-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2019-11-17
2019-05-24
2019-02-28
Zawsze, dostając nowy numer tego pisma (prenumeruję je od kilku lat), z niecierpliwością sięgam, by zobaczyć co tym razem autorzy mają do zaoferowania. Już przeglądając spis treści szczególnie zainteresowały mnie- ze względu na hodowane gatunki- dwa, może trzy artykuły. Pierwszym artykułem, jaki mnie zaintrygował, były rozważania czeskiego autora nad charakterem dziedziczenia intensywności pióra u kanarków. Sprawa bardzo ciekawa, która nurtuje mnie od wielu lat i mam poczynione pewne obserwacje. Artykuł zapowiadał się ciekawie- porównanie wiadomości z różnych źródeł, wnioski własne, wykresy... Niestety, na końcu, poza oczywistym stwierdzeniem, że kanarek A skrzyżowany z kanarkiem B da potomstwo A i B nic więcej (dla niewtajemniczonych: to wie początkujący hodowca). Wiele pytań, sporo tez, niestety zabrakło odpowiedzi, o uzasadnienieniu nie wspominając. Jednak z ciekawością przeczytam następną część działu "Genetyczne paradoksy", choć jak na razie nie widzę związku pomiędzy częścią pierwszą a drugą (w tym numerze jest część druga). Cieszy mnie jednak to, że zaczyna się mówić głośno o sprawach mniej oczywistych- jeszcze kilka lat temu nikt nie chciał mi uwierzyć, że mam kanarki AB (miały one budowę pióra kanarka intensywnego A, natomiast barwę- taką jak u kanarków typu B- nieintensywnych). Podziwiam Autora, iż zdobył się na odwagę publikując ten tekst, jednak moim zdaniem jest on jeszcze niedopracowany. W dodatku nie wspomina się tutaj o trzecim typie upierzenia- C- kanarkach mozaikowych. Poza tym w kilku miejscach nie zgadzam się z Aurorem- są to jednak drobne błędy, takie jak nazywanie kanarków szczególnie "jasnych" (mocno oszronionych) terminem kość słoniowa- tymczasem nazwa ta jest przetłumaczoną na polski mutacją ivory spotykaną u kanarków, która owszem, powoduje rozjaśnienie koloru, jednak nie ma NIC wspólnego z intensywnością pióra. Tego typu błędy, osobie robiącej pierwsze kroki w nauce o mutacjach i hodowli kanarków, może nieźle namieszać w głowie (!). Nie zgadzam się też z Autorem, że faktor upierzenia dzikich kanarków jest nieobecny u tych hodowlanych. Natura ma to do siebie, że gdy nie "zadziałają" mutacje, wraca do formy pierwotnej, na stałe zapisanej w DNA każdego organizmu.
Drugi temat "dla mnie"- artykuł o australijskim kanarku gładkogłowym- to zaledwie cztery zdjęcia i trochę więcej niż ¼ strony tekstu. Jednak najważniejsze rzeczy są napisane, a poznawanie ras niedostępnych u nas zawsze mnie interesuje.
Artykuł dla początkujących- o warunkach niezbędnych do sukcesu w hodowli amadyn wspaniałych- myślałam że nie przyniesie nic nowego. A jednak! Już jakiś czas temu zastanawiało mnie, dlaczego hodowcy tych pięknych ptaków utrzymują wysoką wilgotność powietrza, skoro amadyńce żyją na południu Australii? Narzekają na choroby worków powietrznych, obwiniając zeberki (jeżeli ktoś je także ma), tymczasem amadyny nie lubią dużej wilgotności powietrza- wymieniona jest jako jeden z chorobotwórczych czynników. Takie to proste, wystarczyłoby poczytać o naturalnym biotopie tych ptaków, zamiast powielać błędy poprzedników...
Ciekawy artykuł o nimfach mutacji pastelface- pastelowogłowej lub bladogłowej po polsku (ja skłaniam się ku pierwszej nazwie). To kolejna mutacja nimf dotycząca głowy (mamy już białogłową i żółtolicą oraz formę nominalną). Nie tak atrakcyjna jak białogłowa, ale w niektórych kombinacjach ma swój subtelny urok. Przydatne są tutaj wskazówki, jak odróżnić nimfę pastelowogłową od żółtolicej- gdyż przy tej pierwszej mutacji lica także zmieniają kolor z pomarańczowego na niemal żółty.
Ponadto numer zawiera ciekawy tekst o udanym odchowie rzadkiego gatunku kakadu (filipińskiej), informacje o podgatunku senegalki- afrykance senegalskiej czerwonobrzuchej, obszerny i pięknie ilustrowany zdjęciami artykuł o błyszczakach z rodzaju Lamprotornis- widziałam te ptaki u znajomego (błyszczaki indygo), ale widok na zdjęciu samca błyszczaka ametystowego odebrał mi mowę... Porady dla hodowców pelikanów i artykuł poglądowy o kusaczach, a także wieści z naszego podwórka i tych nieco dalszych- m.in. ciekawy wywiad z hodowcą mutacyjnych aleksandrett i kilku innych gatunków, jednak tutaj największe wrażenie robią zdjęcia ptaków pana S. Bastiaana, a także artykuł o rozwoju zarodka w jaju. Zawsze czytam tę gazetę od deski do deski, gdyż jest to obecnie jedyne czasopismo w całości poświęcone hodowli ptaków wszelkiego rodzaju. W środku jak zwykle wkładka z ogłoszeniami- niestety, zauważyłam tutaj, że niektórzy zamieszczają ogłoszenia w każdym numerze, nie mając na sprzedaż wymienionych ptaków- przekonałam się o tym osobiście. Jednak reklama jest darmowa...
Polecam tę gazetę każdemu, kto na poważnie traktuje swoją pasję- osobiście kupiłam nawet numery archiwalne swojego czasu.
Zawsze, dostając nowy numer tego pisma (prenumeruję je od kilku lat), z niecierpliwością sięgam, by zobaczyć co tym razem autorzy mają do zaoferowania. Już przeglądając spis treści szczególnie zainteresowały mnie- ze względu na hodowane gatunki- dwa, może trzy artykuły. Pierwszym artykułem, jaki mnie zaintrygował, były rozważania czeskiego autora nad charakterem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-07
Bardzo cenię sobie to czasopismo, jedyne w Polsce o tematyce hodowli ptaków egzotycznych. Dzięki niemu mam okazję pogłębiać swoją wiedzę i poznawać gatunki ptaków, które dotąd znałam jedynie ze zdjęcia.
W numerze szóstym z roku 2018 najbardziej zainteresowały mnie trzy artykuły: o ryżowcu wystawowym (akurat mam ptaki tego gatunku, jednak dążenie w ostatnich latach do tworzenia u każdego gatunku "formy wystawowej" ma swoje minusy- tak więc osobiście wolę ptaki normalnej wielkości, za to chętnie w różnych mutacjach barwnych) oraz o kanarkach rasy Vectis. Vectis to nieuznany przez C.O.M. lizard z koronką, jednak artykuł ten tylko pobieżnie porusza problem z tymi lizardami z koronką. Trzecim artykułem który mnie zainteresował był pierwszy z serii "Paradoksy genetyczne u kanarków". Hoduję kanarki, a genetyką jest moją pasją, obejmującą wszystkie gatunki (głównie ptaków, ale nie tylko). Autor poruszył niezmiernie ważny problem, o którym coraz więcej mówi się w towarzystwie hodowców kanarków, a mianowicie kanarki o lipochromie mozaikowym. Dotąd mozaiki są przypisywane tam, gdzie kanarki intensywne i nieintensywne- jednak po jakimś czasie, gdy kanarki te stały się bardziej popularne, zaczęto zauważać, że nie można wsadzać do jednego worka ptaków różniących się budową pióra oraz ptaków, które mają inaczej rozłożony rysunek. I tutaj zaczyna się snucie rozmaitych teorii- Autor porusza właśnie ten temat i jak dotąd, zgadzam się z nim na całej linii, z niecierpliwością czekając na następny artykuł z tego cyklu (tym bardziej, że sama hoduję kanarki mozaikowe i mam pewne obserwacje na temat dziedziczenia zarówno intensywności, jak i rysunku mozaiki u kanarków). Wszystkich hodowców kanarków gorąco namawiam do przeczytania tego artykułu.
