-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik1
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej, by móc otrzymać książkę Ałbeny Grabowskiej „Odlecieć jak najdalej”LubimyCzytać4
-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
Biblioteczka
2021-09-17
2021-03-17
2021-03-10
Opowieść przeczytana po raz n-ty i po raz n-ty przepiękna. W tekście jest ukryty mały odnośnik do "Zamków z piasku" tegoż autora (dziwne, że wcześniej go nie zauważyłem) oraz fantastyczny nowy znak interpunkcyjny (patrz: Delfinów, senor?). A poza tym jest wszystko to, za co się kocha prozę Baricca. Bardzo warto, jeszcze nieraz do niej wrócę.
Opowieść przeczytana po raz n-ty i po raz n-ty przepiękna. W tekście jest ukryty mały odnośnik do "Zamków z piasku" tegoż autora (dziwne, że wcześniej go nie zauważyłem) oraz fantastyczny nowy znak interpunkcyjny (patrz: Delfinów, senor?). A poza tym jest wszystko to, za co się kocha prozę Baricca. Bardzo warto, jeszcze nieraz do niej wrócę.
Pokaż mimo to2021-03-04
Powieść, po którą sięgam sobie regularnie co dwa, trzy lata, bo jest rzadkiej urody diamentem, który nigdy mi się nie znudzi. Proszę się szykować na wodospad doznań, olśniewający poetycki język, przepiękną konstrukcję fabuły i niesamowity talent Autorki w oddawaniu słowem niuansów uczuć. Kto kocha "Przepiórki w płatkach róży" i inne Marquezy, zawiedzion nie będzie. Bardzo, bardzo polecam.
Powieść, po którą sięgam sobie regularnie co dwa, trzy lata, bo jest rzadkiej urody diamentem, który nigdy mi się nie znudzi. Proszę się szykować na wodospad doznań, olśniewający poetycki język, przepiękną konstrukcję fabuły i niesamowity talent Autorki w oddawaniu słowem niuansów uczuć. Kto kocha "Przepiórki w płatkach róży" i inne Marquezy, zawiedzion nie będzie. Bardzo,...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-02-15
I wzruszająca, i dająca do myślenia, i jakże wychowująca, a wszystko to bez pedagogicznego zadęcia. Cieszę się, że wreszcie się za to wziąłem. Treść absolutnie ponadczasowa. Perełka.
I wzruszająca, i dająca do myślenia, i jakże wychowująca, a wszystko to bez pedagogicznego zadęcia. Cieszę się, że wreszcie się za to wziąłem. Treść absolutnie ponadczasowa. Perełka.
Pokaż mimo to2021-02-06
Takie gawędy to ja zawsze bardzo chętnie! Powrót pani Joanny do czasów "Piaskowej Góry" i "Chmurdalii" to zdecydowanie o niebo lepszy pomysł niż roztapianie talentu w sennych wizjach. Co prawda w narracji jest dużo mniej "efektów specjalnych" niż w "Piaskowej...", ale to nic nie szkodzi. Człowiek czyta, dochodzi do pięćdziesiątej strony i cieszy się jak głupi, widząc, że czeka go jeszcze 600 stron wybornej uczty. Uwielbiam taką prozę.
W Sokołowsku byłem raz, ale dobrze pamiętam śródleśną cerkiewkę, skwer Kieślowskiego i cały ten na swój sposób przytłaczający podwałbrzyski krajobraz z zapomnianą, rozsypującą się mieściną w roli głównej. W tym roku powrót w te okolice uznaję za obowiązkowy. A powieść bardzo polecam.
