-
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać13 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać7
Biblioteczka
2017-11-08
2020-02-26
oczytanapanna.blogspot.com
Nagrody, nominacje, patronaty - o tej książce było swego czasu naprawdę głośno. Dlatego moje oczekiwania wobec niej były dosyć wysokie. Skandynawski styl pisania jest dosyć specyficzny i nie przepadam za nim, ale liczyłam, że mitologiczne wątki i nawiązania wynagrodzą mi to. Trochę źle się do tego nastawiłam, bo dostałam zupełnie inną historię niż ta, której spodziewałam się po opisie i recenzjach.
Książka przenosi nas do krainy Ym, gdzie poznajemy Hirkę - nastoletnią dziewczynę, która urodziła się bez ogona, choć całe życie wierzyła, że odgryzł go wilk, gdy była dzieckiem. Mimo to wie, że coś jest z nią nie tak, ponieważ nie umie czerpać Evny, co potrafi każdy aetling. Jest ślepa na ziemię, a to dla niej wyrok śmierci. Dzień Rytuału, w którym stanie przed Radą i cała prawda wyjdzie na jaw nieuchronnie się zbliża, co zmusza ją do ucieczki. Staje się to początkiem przygody, która jest ciężka i niebezpieczna. Na szczęście spotyka na swojej drodze osoby, które jej pomagają, a ona dzięki wiedzy i umiejętnościom zielarskim, których nauczył ją ojciec nie pozostaje im dłużna. W ten sposób zdobywa nie tylko potężnych sojuszników, ale także przyjaciół.
Fabuła oraz sama historia są naprawdę ciekawe i oryginalne. Mimo to pierwsze 100 stron jest nudne jak flaki z olejem. Cieszę się, że zmusiłam się do przebrnięcia dalej, ponieważ później akcja nabiera tempa. Problemem było też zrozumienie świata wykreowanego przez autorkę. Wiele nazw własnych i nawiązywanie do historii Ym czy wiary w Widzącego, których się nie zna z początku może nieźle namieszać w głowie. Jednak z każdą kolejną stroną zagadki się rozwiązują, choć nie wszystkie wątki zostały wyjaśnione w pierwszym tomie.
Cieszę się, że autorce udało się mnie zaskoczyć, co nie dzieje się często. Niektóre wydarzenia były przewidywalne, ale jeden z głównych wątków zakończył się inaczej niż się tego spodziewałam. Bohaterowie byli całkiem ciekawi, chociaż są trochę "płascy". Zamiast opisu otoczenia na dwie strony wolałabym przeczytać o tym, co dzieje się w głowie np. Rimiego, Urda lub członków Rady. Były to bardzo barwne postacie, dużo ciekawsze niż Hirka, choć wszystkie te wydarzenia zmieniły ją i to na lepsze. Zabrakło mi tego, aby lepiej poznać ich tok rozumowania i powody, dla których podejmowali takie, a nie inne decyzje.
,,Dziecko Odyna" jest naprawdę czymś nowym w kategorii fantasy. Nie ma tylu nawiązań do mitologii nordyckiej ile się spodziewałam, ale kilka smaczków można wychwycić. Od połowy bardzo wciągająca, choć początek jest naprawdę ciężki. Zakończenie zachęca do sięgnięcia po kolejny tom, ale biorąc pod uwagę całość nie wciągnęłam się na tyle by go kupować. Na ten moment zadowolę się jedynie pierwszą częścią i dobrymi odczuciami, które po sobie pozostawiła.
oczytanapanna.blogspot.com
Nagrody, nominacje, patronaty - o tej książce było swego czasu naprawdę głośno. Dlatego moje oczekiwania wobec niej były dosyć wysokie. Skandynawski styl pisania jest dosyć specyficzny i nie przepadam za nim, ale liczyłam, że mitologiczne wątki i nawiązania wynagrodzą mi to. Trochę źle się do tego nastawiłam, bo dostałam zupełnie inną historię...
2017-11-21
oczytanapanna.blogspot.com/2017/11/wrog-by-tutaj-bo-cay-nasz-swiat-by-tutaj.html
Niektórzy uważają, że książka broniąca tytułu Stephenie Meyer jako pisarki to ,,Intruz". Według mnie jest nią ,,Drugie życie Bree Tanner". Nie można oczywiście uznać jej za lekturę górnolotną, ale z pewnością nie znajdzie się w niej niekończących się opisów i cukierkowej miłości. Może dlatego, że od początku znamy zakończenie i wiemy, że wcale nie będzie piękne i kolorowe.
