-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać1 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać1 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać1 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant4
Biblioteczka
2004-12-04
2019-04-11
2006
2006-10
Książka zbyt cienka i zawierjąca zbyt mało prac, by nazwać ją prawdziwym "albumem", a z drugiej strony- jak na biografię zbyt mało tutaj informacji o prywatnym życiu Artysty. Wydanie to jest raczej przeglądem przez twórcze życie Salvadora Dali, z podaniem okoliczności powstania poszczególnych dzieł, a także próbą analizy obrazów. Same obrazy- kilka najbardziej znanych, choć nie wszystkie, oraz różne inne- z różnych okresów twórczości, są przedstawione w formie miniatur.
Jako że Dali należy do moich ulubionych artystów, czytałam jego biografię oraz oglądałam albumy z reprodukcjami obrazów w większym formacie, tak więc to wydanie może nie zrobiło na mnie wrażenia, ale nie twierdzę, że jest złe- w sam raz, by zaznajomić się z surrealizmem i zdecydować, czy ma się ochotę na więcej.
Książka zbyt cienka i zawierjąca zbyt mało prac, by nazwać ją prawdziwym "albumem", a z drugiej strony- jak na biografię zbyt mało tutaj informacji o prywatnym życiu Artysty. Wydanie to jest raczej przeglądem przez twórcze życie Salvadora Dali, z podaniem okoliczności powstania poszczególnych dzieł, a także próbą analizy obrazów. Same obrazy- kilka najbardziej znanych, choć...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-06-12
Niewątpliwie najlepsza z książek nt. akwarystyki, jaką ostatnimi czasy miałam przyjemność czytać (a przeglądałam ich sporo, gdyż postanowiłam znów założyć akwarium). Od strony technicznej mamy tutaj podstawy-gdyż jak tytuł mówi- jest to książka skupiająca się na rybach. Opisane gatunki należą do mieszkańców wód słodkich, ciepłych. Jak Autor napisał w przedmowie- wybrał gatunki odpowiednie do akwarium towarzyskiego, rezygnując z niektórych gatunków sumowatych, pyszczaków i in., a także z ryb które wymagają innych warunków bytowych (np ryb morskich czy tych z akwarium o wodzie "zimnej"). Taki dobór gatunków wskazuje na pewne doświadczenie, gdyż żadna książka nie pomieści wszystkich gatunków spotykanych w handlu. Jeżeli chodzi o opisy gatunków- choć właściwie nie musiałam ich czytać, robiłam to z czystą przyjemnością- wiadomości podawane są w sposób zarówno konkretny, jak i wzbudzający ciekawość. Autor dokładnie opisuje każdy gatunek, a że jest ich wiele, tym bardziej uważam tę książkę za udaną, a na tle innych o tej tematyce- wręcz wybitną. Opisy poszczególnych gatunków opatrzone są zdjęciami formy nominalnej i jeśli występują- także mutacjami (dzięki czemu dowiedziałam się np., że brzanka mszysta jest w rzeczywistości mutacją barwną brzanki sumatrzańskiej). W przypadku innych gatunków pokazane są formy wielkopłetwe, długopłetwe czy o zmienionym kolorze. Zdjęcia są dobrej jakości i widać na nich ładne ryby. W opisach nie zabrakło nawet wskazówek dotyczących rozmnażania przeróżnych gatunków, a informacje takie bywają bardzo przydatne nawet dla bardziej zaawansowanych doświadczeniem akwarystów. Opisy gatunków podzielone są według systematyki. Charakterystyka poszczególnych gatunków sprawia, że książka ta wyróżnia się bardzo na korzyść spośród wielu innych- pozornie podobnych- tytułów.
Dodatkowo warto wspomnieć o atrakcyjnym wydaniu- twarda oprawa, kredowy papier, wielkość A4. Podsumowując to wszystko, mogę "Poradnik encyklopedyczny..." jedynie polecić tym, których interesuje akwarystyka, lub którzy chcą mieć źródło rzetelnych informacji o rybach akwariowych.
Niewątpliwie najlepsza z książek nt. akwarystyki, jaką ostatnimi czasy miałam przyjemność czytać (a przeglądałam ich sporo, gdyż postanowiłam znów założyć akwarium). Od strony technicznej mamy tutaj podstawy-gdyż jak tytuł mówi- jest to książka skupiająca się na rybach. Opisane gatunki należą do mieszkańców wód słodkich, ciepłych. Jak Autor napisał w przedmowie- wybrał...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to1985
2012-12-30
Doktora Andrzeja Kruszewicza bardzo cenię i podziwiam za cały Jego dorobek związany z ptakami (oraz innymi zwierzętami- wszak to przecież Dyrektor warszawskiego zoo), a książki związane z ptakami pióra tego Autora są nadzwyczaj pomocne- zarówno dla miłośników i hodowców ptaków, jak i dla ornitologów-hobbystów czy po prostu ludzi chcących poczytać o ptakach. Gdy tylko zobaczyłam tę pozycję w katalogu wysyłkowym, zapragnęłam ją mieć- pomimo nie najniższej ceny. Książkę dostałam w końcu w prezencie na Boże Narodzenie- i od razu zabrałam się do czytania. Pięknie wydana, w formacie A4 i twardej oprawie, z fotografiami, zapowiadała się na długą lekturę. Wciągnęła mnie tak, że przed Nowym Rokiem skończyłam czytać, a przecież nie jest to okres, kiedy można siedzieć godzinami przy książce...
