historii (Dziewczęce show) albo na zdumiewającą puentę (Jesień w jadlodajni, Wieczorne okna)