Motylek

Okładka książki Motylek Katarzyna Puzyńska
Okładka książki Motylek
Katarzyna Puzyńska Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Cykl: Lipowo (tom 1) Ekranizacje: Lipowo. Zmowa milczenia (2023) kryminał, sensacja, thriller
608 str. 10 godz. 8 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Cykl:
Lipowo (tom 1)
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2014-02-06
Data 1. wyd. pol.:
2014-02-06
Liczba stron:
608
Czas czytania
10 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788378396956
Ekranizacje:
Lipowo. Zmowa milczenia (2023)
Tagi:
kryminał literatura polska polski kryminał prowincja śledztwo zabójstwo zagadka kryminalna
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
798
581

Na półkach:

Bardzo rozbudowana fabuła, dużo wątków. Czytało się dobrze, choć ciężko: akcja statyczna, rozwija się powoli.

Bardzo rozbudowana fabuła, dużo wątków. Czytało się dobrze, choć ciężko: akcja statyczna, rozwija się powoli.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
93
93

Na półkach:

Skuszony całym rumorem skupionym wokół ostatniej, niesławnej ekranizacji "Motylka", postanowiłem wreszcie sprawdzić, co stoi za fenomenem twórczości p. Kasi Puzyńskiej. 7/10 przy ok. 10000 czytelników na LC, oprócz tego wywiady u Wojewódzkiego, 15 książek w serii o Lipowie, fanklubowe konwenty, itp. itd. Robi wrażenie, szczególnie biorąc pod uwagę, że to przecież nasze polskie, stosunkowo niewielkie podwórko.
Jakież wielkie było moje zdziwienie po kilku pierwszych przeczytanych rozdziałach, gdy okazało się, że naprawdę nie jest dobrze. Ale czytałem dalej. Przecież tysiące fanów nie mogło się tak bardzo mylić, prawda? PRAWDA?
Mój ostateczny werdykt, po zakończonej już lekturze, jest następujący: to była najbardziej męcząca powieść jaką przeczytałem w ramach wyzwania 2024. Ale od początku.

(Ostrzegam przed masywnymi spojlerami. W tej opinii nie biorę jeńców, Drogi Czytelniku.)

Główna bohaterka Weronika, po rozwodzie wyprowadza się z miasta na wieś. Towarzyszy jej pies, a potem koń. We wsi Lipowo, ginie przyjezdna zakonnica, policja podejrzewa morderstwo. Z czasem morderstwo powtarza się po raz kolejny, służby podejrzewają seryjnego mordercę, którego należy złapać zanim populacja Lipowa zmaleje do zera.
W teorii brzmi nawet nieźle. Założenia nie są jakieś rewolucyjne - ot, typowy set-up pod empikowy kryminał. Problem stanowi natomiast wykonanie.

Zacznę od chorej objętości - podczas lektury poznajemy chyba z kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt postaci. Autorka poświęca czas wszystkim, nawet tym drugo- i trzecioplanowym, przez co kompozycja się rozjeżdża. Dobrze chociaż, że p. Kasia używa chociaż pełnych imion i nazwisk do łatwiejszej identyfikacji. Tyle uwagi poświęcanej wszystkim postaciom generuje bardzo wiele niepotrzebnej treści. Podejrzewam, że książkę można byłoby uszczuplić o - nie wyolbrzymiam - trzy czwarte objętości i główna oś fabuły nie utraciłaby na tym nic (a może by i zyskała, bo chwilami, podczas lektury ostro odbiegamy od meritum). Gdyby chociaż te postaci były w jakiś sposób interesujące, ale niestety ich charaktery są... symboliczne. Każda z nich ma przydzieloną jedną, góra dwie charakterystyczne cechy i działa w powieści w określony, schematyczny sposób bez możliwości zmiany kursu, w kółko powtarzając do bólu swoje charakterystyczne powiedzonka.