Książka "Moi skrzydlaci pacjenci" jest podzielona na kilka rozdziałów, z których każdy opowiada inną historię, innego ptaka, począwszy od kawki, po pelikana. Opisy perypetii związanych z ratowaniem ptaków wzbogacone są świetnymi historiami Autora, który w równie zgrabny sposób przemyca do treści garstkę wiadomości o danym gatunku- i muszę przyznać, że Panu Kruszewiczowi wychodzi to świetnie, potrafi zainteresować każdego Czytelnika, za pewne dzięki zgrabnym anegdotom opowiadającym o konkretnym gatunku- a tych Autorowi nie brakuje. Może dlatego, że w większości są to nieznane nawet miłośnikom ptaków ciekawostki- jak choćby fakt, że kawki mają swoją społeczność, a w niej "kasty", dziedziczone z pokolenia na pokolenie, sikorki są mięsożerne i gnieżdżą się w słupkach parkingowych i itp. W bardzo ciekawy sposób opisana jest także przyjaźń bociana z pelikanem a także inne zachowania bohaterów książki, ich charaktery i cechy szczególne. Czytanie "Moich skrzydlatych pacjentów" to podróż, w którą zabiera nas dr A. Kruszewicz, pozwalająca nam lepiej poznać świat kilku gatunków ptaków. Czułam lekki niedosyt- mogłabym czytać takich historii naprawdę wiele... Żałuję, że rozdziałów nie było więcej.
Gorąco polecam wszystkim miłośnikom zwierząt.
Doktora Andrzeja Kruszewicza bardzo cenię i podziwiam za cały Jego dorobek związany z ptakami (oraz innymi zwierzętami- wszak to przecież Dyrektor warszawskiego zoo), a książki związane z ptakami pióra tego Autora są nadzwyczaj pomocne- zarówno dla miłośników i hodowców ptaków, jak i dla ornitologów-hobbystów czy po prostu ludzi chcących poczytać o ptakach. Gdy tylko...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to1991
Jedna z moich pierwszych książek o tematyce jaką są zwierzęta. Państwo Hanna i Antoni Gucwińscy, znani z programów nadawanych w latach 80-tych "Z kamerą wśrod zwierząt", tym razem prezentują swoich pupili w książce, wraz z wieloma ciekawymi historiami i anegdotami o poszczególnych gatunkach. Dodatkową atrakcją książki, która jest ładnie wydana- twarda błyszcząca okładka, wysokiej klasy papier- co było pewną odmianą po książkach wydawanych w latach 80-tych- są piękne zdjęcia z wrocławskiego zoo, zarówno kolorowe, jak i czarno-białe, pojawiające się w mniejszym formacie, w trakcie czytania o danym zwierzęciu. Pozycja ta jest na pewno świetną książką, którą można czytać samemu, a nawet razem z dziećmi i wprowadzać je w świat zwierząt. Starsze dziecko, interesujące się zwierzętami, spokojnie może książkę przeczytać samo (choć bynajmniej nie jest to książka skierowana do dzieci!- wspominam o tym jedynie dlatego, że sama byłam ok.10-cio letnią dziewczynką, gdy czytałam tę książkę). Ciekawa jestem, jak teraz bym ją odebrała.
Jedna z moich pierwszych książek o tematyce jaką są zwierzęta. Państwo Hanna i Antoni Gucwińscy, znani z programów nadawanych w latach 80-tych "Z kamerą wśrod zwierząt", tym razem prezentują swoich pupili w książce, wraz z wieloma ciekawymi historiami i anegdotami o poszczególnych gatunkach. Dodatkową atrakcją książki, która jest ładnie wydana- twarda błyszcząca okładka,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-03-08
Książka ta ma na celu pokazanie Czytelnikowi, kim tak naprawdę jest gejsza. Te legendarne kobiety orientu są kimś więcej niż ekskluzywnymi hostessami (a także- wbrew powszechnej opinii, gejsze nie sprzedają swoich ciał, choć mają tzw "opiekunów", którzy łożą na ich utrzymanie). W dzisiejszych czasach te wykształcone, zadbane kobiety, stanowią element kultury Japonii. Gejszami zostają kobiety które już jako małe dziewczynki uczą się tańca, gry na instrumentach, śpiewu, aktorstwa- w zależności od talentu w przyszłości będą to ich atuty. Warto bowiem wiedzieć, że pracą gejszy jest uprzyjemnianie czasu bogatym Japończykom. Gejsze przyrządzają herbatę i podają ją oraz sake, zabawiają konwersacją zmęczonych mężczyzn i dbają o ich dobry nastrój- jeżeli mężczyzna chce zostać panem (opiekunem) gejszy, o pozwolenie na to musi prosić właścicielkę okiya, z którego pochodzi kobieta. W książce "Gejsze. Żywa tradycja" Autor zabiera nas w podróż do dzielnicy gejsz w Kioto, w której można spotkać zarówno prawdziwe gejsze, jak i całą masę prostytutek stylizujących się tak, by wyglądać jak one- jednak zawód gejszy to o wiele więcej niż wygląd! Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że takie kobiety nie są gejszami, wykorzystują jedynie sławę elity (gdyż gejsze są w Japonii kobietami szanowanymi, wręcz wyniesionymi na piedestał- choć być może nie jest to najlepsze określenie). Żeby dostać się do świata, gdzie czas stanął w miejscu, nie wystarczą same pieniądze- trzeba mieć odpowiednie kontakty, tak żeby ktoś z bywalców herbaciarni mógł wprowadzić nowego gościa (który jest dyskretnie sprawdzany- Autor książki dostał się do świata hanamachi mówiąc otwarcie, że chce napisać książkę o gejszach- a że Japończycy bardzo cenią sobie swoją tradycję...). Na pewno jednak musiał mieć osobę wprowadzającą- bez tego nie dostałby się do prawdziwego okiya.
