-
ArtykułyNajlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułySięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2
-
Artykuły„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać13
-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać7
Biblioteczka
2024-06-13
2024-06-03
Rzadko czytam romanse. Dlaczego? Po prostu się zawodzę. Od czasu do czasu zdarza mi się robić wyjątek dla jednego motywu w tym gatunku. Mam tu na myśli różnicę wieku. Jak już wypatrzyłam Tu i teraz i zobaczyłam, że akcja dzieje się we Włoszech, które chce kiedyś odwiedzić, wiedziałam, że ta książka mnie sobą zauroczy. I tak się stało. Wiktoria nie ma zbyt najlepszych relacji ze swoją macochą Klaudią oraz z ojcem, który po śmierci żony nie potrafi się dogadać z córką. Kiedy rodzice, a właściwie Klaudia ofiarują jej w nagrodę dwumiesięczny pobyt do Włoch, Wiktoria korzysta z okazji, by przed wyjazdem na studia, uciec od domu, w którym atmosfera jest nie do zniesienia. Kiedy Wiktoria trafia do urokliwego pensjonatu, jest zachwycona nie tylko miejsce, ale też przystojnym właścicielem, starszym od niej o trzynaście lat Lucasem Ferrante. Mężczyzna od początku znajomości jest zdystansowany i nieprzystępny. To nie zniechęca dziewczyny, która marzy o wakacyjnym romansie. Czy aby na pewno o to chodzi?
Pierwszy romans z różnicą wieku, jaki mnie zachwycił to Birthday Girl Penelope Douglas, który przeczytałam cztery lata temu. Od tego czasu nie trafiłam na powieść z tego gatunku, która by mnie zachwyciła, aż dopiero teraz. Zachwycił mnie klimat tej historii, relacja między bohaterami, która została ciekawie i prawdziwie przedstawiona (mam tu na myśli różnicę wieku) oraz delikatność, która nie oznacza, że zabrakło pikanterii. Wszystko tu było wyważone i to bardzo mi się podobało. Autorka nie przesyciła tego romansu seksem, ale postawiła przede wszystkim na budowie relacji między bohaterami. Pierwsza moja 10 dla tego romansu przypada właśnie tej historii.
,,Moim zdaniem warto żyć tu i teraz. Szczęścia nie warto odkładać na później’’.
Rzadko czytam romanse. Dlaczego? Po prostu się zawodzę. Od czasu do czasu zdarza mi się robić wyjątek dla jednego motywu w tym gatunku. Mam tu na myśli różnicę wieku. Jak już wypatrzyłam Tu i teraz i zobaczyłam, że akcja dzieje się we Włoszech, które chce kiedyś odwiedzić, wiedziałam, że ta książka mnie sobą zauroczy. I tak się stało. Wiktoria nie ma zbyt najlepszych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-27
Chemia śmierci Becketta, którą przeczytałam dwa lata temu, była sztosem wśród kryminałów. Dwa lata po lekturze wzięłam się w końcu za drugi tom przygód Huntera i mam związane z tą książką mieszane uczucia.
Po wydarzeniach w drugim tomie, doktor Hunter decyduje się pojechać na wyspę, która nosi nazwę runa, by na miejscu zbadać czy doszło do morderstwa. Na wyspie lokalna policja znalazła spalone ciało, z którego pozostały jedynie nogi i ręka. Według nich jest przypadkowa śmierć, Hunter nie jest o tym do końca przekonany. Badając szczątki, znajduje dowody, które utwierdzają go w jego domysłach. Kiedy na wyspie dochodzi do kolejnego morderstwa, na społeczność pada blady strach, bo zaczynają sobie uzmysławiać, że zabójcą jest ktoś, kogo dobrze znają.
Druga część przygód doktora Huntera jest dobrym kryminałem. Niestety ta i kolejna część będą walczyć z kryminalnym arcydziełem, jakim jest Chemia śmierci. Czy walka jest wyrównana? Trudno mi to na razie ocenić. Tak jak wspominałam wyżej, Zapisane w kościach to dobra powieść, ale trochę mnie rozczarowała pod względem twistów. Nie mogę wiele zdradzić, ale chodzi o osoby podejrzewane o morderstwo. Samo prowadzenie akcji jest na plus, bo trudno było mi się oderwać od czytania. O Hunterze chyba nie muszę wspominać, bo to spoko gość, do którego mam słabość. Ode mnie mocne 9/10.
Chemia śmierci Becketta, którą przeczytałam dwa lata temu, była sztosem wśród kryminałów. Dwa lata po lekturze wzięłam się w końcu za drugi tom przygód Huntera i mam związane z tą książką mieszane uczucia.
Po wydarzeniach w drugim tomie, doktor Hunter decyduje się pojechać na wyspę, która nosi nazwę runa, by na miejscu zbadać czy doszło do morderstwa. Na wyspie lokalna...
2024-05-20
Bohaterką powieści Do końca moich dni jest Apolonia Dobkowska, żyje sobie wraz z mamą i ojcem W Szczepankowie. Pewnego dnia, zimą 1940 roku wraz z całą rodziną w wieku 19 lat zostaje wywieziona na Syberię, zostawiając na miejscu miłość swego życia Jerzego. W niełatwych warunkach stara się zapewnić byt swojej rodzinie i nowo narodzonemu bratu. Kiedy Apolonia nie otrzymuje wiadomości z Polski, przekonana o tym, że jej ukochany nie żyje, postanawia oddać swoje serce mężczyźnie, który jako jeden z nielicznych na sybirskiej ziemi okazuje ludzkie uczucia. Sześćdziesiąt lat od tamtych wydarzeń Apolonia decyduje się napisać książkę o tym, co przeżyła. W jej opowieści znajdą się odpowiedzi na pytania, które wszystkich nurtują: czy Apolonia została przy Andrieju, a może udało jej się wrócić do Polski i tam wieść udane życie z Jerzym?
