-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2018-07-10
2018-07-06
Czytało mi się naprawdę super. Ten pomysł na fabułę, mitologia - wszystko to, co tygryski lubią najbardziej. Tylko, że cały czas miałam wrażenie, jakbym czytała opowiadanie nastolatki, opublikowane na jakimś blog.onet.pl. Trochę taki infantylny styl, władca zakochujący się w szarej myszce ("Zmierzch"? Bo mi trochę przypomina). Chociaż najbardziej żenowały mnie niektóre żarty - "nie odróżniam pietruszki od koperku" - normalnie kwiat inteligencji, jak ty skończyłaś medycnę. Ale w symie bawiłam się świetnie, pomysł mi się szalenie podobał, więc pomimo całej tej "blogaskowości" ocena będzie wysoka.
To chyba te wakacje tak na mnie działają...
Czytało mi się naprawdę super. Ten pomysł na fabułę, mitologia - wszystko to, co tygryski lubią najbardziej. Tylko, że cały czas miałam wrażenie, jakbym czytała opowiadanie nastolatki, opublikowane na jakimś blog.onet.pl. Trochę taki infantylny styl, władca zakochujący się w szarej myszce ("Zmierzch"? Bo mi trochę przypomina). Chociaż najbardziej żenowały mnie niektóre...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07-20
Mam straszny problem z tą książką. I to taki spory. Bo treść jest nie dość, że przerażająca, to (chociaż stwierdzam to ze smutkiem) na czasie. Porusza niesamowicie ważny problem i możliwe konsekwencje naszego cywilizacyjnego rozwoju. Tylko, że serial był lepszy. Niestety. Tam widzialam emocje bohaterki. A w książce? Nic, a nic. W sumie była bierna. A tego nie umiałam zrozumieć. Bo ja bym walczyła. Nawet za cenę życia. I co mnie jeszcze niesamowicie denerwowało - daleko mi do debila, ale na litość boską, nienawidzę być wrzucana w sam środek wydarzeń. Bez wyjaśnień kto jest kim i dlaczego jest tak a nie inaczej. Poza tym - opisy. Jakbym chciała czytać o "matowym szkle, przez które prawie nie przechodzi światło i nie da się przebić jego twardej tafli, by przeciąć swe żyły, schowane pod albatrasową skóra" to bym "Nad Niemnem" poczytała.
Mam straszny problem z tą książką. I to taki spory. Bo treść jest nie dość, że przerażająca, to (chociaż stwierdzam to ze smutkiem) na czasie. Porusza niesamowicie ważny problem i możliwe konsekwencje naszego cywilizacyjnego rozwoju. Tylko, że serial był lepszy. Niestety. Tam widzialam emocje bohaterki. A w książce? Nic, a nic. W sumie była bierna. A tego nie umiałam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-27
2018-12-21
2018-12-20
2018-12-19
Zacznę może od minusów, bo tych było zdecydowanie mniej. Po pierwsze - język. Czytałam książkę w tłumaczeniu i zdaję sobie sprawę, że tu może leżeć główna przyczyna swoistej toporności i czasami nudnej (komiczne, patrząc jak bardzo fascynowała mnie treść tej pozycji) narracji. Z drugiej strony może to być wina samego stylu autora, który jawi mi się jako typowy brytyjski gentleman z papierosem w jednej dłoni a skalpelem w drugiej - to jest, jako osoba z lekka flegmatyczna. Kolejny zarzut mam do troszkę chaotycznego i mało szczegółowego przedstawienia niektórych wydarzeń. Chociaż nie powinnam tego traktować jako czegoś negatywnego, mając w świadomości to, że pisanie tego tomiszcza, było częścią terapii Doktora i trzeba być wdzięcznym za to, że miał w sobie tyle odwagi, ażeby rozprawić się z demonami przeszłości, wspomnieniami rozkładających się ciał pod lodem, czy szczątek o których identyfikację było bardzo trudno.
