-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2020-12-26
2017-01-14
„Wiesz, ja też kiedyś miałam marzenia. Ale gdzieś po drodze zniknęły. Zanim cię poznałam. Zabiłam je. Zniszczyłam je i wyrzuciłam. Jak organ wewnętrzny, który już nie jest potrzebny i który usuwa się z ciała.”
Moja opinia: Zacznę od tego, że uwielbiam styl pisania Murakamiego. Jest on bowiem wyjęty jakby z innej szuflady, z innego świata. Przez jego książki się płynie, a słowa niosą Cię jakby były falami na oceanie. Lubię dobór wyrazów, jakich używa ten autor, aby przekazać ten magiczny element, który za każdym razem odnajduję. W tych pozycjach, na początku zazwyczaj emanuje spokój. Potem jednak wszystko uderza w Czytelnika z podwójną siłą. Tak było i tym razem.
Odebrałam tę książkę nieco osobiście, ponieważ sama jestem jedynaczką i po części rozumiałam wykreowanych bohaterów. Szczerze powiedziawszy, z każdą przewracaną kartką zdawałam sobie sprawę, że jest to dla mnie zbyt osobista opowieść. Kiedy w pewnym momencie, coś sobie uświadomiłam, to miałam nawet ochotę rzucić tę książkę w kąt i o niej zapomnieć. Nie zrobiłam tego. Nie żałuję tej decyzji.
Nie polubiłam głównego, męskiego bohatera ani jego sposobu na życie. Nie polubiłam również zakończenia. Będę jednak myślała o "Na południe od granicy, na zachód od słońca", ponieważ to po części książka o mnie.
„Wiesz, ja też kiedyś miałam marzenia. Ale gdzieś po drodze zniknęły. Zanim cię poznałam. Zabiłam je. Zniszczyłam je i wyrzuciłam. Jak organ wewnętrzny, który już nie jest potrzebny i który usuwa się z ciała.”
Moja opinia: Zacznę od tego, że uwielbiam styl pisania Murakamiego. Jest on bowiem wyjęty jakby z innej szuflady, z innego świata. Przez jego książki się płynie, a...
2017-02-05
"Człowiek ma tyle lat, na ile się czuje, i te lata się liczą, a nie metryka."
Moja opinia: Już pierwsze zdanie w tej książce, sprawiło że przeszła mnie gęsia skórka. Domyśliłam się, że pomimo niewielkiej objętości, będzie to historia trudna w odbiorze. Dziewięćdziesięcioletni facet, który nie ma żony, ponieważ większość swojego życia spędził w towarzystwie prostytutek, mówi zresztą sam za siebie. Do tego dochodzi jego chęć współżycia z małoletnią dziewicą. No cóż, ta pozycja wywołała we mnie początkowo obrzydzenie. Zarówno tymi wszystkimi erotycznymi fragmentami, jak i zwyczajnym wychwalaniem męskich podbojów seksualnych. Autor nazywa wszystko po imieniu, a podejmowana przez niego tematyka sprawiła, że byłam oburzona. No bo jak to, taka różnica wieku i w ogóle. Miałam ochotę odłożyć książkę na półkę co najmniej kilka razy. Chciałam jednak, aby to pierwsze spotkanie z Marquezem zakończyło się pomyślnie, dlatego czytałam dalej i starałam się odnaleźć jakieś drugie dno. Po części jest to zatem książka o książkach. Pojawia się w niej bowiem sporo różnych tytułów. Po części to książka o miłości, która nie wybiera ani miejsca, ani czasu. Nie zmieniło to jednak tego, że jest to jedna z tych pozycji, które wywołały we mnie niesmak. Nawet Bukowski, Nabokov czy E.L. James nie wywołała we mnie takich emocji jak Marquez i jego "Rzecz o mych smutnych dziwkach". To pozycja przeciętna, ale zostająca na długo w pamięci. Sięgniesz po nią na własną odpowiedzialność.
Takie 2,75 na Goodreads. Coś pomiędzy it was ok a liked it.
Nie mogę bowiem w pełni powiedzieć, że ją polubiłam, ale z drugiej strony ok to nieco za mało.
"Człowiek ma tyle lat, na ile się czuje, i te lata się liczą, a nie metryka."