W numerze tym jest rzecz jasna o wiele więcej ciekawych tematów, ale skupiłam się na tych, które są mi najbliższe.
Na uwagę zasługuje także dział dotyczący zdrowia naszych ptaków, omawiający choroby mogące się pojawić. Artykuł o świergotce seledynowej pokazuje jej przepiękne mutacje- jako że świergotkami się nie zajmuję, byłam zaskoczona, że udało się wyhodować mutację oranżową (w końcu forma nominalna jest zielona, tak jak u papużki falistej np.).
Dodam jeszcze, że wszystkie artykuły w "Exocie" są pisane przez ludzi z olbrzymią wiedzą, cieszących się opinią ekspertów w towarzystwie hodowców. Nie jest to gazeta dla początkujących hodowców, choć jeśli zaczną czytać zamieszczone tutaj artykuły, szybko podniesie się poziom ich wiedzy. Polecam z całego serca- swojego czasu sama wiele się nauczyłam m.in. z tej gazety- informacje zamieszczone w internecie często są niekompetentne lub szczątkowe. Kto chce wiedzieć więcej- niech szuka informacji w fachowej literaturze, a "Nowa Exota" jak najbardziej do takich publikacji należy.
Bardzo cenię sobie to czasopismo, jedyne w Polsce o tematyce hodowli ptaków egzotycznych. Dzięki niemu mam okazję pogłębiać swoją wiedzę i poznawać gatunki ptaków, które dotąd znałam jedynie ze zdjęcia.
W numerze szóstym z roku 2018 najbardziej zainteresowały mnie trzy artykuły: o ryżowcu wystawowym (akurat mam ptaki tego gatunku, jednak dążenie w ostatnich latach do...
2015-11
Najbardziej kompetentne i zarazem właściwie obecnie jedyne czasopismo poswięcone w całości ptakom egzotycznym. Nr 5/2015 od razu zwrócił moją uwagę artykułem na temat kanarków kędzierzawych północnoholenderskich, które w zeszłym roku kupiłam i zaczynam hodować. Ciekawy jest także artykuł o marketingowym podejściu do hodowli- w końcu wszyscy hodowcy mają "nadwyżki hodowlane" (ptaki własnej hodowli, których nie zamierzają sobie zostawiać) i czasem problem jest ze sprzedażą ich w dobre ręce (choć, bądźmy szczerzy, nie dla każdego akurat to jest priorytetem). Tymczasem Autor proponuje całkiem niekonwencjonalne rozwiązania wyhodowania krzyżówek- dokładnie czerwonych turkotów, czyli kanarków harceńskich, skrzyżowanych z kanarkami czerwonymi (które należą do grupy kanarków kolorowych). Miałoby to na celu podnieść atrakcyjność sprzedawanych ptaków, ale z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że hodowcy z dłuższym stażem mogliby sceptycznie podejść do pomysłu- nie byłyby to prawdziwe kanarki harceńskie, z charakterystyczną dla nich melodią śpiewu. Ciężko więc byłoby reklamować je sloganem "czerwone turkoty"- i to bez względu na to, które z rodziców byłoby ojcem, a które ojcem- wd badań które dotąd zostały opublikowane, kanarki dziedziczą predyspozycje do melodii śpiewu w proporcji 2:3 od matki i tylko 1:3 od ojca. Jednak najczęściej to właśnie ojciec uczy młode samczyki pierwszych tur- lub tzw "nauczyciel". Rzecz jest jak najbardziej wykonalna, ale czyste czerwone harceny uzyskalibyśmy dopiero po kilku sezonach hodowli i selekcji hodowlanej (a o tym już Autor nie wspomina, przedstawiajac pomysł nie na polepszenie czy uatrakcyjnienie rasy, a na szbką sprzedaż wyhodowanych ptaków).
Ponadto jak zwykle w czasopiśmie znajdziemy piękne zdjęcia papug i rady dla ich hodowców (w tym numerze artykuły o rozelli czarnogłowej, księżniczce słonecznej i rudosterce krótkodziobej), oraz opisy innych egzotycznych ptaków (pekińczyk, pawie, bażanty, gołębie egzotyczne). Pomocny jest dział "chorobowy", gdzie możemy się dowiedzieć jak zapobiegać chorobom naszych ptaków, oraz co robić w przypadkach różnych schorzeń (choć nic nie zastąpi weterynarza o specjalizacji chorób ptasich, gdy mamy do czynienia z poważną chorobą, wymagającą leczenia czy jakichkolwiek zabiegów). Niestety przeciętny weterynarz o leczeniu ptaków egzotycznych nie ma pojęcia i bywa, że nawet się tego nie podejmuje. Dodatkową zaletą gazety jest wkładka pośrodku, gdzie czytelnicy mogą zamieszczać swoje ogłoszenia.
Jak najbardziej polecam miłośnikom i hodowcom ptakow egzotycznych. Jak już na początku wspominałam, obecnie jest to jedyne czasopismo o takiej tematyce i można jedynie cieszyć się, że prezentuje tak wysoki poziom. Osobiście od kilku lat prenumeruję "Nową Exotę", i mam całe roczniki tej gazety. Często wracam do starszych numerów, gdyż w tych gazetach zawarta jest kopalnia wiedzy- to są wąskie aspekty hodowli różnych gatunków papug, astryldów, kanarków i innych hodowanych przez nas ptaków.
Najbardziej kompetentne i zarazem właściwie obecnie jedyne czasopismo poswięcone w całości ptakom egzotycznym. Nr 5/2015 od razu zwrócił moją uwagę artykułem na temat kanarków kędzierzawych północnoholenderskich, które w zeszłym roku kupiłam i zaczynam hodować. Ciekawy jest także artykuł o marketingowym podejściu do hodowli- w końcu wszyscy hodowcy mają "nadwyżki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-12-30
Doktora Andrzeja Kruszewicza bardzo cenię i podziwiam za cały Jego dorobek związany z ptakami (oraz innymi zwierzętami- wszak to przecież Dyrektor warszawskiego zoo), a książki związane z ptakami pióra tego Autora są nadzwyczaj pomocne- zarówno dla miłośników i hodowców ptaków, jak i dla ornitologów-hobbystów czy po prostu ludzi chcących poczytać o ptakach. Gdy tylko zobaczyłam tę pozycję w katalogu wysyłkowym, zapragnęłam ją mieć- pomimo nie najniższej ceny. Książkę dostałam w końcu w prezencie na Boże Narodzenie- i od razu zabrałam się do czytania. Pięknie wydana, w formacie A4 i twardej oprawie, z fotografiami, zapowiadała się na długą lekturę. Wciągnęła mnie tak, że przed Nowym Rokiem skończyłam czytać, a przecież nie jest to okres, kiedy można siedzieć godzinami przy książce...
Książka "Moi skrzydlaci pacjenci" jest podzielona na kilka rozdziałów, z których każdy opowiada inną historię, innego ptaka, począwszy od kawki, po pelikana. Opisy perypetii związanych z ratowaniem ptaków wzbogacone są świetnymi historiami Autora, który w równie zgrabny sposób przemyca do treści garstkę wiadomości o danym gatunku- i muszę przyznać, że Panu Kruszewiczowi wychodzi to świetnie, potrafi zainteresować każdego Czytelnika, za pewne dzięki zgrabnym anegdotom opowiadającym o konkretnym gatunku- a tych Autorowi nie brakuje. Może dlatego, że w większości są to nieznane nawet miłośnikom ptaków ciekawostki- jak choćby fakt, że kawki mają swoją społeczność, a w niej "kasty", dziedziczone z pokolenia na pokolenie, sikorki są mięsożerne i gnieżdżą się w słupkach parkingowych i itp. W bardzo ciekawy sposób opisana jest także przyjaźń bociana z pelikanem a także inne zachowania bohaterów książki, ich charaktery i cechy szczególne. Czytanie "Moich skrzydlatych pacjentów" to podróż, w którą zabiera nas dr A. Kruszewicz, pozwalająca nam lepiej poznać świat kilku gatunków ptaków. Czułam lekki niedosyt- mogłabym czytać takich historii naprawdę wiele... Żałuję, że rozdziałów nie było więcej.