A teraz pozytywy. Bardzo żałuję, że książka nie trafiła w moje ręce, w momencie podejmowania decyzji o studiach. Medycyna sądowa od zawsze była czymś szalenie fasycnującym, czymś co przewijało się w moim życiu i czymś co dalej pozostaje moim małym, skrytym marzeniem (wiedząc, że na marzeniach się skończy). Z drugiej strony - może to i dobrze, że tak się stało? Nie wiem czy umiałabym radzić sobie z takim ogromem tragedii ludzkich. Czy i mnie nie dopadł by zespół stresu pourazowego? Odchodząc od moich prywatnych dygresji. Pierwszą podstawową zaletą tej pozycji jest to, że autor daje poznać się nam przede wszystkim jako człowiek. Pokazuje nam różne oblicza swojej pracy, ale jednocześnie pokazuje, że tego zawodu nie da oddzielić się grubą kreską od codzienności. Dzieli się z nami swoimi troskami życia codziennego, daje poznać swoją rodzinę i bliskich. Przez to staje się i bliższy nam - bardziej realny, ludzki, prawdziwy. Kolejna niebywała zaleta to obalenie mitu "patologa-rzeźnika". O jakże ważne w naszych czasach, gdzie co i rusz słyszymy o tym, jak to źli lekarze pokroili komuś dziecko. Mili państwo - otóż nie. Nikt nie robi tego z własnego widzi-mi-się i dla własnej przyjemności (serio ktoś po lekturze ma jeszcze jakieś wątpliwości?). Nikt nie traktuje zwłok, jak worków z mięsem. A dlaczego? Ano, to już trzeba odpowiedzi poszukać w książce samemu. Trzecim plusem jest przedstawienie kilku naprawdę szokujących katastrof. Powiem tylko: wow. Wiadomo, że mogły być lepiej opisane. Tylko czy wtedy udałoby mi się zasnąć, bez przywoływania tych obrazów?
Dla mnie to był świetnie spędzony czas. Tematyka bliska mojemu sercu, książka pisana przez osobę o ogromnej wiedzy (oh, jak ja o takiej wiedzy marzę!), która nie bała się nam pokazać zarówno jako człowiek, jak i lekarz. Dlatego też książkę polecam, a autorowi dziękuję za podzielenie się swoimi doświadczeniami.
Zacznę może od minusów, bo tych było zdecydowanie mniej. Po pierwsze - język. Czytałam książkę w tłumaczeniu i zdaję sobie sprawę, że tu może leżeć główna przyczyna swoistej toporności i czasami nudnej (komiczne, patrząc jak bardzo fascynowała mnie treść tej pozycji) narracji. Z drugiej strony może to być wina samego stylu autora, który jawi mi się jako typowy brytyjski...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-04
W sumie, to jak te książki będą dalej wychodzić w takim tempie, to za każdym razem będę miała problem z oceną. Połowy wątków nie pamiętam, reszta nie wydaje mi się specjalnie interesująca i tak pozycję męczyłam tydzień. Ani specjalnie dobrze się nie ubawiłam, ani nie zanudziłam. Takie zwykłe czytadło. Chociaż ilość potężnych postaci kobiecych aż się prosi o komentarz - czyżby szowinizm był zbyt kosztowny?
W sumie, to jak te książki będą dalej wychodzić w takim tempie, to za każdym razem będę miała problem z oceną. Połowy wątków nie pamiętam, reszta nie wydaje mi się specjalnie interesująca i tak pozycję męczyłam tydzień. Ani specjalnie dobrze się nie ubawiłam, ani nie zanudziłam. Takie zwykłe czytadło. Chociaż ilość potężnych postaci kobiecych aż się prosi o komentarz -...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-11-06
Nie za bardzo wiem, co napisać o tej części. Lubię tę serię, styl w jakim jest napisana, przywiązałam się do bochaterów, którzy są naprawdę dobrze zarysowani. Poprzednia część wbiła mnie w fotel, z niecierpliwością czekałam na dalszą akcję i o. Cały entuzjazm ze mnie uciekł. Historia zaczęła być męcząca, intryga wyjaśniła się za szybko i po prostu była za grubymi nićmi szyta. Za bardzo nierealna. Za bardzo poplątana, chociaż na końcu wszystko się tak łatwo i prosto rozwiązało.
Jeśli to miało być pożegnanie to jestem ciut zawiedziona. Jest bardzo gorzko-słodkie. Naprawdę, ostatnie 60-80 stron czytałam przez kilka dni. Wszystkie wydarzenia były do bólu przewidywalne i nawet mi się nie chciało w to zagłębiać. A szkoda, bo pewnie było to można rozwiązać lepiej.
