-
Artykuły
Rękopis „Chłopów” Władysława Stanisława Reymonta na liście UNESCOAnna Sierant1 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 21 czerwca 2024LubimyCzytać540 -
Artykuły
Wejdź do świata, który przyspiesza bicie serca. Najlepsze kryminały w StorytelLubimyCzytać2 -
Artykuły
W poszukiwaniu autentyczności. Idea przewodnia i pierwsi goście 16. Festiwalu Conrada ogłoszeniLubimyCzytać1
Biblioteczka
Jak pewnie wiecie, jestem słaba w opowiadania 🫣 Próbuję się do nich przekonać, testując różne pozycje. Raz wychodzi mi to lepiej, drugi raz gorzej. Tym razem (na szczęście) było dobrze!
To moje pierwsze spotkanie z tym japońskim noblistą. Ciężko ocenić go po jednej książce, ale wydaje mi się, że Yasunari Kawabata ma interesujący styl pisania. Zdania są oszczędne, nie znajdziemy w nich żadnych niepotrzebnych słów. Pomysły na opowiadania były miejscami bardzo... odjechane 🤭 Niektóre z nich zajmowały dwie, trzy strony, inne były dłuższe. Co ciekawe, to te pierwsze były dla mnie bardziej wciągające.
Gdybym miała wybrać swoje ulubione opowiadania z "Tancerki z Izu" to postawiłabym na: Samobójstwo z miłości, Dostawcę zwłok i Zatokę Łuku 🙂 Jeśli czytaliście tę pozycję, dajcie znać, które są Waszymi ulubieńcami.
To wydanie zawiera również ciekawy wykład Kawabaty, który wygłosił podczas uroczystości wręczania Literackiej Nagrody Nobla w Akademii Szwedzkiej (1968 r.). Warto się z nim zapoznać!
Książkę oceniłam na 4/5 i na pewno będę sięgała po kolejne pozycje tego autora ⭐️ Polecam!
Jak pewnie wiecie, jestem słaba w opowiadania 🫣 Próbuję się do nich przekonać, testując różne pozycje. Raz wychodzi mi to lepiej, drugi raz gorzej. Tym razem (na szczęście) było dobrze!
To moje pierwsze spotkanie z tym japońskim noblistą. Ciężko ocenić go po jednej książce, ale wydaje mi się, że Yasunari Kawabata ma interesujący styl pisania. Zdania są oszczędne, nie...
Polecam najpierw zapoznać się z "Morderstwem w księgarni", ponieważ sporo tutaj nawiązań do pierwszej części serii.
Zimy i zimowego klimatu nie ma zbyt wiele - zimna woda, w której znaleziono zwłoki, nieco mrozu za oknem i tyle. Na to się zatem nie nastawiajcie.
"Morderstwo w zimowy dzień" podobało mi się mniej niż pierwsza książka tej autorki, głównie dlatego, że za dużo było w niej "romantyzmu" i naiwnych, nieodpowiedzialnych zachowań głównej bohaterki.
Klimat małego miasteczka był znów mocno wyczuwalny, dużo lokalnych sekretów i działań po znajomości. Sprawca zbrodni był jednak łatwy do odgadnięcia, więc przy niektórych tropach przewracałam oczami z nudów.
Polecam najpierw zapoznać się z "Morderstwem w księgarni", ponieważ sporo tutaj nawiązań do pierwszej części serii.
Zimy i zimowego klimatu nie ma zbyt wiele - zimna woda, w której znaleziono zwłoki, nieco mrozu za oknem i tyle. Na to się zatem nie nastawiajcie.
"Morderstwo w zimowy dzień" podobało mi się mniej niż pierwsza książka tej autorki, głównie dlatego, że za dużo...
2023-10-22
Kiedy zobaczyłam zapowiedź tej książki, wiedziałam, że ją przeczytam. Moja praca magisterska była oparta na rzekach, więc czułam, że ta historia może być da mnie czymś inspirującym.
"Bez opowieści miejsca i rzeczy pozostają nieme i potrafią wiele ukryć."