Gorąco polecam wszystkim miłośnikom zwierząt.
Doktora Andrzeja Kruszewicza bardzo cenię i podziwiam za cały Jego dorobek związany z ptakami (oraz innymi zwierzętami- wszak to przecież Dyrektor warszawskiego zoo), a książki związane z ptakami pióra tego Autora są nadzwyczaj pomocne- zarówno dla miłośników i hodowców ptaków, jak i dla ornitologów-hobbystów czy po prostu ludzi chcących poczytać o ptakach. Gdy tylko...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-02
Jako że jeszcze nikt się nie wypowiedział na temat tej książki, zrobię to pierwsza. W czasach PRL-owskich była to prawdziwa "biblia hodowcy kanarków"- co wiem z autopsji, gdyż mój ś.p.Dziadek był właśnie hodowcą min. kanarków (miłość do ptaków właśnie po Dziadku "odziedziczyłam w genach"). Z perspektywy czasu być może nie jest to już najlepsza książka w swojej tematyce, gdyż jak wszystko- także hodowla kanarków rozwinęła się, pojawiły się nowe mutacje barwne, rasy... Inne są realia i możliwości dzisiajszych hodowców (kto wtedy by pomyślał, że będą gotowe mieszanki jajeczne?). Nawet samo prowadzenie hodowli wygląda inaczej- ze względu na większą ilość ras np kanarków kształtnych czy śpiewających, hodowcy często przygotowują ptaki do lęgów już na początku zimy- tak, aby w sezonie wystawowym fryzury kanarków kędzierzawych były odpowiednio obfite, a śpiew samczyków ras śpiewających jak najlepszy- czyli poprzedzony odpowiednim treningem.
Prowadzę dwa fora dla hodowców ptaków egzotycznych. Różne rzeczy czytałam n.t. tej książki- a to, że przestarzała, nieaktualna, opisy chorób wręcz "szkodzą" na rzecz nowych badań... Jednak pomimo tego każdy miłośnik kanarków ma ją w swoich zbiorach.
Na pewno dużym plusem książki są bardzo bogate opisy śpiewu poszczególnych ras kanarków śpiewających- dla laika za pewne nic nie mówiące, lecz dla miłośnika kanarków- niezastąpione. W tej kwestii wiele się nie zmieniło, oprócz zmieniących się co jakiś czas wartości punktowych za poszczególne tury- żeby z tym być na bieżąco, wystarczy być w kontakcie (czy wejść na stronę) którejś z organizacji zrzeszonych w Polskiej Federacji Ornitologicznej (PFO).
Pomimo wielu nowych i dobrych książek o tematyce "kanarczarskiej"- polecam, choćby po to, żeby móc przeczytać, jak jeszcze w latach 70-80-tych hodowało się kanarki- co samo w sobie się nie zmieniło, mamy po prostu o wiele więcej udogodnień i pewne nowe "trendy". Zresztą książka ta zawiera tak szeroki zakres tematów związanych z hodowlą kanarków, że osobiście wielokrotnie skorzystałam z porad opisanych przez Pana Jankowskiego (choćby przepis na mieszankę jajeczną dla piskląt czy rady odn. postępowania z samiczką z zaparciem jaja). Dlatego też polecam każdemu, kto na poważnie zajmuje się kanarkami.
Jako że jeszcze nikt się nie wypowiedział na temat tej książki, zrobię to pierwsza. W czasach PRL-owskich była to prawdziwa "biblia hodowcy kanarków"- co wiem z autopsji, gdyż mój ś.p.Dziadek był właśnie hodowcą min. kanarków (miłość do ptaków właśnie po Dziadku "odziedziczyłam w genach"). Z perspektywy czasu być może nie jest to już najlepsza książka w swojej tematyce,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-11-18
Do mojej hodowli ptaków dołączyły niedawno ryżowce, więc chcąc dowiedzieć się o tych astryldach czegoś więcej, sięgnęłam po książkę autorstwa Krzysztofa Michała Jabłońskiego z serii "Hobby". Autor ten napisał wiele książek o zwierzętach, wzłaszcza o ptakach, i muszę w tym miejscu oddać Mu szacunek za rozległą wiedzę, jaką posiada (zawodowo Pan Jabłoński także związany jest ze zwierzętami- pracuje w warszawskim zoo). Również w tej książce omówione są wszystkie aspekty dotyczące trzymania ryżowców w hodowli domowej, poczynając od charakterystyki tych ptaków po ich wymagania dotyczące żywienia i warunków bytowych. Ciekawostką są opowieści o łatwości, z jaką ryżowce dają się oswoić. W środku znajdziemy kilka stron ze zdjęciami ryżowców formy nominalnej oraz mutacji: białej i beżowej. I właśnie jeśli o mutacje chodzi (gdyż genetyka ptasich mutacji bardzo mnie interesuje) żałuję, że Autor poświęcił temu zagadnieniu jedynie niecałe dwie strony (choć w czasach gdy pisana była książka, dostępnych było na pewno mniej form mutacyjnych niż dzisiaj). Warto tutaj jednak wspomnieć, że dowiedziałam się iż mutacja biała jest dominująca w stosunku do formy nominalnej- a to bardzo żadkie zjawisko.
Z czystym sumieniem polecam wszystkim, którzy mają lub zamierzają kupić ryżowce.
Do mojej hodowli ptaków dołączyły niedawno ryżowce, więc chcąc dowiedzieć się o tych astryldach czegoś więcej, sięgnęłam po książkę autorstwa Krzysztofa Michała Jabłońskiego z serii "Hobby". Autor ten napisał wiele książek o zwierzętach, wzłaszcza o ptakach, i muszę w tym miejscu oddać Mu szacunek za rozległą wiedzę, jaką posiada (zawodowo Pan Jabłoński także związany jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-03-29
Muszę podkreślić, że choć cykl książek o ptakach egzotycznych Autorki został wydany w latach 90-tych, osobiście wyniosłam z książki "Nierozłączki" (tak samo jak z jej poprzedniczek) więcej, niż mogłabym dowiedzieć się z książek wydawanych współcześnie, którym brak jest podstaw (a częstym "usprawiedliwieniem" słowa: "takie wiadomości można znaleźć w internecie"). Ja jednak cenię sobie słowo pisane, dlatego bardzo podobały mi się opisy wszystkich gatunków nierozłączek, zawarte w książce. Autorka musiała porządnie przygotować się do wydania tej książki (co potwierdza bibliografia)- przy każdym gatunku znajdziemy historię jego odkrycia, udomowienia, opis środowiska, w jakim dany gatunek żyje, rodzaj pożywienia, wygląd, zwyczaje lęgowe, charakter i w końcu- sytuację każdego z opisanych gatunków nierozłączek na początku lat 90-tych w hodowlach polskich i zagranicznych. Rzecz jasna, fragment dotyczący mutacji na dzień dzisiejszy byłby bogatszy, gdyż mutacji barwnych jest obecnie więcej, a i Polska nie jest już zaściankiem Europy, co sprawia, że przed hodowcami pojawiły się nowe możliwości, a w naszych wolierach fruwają coraz rzadsze gatunki i mutacje papug (oraz innych ptaków).
Warto wspomnieć także o pierwszej części książki, która zatytułowana jest "Nierozłączki w hodowli domowej". I faktycznie, poruszony jest każdy aspekt "z życia papugi": odpowiednie pomieszczenie do trzymania nierozłączek (woliery i klatki), żywienie, rozmnażanie- który to dział spodobał mi się wyjątkowo ze względu na różne ciekawostki, o których nie wiedziałam, i w końcu "Higiena i choroby" z opisem najczęściej spotykanych schorzeń i metod leczenia domowymi sposobami, czyli niezbyt inwazyjnymi, a mogącymi przynieść ptakowi ulgę.
