-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać339
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2023-03-17
2020-04-21
2022-07-23
2023-02-07
"Trzy stygmaty Palmeta Eldritcha" są moją trzecią książką autora i wiem, że na pewno nie ostatnią. Z każdym kolejnym jego dziełem utwierdzam się w przekonaniu, że jest to "coś dla mnie", a Dick powoli staje się jednym z tych ulubionych pisarzy, którego każdą książkę chce mieć przeczytaną i każdą chcę mieć na półce. Zaczynam żałować, że nie poznałam jego książek dużo wcześniej, tak jak np. Kinga. No cóż, człowiek młody i głupi był, ale pora naprawić ten karygodny błąd.
Moim zdaniem "Trzy stygmaty..." nie są tylko zwykłym Sci-fi. Nie jest to łubudubu w kosmosie rodem z gwiezdnych wojen. Co to, to nie. Jest to książka, która w jakiś sposób zmusza do refleksji nad otaczającym nas światem i konsekwencjami naszego postępowania i ingerencji w naturę. Wiem, że ta książka była napisana stosunkowo nie dawano (1964 rok), ale mimo wszystko jest to strasznie smutne, że autor przewidział (lub było już o tym powoli wspominane gdzieś w książkach), że globalne ocieplenie będzie dużym problemem, a mieszkania pod ziemią staną się niejako luksusem, na które nie każdy będzie mógł sobie pozwolić. Tak samo jak wakacje na Antarktyce - bo tylko tam nie ma cały czas lata - stały się towarem luksusowym. (Niestety tylko w wyobraźni autora, bo w naszej smutnej rzeczywistości lodowce powoli znikają). Książka pokazuje, że pieniądze i władza są prestiżem, bo tylko bogatych stać na tzw. eksperymentalną Terapię E, która polega na przyspieszeniu ewolucji i dostosowanie swojej fizjonomii do panujących warunków.
Książka porusza wiele wątków tj. spotkanie z obcymi, kwestionuje rzeczywistość i wplata rozważania nad bogiem. Autor wprowadził u mnie uczucie niepokoju i lekki dyskomfort związany z wycieczkami narkotykowymi bohaterów. Nie do końca było wiadomo czy działanie narkotyku się skończyło, czy nadal trwało. Rzeczywistość zacierała się z psychosomatycznym działaniem Chaw-Z. Żałuję, że o książkach Dicka jest tu tak cichutko, bo uważam, że jego książki są naprawdę dobre, może momentami ciężkie, ale wysiłek jaki włożyłam w ich czytanie jest tego wart.
"Trzy stygmaty Palmeta Eldritcha" są moją trzecią książką autora i wiem, że na pewno nie ostatnią. Z każdym kolejnym jego dziełem utwierdzam się w przekonaniu, że jest to "coś dla mnie", a Dick powoli staje się jednym z tych ulubionych pisarzy, którego każdą książkę chce mieć przeczytaną i każdą chcę mieć na półce. Zaczynam żałować, że nie poznałam jego książek dużo...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-07
Phillip K. Dick – Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?
Ocena: 8/10
Ziemia po Ostatniej Wojnie Światowej staje się miejscem nie do życia. Radioaktywny pył sprawia, że życie na Ziemi powoli zanika, a ludzie emigrują na Marsa. Zwierzęta stają się luksusem, na który nie każdy może sobie pozwolić. Większość gatunków już dawno wyginęła i została zastąpiona elektrycznymi odpowiednikami. Androidy, które miały być pomocnikami, maszynami do pracy, coraz bardziej przypominają ludzi. Nawet empatia, która była do niedawna wyznacznikiem człowieczeństwa, wraz z rozwijającą się technologią powoli zaciera granicę między człowiekiem, a maszyną.
Do książek autora podchodziłam jak pies do jeża. Nie ukrywam, że nawet nie do końca wiedziałam od czego zacząć. W końcu w moje łapki trafił „Blade Runner” i muszę przyznać, że kompletnie przepadłam. Mimo prostego i mam wrażenie surowego języka, nie ma się uczucia zmęczenia, a książkę dosłownie połknęłam. Autor powoli i spokojnie wprowadza nas w ten postapokaliptyczny świat. Opisy pozwalają wczuć się klimat, a bohaterowie mimo, że niezbyt skomplikowani dają się lubić. Pierwsze skrzypce, mimo że mamy do czynienia z Sc-Fi, gra tutaj empatia.
Książka niewątpliwie zmusza do refleksji nad otaczającym nas światem i przede wszystkim zastanowieniem się czym tak naprawdę jest człowieczeństwo. Jak już wspomniałam jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Phillipa K. Dicka, ale na pewno nie ostatnie.
