-
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać13 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać7
Biblioteczka
2022-05-27
2021-11-09
Z panią Bianką Kunicką-Chudzikowską mam styczność po raz pierwszy. Nie ukrywam, że do książki przyciągnęły mnie pozytywne oceny i intrygująca okładka. Zarys fabuły stał na dalszym planie kiedy postanowiłam sięgnąć po zgrabnie zatytułowaną powieść „Na wieki wieków Pani Amen”.
Małgorzata Amen to trzydziestoośmioletnia kobieta, która nie potrafi kochać. Mimo wielu związków i dwóch prób wytrwania w małżeństwie, ma ogromny problem z oziębłością i obojętnością w stosunku do codziennego życia. Kiedy postanawia coś zmienić i wprowadza się do brata, na jej drodze staje Adam, który stwierdza, że jest energią świętego wspomożyciela, która odrodziła się, żeby jej pomóc. Czy ta misja ma szanse powodzenia?
„Na tym właśnie polega niezwykłość tego świata, że pozornie nieidealne rzeczy w określonym miejscu i czasie są właśnie tymi najwspanialszymi.”
Narracja odbywa się w trzeciej osobie czasu przeszłego. Generalnie miałam spory problem z nużącymi powtórzeniami. Bardzo często dostawaliśmy powielone odczucia bohaterki, tłumaczone w ten sam sposób. Podając przykład: ‘nie mogę tego zrobić, ona mnie potrzebuje, nie jestem egoistką’ i cała strona podobnych przemyśleń, przerwanych dialogiem, aby znowu powrócić do ‘nie mogę jej tego zrobić, to jest złe, muszę jej pomóc’. Paragrafy dotyczące tłumaczenia braku miłości również nie były zbyt satysfakcjonujące. Znowu podając przykład ‘tak, byłam badana, nie jestem psychopatką, bo jestem empatyczna, nie mam autyzmu’. Dialogi też niestety były powtarzalne. Postacie nie są zbyt wyraziste, a sama Małgorzata to kobieta bardzo egocentryczna i nie mogłam się powstrzymać od wrażenia, że robiąc coś pozornie dla drugiej osoby, sama chce poczuć się dobrze i być stawiana na piedestale, nie dając wiele w zamian. No nie polubiłam jej w żadnym stopniu.
„ (..) poczuła dziwne uczucie nostalgii, jaka ogarnia człowieka, gdy ogląda rodzinne pamiątki lub albumy ze starymi zdjęciami. Tęsknoty za czymś, czego się przecież wcale nie przeżyło. Jakby cząstka duszy wciąż należała do przeszłości, a jakaś niewidzialna nitka ciągnąca się do wieków właśnie zaciskała się na sercu.”
Historia rodziny Amen, w której kobiety kilka pokoleń wstecz, również nie potrafią kochać, jest mocno związana z przeszłością dwóch rodów. Wydarzenia obrastają w podania wiary, mistycyzmu i magii. Cała historia w tle może byłaby ciekawa, gdyby nie została przedstawiona w taki miałki sposób i wyłożona głównej bohaterce na tacy, podczas kilku rozmów z zaledwie jedną osobą. Jakoś mi to nie trybiło i wszystko było po prostu ‘suche’. Odbieram tę książkę jako typową obyczajówkę z elementem ezoteryki i pewnie nie przypadła mi do gustu, bo zasadniczo nie jestem fanką obyczajówek, a z drugiej strony spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Osobiście nie dla mnie, ale rozumiem, że dla fanów gatunku może to być przyzwoite czytadło.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Z panią Bianką Kunicką-Chudzikowską mam styczność po raz pierwszy. Nie ukrywam, że do książki przyciągnęły mnie pozytywne oceny i intrygująca okładka. Zarys fabuły stał na dalszym planie kiedy postanowiłam sięgnąć po zgrabnie zatytułowaną powieść „Na wieki wieków Pani Amen”.
Małgorzata Amen to trzydziestoośmioletnia kobieta, która nie potrafi kochać. Mimo wielu związków i...
Bardzo fajna pozycja, trochę odmienna od pozostałych książek Sparksa. Anioła Stróża możemy spotkać pod wieloma postaciami, kto by pomyślał, że czworonogi również zaliczają się do tej kategorii. Troszkę dreszczyku, ale mimo wszystko lekko i przyjemnie się ją czyta. Polecam serdecznie.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Bardzo fajna pozycja, trochę odmienna od pozostałych książek Sparksa. Anioła Stróża możemy spotkać pod wieloma postaciami, kto by pomyślał, że czworonogi również zaliczają się do tej kategorii. Troszkę dreszczyku, ale mimo wszystko lekko i przyjemnie się ją czyta. Polecam serdecznie.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
2017-11-02
Obawiam się, że stojąc w opozycji właściwie ze wszystkimi pozytywnymi ocenami tej powieści, będę musiała troszkę szerzej uzasadnić niską ocenę.