To nie była prosta przeprawa. Siedziałam w tej pozycji dłużej niż zamierzałam, bo ściany tekstu mnie pokonały. Moim zdaniem to nie będzie dobra pozycja na pierwsze spotkanie z tym autorem. Odradzam, bo niestety taka forma może Was odrzucić a to byłaby wielka strata.
Wit Szostak tak pięknie dobiera słowa, że choć jego książki nie są takie "moje" to i tak są dla mnie mega dobre. Lubię to, jak i w tej powieści oczarował mnie słowem. Jak meadrował, kluczył pomiędzy opowieściami, pomiędzy bohaterami i jak wplótł w to wszystko odrębny (a może jednak wcale nie odrębny?) esej o rzece.
To książka poruszająca wiele ważnych tematów. Przewija się tu zarówno młodość, jak i starość. Miłość i rozczarowanie. Smutek i radość. Mamy żałobę, stratę, odkrywanie rodzinnych sekretów. Mamy emigrację, która wcale nie jest taka bajeczna, jak się ją przedstawia w listach. Mamy historię ukrytą w służbówce, która wywołała we mnie mnóstwo emocji.
Ostatnie strony wiele wyjaśniają, rozwiewają wątpliwości czytelnika. Warto było do tego dotrzeć. Warto było poznać prawdę. Wszystkie furtki zostały zamknięte. Wszystkie rzeki wpłynęły w swoje koryta.
Kiedy zobaczyłam zapowiedź tej książki, wiedziałam, że ją przeczytam. Moja praca magisterska była oparta na rzekach, więc czułam, że ta historia może być da mnie czymś inspirującym.
"Bez opowieści miejsca i rzeczy pozostają nieme i potrafią wiele ukryć."
To nie była prosta przeprawa. Siedziałam w tej pozycji dłużej niż zamierzałam, bo ściany tekstu mnie pokonały. Moim...
"Pójdę sama" to specyficzna opowieść, która moim zdaniem nie każdemu przypadnie do gustu.
Już na początku w oczy rzuca się przede wszystkim wyjątkowy dialekt, którym posługuje się główna bohaterka. Trudno się go czyta, potrzeba czasu, aby swobodnie nim manewrować i bez kłopotu go odczytywać. Pojawia się on co kilka stron, więc patrząc na całość, nie ma go wcale tak dużo. Wielkie brawa dla tłumacza, bo Dariusz Latoś musiał odwalić tu kawał dobrej roboty!
Momoko to dojrzała kobieta, która na kartach powieści wspomina swoje życie i rozwodzi się nad tym, czego w nim doświadczyła. Niektóre spostrzeżenia we mnie uderzyły, niektóre po mnie spłynęły. Momentami jej współczułam, momentami ją podziwiałam. Była matką, żoną, babcią. Ale czy przy tym wszystkim była też sobą?
Zawsze opowieści starszych osób budzą we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony zastanawiam się, jaka ja będę na starość. Czy będę szczęśliwa? Czy będę dumna z tego, co uda mi się osiągnąć? Czy będę czegoś żałować? Czy mój partner i dziecko nadal będą mnie kochać? Z drugiej strony obawiam się, czy nie stanę się zgorzkniałą, rozpamiętującą i zapomnianą przez bliskich osobą ledwo wiążącą koniec z końcem.
Ta pozycja prawdopodobnie nie trafi do topki tego roku, bo momentami była zbyt powolna i nostalgiczna. Poza tym w tym roku przeczytałam naprawdę wiele świetnych pozycji, więc coraz trudniej się przez nie przebić. Problem jednak w tym, że ta historia skłoniła mnie do refleksji, do zatrzymania się po lekturze i zastanowieniu się nad własnym życiem. Długo o niej myślałam po odłożeniu na półkę. Jeśli dalej będzie siedzieć w mojej głowie to kto wie, może w tej topce roku i ona znajdzie swoje miejsce.
"Pójdę sama" to specyficzna opowieść, która moim zdaniem nie każdemu przypadnie do gustu.