Phillip K. Dick – Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?
Ocena: 8/10
Ziemia po Ostatniej Wojnie Światowej staje się miejscem nie do życia. Radioaktywny pył sprawia, że życie na Ziemi powoli zanika, a ludzie emigrują na Marsa. Zwierzęta stają się luksusem, na który nie każdy może sobie pozwolić. Większość gatunków już dawno wyginęła i została zastąpiona...
2022-06-16
Czym jest "Ubik"? Ciężko powiedzieć. Myślę, że odpowiedzi do końca nie znajdziecie też w książce, ale pole do interpretacji tego co to takiego ten "Ubik" jest dość szerokie. Szukajcie, a znajdziecie. Kiedyś... Może 😅
Nie ukrywam, że książka jest na swój sposób trudna do jednoznacznej interpretacji i każdy na pewno zobaczy tam coś innego. Sama nie do końca jestem pewna czy dobrze ją zrozumiałam, ale myślę, że za jakiś czas ponownie do niej wrócę, żeby się o tym przekonać. Fabuła początkowo może wydawać się banalna, ale im dalej, tym Dick robi nam niezłą sieczkę z mózgu.
Zakończenie mnie mocno zaskoczyło, bo czegoś takiego się kompletnie nie spodziewałam. Chwilę mi zajęło zanim poukładałam sobie wszystko w głowie i przemyślałam "co, gdzie, kiedy, jak, dlaczego".
Szczerze, to dawno nie czytałam książki z aż takim skupieniem (no może oprócz "Ślepowidzenia", które przeczytałam stosunkowo niedawno, ale tam bardziej skupiałam się na terminologii użytej w książce). Wydaje mi się, że nie jest to książka, którą można wziąć w walizkę na plażę i przeczytać dla relaksu.
Całe szczęście, że Dick wyprodukował jeszcze sporo książek, bo nie ukrywam, że jeśli pójdzie tak dalej to trafi do grona moich ulubionych pisarzy 💁🏼♀️
Podsumowując, czytajcie Dicka, bo wierzcie mi, że mimo iż momentami może i jest to trudna lektura, jest warta poświęconego na nią czasu. Jak dla mnie "Ubik" jest drugą najlepszą książką jaką przeczytałam w tym roku. Tak, jest to książka 10/10 🤟🖤😈
Czym jest "Ubik"? Ciężko powiedzieć. Myślę, że odpowiedzi do końca nie znajdziecie też w książce, ale pole do interpretacji tego co to takiego ten "Ubik" jest dość szerokie. Szukajcie, a znajdziecie. Kiedyś... Może 😅
Nie ukrywam, że książka jest na swój sposób trudna do jednoznacznej interpretacji i każdy na pewno zobaczy tam coś innego. Sama nie do końca jestem pewna czy...
2023-01-20
Do tej pory udało mi się przeczytać „Koralinę” i „Ocean na końcu drogi”, bardzo się polubiłam z tymi historiami, ale nie oszukujmy się, są mocno baśniowe i wykreowały mi w głowie obraz twórczości Gaimana jako bardziej dzieciaczkowy. Do „Amerykańskich bogów” nie ciągnęło mnie za bardzo – objętość mimo wszystko robi swoje, ale jedna polecajka skutecznie zmieniła to moje niechciejstwo i udowodniła, że odwlekanie lektury tej książki był największym błędem mojego życia, bo książkę dosłownie połknęłam.
Pomysł na fabułę był bardzo ciekawy. Gaiman, moim zdaniem, bardzo dobrze przedstawił to jak wiara, zmienia się z czasem i jak ludzie kreują sobie coraz to nowsze obiekty kultu, a te stare odchodzą w zapomnienie i stają się niejako ciekawostką. W tej książce znajdziemy bogów Egipskich, Nordyckich, Afrykańskich, Indyjskich, różne bożki, a także te współczesne wersje kultów. Między naszymi bogami trwa wojna o względy ludzi, ze strachu przed odrzuceniem i zapomnieniem. Fabuła rozwija się dla mnie w odpowiednim tempie, jak się coś dzieje, to się dzieje, a tajemnica wisi w powietrzu przez cały czas trwania książki. Pomiędzy rozdziały zawierające główny wątek, zostały wplecione krótkie historie, które dotyczą tego co było kiedyś, różne kulty, ich obrządki itd. (bardzo przyjemna sprawa).