Pierwsza połowa książki jest ciekawa i wciągająca. Poznajemy Elizę, jej szkolną niewidzialność, a po drugiej stronie pasję przy tworzeniu komiksu, którym jest "Morze Potworne". Zachwycając się rysunkami i fragmentami historii o planecie Norkturian i gwiezdnych konstelacjach, postanowiłam przez jakiś czas spychać na dalszy plan irracjonalne zachowanie dziewczyny, która kompletnie nie potrafi rozmawiać z własną rodziną. Jej rodzice próbują do niej dotrzeć, ale ta obojętność i ciągłe odburkiwanie 18-latki jest wręcz męczące.
Następnie na pierwszy plan przesuwa się Wallace i zatajenie przed nim internetowej tożsamości dziewczyny. Jeśli spodziewacie się, że ten wątek zostanie poprowadzony oryginalnie bądź chociaż w 15% dojrzałe - nic z tego. Miałam wrażenie, że czytam historię o dwójce sfochowanych maksymalnie dwunastolatków, którzy nie potrafią widzieć niczego poza czubek własnego nosa, a egoizm wylewa się z każdej strony.
Gwoździem do trumny okazały się właśnie fragmenty historii "Morza potwornego", ponieważ chyba wolałabym eksplorować tamten świat i tamte historie, niż czytać o niezadowolonej Elizie. Niestety ciężko uchwycić duch tamtej opowieści, gdyż informacji i fragmentów jest tak mało.
W książce mamy też zarysowaną inną serię - "Dzieci Hypnosa", jako kolejny fandom, w którym biorą udział bohaterowie. I tutaj znowu bardziej cieszyłabym się czytając o łowcach żyjących w równoległym świecie i zabijających senne koszmary.
Czytać, czy nie czytać? Decyzję pozostawiam Wam, jednak raczej skłaniam się ku stwierdzeniu, że nie polecam.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Obawiam się, że stojąc w opozycji właściwie ze wszystkimi pozytywnymi ocenami tej powieści, będę musiała troszkę szerzej uzasadnić niską ocenę.
Pierwsza połowa książki jest ciekawa i wciągająca. Poznajemy Elizę, jej szkolną niewidzialność, a po drugiej stronie pasję przy tworzeniu komiksu, którym jest "Morze Potworne". Zachwycając się rysunkami i fragmentami historii o...
2017-10-11
"Moje serce i inne czarne dziury" to książka, która zaskoczyła mnie pod wieloma względami. Pokazuje Nam jak łatwo można poddać się smutkowi, depresji, myślom samobójczym.
Aysel, która jest samotna i wystraszona tym co zrobił jej ojciec, a co może skrywać jej własna natura i Roman, który uważa, że śmierć jest czymś na co zasługuje, są zagubieni, próbując neutralną fasadą ukryć to co siedzi w ich głowach. Bardzo ładnie pokazana została ich wzajemna relacja i nadzieja przebijająca się przez kolejne wersy powieści.
Warto wspomnieć o tym, że autorka sama straciła przyjaciela i stara się pokazać Nam, że jest ten promyczek, ludzie którzy chcą wyciągnąć pomocną dłoń. Z tej książki przebija uniwersalna prawda - pomimo przeciwności, warto żyć. Polecam :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
"Moje serce i inne czarne dziury" to książka, która zaskoczyła mnie pod wieloma względami. Pokazuje Nam jak łatwo można poddać się smutkowi, depresji, myślom samobójczym.
Aysel, która jest samotna i wystraszona tym co zrobił jej ojciec, a co może skrywać jej własna natura i Roman, który uważa, że śmierć jest czymś na co zasługuje, są zagubieni, próbując neutralną fasadą...
2018-03-08
"Awaria małżeńska" to jedna z tych książek, które poprawiają humor, ale niosą w sobie również przesłanie.
Kiedy dwie kobiety, Justyna i Ewelina, ulegają wypadkowi i są zmuszone spędzić kilka tygodni w szpitalu, los całego domu spada nagle na mężów. Oba małżeństwa mają dwójkę dzieci i różne problemy. Mateusz i Sebastian, którzy wcześniej nie byli zaznajomieni z obowiązkami typu gotowanie, sprzątanie, prasowanie, odrabianie lekcji czy przygotowywanie prac plastycznych, muszą odnaleźć się w nowej sytuacji, skąd wynikają przeróżne perypetie. Dzieciaki są bardzo rezolutne i sprytne, a całość czyta się lekko i przyjemnie. Miło zobaczyć, że mężczyzna też podoła zadaniom domowym, nauczy się szydełkowania i nawet kapustę w beczce zakisi jeśli trzeba. Książka pokazuje, że warto dzielić się obowiązkami, wspierać i doceniać drugą osobę, z którą idzie się przez życie. Polecam :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
"Awaria małżeńska" to jedna z tych książek, które poprawiają humor, ale niosą w sobie również przesłanie.
Kiedy dwie kobiety, Justyna i Ewelina, ulegają wypadkowi i są zmuszone spędzić kilka tygodni w szpitalu, los całego domu spada nagle na mężów. Oba małżeństwa mają dwójkę dzieci i różne problemy. Mateusz i Sebastian, którzy wcześniej nie byli zaznajomieni z obowiązkami...
2018-01-25
Najpierw usłyszałam o serialu przygotowanym przez Netflix, a później o książce. Wisiała na mojej liście 'do przeczytania' i kiedy zastawiałam się, za jaką powieść powinnam się zabrać w następnej kolejności, padło właśnie na nią.