Już na początku w oczy rzuca się przede wszystkim wyjątkowy dialekt, którym posługuje się główna bohaterka. Trudno się go czyta, potrzeba czasu, aby swobodnie nim manewrować i bez kłopotu go odczytywać. Pojawia się on co kilka stron, więc patrząc na całość, nie ma go wcale tak dużo....
#współpracareklamowa
Korea Południowa to dla mnie kraj o którym niewiele wiem. To zapewne dlatego ta książka wywarła na mnie tak duże wrażenie.
O czym właściwie przeczytamy w tej pozycji? Wydaje mi się, że o wszystkim! O wszystkim w tym przypadku nie znaczy jednak, że o niczym konkretnym. Autorka zebrała bowiem wiele przydatnych informacji i ukazała je w ciekawy sposób. Mamy rozdziały poruszające podstawowe kwestie związane z wyjazdem do tego państwa takie jak np. sporych rozmiarów przewodnik o tym, co zobaczyć, rozmówki polsko-koreańskie czy podpowiedzi gdzie spać w Seulu. Jest też sporo o koreańskiej kuchni, kulturze, religii czy zwyczajnej codzienności. Niektóre podrozdziały opowiadają o ważnych aspektach życia Koreańczyków, czyli pracy, rodzicielstwie czy śmierci. Inne zaś dotyczą szeroko rozpowszechnionych operacji plastycznych, orientacji seksualnej i podejścia do niej czy wyjątkowego (jak dla mnie!) sposobu zdawania na prawo jazdy.
Całość uzupełniają zdjęcia oraz zabawne anegdoty z życia autorki, która mieszka w Korei Południowej już ponad dziesięć lat. Niektóre fragmenty czytałam na głos narzeczonemu, bo nie byłam w stanie pojąć, jak Koreańczycy podchodzą do pewnych rzeczy.
Jestem zaskoczona jakością tej pozycji, bo dla kogoś, kto wie naprawdę mało o tym kraju, czytanie jej powinno być nie lada przyjemnością. Zaznaczyłam w niej tyle fragmentów, że na pewno będę do nich wracać. Czy będzie to interesująca lektura dla osób, które znają Koreę Południową na wylot? Myślę, że tak. Dlaczego? Bo to spojrzenie konkretnej osoby a wiadomo, że nigdy dwie osoby nie patrzą tak samo na wszystko.
Czy jest coś, co nie do końca mi odpowiadało? Owszem, czasem zmieniłabym kolejność zdjęć, czasem dodałabym ich więcej. Poza tym udało mi się wyłapać trzy błędy w tekście, które rzuciły mi się w oczy, choć były drobne. Może się czepiam, ale dla mnie takie rzeczy mają znaczenie. Szczególnie gdy nad wydaniem danej pozycji czuwa cały sztab ludzi.
#współpracareklamowa
Korea Południowa to dla mnie kraj o którym niewiele wiem. To zapewne dlatego ta książka wywarła na mnie tak duże wrażenie.
O czym właściwie przeczytamy w tej pozycji? Wydaje mi się, że o wszystkim! O wszystkim w tym przypadku nie znaczy jednak, że o niczym konkretnym. Autorka zebrała bowiem wiele przydatnych informacji i ukazała je w ciekawy sposób....
2023
⚠️ Współpraca barterowa z Wydawnictwem Mamania ⚠️
Jesteście spokojni czy jednak czasem zdarza się Wam warczeć❓️😅
Jeśli druga opcja Was dotyczy to śmiało możecie sięgnąć po tę książkę!
"Wrr, wrr, wrr" to historia o nieszczęśliwym, uwięzionym w miejscu Żółwiu i jego znajomych, którzy próbowali mu pomóc poradzić sobie z tą sytuacją. Każdy z nich był inny, więc każdy miał na to swój sposób. Czy któryś z nich okazał się w końcu skuteczny? 😁
Powiem jedno: "Trutut!" 😆 Sięgnijcie po tę pozycję i sprawdźcie sami.
Jeśli macie dzieci w rodzinie to bardzo dobra propozycja przede wszystkim dla nich. Ilustracje są duże, kolorowe i urocze. Tekst jest krótki, ale treściwy i mądry. Przesłanie jest wartościowe, więc po lekturze warto przysiąść i porozmawiać z młodszym czytelnikiem na tematy poruszone w tej historii.