Książka opowiada historię Bree Tanner, młodej dziewczyny zmienionej w wampira. Nie wiemy zbyt wiele o tym, kim była, będąc człowiekiem. Jest to pewnego rodzaju pamiętnik bez dat, pisany od początku jej nowego życia. Poznajemy czym jest niekończące się pragnienie nowonarodzonego wampira, chociaż według mnie mogłoby to być mocniejsze, bardziej krwawe i dzikie. Nie mogę jednak zbyt narzekać, ponieważ wszystko to dostałam w opisach dni spędzonych przy grupie innych młodych wampirów. Nieustanne walki, latające kończyny i dymiące się zwłoki to norma. Nie zabrakło także wątku romantycznego, chociaż był on bardzo delikatny i nie stanowił motywu przewodniego.
Gdy pierwszy raz przeczytałam ,,Druge życie Bree Tanner" byłam zachwycona. Miałam wtedy może 12 lat i teraz mój entuzjazm wobec tej pozycji nieco osłabł, ale sentyment wciąż pozostał. Napisana lekkim językiem, przez co czyta się ją szybko i przyjemnie. Akcja jest wartka i nie ma w niej chwili na nudę. Już od pierwszej strony dajemy się wciągnąć w wir świata, w którym żyje Bree. Poznajemy historię z tej drugiej strony, bez moralnych rozterek Cullenów o tym, czy zabijanie ludzi jest dobre, czy złe.
Co jeszcze różni tą historię od sagi ,,Zmierzch"? Bohaterowie! Nie są to co prawda bardzo głębokie postacie, w które możemy się mocno wczuć, ale jest zdecydowanie lepiej niż w innych dziełach autorki. Jasno określona pozycja i w miarę logiczne postępowanie oraz wybory sprawiają, że postaci stają się o wiele bardziej realne.
Nie wiem czemu, ale ta książka jest dla mnie wyjątkowa. Dla przeciętnego czytelnika może to być najwyżej lekka lektura między cięższymi pozycjami. We mnie budzi jednak emocje, które powinna budzić w nas dobra książka. Może dlatego, że wiem, jakie będzie zakończenie i co się stanie z bohaterami, których polubiłam (szczególnie myślę tu o Diegu). Prawdą jest jednak, że ,,Drugie życie Bree Tanner" udało się Stephenie Meyer jak żadna inna z jej książek.
https://atramentowy-swiat-ksiazek.blogspot.com/2017/11/wrog-by-tutaj-bo-cay-nasz-swiat-by-tutaj.html
oczytanapanna.blogspot.com/2017/11/wrog-by-tutaj-bo-cay-nasz-swiat-by-tutaj.html
Niektórzy uważają, że książka broniąca tytułu Stephenie Meyer jako pisarki to ,,Intruz". Według mnie jest nią ,,Drugie życie Bree Tanner". Nie można oczywiście uznać jej za lekturę górnolotną, ale z pewnością nie znajdzie się w niej niekończących się opisów i cukierkowej miłości. Może dlatego,...
2020-01-24
Pełna recenzja na: oczytanapanna.blogspot.com/2020/01/ciemnosc-nie-zawsze-oznacza-zo-swiato.html
Szkolne dramy + wampiry. Po takim wstępie można by spodziewać się kolejnej książki dla nastolatków, która powiela te same schematy i scenariusze. Czytając pierwsze rozdziały, rzeczywiście możemy odnieść takie wrażenie, ale z każdą kolejną stroną akcja nabiera tempa.
Główną bohaterką jest szesnastoletnia Zoey, której życie zmienia się w ciągu jednego dnia, kiedy naznacza ją Tracker. Oznacza to, że będzie musiała porzucić wszystko, co do tej pory zna i wstąpić do Domu Nocy - specjalnej szkoły z internatem dla młodych wampirów, gdzie przez kilka lat będzie się uczyć i jeśli szczęście jej dopisze - nie umrze, a stanie się dorosłym wampirem. Przynajmniej tak byłoby, gdyby była standardowym przypadkiem. Bogini nocy Nyks wybrała ją, aby stała się jej oczami i uszami w świecie śmiertelników. Każdy widzi, że dziewczyna jest wyjątkowa, ale jedynie wąskie grono jej przyjaciół wie, jak wielką moc posiada.