Warto na koniec wspomnieć o walorach estetycznych książki. Książka ta ma format albumu- jest pięknie wydana, na kredowym papierze i w sztywnej okładce. Wewnątrz, oprócz wielu fotografii gejsz w różnych sytuacjach, w poszczególnych rozdziałach możemy poznać tajniki ich zawodu. Czym różni się maiko od geiko? Tego i mnóstwa innych japońskich słów nauczymy się z tej książki, a barwne przykłady sprawią, że nie zapomnimy wielu z nich. Poznamy także świat gejsz bliżej, niż dane by nam to było nawet będąc w Japonii. Polecam wszystkim zainteresowanym kulturą i dziedzictwem narodowym Japonii.
Książka ta ma na celu pokazanie Czytelnikowi, kim tak naprawdę jest gejsza. Te legendarne kobiety orientu są kimś więcej niż ekskluzywnymi hostessami (a także- wbrew powszechnej opinii, gejsze nie sprzedają swoich ciał, choć mają tzw "opiekunów", którzy łożą na ich utrzymanie). W dzisiejszych czasach te wykształcone, zadbane kobiety, stanowią element kultury Japonii....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2003-09
2017-05-27
Niewątpliwie jedna z bardziej efektownych i aktualnych publikacji o tematyce hodowli ptaków egzotycznych i europejskich, jaka została dotąd wydana w Polsce.
Wrażenie na pewno robi wygląd książki- trochę mniejsza niż A4, w twardej oprawie, kartki z kredowego papieru z dużą ilością zdjęć.
Opisy gatunków dokładne, Autor korzystał z wielu publikacji, dzięki czemu książka jest napisana rzetelnie (nie ma bowiem hodowcy, który równie dobrze znałby się na kanarkach, co na gołębiach egzotycznych i w dodatku- na astryldach i drozdach). Bogata bibliografia podana jest na końcu książki i są to dzieła znanych postaci w światku ornitologów. Niby wszystko pięknie... Książka idealna. A jednak mam zastrzeżenia. Nieskromnie przyznam, że mając już jakąś wiedzę na temat kanarków i astryldów (oraz nieco mniejszą nt. papug), w oczy rzuciło mi się kilka rażących pomyłek, głównie przy oznaczaniu mutacji przedstawionych na zdjęciach (i mam tutaj na myśli tylko te gatunki, na których się znam- u reszty mogę jedynie podejrzewać, że coś jest błędem, znając ogólne cechy pewnych mutacji- np izabelowatej czy typu ino). Szkoda, gdyż zdjęcia w tej książce są naprawdę piękne, w niektórych przypadkach pokazują odmiany trudne do zdobycia dla przeciętnego hobbysty. Niestety, w wielu przypadkach są one źle opisane, a w innych- została zastosowana dziwna nomenklatura (w prawdzie zrozumiała, lecz nieużywana przez miłośników ptaków jako nie do końca poprawna). Błędów tych jest stanowczo za dużo, ale kilka z nich dla przykładu przytoczę. Na stronie 34-ej mewki japońskie opisane jako przykład typowych ziarnojadów, podczas gdy są to astryldy. Na stronie 10-tej forma mutacyjna aleksandretty obrożnej opisana jako nominalna (dzika). W opisie łąkówek turkusowych jako mutację z kolei pokazano inny gatunek rodzaju Neophema (czyli łąkówki i lilianki). Ponadto sposób pisania nazw- nazwa łacińska jest pierwszą, natomiast polska- w nawiasie (a powinno być dokładnie odwrotnie wd międzynarodowej nomenklatury). Z innej bajki- na stronie 12-ej w rozdziale o pielęgnacji ptaków, zdjęcie ryżowca mutacji białej i samic zeberek marmurowych- ryżowiec że zdjęcia ma okropnie przerośnięte pazurki, co razi, a mając na uwadze w jakim dziale umieszczono zdjęcie budzi to zdziwienie. Dużo błędów w opisie zdjęć kanarków, szczególnie melaninowych (ciemnych, z pigmentami zawartymi w piórach)- choćby agat czerwony opisany jako "brązowy" (w rzeczywistości nie ma kanarków "brązowych", lecz brunatne, "brązowe" to skrót od kanarków czarno-czerwonych, z czym jednak kłóci się wygląd ptaka- rysunek skrzydeł i inne melaninowe znaczenia). Z kolei "czarny onyks czerwony nieintensywny" to- jeśli chodzi o lipochrom (podstawę)- czerwona mozaika, nie czerwony (w prawdzie tutaj różnica polega na typie tzw. intensywności, czyli rozłożenia ziaren barwnika czerwonego- lipochromu- w piórach kanarka: u intensywnych są one rozłożone gęściej, gdyż pióro tych kanarków jest węższe, nieintensywne mają ziarna lipochromu rozłożone rzadko na szerokim piórze, natomiast mozaika ma lipochrom rozłożony w określonych miejscach, przy czym samce mają te obszary bardziej rozległe niż samice- jednak intensywność upierzenia kanarków jest tak obszernym tematem, że bywa tematem długich dyskusji. Mozaiki mogą występować też w "wersji" żółtej- jest to pozostałość po przodku tych kanarków, którym był bastard ze związku kanarzycy i czyża Magellana.