Na wstępie mojej opinii muszę przeprosić autorkę, bo myślałam, że nie ma możliwości, by czwarta z kolei jej powieść, znowu mnie poruszy. Poruszyła i to bardzo. Apolonia jest wyjątkową bohaterką. Wybory, których musiała dokonać, roztrzaskały moje serducho. I nie chodzi mi tylko o wybór między mężczyznami, których pokochała. Obcowanie z książkami pani Ani jest przyjemnością. Ode mnie 10/10.
Bohaterką powieści Do końca moich dni jest Apolonia Dobkowska, żyje sobie wraz z mamą i ojcem W Szczepankowie. Pewnego dnia, zimą 1940 roku wraz z całą rodziną w wieku 19 lat zostaje wywieziona na Syberię, zostawiając na miejscu miłość swego życia Jerzego. W niełatwych warunkach stara się zapewnić byt swojej rodzinie i nowo narodzonemu bratu. Kiedy Apolonia nie otrzymuje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-15
Po książce Wkręceni Steve’a Cavanagha, na której niestety się zawiodłam, postanowiłam na 4 lata odpocząć od powieści autora. Zdecydowałam się na 4 część cyklu, którego bohaterem jest Eddie Flynn. Chętnie zaczęłabym przygodę z tą serią od początku, ale pierwsze tomy nie są niestety dostępne. Po przeczytaniu powieści pt. Trzynaście przekonałam się, liczba 13 nadal przynosi mi szczęście, bo ta powieść to była istna petarda.
Eddie Flynn dołącza do zespołu obrony, który broni aktora Roberta Salomona, który został oskarżony o zamordowanie żony i jej kochanka. Zanim dochodzi do procesu, Eddie zostaje jedynym obrońcą oskarżonego i to on jako jeden z niewielu wierzy w niewinność swojego klienta. W trakcie trwania procesu dochodzi do szeregu niepokojących zdarzeń, które wzbudzają wątpliwości Eddiego. Czy uda mu się udowodnić, że jego klient jest niewinny?
Uwielbiam thrillery prawnicze. Do tej pory żaden mnie nie zawiódł. Trzynaście dołącza do tego zaszczytnego grona. Od samego początku weszłam w klimat tej historii, dając się porwać atmosferze. Mimo iż od początku wydaje się, że sprawca jest znany, to nie do końca jest wszystko takie, jakie się wydaje. Zazdroszczę tym wszystkim, którzy są jeszcze przed przeczytaniem książki i odkryją, o co tak naprawdę chodzi. Ode mnie 10/10.
Po książce Wkręceni Steve’a Cavanagha, na której niestety się zawiodłam, postanowiłam na 4 lata odpocząć od powieści autora. Zdecydowałam się na 4 część cyklu, którego bohaterem jest Eddie Flynn. Chętnie zaczęłabym przygodę z tą serią od początku, ale pierwsze tomy nie są niestety dostępne. Po przeczytaniu powieści pt. Trzynaście przekonałam się, liczba 13 nadal przynosi mi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-14
Obok kryminałów biografie/autobiografie to jeden z moich ulubionych gatunków. Kiedy dowiedziałam się, że Filip Chajzer zdecydował się podzielić z czytelnikami swoją historią, nie wahałam się długo i zamówiłam jego książkę, jak tylko pojawiła się do kupienia w empiku.
Historię pana Filipa pochłonęłam w dwa wieczory. Były to godziny pełne smutku, łez, ale też nadziei i wiary w ludzi, w człowieka, który przeżył tak dużo, a jednak każdego dnia walczy o to, by być tutaj. Trzymam kciuki. W moim książkowym życiu dwa razy nie potrafiłam powstrzymać łez podczas czytania. Pierwszy raz miał miejsce 6 lat temu podczas czytania książki o Ani Przybylskiej. Drugi nastąpił w tym przypadku. W przypadku obu osób nie mogę nazwać siebie fanką, ale o obu tych osobach stale ciepło myślę. Choć niewygodnie mi zawsze oceniać książki z tego gatunku, tym razem się złamię i zostawię tutaj dychę.
Obok kryminałów biografie/autobiografie to jeden z moich ulubionych gatunków. Kiedy dowiedziałam się, że Filip Chajzer zdecydował się podzielić z czytelnikami swoją historią, nie wahałam się długo i zamówiłam jego książkę, jak tylko pojawiła się do kupienia w empiku.
Historię pana Filipa pochłonęłam w dwa wieczory. Były to godziny pełne smutku, łez, ale też nadziei i wiary...
2024-05-07
Naczelnik wydziału kryminalnego zostaje zamordowany w dość brutalny sposób. Jego współpracownikom bardzo zależy, by znaleźć sprawcę. Najbardziej zaangażowany w śledztwo jest Marek Barczyński, który na co dzień zmaga się z chorobą córki i brakiem pieniędzy na jej leczenie. Pewnego dnia na konto zbiórki zaczynają wpadać duże kwoty pieniędzy od osoby o pseudonimie Alfa. Policjant postanawia stanąć twarzą w twarz z darczyńcą, podejrzewając, że jego finansowe wsparcie z czymś się wiąże. Od tego spotkania los policjanta się zmienia. Zmuszony jest przekraczać granice prawa, którego zawsze przestrzegał, stale pamiętając, co kieruje jego postępowaniem.
Jestem fanką kryminałów, niełatwo mnie w tym gatunku zadowolić. Debiut pana Krystiana zadowolił mnie połowicznie. Atutem powieści jest jej realizm. Autorowi udało się oddać policyjny klimat z prawdziwego zdarzenia. Policyjny slang, który od razu był objaśniany, był dodatkiem dopełniającym całość. Niestety miałam wrażenie, że w książce pojawił się niepotrzebny chaos. Mimo uważnego czytania momentami miałam problem z połapaniem się, z którym bohaterem mam aktualnie do czynienia. Zdaję sobie sprawę z tego, że mam do czynienia z debiutem, wierzę, że z każdą książką będzie coraz lepiej zarówno fabularnie, jak i stylistycznie. Ode mnie 7/10.