Książka ma kilka ciekawych i oryginalnych smaczków, które czynią ją inną niż większość pozycji o tej tematyce. Zostało nawet wplecionych kilka wątków erotycznych, co nadaje pikanterii i realizmu postaciom (nie zapominajmy, że są to piękne i zdrowe nastolatki, które mieszkają razem). Zakończenie jest dosyć przewidywalne, a kilka wątków zostało nierozwiązanych, zapowiadając akcję w kolejnej części. Uważam jednak, że było to zgrabnie rozwiązane, ponieważ rozbudziło ciekawość u osób, które sięgną po następną część, ale nie pozostawiło po sobie niedosytu u tych, którzy zakończą swoją przygodę z Domem Nocy na tej książce.
Pełna recenzja na: oczytanapanna.blogspot.com/2020/01/ciemnosc-nie-zawsze-oznacza-zo-swiato.html
Szkolne dramy + wampiry. Po takim wstępie można by spodziewać się kolejnej książki dla nastolatków, która powiela te same schematy i scenariusze. Czytając pierwsze rozdziały, rzeczywiście możemy odnieść takie wrażenie, ale z każdą kolejną stroną akcja nabiera tempa.
Główną...
2020-01-31
Pełna recenzja na: oczytanapanna.blogspot.com/2020/02/czuam-sie-troche-jak-wydrazona-w-srodku.html
Druga część z serii o Domu Nocy miała więcej pozytywnych komentarzy niż poprzednia i spodziewałam się czegoś znacznie lepszego. Niestety ,,Zdradzona" nie jest nawet na tym samym, średnim poziomie co ,,Naznaczona".
Akcja dzieje się dwa dni po zakończeniu części pierwszej, kiedy Zoey ma zostać przewodniczącą Cór Ciemności. Właściwie przez połowę książki główna bohaterka martwi się swoimi pierwszymi obchodami pełni księżyca, które ma poprowadzić. W międzyczasie myśli o Heath'cie, z którym jest Skojarzona, swoim chłopaku Eriku oraz nowym nauczycielu Lorenie, który zdecydowanie ją podrywa, na co ona nie pozostaje mu dłużna. To takie 3/4 książki w skrócie, a ostatnie kilkadziesiąt stron to całkiem niezła, wciągająca akcja.
Książka napisana jest lekkim językiem jak poprzednia część, ale niektóre dialogi są naprawdę słabe. (...) Kolejną rzeczą, która nie spodobała mi się, była lekka zmiana tematyki. Sercowe rozterki bohaterki i jej mały harem stały się głównym tematem, a "wampirze sprawy" spadły na drugi plan. (...)
Potencjał pozostawiony przez pierwszą część został w mojej opinii zmarnowany. Zawiodłam się tak bardzo, że nie wiem, czy sięgnę po kolejne tomy z tej serii. Może dostanie jeszcze jedną szansę, ale po krótkiej przerwie, bo dosłownie czułam, jak czytanie tego zjada moje szare komórki.
Pełna recenzja na: oczytanapanna.blogspot.com/2020/02/czuam-sie-troche-jak-wydrazona-w-srodku.html
Druga część z serii o Domu Nocy miała więcej pozytywnych komentarzy niż poprzednia i spodziewałam się czegoś znacznie lepszego. Niestety ,,Zdradzona" nie jest nawet na tym samym, średnim poziomie co ,,Naznaczona".
Akcja dzieje się dwa dni po zakończeniu części pierwszej,...
2017-11-14
oczytanapanna.blogspot.com/2017/11/jest-taka-choroba-ktora-czasem-dopada.html
,,Pax" jest książką, o której było dosyć głośno. Została mi ona polecona przez jedną z nauczycielek w szkole, a także kilka osób z portalu LC. Nie lubię łzawych historii, ponieważ potem ciężko mi się pozbierać i dlatego długo się zabierałam do tego tytułu. Dostałam jednak zupełnie inną opowieść, niż ta, której się spodziewałam. Wciąż mam mieszane uczucia, ponieważ zakończenie bardzo mi się podobało, ale sama akcja nie do końca mnie wciągnęła.