Powiem szczerze, że ta historia wciągnęła mnie od pierwszych stron, a sposób narracji był bardzo ciekawy i oryginalny. Poznajemy tu bliżej postać Claya, chłopaka który jest kolejną osobą na liście powodów śmierci Hannah. Poruszanie się po mieście ze słuchawkami na uszach, tak silnie przeżywając emocje zdruzgotanej dziewczyny, słuchając jej głosu i podążając wskazaną przez nią ścieżką, ma w sobie coś niesamowitego. Myślę, że ogromna nauka drzemie w tej książce, przeznaczona szczególnie dla współczesnych nastolatków. Każde złe zachowanie, poniżanie, wyśmiewanie się z kogoś, może mieć poważne konsekwencje i wpłynąć na czyjąś psychikę i samoocenę, o czym zawsze powinniśmy pamiętać. Książka zdecydowanie warta polecenia, napisana w sposób który moim skromnym zdaniem, zadowoli również dojrzałego czytelnika.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Najpierw usłyszałam o serialu przygotowanym przez Netflix, a później o książce. Wisiała na mojej liście 'do przeczytania' i kiedy zastawiałam się, za jaką powieść powinnam się zabrać w następnej kolejności, padło właśnie na nią.
Powiem szczerze, że ta historia wciągnęła mnie od pierwszych stron, a sposób narracji był bardzo ciekawy i oryginalny. Poznajemy tu bliżej postać...
2018-03-05
"Mój mąż drwal" Anny Radziejewskiej to książka fenomenalna w swoim gatunku i z pełnym zadowoleniem stwierdzam, że sięgając po nią otrzymałam w stu procentach to, czego oczekiwałam.
Przede wszystkim autorka ma dar rozczulania czytelnika, opowiadając o codziennym życiu, czasem sielankowym, niekiedy okupionym nieporozumieniami, ale zawsze pięknym i wartościowym. W modelu rodziny 2+1, głową jest mąż drwal Darek, a latoroślą sprytny chłopczyk Leoś. Poszczególne rozdziały rozwijają się nie tylko wokół nietuzinkowej postaci męża, ale również przedstawiają wspomnienia z codzienności Pani Anny. Miło jest przeczytać humorystyczne wzmianki o 'mniej perfekcyjnej pani domu', która nie lubi gotować, mężu płaczącym podczas liczenia dietetycznych kalorii i synku, który uwielbia walczyć z 'ruskami' podczas zabawy. Wspomnienia autorki są okraszone humorem, który zdecydowanie przypadł mi do gustu i nie mogę się powstrzymać, nie przytaczając fragmentu:
"Po zakończeniu drylowania kuchnia wyglądała jak prawdziwe pole bitwy, co gorsza takie, na którym śmierć poniosło wiele ofiar. Ja sama wyglądałam jak najokrutniejszy i najbardziej bezwzględny kat. Sok z wiśni tryskał dosłownie wszędzie. Przez myśl przeszło mi nawet, aby zadzwonić do jakiegoś producenta horrorów klasy "B", gdyż scenografia była na takie okoliczności zupełnie w sam raz. (...) Do kuchni natomiast wkroczył Darek. I gąsior. Gąsior na wino, a nie mąż pani gęsi. Tego byłoby już za wiele."
Myślę, że ta książka miała pokazać jak łatwo czerpać przyjemność z prostych, codziennych rzeczy, spajających rodzinę, nawet taką 1+1, albo 2+1 ze świnką morską. Wyprawa w Bieszczady, śpiewanie przy ognisku, popijając piwko czy wędzenie kiełbas z sąsiadem, opisane w lekki, humorystyczny sposób, poprawia nastrój i jest najlepszą opcją na spędzenie czasu z szerokim uśmiechem. Książka pozwoliła mi również spojrzeć łaskawszym okiem na mojego osobistego brodacza i urok silnego męskiego charakteru. A na koniec nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o tej pięknej okładce. Po prostu jestem zakochana w jej prostych, geometrycznych wzorach, tak silnie przyciągających wzrok. Polecam serdecznie:)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
"Mój mąż drwal" Anny Radziejewskiej to książka fenomenalna w swoim gatunku i z pełnym zadowoleniem stwierdzam, że sięgając po nią otrzymałam w stu procentach to, czego oczekiwałam.
Przede wszystkim autorka ma dar rozczulania czytelnika, opowiadając o codziennym życiu, czasem sielankowym, niekiedy okupionym nieporozumieniami, ale zawsze pięknym i wartościowym. W modelu...
2018-08-25
Skończyłam czytać i po raz kolejny mam zagwostkę, bo „Historia pewnej dziewczyny” zupełnie nie była tym, na co od początku pozowała.
Wątek Deanny krąży wokół błędu, który popełniła mając trzynaście lat. Jej ojciec przyłapał ją ze starszym chłopakiem i od tamtej pory przylgnęła do niej łatka puszczalskiej.