Ciężko uwierzyć, ale w tej cienkiej książeczce nie brakuje niczego, co powinna zawierać dobra publikacja. Jest oczywiście pokazana przynależność systematyczna nierozłączki, a każdy gatunek opatrzony barwną ryciną (w przypadku gatunków, u których występuje dymorfizm płciowy, na rycinie przedstawiony jest samiec i samica, niestety brak oznaczeń, które jest które). U gatunków, wśród których utrwaliły się mutacje barwne na tyle, by wyjść spoza wąskiego grona- przedstawione są także nierozłączki poszczególnych mutacji (i tutaj przyznam, że niespodzianką dla mnie było, że w roku 1990 najwięcej mutacji barwnych w Polsce spotykało się u nierozłączki czerwonoczelnej, dzisiaj palma pierwszeństwa należy do nierozłączki Fishera i czarnogłowej.
Nie muszę chyba dodawać, że książkę polecam każdemu miłośnikowi papug, jednak w dzisiejszych czasach warto uzupełnić wiedzę dotyczącą genetyki (mutacji barwnych) i metod hodowlanych (nowocześniejszych rozwiązań) choćby poprzez fora tematyczne w internecie.
Muszę podkreślić, że choć cykl książek o ptakach egzotycznych Autorki został wydany w latach 90-tych, osobiście wyniosłam z książki "Nierozłączki" (tak samo jak z jej poprzedniczek) więcej, niż mogłabym dowiedzieć się z książek wydawanych współcześnie, którym brak jest podstaw (a częstym "usprawiedliwieniem" słowa: "takie wiadomości można znaleźć w internecie"). Ja...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-13
Podczas poprzedniej mojej opinii nie doceniłam tej książki. Tym samym, wczytując się dokładnie w rozdział o kanarkach, musiałam podwyżyć swoją ocenę dla tej książki i zedytować opinię- uznałam że dawka wiedzy o kanarkach, którą Autor zaserwował w roku 1991, zasługuje na wyróżnienie. A może ja też dorosłam, żeby zrozumieć te wszystkie tabelki zawarte w książce? (Rozdział o kanarkach jest rozdziałem dla zaawansowanych, amator może się tutaj pogubić!).
Przeczytałam wiele książek o hodowli ptaków egzotycznych, jednak kiedy tylko mam okazję- sięgam po książkę, której dotąd nie czytałam i siłą rzeczy- porównuję z przeczytanymi już publikacjami. W przypadku tej konkretnej pozycji jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, a dodam tutaj, że książka pochodzi z początku lat 90-tych XX wieku!
Solidna dawka wiedzy, zaserwowana przez Autora, zadowoli zarówno początkujących, którzy dowiedzą się wszystkiego o warunkach utrzymania i charakterach wymarzonego ptaka- papugi, astryldów, kanarka czy też nielicznych ptaków innych rzędów, które również bywają trzymane w domowej bądź przydomowej hodowli (np. przepiórka, gołąbek diamentowy i in.).
O ile jednak opisy papug, astryldów i pozostałych ptaków mogę uznać po prostu za dokładne i poprawne, swoistą perełkę stanowi w tej książce część dotycząca kanarków. Widać, iż to właśnie te małe, śpiewające ptaszki skradły serce Autora. Jestem jednak pod ogromnym wrażeniem, że w 1991 roku powstała książka opisującą takie niuanse hodowli kanarków, które nawet dzisiaj bywają omawiane na tematycznych grupach w internecie. W literaturze jest to pierwsza publikacja (nie licząc prasy fachowej, która siłą rzeczy jest na bieżąco) gdzie opisano kanarki z grupy melaniny pastelowej, przedstawiono tabelkę wd której kanarki są oceniane i grupowane na konkursach C.O.M./O.M.J. oraz omówiono ją! A żeby to zrobić, trzeba włożyć w zadanie nie tylko mnóstwo pracy, ale mieć też wiedzę o kanarkach w przysłowiowym "małym palcu". Nieskromnie przyznam, iż wątpiłam, że nauczę się jeszcze czegoś o kanarkach z jakiejś książki- a jednak! Jakiś czas temu zaczęłam zastanawiać się nad pewnym towarzyszącym podstawowej barwie faktorze, który oznaczany jest literką "S", ale w dyskusjach z innymi hodowcami zawsze słyszałam, żebym nie zawracała sobie tym głowy (!)- pomimo iż ów faktor do dziś istnieje w tabeli, którą trzeba wypełnić, zgłaszając swojego kanarka na wystawę. Faktor ten sprawia, że barwa z żółtej staje się "cytrynowa", a z czerwonej- ogniście czerwona. Pan Paweł Pogodała- za co mu ogromnie dziękuję- jest pierwszą osobą, która zmierzyła się z tym zagadnieniem i opisała je. Znalazłam odpowiedź na problem, który męczył mnie od kilku lat i mam teraz świadomość, że moje rozumowanie szło dobrym torem- duża satysfakcja. Jednak nie będę opisywać tak zawiłych tajników hodowli- natomiast z całego serca pragnę uświadomić właścicielom i hodowcom kanarków, że nie zawsze te najnowsze książki są tymi najlepszymi. Rzecz jasna, mutacje które były w tamtym czasie uznane (a których w Polsce można było szukać na darmo) są opisane dokładnie, Autor nie pomija takich "szczegółów" jak geneza powstania mutacji oraz sposób dziedziczenia. Tłumaczy, które odmiany kanarków z grupy melanin klasycznych można łączyć z jakimi melaninami tzw. pastelowymi- co w tamtym czasie musiało być wielką nowością, gdyż nawet dzisiaj niektóre mutacje są u nas nieosiągalne i gdy ktoś chce zakupić ptaki np. phaeo, musi "jechać na zakupy" do Włoch. Tym większy szacunek dla Autora! Owszem, ktoś mógłby się przyczepić i pomyśleć skąd gwarancja, że uwagi są napisane przez p.Pogodałę, a nie "przepisane" ze standardów C.O.M.-owskich? Napiszę tyle: wystarczy przeczytać! Autor po prostu zna te ptaki jak własną kieszeń. Jedyne, co mi się nie podobało- w końcu coś musiało- to tablice barwne zamieszczone w książce, przedstawiające różne warianty kolorystyczne kanarków (mniej to się rzuca w oczy u innych ptaków). Rozumiem, że w 1991 roku (a nawet dzisiaj) ciężko- jeśli nie niemożliwie- było zdobyć zdjęcia takiej ilości kombinacji kanarków, jednak barwy w niektórych przypadkach są nieco przejaskrawione i nie przypominają w efekcie ptaka, którego mają przedstawiać. Lecz cóż to znaczy przy takiej dawce wiedzy i książce, która jest po prostu napisana rzetelnie? (Przypomnę może przepiękny album w formacie A4, który opiniowałam jakiś czas temu- o tematyce tej samej, z pięknymi zdjęciami, rzadkimi ptakami na zdjęciach i tyloma błędami, że zrezygnowałam z wymieniania ich, kiedy postanowiłam zaopiniować książkę. Skromna, ilustrowana rycinami książka autorstwa Pawła Pogodały, powstała ponad 25 lat temu to przy tamtym- skąd inąd efektownie się prezentującym albumie- prawdziwy skarb. Wszystkich miłośników kanarków gorąco namawiam, a raczej ujmę inaczej- to powinna być lektura obowiązkowa każdego hodowcy kanarków. Polecam z wielką przyjemnością. Brawo, Panie Pawle Pogodała!