Naczelnik wydziału kryminalnego zostaje zamordowany w dość brutalny sposób. Jego współpracownikom bardzo zależy, by znaleźć sprawcę. Najbardziej zaangażowany w śledztwo jest Marek Barczyński, który na co dzień zmaga się z chorobą córki i brakiem pieniędzy na jej leczenie. Pewnego dnia na konto zbiórki zaczynają wpadać duże kwoty pieniędzy od osoby o pseudonimie Alfa....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-02
Mimo iż o książce Światło, którego nie widać, słyszałam już jakiś czas temu, nie miałam jej w planach. Dlaczego? Przestraszyłam się jej gabarytów. Zmieniłam zdanie za sprawą ekranizacji, którą chciałabym niebawem zobaczyć za sprawą Marka Ruffalo w obsadzie. Zależało mi na tym, by zacząć od książki, by lepiej wejść w serial i go zrozumieć, wiedząc, że to, co zobaczę na ekranie, będzie okrojone.
Światło, którego nie widać opowiada historię francuskiej, niewidomej dziewczyny Marie-Laure mieszkającej w Paryżu z ojcem Danielem, który pracuje w Muzeum Historii Naturalnej. W wieku dwunastu lat, kiedy naziści okupują jej miast, wraz z ojcem ucieka do Saint-Malo w Bretanii, zabierając ze sobą cenny diament. Zamieszkują u wujka, który nadaje tajne audycje radiowe dla ruchu oporu. Równocześnie z nimi wyrusza oficer Gestapo, który pragnie zdobyć ten kamień dla siebie. W Niemczech mieszka osierocony chłopiec Werner Pfenning, który na co dzień słucha radia, które dostarcza mu informacji na temat świata i przenosi w odległe krainy. Wkrótce Werner staje się ekspertem w budowaniu i naprawianiu maszyn, zostaje zwerbowany przez hitlerowców do śledzenia nielegalnych transmisji. Wkrótce dochodzi do spotkania Marie-Laurie z Wererem, które zmieni ich życie.
Mimo krótkich rozdziałów, książki nie czytało mi się szybko, ze względu na warstwę emocjonalną. Niestety z żalem muszę przyznać, że nie zrobiła na mnie ta książka aż takiego wrażenia, jakie myślałam, że zrobi. Czegoś w tej powieści mi zabrakło. Czego? Sama nie do końca wiem… Chyba nie do końca mimo tych wszystkich emocji zwartych na kartach książki nie przebiły się one przez moją wrażliwość. Książka jest naprawdę dobrze napisana, ciekawa, godna zauważenia i polecenia. Mam nadzieję, że moja niepewność co do niej i ilość stron nie zniechęci tych, którzy jeszcze jej nie przeczytali. Ode mnie 7/10.
Mimo iż o książce Światło, którego nie widać, słyszałam już jakiś czas temu, nie miałam jej w planach. Dlaczego? Przestraszyłam się jej gabarytów. Zmieniłam zdanie za sprawą ekranizacji, którą chciałabym niebawem zobaczyć za sprawą Marka Ruffalo w obsadzie. Zależało mi na tym, by zacząć od książki, by lepiej wejść w serial i go zrozumieć, wiedząc, że to, co zobaczę na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-25
Bohaterami powieści Wiatrołomy jest duet policjantów z bydgoskiego Archiwum X: komisarz Maria Herman oraz jej partner Olgierd Borewicz pseudonim 07. Śledztwo prowadzi ich do Grudziądza, gdzie trzydzieści lat temu doszło do porwania dwumiesięcznego chłopca. Choć złapano wtedy sprawcę, nie odnaleziono chłopca. Trzy dekady później policjanci postanawiają powrócić do śledztwa, za sprawą ojca, który nieustannie szuka syna i twierdzi, że w końcu znalazł odpowiedzi na pytania, które dręczyły go od lat. Niestety, zanim Herman i Borewicz zdołali porozmawiać z mężczyzną, ten zostaje zamordowany. Czy porwanie sprzed 30 lat łączy się z aktualnym morderstwem? Komu zależało, aby sprawa sprzed lat nie wyszła na jaw?
Mogłabym napisać, że dawno nie czytałam tak dobrego kryminału, ale zaczynam tak każdą opinię dotyczącą książek pana Roberta, więc chyba nie będę się powtarzać ;). Czytam dużo kryminałów, coraz trudniej jest mnie w tym gatunku zaskoczyć, zainteresować, przyciągnąć ciekawą sprawą. Panu Robertowi znowu się to udało. Przyznaję, że na początku dość sceptycznie podeszłam do sprawy sprzed trzech dekad, bo trudno było mi sobie wyobrazić, w jaki sposób autor ugryzie temat. Zrobił to w fenomenalny sposób, budując napięcie, prowadząc czytelnika na pierwszy rzut oka w zbyt oczywisty sposób, podsuwając mu tropy, które są ,,normalne’’. Brzmi to enigmatycznie, ale nie potrafię tego inaczej nazwać. Trudno było mi się oderwać od lektury, czując, jak z każdym kolejnym rozdziałem zbliżam się do rozwiązania zagadki, której ostateczny finał mnie zaskoczył. Ode mnie 10/10.