Jeden problem generuje kolejny - płaskie osobowości bohaterów generują drewniane dialogi. Niektóre kompletnie wyjęte z tyłka, jak rozmowa pielęgniarki z Jakubem w retrospekcjach. Chłopu, podczas przodu przed chwilą zmarła żona, a pielęgniarka podchodzi do niego z nowonarodzonym i bez ogródek rzuca: "proszę zobaczyć jaki śliczny ten pana bąbelek". Takich kwiatków jest duuuużo więcej. Ciarki zażenowania przechodziły mnie tak średnio kilka rozdziałów.

Czytelnik nie jest w stanie łyknąć tak mało wiarygodnej historii z tak mało wiarygodnymi postaciami. Przedstawionych postaci nie da się po prostu lubić. Mamy Weronikę - główną bohaterkę, która tak naprawdę nie jest główną bohaterką. Przez pół książki autorka nie wie co z Weroniką zrobić, wobec czego bohaterka kluczy bez celu i wikła się w jakiś sztampowy trójkąt miłosny czekając na swoją rolę w głównym wątku, która btw też jest bierna. Mamy także dwie młodociane dupodajki. Jedna jest dumna, że pieprzy się z policjantem, a druga z księdzem. Ojciec jednej z nich kompletnie nie radzi sobie z wychowaniem dzieci i czytelnikowi mogłoby się zrobić go żal, gdyby ten policjant sam nie był kompletnym chujkiem dla reszty postaci. Mamy lokalną młodzież, która albo zajmuje się narkotykami, seksem za przysługi/pieniądze albo zwykłym rozbojem. Mamy księdza gwałciciela. Mamy policjanta, który okłada swoją żonę i zdradza ją z jakimiś przypadkowymi kurwami. Mamy matkę zmarłego policjanta, która (pomijając fakt, że wgl nie wiem co robi na komisariacie w pierwszej kolejności) to albo parzy herbatkę albo sprzedaje za grosze tajne szczegóły śledztwa lokalnym pismakom. Mamy też policjanta, który wpadł jako osiemnastolatek z fryzjerką i na pozór wydają się całkiem normalni, ale oczywiście potem wychodzi na jaw, że ten policjant również w przeszłości skakał sobie w bok. Mamy też rodzinkę lokalnych magnatów. Stary jest jak kreskówkowy złol bez krzty ludzkiej empatii, a w pewnym momencie sam stwierdza, że najbardziej na świecie lubi pieniądze. Młody ma wywalone na swojego kilkuletniego syna i żonę, która z kolei żyje na skraju załamania nerwowego. Na koniec moja "ulubienica" - Klementyna Kopp. Jak powiedział Robert Downey Jr. w komedii "Tropic thunder": never go full retard. Pani Kasi poszła z Klementyną na całość. Tego babska nienawidzi się od pierwszych stron, na których się pojawia. Feminazistyczna sztampa, rzekomo genialna, a w praktyce główne drze mordę na resztę postaci i nie robi nic więcej niż kompletny nowicjusz - czyli Daniel Podgórski - jedyna postać, do której czytelnik mógłby poczuć jakaś sympatię, ale z jakiegoś powodu jest go w książce jak na lekarstwo.

Problemem jest też dziwna konstrukcja. Przez 3/4 książki kluczymy między obyczajowymi kolidacjami bohaterów i żenującym śledztwem godnym Policyjnej Akademii prowadzonym przez patałachów z Lipowa, a pod koniec autorka robi speedrun wątku mordercy, tak jakby przypomniała sobie, że pisze kryminał, a nie "Modę na sukces".
Oczywiście wątek kryminalny też leży. Leśniczy??? Serio??? Pod koniec czułem się oszukany. Zapomniałem, że w ogóle taka postać istnieje! No i te retrospekcje i sama postać głównego złola. Te żenujące, pierwszosobowe rozdziały inspirowane, nie wiem, "Milczeniem Owiec" albo "Czerwonym Smokiem" Harrisa?

Wyjątkowo przyczepię się także do lektorki audiobooka, pani Laury Breszki, w której to interpretacji powieść wybrzmiewa jak bajka dla dzieci, a nie mrożący krew w żyłach, poważny kryminał.