Kreacja bohaterów jest dla mnie w punkt, mają swoje wady i zalety, da się ich lubić lub nie, ale to w czasie trwania książki decydujemy, kto na tą sympatie zasługuje. Tak, to nie są bohaterowie płascy i papierowi. Każdy tam jest „jakiś”. Cień jest jednym z tych bohaterów, który moją sympatię zyskał od razu.
Jak dla mnie jest to naprawdę bardzo dobra książka i myślę, że część z Was na pewno się nią zachwyci albo przynajmniej się z nią polubi. Ja na pewno do niej kiedyś wrócę, bo przyznam, że dawno nie czytało mi się takiej cegiełki tak dobrze.
Do tej pory udało mi się przeczytać „Koralinę” i „Ocean na końcu drogi”, bardzo się polubiłam z tymi historiami, ale nie oszukujmy się, są mocno baśniowe i wykreowały mi w głowie obraz twórczości Gaimana jako bardziej dzieciaczkowy. Do „Amerykańskich bogów” nie ciągnęło mnie za bardzo – objętość mimo wszystko robi swoje, ale jedna polecajka skutecznie zmieniła to moje...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-22
„Życie ludzkie wypełnia samotność, bieda, podłość, cierpienie i przemijanie – recytował komandor.”
W maju 1845 roku dwa statki – HMS Erebus i HMS Terror – wyruszają w podróż badawczą pod dowództwem sir Johna Franklina, w celu znalezienia Przejścia Północno – Zachodniego pomiędzy wyspami Archipelagu Arktycznego. Do dzisiaj nie do końca wiadomo jak potoczyły się losy załogi wyprawy, a sama historia ma wiele niewiadomych. Simmons zainspirował się tą historią i po przeanalizowaniu wielu książek i źródeł internetowych, stworzył jedną z najlepszych książek, jaką miałam przyjemność przeczytać w swoim życiu. „Terror” jest jedną z tych powieści, które powinny służyć za przykład, jak książki pisać się powinno. Autor perfekcyjnie pomieszał fakty z fikcją literacką, tworząc, moim zdaniem, dzieło kompletne, do którego wrócę na pewno nie jeden raz.
Sam opis książki może nie będzie zachęcający dla wielu, biorąc pod uwagę, że dla niektórych historie wypraw badawczych mogą być po prostu nudne. Ja osobiście do jakiś wielkich pasjonatów historii nie należę, ale pod wpływem pewnych bodźców sięgnęłam po tą obszerną knige i do teraz żałuje, że nie zrobiłam tego wcześniej. Simmons ma to do siebie, że cudownie umie operować słowem, i tak jak w jego debiutanckiej powieści pt. „Pieśń Bogini Kali”, gdzie z kartek książki wylewała się duchota, tłok i brud Indii, tak tutaj czytelnika przeszywa dotkliwe Arktyczne zimno. Opisy w książce bardzo działają na wyobraźnie czytelnika, pozwalając się w czuć w trudy bycia badaczem XIX wieku. Przerażające zimno, brak ciepła, brak wody, wilgoć, bród, choroby, głód, wszechobecna śmierć, która otacza nas w książce z każdej strony. Bohaterowie mimo świadomości, że Kostucha idzie po nich małymi krokami, nadal walczą i z nadzieją wędrują, pomimo braku sił, w poszukiwaniu otwartej wody, która zabierze ich prosto do domu. Autor pokazuje, że mimo lat doświadczenia, niektórzy bohaterowie mieli problem z klarowną oceną sytuacji. Jak widać wiek nie zawsze idzie w parze z mądrością, a często potrzebna jest po prostu zimna kalkulacja i umiejętność patrzenia okiem krytycznym. Dodatkowo wprowadzenie slangu żeglarskiego, nadaje autentyczności całej powieści. Oczywiście poza realizmem, mamy tutaj do czynienia z nutką grozy w postaci arktycznego potwora, który poluje na załogi Erebusa i Terroru. Ta historia uświadamia czytelinkowi, że w skrajnych warunkach człowiek traci zmysły i jest zdolny do wszystkiego, że instynkty przetrwania, nawet za cenę życia towarzyszy, są silniejsze i często biorą górę. Szczerze przyznam, że czytając tę książkę czułam lekki dyskomfort, a najbardziej dotykały mnie opisy szkorbutu, z którym zmagali się bohaterowie. Osobiście byłam w szoku, że ta książka wywołała u mnie tak wiele emocji. Jeśli chodzi o samo zakończenie, w sumie kilka ostatnich rozdziałów, było dla mnie niemałym zaskoczeniem.