Jeśli jestem w stanie powyższym zdaniem, z grubsza zakreślić fabułę, to musicie zrozumieć, że nie było ani porywająco ani urzekająco ani zbyt moralizatorsko. Główna bohaterka i jej problemy są dla mnie ździebko niezrozumiałe, ponieważ większość z nich można by w mgnieniu oka rozwiązać szczerą rozmową. Zamiast tego dostajemy bardzo dziwne zamykanie się i odgradzanie od bliskich, które niczemu nie służy. Zresztą określenie ‘problemy’ to chyba lekka przesada, bo mamy jedynie dwie krótkie sytuacje z chłopakami, dokuczającymi bohaterce i domniemaną ‘oziębłość’ ojca, mocno niewidoczną w tej krótkiej książce.
Wyciągnę zdanie z opisu wydawnictwa:
„Czeka ją trudna walka o zmianę osądu na jej temat i szansę na wyrwanie się z upokarzającej roli miejscowej puszczalskiej.”
No i na przeobrażenie Deanny właśnie czekałam, na udowodnienie i sobie i innym, że na wiele ją stać i nie zostanie zdefiniowana przez jedno wydarzenie z przeszłości. Nic takiego nie miało miejsca, a akcja tkana w okresie wakacji, skupia się na jeżdżeniu między pracą, a domem i zajmowaniu się siostrzenicą. Relacje z dwójką przyjaciół, którzy poza wszystkim, są parą, również były jedynie zarysowane i wiele nie wniosły.
Wydaje mi się, że książka miała potencjał, który został niestety zmarnowany. Nie współczułam bohaterce, a chyba powinnam (wykorzystana przez starszego chłopaka, właściwie będąc dzieckiem), bo po prostu widziałam jak na siłę chce pozować na ofiarę i to chyba było dla mnie za dużo. Niestety nie polecam :(
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Skończyłam czytać i po raz kolejny mam zagwostkę, bo „Historia pewnej dziewczyny” zupełnie nie była tym, na co od początku pozowała.
Wątek Deanny krąży wokół błędu, który popełniła mając trzynaście lat. Jej ojciec przyłapał ją ze starszym chłopakiem i od tamtej pory przylgnęła do niej łatka puszczalskiej.
Jeśli jestem w stanie powyższym zdaniem, z grubsza zakreślić...
2018-04-08
Już w trakcie czytania książki 'To nie jest twoje dziecko" miałam bardzo mieszane uczucia.
Akcja skupia się wokół trojga bohaterów, dobrze usytuowanego małżeństwa Anny i Pawła, oraz biednej studentki Michaliny, która zaliczyła 'wpadkę'. Cała trójka zgadza się na układ, którego kulminacją jest sprzedanie dziecka.
Narracja książki jest również rozdzielona pomiędzy trzy postacie, które w pierwszej osobie opowiadają o swoich uczuciach. Obie kobiety miały ciężkie dzieciństwo i problemy rodzinne, które się za nimi ciągną, ale w pełnym kształcie są przedstawione dopiero pod koniec powieści. Powiem szczerze, że ciężko było mi wczuć się w sytuację, kiedy nie polubiłam żadnej z postaci. Paweł wpatrzony w żonę jak w obraz, najchętniej na kolanach by za nią chodził, Anna maniakalnie pragnąca dziecka i wyczyniająca rzeczy wołające o pomstę do nieba i zahukana, niezdecydowana Michalina. Muszę przyznać, że temat został podany dosyć sucho, bez polotu i głębszego przesłania, a szokująca końcówka nie poprawiła sytuacji.
Z przykrością stwierdzam, że nie polecam :(
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Już w trakcie czytania książki 'To nie jest twoje dziecko" miałam bardzo mieszane uczucia.
Akcja skupia się wokół trojga bohaterów, dobrze usytuowanego małżeństwa Anny i Pawła, oraz biednej studentki Michaliny, która zaliczyła 'wpadkę'. Cała trójka zgadza się na układ, którego kulminacją jest sprzedanie dziecka.
Narracja książki jest również rozdzielona pomiędzy trzy...
2018-05-17
"Na pożółkłym papierze", książka Pani Aleksandry Bartosik, jest krótką, oryginalną opowieścią, która dała mi do myślenia dużo więcej, niż niejedno opasłe tomiszcze.
Na wstępie warto zatrzymać się nad strukturą tej książki. Jest ona poprowadzona w formie 19-stu listów do ukochanego. Spisuje je dojrzała kobieta, która odniosła sukces i pozornie odnalazła swoje miejsce w świecie. Więc co skłania ją do tego, aby po latach ocenić swoje decyzje, postępowanie i życiowe wybory? Wędrówka jaką przechodzimy z bohaterką, ma kilka zakrętów, niespodzianek i zwrotów akcji. Powiem szczerze, że już na początku mamy podkreślone, że kobieta pochylająca się nad kartką i sporządzająca listy, nie oczekuje odpowiedzi, a jednak mały głosik w mojej głowie mówił ciągle "Czy otrzymała odpowiedź? Czy na nią zasłużyła? Czy jej ukochany jej wybaczył i przeczytał każde z nakreślonych przez nią słów?".
Korespondencja jest dla mnie czymś intymnym, więc kiedy tylko rozpoczęłam lekturę, towarzyszył mi dreszczyk czegoś ulotnego, zakazanego, być może na chwilę skradzionego dla moich oczu, po to abym mogła coś zrozumieć, wynieść cząstkę dla siebie.