⚠️ Współpraca barterowa z Wydawnictwem Mamania ⚠️
Jesteście spokojni czy jednak czasem zdarza się Wam warczeć❓️😅
Jeśli druga opcja Was dotyczy to śmiało możecie sięgnąć po tę książkę!
"Wrr, wrr, wrr" to historia o nieszczęśliwym, uwięzionym w miejscu Żółwiu i jego znajomych, którzy próbowali mu pomóc poradzić sobie z tą sytuacją. Każdy z nich był inny, więc każdy miał...
2023-05-30
Jak miło wrócić do miejsc, które coś dla Ciebie znaczą! Nawet jeśli dzieje się to tylko za sprawą książki. To dzięki Natalii Rosiak udało mi się znów zobaczyć te ogromne przestrzenie w centrum Turynu, usłyszeć dźwięki obcasów pod arkadami w Bolonii, poczuć zapach róż w ukrytym ogrodzie we Florencji czy ponownie zakochać się w Rzymie. "Italia. Kraina kontrastów i różnorodności" to pozycja, w którą ciężko było mi się wgryźć. Na samym początku znalazłam bowiem rozdział mocno oparty na historii, który nie był tym, czego wtedy potrzebowałam. Potem już poszło a ja czułam się tak, jakbym przemierzała wraz z autorką północną część Włoch i piła wino na degustacji, zajadała się truflami obserwując lokalną sowę czy pokonywała serpentyny na drodze. Po mojej prawej były cyprysy, po lewej morskie wody a ja przeskakiwałam z miejsca na miejsce i zachwycałam się Włochami na nowo. Ta książka to kopalnia wiedzy. Sporo ciekawostek o których nie słyszałam, dużo adresów smacznych knajp a do tego historie spod gór i małych uroczych miejscowości. To idealna pozycja dla wielbicieli podróży, fascynatów Włoch i włoskiego stylu życia, miłośników ładnych zdjęć i szczerych opowieści. Czy było coś, co mi się nie podobało? Chyba jedynie powtórzenia niektórych fraz oraz częste nawiązania do psa autorki. Nie jest to jednak nic ważnego, więc nie ma co się zniechęcać do lektury.
Jak miło wrócić do miejsc, które coś dla Ciebie znaczą! Nawet jeśli dzieje się to tylko za sprawą książki. To dzięki Natalii Rosiak udało mi się znów zobaczyć te ogromne przestrzenie w centrum Turynu, usłyszeć dźwięki obcasów pod arkadami w Bolonii, poczuć zapach róż w ukrytym ogrodzie we Florencji czy ponownie zakochać się w Rzymie. "Italia. Kraina kontrastów i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023
⚠️ współpraca barterowa z @wydawnictwonaszczescie ⚠️
"Antoś" Sylwii Kubik to pierwsza książka wydana przez młode Wydawnictwo Na Szczęście.
Pozycja ta została napisana i zilustrowana w stylu retro. Pamiętacie stare bajki z dzieciństwa, w których ilustracje były duże, charakterystyczne i takie... swojskie? Gdzie prawie każda historia zaczynała się od słów "Za siedmioma górami..." i niosła ze sobą morał, jakąś naukę dla różnych pokoleń? Tak jest i tutaj!
Jeśli zatem tęsknicie za tym, co kiedyś można było spotkać w książkach, to sięgnijcie po ten tytuł lub podsuńcie go maluchom ze swojego otoczenia. To pouczająca, ale też dająca nadzieję na lepsze jutro opowieść o biednym, kulejącym chłopcu, który nie ma taty.
"Antoś" nie bawi. To nie ten typ lektury. On wzrusza, zachęca do rozmowy z dzieckiem i wzbudza poczucie czynienia dobra. Nie każdy poszukuje książki takiego kalibru, więc miejcie to na uwadze.