Bohaterami powieści Wiatrołomy jest duet policjantów z bydgoskiego Archiwum X: komisarz Maria Herman oraz jej partner Olgierd Borewicz pseudonim 07. Śledztwo prowadzi ich do Grudziądza, gdzie trzydzieści lat temu doszło do porwania dwumiesięcznego chłopca. Choć złapano wtedy sprawcę, nie odnaleziono chłopca. Trzy dekady później policjanci postanawiają powrócić do śledztwa,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-08
„Miłości nie ogranicza odległość ani żaden kontynent, oczyma wyobraźni sięga gwiazd”
Saga Siedem sióstr opowiada o przyrodnich siostrach, które jako małe dziewczynki zostały zaadaptowane przez Pa Salta i zamieszkały w posiadłości Atlantis na prywatnym półwyspie Jeziora Genewskiego. Każda ułożyła sobie życie, dlatego rzadko mają okazję spotkać się razem. Do domu ściąga je niespodziewana śmierć ojca, który dla każdej z dziewcząt zostawił list, by mogła odkryć, skąd pochodzi. Pierwszy tom serii opiera się na życiorysie Mai, najstarszej z sióstr, która dzięki wskazówkom trafia do Rio de Janeiro, gdzie na miejscu poznaje brazylijskiego pisarza, który pomaga odkryć tajemnice z przeszłości.
Nie spodziewałam się, że pierwszy tom sagi, opartej na mitologii, którą autorka zdecydowała się uwspółcześnić (za co bardzo jej dziękuję) aż tak bardzo mi się spodoba. Od kiedy pamiętam, nie lubiłam się z mitologią i w obawie, że w tej książce będę miała z nią do czynienia, odwlekałam jej przeczytanie. Cieszę się, że jednak zdecydowałam się przełamać, bo dzięki temu mogę śmiało napisać, że przeczytałam jedną z piękniejszych powieści. Na mój zachwyt składa się pióro autorki, które podparte jest dobrym tłumaczeniem, pomysł na fabułę oraz sposób kreowania świata. Jestem zachwycona tym, jak połączenie mitologii ze światem współczesnym pozwoliło autorce zabrać mnie do miejsc, które znam jedynie z opowiadań, umiejscowić tam akcję, podpierając się faktami, tworząc pełną wzruszeń opowieść, wobec której nie mogłam przejść obojętnie.
Po przeczytaniu tej powieści, znając pobieżnie życiorysy pozostałych sióstr, mogę śmiało napisać, że Maja jest mi najbliższa pod względem charakterologicznym oraz w sposobie podejmowania decyzji. Ode mnie 9/10.
PS. Historia prababki Mai, Izabeli jest przepięknie opowiedziana.
„Miłości nie ogranicza odległość ani żaden kontynent, oczyma wyobraźni sięga gwiazd”
Saga Siedem sióstr opowiada o przyrodnich siostrach, które jako małe dziewczynki zostały zaadaptowane przez Pa Salta i zamieszkały w posiadłości Atlantis na prywatnym półwyspie Jeziora Genewskiego. Każda ułożyła sobie życie, dlatego rzadko mają okazję spotkać się razem. Do domu ściąga je...
2024-04-02
Pierwszy raz „Światło między oceanami” przeczytałam 11.10.2017 roku, a moja opina na temat tej książki, brzmiała tak: ,, To miała być kolejna książka z serii — jak tylko ją przeczytam, wystawię na sprzedaż. Stało się jednak inaczej. Nie wyobrażam sobie rozstania z tą powieścią, bo choć już ją przeczytałam, jej widok na regale połowicznie wypełni mi pustkę, jaka powstała wraz z ostatnim rozdziałem, stroną, kartką. Wydawało mi się, że to, co znajdę w tej książce wyda mi się banalne, w jakimś stopniu przesłodzone, lub nierealne, tak się jednak nie stało. Na co dzień czytam kryminały, więc odejście na chwilę do tzw. obyczajówki sprawia mi trochę trudności, jednak ,,Światło...'' w całości wynagrodziło mi to wszystko. Jest to książka godna polecenia i tak naprawdę pierwszy raz nie jestem zaskoczona, że stała się ona bestsellerem’’. Nietrudno się domyślić, że powieść ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie. 19 kwietnia 2019, tj. dwa lata po przeczytaniu książki, sięgnęłam do ekranizacji, która również pozytywnie mnie zaskoczyła, ale zrobiła odrobinę mniejsze wrażenie. Po latach postanowiłam wrócić do książki, by „zbadać” swoją wrażliwość i przypomnieć sobie, co wyjątkowego było w tej opowieści i czy nadal ta wyjątkowość na mnie działa. Jest rok 1920. Tom Sherbourne jest bohaterem wojennym, który nie potrafi uporać się ze wspomnieniami z wojny. Postanawia przyjąć posadę latarnika na bezludnej wyspie u wybrzeży Australii. Wkrótce zakochuje się w miejscowej dziewczynie Isabel Graysmark, biorą ślub i żyją szczęśliwie na wysepce o nazwie Janus Rock. Do pełni szczęścia brakuje im jedynie potomstwa. Po poronieniach Isabel traci nadzieję i popada w depresję. I wtedy zdarza się cud. Do wybrzeży wyspy dobija łódź z martwym mężczyzną oraz żywym niemowlęciem. Pod namową żony Tom decyduje się zaopiekować dzieckiem. Szczęście rodziców nie trwa długo, ponieważ okazuje się w mieście mieszka zrozpaczona kobieta szukająca zaginionego męża oraz maleńkiego dziecka. Jak postąpią Tom i Isabel? Będą żyć w kłamstwie, kosztem innej osoby? A może przyznają się do winy i sami doświadczą smutku i rozpaczy po stracie dziecka. Po przeczytaniu tej książki odetchnęłam z ulgą. Moja wrażliwość, ukryta gdzieś głęboko działa, ale ujawnia się przy okazji tak pięknych historii. To bicie serca, łzy zbierające się w kącikach oczu, smutek, wachlarz skrajnych emocji towarzyszył mi zarówno wtedy, jak i teraz. Całym sercem byłam za Tomem, bo zarówno wtedy, jak i dzisiaj podobnie czujemy, myślimy i działamy. Ode mnie 10/10.