Na początku poznajemy Petera - młodego chłopca, który odnalazł małego liska i uratował go od śmierci. Od tamtej pory on i Pax, bo tak nazwał swojego pupila, byli nierozłączni. Nie trwało to jednak wiecznie. Życie obu diametralnie zmieniło się, gdy wybuchła wojna, a ojciec Petera poszedł do wojska. Chłopiec zostaje zmuszony wypuścić lisa do lasu, a sam zamieszkuje u swojego dziadka. Czuje z tego powodu wielkie wyrzuty sumienia i decyduje się wyruszyć w podróż, aby odnaleźć swojego przyjaciela. W tym czasie Pax musi nauczyć się radzić sobie w dziczy i odnaleźć pierwotne instynkty, dzięki którym uda mu się przetrwać.
Książka zaklasyfikowana jest jako literatura dziecięca. Uważam jednak, że jest ona przeznaczona dla nieco starszych dzieci, przynajmniej 11-letnich. Obrazy wojny, choć przy prawdziwym jej dramacie są dosyć delikatne, to i tak dla dziecka może być to zbyt drastyczne i brutalne. Urwane i zmasakrowane kończyny zdecydowanie nie są czymś, o czym chciałabym czytać mojemu dziecku do snu. Na starszym czytelniku nie wyrwą tak dużego wrażenia i będzie mógł skupić się na wartościach, jakie lektura chce nam przekazać.
Muszę przyznać, że autorce bardzo udały się analogie między światem zwierzęcym, a ludzkim. Wydarzenia, które widzimy oczami Paxa, są w pewien subtelny sposób połączone z wydarzeniami u Petera. Przede wszystkim obaj odkrywają siebie i swoją prawdziwą naturę, przez co przechodzą niesamowitą przemianę. Niestety przez większą część książki strasznie się nudziłam. O ile w świecie zwierząt cały czas coś się dzieje, a ja z każdą stroną byłam coraz ciekawsza, czy oswojony lis poradzi sobie i przetrwa, to w świecie ludzi, u Petera, nie działo się właściwie nic. Jego odwaga i upór były godne podziwu, ale poza tym jego los nie był dla mnie jakoś szczególnie ciekawy.
Ogólnie książka jest napisana dosyć infantylnie, bo w końcu miała być skierowana do dzieci. Wyszło jej to na plus, bo gdyby nie łatwość czytania, pewnie nie doszłabym do zakończenia, które uratowało wszystko i mam pozytywny stosunek do tego tytułu. Przyznaję, trochę się rozczarowałam, ale tragedii nie było. Ot lekka lektura do poczytania w drodze.
oczytanapanna.blogspot.com/2017/11/jest-taka-choroba-ktora-czasem-dopada.html
,,Pax" jest książką, o której było dosyć głośno. Została mi ona polecona przez jedną z nauczycielek w szkole, a także kilka osób z portalu LC. Nie lubię łzawych historii, ponieważ potem ciężko mi się pozbierać i dlatego długo się zabierałam do tego tytułu. Dostałam jednak zupełnie inną opowieść,...
2017-08-04
oczytanapanna.blogspot.com/2017/08/18-kazda-nowa-rzecz-wydaje-sie-straszna.html
Ostatnio wspominałam swoją pierwszą książkę erotyczną, którą wypożyczyłam z biblioteki, nie zdając sobie sprawy, o czym tak naprawdę jest. Miałam szczęście, ponieważ trafiłam na wspaniałą trylogię Kusziela. Gdybym jednak przeczytała wtedy ,,Przebudzenie śpiącej królewny”, zdecydowanie zniechęciłabym się do tego typu książek. Do jej zakupu skłonił mnie baśniowy tytuł, świetny opis i intrygująca okładka. Spodziewałam się czegoś więcej, a dostałam scenariusz słabego porno.
Cała historia zaczyna się od przebudzenia księżniczki, która spędziła we śnie niemal 100 lat. Tutaj jednak wszystko jest bardziej realistyczne, a książę, widząc śpiącą piękność, nie może się oprzeć i kradnie dziewczynie dziewictwo, co natychmiast ją wybudza. Od tego momentu Różyczka, bo tak nasza księżniczka ma na imię, należy do królewicza, który zabiera ją do swojego zamku. Dziewczyna cały czas pozostaje naga i w każdej mijanej wiosce zostaje zaprezentowana mieszkańcom, którzy mogą ją podziwiać. Prawdziwym wyzwaniem będzie jednak życie w zamku, gdzie staje się zwykłą niewolnicą, a kary cielesne są na porządku dziennym.