Rzadko daję 10/10, bo wychodzę z założenia, że taka ocena należy się tylko naprawdę niesamowitym historiom, które są dopieszczone w każdej płaszczyźnie. Ilość treści nie zawsze jest naznaczona jakością, ale w przypadku „Terroru” tak jest.
„Życie ludzkie wypełnia samotność, bieda, podłość, cierpienie i przemijanie – recytował komandor.”
W maju 1845 roku dwa statki – HMS Erebus i HMS Terror – wyruszają w podróż badawczą pod dowództwem sir Johna Franklina, w celu znalezienia Przejścia Północno – Zachodniego pomiędzy wyspami Archipelagu Arktycznego. Do dzisiaj nie do końca wiadomo jak potoczyły się losy...
2018-11-10
Książka Wilda czekała na mnie od dłuższego czasu na półce. Ciężko było mi się za nią zabrać, gdy przez przypadek natrafiłam na film na jej podstawie - szczerze niepolecam. Oceniając książkę po filmie popełniłam podstawowy i niewybaczlny błąd. Zakochałam się w tej książce od pierwszych stron. Autor opisując ludzkie wady, zepsucie i kult urody, przekazał ponadczasową treść. Obowiązkowa pozycja każdego bibliofila 👍Książka skłania do refleksji.
Moim zdaniem 10/10 - innej oceny dać nie mogę. Wielki ukłon w stronę autora.
Bardzo polecam!
Książka Wilda czekała na mnie od dłuższego czasu na półce. Ciężko było mi się za nią zabrać, gdy przez przypadek natrafiłam na film na jej podstawie - szczerze niepolecam. Oceniając książkę po filmie popełniłam podstawowy i niewybaczlny błąd. Zakochałam się w tej książce od pierwszych stron. Autor opisując ludzkie wady, zepsucie i kult urody, przekazał ponadczasową treść....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03-12
Cormac McCarthy – Droga
Ocena: 10/10
Jeśli kiedykolwiek, ktoś zapytałby mnie o książki, które kocham całym sercem, to z pewnością wymieniłabym „Portret Doriana Greya” Oscara Wilde’a, „Władca Pierścieni: Powrót Króla” J.R.R. Tolkiena oraz „Dallas’63” Stephena Kinga. Od teraz do tej wspaniałej trójcy dołącza „Droga”, o której z pewnością długo nie zapomnę i wrócę nie jeden raz.
Jest to historia ojca i syna. Historia o tułaczce, nadziei, chęci przetrwania, a jednocześnie wyjątkowej miłości. Historia, która pokazuje jak trudno zachować resztki człowieczeństwa w świecie, gdzie umarło już wszystko, a człowiek kierowany jest tylko pierwotnymi instynktami.
Czuć tu wszechobecny niepokój, strach, ból i niepewność o każdy następny dzień. Powieść sama w sobie jest bardzo minimalistyczna, ale jakże wyjątkowa w swojej prostocie i przekazie. Nie ma tu rozbudowanych dialogów, nie poznamy imion bohaterów, a cała magia (jeśli mogę to tak nazwać) kryje się w tych surowych do bólu opisach, które przyciągają do siebie niczym magnes.
Niewątpliwie chwyta za serce i wzbudza wiele emocji, a samo zakończenie rozwaliło mnie na kawałki. Ja w tej powieści jestem po uszy zakochana.
Cormac McCarthy – Droga
Ocena: 10/10
Jeśli kiedykolwiek, ktoś zapytałby mnie o książki, które kocham całym sercem, to z pewnością wymieniłabym „Portret Doriana Greya” Oscara Wilde’a, „Władca Pierścieni: Powrót Króla” J.R.R. Tolkiena oraz „Dallas’63” Stephena Kinga. Od teraz do tej wspaniałej trójcy dołącza „Droga”, o której z pewnością długo nie zapomnę i wrócę nie jeden...
2020-03-29
Stephen King – Dallas’63
Ocena: 10/10
,,Bo wszystko co nastąpiło potem – każde koszmarne zdarzenie – wzięło się z tych łez.”
Gdybyś mógł cofnąć się w czasie i zmienić jedną rzecz co by to było? Jak myślisz jakie konsekwencje miało by to w teraźniejszości ?
Stephen King tym dziełem utwierdził mnie w przekonaniu, że miłość do jego utworów nie jest bezpodstawna. Po kilkunastu miesiącach na półce wzięłam się za tą obszerną knige. Co z tego wyszło ?