Opowieść porusza bardzo ważną kwestię życiowych wyborów i znaczenia miłości. Bo jeśli naprawdę kogoś kochamy i pozornie chcemy tworzyć świat z tym człowiekiem, to czy znajdziemy siłę na podążanie odległą ścieżką, własną drogą, nawet jeśli będzie samotna. Podobne rozterki towarzyszyły również mnie, więc czytanie o przemyśleniach innej kobiety, dodało mi otuchy, wywołało uśmiech i pozwoliło docienić piękno otaczającego świata.
Polecam serdecznie tą krótką, ale mądrą książkę, obarczoną bardzo ważnym przesłaniem i skłaniającą do refleksji :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
"Na pożółkłym papierze", książka Pani Aleksandry Bartosik, jest krótką, oryginalną opowieścią, która dała mi do myślenia dużo więcej, niż niejedno opasłe tomiszcze.
Na wstępie warto zatrzymać się nad strukturą tej książki. Jest ona poprowadzona w formie 19-stu listów do ukochanego. Spisuje je dojrzała kobieta, która odniosła sukces i pozornie odnalazła swoje miejsce w...
2018-07-09
Kiedy pierwszy raz dowiedziałam się o książce Abbi Waxman, byłam do niej bardzo pozytywnie nastawona, licząc na uczuciowo-duchową podróż do pogodzenia się ze śmiercią drugiej osoby. Niestety otrzymałam coś zupełnie innego.
Lily straciła męża w wypadku, ale poznajemy ją dopiero cztery lata później. Wydaje się, że na pierwszy rzut oka, kobieta świetnie sobie radzi, a jej załamanie nerwowe i pobyt w szpitalu psychiatrycznym, są jedynie pobierznie wspomniane, czego bardzo żaluje. Słodkie dzieciaki, siostra która jest na zawołanie i pomoc domowa. Mówiąc szczerze sytuacja młodej wdowy, zazwyczaj nie jest aż tak kolorowa jak w przypadku bohaterki, której największym problemem jest jej gotowość do nowego zwiazku.
Wszystkie uczucia bohaterki są strasznie płytkie i kiepsko przedstawione, a biorąc pod uwagę fakt, że czytałam ostatnio romans z podobnym wątkiem i dużo bardziej rozwiniętymi opisami, wiec porównanie wypada blado. Miałam wrazenie, ze nawet czytana ostatnio młodzieżówka, miała bardziej wnikliwą bazę uczuciową. Postaci sztampowe, raczej płytkie. Warto dodać, że narracja odbywa się w pierwszej osobie czasu teraźniejszego. Niestety raczej nie polecam :(
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Kiedy pierwszy raz dowiedziałam się o książce Abbi Waxman, byłam do niej bardzo pozytywnie nastawona, licząc na uczuciowo-duchową podróż do pogodzenia się ze śmiercią drugiej osoby. Niestety otrzymałam coś zupełnie innego.
Lily straciła męża w wypadku, ale poznajemy ją dopiero cztery lata później. Wydaje się, że na pierwszy rzut oka, kobieta świetnie sobie radzi, a jej...
2018-10-10
Pani Grażyna Krynicka, dojrzała kobieta, pochodząca z Warszawy i autorka książki „Drugie życie rzeczy”, zabiera nas w podróż podsumowującą potrzeby duszy za sprawą pokazania swojej życiowej mądrości, przelanej na papier.
Powieść opowiada o małżeństwie Marii i Marka, które przechodzi kryzys. Wracając z delegacji, kobieta przyłapała nieświadomego mężczyznę na zdradzie. Niewiele myśląc, postanowiła usunąć się z ich wspólnego życia i skupić na sobie. Marek z kolei, kiedy w końcu dowiaduje się o powodach odejścia żony, jest zmuszony przemyśleć pewne sprawy i neutralnym okiem ocenić ich wspólne życie i postępowanie. Trzecią ważną postacią w opowieści, będzie Mariola, niedoszła kochanka, której perypetie po wyrwaniu się z małej miejscowości i przybyciu do stolicy, zostają również przybliżone czytelnikowi.
Książka jest dosyć cienka, ale przemyślenia bohaterów, ich spojrzenie na świat, jego wygody, ale również trudne wybory, sprawiły, że otrzymałam ogromną dawkę emocji, skłaniającą do refleksji. Wprowadzanie postaci teściów i ich spokojnego życia, a zarazem troski o dzieci, w moim przekonaniu dodało wyrazistości i melancholii. Nikt z nas nie jest sam i pomimo potknięć, możemy otrzymać przebaczenie i wsparcie od ludzi, którzy nas kochają.
„… chyba nie ma prawdziwych przypadków. Wszystkie są nieprawdziwe w tym sensie, że mają swoje miejsce w zagadkowym, tajemniczym porządku i podlegają logice ukrytych planów.”
Podsumowując, nie mogę nie mogę nie wspomnieć o malowniczych opisach autorki, która zatrzymuje się nad magią słonecznego poranka, bursztynowego płynu, przygotowanego z nadzieją w ślicznej filiżance i zapachu świeżych kwiatów w wazonie. Niekiedy takiego spokoju i zatrzymania się na chwilę, brakuje w naszym życiu. Serdecznie polecam :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Pani Grażyna Krynicka, dojrzała kobieta, pochodząca z Warszawy i autorka książki „Drugie życie rzeczy”, zabiera nas w podróż podsumowującą potrzeby duszy za sprawą pokazania swojej życiowej mądrości, przelanej na papier.