PS. Ekranizację przypomnę sobie szybciej niż za 2 lata
Pierwszy raz „Światło między oceanami” przeczytałam 11.10.2017 roku, a moja opina na temat tej książki, brzmiała tak: ,, To miała być kolejna książka z serii — jak tylko ją przeczytam, wystawię na sprzedaż. Stało się jednak inaczej. Nie wyobrażam sobie rozstania z tą powieścią, bo choć już ją przeczytałam, jej widok na regale połowicznie wypełni mi pustkę, jaka powstała...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-07-15
Oficjalnie składam zażalenie. No nie może tak być, że drugi tom jest lepszy niż drugi z zaznaczeniem, że jedynka była petardą. @robertmalecki.autor tak się po prostu nie robi. Dobra ochłonęłam więc mogę przejść do opisu i swoich odczuć.
Bernard Gross trafia na pusty zakrwawiony namiot wokół którego znajduje się śladów krwi. Wszystko wskazuje na morderstwo, ale bez ciała, narzędzia zbrodni trudno coś ustalić. W tym przypadku szukanie sprawcy nie będzie takie proste. Nie ugięty Komisarz prowadząc śledztwo dogrzebuje się do prawdy, która odsłania tajemnicę sprzed lat...
Cóż to była za fabuła. Mogę oczywiście napisać, że dawno nie czytałam tak dobrego kryminału, ale to już mówiłam o Skazie więc może nie będę się powtarzać. Od siebie dodać, że jako fanka kryminałów trudno mnie zaskoczyć, a autorowi się przy okazji tej historii udało. Bernard Gross jest jednym z lepiej prowadzonych policjantów ever. Słabość mam do niego. Już nie mogę się doczekać kto go zagra. Jako, że pierwszy tom oceniłam na 10 to dwójkę oceniam na 20 😁. Pewnie trójce dam 30.
Oficjalnie składam zażalenie. No nie może tak być, że drugi tom jest lepszy niż drugi z zaznaczeniem, że jedynka była petardą. @robertmalecki.autor tak się po prostu nie robi. Dobra ochłonęłam więc mogę przejść do opisu i swoich odczuć.
Bernard Gross trafia na pusty zakrwawiony namiot wokół którego znajduje się śladów krwi. Wszystko wskazuje na morderstwo, ale bez ciała,...
2024-03-11
O Tedzie Bundym wiedziałam tylko tyle, że jest seryjnym mordercą. Nie czytałam wcześniej żadnej książki mu poświęconej, nie oglądałam żadnego filmu dokumentalnego ani fabularnego (mimo iż lubię Zaca Efrona), ponieważ staram się nie poświęcać czasu osobom, które na to nie zasługują. Zdecydowałam się przełamać dlatego, że w umysł Teda wszedł autor, którego książki bardzo lubię za ich mroczną odsłonę i intuicyjnie czułam, że Max Czornyj udźwignie tę postać, wykorzystując do tego narrację pierwszoosobową.
Powieść Czornyja nie mogła się zacząć inaczej jak od mocnego akcentu, który już na stracie przygotowuje czytelnika do tego, z czym będzie miał do czynienia. Z tej książki wyłania się przerażający obraz człowieka, który dzięki opanowanej do perfekcji manipulacji, podpartej osobowością i wyglądem stał się jednym z najbardziej zwyrodniałych seryjnych morderców w historii. Dziękuję autorowi, że zdecydował się zastosować w swojej książki narrację pierwszoosobową, ponieważ dzięki temu zabiegowi mogłam sobie uzmysłowić jaką bestią był Bundy i jak bardzo ta postać jest mi obojętna. Ten człowiek po tym, co zrobił, nie zasługuje na to, by żywić względem niego jakiekolwiek uczucia. Nie wiem, kto bardziej mnie przeraża — on czy osoby, którym się wydaje, że go kochały. Nie wiem, mój mózg nie ogarnia takich rzeczy. Ode mnie 7/10, ponieważ mam wrażenie, że momentami ta książka była nierówna i przypisy u dołu książki zawierające jedno zdanie były ciekawsze.
O Tedzie Bundym wiedziałam tylko tyle, że jest seryjnym mordercą. Nie czytałam wcześniej żadnej książki mu poświęconej, nie oglądałam żadnego filmu dokumentalnego ani fabularnego (mimo iż lubię Zaca Efrona), ponieważ staram się nie poświęcać czasu osobom, które na to nie zasługują. Zdecydowałam się przełamać dlatego, że w umysł Teda wszedł autor, którego książki bardzo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-08
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Po raz pierwszy z twórczością Piotra C. spotkałam się w kwietniu 2023 r. za sprawą książki ,,Pokolenie Ikea''. Ta książka zrobiła na mnie tak pozytywne wrażenie, że umieściłam ją w moim TOP 10 ulubionych pozycji. Kiedy dotarła do mnie informacja, że autor wydał nową książkę, ucieszyłam się, bo bardzo zależy mi na nadrobieniu jego twórczości. A mam co nadrabiać.
Bohaterem powieści ,,Ostatnie tango'' jest Drwal. Mężczyzna z krwi i kości, były gangster, który po wyjściu z więzienia, zostaje taksówkarzem. Jego nowe zajęcie, poza drobną dealerką narkotyków wydaje mu się nudne i bezbarwne. Nie pomagają mu tabletki, które losuje ze słoika, ani przypadkowe spotkania z kobietami opierające się jedyne na seksie. Pewnego dnia Drwal postanawia się zabić. Kiedy wyznacza sobie dzień swojej śmierci i zaczyna się do niej przygotowywać, nagle wszystko zaczyna się komplikować za sprawą wygranej na loterii. Jak postąpi Drwal, który postanawia zabić się za 8 dni? Jakich wyborów po drodze dokona?
Tango jest jednym z moich ulubionych rodzajów tańca. Już samo umieszczenie tego słowa w tytule, wywołało we mnie dreszczyk podniecenia. Choć trudno sobie wyobrazić, życiorys Drwala ma w sobie coś z tanga, ponieważ jest to mężczyzna emocjonalny, wbrew pozorom wrażliwy, choć się sam przed sobą do tego nie przyznaje, zależy mu na relacji z kobietami, w których stawia na improwizację.
