-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać293
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-03-26
2023-12-30
2023-12-13
2023-08-26
Zachęcona wysoką oceną na lubimy czytać i baaardzo pozytywnymi opiniami na temat tego reportażu, sięgnęłam po niego i niestety poczułam uczucie rozczarowania. Gdybym miałabym opisać tą książkę jednym słowem byłby to CHAOS.
Jest to reportaż, który głównie skupia się na ludziach, ich opowieściach i emocjach związanych z daną katastrofą. Wszystko byłoby jak najbardziej w porządku, gdyby autorka nie skakała z tematu na temat, przeplatając historię z mitologią, rzeczywistości z fikcją. Z tsunami przechodzimy do wybuchu reaktora, między tym dowiadujemy się coś o Godzilli, żeby potem nagle pojawiły się Japońskie demony.
W tym reportażu jest zero ładu i składu, rozdziały pozlapiene bez przemyślenia, dające wrażenie niedokończonych, by później rozpocząć kolejny wątek z nowym rozdziałem, który koniec końców i tak nie zostanie pociągnięty do finału.
Brakuje mi tu wprowadzeń do tematów, może jakiś historycznych faktów? Chciałabym więcej informacji, niż emocji.
Ogólnie książkę można przeczytać, nie jest to koszmarnie złe, ale do najlepszych reportaży też tego nie zaliczę.
Książka jest po prostu poprawna i myślę, że dość szybko o niej zapomnę 🫣
Zachęcona wysoką oceną na lubimy czytać i baaardzo pozytywnymi opiniami na temat tego reportażu, sięgnęłam po niego i niestety poczułam uczucie rozczarowania. Gdybym miałabym opisać tą książkę jednym słowem byłby to CHAOS.
Jest to reportaż, który głównie skupia się na ludziach, ich opowieściach i emocjach związanych z daną katastrofą. Wszystko byłoby jak najbardziej w...
2023-08-12
2023-08-05
2023-08-04
2023-07-23
2023-07-02
2023-06-10
2023-04-02
2023-03-31
2023-03-29
Rozumiem skąd ta popularność autora. Styl pisania jest bardzo dobry, historia mimo, że prosta, to dość emocjonalna. Jednak nie jest to coś, co wywaliło mnie z kapci. Dobra, krótka książka, o której pewnie za jakiś czas zapomnę. Chyba po prostu nie jest to coś "mojego".
Rozumiem skąd ta popularność autora. Styl pisania jest bardzo dobry, historia mimo, że prosta, to dość emocjonalna. Jednak nie jest to coś, co wywaliło mnie z kapci. Dobra, krótka książka, o której pewnie za jakiś czas zapomnę. Chyba po prostu nie jest to coś "mojego".
Pokaż mimo to2023-03-28
2023-03-25
2023-03-17
2023-03-12
Z Bukowskim niestety się raczej nie polubię. Nie jest to literatura, która w jakiś sposób do mnie przemawia. Nie pasuje mi sposób podania tego, co serwuje nam Pan Bukowski. Jednym zdaniem - wieje mi tutaj rynsztokiem. Prawie wszystkie opowiadania kręcą się wokół chlania, barów, kobiet, sek$u i jeszcze większej ilości alkoholu.
Znalazłam kilka opowiadań, które w jakiś sposób mi się podobały, ale nie jest to coś co mnie zwaliło z nóg. Warsztatowo, też o dziwo były dobre. Tyle.
Jednak mimo wszystko nie jest to coś, co zaliczyła bym do literatury wybitnej. Nie rozumiem zachwytów i wysokich ocen jakie zabiera ten zbiór opowiadań. Gwoździem do trumny dla tej książki było dla mnie posłowie, z wydźwiękiem, że jak nie widzisz tam głębi, toś ignorant i się nie znasz. Cóż... jak dla mnie ze szmaty jedwabiu nie zrobisz .... ale jak widzę, patrząc na ten zbiór - można.