Powieść opowiada o małżeństwie Marii i Marka, które przechodzi kryzys. Wracając z delegacji, kobieta przyłapała nieświadomego mężczyznę na zdradzie....
2018-12-23
Nigdy nie wiem czym się kierować podczas wyboru świątecznej literatury. Tym razem postawiłam na śliczną okładkę i historię, która z pozoru była prosta, jednak miała mi dostarczyć trochę ciepła i jeszcze raz pokazać, co jest ważne w tym magicznym czasie, nawet jeśli z pomocą oklepanych frazesów.
Amelia Diamond jest znaną i uwielbianą aktorką popularnego serialu. Kobieta jednak czuje, że musi bardzo ciężko pracować, aby pozostać w błysku fleszy. Udała się na casting w desperacji, nie posiadając doświadczenia czy scenicznego wykształcenia. Otrzymując szansę z czasem ulepiła życie sztuczne, pozowane, w którym brak miłości. Kiedy jej siostra umiera i trzeba zająć się siostrzenicą, wszystkie sprawy się komplikują, bo dziennikarze zwietrzyli temat i nastolatki nie można już tak po prostu odesłać. Trzeba zacząć grę udawania i pozorów. Jednak czy może się to udać w ten Wigilijny czas, kiedy osierocona dziewczyna potrzebuje miłości i zrozumienia?
„Byle tylko być razem, jak najdłużej. Trzymać się za ręce wieczorami, przytulać w nocy, a o poranku móc się do siebie uśmiechnąć.”
Drugim ważnym odłamem opowieści jest historia Pani Zosi, która pracuje jako sprzątaczka w biurowcu wynajmowanym między innymi przez Amelię. Poczciwa kobieta, mężatka z trójką dzieci i masą wnuków, cieszy się na wspaniałe święta, a w międzyczasie nie szczędzi dobrego słowa osobom potrzebującym. Niestety okazuje się, że i do jej życia wkradł się niepokój i lęk. Jedyny syn popełnił straszny błąd, oszukał żonę i został wyrzucony wraz ze swoimi rzeczami. W tak magicznym świątecznym czasie, nie jest pewny jak będzie wyglądało jego życie bez ukochanej i dwójki dzieci. Czy uda mu się zrozumieć błędy i naprawić relacje z bliskimi?
Muszę przyznać, że książka nie jest gruba, więc tym bardziej czytało się ją szybko i w łatwy sposób można było się wciągnąć w rozwój akcji. Niektórzy bohaterowie byli bliżsi mojemu sercu, inni wręcz nieznośni w swoim egoizmie. Ukazany został tak powszechny ostatnio temat pogoni za szumem medialnym i internetowej spirali, która towarzyszy nam wszędzie, nawet podczas Wigilii. Ludzie nie rozstają się z telefonami i bardzo łatwo oceniają innych po pozorach, zamiast dać szansę na wyjaśnienie i wstrzymać się z niesprawiedliwym osądem. Ogólnie rzecz ujmując, uważam, że książka jest całkiem przyjemna, lekka, raczej mało w niej niesamowitych zwrotów akcji czy zaskoczeń, jednak w tym świątecznym okresie nie do końca o to chodzi. Dla mnie bardziej liczy się ciepło, miłe słowa, które ogrzeją chłód za oknem i pozwolą Nam z uśmiechem spojrzeć w stronę bliskich. Dla fanów prostych powieści obyczajowych jak znalazł :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Nigdy nie wiem czym się kierować podczas wyboru świątecznej literatury. Tym razem postawiłam na śliczną okładkę i historię, która z pozoru była prosta, jednak miała mi dostarczyć trochę ciepła i jeszcze raz pokazać, co jest ważne w tym magicznym czasie, nawet jeśli z pomocą oklepanych frazesów.
Amelia Diamond jest znaną i uwielbianą aktorką popularnego serialu. Kobieta...
2019-08-30
„Przegwizadane” Aurelie Valognes, jawiła mi się jako książka lekka, z opisu pozująca na typową komedię, z nietypowymi bohaterami. Na szczęście okazuje się, że można z niej wysupłać dużo więcej.
Ferdinand Brun to osiemdziesięciotrzyletni jegomość zmęczony życiem. Żona odeszła z listonoszem, córka z wnukiem żyją tysiące kilometrów dalej, a uciążliwa dozorczyni nie daje mu żyć. Jak starszy pan poradzi sobie w sytuacji, kiedy musi udowodnić rodzinie, że jest okazem wzorowej, sąsiedzkiej uczynności, a pośrednikiem w ocenie, zostaje nie kto inny, a znienawidzona sąsiadka?