Po przeczytaniu tej książki wiem jedno, bardzo mocno identyfikuje się z mężczyznami, których stworzył Piotr C. Zarówno Czarny, jak i Drwal są mi bardzo bliscy. Ten pierwszy za sprawą podejścia do życia, ten drugi dlatego, że jest dla mnie postacią, która za sprawą swojego postępowania, niespodziewanie dotknęła czułej struny. Cieszę się, że historia tego bohatera ma wyraz słodko-gorzki. Nie mogę za dużo zdradzać, ale autor postarał się, by w jego dziele znalazło się miejsce na humor, ale też refleksję dotyczącą życia. Jest w tej refleksji sporo goryczy, ale gdy się spojrzy na nią pod innym kątem, można z niej wyczytać jeszcze inne rzeczy. Ja odnalazłam tam nadzieję.
Ode mnie 8/10.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Po raz pierwszy z twórczością Piotra C. spotkałam się w kwietniu 2023 r. za sprawą książki ,,Pokolenie Ikea''. Ta książka zrobiła na mnie tak pozytywne wrażenie, że umieściłam ją w moim TOP 10 ulubionych pozycji. Kiedy dotarła do mnie informacja, że autor wydał nową książkę, ucieszyłam się, bo bardzo zależy mi na nadrobieniu...
2024-03-07
Bohaterką powieści jest Nina, która zmaga się z własnymi demonami z przeszłości. Pewnego dnia postanawia rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Nie dotarła tam jednak, ponieważ autobus, którym podróżowała ze względu na awarię, zatrzymał się w małym mieście Dębowe Uroczysko. Nina postanawia zostać w tym miejscu i przekonać się, dlaczego los ją tutaj skierował. Niespodziewanie zostaje tam na dłużej, zaprzyjaźniając się z właścicielami miejscowego pensjonatu. Czy Nina w tym cichym i spokojnym miejscu upora się ze swoimi problemami i zacznie z wiarą patrzeć w przyszłość?
„Dębowe uroczysko” to moje pierwsze i na pewno nie ostatnie spotkanie z twórczością pani Joanny Tekieli. Choć nie jestem okładkową sroką, w głównej mierze zdecydowałam się przeczytać tę książkę ze względu na okładkę, od której nie mogę do tej pory oderwać wzroku. Kiedy już na dobre wkręciłam się w tę historię, mogę dodać, że po tę powieść warto sięgnąć również ze względu na styl autorki oraz ciekawą fabułę i bardzo dobrze napisaną główną bohaterkę. Nina jest silną kobietą, która nie miała w życiu łatwo. Zarówno rodzice, jak i dziadkowie nalegali, by poszła podobną drogą zawodową co oni, czyli związała swoją przyszłość z muzyką. Poniekąd robiąc im na przekór, zdecydowała się wstąpić do armii. Niestety tam doszło do pewnego zdarzenia, które psychicznie Ninę podłamało. Dlatego też zdecydowała się porzucić dotychczasowe życie i wyjechać gdzieś, gdzie odnajdzie spokój. Cieszę się, że autorka właśnie na tak wyrazistej postaci zdecydowała się oprzeć tę historię, udowadniając tym samym, że powieść obyczajowa nie musi kojarzyć się jedynie z występowaniem wątku miłosnego i być równie atrakcyjna dla czytelnika, śledząc poczynania silnej kobiety, złamanej przez życie. Mimo ciężaru emocjonalnego, jaki znajduje się w tej książce, autorce udało się wprowadzić odrobinę lekkości za sprawą klimatu, który otacza czytelnika i pozwala mu oddychać pełną piersią, pozwalając mu czerpać energię, którą daje natura. Ode mnie 8/10. Już nie mogę doczekać się kolejnej części.
PS. Nina, trzymam za ciebie kciuki.
Bohaterką powieści jest Nina, która zmaga się z własnymi demonami z przeszłości. Pewnego dnia postanawia rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Nie dotarła tam jednak, ponieważ autobus, którym podróżowała ze względu na awarię, zatrzymał się w małym mieście Dębowe Uroczysko. Nina postanawia zostać w tym miejscu i przekonać się, dlaczego los ją tutaj skierował....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-06
Pierwsza część cyklu Deep fjord „Odbiorę ci wszystko”, którą przeczytałam w sierpniu ubiegłego roku, zrobiła na mnie tak dobre wrażenie, że bez zastanowienia oceniłam ją na 10 gwiazdek. Mimo iż byłam ciekawa drugiej części, jej przeczytanie trochę odłożyłam w czasie, ponieważ bałam się, że „Moja krew” nie zadziała już na mnie tak, jakbym tego chciała i oczekiwała.
Clara Lofthus spełniła swoje zawodowe marzenia – właśnie została ministrem sprawiedliwości. Po śmierci męża i opieką nad bliźniakami, pełnienie funkcji nie przychodzi jej łatwo, tym bardziej że jest narażona na różne ataki ze strony osób, które nie zgadzają się z jej poglądami. Clara nie zgadza się na dodatkową ochronę, ponieważ nie chce, by ktoś odkrył jej sekrety. Pewnego dnia jej synowie znikają, a z podrzuconego listu wynika, że jeżeli poinformuje kogokolwiek o porwaniu, oni zginą. Czas ucieka, a Clara musi podjąć ważną decyzję – samodzielnie odszukać dzieci, czy poprosić o pomoc służby, które mogą dogrzebać się do rzeczy, które dla dobra Clary nie powinny ujrzeć światła dziennego.
Nic dwa razy się nie zdarza, jak mawiała Szymborska. To stwierdzenie bardzo pasuje do tego, co czuję po przeczytaniu książki „Moja krew”. Choćbym bardzo chciała, nie odczuwam już tego dreszczyku emocji, jaki towarzyszył mi podczas czytania pierwszej książki z serii. Cieszę się, że druga część powstała, bo pewne rzeczy się wyjaśniły, pojawiło się kilka zaskoczeń. Jednak mimo nieprzewidywalnego zakończenia, nie jestem nim tak do końca usatysfakcjonowana. Jednak jako fanką i zakładniczka szwedzkiego klimatu w jednym, zdecydowanie polecam tę powieść. Ode mnie 8/10.