Moja opinia: Już pierwsze zdanie w tej książce, sprawiło że przeszła mnie gęsia skórka. Domyśliłam się, że pomimo niewielkiej objętości, będzie to historia trudna w odbiorze. Dziewięćdziesięcioletni facet, który nie ma żony, ponieważ większość swojego życia spędził w towarzystwie prostytutek,...
2017-02-12
"Świat, który - jak sądziłam - uczyni mnie zarówno kobietą, jaką wiedziałam, że mogę się stać, jak i dziewczyną, jaką kiedyś byłam."
Moja opinia: Zrozumiałam sens tej książki aż za dobrze. Cheryl stała się dla mnie kimś bliskim. Taką dobrą koleżanką od serca, bohaterką, moim wewnętrznym ja. Czułam się z nią w pewien sposób związana, ponieważ niektóre historie łączą ludzi. Ona wędrowała szlakiem w Ameryce Północnej, ja wędrowałam szlakiem w Europie. Zupełnie inne, ale mające przynieść podobny skutek. Jasne, w tej książce możesz oceniać zachowanie bohaterki, chociaż nie o to tutaj chodzi. Czy naprawdę interesuje Cię jej życie erotyczne czy jej trudne stosunki z matką? Czy naprawdę możesz to w jakikolwiek sposób ocenić? Wątpię. Ta pozycja to życie w najtrudniejszej jego formie. To walka z własnymi słabościami, z nieznajomością drogi, z nieprzygotowaniem ciała do tak ciężkiej wędrówki. To walka z samą sobą. To podróż w głąb siebie. "Dzika droga" to pozycja, którą czytałam ponad pół roku, ponieważ była ona dla mnie zbyt osobista. Myślę, że czytałam tę książkę tak długo, ponieważ po części opowiada ona o mnie. Rozumiem niektóre przemyślenia bohaterki, gdyż PCT to Droga. Taka jak Camino del Norte, które miałam okazję przejść.
"Świat, który - jak sądziłam - uczyni mnie zarówno kobietą, jaką wiedziałam, że mogę się stać, jak i dziewczyną, jaką kiedyś byłam."
Moja opinia: Zrozumiałam sens tej książki aż za dobrze. Cheryl stała się dla mnie kimś bliskim. Taką dobrą koleżanką od serca, bohaterką, moim wewnętrznym ja. Czułam się z nią w pewien sposób związana, ponieważ niektóre historie łączą ludzi....
2017-02-18
"Rezerwacja biletów to zawsze symboliczny moment w przygotowaniach do wyprawy. Jakby podpisanie cyrografu."
Moja opinia: Żar lejący się z nieba kontra burze piaskowe. Słodkie kangurki i misie koala kontra jadowite węże i pająki. Parzące meduzy w oceanie kontra gorący środek kontynentu. Dzika, nieokiełznana Australia. Ta książka to bardzo dobrze napisany dziennik z podróży. Podróży egzotycznej, ryzykownej i zapadającej na zawsze w pamięci.
Przeczytałam wszystkie książki tego autora i miałam okazję poznać go osobiście. Choć z Karolem rozmawiałam zaledwie raz, to pasja, samozaparcie i siła do robienia tego, co kocha, aż z niego promieniuje. Widoczne jest to również w tej pozycji. Jest to bowiem historia wciągająca od pierwszej strony. Taka lekka, przyjemna, a momentami naprawdę śmieszna. Miałam wrażenie, że wyruszam w nieznane razem z bohaterami, dzięki czemu zyskałam nawet swojego ulubieńca. Był nim Daniel - typowy łasuch, śmieszek wyjazdu. Ta książka to przede wszystkim duża baza informacji praktycznych. Jest sporo o niebezpieczeństwach czyhających w Australii, o faunie i florze. Jest trochę o miejscowej Polonii i lokalnej kulturze. Są dobrej jakości zdjęcia, spis ekwipunku i kosztorys.
Mam nadzieję, że wyruszysz w tę podróż. Mnie pozostaje jedynie zakup papierowego egzemplarza, który chciałabym mieć w swojej biblioteczce.
"Rezerwacja biletów to zawsze symboliczny moment w przygotowaniach do wyprawy. Jakby podpisanie cyrografu."
Moja opinia: Żar lejący się z nieba kontra burze piaskowe. Słodkie kangurki i misie koala kontra jadowite węże i pająki. Parzące meduzy w oceanie kontra gorący środek kontynentu. Dzika, nieokiełznana Australia. Ta książka to bardzo dobrze napisany dziennik z...