Książka jest cienka, składa się z krótkich rozdziałów i czyta się szybko. Narracja odbywa się głównie w trzeciej osobie czasu przeszłego. Nasz bohater lubi być złośliwy, zakłada na siebie obronny kaftan, dzięki któremu odcina się od świata. Jednak jego skorupa ochronna zdaje się nie być bez wad, bo kolejnym bohaterom udaje się znaleźć rysy i dotrzeć do wnętrza. Mamy więc dostojną sąsiadkę, udzielająca się w kościele i grająca w brydża oraz dwunastolatkę, która wprowadza się do kamienicy. Obie Panie próbują dać Ferdinandowi życiową lekcję, która z czasem owocuje zmianami.
„ciężko mi, gdy widzę, jak bliscy, nawet młodsi ode mnie, odchodzą przede mną. Aby nie popaść w rozpacz, trzeba nauczyć się z tym żyć, pogodzić się z tym, że śmierć jest częścią życia. „Starzeć się to widzieć jak umierają inni”. Nie pamiętam już, kto to powiedział, ale uważam, że to trafne.”
Całość opowieści nie ma wielu zwrotów akcji i niesamowitych wątków, można się kilka razy uśmiechnąć, ale bez przesady. Wydaje mi się, że jest to raczej historia, która ma nam przekazać, że w każdym wieku można naprawić błędy, znaleźć radość życia i otworzyć się na ludzi wokół nas, a są to dobre wartości, o których można zapomnieć. Polecam na lekkie popołudnie. I na dodatek, ta okładka jest przesłodka!
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Przegwizadane” Aurelie Valognes, jawiła mi się jako książka lekka, z opisu pozująca na typową komedię, z nietypowymi bohaterami. Na szczęście okazuje się, że można z niej wysupłać dużo więcej.
Ferdinand Brun to osiemdziesięciotrzyletni jegomość zmęczony życiem. Żona odeszła z listonoszem, córka z wnukiem żyją tysiące kilometrów dalej, a uciążliwa dozorczyni nie daje mu...
2018-08-18
Fakt, że powieść Johna Greena, otrzymała nagrodę książki roku zgodnie z opinią czytelników, powinien mówić sam za siebie. Ja niestety chyba nie kupuję tego zachwytu i zaraz wyjaśnię dlaczego.
Historia opowiada o nastolatce Azie, która ma zaburzenia obsesyjno-kompulsywne i nie radzi sobie z pewnymi aspektami własnego życia. Jej przyjaciółka, wciąga ją w historię ucieczki zdefraudowanego milionera, aby uzyskać pieniądze z nagrody za jego odnalezienie. W międzyczasie bohaterka zawiązuje skomplikowaną relację z synem zbiega, którego znała od kilku lat.
Tyle z opowieści o głównych wątkach, które są jednotorowe i bardzo proste. Nie mogłam liczyć na skomplikowaną zagadkę i jak już ktoś wcześniej stwierdził, książka właściwie nie posiada fabuły. Pisana w pierwszej osobie czasu przeszłego opowieść, skupia się na osobie Azy, jej uczuciach i przemyśleniach. I w tym miejscu zaczynają się schody, ponieważ nasza bohaterka jest naprawdę pokręcona. Myśli o tym, że kierują nią mikroby, które rozwijają się w jej organizmie, ponadto cały czas 'rozwala' rankę na palcu, dezynfekuje ją i zawija nowym plastrem. Opisy bakterii, kolonizacji organizmu, krwi i ropy, sączącej się z rany, mówiąc szczerze, totalnie mnie obrzydzały. Sam problem takich zaburzeń i konieczność otrzymywania i dawania pomocy, jest bardzo ważny, a fakt że autor sam zmaga się z tą chorobą, zdecydowanie ma duże znaczenie, jednak nie do końca mnie to przekonuje. Są też oczywiście głębsze myśli i przesłania, które zdecydowanie doceniłam, ale czy dla kilku cytatów warto wpaść w tą 'spiralę' samodestrukcji bohaterki?
"Zawsze mówimy, że żyjemy pod gwiazdami. Oczywiście tak nie jest - nie istnieje góra ani dół, a gwiazdy otaczają nas zewsząd. Ale przyjemnie jest myśleć, że żyjemy pod nimi. Język tak często gloryfikuje ludzi - tylko o nich mówimy "ktoś"; pozostałe zwierzęta to "coś" - ale przynajmniej umieszcza nam gwiazdy nad głową."
Chyba niekoniecznie mnie ta pozycja przekonuje, tym bardziej, że zupełnie nie podeszło mi zakończenie. Nie wiem czy polecam i na tym poprzestanę.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Fakt, że powieść Johna Greena, otrzymała nagrodę książki roku zgodnie z opinią czytelników, powinien mówić sam za siebie. Ja niestety chyba nie kupuję tego zachwytu i zaraz wyjaśnię dlaczego.
Historia opowiada o nastolatce Azie, która ma zaburzenia obsesyjno-kompulsywne i nie radzi sobie z pewnymi aspektami własnego życia. Jej przyjaciółka, wciąga ją w historię ucieczki...
2019-05-01
RECENZJA PATRONACKA
Kiedy otrzymałam możliwość objęcia patronatem medialnym książki Pani Moniki B. Janowskiej, miałam jedynie mgliste pojęcie o fabule, a autorki wcześniej nie znałam. Jednak w jakiś sposób poczułam, że ta historia mnie przyciąga, więc zgodziłam się bez wahania i w najmniejszym stopniu nie żałuję.