Podczas poprzedniej mojej opinii nie doceniłam tej książki. Tym samym, wczytując się dokładnie w rozdział o kanarkach, musiałam podwyżyć swoją ocenę dla tej książki i zedytować opinię- uznałam że dawka wiedzy o kanarkach, którą Autor zaserwował w roku 1991, zasługuje na wyróżnienie. A może ja też dorosłam, żeby zrozumieć te wszystkie tabelki zawarte w książce? (Rozdział o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-01-13
Książka H.Ziętka jest właściwie niewielkim leksykonem ptaków wystepujących w naszych hodowlach z rodzin papug, astryldów, oraz wróblowych (oraz po trzy gatunki małych kuraków i pięć gołębi)- w książce opisanych jest m/w 60 gatunków ptaków.
Porad tzw. ogólnych jest niewiele- jak Autor pisze, tego typu informacje "można znaleźć w specjalistycznej literaturze lub na profesjonalnych stronach internetowych"- takie zdanie trochę mnie dziwi, gdyż przynajmniej podstawy powinny zostać opisane. W większym stopniu należałoby poświęcić miejsca na ogólne zagadnienia dotyczące hodowli ptaków- zasady zoohigieny, żywienia, rozmnażania (w tym genetyki- a na ten temat jest zaledwie strona czy dwie, nic nie mówiące laikowi- wyjaśnienie czym jest mutacja recesywna sprzężona z płcią oraz- jedynie w tym kontekście- szpalt, podczas gdy innych informacji brak, w tym tych najbardziej podstawowych, od których należaloby zaczynać "przygodę z genetyką". Jeżeli już tych- wcale nie tak łatwych informacji zabrakło, wypadałoby chociaż zamieścić informacje o typach mutacji- w dzisiejszych czasach jednak to wszystko można znaleźć w internecie (niekoniecznie na stronach polecanych przez Autora). W tym małym rozdzialiku o genetyce mam wrażenie że sam Autor nie do końca zna temt, i dlatego troszke zaczął od tylniej strony- wszystko to jest wytłumaczone nie dość że bardzo wybiorczo, to jedynie szczątkowo i do tego ze dwa terminy (szpalt i cos jeszcze, przy czym definicja szpalta nie do ko,nca wydaje mi się poprawna- a już na pewno nieprawdą jest, że szpaltami są tylko samce mutacji recesywnych sprzężonych z płcią- mogą być nimi i samiczki, ale w wypadku mutacji recesywnych autosomalnych- a tej informacji już zabrakło).
Moją uwagę zwróciło także kilka zamieszczonych zdjęć, na których widać, jak plasterek jabłka włożony jest pomiędzy oczka siatki- wystarczy poszukać odpowiednich informacji, by wiedzieć, że tak podawane jabłko wchodzi w reakcję z metalem z którego zrobiona jest siatka (dotyczy to też szczebelków klatek), a szkodliwe substancje które zawiera tak podany owoc gromadzą się w organach ptaków. Warto dodać, że owoce i warzywa podajemy w deserówkach.
Plusem jest ładna szata graficzna, duża ilość fotografii i estetyczne wydanie. Jak już pisałam, Autor skupił się na opisaniu gatunków różnych egzotycznych ptaków (wcale nie tych najpopularniejszych, gdyż na pewno więcej mamy np w hodowlach wiele gatunków papug, których opisu nie ma w książce, są za to opisane rzadko spotykane gatunki astryldów, za to zabrakło mi kilku tych spotykanych średnio często- np amadyny czerwonogłowej (Amadina erythrocephala).
Opisowi kanarków moim skromnym zdaniem należałoby poświęcić nieco więcej miejsca, niż tyle samo, co każdemu innemu gatunkowi- nie tylko ze względu na popularność kanarków, ale na szerokość zagadnienia, jakie obejmuje hodowla tego gatunku (jednak niemal to samo możnaby powiedziec i o zeberce, i papużce falistej- tak więc może być to moja własna opinia, jako miłośniczki kanarków...). Niestety brak tu wymienienia szeregu ras, nawet podziału kanarków na śpiewające, kolorowe i kształtne- co np. przy pokazaniu kilku mutacji barwnych ryżowca jednak rzuca się w oczy (a kanarki oprócz mutacji barwnych mają też cały szereg ras śpiewających czy posturalnych). Brak nawet wzmianki na temat, że kanarki oprócz różnych typów upierzenia (u kształtnych przedstawicieli gatunku) mają także- zależnie od rasy- różną wielkość- od 11cm u mini-borderów czy miniatury hiszpańskiej, do ponad 20cm u trębacza paryskiego czy giganta włoskiego (AGI). Także (dalej-przy kanarkach) podany rozmiar obrączki nie jest prawidlowy- 3,0mm (w rzeczywistosci dla śpiewających i kolorowych jest to 2,9mm, u kształtnych- w zależności od rasy oscyluje nawet do 3,3mm wd zaleceń COM). Wydawałoby się, że to drobiazg, jednak za ciasna obrączka może spowodować uraz, a nawet utratę nogi (tak samo jak za duża, która też nie jest dobrym rozwiązaniem).
Pomimo wszystkich tych uwag, myślę że debiut Pana Ziętka jest udany (choć nie da się ukryć, że przebija z książki slabość do astryldów ;) ). Samo wydanie książki w czasach "internetów"- blogów, for i grup, już jest sukcesem (choć Autor sam poleca kilka for internetowych- niekoniecznie tych najlepszych).
Podsumowując- daję 6/10, czyli "dobry"- chyba dostatecznie uzasadniłam ocenę.
Książka H.Ziętka jest właściwie niewielkim leksykonem ptaków wystepujących w naszych hodowlach z rodzin papug, astryldów, oraz wróblowych (oraz po trzy gatunki małych kuraków i pięć gołębi)- w książce opisanych jest m/w 60 gatunków ptaków.
Porad tzw. ogólnych jest niewiele- jak Autor pisze, tego typu informacje "można znaleźć w specjalistycznej literaturze lub na...
2016-11-12
Tę książkę, w zestawie z nagranymi już odgłosami, wydawanymi przez wszystkie opisane gatunki, dostałam od Rodziców po ich powrocie ze Szkocji. Opisane tutaj gatunki to mieszkańcy Wysp Brytyjskich i ptaki, które na Wyspach pojawiają się okresowo. Niektóre z nich to te same ptaki, które możemy zaobserwować w Polsce, inne- są dla nas zupełnie egzotyczne- oczywiście mam na myśli egzotyczne gatunki, występujące na dalekiej północy. Opisano tu ponad 180 gatunków, przy czym każdemu z nich poświęcono całą stronę, na górze opisu zamieszczając wysokiej jakości zdjęcia poglądowe (i małe rysunki, w przypadku gdy konkretny gatunek zmienia upierzenie w zależności od wieku czy pory roku. Opisy są dokładne, oprócz wszystkich niezbędnych informacji, zawierają także ciekawostki charakterystyczne dla opisywanego gatunku. Brakuje mi tutaj jedynie dokładnych danych dotyczących rozmnażania (takich szczegółów jak: ile jaj znosi samica, jaki jest czas inkubacji, jak długo młode pozostają pod opieką rodziców itp), ale przypomnę, że jest to leksykon, stworzony by rozpoznawać przy jego pomocy napotkane ptaki, a nie silenie się na opis wszystkich aspektów dotyczących danego ptaka, tak, że w rezultacie opis- z powodu ograniczonego miejsca, jest chaotyczny.
Rozpoznanie ptasich gatunków ma ułatwić dodane do książki urządzenie z nagranymi odgłosami dla każdego z opisanych gatunków (często jest to np śpiew i nawoływanie lub tzw "dźwięk alarmowy").
Gorąco polecam tym, którzy wybierają się do Wielkiej Brytanii i lubią obserwować ptaki (książka ma poręczny format i można zabrać ją na każdą wyprawę) a także ornitologom-pasjonatom- każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Mnie osobiście zadziwiły dźwięki wydawane przez niektóre ptaki-zupełnie inaczej je sobie wyobrażałam.