Pierwsza część cyklu Deep fjord „Odbiorę ci wszystko”, którą przeczytałam w sierpniu ubiegłego roku, zrobiła na mnie tak dobre wrażenie, że bez zastanowienia oceniłam ją na 10 gwiazdek. Mimo iż byłam ciekawa drugiej części, jej przeczytanie trochę odłożyłam w czasie, ponieważ bałam się, że „Moja krew” nie zadziała już na mnie tak, jakbym tego chciała i oczekiwała.
Clara...
2024-03-04
„Kiedy ktoś pokazuje ci, kim jest, uwierz mu za pierwszym razem”.
Beyah jest dziewczyną, która nie miała łatwego życia, ponieważ dorastała z matką narkomanką. W momencie, kiedy udaje jej się zdobyć stypendium i dostać na wymarzone, jest zadowolona z tego, że w końcu wyrwie się z toksycznego środowiska. Niestety na dwa miesiące przed opuszczeniem domu matka niespodziewanie umiera, a Beyah traci dach nad głową. Zmuszona jest spędzić lato z ojcem, którego nie zna. Zamierza ten czas przeczekać w swoim pokoju, by bez problemów przeczekać czas do studiów. Niestety dla niej, jej nowy sąsiad Samson torpeduje jej plany. Na pierwszy rzut oka nic ich nie łączy. Ona wychowywała się w biedzie, on pochodzi z bogatej rodziny. Niestety chłopak skrywa pewien sekret, który spowoduje, że wspólna przyszłość tej dwójki stanie pod dużym znakiem zapytania.
-„Nie zamierzam kończyć tych wakacji ze złamanym sercem”
Samson przechyla głowę i przygląda mi się bacznie’’
- Nie martw się. Serce nie kość. Nie da się go tak naprawdę złamać’’.
Chyba nie za bardzo jest to widoczne, bo za rzadko sięgam po powieści Colleen, ale mam słabość do jej powieści. Nie wszystkie mi się podobają w takim samym stopniu, ale bo nie każde do mnie przemawiają, choćby ze względu na wiek bohaterów lub problemy przez autorkę poruszane, ale zawsze doceniam jej styl i prawda, jaka bije z jej historii. Nagie serca zawierają w sobie dwa wcześniej wymienione przeze mnie zarzuty, a mimo to, jestem fanką historii Beyah i Samsona. Zawarta w jej opowieści wrażliwość, rozłożyła mnie na łopatki. Ode mnie 8/10.
„Kiedy ktoś pokazuje ci, kim jest, uwierz mu za pierwszym razem”.
Beyah jest dziewczyną, która nie miała łatwego życia, ponieważ dorastała z matką narkomanką. W momencie, kiedy udaje jej się zdobyć stypendium i dostać na wymarzone, jest zadowolona z tego, że w końcu wyrwie się z toksycznego środowiska. Niestety na dwa miesiące przed opuszczeniem domu matka niespodziewanie...
2024-03-04
Do przeczytania tej książki przekonał mnie Lee Child, który kocha tę książkę. Ja opowieści pana Roberta nie pokochałam, ale na pewno polubiłam, więc polecanko od Childa tym razem się sprawdziło. Bohaterem powieści jest Lucas Page, były oficer śledczy, który decyduje się wesprzeć FBI w jednym ze śledztw. Otóż jego dawny partner zostaje zastrzelony przez snajpera. Zadaniem Page’a jest namierzenie zabójcy, zanim ten uderzy ponownie. Miasto okien to dynamiczna, na wskroś amerykańska, sensacyjna opowieść, oparta na charakterystycznym bohaterze, którego bardzo lubiłam. Nie do końca jestem fanką wszystkich rozwiązań fabularnych, ale dynamika powieści sporo mi wynagrodziła. Ode mnie 7/10.
Do przeczytania tej książki przekonał mnie Lee Child, który kocha tę książkę. Ja opowieści pana Roberta nie pokochałam, ale na pewno polubiłam, więc polecanko od Childa tym razem się sprawdziło. Bohaterem powieści jest Lucas Page, były oficer śledczy, który decyduje się wesprzeć FBI w jednym ze śledztw. Otóż jego dawny partner zostaje zastrzelony przez snajpera. Zadaniem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02-26
Bohaterką powieści Confessio jest Paulina Wilczyńska samotna matka wychowująca niepełnosprawne dziecko, wykonująca zawód prokuratora. Jej kolejna sprawa, z jaką przyszło jej się zmierzyć, jest wstrząsająca. W jednym z mieszkań doszło do zabójstwa maleńkiego chłopca, który miał niespełna dwa latka. Cierpiał on na zespół Angelmana – chorobę, która wiąże się z ze znaczną niepełnosprawnością intelektualną oraz padaczką. Dzieci z tym zespołem charakteryzuje dziwny, nieadekwatny do sytuacji uśmiech, który nazywany był kiedyś „syndromem uśmiechniętej kukiełki”. Pierwszą podejrzaną jest Mariola Bogusławska lat 29 – matka chłopca, która nie mogąc poradzić sobie z chorobą chłopca, zdecydowała się go pozbyć. Czy aby na pewno? Czy uda się Paulinie Wilczyńskiej rozwiązać tę sprawę? Natalia Kruzer to pseudonim literacki aktywnej zawodowo pani prokurator. Nie wiem, komu bardziej dziękować – autorce, że zdecydowała się napisać tę książkę czy wydawnictwu, że ją wydało. Jest tyle kryminałów lub thrillerów, w których pierwsze skrzypce grają policjanci lub detektywi. W końcu mogłam przeczytać ciekawą powieść, widząc ją oczami prokuratora. O tylu rzeczach nie miałam pojęcia, sporo kwestii brałam za pewnik, nie mając świadomości, czym tak naprawdę zajmuje się prokurator i jaki jest zakres jego obowiązków. Pani Natalia wszystko to przystępnie tłumaczyła, a fabuła na tym nie ucierpiała. Wręcz przeciwnie, prokuratorskie „smaczki” zdecydowanie wyróżniają tę książkę. Jestem fanką mocnych i mrocznych kryminałów, takich, które pisze m.in. Chris Carter. Nie spodziewałam się, że jakaś powieść, tym bardziej polska, zadziała na mnie tak samo mocno, jak książki autora wyżej przeze mnie wymienionego. Confessio to nie tylko opowieść o zabójstwie maleńkiej istoty. To historia samotnej matki wychowującej autystyczne dziecko, to historia niepełnosprawnej dziewczyny, wykorzystywanej przez najbliższą jej osobę. Jest to trudna książka, bardzo smutna i trafiająca prosto w serce. Głupio to teraz zabrzmi, ale ja lubię tego typu lektury, bo one stawiają mnie do pionu i uzmysławiają mi, że jestem szczęściarą. Ode mnie 10/10. Już nie mogę doczekać się kolejnych powieści autorki.
