Atlas. Historia Pa Salta Lucinda Riley 8,2
ocenił(a) na 51 dzień temu Mam mocno mieszane odczucia, ale po kolei.
Czy zdarzyło Wam się kiedyś, że wszyscy Wasi znajomi, których poznaliście na przestrzeni całego swego życia, nagle po latach bez kontaktu Was spotykają i przypadkiem każdy z nich chciałby, abyście adoptowali od nich dziecko? Nie? A Atlasowi się zdarzyło.
Lucinda Riley to uzdolniona pisarka, a spod jej pióra wydane zostało wiele bestsellerów. Największym zainteresowaniem cieszy się seria "Siedmiu Sióstr", a "Atlas. Historia Pa Salta" to domknięcie całej rozbudowanej historii. Autorka kiedyś sama opowiadała, że kiedy była dzieckiem, jej ojciec często wyruszał w delegacje. Ani młoda Lucinda, ani jej matka tak naprawdę nie wiedziały, czym dokładnie zajmuje się jej tato. Opisuje go jako skromnego i mądrego człowieka, na którego powrót za każdym razem tęskno wyczekiwały.
KRÓTKIE STRESZCZENIE
Początek książki zabiera nas do 1928 roku, kiedy to malutki jeszcze Atlas, zaczyna prowadzić swój pamiętnik. Szybko przekonujemy się, że życie od początku nie było łaskawe dla tego chłopca. Matka zmarła, ojciec gdzieś zaginął, a dziecię trafiło na paryskie ulice, gdzie dzięki dobroci obcych ludzi, znalazł bezpieczny dach nad głową. Z bardzo obszernego dziennika (boże, komu chciałoby się tyle notować!) dowiadujemy się o ogromnych problemach z zaufaniem, które skutkowały między innymi założeniem, że bezpieczniej będzie, jeśli Atlas przestanie mówić. Postanowił również, że nie zdradzi nikomu swoich danych.
W wyniku przypadku okazuje się, że Atlas ma ogromny talent muzyczny. Trafia pod opiekę słynnego muzyka, który angażuje chłopca w życie społeczne - jako niemowa nie chodził do szkoły, więc sporadycznie wysyłany jest do domu dziecka, aby mieć styczność z rówieśnikami. I tam właśnie spotyka miłość swojego życia. Przyjmuje imię Bo i zaczyna powoli otwierać się przed najbliższymi mu osobami.
Czas leci, dowiadujemy się o tym, że Bo nosi przy sobie pewien skarb. Pomimo jego najszczerszych intencji, przedmiot ten sprawia, że życie głównego bohatera jest zagrożone. Muszą uciekać - on i jego ukochana.
Ruszają w podróż. Odwiedzają wspólnie wiele miejsc, poznają wielu nowych ludzi. Nigdzie nie zaznają jednak spokoju ze względu na wojnę oraz arcywroga naszego Bo, który nieustannie depcze mu po piętach. Dzieje się wiele, lecz nie ma sensu o tym wspominać, gdyż są to wydarzenia znane nam doskonale z poprzednich części tej serii. Wszystko dokładnie notuje w swoim dzienniczku.
Tymczasem jego córki otrzymują kopie pamiętnika, kiedy wyruszają we wspólną podróż statkiem, ku czci ojca. Wszystkie wspólnie czytają jego zapiski, a wszystko wiąże się w całość. Okazuje się jednak, że ich matka i adwokat nie mówili całej prawdy...
MOJA OPINIA
Jestem zmieszana. Przede wszystkim kwestia tego w jaki sposób zapisane są pierwsze rozdziały książki, w porównaniu z tym, co dzieje się dalej. Z początku dzieciństwo opisywane jest bardzo dokładnie i precyzyjnie, uwzględnia wiele szczegółów. Jednak w którymś momencie autor (nie wiem czy to Lucinda, czy to już jej syn) zaczyna bardzo mocno kompresować informacje, które trafiają do dziennika. Zapiski stają się bardziej pobieżne, akcja toczy się nienaturalnie szybko.
Dodatkowo mamy tutaj "odgrzewanie tego samego kotleta", bo w książce jeszcze raz dokładnie opisane są losy sióstr - o ich biologicznych rodzinach, o tym co się z nimi wydarzyło, dlaczego oddali dziecko. Natomiast mam wrażenie, że perspektywa Pa Salta nie wnosi nam żadnych nowych kluczowych informacji na tym tle. Mamy po prostu jeszcze raz przemielone historie dziewczyn. Domyślam się, że musiało to tak wyglądać ze względu na czytelnika, który nie przeczytał wcześniejszych tomów. Jednakże było to dla mnie nudne i wnet frustrujące, że kolejny raz słucham tego samego.
Oczywiście pojawia się wielka miłość oraz wielki arcywróg, który za życiowe zadanie ma zniszczenie Pa Salta. Mężczyzna ten jest specyficzny, groźny, agresywny, ale też zdecydowanie ma problem z logicznym myśleniem i przyjęciem do siebie merytorycznych argumentów.
No cóż, zakończenie oczywiście częściowo przewidziałam, bo nie oszukujmy się, pewnie większość z nas wiedziała, co może się wydarzyć. Nie porwała mnie ta część niestety, wiele wątków mocno naciągniętych.