Jeżeli chodzi o wykonanie, "noblesse oblige", a więc nie można się do niczego przyczepić. Książka jest szyta, wydrukowana na kredowym papierze, w sztywnej, twardej okładce, ukrywającej urządzenie z nagranymi głosami ptaków.
Tę książkę, w zestawie z nagranymi już odgłosami, wydawanymi przez wszystkie opisane gatunki, dostałam od Rodziców po ich powrocie ze Szkocji. Opisane tutaj gatunki to mieszkańcy Wysp Brytyjskich i ptaki, które na Wyspach pojawiają się okresowo. Niektóre z nich to te same ptaki, które możemy zaobserwować w Polsce, inne- są dla nas zupełnie egzotyczne- oczywiście mam na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-01
"Kanarki" Michała Jabłońskiego są bardzo dobrą pozycją. Jeśli chodzi o wydanie broszurowe tak obszernego tematu (a znając Pana Michała osobiście z szeregów Polskiego Związku Ornitologicznego, mogę potwierdzić, że miałby o wiele więcej do napisania- gdyby tylko mógł) myślę, że nie można było lepiej pisać tematu hodowli kanarków, mając ograniczoną ilość stron, co wymaga "poświęcenia" niektórych zagadnień (tych dla hodowców z pewnym już doświadczeniem) na rzecz rzetelnego poradnika, w którym zawarto każdy aspekt "z życia kanarka", skierowany do jego opiekuna. Oprócz opisania wymagań dot. klatek, żywienia, opieki i wszystkiego, czego potrzebuje kanarek, by móc się czuć komfortowo w naszym domu, Autor świetnie opisał rozdział o lęgach kanarków (niestety z tego co zauważyłam- często kopiowany na różnych stronach www rzekomych hodowców), znalazł także kilka stron, by w skrócie chociaż (jako ciekawostkę może podam fakt, iż standardy hodowlane dla kanarków choćby śpiewających są grubsze niż cała ta książka) opisać rasy kanarków i różnice pomiędzy nimi, a także cechy charakterystyczne, oczywiście (przypuszczalnie z ograniczonego braku miejsca) skupiając się na tych rasach, które w Polsce są hodowane albo chociaż znane w kręgu osób zainteresowanych (gdyż ras kanarków jest obecnie o wiele więcej, w każdej z trzech opisanych grup- tzn śpiewających, kolorowych i kształtnych). Świadczy to o rozległej wiedzy Autora. Na uwagę zasługuje także rozdział o bastardach, czyli mieszkańcach kanarków z ptakami z rodziny łuszczaków, wśród których niektóre hybrydy są bardzo atrakcyjne i w środowisku hodowców cenione, a nieraz bardzo drogie. Pan Jabłoński opisuje wiele kombinacji par rodzicielskich.
Spokojnie i z czystym sumieniem polecam tę książkę początkującym hodowcom i miłośnikom kanarków.
Jeżeli chodzi o ocenę, pomimo całej mojej sympatii i szacunku dla hodowcy z tak dużym doświadczeniem nie mogę dać więcej niż 7 na 10 "gwiazdek", gdyż obecnie na rynku mamy już literaturę na równie dobrym poziomie merytorycznym, jak i zawierającą więcej informacji choćby o rasach czy podstawach genetyki potrzebnych do przemyślanego łączenia ptaków w pary. (zarówno jeśli chodzi o łączenie poszczególnych ptaków w pary. Tych informacji zabrakło mi w książce, a rozpisanie, jakie są efekty łączenia różnych mutacji barwnych możnaby przedstawić choćby w tabelce, jeśli chodzi o cztery najbardziej znane warianty kanarków podzielonych ze względu na odmianę melaninową. Pomimo tych wszystkich uwag dla osoby początkującej ta książeczka będzie wystarczającą dawką wiedzy- nie zawiera błędów które mogą odbić się na kanarkach (a widziałam już różne "kwiatki"), za to pozwoli osobie zainteresowanej skupić się na dziedzinie, która go najbardziej interesuje. Z czystym sumieniem mogę polecić "Kanarki" J. M. Jabłońskiego.
"Kanarki" Michała Jabłońskiego są bardzo dobrą pozycją. Jeśli chodzi o wydanie broszurowe tak obszernego tematu (a znając Pana Michała osobiście z szeregów Polskiego Związku Ornitologicznego, mogę potwierdzić, że miałby o wiele więcej do napisania- gdyby tylko mógł) myślę, że nie można było lepiej pisać tematu hodowli kanarków, mając ograniczoną ilość stron, co wymaga...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to1991
Jedna z moich pierwszych książek o tematyce jaką są zwierzęta. Państwo Hanna i Antoni Gucwińscy, znani z programów nadawanych w latach 80-tych "Z kamerą wśrod zwierząt", tym razem prezentują swoich pupili w książce, wraz z wieloma ciekawymi historiami i anegdotami o poszczególnych gatunkach. Dodatkową atrakcją książki, która jest ładnie wydana- twarda błyszcząca okładka, wysokiej klasy papier- co było pewną odmianą po książkach wydawanych w latach 80-tych- są piękne zdjęcia z wrocławskiego zoo, zarówno kolorowe, jak i czarno-białe, pojawiające się w mniejszym formacie, w trakcie czytania o danym zwierzęciu. Pozycja ta jest na pewno świetną książką, którą można czytać samemu, a nawet razem z dziećmi i wprowadzać je w świat zwierząt. Starsze dziecko, interesujące się zwierzętami, spokojnie może książkę przeczytać samo (choć bynajmniej nie jest to książka skierowana do dzieci!- wspominam o tym jedynie dlatego, że sama byłam ok.10-cio letnią dziewczynką, gdy czytałam tę książkę). Ciekawa jestem, jak teraz bym ją odebrała.
Jedna z moich pierwszych książek o tematyce jaką są zwierzęta. Państwo Hanna i Antoni Gucwińscy, znani z programów nadawanych w latach 80-tych "Z kamerą wśrod zwierząt", tym razem prezentują swoich pupili w książce, wraz z wieloma ciekawymi historiami i anegdotami o poszczególnych gatunkach. Dodatkową atrakcją książki, która jest ładnie wydana- twarda błyszcząca okładka,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-04-19
Pomimo prawie stu lat od ukończenia tej książki, wbrew pozorom pozostaje ona ciągle aktualna, jesli chodzi o ogólne aspekty dotyczące obserwowania ptaków (szczegolnie podobał mi się fragment na temat prowadzenia notatek- coś takiego w dzisiejszych czasach za pewne nie jest stosowane przez prawdziwych ornitologów, nie mniej ma to sens i pozwala zauważyć np zmiany w ekosystemie- ja na swoj użytek od pewnego czasu prowadzę obserwacje dotyczące inwazji krukowatych: wron, gawronów, srok, kawek, co zwiazane jest z wytrzebieniem w mojej okolicy populacji wróbli, a nawet zmniejszenia liczby gołębi- tym bardziej jestem skłonna docenić tego typu notatki). Oprócz tego książka zawiera wiele rad dla początkujących mniej lub bardziej obserwatorów ptaków, a także wiele ciekawostek ich dotyczących.
Jedyne, co odrobinę razi, to język- niestety moje wydanie jest z roku 1950, a więc "koledzy towarzysze" powtarza się na każdym kroku ;). Ale jednocześnie jest to też pamiątka po ś.p.Dziadku, więc na te "pamiątki" po byłym ustroju patrzę z przymrużeniem oka.
Pomimo prawie stu lat od ukończenia tej książki, wbrew pozorom pozostaje ona ciągle aktualna, jesli chodzi o ogólne aspekty dotyczące obserwowania ptaków (szczegolnie podobał mi się fragment na temat prowadzenia notatek- coś takiego w dzisiejszych czasach za pewne nie jest stosowane przez prawdziwych ornitologów, nie mniej ma to sens i pozwala zauważyć np zmiany w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-05-27
Niewątpliwie jedna z bardziej efektownych i aktualnych publikacji o tematyce hodowli ptaków egzotycznych i europejskich, jaka została dotąd wydana w Polsce.