2017-02-21
"Czy ty też masz takie marzenia? Mówię ci, warto marzyć, a potem kiedyś te marzenia spełniać!"
Moja opinia: Do wszystkich książek Neli podchodziłam zawsze z wielką przyjemnością, ponieważ wiedziałam, że spędzę przy nich miło czas, dowiem się czegoś ciekawego, a do tego obejrzę bardzo ładne zdjęcia. "Nela na kole podbiegunowym" zaciekawiła mnie przede wszystkim swoją tematyką. Mroźna Islandia, przygody w wiosce Świętego Mikołaja, podglądanie dzikich zwierząt, no i ta Grenlandia. Okazało się jednak, że jest to w mojej opinii, najgorsza pozycja w dorobku młodej autorki. Zawiodłam się, tak po prostu. Miałam wrażenie, że tym razem są to przede wszystkim historie dla jej rówieśników i ich rodziców. Znajdą oni w niej bowiem sporo ciekawostek dla osób rozpoczynających dopiero przygodę z geografią. Dla mnie niestety, nie było w tej książce nic nowego. Uznałam ją także jako najgorszą książkę pod względem stylu pisania Neli. Przeszkadzały mi urywki o innych, wcześniej omawianych krajach, które były po prostu zbędne. Za dużo wielokropków. Denerwujące "uaaaał", stosowane zdecydowanie zbyt często. Poza tym wyłapałam trochę powtórzeń. Jeśli jednak masz w rodzinie młodszego czytelnika to możesz mu podarować tę książkę. Powinien być zadowolony.
"Czy ty też masz takie marzenia? Mówię ci, warto marzyć, a potem kiedyś te marzenia spełniać!"
Moja opinia: Do wszystkich książek Neli podchodziłam zawsze z wielką przyjemnością, ponieważ wiedziałam, że spędzę przy nich miło czas, dowiem się czegoś ciekawego, a do tego obejrzę bardzo ładne zdjęcia. "Nela na kole podbiegunowym" zaciekawiła mnie przede wszystkim swoją...
2017-04-08
"My, kobiety, jesteśmy jak ptaki w swoich klatkach. Musimy pięknie śpiewać, lecz nie wolno nam ich opuścić."
Dzikus. Arab. Muzułmanin.
Pewnie każdy z nas choć raz przeżył zauroczenie związane z szybszym biciem serca. Pewnie każdy z nas choć raz stracił głowę dla miłości. Pewnie każdy z nas choć raz rzucił wszystko i zaryzykował. Nie tylko dla innej osoby, ale i dla samego siebie.
Czy wszystkie tego typu historie zakończyły się jednak szczęśliwie?
"Gorzka pomarańcza" to historia Polki, która zakochała się w mężczyźnie pochodzącym z Libii. To dla niego zostawiła rodzinę i przeprowadziła się do zupełnie nieznanego sobie kraju. Kraju słońca, piasku, islamu i męskiej dominacji.
W trakcie czytania tej książki zastanawiałam się nad tym, jak bardzo niebezpieczne może być zapatrzenie się w drugą osobę. Czy powinniśmy zwracać uwagę na szczegóły z życia danej rodziny już podczas pierwszego spotkania? Czy pewne sytuacje powinny dawać nam do myślenia?
Nie mam zamiaru oceniać głównej bohaterki, gdyż jest to historia oparta na faktach. Przecież każdy może w życiu popełniać błędy i je później naprawiać. Każdy ma do tego prawo. Wydaje mi się jednak, że autorka była tak zaślepiona ogarniającym ją uczuciem, że w ogóle nie zorientowała się w realiach życia w Libii. Wyjeżdżając, nie znała tamtejszej kultury, tradycji i religii. Wyjeżdżając, nie znała tam nikogo.
To historia smutna, bolesna, a zarazem dająca nadzieję. To historia pokazująca jak ważne dla kobiety może być macierzyństwo. To historia przerażająca, która zmrozi Ci krew w żyłach. Książka prezentuje również ciekawy obraz Libii i jej codzienności. Opisy domów, zwyczajów, obowiązków, różnic kulturowych i podziałów pomiędzy kobietą a mężczyzną. To wszystko znajdziesz w "Gorzkiej pomarańczy".
Przyznaję, że pomimo dość ciężkiej tematyki, tę pozycję czytało mi się lekko. Język był bowiem bardzo prosty i przystępny dla każdego czytelnika.