__________
Jake Epping jest nauczycielem angielskiego. Pewnego dnia jego przyjaciel Al, właściciel Mniamburgera zdradza mu tajemnicę, która zmienia życie Jake’a o 180 stopni. Okazuje się, że w swojej knajpce Al posiada portal do roku 1958. Przed swoją śmiercią Al powierza mu misję – Jake musi wejść w portal, cofnąć się w czasie i uratować Kennedy’ego . Szalone prawda ? Jake staje się teraz Georgem Ambersonem. Zaczyna zupełnie nowe życie w Ameryce lat 60.
_________
Opisy w tej książce całkowicie mnie kupiły. Obraz Ameryki tamtych lat 60 jest przedstawiony tak szczegółowo, że czasem miałam wrażenie jakbym siedziała właśnie tam z bohaterami. Książka wywołała u mnie wiele emocji – często dość skrajnych. W pewnych momentach przeklinałam, go za takie akcje jakie się tam wyprawiały, bo nie ukrywam, że z bohaterami bardzo się zżyłam. Im bliżej końca tym bardziej moje serce krwawiło, że musze się z tą książką rozstać. Na temat końca się nie wypowiem. Zaskakuje. Czy rozczarowuje ? Mówi się, że King nie umie w zakończenia, ale w przypadku tej książki się z tym nie zgodzę.
Podróże w czasie, piękne opisy, fenomenalnie zbudowani bohaterowie, polityka (bo jakże by inaczej), i historia miłosna, która niektórym wyrwie serca – Dallas’63 w pigułce.
Polecam? OJ BARDZO. Te 857 stron jest warte tego żeby się w nią zagłębić. Nie jest to typowy „Horrorowaty” King. To coś zupełnie innego i znów utwierdzam się w przekonaniu, że uwielbiam gościa całym sercem i mam nadzieję, że będzie pisał do końca świata i jeden dzień dłużej.
Stephen King – Dallas’63
Ocena: 10/10
,,Bo wszystko co nastąpiło potem – każde koszmarne zdarzenie – wzięło się z tych łez.”
Gdybyś mógł cofnąć się w czasie i zmienić jedną rzecz co by to było? Jak myślisz jakie konsekwencje miało by to w teraźniejszości ?
Stephen King tym dziełem utwierdził mnie w przekonaniu, że miłość do jego utworów nie jest bezpodstawna. Po kilkunastu...
J.R.R. Tolkien – Bractwo pierścienia
„Pierścień Jedyny, by władać wszystkimi, carem je spętać,
Pierścień Jedyny, by wszystkie zgromadzić i w ciemnościach spętać”
___
Twórczości Tolkiena raczej nie muszę nikomu przedstawiać. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i na pewno nie ostatnie. W świecie wykreowanym przez tego wybitnego pisarza zakochałam się od pierwszych kartek. Swoją przygodę z jego twórczością zaczęłam już w podstawówce.. kiedy moje koleżanki czytały Harrego Pottera, ja zaczytywałam się w przygodach Śródziemia.
___
W spokojnym Shire żyje hobbit o imieniu Frodo. Pewnego dnia zostaje powierzone mu zadanie – musiał odbyć podróż pełna niebezpieczeństw, aby zniszczyć Jedyny Pierścień i tym samym zapobiec udaremnić plany Władcy Ciemności Saurona. W rękach hobbita spoczywa wielka odpowiedzialność. Wraz z Drużyną Pierścienia wyrusza w podróż, podczas której ważą się losy świata.
___
Przepiękne opisy, które pozwoliły mi wyobrazić sobie ten świat zostaną na długo w mojej pamięci. Bohaterów pokochałam – moimi ulubionymi są Gandalf, Aragorn oraz Arwen. Niestety jestem tym przypadkiem, gdzie nie zawsze przypadają mi do gustu główni bohaterowie, dlatego też do Frodo Bagginsa miłością nie zapałałam.
Po to wydanie sięgnęłam ze względu na piękne ilustracje, no ale niestety trafiłam na fatalne tłumaczenie. Serce mi krwawiło, gdy zamiast Obieżyświata znalazłam Łazika.
___
Jako wielka fanka twórczości Tolkiena polecam zapoznać się z jego książkami. Choć język na początku może się wydać trudny po wdrożeniu się „jakoś idzie”. Naprawdę warto!
J.R.R. Tolkien – Bractwo pierścienia
więcej Pokaż mimo to„Pierścień Jedyny, by władać wszystkimi, carem je spętać,
Pierścień Jedyny, by wszystkie zgromadzić i w ciemnościach spętać”
___
Twórczości Tolkiena raczej nie muszę nikomu przedstawiać. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i na pewno nie ostatnie. W świecie wykreowanym przez tego wybitnego pisarza zakochałam się...