Ehh, jestem zmęczony. Uwielbiam Panią Kasię w social mediach i życzę Jej jak najlepiej w dalszej karierze pisarskiej, ale "Motylek" nie powinien był być nigdy wydany. Tess Gerritsen napisała dziesięć powieści "w ramach treningu" zanim wydała "Dawcę". Podobnie rzecz ma się z wieloma światowej sławy pisarzami i nie ma w tym nic złego.
Taka jest wersja moja. Jaka jest wersja wydawcy i chyba całej reszty świata? Tak jak pisałem we wstępie, "Motylek" jest jedną z najpopularniejszych polskich powieści kryminalnych i jeszcze lata później od premiery znajduje się na szczytach księgarnianych topek. Kto ma rację, ja czy rzesza fanów "Motylka"?
Nie wiem i szczerze mówiąc już niewiele mnie to obchodzi. Po tej powieści czuję, że jestem zmęczony i muszę odpocząć na jakiś czas od książek. Albo może odtruję się jakimś Żulczykiem.

Skuszony całym rumorem skupionym wokół ostatniej, niesławnej ekranizacji "Motylka", postanowiłem wreszcie sprawdzić, co stoi za fenomenem twórczości p. Kasi Puzyńskiej. 7/10 przy ok. 10000 czytelników na LC, oprócz tego wywiady u Wojewódzkiego, 15 książek w serii o Lipowie, fanklubowe konwenty, itp. itd. Robi wrażenie, szczególnie biorąc pod uwagę, że to przecież nasze...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
467
462

Na półkach:

Książka od samego poczatku wzbudza zainteresowanie- mloda pani psycholog po rozwodzie kupuje stary dworek w malej wiosce, gdzie kazdy kazdego zna, kazdy ma tez swoje sekrety.
Na jednym ze spacerow po lesie odkrywa zwloki zakonnicy, wtedy senny komisariat w Lipowie nareszcie moze sie wykazac w dzialaniu.
W tracie sledztwa wychodza na jaw nie tylko sekrety zmarlej kobiety, ale rowniez tajemnice niektorych mieszkancow.
Przejrzysty obraz kazdego z bohaterow pozwala czytelnikowi na dokladne wyobrazenie sobie kazdego z nich.
Podejrzanych jest kilku, nie wszyscy bohaterowie sa z gruntu dobrzy a motyw tytulowego motylka przyprawia o ciarki.

Książka od samego poczatku wzbudza zainteresowanie- mloda pani psycholog po rozwodzie kupuje stary dworek w malej wiosce, gdzie kazdy kazdego zna, kazdy ma tez swoje sekrety.
Na jednym ze spacerow po lesie odkrywa zwloki zakonnicy, wtedy senny komisariat w Lipowie nareszcie moze sie wykazac w dzialaniu.
W tracie sledztwa wychodza na jaw nie tylko sekrety zmarlej kobiety,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
466
413

Na półkach: ,

Jak na debiut, bardzo udana książka.

Na szczególną uwagę zasługuje świetne oddanie realiów życia w małej miejscowości. Wszyscy znają wszystkich, plotki rozchodzą się błyskawicznie i każdy ma swoją rolę.

Sam wątek kryminalny też ok, chociaż raczej bez "szałowego" zakończenia. Jeszcze wrócę do tej serii.

Jak na debiut, bardzo udana książka.

Na szczególną uwagę zasługuje świetne oddanie realiów życia w małej miejscowości. Wszyscy znają wszystkich, plotki rozchodzą się błyskawicznie i każdy ma swoją rolę.

Sam wątek kryminalny też ok, chociaż raczej bez "szałowego" zakończenia. Jeszcze wrócę do tej serii.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
99
17

Na półkach:

"Motylek" Katarzyny Puzyńskiej to książka, która początkowo wzbudziła we mnie pewne wątpliwości. Na początku pojawia się wiele opisów z różnych perspektyw, które wydawały się nieco chaotyczne. Przyznaję, że na starcie byłam do niej nastawiona sceptycznie. Jednak z czasem wszystkie te elementy zaczęły się zgrabnie łączyć w jedną, niesamowicie spójną całość. Efekt? Prawdziwa bomba! Każda strona dostarczała mi sporo frajdy, a próby rozwikłania zagadki i odnalezienia mordercy była niesamowicie wciągająca. Finał? Zaskakujący!! "Motylek" to dopiero początek mojej przygody z Lipowem, ale już wiem, że na pewno sięgnę po kolejne tomy.