Wrażenie na pewno robi wygląd książki- trochę mniejsza niż A4, w twardej oprawie, kartki z kredowego papieru z dużą ilością zdjęć.
Opisy gatunków dokładne, Autor korzystał z wielu publikacji, dzięki czemu książka jest napisana rzetelnie (nie ma bowiem hodowcy, który równie dobrze znałby się na kanarkach, co na gołębiach egzotycznych i w dodatku- na astryldach i drozdach). Bogata bibliografia podana jest na końcu książki i są to dzieła znanych postaci w światku ornitologów. Niby wszystko pięknie... Książka idealna. A jednak mam zastrzeżenia. Nieskromnie przyznam, że mając już jakąś wiedzę na temat kanarków i astryldów (oraz nieco mniejszą nt. papug), w oczy rzuciło mi się kilka rażących pomyłek, głównie przy oznaczaniu mutacji przedstawionych na zdjęciach (i mam tutaj na myśli tylko te gatunki, na których się znam- u reszty mogę jedynie podejrzewać, że coś jest błędem, znając ogólne cechy pewnych mutacji- np izabelowatej czy typu ino). Szkoda, gdyż zdjęcia w tej książce są naprawdę piękne, w niektórych przypadkach pokazują odmiany trudne do zdobycia dla przeciętnego hobbysty. Niestety, w wielu przypadkach są one źle opisane, a w innych- została zastosowana dziwna nomenklatura (w prawdzie zrozumiała, lecz nieużywana przez miłośników ptaków jako nie do końca poprawna). Błędów tych jest stanowczo za dużo, ale kilka z nich dla przykładu przytoczę. Na stronie 34-ej mewki japońskie opisane jako przykład typowych ziarnojadów, podczas gdy są to astryldy. Na stronie 10-tej forma mutacyjna aleksandretty obrożnej opisana jako nominalna (dzika). W opisie łąkówek turkusowych jako mutację z kolei pokazano inny gatunek rodzaju Neophema (czyli łąkówki i lilianki). Ponadto sposób pisania nazw- nazwa łacińska jest pierwszą, natomiast polska- w nawiasie (a powinno być dokładnie odwrotnie wd międzynarodowej nomenklatury). Z innej bajki- na stronie 12-ej w rozdziale o pielęgnacji ptaków, zdjęcie ryżowca mutacji białej i samic zeberek marmurowych- ryżowiec że zdjęcia ma okropnie przerośnięte pazurki, co razi, a mając na uwadze w jakim dziale umieszczono zdjęcie budzi to zdziwienie. Dużo błędów w opisie zdjęć kanarków, szczególnie melaninowych (ciemnych, z pigmentami zawartymi w piórach)- choćby agat czerwony opisany jako "brązowy" (w rzeczywistości nie ma kanarków "brązowych", lecz brunatne, "brązowe" to skrót od kanarków czarno-czerwonych, z czym jednak kłóci się wygląd ptaka- rysunek skrzydeł i inne melaninowe znaczenia). Z kolei "czarny onyks czerwony nieintensywny" to- jeśli chodzi o lipochrom (podstawę)- czerwona mozaika, nie czerwony (w prawdzie tutaj różnica polega na typie tzw. intensywności, czyli rozłożenia ziaren barwnika czerwonego- lipochromu- w piórach kanarka: u intensywnych są one rozłożone gęściej, gdyż pióro tych kanarków jest węższe, nieintensywne mają ziarna lipochromu rozłożone rzadko na szerokim piórze, natomiast mozaika ma lipochrom rozłożony w określonych miejscach, przy czym samce mają te obszary bardziej rozległe niż samice- jednak intensywność upierzenia kanarków jest tak obszernym tematem, że bywa tematem długich dyskusji. Mozaiki mogą występować też w "wersji" żółtej- jest to pozostałość po przodku tych kanarków, którym był bastard ze związku kanarzycy i czyża Magellana.
Kolejne błędy przy opisach zdjęć kanarków: nie ma czegoś takiego jak "izabelowaty satynet z białym" (str.106)- ptak że zdjęcia wygląda na izabelę pastelową albo nawet zwykłą izabelę o białej podstawie, jednak zapis aż krzyczy... (a jeśli chodzi o melaninę- "satynet" to jest mutacja która nie występuje razem z mutacją izabelowatą w fenotypie). Nie wiem także co oznacza termin "czerwony ROAN brązowy phaeo"- zdjęcie pokazuje ptaka mającego coś z phaeo, przy tym chyba białoskrzydłego (o czerwonej podstawie). Również przy zeberkach niemal co drugie zdjęcie opisane jest źle (nie ma nawet sensu wymieniać). Podobnie przy papużkach falistych błędów tych jest o wiele za dużo- i to zarówno w podpisach zdjęć, jak i fragmencie opisującym mutacje barwne papużek falistych. Nie ma np mutacji "szarej" jeśli chodzi o prążkowanie, jest za to szaroskkrzydła, a termin "szara" odnosi się do koloru podstawy. Nie ma także czegoś takiego jak "fioletowe falowanie"! (Jest to efekt kombinacji mutacji falistości- prawdopodobnie jasnoskrzydła lub spangle opalowa- inna sprawa, że konkretna papużka nie ma w sobie genu fioletowego (!), ma za to gen przyciemniający kolor podstawy- inaczej mówiąc, jest to kobalt (akurat kobalty są najlepsze do łączenia z osobnikami z genem fioletowym, gdyż u nich barwa ta jest najwyraźniejsza- niestety nie dotyczy to ptaszka z fotografii). Paraniebieskie, o których już od jakiegoś czasu jest dość głośno wśród hodowców falistych, potraktowane zostały dosłownie "po macoszemu". Pominę już to, że nie wspomniano nawet że występują trzy różne typy mutacji paraniebieskiej, różniące się pomiędzy sobą dość znacznie dla wprawionego oka, to tutaj nawet nie pada nazwa "paraniebieskie", a "żółtolice"(!)- co wzięło się nie wiadomo skąd (owszem, istnieją bardzo rzadkie jeszcze faliste czarnolice, ale obszar zmiany koloru w obrębie twarzowym papugi jest tam inny- zresztą wątpię żeby stąd Autor czy tłumacz wziął tę dziwną nazwę... Przypuszczam że jest to przetłumaczona nazwa Yellowface, jednak wśród hodowców nikt nie tłumaczy nazw papużek paraniebieskich (Creamface, Yellowface i Goldenface). A szkoda, bo paraniebieskie papużki faliste w kombinacji z innymi mutacjami dały tak znane i piękne odmiany jak Rainbow czy Painted- polecam poszukać w internecie zdjęć tych ptaków. Jeśli chodzi o szeki, przy zdjęciu wypadałoby dodać, że jest to szek dominujący jednofaktorowy zielony- dwufaktorowy wygląda jak ptak żółty z wyjątkiem zielonej plamy nad kuprem (niebieski- jak biały z plamą niebieską lub inną, zaliczaną do mutacji niebieskich- fioletową, szarą czy niebieską z jednym lub dwoma faktorami mutacji przyciemniającej upierzenie- kobalt lub mauve), natomiast recesywny wugląda już zupełnie inaczej (!), nie wspominając o mechanizmie dziedziczenia mutacji, który opisuje sama nazwa mutacji. Brak jest także informacji o tym, jak poszczególne mutacje falistości wpływają na kolor podstawy- a dla osoby zaczynającej przygodę z hodowlą często są to bardzo istotne informacje (wiele mutacji prążkowanie powoduje rozmycie koloru podstawy nawet o ponad połowę- wypadałoby przynajmniej wspomnieć, które mutacje działają w ten sposób). Podobnie jest w wypadku nimf- Autor najwyraźniej nie wie nic o istnieniu mutacji białogłowej, bladogłowej czy cynamonowej, a lutino nazywa "żółtą". Co ciekawe, błędy w opisach jakby "powtarzają się", co pozwala wysnuć wnioski co do braku wiedzy Autora w pewnych kwestiach- szczególnie jeśli chodzi o papugi (które same w sobie zostały potraktowane po sierocemu- dziwny nieco