Bohaterką powieści Confessio jest Paulina Wilczyńska samotna matka wychowująca niepełnosprawne dziecko, wykonująca zawód prokuratora. Jej kolejna sprawa, z jaką przyszło jej się zmierzyć, jest wstrząsająca. W jednym z mieszkań doszło do zabójstwa maleńkiego chłopca, który miał niespełna dwa latka. Cierpiał on na zespół Angelmana – chorobę, która wiąże się z ze znaczną...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02-22
Akcja powieści toczy się w Madrycie, gdzie doszło do porwania syna prezeski jednego z największych banków Hiszpanii. Do śledztwa zostaje przydzielony inspektor Jon Gutierrez, który ma współpracować z Antoniną Scott, która nie jest policjantką, a mimo tego rozwiązała już kilka spraw kryminalnych. Jej największym autem jest ponad przeciętna inteligencja. Czy tej dwójce uda się złapać sprawcę na czas?
Bardzo długo zabierałam się do przeczytania tej książki. Dlaczego? Nie wiem, chyba bałam się tego, że Antonia Scott będzie postacią wzorowaną na Lisbeth Salander. Na szczęście tak się nie stało, obie panie mają swoją tożsamość, cechy charakteru, które je wyróżniają i obie je bardzo lubię. Początek powieści wydał mi się dość niemrawy, na szczęście akcja powoli nabierała tempa, by w ostatnim akcie niczym Szybcy i wściekli na pełnym gazie dojechać do końca. Jon i Antonina tworzą fajny, uzupełniający się duet. Nie chce w tej chwili niczego przesądzać, ale może być to jedna z moich ulubionych par. Książkę oceniam 9/10, choć były takie chwile, kiedy chciałam dać 10. Dlaczego tego nie zrobiłam? Zabrakło mi jednej ważnej rzeczy. Może ona była, ale ja jej nie zarejestrowałam. Mianowicie, nie poczułam, by bił od tej książki hiszpański klimat. Nie wiem, czy dość dobrze to wytłumaczę, ale kiedy czytam szwedzki, amerykański czy polski kryminał, czuję klimat danego państwa, danego kraju. A tutaj nie potrafiłam tego uchwycić. Gdyby nie hiszpańsko brzmiące nazwy własne, zapomniałabym, że akcja rozgrywa się w Hiszpanii. Tak jak piszę, może ta powieść jest przesiąknięta tym miejscem, a tylko ja tego nie odczuwam.
Akcja powieści toczy się w Madrycie, gdzie doszło do porwania syna prezeski jednego z największych banków Hiszpanii. Do śledztwa zostaje przydzielony inspektor Jon Gutierrez, który ma współpracować z Antoniną Scott, która nie jest policjantką, a mimo tego rozwiązała już kilka spraw kryminalnych. Jej największym autem jest ponad przeciętna inteligencja. Czy tej dwójce uda...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Minęły trzy lata od momentu przeczytania pierwszej przygody Leny Dobrowicz, którą mogłam wtedy przeczytać przedpremierowo, dzięki współpracy z wydawnictwem. W tym roku trochę ociągałam się z przeczytaniem książki (premiera była w styczniu), ponieważ zagapiłam się i za późno ją zamówiłam, a jak już się za nią zabrałam, to rozkoszowałam się historią i czytanie zajęło mi trochę więcej czasu.
Nadbrzeżnik to drugi tom przygód Leny Dobrowicz, który jest mocno związany z pierwszym tomem o tytule Pogranicznik. Drugi tom dobrze mi się czytało, dałam się porwać fabule i mogę nawet napisać wow, ale bez wykrzyknika i małymi literami, dlatego, że za bardzo kocham pierwszą część. W tym przypadku zabrakło mi takich zwrotów akcji, które ścięłyby mnie z nóg, tak jak miało to miejsce w poprzedniej części. To nie tak, że nie było ich w ogóle, ale niestety nie do końca mnie one usatysfakcjonowały. Przez to czuję lekki niedosyt. Z minusów to tyle. Plusem tej historii jest przede wszystkim to, że chociaż trup ściele się gęsto, akcja nie jest taka wartka i można się, choć to dziwie zabrzmi zrelaksować się tą opowieścią. Językowo i stylistycznie książka jest napisana doskonale, przyjemnością dla mnie było wchłanianie wyrazów, które układały się w zdania. Ode mnie 9/10.
Minęły trzy lata od momentu przeczytania pierwszej przygody Leny Dobrowicz, którą mogłam wtedy przeczytać przedpremierowo, dzięki współpracy z wydawnictwem. W tym roku trochę ociągałam się z przeczytaniem książki (premiera była w styczniu), ponieważ zagapiłam się i za późno ją zamówiłam, a jak już się za nią zabrałam, to rozkoszowałam się historią i czytanie zajęło mi...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to