W razie czego książka jest dostępna w formie audiobooka na Legimi. Polecam jednak wersję papierową, bo te ilustracje naprawdę przywołują wspomnienia z dzieciństwa 🥺
Olga, Marta, cała ekipo, jesteście wielkie! Jeszcze raz gratuluję ❤️🎉
⚠️ współpraca barterowa z @wydawnictwonaszczescie ⚠️
"Antoś" Sylwii Kubik to pierwsza książka wydana przez młode Wydawnictwo Na Szczęście.
Pozycja ta została napisana i zilustrowana w stylu retro. Pamiętacie stare bajki z dzieciństwa, w których ilustracje były duże, charakterystyczne i takie... swojskie? Gdzie prawie każda historia zaczynała się od słów "Za siedmioma...
2023-01-03
Przecudowna i przeciekawa!
Ta książka jest wspaniale wydana. Charakterystyczne ryciny, mapy, schematy. Do tego dane techniczne i stronicowe opowieści o bardzo różnorodnych latarniach morskich. Cudo!
Większość z nich znajduje się w trudno dostępnych miejscach a także skrywa mniej lub bardziej straszne historie i ludzkie dramaty. Czasem robiłam wielkie oczy, gdy czytałam o tym, co wyprawiali latarnicy w przeszłości a czasem na widok dostępnych w internecie zdjęć.
Kiedyś miałam chęć aplikować na wolontariat w latarnii morskiej, ale jakoś w ostatniej chwili stwierdziłam, że na dłuższą metę mogłabym nie dać rady. Po zapoznaniu się z tą pozycją cieszę się, że nadeszło zawahanie z mojej strony..
Przecudowna i przeciekawa!
Ta książka jest wspaniale wydana. Charakterystyczne ryciny, mapy, schematy. Do tego dane techniczne i stronicowe opowieści o bardzo różnorodnych latarniach morskich. Cudo!
Większość z nich znajduje się w trudno dostępnych miejscach a także skrywa mniej lub bardziej straszne historie i ludzkie dramaty. Czasem robiłam wielkie oczy, gdy czytałam o...
2023-01-01
Bardzo lubię książki z tej serii! Są niesamowicie różnorodne, interesujące i przyjemne w odbiorze. To nie tylko pozycje dla dzieci, ale również dla młodzieży czy dorosłych.
"Owwa! Ukraina dla dociekliwych" jest bardzo ciekawie i oryginalnie ilustrowana. Poza tym zawiera mnóstwo skondensowanej wiedzy na temat naszego sąsiada. Wiedzy dotyczącej zarówno życia codziennego, jak i polityki, ważnych wydarzeń, kultury, historii czy tradycji.
Całość nie nudzi a wciąga i co za tym idzie uczy.
Bardzo lubię książki z tej serii! Są niesamowicie różnorodne, interesujące i przyjemne w odbiorze. To nie tylko pozycje dla dzieci, ale również dla młodzieży czy dorosłych.
"Owwa! Ukraina dla dociekliwych" jest bardzo ciekawie i oryginalnie ilustrowana. Poza tym zawiera mnóstwo skondensowanej wiedzy na temat naszego sąsiada. Wiedzy dotyczącej zarówno życia codziennego, jak...
2022-10-24
7,5
Pochłonęłam tę książkę w jeden dzień (co przy małym dziecku raczej jest trudne), więc niech to pokaże, jak dobrze się bawiłam.
Pozycja wciągająca, intrygująca, zaskakująca a do tego brutalna, mocna i po prostu ciekawa. Religijny fanatyzm, zbieranie winogron i robienie wina. To wszystko tak ładnie się razem skomponowało, że aż te zbrodnie biły bardziej po oczach.
Ten autor wskakuje na półkę moich ulubieńców. Jego książki są tym, czego szukam w thrillerach.
7,5
Pochłonęłam tę książkę w jeden dzień (co przy małym dziecku raczej jest trudne), więc niech to pokaże, jak dobrze się bawiłam.
Pozycja wciągająca, intrygująca, zaskakująca a do tego brutalna, mocna i po prostu ciekawa. Religijny fanatyzm, zbieranie winogron i robienie wina. To wszystko tak ładnie się razem skomponowało, że aż te zbrodnie biły bardziej po oczach.
Ten...
2022-10-11
7,5
Mam słabość do tego autora!