"Motylek" Katarzyny Puzyńskiej to książka, która początkowo wzbudziła we mnie pewne wątpliwości. Na początku pojawia się wiele opisów z różnych perspektyw, które wydawały się nieco chaotyczne. Przyznaję, że na starcie byłam do niej nastawiona sceptycznie. Jednak z czasem wszystkie te elementy zaczęły się zgrabnie łączyć w jedną, niesamowicie spójną całość. Efekt? Prawdziwa...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
21
13

Na półkach:

Czas na kilka zdań o Motylku Pani Katarzyny Puzyńskiej.

DiSCLAIMER: jest mi niezwykle przykro, że muszę wystawić jednoznacznie negatywną ocenę dziełu Pani Puzyńskiej. Nie znoszę tego robić, jeżeli czytam i mi się nie podoba, to czytać przestaję, zapominam i tyle. Ale w tym konkretnym przypadku, Motylek po prostu mną wstrząsnął. Nie chcę odbierać Pani Puzyńskiej talentu, pracowitości i determinacji (kilkanaście napisanych książek),nic z tych rzeczy. Ale! Jestem zaciekłym wrogiem złej literatury. Wychodzę z założenia, że jedna taka książka może człowieka zniechęcić nie tylko do gatunku (w tym przypadku kryminału),ale do czytania w ogóle. Toteż ku przestrodze, sine ira et studio, posłuchajcie:

Skończyłem wczoraj, kartkując końcowe kilkadziesiąt stron. Wymęczyłem, trwało to w sumie ze dwa tygodnie. Czy był to czas stracony? Z jednej strony tak - bo Motylek jest fatalny, po prostu kiepski. Z drugiej - hm. Nie, nie ma drugiej strony.

Po pierwsze - jest to bardzo, ale to bardzo złe językowo. Zdania są toporne, drętwe, nie ma nich rytmu i melodii, język zaś jest prosty, a czasami wręcz prostacki. Są językowe błędy. Męczące! Nie wiem, jak jest w pozostałych tomach Sagi o Lipowie, zgaduję, że lepiej, bo mimo wszytko Pani Puzyńska nie jest grafomanką.

Po drugie - i to jest grzech główny - bohaterowie są papierowi. Jakby ich kto wyprodukował w fabryce. Żaden, dosłownie żaden nie zapada w pamięć. A jest ich legion, autorka każdemu daje głos i perspektywę, i każdy jest jak cholerny cyborg. Bzzzt, wy-gła-szam swo-ją kwe-stię bzzzt. Wewnętrzne rozkminy licznych bohaterów potrafią przyprawić o ból zębów. Jakież to wszystko dramatycznie płytkie, płaskie, bez polotu, bez logiki. A przecież autorka jest psychologiem! Powinna dać im - tym bohaterom - jakieś głębsze motywacje, jakieś przemyślenia choć odrobinę zbliżone do świata rzeczywistego. Czasami przypomina to wszystko skecze Monty Pythona - minus humor. Sztuczność, plastik, poczucie, że wszyscy w Lipowie są zdrowo pier****ęci i nigdy nie przeszli właściwych dla ludzi stadiów rozwoju. Widać to zwłaszcza w dialogach, które prowadzą między sobą większe lub mniejsze grupy posługujących się drętwą polszczyzną robotów. Roboty udają ludzkie emocje, ale ich nie rozumieją. Nie zawiesiłem niewiary nawet przez chwilę, autorka uparcie mi na to nie pozwalała. Nie zawiesisz, czytelniku, nie ma szans.