Kolejne błędy przy opisach zdjęć kanarków: nie ma czegoś takiego jak "izabelowaty satynet z białym" (str.106)- ptak że zdjęcia wygląda na izabelę pastelową albo nawet zwykłą izabelę o białej podstawie, jednak zapis aż krzyczy... (a jeśli chodzi o melaninę- "satynet" to jest mutacja która nie występuje razem z mutacją izabelowatą w fenotypie). Nie wiem także co oznacza termin "czerwony ROAN brązowy phaeo"- zdjęcie pokazuje ptaka mającego coś z phaeo, przy tym chyba białoskrzydłego (o czerwonej podstawie). Również przy zeberkach niemal co drugie zdjęcie opisane jest źle (nie ma nawet sensu wymieniać). Podobnie przy papużkach falistych błędów tych jest o wiele za dużo- i to zarówno w podpisach zdjęć, jak i fragmencie opisującym mutacje barwne papużek falistych. Nie ma np mutacji "szarej" jeśli chodzi o prążkowanie, jest za to szaroskkrzydła, a termin "szara" odnosi się do koloru podstawy. Nie ma także czegoś takiego jak "fioletowe falowanie"! (Jest to efekt kombinacji mutacji falistości- prawdopodobnie jasnoskrzydła lub spangle opalowa- inna sprawa, że konkretna papużka nie ma w sobie genu fioletowego (!), ma za to gen przyciemniający kolor podstawy- inaczej mówiąc, jest to kobalt (akurat kobalty są najlepsze do łączenia z osobnikami z genem fioletowym, gdyż u nich barwa ta jest najwyraźniejsza- niestety nie dotyczy to ptaszka z fotografii). Paraniebieskie, o których już od jakiegoś czasu jest dość głośno wśród hodowców falistych, potraktowane zostały dosłownie "po macoszemu". Pominę już to, że nie wspomniano nawet że występują trzy różne typy mutacji paraniebieskiej, różniące się pomiędzy sobą dość znacznie dla wprawionego oka, to tutaj nawet nie pada nazwa "paraniebieskie", a "żółtolice"(!)- co wzięło się nie wiadomo skąd (owszem, istnieją bardzo rzadkie jeszcze faliste czarnolice, ale obszar zmiany koloru w obrębie twarzowym papugi jest tam inny- zresztą wątpię żeby stąd Autor czy tłumacz wziął tę dziwną nazwę... Przypuszczam że jest to przetłumaczona nazwa Yellowface, jednak wśród hodowców nikt nie tłumaczy nazw papużek paraniebieskich (Creamface, Yellowface i Goldenface). A szkoda, bo paraniebieskie papużki faliste w kombinacji z innymi mutacjami dały tak znane i piękne odmiany jak Rainbow czy Painted- polecam poszukać w internecie zdjęć tych ptaków. Jeśli chodzi o szeki, przy zdjęciu wypadałoby dodać, że jest to szek dominujący jednofaktorowy zielony- dwufaktorowy wygląda jak ptak żółty z wyjątkiem zielonej plamy nad kuprem (niebieski- jak biały z plamą niebieską lub inną, zaliczaną do mutacji niebieskich- fioletową, szarą czy niebieską z jednym lub dwoma faktorami mutacji przyciemniającej upierzenie- kobalt lub mauve), natomiast recesywny wugląda już zupełnie inaczej (!), nie wspominając o mechanizmie dziedziczenia mutacji, który opisuje sama nazwa mutacji. Brak jest także informacji o tym, jak poszczególne mutacje falistości wpływają na kolor podstawy- a dla osoby zaczynającej przygodę z hodowlą często są to bardzo istotne informacje (wiele mutacji prążkowanie powoduje rozmycie koloru podstawy nawet o ponad połowę- wypadałoby przynajmniej wspomnieć, które mutacje działają w ten sposób). Podobnie jest w wypadku nimf- Autor najwyraźniej nie wie nic o istnieniu mutacji białogłowej, bladogłowej czy cynamonowej, a lutino nazywa "żółtą". Co ciekawe, błędy w opisach jakby "powtarzają się", co pozwala wysnuć wnioski co do braku wiedzy Autora w pewnych kwestiach- szczególnie jeśli chodzi o papugi (które same w sobie zostały potraktowane po sierocemu- dziwny nieco dobór gatunków, np jest opis papugi z rodzaju zwisogłówek, o których jeszcze nie słyszałam, by były dostępne poza ogrodami zoologicznymi, natomiast nie ma nawet jednego gatunku