Warto przeczytać dla samej historii.
Minusy?
Niestety jest sporo powtórzeń, które z czasem zaczynają denerwować.
Sporo literówek i błędów interpunkcyjnych.
Zakończenie w stylu Remigiusza Mroza.
"My, kobiety, jesteśmy jak ptaki w swoich klatkach. Musimy pięknie śpiewać, lecz nie wolno nam ich opuścić."
Dzikus. Arab. Muzułmanin.
Pewnie każdy z nas choć raz przeżył zauroczenie związane z szybszym biciem serca. Pewnie każdy z nas choć raz stracił głowę dla miłości. Pewnie każdy z nas choć raz rzucił wszystko i zaryzykował. Nie tylko dla innej osoby, ale i dla...
2017-02-24
"Ale kiedy jest się młodym, trzeba zobaczyć różne rzeczy, zdobyć doświadczenie, zapoznać się z różnymi pojęciami, rozszerzyć swój widnokrąg."
Przyznaję, nie było to moje jedyne spotkanie z tą książką. Po raz pierwszy zaczęłam ją czytać jeszcze w liceum, potem na studiach. Ciągle nie czułam jednak tej przysłowiowej chemii. Zazwyczaj porzucałam ją po kilkunastu stronach, ale tym razem się zaparłam. W tym roku sięgnęłam po nią kolejny raz i w końcu udało mi się ją przeczytać w całości. Mogę powiedzieć jedno: znów nudziłam się podczas czytania "Jądra ciemności". No nie mogłam wgryźć się w fabułę, nie mogłam. Niby tematyka wydawała mi się bardzo ciekawa, ale sposób jej przekazywania już niekoniecznie. Ta pozycja jest trochę o podróży, niewolnictwie, władzy, marzeniach, przyjaźni, zdradzie samego siebie, samotności, dziczy tkwiącej w człowieku a także o tym, że nie zawsze wszystko wygląda tak, jak nam się wydaje i czasem trzeba po prostu poszukać drugiego dna.
"Ale kiedy jest się młodym, trzeba zobaczyć różne rzeczy, zdobyć doświadczenie, zapoznać się z różnymi pojęciami, rozszerzyć swój widnokrąg."
Przyznaję, nie było to moje jedyne spotkanie z tą książką. Po raz pierwszy zaczęłam ją czytać jeszcze w liceum, potem na studiach. Ciągle nie czułam jednak tej przysłowiowej chemii. Zazwyczaj porzucałam ją po kilkunastu stronach, ale...
2017-04-16
2017-05-01
"Ludzie raczej wolą umrzeć, niż przebaczyć. Takie to trudne."
Co kojarzy mi się z "Sekretnym życiem pszczół"?
Sprzeczne emocje.
Tak ogromnie sprzeczne emocje.
Z jednej strony miałam bowiem do czynienia z:
- interesującym punktem widzenia nastoletniej dziewczyny i odpowiednio dobranym do jej osoby słownictwem (porównywała wszystko do rzeczy, które były jej znane z życia codziennego, np. uszy policjanta do brzoskwini)
- robotnicami, zbieraczkami, grabarzami, niańkami, trutniami i królową (aż chciałoby się rzec: "Królowa jest tylko jedna"). Motyw pszczoły był po prostu fascynujący, a stosunek do tych zwierząt był czasem wręcz obsesyjny.
- intrygująco wykreowanymi bohaterami (Despotyczny ojciec. Tajemnicza matka. Zagubiona dziewczyna. Opiekuńcza Rosaleen. Trzy niezwykłe siostry. Zbuntowany nastolatek. Krąg dziwnych kobiet.)
- problemami i związanymi z nimi trudnymi emocjami (Mocne spojrzenia na relacje rodzinne. Problemy na tle rasowym i wyznaniowym. Dojrzewanie bez matki. Dążenie do szczęścia i prawdy. Tęsknota, nadzieja, gniew, współczucie.)
- realistycznymi odczuciami (w trakcie czytania tej książki czułam zapach cynamonu, dojrzałych brzoskwiń, miodu i sosny. Czułam powiew wiatru na policzku, chłód wody i smagające moją skórę gałęzie w lesie.)