W jego książkach krew się leje, jest brutalnie, porywczo, zaskakująco.
Druga część serii nie była aż tak dobra jak pierwsza, ale nadal mocno trzymała mnie w napięciu. Poruszone w książce wątki były bardzo ciekawe, nawiązywały zarówno do historii jak i biologii. Pewnie będzie ona ciężka dla osób, które nie lubią czytać o polowaniach, bo mnie osobiście było trudno przebrnąć przez niektóre fragmenty dotyczące zwierzyny, podchodów, itd.
Polecam jeśli lubicie mocne thrillery!
7,5
Mam słabość do tego autora!
W jego książkach krew się leje, jest brutalnie, porywczo, zaskakująco.
Druga część serii nie była aż tak dobra jak pierwsza, ale nadal mocno trzymała mnie w napięciu. Poruszone w książce wątki były bardzo ciekawe, nawiązywały zarówno do historii jak i biologii. Pewnie będzie ona ciężka dla osób, które nie lubią czytać o polowaniach, bo...
2022-12-09
Pierwsze czytanie - 2020
Drugie czytanie - 2022
Nadal jestem zachwycona!
Jean-Christophe Grange przedstawia nam dwie sprawy kryminalne, które początkowo toczą się równolegle a potem ich losy nagle zgrabnie się splatają. Jest bardzo dużo brutalności, krwi, interesujących punktów zwrotnych i akcji trzymającej w napięciu do ostatniej strony. O ile filmowe zakończenie spodobało mi się bardziej, tak w książce cała ta sprawa jest lepiej wyjaśniona i dodatkowo naprawdę sensownie wytłumaczona. Zarówno jeden jak i drugi komisarz to wyjątkowo nieźle wykreowane postaci, którym się kibicuje i których poczynania śledzi się z uwagą. W ogóle cały ten małomiasteczkowy klimat górskiego miasteczka. No ja jestem kupiona i na pewno sięgnę po inne książki tego autora.
Pierwsze czytanie - 2020
Drugie czytanie - 2022
Nadal jestem zachwycona!
Jean-Christophe Grange przedstawia nam dwie sprawy kryminalne, które początkowo toczą się równolegle a potem ich losy nagle zgrabnie się splatają. Jest bardzo dużo brutalności, krwi, interesujących punktów zwrotnych i akcji trzymającej w napięciu do ostatniej strony. O ile filmowe zakończenie...
"Biblioteka Astrid" to krótka, ale interesująca pozycja dla najmłodszych. Mali czytelnicy spotkają w niej dzielnego kota o imieniu Tja oraz uroczą dziewczynkę, która uparcie próbuje przekonać go do polubienia książek. Czy głównej bohaterce się to uda?
To przyjemna opowieść o sile książek, pomysłowości i dążeniu do celu. To również pozycja o przyjaźni pomiędzy człowiekiem a zwierzakiem oraz chęci obdarowywania swojego bliskiego czymś wyjątkowym.
Wspaniałe ilustracje Emilii Dziubak dodają tej historii charakteru i sprawiają, że czytelnik (bez względu na wiek!) uśmiecha się od ucha do ucha.
Zuzia była zachwycona wydaniem tej książki!
• współpraca barterowa z @wydawnictwomamania •
"Biblioteka Astrid" to krótka, ale interesująca pozycja dla najmłodszych. Mali czytelnicy spotkają w niej dzielnego kota o imieniu Tja oraz uroczą dziewczynkę, która uparcie próbuje przekonać go do polubienia książek. Czy głównej bohaterce się to uda?
To przyjemna opowieść o sile książek, pomysłowości i dążeniu do celu. To również pozycja o przyjaźni pomiędzy człowiekiem...
2022-09-27
Bardzo dobry i różnorodny zbiór krótkich opowiadań.
Bardzo dobry i różnorodny zbiór krótkich opowiadań.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"W stronę morza" Cale Atkinson to pięknie wydana książka dla najmłodszych ukazujaca historię znajomości chłopca i wieloryba.