„Czwarty pokój” opowiada o Dobrawie Tulewicz, która przeprowadza się wraz z trójką synów i mężem, do mieszkania w przedwojennej kamienicy. Jakże wielkie jest zdziwienie naszej bohaterki, kiedy okazuje się, że w graciarni, określonej właśnie mianem czwartego pokoju, zamieszkuje zjawa, która od przeszło pięćdziesięciu lat próbuje rozwikłać zagadkę własnej śmierci i dalszych losów ukochanej kobiety. Dobrawa postanawia pomóc nieszczęsnemu duchowi, pomiędzy swoimi obowiązkami żony, matki i przyjaciółki.
Historia jest opowiadana w pierwszej osobie czasu przeszłego przez samą bohaterkę. Narracja jest lekka i nie skupia się całościowo na poszukiwaniu prawdy, przedwojennych wskazówek i dokumentów. Jest to oczywiście dobry smaczek, jednak bohaterka, jej przeszłość i obecne życie, grają chyba główne skrzypce, zaprezentowane przez autorkę w kierunku czytelnika. Dobrawa jest nietuzinkową postacią, nieobytą ze zdobyczami techniki, skupioną na zadowoleniu dzieci i męża, który jednak nie traktuje jej w odpowiedni sposób. Kobieta próbuje radzić sobie ze zgrzytami i ignoruje znaki rozpadu we własnym małżeństwie, brnąć do przodu i próbując stawiać czoła problemom i radościom.
„Mogłam sobie łamać głowę, obgryzać paznokcie i włosy wyrywać garściami. Chociaż włosów mi trochę szkoda, bo naturalny blond i nawet gęste…”
Książka jest wielowątkowa, mimo, że początkowo się tego nie spodziewałam. Pod koniec dowiadujemy się bardzo wielu rzeczy, niektóre pozostawiają niesmak i gorycz, jednak dają też pełny obraz człowieka. Nie każdy bowiem jest przepełniony prostotą i dobrem, a należy również wypatrywać zła i zepsucia, które powodowane zazdrością i własnym zyskiem, kiełkuje w sercach niektórych ludzi.
„Czyli może jednak jest na górze ktoś, kto wyrównuje nam straty w życiu, a cierpienia osładza radością? Może nie zawsze się spieszy, ale ostatecznie ratuje przed szaleństwem i beznadzieją.”
Całość czyta się lekko, między innymi poprzez pewne życiowe ‘nieogarnięcie’ bohaterki, której ciągle przydarzają się jakieś śmieszne potknięcia. Chociażby tytuł pierwszego rozdziału „Wejście z gołym pośladkiem”, może wam nasunąć pewne skojarzenia. Całość to lekka lektura, która jednak posiada pewne przesłanie. Nigdy nie należy zapominać o swojej wartości, szukać szczęścia i nawet w prostych zbiegach okoliczności i gestach, szukać własnej szansy na lepszą przyszłość. Polecam serdecznie :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
RECENZJA PATRONACKA
Kiedy otrzymałam możliwość objęcia patronatem medialnym książki Pani Moniki B. Janowskiej, miałam jedynie mgliste pojęcie o fabule, a autorki wcześniej nie znałam. Jednak w jakiś sposób poczułam, że ta historia mnie przyciąga, więc zgodziłam się bez wahania i w najmniejszym stopniu nie żałuję.
„Czwarty pokój” opowiada o Dobrawie Tulewicz, która...
Znowu zostałam przekonana okładką, która zapowiadała humorystyczne wnętrze i takie też dostałam. „Bestseler” Kasi Keller na poprawę humoru!
„- No tak. To chyba nie jest takie dziwne, skoro się znamy jak łyse kobyły.
- Łyse konie chyba.
- Konie to samce. A ona chyba samcem nie jest. Ale od rzeczy.”
Hania wprowadza się do domu zmarłej babci, po dość nieudanym debiucie literackim, ale nie traci nadziei. Muzą do napisania książki o swatce – wariatce staje się dla niej wścibska sąsiadka Pani Czesia, która ciągle przekręca jakieś powiedzonka, śledzi każdy krok dziewczyny i zachwala wspaniałego wnuka, który ma zostać jej mężem.
„- Znaczy, że mam hulać i pić?
- Lepiej być znanym pijakiem niż anonimowym alkoholikiem. Mówię Hani. Anonimy kariery nie robią. Chyba że w prokuraturze.”
Książka jako filar ma prostą, przewidywalną fabułę, jednak kluczem do sukcesu są postacie Hani i Czesi, które idealnie ze sobą interaktują i wprowadzają humor słowny i sytuacyjny. Czytało się szybko, uśmiałam się i o to chodziło, a w dodatku książka nie jest gruba, więc można po nią śmiało sięgnąć.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Znowu zostałam przekonana okładką, która zapowiadała humorystyczne wnętrze i takie też dostałam. „Bestseler” Kasi Keller na poprawę humoru!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to„- No tak. To chyba nie jest takie dziwne, skoro się znamy jak łyse kobyły.
- Łyse konie chyba.
- Konie to samce. A ona chyba samcem nie jest. Ale od rzeczy.”
Hania wprowadza się do domu zmarłej babci, po dość nieudanym debiucie...