Całość i tak oceniam dość wysoko. Jak już wcześniej wspomniałam - dobry styl pisania, świetna kreacja bochaterów i w sumie przemyślana, dobrze rozplanowana historia, która od początku zmierzała do podobnego końca. Szkoda, że tak Hollywoodzkiego i przesadzonego, no ale cóż. Nie można w życiu mieć wszystkiego.
Nie za bardzo wiem, co napisać o tej części. Lubię tę serię, styl w jakim jest napisana, przywiązałam się do bochaterów, którzy są naprawdę dobrze zarysowani. Poprzednia część wbiła mnie w fotel, z niecierpliwością czekałam na dalszą akcję i o. Cały entuzjazm ze mnie uciekł. Historia zaczęła być męcząca, intryga wyjaśniła się za szybko i po prostu była za grubymi nićmi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-30
2018-10-12
Za tak koszmarną narrację pierwszoosobową powinny być jakieś kary. Szczególnie, kiedy brzmi ona jak przeklejona z bloga, pisanego przez 12-latkę. Chociaż nie, stop. Za całe to książopko powinny być jakieś kary. Najlepiej dokładnie takie, jak orzedstawione w tym... czymś. Ciekawe czy i wtedy związanie i porwanie byłby takie mroczno-romantyczno-podniecające. Ale od początku...
Już pierwsze kilka stron tej książki i scenka w samolocie mnie niesamowicie zdenerwowała i zażenowała. Nie, przymusowy seks nie jest niczym podniecającym. I nie, durne wyjaśnienia autorki, że "ona wiedziała, co go podnieca i w sumie to SAMA TEGO CHCIAŁA" nie zmienią tego, że zaserwowano nam tu najprawdziwszy opis gwałtu. Już po tym wycinku powinnam cisnąć tym gównem w kominek, ale szkoda mi czytnika.
Jedziemy dalej. Czytając dialogi w samolocie, jakieś wizje Pani, które wymykały się naszemu "super przystojnemu i ultra bogatemu" bochaterowi spod kontroli - zasnęłam. Autentycznie zasnęłam. Logika i sens poszły się tralala. Może jakby to była książka fantasy to bym uwierzyła w tę wizję. Wiecie, skoro są jednorożce i demony, to i facet może sobie dziewuchę wyśnić, no ale na bogów wszelakich - nie w pornopku. Tu ponownie odechciało mi się czytać tego gniota, ale miałam jeszcze nadzieję, że dalej się to rozkręci. No i rozkręca się...
Tylko, że ze strony na stronę jest jeszcze gorzej. Nasza główna bochaterka to skretyniała materialista. Facet ją porwał? No w sumie to bardzo źle się zachował, ale ta kiecka od Prady jest taka cuuuudowna. Koleś grozi twojej rodzinie? No niby powinnam go nienawidzić, ale ma takiego boskiego kutasa. Wymioty, rwanie sobie włosów z głowy i zażenowanie to jedyne na co mnie stać przy tych opisach, dialogach i scenkach. Tej baby nie da się polubić. I naprawdę, jeśli to, co autorka mówi w wywiadach jest prawdą - to po prostu, tak po ludzku, współczuję.
Następnie jest przyjaciółka Laury - Olga. Można ją podumować krótkim "o żesz kurwa, ja pierdolę". A, no i ma duże cycki. I daje dupy za pieniądze, ale mówi, że nie jest dziwką. W sumie trudno coś o niej napisać pozytywnego. Rynsztokowy język, chodzenie ubraną jak pierwsza lepsza. Czy ja naprawdę czytałam literaturę kobiecą, a nie, za przeproszeniem, wysryw jakiegoś smalca alfa? To jest najgorzej napisana postać kobieca ever. Obrzydliwie, wulgarnie, seksistowsko.