wróbliczki- z których to hoduje się osiem gatunków, a cztery są wręcz dość często spotykane.) Przy papugach sporo jest także niedopowiedzeń (choćby brak informacji o dwóch podgatunkach żako czy aleksandretty obrożnej afrykańskiej i azjatyckiej). Barnard nazywany jest rozellą (ustalono, że nie jest to prawidłowe), katarzynka zamiast ajmarką prążkowaną czy stokówką, ma tutaj drugą nazwę: "papużka prążkowana" (i tutaj znów złe opisy mutacji- szara to "fiołkowa", żółta czarnooka- "lutino"). Rubino (np przy liliankach, jeśli jesteśmy przy mutacjach typu INO) to najwyraźniej nieznany autorowi termin. Jeżeli nie zna się mutacji, czy nie lepiej napisać "papugi gatunku (...) różnych mutacji barwnych"? Poprzez całe to silenie się na nazywanie różnych gatunków "fachowymi" terminami mutacji ksiąźka bardzo straciła w moich oczach- pozostaje pytanie, czy winny jest Autor, czy tłumacz? To jest bardzo wąska specjalizacja, łatwo o pomyłkę, nawet hodowcy ptaków ozdobnych też nie znają się na mutacjach wszystkich gatunków, ale przy tak bogatym materiale zdjęciowym aż się prosi, by ksiąźka zawierała równie pożyteczne informacje nt. pokazanych odmian! Duży nakład pracy, piękne zdjęcia (gdyby nie czytać opisów), porządne wydanie- mogłoby być rewelacyjnie, wybitnie wręcz, a tymczasem... niestety, w obecnym wydaniu, bez korekty, publikacja ta może bardziej zaszkodzić początkującym hodowcom, aniżeli im pomóc i wzbogacić ich wiedzę. Z tego też powodu tak trudno jest mi ocenić tę książkę, jak również zdecydować, czy ją polecić. Napiszę więc zupełnie subiektywnie- mnie błędne opisy zdjęć drażniły, ale całość wynagradzały piękne zdjęcia, które wystarczyłoby prawidłowo opisać i zmienić fragment o mutacjach gatunku (czy może przetłumaczyć poprawnie?- tego się pewnie nie dowiem). Mam wrażenie, jakby Autor próbował na siłę pisać o gatunkach, które ledwo co zna- jest to duży błąd.
Polecam tym, którzy mają już jakieś doświadczenie w hodowli ptaków egzotycznych- na pewno dostrzegą tak oczywiste błędy i docenią piękne ptaki na zdjęciach. Osobom, które na podstawie tej książki chcą uczyć się rozróżniać mutacje ptaków- stanowczo odradzam! A szkoda, bo zebrano tu piękne zdjęcia, np. zeberki Triple Black (opisanej oczywiście inaczej) czy wiele, wiele innych. Podoba mi się fakt, iż Autor odważył się napisać o rzadszych mieszkańcach wolier- szpakach, kosach, drozdach, kardynałach, szlarnikach i innych- niestety nie umiem tych wiadomości ocenić (oby nie było tak jak w przypadku kanarków, astryldów i papug). Szkoda że potencjał książki nie został wykorzystany.
Niewątpliwie jedna z bardziej efektownych i aktualnych publikacji o tematyce hodowli ptaków egzotycznych i europejskich, jaka została dotąd wydana w Polsce.
Wrażenie na pewno robi wygląd książki- trochę mniejsza niż A4, w twardej oprawie, kartki z kredowego papieru z dużą ilością zdjęć.
Opisy gatunków dokładne, Autor korzystał z wielu publikacji, dzięki czemu książka...
2012-12-25
Drugi tom "Ptaków Polski" naszego- moim zdaniem najlepszego- ornitologa, dr Andrzeja Kruszewicza, nie rozczarował mnie, a wręcz przeciwnie. Nie wiem jak Autor to robi, ale w Jego wykonaniu nawet tak gruby leksykon jest po prostu ciekawy i czyta się go jak interesującą książkę. Opisy wróblowych (Passeriformes), która to grupa zawiera najwięcej gatunków ptaków na świecie, które zawiera tom drugi (w pierwszym mamy zebrane opisy pozostalych gatunków ptaków, występujących u nas), są niezwykle barwne, kompetentne, ale oprócz garści faktów mamy tutaj coś więcej- ciekawostki dotyczace opisywanych gatunków, piękne zdjęcia, poglądowe rysunki. To pozycja, którą każdy kto lubi ptaki, powinien mieć na półce- na pewno jest warta swojej ceny. Z całego serca polecam.