Takie gawędy to ja zawsze bardzo chętnie! Powrót pani Joanny do czasów "Piaskowej Góry" i "Chmurdalii" to zdecydowanie o niebo lepszy pomysł niż roztapianie talentu w sennych wizjach. Co prawda w narracji jest dużo mniej "efektów specjalnych" niż w "Piaskowej...", ale to nic nie szkodzi. Człowiek czyta, dochodzi do pięćdziesiątej strony i cieszy się jak głupi, widząc, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-07
I kolejna perełka ląduje w mojej kolekcji "Ulubione". Doskonała fabuła, obfitość pomysłów, wątków, pięknych fraz i kunsztownych narracji, niesamowity miks metafizyki i poezji, wojen gangów i festiwalu dobroczynności, budowania i demolowania więzi. Zauważyłem też przy lekturze, że tu i tam pobrzmiewają mi echa: niemówienie Augusta od razu przypomniało "City" Baricca, podobnie jak mechanizm ratuszowego zegara; przy chwostce i Slimie zapachniało opowieściami Kinga, a przy niektórych scenach gangsterskich - "Leonem Zawodowcem"... No rewelacja, że hej, bardzo polecam! Może nawet i sypnąłbym kompletem gwiazdek, ale to zrobiłbym tylko wówczas, gdyby powieść skończyła się dosłownie o kilka kartek wcześniej, zaraz za murem. Tak, to byłoby absolutnie idealne :))
I kolejna perełka ląduje w mojej kolekcji "Ulubione". Doskonała fabuła, obfitość pomysłów, wątków, pięknych fraz i kunsztownych narracji, niesamowity miks metafizyki i poezji, wojen gangów i festiwalu dobroczynności, budowania i demolowania więzi. Zauważyłem też przy lekturze, że tu i tam pobrzmiewają mi echa: niemówienie Augusta od razu przypomniało "City" Baricca,...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-05
Każdy kolejny Christensen to szczęście niepojęte, a tu mamy szczęście z przedsmakiem szczęścia, proszę zatem szanowne wydawnictwo o nieociąganie się z wydaniem kolejnych dwóch tomów. Bardzo przyjemna powieść o niespiesznych czasach w powojennej Norwegii. Jest dużo nostalgii i humoru, są rewelacyjne protokoły zebrań Czerwonego Krzyża, jest smutek trosk powszednich i bogate odnośniki do topografii Oslo. Powracają też motywy znane z innych książek autora, jak choćby podstawy filozofii klezmerskiego grania (patrz: "Jubel") czy też szkolnego nękania ("Herman"). Najulubieńsza scena - ta ze skocznią Holmenkollen w roli paznokcia. Bardzo polecam, L.S.C. niezmiennie trzyma wysoki poziom.
Każdy kolejny Christensen to szczęście niepojęte, a tu mamy szczęście z przedsmakiem szczęścia, proszę zatem szanowne wydawnictwo o nieociąganie się z wydaniem kolejnych dwóch tomów. Bardzo przyjemna powieść o niespiesznych czasach w powojennej Norwegii. Jest dużo nostalgii i humoru, są rewelacyjne protokoły zebrań Czerwonego Krzyża, jest smutek trosk powszednich i bogate...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-14
Jedna z najciekawszych reportażowych pozycji, jaka kiedykolwiek wpadła mi w ręce. Początkowo czytałem z lekką obawą, czy Autorka udźwignie wybrany temat morze, o którym można by napisać reportaż rzekę - czy nie porozłazi się to wszystko chaotycznie na różne strony. Ob(j)awy szybko ustąpiły. Jest zamysł, jest konsekwencja, a wszystko podlane sosem ogromnej erudycji i - co ciekawe - naprawdę sporą dawką humoru. Nie przaśnego i topornego bynajmniej, bo przy tej tematyce nie wypada, ale takiego w sam raz, rzec by można: vonnegutowego (zresztą da się odczuć, że pani K.K. lubi twórczość pana K.V.). Doskonale mi się czytało, piękne puenty, a żem Dolnoślązak o 50 km oddalony od Legnicy, to przyjemność była jeszcze większa, albowiem wiele ze wspominanych miejsc znam i mam przed oczami. Pani Karolino - rewelacja. Bardzo, bardzo polecam!
Jedna z najciekawszych reportażowych pozycji, jaka kiedykolwiek wpadła mi w ręce. Początkowo czytałem z lekką obawą, czy Autorka udźwignie wybrany temat morze, o którym można by napisać reportaż rzekę - czy nie porozłazi się to wszystko chaotycznie na różne strony. Ob(j)awy szybko ustąpiły. Jest zamysł, jest konsekwencja, a wszystko podlane sosem ogromnej erudycji i - co...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-08-31
Wiele wierszy zamieszczonych w tym niesamowitym zbiorze znam już dawno, choćby z internetowej strony Autora. Całość czyta się po prostu rewelacyjnie, a jak jeszcze dodamy do tego fakt, że spora część utworów powstawała w ramach cotygodniowych konkursów "Gazety Wyborczej" (czyli: temat zadany, nierzadko forma narzucona, czas ograniczony) albo na potrzeby zadania szaradziarskiego (zatem z koniecznością zgrabnego wplecenia anagramu, palindromu, sylab szarady czy akrostychu), to średnia ważona podziwu drastycznie wzrasta, oj, wzrasta. Moje najulubieńsze utwory to:
- "Ogród Luizy" Bursy uproszczony
- To ci dopiero bajer!
- Gnam po schodach gnam... (z GENIALNYM pomysłem na formę - rytm!)