Z drugiej strony miałam bowiem do czynienia z:
- nie do końca pasującymi naukowymi cytatami (niestety nie zawsze odpowiadały one w jasny sposób treści poszczególnych rozdziałów)
- licznymi powtórzeniami tekstu, które były zbędne
- erotycznymi tekstami o dość płytkim znaczeniu ("cycuszki" - serio?)
- wątkiem religijnym, który moim zdaniem nie był do końca potrzebny tej historii
Wydaje mi się, że ta książka ma za zadanie grać na emocjach czytelnika. Ma go złapać w swoje sidła, a potem porządnie nim potrząsnąć, aby nie był w stanie zobaczyć wszystkich niedoskonałości tej pozycji. Ja właśnie tak zrobię. Przymknę oko na to, co mi się nie podobało w "Sekretnym życiu pszczół" i ocenię ją nieco lepiej niż naprawdę powinnam.
"Ludzie raczej wolą umrzeć, niż przebaczyć. Takie to trudne."
Co kojarzy mi się z "Sekretnym życiem pszczół"?
Sprzeczne emocje.
Tak ogromnie sprzeczne emocje.
Z jednej strony miałam bowiem do czynienia z:
- interesującym punktem widzenia nastoletniej dziewczyny i odpowiednio dobranym do jej osoby słownictwem (porównywała wszystko do rzeczy, które były jej znane z życia...
2017-05-06
„Pamiętam, że tata powiedział kiedyś, iż człowiek może niekiedy stać się częścią cudzego życia, będąc po prostu świadkiem zupełnie nieistotnych dla niego wydarzeń.”
Podobno nie należy oceniać książki po okładce. W przypadku tej pozycji było to dla mnie jednak niezwykle ciężkie. Jak miałam się opanować, widząc nocne niebo i oświetloną, samotnie stojącą drewnianą chatę? Jak patrząc na tę konkretną okładkę, miałam nie wyobrażać sobie powieści ciepłej niczym powiew letniego wiatru a zarazem chłodnej od skrywanych w niej tajemnic? To było po prostu silniejsze ode mnie.
Mój wzrok automatycznie spoglądał na ten idealny układ graficzny a mój szósty zmysł próbował wyobrazić sobie fabułę. Kiedy dorzucałam do tego wszystkiego intrygujący tytuł, powstawała mieszanka wybuchowa. Mieszanka, która wzbudzała w mojej głowie mętlik myśli.
Najpierw próbowałam przypomnieć sobie zapachy kojarzące mi się z poszczególnymi domami, w jakich miałam okazję do tej pory przebywać. To oczywiste, że każdy z nich pachniał inaczej. W moim rodzinnym domu, w powietrzu unosił się zapach smażonych naleśników i fioletowego bzu. W łódzkim mieszkaniu dominował zapach czekoladowego żelu pod prysznic i pieczonego jabłka. Były również takie budynki, w których nie pachniało niczym szczególnym. To pewnie przez to ich nie zapamiętałam.
„W miarę dorastania uświadamiam sobie, że domy rodzin z mamami pachną z reguły bardziej przyjemnie.”
Domyśliłam się, że ten prosty tytuł to jedynie jedna strona medalu. Za takim tytułem po prostu musiała kryć się dobrej jakości historia o ludziach. Historia opowiedziana w dość nietuzinkowy sposób. Co tu dużo mówić. „Zapach domów innych ludzi” to dla mnie książka jedyna w swoim rodzaju. Powinieneś o tym wiedzieć już od samego początku, aby jakoś znieść moje dalsze słowa uwielbienia dla tej pozycji.
Ta książka poruszyła najgłębsze struny w moim sercu. To pewnie dlatego chciałam sięgnąć po nią ponownie, gdy tylko ją przeczytałam. Miałam ochotę po raz kolejny zatracić się w przestrzeni dzikiej Alaski. Pragnęłam znów przeglądać stare mapy, obserwować taniec Alyce i bujać się spokojnie na huśtawce. To tak autentyczna historia, że sama w nią uwierzyłam. Wiem, że to wszystko mogłoby wydarzyć się naprawdę. To ciepła historia rodzinna pełna skrajnych emocji.
„O tym, czy ktoś jest rodziną, decyduje nie tylko krew.”