No i nasz gangster od siedmiu boleści. Nawet jego imienia nie pamiętam. Massim, Maxim, whatever. Toż to nawet autorKasia kreuje bardziej rozumne postacie. A tu? Dostajemy zabójczo przystojnego Włocha, o penisie tak wielkim, że łatwiej sobie słoik włożyć. Dodatkowo jest bogaty. Bajecznie bogaty. W sumie to pewnie jak sika, to złotem. No i może wszystko. Porywa dziewczynę, mówi, że nic nie zrobi wbrew jej woli, a później ją obmacuje. Uprawia z nią seks bez prezerwatywy, dochodzi w niej podczas dni płodnych, zabija jej ex, grozi jej rodzinie. No materiał na męża, nie? A i owszem. Bo dla naszej LaurBillki liczy się tylko hajs i kutas. I nowe buty. Żeby tu chociaż był syndrom sztokholmski, ale nie. Dostajemy po prostu rasowe opowiadanie młodej, naiwnej nastolatki.
Rzygać mi się chce po tej książce. To największy gniot, którego miałam w rękach od czasu Bezdomnej. Bardzo mi przykro, że kobieta przedstawia kobiety w takim świetle - jako bezmózgie lale, dla których liczy się tylko kasa i seks. Boli mnie to, że książka jest totalnie nierealna, idiotyczna i po prostu skrajnie obrzydliwa. Niedobrze mi od kreacji bochaterów, języka tam używanego. To jest po prostu złe, tragiczne i aż muszę się umyć, żeby zmyć z siebie to obrzydzenie. Lepiej by było, żeby kontynuuacja nie ujrzała światła dziennego, bo zdecydownie - książka jest szkodliwa dla młodych, dla naiwnych, dla samotny. W sumie to po prostu dla całego świata.
Cieszę się w takich chwilach, że mam Legimi, bo serio - bolałoby mnie wydać na to pieniądze. Tak boli tylko stracony czas.
Za tak koszmarną narrację pierwszoosobową powinny być jakieś kary. Szczególnie, kiedy brzmi ona jak przeklejona z bloga, pisanego przez 12-latkę. Chociaż nie, stop. Za całe to książopko powinny być jakieś kary. Najlepiej dokładnie takie, jak orzedstawione w tym... czymś. Ciekawe czy i wtedy związanie i porwanie byłby takie mroczno-romantyczno-podniecające. Ale od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-09
Muszę przyznać, że aż do ostatniej strony byłam zawiedziona. Czemu? Za dużo wątków, za dużo postaci i pewne rozwiązania wydawały się aż nad to oczywiste. Poza tym - sama historia, ten burdel, studentki, politycy i dziennikarze - niby wszystko fajnie, ale brakowało mi efektu wow.
Za to ostatnia strona, ostatnie zdanie. Wtedy przyszedł efekt wow. I teraz, zamiast iść grzecznie spać, bo jest 1 w nocy, mam ochotę odpalić kolejny tom i dowiedzieć się, co było w tych cholernych plikach.
Muszę przyznać, że aż do ostatniej strony byłam zawiedziona. Czemu? Za dużo wątków, za dużo postaci i pewne rozwiązania wydawały się aż nad to oczywiste. Poza tym - sama historia, ten burdel, studentki, politycy i dziennikarze - niby wszystko fajnie, ale brakowało mi efektu wow.
Za to ostatnia strona, ostatnie zdanie. Wtedy przyszedł efekt wow. I teraz, zamiast iść...
2018-10-02
Audiobooki to zdecydowanie nie moja bajka. Książki sluchałam od sierpnia (!!) i jakoś zawsze brakowało czasu by ją dokończyć. I to nie chodzi o to, że pozycja mi się nie podobała. Wręcz przeciwnie! Podobała i to bardzo, bo Pilipiuk jest dobrym odmóżdżaczem, no ale... a to ciężko było się skupić, a to znalazł się serial do oglądania, a to wycieczka, a to nie miałam tabletu i o.
Co do samej książki - dla fanów Pilipiuka pozycja obowiązkowa. Dla innych, no cóż, wiele zależy od waszego poczucia humoru i rodzaju rozrywki jakiej szukacie.