Jak to możliwe, że dwie tak różne osobowości w ogóle się spotkały? Czy łączące ich uczucie przetrwa próbę? Dlaczego przyjaźń wymaga współpracy? 🤔
Ta niewielkich rozmiarów pozycja zawiera nie tylko urocze, klimatyczne ilustracje, ale również prostą, wartościową historię 😊 Dzięki niej dzieci zrozumieją, czym jest przyjaźń. Dostrzegą, że gdy jedna niespodziewanie się kończy to śmiało mogą nawiązać następną jeśli tylko nadarzy się okazja.
Każde "niewidzialne" dziecko może odnaleźć w tej książce nie tylko siebie, ale też nadzieję na lepsze jutro, dlatego zapiszcie sobie ten wpis i pamiętajcie o tej pozycji 🙂
• współpraca barterowa z @czytalisek_wydawnictwo •
"W stronę morza" Cale Atkinson to pięknie wydana książka dla najmłodszych ukazujaca historię znajomości chłopca i wieloryba.
Jak to możliwe, że dwie tak różne osobowości w ogóle się spotkały? Czy łączące ich uczucie przetrwa próbę? Dlaczego przyjaźń wymaga współpracy? 🤔
Ta niewielkich rozmiarów pozycja zawiera nie tylko urocze, klimatyczne ilustracje, ale również prostą,...
2022-06-12
Czytanie tej książki to czysta przyjemność. Człowiek sobie siada, bierze do ręki tę pozycję i od razu przenosi się do innego kraju. Wyrusza w podróż wraz z bohaterami. Śledzi ich losy, choć śledził je na bieżąco, wtedy gdy ta wyprawa miała miejsce.
Muszę przyznać, że widzę progres w tym, jak tworzy Karol Lewandowski. Pamiętam jego pierwsze książki, które były ciekawe i wciągające, ale brakowało im takiej lekkości pióra, którą widzę teraz. Lubię jego opowieści, jego ciekawość świata.
Piękne zdjęcia Aleksandry Lewandowskiej oraz fragmenty z jej pamiętnika dodają tej pozycji charakteru i takiej domowej, swojskiej atmosfery. Lubię i poniekąd podzielam podejście Oli do życia, do otoczenia, do rodzicielstwa, które jednak mocno jest w tej najnowszej książce wyczuwalne. Nic dziwnego, w końcu rodzina się im powiększyła, więc rzeczywistość i podróże wyglądają obecnie nieco inaczej. Powinni mieć to na uwadze ci, którzy nie lubią dzieci i tego typu tematów.
Jeśli poszukujecie takiej dzikości i spontaniczności jak w poprzednich książkach tego autora, to możecie się poniekąd rozczarować. Ich dzikość wygląda bowiem obecnie nieco inaczej a w życie zakradła się przyjemna rutyna dnia codziennego. Życie i świat codziennie się zmieniają. Podobnie jak Ola i Karol. Ja to lubię i doceniam. Teraz kroczą przez życie w trójkę, ale my nadal poznajemy inne kraje ich oczami. Nadal możemy się w tym wszystkim zatracić i kibicować im, aby pokazali swojej córce jak największą część świata.
Czytanie tej książki to czysta przyjemność. Człowiek sobie siada, bierze do ręki tę pozycję i od razu przenosi się do innego kraju. Wyrusza w podróż wraz z bohaterami. Śledzi ich losy, choć śledził je na bieżąco, wtedy gdy ta wyprawa miała miejsce.
Muszę przyznać, że widzę progres w tym, jak tworzy Karol Lewandowski. Pamiętam jego pierwsze książki, które były ciekawe i...
2022-05-31
"Miasteczko jak Alice Springs" to moim zdaniem opowieść o dwojgu ciągle poszukujących się ludzi i kobiecie, która jak na tamte czasy jest niesamowicie odważna.
Nevil Shute zabiera czytelnika w dość powolną, leniwie sączącą się podróż po Półwyspie Malajskim oraz rozgrzanej słońcem Australii. Opowiada o sile kobiet pędzonych z miejsca na miejsce przez kontynent azjatycki. Japońscy jeńcy wojenni bez jednego konkretnego miejsca pobytu. Śmierć z wycieńczenia, z powodu licznych chorób i wiara w to, że jutro będzie lepiej. Dramat kobiet i dzieci rozgrywający się na oczach czytelnika.