Kilka przykładów z galerii bohaterów. Z góry przepraszam, jeżeli przekręciłem nazwisko czy imię:

Weronika Nowakowska - Świeżo przeprowadzona z Warszawy do pałacyku w Lipowie. Przeprowadzka ma jej pomóc w odzyskaniu psychicznej równowagi po trudnym rozwodzie z notorycznym kobieciarzem-policjantem. Rudowłosa piękność kochająca konie z Golden Retrieverem u boku. Infantylna aż do bólu, z refleksjami godnymi egzaltowanej podfruwajki. Puzyńska bardzo się stara, by to właśnie Weronika była główną bohaterką powieści, ale jakoś po 1/3 powieści zmienia zdanie - i biedna Warszawianka tuła się smętnie po Lipowie, przeżywa WIELKĄ MIŁOŚĆ, jeździ konno po lesie, od czasu do czasu robi jajecznicę, a status protagonistki odzyskuje dopiero na ostatnich stronach, w WIELKIM BIEDAFINALE.

Daniel Podgórski - szef komisariatu w Lipowie, który usiłuje rozwikłać tajemnicę morderstw. Ale! Nie ma do tego właściwego aparatu, nie umie (bo autorka nie umie),jeździ więc tam i z powrotem, przesłuchując kolejnych NPCów, zadając im pytania o to co robili, gdzie byli, i tak dalej. Generyczne i durne są te pytania - generyczne i durne są też odpowiedzi, więc Podgórski nolens volens kręci się w tym biedaśledztwie niczym g***o w przeręblu.

Matko, przypominanie sobie tych postaci jest mega męczące.

A, no tak. ANTAGONISTA. Jego historię poznajemy w równoległej fabule, rozciągniętej na jakieś 60 lat. Antagonista ma też swój głos w pisanych kursywą fragmentach powieści. Czegóż to dowiadujemy się o mordercy. Otóż niczego ciekawego. Że go ojciec skrzywdził nienawiścią ("zabiłeś moją żonę gówniarzu!"),że morduje by stać się motylkiem, że jest zdrowo pie******ty w najgorszy z możliwych sposobów - czyli na sposób znany z kreskówek dla dzieci. Jestem zły - i dobrze mi z tym. Buahahaha. Gargamel chce dorwać te przeklęte smerfy!

Paweł Kowalski (?) - chyba Kowalski, nie chce mi się sprawdzać. EDIT: Kamiński, sprawdziłem. Policjant, który ma pięcioro dzieci, tłucze swoją żonę (ale jak tłucze!),chodzi na dziwki, jest wulgarny i głupi niczym czajnik. Co ciekawe i durne, nikomu to specjalnie nie przeszkadza. Ostatecznie końcem jego historii w Lipowie wydaje się mega gruby wyskok, Kamiński robi bowiem dziecko czternastolatce. Ale! Nic z tego, wróci w WIELKIM BIEDAFINALE, odzyska honor, żonę i roztoczy wokół siebie aurę niepamięci o przeszłych grzechach. Znaczy co - o co tu chodzi? Przypuszczam, że autorka chce go wykorzystać w kolejnych tomach Sagi o Lipowie, bo przecież jest tu już gotowy damski bokser-pedofil i maczoburak, po co wymyślać następnego.

Klementyna Kop (czy tam Kopp lub Klops) - sześćdziesięcioletnia komisarz z sąsiedniego MIASTA. Wytatuowana od stóp do głów, popijająca kolę, niby na luzie, ale jednak z kijem w czterech literach. Chyba lesbijka? Jest bardzo denerwująca i słabo napisana. Ma być superdetektywem, który rozwiązuje wszystkie zagadki w okolicy, ale to wiemy tylko z opowieści i legend, albowiem w Motylku Klementyna nie rozwija skrzydeł i nie pokazuje nic, poza głupawymi, denerwującymi odzywkami. Spoko! Czekaj! Ale! No nie, nie będę czekał, pominę te twoje kwestie, droga Klementyno, żadnego ale. Okej?