Audiobooki to zdecydowanie nie moja bajka. Książki sluchałam od sierpnia (!!) i jakoś zawsze brakowało czasu by ją dokończyć. I to nie chodzi o to, że pozycja mi się nie podobała. Wręcz przeciwnie! Podobała i to bardzo, bo Pilipiuk jest dobrym odmóżdżaczem, no ale... a to ciężko było się skupić, a to znalazł się serial do oglądania, a to wycieczka, a to nie miałam tabletu i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-29
Czuję się, jakbym wróciła do czasów gimnazjum. Nawet pogoda taka podobna, że aż w wyobraźni słyszę szum starego komputera. Widzę siebie, jak w wyszukiwarkę wpisuję blog.onet.pl i czytam... właśnie tę książkę. Książkę, która niczym nie różni się od internetowych opowiastek, tworzonych przez 15-latki, którym wariują hormony.
No bo hej, koleś cię porywa, więzi, bije i rozdziewicza analnie. Poniża cię i chce sprzedać jako seksualną niewolnicę. No ale jest przystojny! I ma takie piękne oczy! I znam go całe 3 tygodnie. Po prostu idealny kandydat na męża, szykujmy obrączki, oto państwo młodzi - świrnięty porywacz i laleczka z syndromem sztokholmskim.
Książka była beznadziejna. Nudna, durna i skończenie głupia. Nie wiem jakim cudem ta historia ma być podniecająca i romantyczna, ale nie. W 3 tygodnie nie zakochujemy się w swoim porywaczu na zabój.
O zakończeniu już nie wspomnę, bo po prostu mnie zażenowało.
Nie polecam, a wręcz odradzam. Lepiej iść na spacer niż tracicz czas na to "czytadło".
Czuję się, jakbym wróciła do czasów gimnazjum. Nawet pogoda taka podobna, że aż w wyobraźni słyszę szum starego komputera. Widzę siebie, jak w wyszukiwarkę wpisuję blog.onet.pl i czytam... właśnie tę książkę. Książkę, która niczym nie różni się od internetowych opowiastek, tworzonych przez 15-latki, którym wariują hormony.
No bo hej, koleś cię porywa, więzi, bije i...
2018-09-19
2018-09-19
Jeden z najbardziej przegadanych podręczników na tych studiach. Czyta się ciężko, poza tym wiele fragmentów jest totalnie niepotrzebnych. Mimo wszystko - to dobra podstawa do nauki, jeśli ktoś ma dużo czasu,
Jeden z najbardziej przegadanych podręczników na tych studiach. Czyta się ciężko, poza tym wiele fragmentów jest totalnie niepotrzebnych. Mimo wszystko - to dobra podstawa do nauki, jeśli ktoś ma dużo czasu,
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-05
Wow. Serio ta książka pozostawiła za sobą efekt wow. Dawno żaden autor mnie tak pozytywnie nie zaskoczył. Do samego końca nie domyśliłam się kto stoi za całą aferą. Chapeau bas, Panie Chmielarz, tak się powinno pisać dobre kryminały – zaskakujące, pełne zwrotów akcji i naszpikowane intrygami.
To już kolejny tom przygód komisarza Mortki. Książka jest naprawdę świetna, ale ma jedną podstawową wadę – narobiła nadziej na piękne Kolumbijskie widoki, rum i narkotyki w tle. Tym czasem narkotyki mamy, Kolumbijczyków mamy, ba – nawet i mafia jest! Tylko szkoda, że w szarej, brudnej Warszawie, a nie w słonecznej Ameryce Południowej. No ale jak się nie ma co się lubi, to pozostaje przyzwyczaić się do syfu naszej stolicy, jej Ziomków, Ziomeczków i innych mebli, bogatych gburów i zwykłych szarych mieszkańców.
Poza tym, wracają do nas starzy i dobrze znani bohaterowie. Kochan znów rozrabia ze swoją żoną i chyba jednak Jakub powinien pójść po rozum do głowy. Halo, widziałeś już wcześniej, że coś jest nie tak. Mamy też Grudę, który jak zawsze traktuje komisarza protekcjonalnie (chociaż patrzenie na to, jak rozwija się ich współpraca jest naprawdę satysfakcjonujące). Jest też i była żona policjanta – i chociaż to irracjonalne, ja dalej liczę na to, że oni się zejdą (szczególnie po tych wszystkich „Kubusiach”). Oczywiście muszą też pojawić się jakieś inne kobiety – jest Olga, znana nam już wcześniej, którą może i coś zaczyna łączyć z Jakubem. No i pojawia się jego nowa partnerka. Jak ma razie – szajbuska, jakaś taka dziwna, trochę feminazi, a trochę psychiczną. No ale zarysowana fajnie, aż chce się dalej czytać, by trochę lepiej ją poznać.