- Wiesz, co by było, kochanie?!
- Kawa
Podsumowując: niesamowity kunszt słowa i opanowanie przeróżnych form, przebiegłość szaradziarska, polot w neologizmach, pomysłowość dorównująca wielkiemu oczytaniu, fantastyczne łączenie ze sobą rzeczy na pierwszy rzut oka nie do połączenia (np. futurystyczny sonet), cudowne homofony w "Kowalu z Fegolosu", wyborne poczucie humoru (jak choćby w wierszu o dość nietypowej dyscyplinie sportu), świetne gry słów (Genesis - Genosos, uroboroemat, sonetobałwanach, załwył, myślenice, wode-wil, niemętność, Machajtoporek, bezrzęsie, kasztanospady, Mrówkojado, rykstusfórpum...). A jak ktoś uwielbia Carrolla, Vonneguta, Lema, cyberpunk, Gwiezdne wojny, Bursę, Tuwima, Leśmiana, Papcia Chmiela albo czeskie kino, to na pewno będzie miał jeszcze więcej frajdy z lektury. Podsumowując - ten tom to po prostu niesamowite poetyckie, erudycyjne cudeńko, które bardzo, bardzo polecam!
Wiele wierszy zamieszczonych w tym niesamowitym zbiorze znam już dawno, choćby z internetowej strony Autora. Całość czyta się po prostu rewelacyjnie, a jak jeszcze dodamy do tego fakt, że spora część utworów powstawała w ramach cotygodniowych konkursów "Gazety Wyborczej" (czyli: temat zadany, nierzadko forma narzucona, czas ograniczony) albo na potrzeby zadania...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-08-25
Ściągnięte z domowej półki i zabrane na wakacje w celu odświeżenia sobie po raz enty zapisków podróżnych Steda. Się uwielbia i się uwielbiać będzie zawsze. Bardzo polecam.
Ściągnięte z domowej półki i zabrane na wakacje w celu odświeżenia sobie po raz enty zapisków podróżnych Steda. Się uwielbia i się uwielbiać będzie zawsze. Bardzo polecam.
Pokaż mimo to2020-04-28
Tego mi było trzeba. Dawno nie czytałem tak doskonałej, porywającej wręcz powieści. Genialna konstrukcja, tematyka, pomysł i wykonanie. Skojarzenia z Italem Calvinem, jak podpowiedziało posłowie, miałem dobre. Co ciekawe, jednym z najsympatyczniejszych, a jednocześnie najbardziej przejmujących bohaterów, okazał się Mandaraxa kolega po fachu - niebywałe. A ile znakomitych pomysłów! Strajk protestacyjny, wiersze do pani Ri, Matołek, "dziękuję, GUTA, napiszemy razem powieść", lista problemów ludzkości, motyw brata geniusza... Ba, nawet sny, których opisy w wielu pozycjach często służą tylko wydłużaniu tekstu, tutaj urastają do rangi kolejnego bohatera. Jestem po prostu oczarowany.
Książka absolutnie doskonała, bardzo polecam!
PS Po czymś takim robię przerwę w nowościach i rzucam się do odświeżenia sobie jedynego możliwego w tych okolicznościach tytułu, czyli do "Przeklętej pierwszej linijki" Laclavetine'a :) http://lubimyczytac.pl/ksiazka/39440/przekleta-pierwsza-linijka
Tego mi było trzeba. Dawno nie czytałem tak doskonałej, porywającej wręcz powieści. Genialna konstrukcja, tematyka, pomysł i wykonanie. Skojarzenia z Italem Calvinem, jak podpowiedziało posłowie, miałem dobre. Co ciekawe, jednym z najsympatyczniejszych, a jednocześnie najbardziej przejmujących bohaterów, okazał się Mandaraxa kolega po fachu - niebywałe. A ile znakomitych...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-20
Kiedyś, kiedyś czytałem, ale na tyle dawno temu, że wszystko już mi się pozacierało, toteż przed wyjazdem nad morze wziąłem i buchnąłem córce z półki, żeby sobie odświeżyć. I to było dobre, a największy plus za znakomite poczucie humoru, którego kiedyś w tej powieści jakoś nie dostrzegałem - tym razem co kilka kartek mogłem sobie zdrowo pochichotać. Świetnie napisane, bardzo warto.