Dobra, wystarczy, bo już mnie głowa boli od przeżywania tego na nowo. Są w Motylku inni - jest jakaś patologiczna młodzież (normalnej młodzieży ni ma w Lipowie),jest ksiądz-pedofil (oczywiście),jest biznesmen żywcem wyciągnięty z komunistycznych broszur (acz bez cygara, co dziwne). Jest cała galeria rozmaitych robotów, z których żaden - ŻADEN - nie jest normalny. Każdy to jakaś cholerna patologia narysowana najgrubszą z możliwych kreską. Jak bogaty - to wulgarny drań. Jak wielodzietna rodzina - to przemoc. Jak ksiądz - to pedofil. Jak żona bogacza - to apgrejdowana chirurgią plastyczną seksbomba. I tak dalej, tego typu kalki. Żeby to były dobrze napisane kalki, to jeszcze. Ale nie. Nie, nie, nie. Wszyscy zrobotyzowani.

Wróć! Jest jeden rodzynek. Jeden z policjantów, młody, wysportowany, nazwiska nie pamiętam. Chyba Marek? Ma żonę i córkę. I nawet zaczyna być wiarygodny, zaczyna żyć (to żyje!),gdy dowiadujemy się, że kilka lat temu zdradził żonę z miejscową seksbombą. Bardzo tego żałuje, ma wyrzuty sumienia, które potęguje miejscowa seksbomba swoim delikatnym szantażem. Ale! W pewnym momencie autorka dochodzi najwyraźniej do wniosku, że tak być nie może, że robi się zbyt realistycznie i ucina wątek. Młody policjant gaśnie, przestaje się przejmować czymkolwiek, a i my zapominamy o jego rozterkach.

Lipowo jest więc małym wszechświatem zamieszkałym przez niby-ludzi, czy też ludzi-kalki, którzy nie potrafią ze sobą rozmawiać normalnym językiem. Nie wiedzą, jak wyrazić smutek czy żal, jak się cieszyć i to pokazać, na czym polega rozpacz, wzruszenie i litość. Porażający przykład takiego niby-człowieczeństwa podaje nam autorka w scenie, gdy jeden z bohaterów siedzi zrozpaczony w szpitalu, kontemplując śmierć ukochanej żony. Kobieta odeszła podczas trudnego porodu. Do zgnębionego bohatera podchodzi pielęgniarka z noworodkiem. Oto jakie słowa Pani autorka wkłada w usta położnej:

"Czyż mały Kacperek nie jest wspaniały - zagruchała pielęgniarka - Taki podobny do tatusia. Musisz być bardzo dumny, Jakubie, prawda?"

To się ociera o całkowity - całkowity! - brak wyczucia, a takich scen, w których bohaterowie ni z gruszki ni z pietruszki zaczynają do siebie gruchać jest wiele. Zbyt wiele, by je zliczyć.

Fabuła. No tak, fabuła. Rozpoczyna się trzęsieniem ziemi w Lipowie, czyli morderstwem zamiejscowej zakonnicy. Jest to jednak trzęsienie ziemi made in China, przedstawione na fototapecie, bo nikogo szczególnie nie dotyka. Ot, martwa zakonnica, można się rozejść. Sprawę badają miejscowi policjanci, robią to jednak dość niemrawo, bez sensu i bez ładu, trwa to grubo ponad dwieście stron, więc zirytowany morderca uderza ponownie - i mamy już dwa trupy, acz tym razem bez trzęsienia ziemi. Do akcji wkracza komisarz Klops z sąsiedztwa - to znaczy z MIASTA - i śledztwo... Nie, nie nabiera rumieńców. Śledztwo wciąż się ślamazarzy, autorka kitwasi na potęgę, aż w skonstruowanym naprędce WIELKIM BIEDAFINALE mamy trupa numer trzy, wielkie zaskoczenie i zamknięcie historii.

W tak zwanym międzyczasie poznajemy mieszkańców Lipowa i okolic. Którzy, jako się rzekło, są papierowi i wchodzą ze sobą w jakieś lipne interakcje. Koniec.