Drugi tom "Ptaków Polski" naszego- moim zdaniem najlepszego- ornitologa, dr Andrzeja Kruszewicza, nie rozczarował mnie, a wręcz przeciwnie. Nie wiem jak Autor to robi, ale w Jego wykonaniu nawet tak gruby leksykon jest po prostu ciekawy i czyta się go jak interesującą książkę. Opisy wróblowych (Passeriformes), która to grupa zawiera najwięcej gatunków ptaków na świecie,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2008
Jest to pozycja wrecz obowiazkowa (wraz z tomem II) dla każdego, kto na poważnie interesuje się kynologią. Wyraźnie widać, z jak wielu źródeł Autor musiał skorzystać, żeby stworzyc tę "biblię kynologii"- jak to czasami nazywa się tę książkę. W opisach ras polskich np wspomina o korespondencji z wybitnym polskim kynologiem Lubomirem Smyczyńskim, w której to panowie wymieniali uwagi co do przyszłości polskich ras- polskiego owczarka nizinnego, owczarka podhalańskiego oraz charta polskiego. Tom pierwszy obejmuje opisy ras z grup FCI: pierwszej- owczarków i pasterskich, drugiej- dogów, molosów, buldogów, pinczerów i innych, piątej- szpiców i psów pierwotnych, oraz dziewiątej- zwanej grupą psów towarzyszących- gdzie przedział ras jest bardzo szeroki, i obejmuje głównie pieski miniaturowe iraz nieduże: biszony, pudle, pekińczyki, shi-tzu, chihuahua i inne. Oprócz dokładnej genezy powstania każdej z ras (w tym- ras niezaakceptowanych przez FCI, jak psy pariasy i in.), w opisie każdej z ras jest opisany wygląd (oraz to, jak zmieniał się na przestrzeni swojego istnienia, co nie raz stanowi przedział nawet ponad dwóch tysiecy lat), a dodane zdjęcia pochodzą z najlepszych hodowli konkretnych ras. Osobiście wracam do tej wspaniałej, ponadczasowej księgi (mam to szczęście mieć obydwa tomy) co pewien czas- i zawsze wciąga mnie tak samo. Jeśli chodzi o informacje- nie miałam jeszcze w ręku książki tak rzetelnie napisanej, z przytoczeniem wielu danych statycznych (z innych źródeł wiem, że Autor pisząc to dzieło korespondował z naszym rodzimym kynologiem- Panem Leonardem Smyczyńskim, w celu dowiedzenia się więcej o genezie powstania polskiego owczarka nizinnego czy owczarka podhalańskiego). Tak wspaniałej książki nigdy wcześniej nie miałam i wątpię, czy mieć będę- jak dla mnie bezwzględne 10/10.
Jest to pozycja wrecz obowiazkowa (wraz z tomem II) dla każdego, kto na poważnie interesuje się kynologią. Wyraźnie widać, z jak wielu źródeł Autor musiał skorzystać, żeby stworzyc tę "biblię kynologii"- jak to czasami nazywa się tę książkę. W opisach ras polskich np wspomina o korespondencji z wybitnym polskim kynologiem Lubomirem Smyczyńskim, w której to panowie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-12-25
"Inwentarz ptaków" wzbudził moją ciekawość opisem: "(...)Zanim około 1830 roku wynaleziono fotografię, przyrodnicy rysowali martwe lub wypchane ptaki, a ich talent sprawiał, że „ożywały” na papierze. Emmanuelle Tchoukriel tworzyła ryciny do tej książki(...)". Trzeba przyznać, iż faktycznie ryciny są ładne, wyraźne, nie ma w nich rażących błędów, a przy tym są proste, dzięki czemu album ten może mieć jeszcze jedną funkcję- ryciny mogą posłużyć jako wzór do malowania czy rysowania ptaków przez osoby, chcące nauczyć się tworzyć własne dzieła.
Wartość merytoryczną oceniłam na 6 z 10 gwiazdek, przy czym dodatkowa gwiadka za opisanie wydawanego przez dany gatunek odgłosu. Opisy ptaków są dość krótkie, zawierają najważniejsze informacje i na ogół- ciekawostkę na temat opisywanego ptaka. Informacje, choć zwięzłe, są konkretne i z pozornie niedługiego opisu można dowiedzieć o ptaku, który nas zainteresował, całkiem sporo- a w każdym razie są to informacje które łatwo jest zapamiętać, co ma niebagatelne znaczenie szczególnie dla osób zaczynających swoją przygodę z ornitologią. Jedyne moje zastrzeżenie dotyczy nieco przypadkowego doboru gatunków- właściwie ciężko jest się tutaj doszukać jakiekolwiek klucza. Ptaki pogrupowane są i opisywane wd przynależności do rzędów itp (np papugi, grzebiące i inne). I tutaj także miałabym uwagę, gdyż np grzebiące zostały potraktowane jako rząd, a np dzięciołowate jako rodzina. Lecz dla początkującej osoby zainteresowanej ptakami są to tylko niuanse. Niestety ja oczekuję czegoś więcej od książek związanych z ornitologią.