Kiedyś, kiedyś czytałem, ale na tyle dawno temu, że wszystko już mi się pozacierało, toteż przed wyjazdem nad morze wziąłem i buchnąłem córce z półki, żeby sobie odświeżyć. I to było dobre, a największy plus za znakomite poczucie humoru, którego kiedyś w tej powieści jakoś nie dostrzegałem - tym razem co kilka kartek mogłem sobie zdrowo pochichotać. Świetnie napisane,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-03
Ciekawe, ile jeszcze razy w życiu uda mi się przeczytać to cudo. Za każdym razem smakuje wyśmienicie. W tej książce po prostu wszystko jest przepiękne. Tylko jak tu porównać, co jest piękniejsze: traktat o uczciwości intelektualnej czy rozważania o "Nenufarach"? Piłkarskie studia przypadków czy toaletowe walki bokserskie? Przypadek fryzjera Wizwondka czy niemówienie Poomeranga? Która opowieść westernowa to ta najwspanialsza? I te zdania... Ludzie mają domy, ale są werandami. Piękna jest dziwka z Closingtown, piękna. Kiedy zdarzy ci się ujrzeć miejsce, gdzie byłbyś uratowany, patrzysz na nie zawsze z zewnątrz. -To nie jest pojedynek. - Oczywiście, że jest.
"City" jest od lat w moim topie wszech czasów i to już się nigdy nie zmieni. Arcydzieło, polecam jak nie wiem co. Będę wracał do niego jeszcze wiele razy.
Ciekawe, ile jeszcze razy w życiu uda mi się przeczytać to cudo. Za każdym razem smakuje wyśmienicie. W tej książce po prostu wszystko jest przepiękne. Tylko jak tu porównać, co jest piękniejsze: traktat o uczciwości intelektualnej czy rozważania o "Nenufarach"? Piłkarskie studia przypadków czy toaletowe walki bokserskie? Przypadek fryzjera Wizwondka czy niemówienie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-01
2018-12-26
O matko, jaki cudowny Baricco! Subtelny pomysł na fabułę, spokojny początek, a potem się zaczyna taka dawka poezji życia oraz tego całego Bariccowskiego dobrotliwego humoru, że po prostu nie sposób się oderwać do samiuśkiego końca. Czego tu nie ma: Marta robi kupę, Kaczor Donald sprzedaje organy (i niech się Kartezjusz chowa!), są też Katarzyny Medycejskie, zalążki poradnika o pralniach, pisanie w myślach, fotograf świnia... Się rozpłynąłem. Leci do ulubionych i bardzo proszę, kochana Soniu, nie zwlekaj zbytnio z kolejnym AB!
O matko, jaki cudowny Baricco! Subtelny pomysł na fabułę, spokojny początek, a potem się zaczyna taka dawka poezji życia oraz tego całego Bariccowskiego dobrotliwego humoru, że po prostu nie sposób się oderwać do samiuśkiego końca. Czego tu nie ma: Marta robi kupę, Kaczor Donald sprzedaje organy (i niech się Kartezjusz chowa!), są też Katarzyny Medycejskie, zalążki...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-05
To było piękne! Wspaniałe, różnorodne, piękne zazębiające się ze sobą opowiadania (dodajmy, że nie tylko motywem tytułowej "Podróży zimowej"). Do klasy "Wyznaję" trochę brakło, ale z przyjemnością dorzucam do ulubionych. Polecam!
To było piękne! Wspaniałe, różnorodne, piękne zazębiające się ze sobą opowiadania (dodajmy, że nie tylko motywem tytułowej "Podróży zimowej"). Do klasy "Wyznaję" trochę brakło, ale z przyjemnością dorzucam do ulubionych. Polecam!
Pokaż mimo to
Mało co tak cieszy jak powrót po paru latach do jednej z moich naj... powieści. Pokłady poezji i nostalgii, ale także doskonałego humoru, sam nie wiem, czego tam jest więcej. Zachwycająca rosyjska emigrantka sprzedająca pianina i psująca rodziny, doskonałe wywody o filozofii prowadzenia wojen i trajektoriach, ale nic tak nie łapie za serce jak fragment z kapitanem Skodelem i zapodzianym pieniążkiem w rolach głównych - narracyjnie rzecz ujmując, mistrzostwo świata. Bardzo warto, ulubiona od lat, zatem - do zobaczenia za jakiś czas.
Mało co tak cieszy jak powrót po paru latach do jednej z moich naj... powieści. Pokłady poezji i nostalgii, ale także doskonałego humoru, sam nie wiem, czego tam jest więcej. Zachwycająca rosyjska emigrantka sprzedająca pianina i psująca rodziny, doskonałe wywody o filozofii prowadzenia wojen i trajektoriach, ale nic tak nie łapie za serce jak fragment z kapitanem Skodelem...
więcej Pokaż mimo to