Ta książka miejscami dawała mi się we znaki i strasznie mnie nudziła. Odkładałam ją na bok, nie ,sięgając po nią nawet przez kilkanaście dni. To dlatego jej czytanie zajęło mi około miesiąca. Z drugiej strony losy dwójki głównych bohaterów bardzo mnie wciągnęły i byłam ciekawa, jak zakończy się ich historia.
Nie potrafię stwierdzić, która część tej pozycji bardziej mnie ujęła. Czy ta dotycząca ciężkiej sytuacji kobiet, czy jednak ta mająca miejsce już w australijskim interiorze?
Komu polecam? Tym spragnionym całkiem dobrej historii wojennej lub miłosnej, bo jest to w tym przypadku mocno ze sobą związane. Tym, lubiącym silne, twarde babki, które wiedzą, czego chcą. Tym, którzy lubią Australię, bo jej klimat jest mocno wyczuwalny w tej książce.
"Miasteczko jak Alice Springs" to moim zdaniem opowieść o dwojgu ciągle poszukujących się ludzi i kobiecie, która jak na tamte czasy jest niesamowicie odważna.
Nevil Shute zabiera czytelnika w dość powolną, leniwie sączącą się podróż po Półwyspie Malajskim oraz rozgrzanej słońcem Australii. Opowiada o sile kobiet pędzonych z miejsca na miejsce przez kontynent azjatycki....
Kolejna przezabawna książka o przygodach szalonej krowy Matyldy.
Tym razem nieco znudzona główna bohaterka postanawia znaleźć sobie inne zajęcie niż zabawy na podwórku i wyrusza na poszukiwanie odpowiedniego miejsca na kryjówkę, w której będzie mogła uciec od codzienności. Czy jej się to uda? Czy coś (lub ktoś!) stanie jej na drodze?
Przekonajcie się sami!
Kolejna przezabawna książka o przygodach szalonej krowy Matyldy.
Tym razem nieco znudzona główna bohaterka postanawia znaleźć sobie inne zajęcie niż zabawy na podwórku i wyrusza na poszukiwanie odpowiedniego miejsca na kryjówkę, w której będzie mogła uciec od codzienności. Czy jej się to uda? Czy coś (lub ktoś!) stanie jej na drodze?
Przekonajcie się sami!
Współpraca reklamowa (barterowa) z @artragepl
Lubicie książki z motywem muzyki? Jeśli tak, to ta pozycja może być właśnie dla Was.
"Stroiciel fortepianów" to nostalgiczna i melancholijna powieść o szansach, których nie udało się wykorzystać. O rozczarowaniach, które nas dotykają. Tych zawodowych, miłosnych, życiowych. O rozczarowaniach drugim człowiekiem i sobą samym.
To powolna, ale wciągająca opowieść. Jest w niej trochę tajemnic, więc ważną rolę odgrywają tu z pozoru nic nieznaczące szczegóły.
Chiang-Sheng Kuo (uznawany jest za jednego z najbardziej cenionych współczesnych tajwańskich autorów) pozwolił mi zatrzymać się na chwilę podczas lektury. Myślę jednak, że ta książka nie zostanie ze mną na dłużej a tym samym nie trafi do topki tego roku, bo na tle innych tegorocznych tytułów była po prostu okej. Oczarowała mnie fragmentami dotyczącymi pracy stroiciela, które uważam za fascynujące i ciekawe. Sama historia nie wywołała we mnie jednak takich emocji jakich bym po niej oczekiwała.
Współpraca reklamowa (barterowa) z @artragepl
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLubicie książki z motywem muzyki? Jeśli tak, to ta pozycja może być właśnie dla Was.
"Stroiciel fortepianów" to nostalgiczna i melancholijna powieść o szansach, których nie udało się wykorzystać. O rozczarowaniach, które nas dotykają. Tych zawodowych, miłosnych, życiowych. O rozczarowaniach drugim człowiekiem i sobą...