Z Bukowskim niestety się raczej nie polubię. Nie jest to literatura, która w jakiś sposób do mnie przemawia. Nie pasuje mi sposób podania tego, co serwuje nam Pan Bukowski. Jednym zdaniem - wieje mi tutaj rynsztokiem. Prawie wszystkie opowiadania kręcą się wokół chlania, barów, kobiet, sek$u i jeszcze większej ilości alkoholu.
Znalazłam kilka opowiadań, które w jakiś...
2023-03-09
2023-03-04
2023-02-26
Jak większość na pewno wie, King ma skłonności do wodolejstwa w swoich książkach. Osobiście lubię te wstawki, jego opisy zawsze wprowadzały klimacik do książki i pozwalały się zagłębić w historii w 100%. Problem pojawia się wtedy, kiedy to wodolejstwo przechodzi na całą książkę. Takim oto sposobem powstała powieść Kinga pod tytułem "Billy Summers" czyli King w jednym z najgorszych wydań jakie widziała Ziemia.
Sam Billy jest postacią, którą naprawdę można polubić, ale cóż z tego, jeśli cała historia koniec końców jest papierowa i nijaka ? Przez całą książkę miotamy się między sytuacją faktyczną bohatera, a jego retrospekcjami do swojej przeszłości w postaci pisanej przez niego książki.
Co do samych wstawek z pisania wątpliwego dzieła, przez naszego głównego bohatera były one dla mnie bez większego znaczenia. Nie ruszało mnie to w ogóle, a chyba w założeniu miały być emocjonalną podróżą w głąb duszy i myśli bohatera. Jest to coś, co niepotrzebnie zwiększa objętość książki, która i tak moim zdaniem jest o dużo za długa. A co do samej objętości, to książka jest wydana taką czcionką, że po jej niewielkim zmniejszeniu (nie ingerując w komfort czytania) możnaby z tego zrobić 350 w porywach do 400 stron. Co tam papier, czy tam jakieś drzewa. Rozdmuchujmy wszystko do wielkich rozmiarów, bo przecież środowisko to wytrzyma. 💁🏼♀️
Wracając do treści.
W pewnym momencie byłam po prostu zmęczona całą historią. Niektóre sytuacje były abstrakcyjne. Czasem miałam wrażenie, że ilość przypadków i zbiegów okoliczności na stronę zakrawała o absurd. Było mi naprawdę obojętnie co się z nimi wszystkimi stanie, a najlepiej jakby ktoś tam spuścił bombę, przynajmniej koniec książki byłby szybszy 😅
"Umarł król, niech żyje król" ... Poproszę starego Kinga 🤦🏼♀️
Jak większość na pewno wie, King ma skłonności do wodolejstwa w swoich książkach. Osobiście lubię te wstawki, jego opisy zawsze wprowadzały klimacik do książki i pozwalały się zagłębić w historii w 100%. Problem pojawia się wtedy, kiedy to wodolejstwo przechodzi na całą książkę. Takim oto sposobem powstała powieść Kinga pod tytułem "Billy Summers" czyli King w jednym z...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jak na Kinga - mało kingowa i mało pomysłowa.
Jak na kryminał - mocno przeciętna i oklepana.
Jest to książka do przeczytania, ale bez większych fajerwerków, sama odkładałam ją kilka razy i wracałam do niej po jakimś czasie, bo po prostu mnie do niej w żaden sposób nie ciągnęło.
Jest lepsza od "Billego Summersa" czy "Później", ale na pewno gorsza od "Outsidera" czy "Joyland". Do starych powieści typu "To", "Lśnienie" czy "Dallas'63" nawet nie będę jej porównywać, bo ten gniotek nawet na to nie zasługuje 😅
Jak na Kinga - mało kingowa i mało pomysłowa.
więcej Pokaż mimo toJak na kryminał - mocno przeciętna i oklepana.
Jest to książka do przeczytania, ale bez większych fajerwerków, sama odkładałam ją kilka razy i wracałam do niej po jakimś czasie, bo po prostu mnie do niej w żaden sposób nie ciągnęło.
Jest lepsza od "Billego Summersa" czy "Później", ale na pewno gorsza od "Outsidera" czy...