I to jest właśnie to, co w książkach Chmielarza podoba mi się najbardziej – jest intryga, są trupy, jest jakaś mafia i podejrzane interesy, ale życie bohaterów jest równie interesujące. Wszystko jest perfekcyjnie wyważone i dopracowane. I aż chce się czytać kto, z kim, dlaczego, a jakie ma problemy, a jak to może wpłynąć na śledztwo.
Naprawdę – bawiłam się świetnie. Autor wodził za nos do samego końca. I może powinnam być zawiedziona, że nie rozwiązałam zagadki, że nie udało mi się powiązać pewnych osób i wydarzeń pomiędzy sobą, to serio – wielkie gratulacje dla autora. Tak się powinno pisać, a nie jakieś mrozokingobondy, jak od kalki odbite.
Wow. Serio ta książka pozostawiła za sobą efekt wow. Dawno żaden autor mnie tak pozytywnie nie zaskoczył. Do samego końca nie domyśliłam się kto stoi za całą aferą. Chapeau bas, Panie Chmielarz, tak się powinno pisać dobre kryminały – zaskakujące, pełne zwrotów akcji i naszpikowane intrygami.
To już kolejny tom przygód komisarza Mortki. Książka jest naprawdę świetna, ale ma...
2018-08-02
No nie wiem, nie wiem. Dawid to taki wkurzający buc, że od samego początku mam ochotę go strzelić w twarz. A, no i to debil, który udaje mądrego. Nie powiem, jego podejście do życia można usprawiedliwić i nawet jakoś zrozumieć, ale w pierwszym odruchu, gdy najpierw odpaliłam audiobooka, zapominając kompletnie, że to nie seria z Mortką, miałam takie "aha, to wam się wkurzająca i marudna przeszkoda trafii i do tego kretyn".
Styl Chmielarza mi bardzo odpowiada, chociaż niektóre teksty, które padały na początku były żenujące (skwar, ja na balkonie i głos z tabletu "no powiedz, że lubisz moją pusię". Ciarki żenady przechodzą mnie dalej).
Co mi się w książce nie podobało to fakt, że nie wiem w końcu czy jego kochanka dopięła swego, trochę ten wątek był taki na siłę, żeby znów pokazać, że mamy do czynienia z debilem. Mamy, widać to doskonale.
No i zakończenie. Jej, ono było kulawe. Po prostu kulawe - ta Maria, ta dziewczyna. Jakoś tak, totalnie mnie nie przekonało, chociaż muszę przyznać, że pewne zwroty okoliczności były zaskakujące.
Niemniej - książkę polecam. Ale w te upały to dopiero nocą, bo ten detektywik od siedmiu boleści umie jednak wkurzyć.
No nie wiem, nie wiem. Dawid to taki wkurzający buc, że od samego początku mam ochotę go strzelić w twarz. A, no i to debil, który udaje mądrego. Nie powiem, jego podejście do życia można usprawiedliwić i nawet jakoś zrozumieć, ale w pierwszym odruchu, gdy najpierw odpaliłam audiobooka, zapominając kompletnie, że to nie seria z Mortką, miałam takie "aha, to wam się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07-23
Męczyłam, męczyłam, ale w końcu udało mi się skończy. Matkobosko, jak mi się to koszmarnie czytało. I nie chodzi o treść, bo ta była jak najbardziej interesująca, zwłaszcza zważając na moją specjalizację na studiach. Ale jak to koszmarnie napisane zostało. Sam układ "wspomnienia - suche fakty - opinia" był męczący. Czasem nie maiłam siły czytać tego wstępu "och, ja jestem niewinna, oni mnie wrobili". Innym razem na "bił mnie, więc go zabiłam" tylko kiwałam z politowaniem głową. Nawet wytłumaczenia specjalistów na końcu nie przekonują mnie do współczucia i zrozumienia tych kobiet. Zostałam tylko utwierdzona w przekonaniu, że patologiczne rodziny nie powinny się rozmnażać. Co do ofiar przemocy domowej - to kwestia, której nigdy nie pojmę. Przy takiej ilości instytucji i możliwości ucieczki, zabicie swojego oprawcy jest najgłupszym, co można zrobić.