Polecam właśnie osobom, które są zainteresowane ptakami, ale nie wymagają szczegółowych danych. Książka jest również dobra, by spróbować zainteresować ptakami najmłodszych.
"Inwentarz ptaków" wzbudził moją ciekawość opisem: "(...)Zanim około 1830 roku wynaleziono fotografię, przyrodnicy rysowali martwe lub wypchane ptaki, a ich talent sprawiał, że „ożywały” na papierze. Emmanuelle Tchoukriel tworzyła ryciny do tej książki(...)". Trzeba przyznać, iż faktycznie ryciny są ładne, wyraźne, nie ma w nich rażących błędów, a przy tym są proste, dzięki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-03-23
Książkę tę dostałam w ramach wymiany, nie spodziewając się jakiejś specjalnie atrakcyjnej, acz miłej dla oka publikacji. Druga sprawa- ja naprawdę uwielbiam książki o zwierzętach... W tym przypadku miło się zaskoczyłam.
Tom pierwszy "Wielkiej Encyklopedii Zwierząt" rozpoczyna dział dotyczący ssaków. Konkretnie, mamy tutaj torbacze, nietoperze , stekowce i ssaki owadożerne (rzecz jasna wybrane). Jako że jest to pierwszy tom tego cyklu, jaki czytałam, ciężko było mi ustalić, jakie są kryteria doboru gatunków opisanych w tym (i każdym innym) tomie. Niemniej z każdej rodziny wybrano kilka gatunków, które przedstawiono bliżej (dzięki temu dowiedziałam się, że istnieje wiele gatunków kangurów, a nie jak dotąd myślałam- jedynie dwa). Z chęcią skompletoeałabym całą "Wielką Encyklopedię...", gdyż na pewno zawiera mnóstwo wiadomości na temat świata zwierząt. Pozostaje mi jedynie polecić tę serię wszystkim miłośnikom przyrody.
Książkę tę dostałam w ramach wymiany, nie spodziewając się jakiejś specjalnie atrakcyjnej, acz miłej dla oka publikacji. Druga sprawa- ja naprawdę uwielbiam książki o zwierzętach... W tym przypadku miło się zaskoczyłam.
Tom pierwszy "Wielkiej Encyklopedii Zwierząt" rozpoczyna dział dotyczący ssaków. Konkretnie, mamy tutaj torbacze, nietoperze , stekowce i ssaki owadożerne...
2017-04-08
Kuchnia włoska jest w naszym kraju popularna, a książek z przepisami na włoskie potrawy dużo. Ciężko obecnie trafić na coś oryginalnego, w tym przypadku wydaje mi się, że książka może nie jest wyjątkowa, ale zawiera urozmaicony dobór przepisów, a przepisy podane tutaj nie wyglądają- w większości- na skomplikowane.
Książka ma format albumowy, wydana jest na kredowym papierze- oczywiście robi to wrażenie, ale nie jestem pewna, czy tak ładną książkę brałabym do kuchni gdzie pryska olej, sypie się mąka, co jakiś czas coś chlapnie... Podzielona została na kilka rozdziałów, według rodzajów potraw, na które mamy przepisy. Są więc: zupy i przystawki, sałatki, mięso i drób, ryby i owoce morza, dania wegetariańskie, pizza, nadziewane pieczywo, desery. Jak widać, mamy tutaj przekrój przez wszystkie najbardziej znane i charakterystyczne potrawy Włochów. Mnie osobiście najbardziej zainteresowało nadziewane pieczywo (choć dotąd jeszcze nigdy sama pieczywa nie piekłam i obawiam się, że nieprędko to nastąpi) oraz dania wegetariańskie. Pozostałe przepisy są równie ciekawe i apetyczne, można je przy tym obejrzeć na załączonych zdjęciach. Inne potrawy, które mnie zainspirowały, to deser lodowy Casata oraz popularna zupa Minestrone. Na uwagę zasługuje również sposób nazywania poszczególnych makaronów i dodatków, jakich się używa do różnych jego rodzajów.
Przyznam, że w praktyce jeszcze nie wypróbowałam żadnego z przepisów (choć część z nich to jedynie nieco inne wersje znanych mi już potraw), ale na daną chwilę oceniam książkę bardzo dobrze.
Kuchnia włoska jest w naszym kraju popularna, a książek z przepisami na włoskie potrawy dużo. Ciężko obecnie trafić na coś oryginalnego, w tym przypadku wydaje mi się, że książka może nie jest wyjątkowa, ale zawiera urozmaicony dobór przepisów, a przepisy podane tutaj nie wyglądają- w większości- na skomplikowane.
Książka ma format albumowy, wydana jest na kredowym...