dobór gatunków, np jest opis papugi z rodzaju zwisogłówek, o których jeszcze nie słyszałam, by były dostępne poza ogrodami zoologicznymi, natomiast nie ma nawet jednego gatunku wróbliczki- z których to hoduje się osiem gatunków, a cztery są wręcz dość często spotykane.) Przy papugach sporo jest także niedopowiedzeń (choćby brak informacji o dwóch podgatunkach żako czy aleksandretty obrożnej afrykańskiej i azjatyckiej). Barnard nazywany jest rozellą (ustalono, że nie jest to prawidłowe), katarzynka zamiast ajmarką prążkowaną czy stokówką, ma tutaj drugą nazwę: "papużka prążkowana" (i tutaj znów złe opisy mutacji- szara to "fiołkowa", żółta czarnooka- "lutino"). Rubino (np przy liliankach, jeśli jesteśmy przy mutacjach typu INO) to najwyraźniej nieznany autorowi termin. Jeżeli nie zna się mutacji, czy nie lepiej napisać "papugi gatunku (...) różnych mutacji barwnych"? Poprzez całe to silenie się na nazywanie różnych gatunków "fachowymi" terminami mutacji ksiąźka bardzo straciła w moich oczach- pozostaje pytanie, czy winny jest Autor, czy tłumacz? To jest bardzo wąska specjalizacja, łatwo o pomyłkę, nawet hodowcy ptaków ozdobnych też nie znają się na mutacjach wszystkich gatunków, ale przy tak bogatym materiale zdjęciowym aż się prosi, by ksiąźka zawierała równie pożyteczne informacje nt. pokazanych odmian! Duży nakład pracy, piękne zdjęcia (gdyby nie czytać opisów), porządne wydanie- mogłoby być rewelacyjnie, wybitnie wręcz, a tymczasem... niestety, w obecnym wydaniu, bez korekty, publikacja ta może bardziej zaszkodzić początkującym hodowcom, aniżeli im pomóc i wzbogacić ich wiedzę. Z tego też powodu tak trudno jest mi ocenić tę książkę, jak również zdecydować, czy ją polecić. Napiszę więc zupełnie subiektywnie- mnie błędne opisy zdjęć drażniły, ale całość wynagradzały piękne zdjęcia, które wystarczyłoby prawidłowo opisać i zmienić fragment o mutacjach gatunku (czy może przetłumaczyć poprawnie?- tego się pewnie nie dowiem). Mam wrażenie, jakby Autor próbował na siłę pisać o gatunkach, które ledwo co zna- jest to duży błąd.
Polecam tym, którzy mają już jakieś doświadczenie w hodowli ptaków egzotycznych- na pewno dostrzegą tak oczywiste błędy i docenią piękne ptaki na zdjęciach. Osobom, które na podstawie tej książki chcą uczyć się rozróżniać mutacje ptaków- stanowczo odradzam! A szkoda, bo zebrano tu piękne zdjęcia, np. zeberki Triple Black (opisanej oczywiście inaczej) czy wiele, wiele innych. Podoba mi się fakt, iż Autor odważył się napisać o rzadszych mieszkańcach wolier- szpakach, kosach, drozdach, kardynałach, szlarnikach i innych- niestety nie umiem tych wiadomości ocenić (oby nie było tak jak w przypadku kanarków, astryldów i papug). Szkoda że potencjał książki nie został wykorzystany.
Niewątpliwie jedna z bardziej efektownych i aktualnych publikacji o tematyce hodowli ptaków egzotycznych i europejskich, jaka została dotąd wydana w Polsce.
Wrażenie na pewno robi wygląd książki- trochę mniejsza niż A4, w twardej oprawie, kartki z kredowego papieru z dużą ilością zdjęć.
Opisy gatunków dokładne, Autor korzystał z wielu publikacji, dzięki czemu książka...
2008-06
Zarówno zeberki, jak i mewki, należą do rodziny astryldów, i są w naszych domach najczęściej spotykanymi gatunkami tej- jakże licznej, rodziny. Powodem takiej popularności tych niedużych ptaszków, są ich nieduże wymagania, łatwa pielęgnacja i fakt, że nawet początkujący hodowca przy minimalnym nakładzie pracy stworzy warunki, w których ptaki te odbędą lęgi. Wszystkie wiadomości z zakresu warunków bytowych, żywienia, rozrodu, a nawet chorób, są w tej książce poruszone i opisane na tyle dokładnie, na ile pozwala objętość książeczki. Obydwa gatunki- zeberka (Taeniopygia guttata) i mewka (Lonchura striata domestica) są dokładnie opisane, co- jak na tak cienkie wydanie- jest plusem dla Autora. Podoba mi się również opisanie z grubsza (w kilku słowach, ale zawsze) najpopularniejszych mutacji i odmian barwnych (kombinacji mutacji) obydwu gatunków ptaków. Szkoda tylko, że Autor nie dodał, iż zeberka np "kremowa" to kombinacja mutacji beżowej i srebrnej dominującej, co jest dość ważne (przy doborze par hodowlanych). "Na plus" natomiast należy uznać opisanie sposobu dziedziczenia poszczególnych mutacji- dominującego lub recesywnego (przy kombinacjach jest to oczywiście bardziej skomplikowane).
Polecam tę książkę początkującym hodowcom mewek i zeberek, będzie także dobra dla starszych dzieci interesujących się ptakami. Natomiast doświadczeni hodowcy raczej nie znajdą tutaj niczego, czego by nie wiedzieli.
Zarówno zeberki, jak i mewki, należą do rodziny astryldów, i są w naszych domach najczęściej spotykanymi gatunkami tej- jakże licznej, rodziny. Powodem takiej popularności tych niedużych ptaszków, są ich nieduże wymagania, łatwa pielęgnacja i fakt, że nawet początkujący hodowca przy minimalnym nakładzie pracy stworzy warunki, w których ptaki te odbędą lęgi. Wszystkie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W numerze 2/2019 mojego ulubionego czasopisma nie znalazłam niestety nic o ptakach które sama hoduję, jednak kilka artykułów zainteresowało mnie. Najbardziej chyba opis kanarka rasy Stafford, który w naszym kraju jest właściwie niespotykany, ciężko też znaleźć mi było dotąd informacje o nim. Jednak wyobrażałam go sobie zupełnie inaczej, myślałam też że jest to starsza rasa.
Drugim ciekawym (dla mnie) artykułem okazał się ten o rozellach słomkowych. Już jakiś czas temu zainteresował mnie ten gatunek rozelli, dziwi mnie tylko, dlaczego jest tak mało popularny. Rozella słomkowa podoba mi się znacznie bardziej niż np. królewska, żółtolica i tak samo jak białolica. W artykule opisano tryb życia tego gatunku w Australii, jego wymagania w niewoli, przedstawiono także na zdjęciach wyhodowane mutacje barwne (oraz transmutację, z czerwoną głową i podogoniem). Jako że jest to ptak, którego w Polsce może posiada kilka osób, z ciekawością dowiedziałam się więcej na temat niedocenianego gatunku rozelli.
Muszę jednak przyznać, że w innych numerach było więcej ciekawych dla mnie artykułów, tak więc zabieram się za numer 3/2019, który niedawno dostałam.
Oczywiście moje uwagi są subiektywne- jako źródło wiedzy "Nowa Exota" jest najbardziej aktualnym i kompetentnym źródłem, jakie istnieje, polecam je więc zarówno początkującym hodowcom, jak i tym bardziej zaawansowanym.
W numerze 2/2019 mojego ulubionego czasopisma nie znalazłam niestety nic o ptakach które sama hoduję, jednak kilka artykułów zainteresowało mnie. Najbardziej chyba opis kanarka rasy Stafford, który w naszym kraju jest właściwie niespotykany, ciężko też znaleźć mi było dotąd informacje o nim. Jednak wyobrażałam go sobie zupełnie inaczej, myślałam też że jest to starsza...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to