Ocena tak niska nie jest jednakże spowodowana moją niechęcią do osadzonych. Jak już wcześniej wspomniałam - zmęczył mnie układ tej książki. Styl pisania był koszmarny. Poza tym - ani trochę nie chciało mi się do niej wracać. Przeczytałam bardziej z musu, żeby dokończyć, niż z faktycznej przyjemności. Nie poruszyły mnie te historie, nie zmroziły krwi w żyłach, nie myślałam przy tym "jak tak można". Po prostu to kolejna pozycja na mojej liście, o której tak na dobrą sprawę zapomniałam już w trakcie czytania.
Męczyłam, męczyłam, ale w końcu udało mi się skończy. Matkobosko, jak mi się to koszmarnie czytało. I nie chodzi o treść, bo ta była jak najbardziej interesująca, zwłaszcza zważając na moją specjalizację na studiach. Ale jak to koszmarnie napisane zostało. Sam układ "wspomnienia - suche fakty - opinia" był męczący. Czasem nie maiłam siły czytać tego wstępu "och, ja...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07-14
Trudno mi jest napisać coś osobno o tej książce, ponieważ traktuję ją jako całość opowieści połkniętej w tydzień. Dlatego potraktuję to pole, jako miejsce do wyrażenia spójnej opinii o całym cyklu.
Zacznę od tego, co można uznać za wady. Cykl był przewidywalny. I to bardzo. Kto się w kim zakocha, kto będzie strzygą, kto będzie polował, kim jest Mieszko, kto jest ojcem - tak, to było aż za łatwe do przewidzenia i trochę mnie zawiodło. Kolejna rzecz - język. Trochę za prosty, topory. Wkurzała mnie też strasznie infantylność fabuły - jest władca, jest główną bohaterką... No kto się w kim zakocha? No wiadomo. A jakie umiejętności będą mieli? Ło Pani, Mieszko to maksymalny level wbił.
No ale to w sumie tyle mojego jojczenia. To był naprawdę przyjemny tydzień, podczas którego odetchnęłam nad książką. Związałam się z postaciami, Baba Jaga jest przecudowna, Gosia durna, a Mieszko, eh. Ja tam bym dalej sukinkota Swarożyca wolała. Sam pomysł na fabułę był magiczny, inny i taki idealny na lato. Szkoda, że to już koniec, bo z miłą chęcią poznałabym młodzieńcze losy Jagi. Albo jeszcze coś o bogach i ich sługach. Pomimo całego naciągania i prostoty - zostałam uwiedziona. I nie żałuję.
Całość oceniam na mocne 8, co w sumie mnie dziwi, bo normalnie nie czytam takich książek. Ale dobrze, że tym razem to zmieniłam i sięgnęłam po ten cykl.
Trudno mi jest napisać coś osobno o tej książce, ponieważ traktuję ją jako całość opowieści połkniętej w tydzień. Dlatego potraktuję to pole, jako miejsce do wyrażenia spójnej opinii o całym cyklu.
Zacznę od tego, co można uznać za wady. Cykl był przewidywalny. I to bardzo. Kto się w kim zakocha, kto będzie strzygą, kto będzie polował, kim jest Mieszko, kto jest ojcem -...
Kompletnie nie rozumiem, co mnie w tych książkach uwiodło. Przecież to prosta literatura, kobieca na dodatek i taka uroczo naiwna. Ale jak mi było tego trzeba! To idealna pozycja na te upały. I są przygody i fantastyka i miłość. Trochę się pośmiałam, czasem zrobiło mi się smutno, naprawdę - kawał dobrej roboty. Mimo, że takiej prostej.
Kompletnie nie rozumiem, co mnie w tych książkach uwiodło. Przecież to prosta literatura, kobieca na dodatek i taka uroczo naiwna. Ale jak mi było tego trzeba! To idealna pozycja na te upały. I są przygody i fantastyka i miłość. Trochę się pośmiałam, czasem zrobiło mi się smutno, naprawdę - kawał dobrej roboty. Mimo, że takiej prostej.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to