To dojrzałe losy młodych wiekiem bohaterów. To nie wiek świadczy jednak o naszym doświadczeniu. To życie o nim świadczy. Wszystkie te niespodziewane zawirowania, chwile radości i smutku, złamane serca, prawdziwe przyjaźnie i szczęśliwe wspólne chwile. Ogromnie cieszę się, że każda z przedstawionych postaci pojawiła się w tej książce, w jakimś (mniejszym bądź większym) celu. Jedni pokazali się tylko na chwilę, inni wnosili do historii coś głębszego. Każdy z tych bohaterów zasługuje na Twoją uwagę. Podobnie jak cała ta książka. Sięgnij po nią a odnajdziesz w niej to, czego tak naprawdę pragniesz. Dzięki niej staniesz się częścią czyjegoś życia.
„On zawsze potrafi dostrzec cienkie jak pajęczyna, niewidzialne nitki, jakie niekiedy łączą ludzi. Są tak delikatne, że prawie nikt ich nie zauważa - dlatego większość po prostu odchodzi, rusza swoją drogą i nieświadomie je zrywa.”
„Pamiętam, że tata powiedział kiedyś, iż człowiek może niekiedy stać się częścią cudzego życia, będąc po prostu świadkiem zupełnie nieistotnych dla niego wydarzeń.”
Podobno nie należy oceniać książki po okładce. W przypadku tej pozycji było to dla mnie jednak niezwykle ciężkie. Jak miałam się opanować, widząc nocne niebo i oświetloną, samotnie stojącą drewnianą chatę? Jak...
2017-07-23
2017-07-27
2017-08-21
2017-10-31
2017-11-20
2017-03-16
Do tej pory pamiętam, że "Pinokio" to pierwsza lektura szkolna przez którą nie przebrnęłam. Ta książka była moją zmorą z dzieciństwa. W dorosłym życiu zabierałam się za nią wielokrotnie, ale nigdy nie udało mi się jej dokończyć. Próbowałam nawet audiobooka, ale skończyło się na tym, że... zasnęłam. Dopiero rok 2017 był dla mnie przełomowy pod tym względem!
"Moje dziecko, nigdy nie wiadomo, co nas w życiu czeka. Ono potrafi człowieka zaskoczyć."
Do tej pory pamiętam, że "Pinokio" to pierwsza lektura szkolna przez którą nie przebrnęłam. Ta książka była moją zmorą z dzieciństwa. W dorosłym życiu zabierałam się za nią wielokrotnie, ale nigdy nie udało mi się jej dokończyć. Próbowałam nawet audiobooka, ale skończyło się na tym, że... zasnęłam. Dopiero rok 2017 był dla mnie przełomowy pod tym względem!
"Moje dziecko,...
2017-07-07
2018-04-02
Czytajcie, oglądajcie, podziwiajcie ♥
Czytajcie, oglądajcie, podziwiajcie ♥
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11-21
Przeczytałam tę książkę w listopadzie ubiegłego roku i gdyby nie moje notatki, to nie pamiętałabym nawet, o czym dokładnie ona była.
Wydaje mi się, że "Ciemna strona" mnie wciągnęła. Zapisałam sobie:
Plus za Julię Stone
Moje pytanie brzmi: Kim była Julia?
Zakończenie całkiem spoko, choć nie zaskoczyło mnie, kto stał za tym wszystkim.
Jeśli chodzi o emocje to z nimi było tak średnio. Nie kibicowałam bohaterom, główna postać żeńska mnie denerwowała a niektóre przemyślenia były totalnie dziwne i nie na miejscu.
Napisałam: szału nie było. Nadal będę się tego trzymać.
Przeczytałam tę książkę w listopadzie ubiegłego roku i gdyby nie moje notatki, to nie pamiętałabym nawet, o czym dokładnie ona była.
Wydaje mi się, że "Ciemna strona" mnie wciągnęła. Zapisałam sobie:
Plus za Julię Stone
Moje pytanie brzmi: Kim była Julia?
Zakończenie całkiem spoko, choć nie zaskoczyło mnie, kto stał za tym wszystkim.
Jeśli chodzi o emocje to z nimi...
Uwielbiam "Kamizelkę".
Odświeżam ją raz w roku i za każdym razem wywołuje we mnie takie same emocje.
Pierwszy raz w życiu przesłuchałam ją w formie audiobooka. To była świetna zabawa.
Uwielbiam "Kamizelkę".
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOdświeżam ją raz w roku i za każdym razem wywołuje we mnie takie same emocje.
Pierwszy raz w życiu przesłuchałam ją w formie audiobooka. To była świetna zabawa.