1992-07
Warto sięgnąć po tę książkę, będącą jednocześnie albumem z fotografiami, i wraz z bohaterami, ruszyć na polowanie...zdjęć ptaków :). Świeżości książce nadaje młody chłopiec, syn rodziny, u której zatrzymał się ornitolog, sam zainteresowany ptakami. Wraz z fotografem wyrusza na poszukiwania miejsc, gdzie np spodziewają się spotkać żurawie, czy dzikie gęsi. Wszystko to napisane bogatym językiem, można czytać książkę dziecku albo samemu przenieść się w tamten świat, gdzie nie było jeszcze nowinek technicznych i człowiek zdany był na swoje włsne umiejętności...
Czytałaam tę książkę z Dziadkiem jako dziewczynka, aa kilka lat temu sięgnęłam po nią ponownie, i zupełnie inaaczej odebrałam treść. Można polecić zarówno dzieciom, jak i dorosłym :)
Warto sięgnąć po tę książkę, będącą jednocześnie albumem z fotografiami, i wraz z bohaterami, ruszyć na polowanie...zdjęć ptaków :). Świeżości książce nadaje młody chłopiec, syn rodziny, u której zatrzymał się ornitolog, sam zainteresowany ptakami. Wraz z fotografem wyrusza na poszukiwania miejsc, gdzie np spodziewają się spotkać żurawie, czy dzikie gęsi. Wszystko to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2009
Pierwszy z tomów encyklopedii o tematyce psiej, w których z 16 tomów (plus 2 albumy ze zdjęciami, dodatki do cyklu), aż 7 dotyczy zdrowia psa. Tom pierwszy jest właściwie wstępem do części "Zdrowie" (tomy 1-, skierowanym nie tylko do przyszłych właścicieli psów. Można się tutaj zapoznać, jakie wymagania ma dana rasa, jak należy ją pielęgnować, z czym ogólnie wiąże się opieka nad psem oraz jaka rasa będzie odpowiednia dla nas, biorąc pod uwagę nasz styl życia.
Polecam całą cykl Bruce'a Fogle'a, który jest wartościową literaturą kynologicznym. Myślę że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie- początkujący wielbiciele kynologicznym mają tutaj całą kopalnię wiedzy (w cyklu poruszone są wszystkie najważniejsze aspekty życia psa. Dla ułatwienia podzielone na trzy części- Zdrowie, Szkolenie oraz Rasy), mnie osobiście najbardziej zainteresowały tomy opisujące psie rasy- często nieznane w Polsce, oraz Zdrowie, gdyż jest rzecz jasna najważniejszym elementem stanowiącym o komforcie życia naszego pupila.
Pierwszy z tomów encyklopedii o tematyce psiej, w których z 16 tomów (plus 2 albumy ze zdjęciami, dodatki do cyklu), aż 7 dotyczy zdrowia psa. Tom pierwszy jest właściwie wstępem do części "Zdrowie" (tomy 1-, skierowanym nie tylko do przyszłych właścicieli psów. Można się tutaj zapoznać, jakie wymagania ma dana rasa, jak należy ją pielęgnować, z czym ogólnie wiąże się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-12-22
Mam tę książkę już ładnych kilka lat, a sięgam po nią regularnie co jakiś czas. Z tego samego powodu zdecydowałam się dodać opinię (dotąd była tylko jedna) i polecić tę pięknie wydaną, grubą, w formie albumu i formatu A4, z kredowym papierem publikację każdemu, kto interesuje się roślinami mniej czy bardziej. Tę książkę na tle większości leksykonów wyróżnia bardzo wiele- w pozytywnym sensie. Zawiera opisy naprawdę niesamowicie dużej liczby gatunków czy rodzai roślin pokojowych lub balkonowych. Ostatnio, szukając wiadomości nt. Tillandsi (oplątwy), po szczątkowych opisach w internecie, zajrzałam do tej książki- i niespodzianka- rodzaj opisany dokładnie, z podziałem na oplątwy szare i zielone (!). Taka sytuacja zdarzyła mi się już nie pierwszy raz, jednak jako że oplątwy są niezbyt popularne i traktowane raczej jako ciekawostka, nawet nie pomyślałam, że w mojej właściwie jedynej książce nt. kwiatów doniczkowych może coś o nich być (piszę "jedynej", gdyż odkąd ją mam nie korzystam z innych, mniej kompetentnych książek). Odkąd mam tę książkę, biblioteczkę związaną z roślinami wzbogacam tylko o książki o wąskich grupach czy rodzinach roślin (np o storczykach, sukulentach i kaktusach itd.). Ponadto zawiera mnóstwo porad ogólnych oraz zawiera zdjęcia, na których widać jak pomysłowo można wykorzystać zieleń we wnętrzu.
Polecam!
Mam tę książkę już ładnych kilka lat, a sięgam po nią regularnie co jakiś czas. Z tego samego powodu zdecydowałam się dodać opinię (dotąd była tylko jedna) i polecić tę pięknie wydaną, grubą, w formie albumu i formatu A4, z kredowym papierem publikację każdemu, kto interesuje się roślinami mniej czy bardziej. Tę książkę na tle większości leksykonów wyróżnia bardzo wiele- w...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to