Niechaj o jakości tej fabuły i śledztwa, a właściwie - "śledztwa" - świadczy następujący przypadek. Otóż po około trzystu stronach grupa dochodzeniowa nie ustaliła jeszcze tożsamości pierwszej ofiary. Kombinują i knują - jak tego dokonać. No jak, jak ustalić tożsamość. Śmigają pomysły: a to tam pojechać, a to tego przesłuchać, a może po odciskach palców? O! Odciski, tak, genialne, Watsonie! I dalej szukać odcisków - na torebce, na kierownicy w samochodzie. Nie ma! Nie ma odcisków! Wszyscy załamani, zgaszeni, ślepy zaułek. I nikomu, dosłownie nikomu nie przyjdzie do łba, by pobrać te nieszczęsne odciski ze źródła najlepszego, najpewniejszego. Czyli z palców ofiary.

Na koniec jeszcze jeden element. Autorka chciałaby, abyśmy uwierzyli, że akcja powieści dzieje się zimą. A jak jest zima, panie kierowniku, to jak musi być? No właśnie, jak? Nijak. Tutaj nie ma mrozu, zasp i zamieci. Szadź i szron nie występują. Okna są doskonale przejrzyste nawet przy minus piętnastu. Śnieg jest tylko po to, by wystąpiła na nim krew ofiary (oo, tak, jakiż kontrast, Watsonie, jakaż poruszająca scena!). Jest to błąd niemalże kluczowy, bo skutkuje całkowitym kolapsem wiary w świat przedstawiony. Pozostają zawieszeni w próżni bohaterowie, o których nic już przecież nie napiszę.

Podsumowanie. Autorka włożyła minimum wysiłku, by napisać dobrą powieść. By stworzyć wiarygodne otoczenie, w którym mieszkają wiarygodni ludzie, i tak dalej. Zastanawiam się, czy powinienem w ogóle pisać tę minirecenzję. W końcu co mi zależy - książka napisana, sprzedażowy sukces, serial na motywach. Wiele opinii 8-9/10 (!). Trzeba było nie czytać! Ale jednak, no jednak są to dwa tygodnie wycięte z życia, dwa tygodnie męczarni i gdyby nie przeczytana w międzyczasie Rzeźnia numer 5 (odtrutka),rzuciłbym w cholerę czytanie na dłuższy czas. Zatem przestrzegam. To jest słaba, bardzo słaba pozycja. Bardzo, bardzo słaba. Potrafiąca zniechęcić do kryminałów. Do czytania, pisania i innych czynności. Unikać jak ognia. A jeżeli ktoś już wpadł w tego Motylka, niechaj się nie załamuje. To nie jest norma w polskich kryminałach, lecz wyjątek.

Czas na kilka zdań o Motylku Pani Katarzyny Puzyńskiej.

DiSCLAIMER: jest mi niezwykle przykro, że muszę wystawić jednoznacznie negatywną ocenę dziełu Pani Puzyńskiej. Nie znoszę tego robić, jeżeli czytam i mi się nie podoba, to czytać przestaję, zapominam i tyle. Ale w tym konkretnym przypadku, Motylek po prostu mną wstrząsnął. Nie chcę odbierać Pani Puzyńskiej talentu,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
469
219

Na półkach:

Nawet, nawet

Nawet, nawet

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
363
336

Na półkach:

Motylek to świetny kryminał, który wciąga już od pierwszej strony i trzyma w napięciu do samego końca, pierwszy tom za mną, czyli zapowiada się świetny początek serii o Lipowie mam nadzieję, że kolejne tomy będą tak samo udane 😀. Co prawda to był debiut Katarzyny Puzyńskiej, ale po 10 latach od premiery postanowiłam po niego sięgnąć i już teraz żałuję, że tak późno się na to zdecydowałam. Autorka w tej powieści kryminalnej naprawdę wszystko świetnie przemyślała, trzyma nas w napięciu do samego końca, a zakończenie wbija w fotel... Były momenty gdzie już wydawało mi się, że wiem kto zabił to autorka w umiejętny sposób fabułę poprowadziła tak, że znów musiałam się główkować kto to mógł być, a na ostatnich stronach książki byłam w totalnym szoku, takiego zakończenia się nawet nie spodziewałam... Cała powieść została osadzona w polskiej wsi Lipowo, wioska jakich wiele nic się w nich nie dzieje, a każdy o wszystkich, wszystko wie. I to właśnie w tej wiosce doszło do wypadku, w którym została potrącona zakonnica, której nikt nie zna i nikt nic o niej nie wie. Wszystko potoczyło by się bez większego hałasu, gdyby nie to, że tak naprawdę nie był to przypadkowy wypadek potrącenia a morderstwo... Policja w Lipowie bierze się do pracy, ale sprawa wcale nie należy do łatwych, tym bardziej, że wcześniej nie mieli doczynienia z tak zagmatwaną sprawą, a tym bardziej z morderstwem. Czy miejscowi policjanci poradzą sobie z tak wielkim zadaniem? Czy odgadną kim była nieznana zakonnica i co ją przywiało do Lipowa? I kto ją zamordował? Jeśli chcecie się przekonać, jak zabójcza potrafi być przeszłość, i jakie ciągnie za sobą konsekwencje, to koniecznie musicie sięgnąć po tą książkę pt. "Motylek" ta książka czasem bawi, czasem przeraża ale jest tak autentyczna, że czytamy z czystą ciekawością. Mi nie udało się do samego końca odgadnąć kto stał za morderstwem, ale może wam się uda, kto wie, może wasze zmysły będą lepiej działały niż moje 😉 z czystym sumieniem mogę wam z całego serducha polecić ten świetny kryminał.

Motylek to świetny kryminał, który wciąga już od pierwszej strony i trzyma w napięciu do samego końca, pierwszy tom za mną, czyli zapowiada się świetny początek serii o Lipowie mam nadzieję, że kolejne tomy będą tak samo udane 😀. Co prawda to był debiut Katarzyny Puzyńskiej, ale po 10 latach od premiery postanowiłam po niego sięgnąć i już teraz żałuję, że tak późno się na...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1073
5

Na półkach: , ,

Stop! Czekaj! Ale! Dawno nie czytałam tak fatalnie napisanej książki z tak irytującymi bohaterami.

Stop! Czekaj! Ale! Dawno nie czytałam tak fatalnie napisanej książki z tak irytującymi bohaterami.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
389
293

Na półkach:

Uff, w końcu po kilku niewypałach czytelniczych trafiłam na książkę nieodkładalną. Było tam kilka niedociągnięć, ale spokojnie przymknęłam na nie oko.
Do spokojnej wsi przyjeżdża zakonnica z Warszawy, zostaje zamordowana. Ciało znajduje lokalna fryzjerka-żona miejscowego policjanta. Przyjezdnej kobiety nikt we wsi nie zna.
Śledztwo prowadzą policjanci z Lipowa.
Wiele wątków, wiele ciekawych postaci!
Bardzo polecam i już się biorę za kolejną część.

Uff, w końcu po kilku niewypałach czytelniczych trafiłam na książkę nieodkładalną. Było tam kilka niedociągnięć, ale spokojnie przymknęłam na nie oko.
Do spokojnej wsi przyjeżdża zakonnica z Warszawy, zostaje zamordowana. Ciało znajduje lokalna fryzjerka-żona miejscowego policjanta. Przyjezdnej kobiety nikt we wsi nie zna.
Śledztwo prowadzą policjanci z Lipowa.
Wiele...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    13 655
  • Chcę przeczytać
    4 095
  • Posiadam
    1 829
  • Ulubione
    239
  • 2018
    205
  • Teraz czytam
    193
  • 2019
    178
  • Kryminał
    137
  • 2023
    136
  • 2021
    127

Cytaty

Więcej
Katarzyna Puzyńska Motylek Zobacz więcej
Katarzyna Puzyńska Motylek Zobacz więcej
Katarzyna Puzyńska Motylek Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także