Szczerze mówiąc, to czytając tę książkę, miałam wrażenie, że autorka napisała ją tylko po to, aby podzielić się z innymi swoimi fantazjami erotycznymi. Kreacja bohaterów była beznadziejna. W ogóle nie wiadomo dlaczego Różyczka zachowuje się tak, jak się zachowuje. Jedyną postacią, którą lepiej poznajemy, jest książę Aleksy, ale tylko dlatego, że opowiada swoją historię i jest najbardziej realistyczny, a jego reakcje są prawdziwe. Niestety, jeśli chodzi o fabułę, to o ile na początku coś się działo, to później wszystko zginęło pod dość wulgarnymi opisami seksu.
Mimo wszystko książkę przeczytałam. Jest to zasługą autorki, która świetnie pisze. Bardzo podobało mi się, że pomimo tego specyficznego rodzaju treści, jakim jest powieść erotyczna, wciąż została zachowana baśniowa stylistyka. Głównie za to przyznałam książce aż tak wysoką ocenę. Jak na razie to była moja pierwsza powieść od Anne Rice, ale z pewnością sięgnę po coś jeszcze i z pewnością będzie to bardziej ambitny tytuł.
oczytanapanna.blogspot.com/2017/08/18-kazda-nowa-rzecz-wydaje-sie-straszna.html
Ostatnio wspominałam swoją pierwszą książkę erotyczną, którą wypożyczyłam z biblioteki, nie zdając sobie sprawy, o czym tak naprawdę jest. Miałam szczęście, ponieważ trafiłam na wspaniałą trylogię Kusziela. Gdybym jednak przeczytała wtedy ,,Przebudzenie śpiącej królewny”, zdecydowanie...
2017-08-18
oczytanapanna.blogspot.com/2017/08/ogien-i-lod-potrafiy-w-jakis.html
Po niemal całym miesiącu zmagań nareszcie udało mi się dopiąć swego i przeczytać całą sagę Zmierzchu. Seria ta ma swoje lepsze i gorsze chwile. Do wybitnych nie należy, ale dla mnie jest to coś kultowego. ,,Przed świtem" od zawsze było moją ulubioną częścią i tak pozostało do tej chwili.
Ostatni tom historii Edwarda i Belli zaczyna się od uroczystości zaślubin. Sielankowy miesiąc miodowy zostaje nagle przerwany przez coś, czego nikt się nie mógł spodziewać. Bella zaszła w ciążę, a dziecko, które w niej rosło, powoli odbierało jej życie. Cullenowie pierwszy raz podzielili się. Część stanęła po stronie dziewczyny, a część chciała ocalić jej życie i zabić płód. U wilkołaków sprawy również się pokomplikowały. Jacob zbuntował się przeciwko Samowi i odszedł ze sfory, co wywołało kolejne podziały. Gdy wydaje nam się, że wszystko jest już w porządku, kolejny z pozoru nic nieznaczący incydent stawia świat Belli do góry nogami. Tym razem jednak nie chodzi o nią, a o jej ukochane dziecko, za które oddałaby życie i prawdopodobnie będzie musiała to zrobić, a wraz z nią reszta jej nowej rodziny.
Czytając ,,Zmierzch" doszłam do jednego wniosku. Autorka miała dosyć dobry pomysł na całą serię, jednak do głównej akcji wplata zbyt dużo niepotrzebnych scen, oszczędzając np. na opisie postaci czy miejsc. Przez to sama historia wydaje się płytka i bez wyrazu. Ostatnia część pod tym względem jest nieco lepsza niż pozostałe, ale tylko dlatego, że przez poprzednie 3 tomy towarzyszymy bohaterom i przez to, chcąc nie chcąc, poznajemy ich. Wielkim plusem tej książki jest na pewno Księga Jacoba. Jego punkt widzenia to coś, co nadaje całej historii lekkości i pozwala spojrzeć na główne postacie krytycznym okiem.
Często spotykam się z opiniami, że ,,Przed świtem" mówi jedynie o aborcji i utracie duszy, jeśli uprawia się seks przed ślubem. Może i rzeczywiście tak jest, ale skoro autorka wyznaje takie zasady, to według mnie nie ma nic złego w tym, że zamieściła swoje przekonania w swojej książce. Nie jest to całą istotą tej historii, a jeśli ktoś uważa inaczej, to wydaje mi się, że ma spojrzenie spaczone przez ówczesne czasy i politykę.
Wróćmy jednak do samej treści. Mimo braku czasu połowę pochłonęłam zaledwie w 3 dni. Co takiego się stało, że przeczytanie tych 719 stron zabrało mi aż dwa tygodnie? Otóż w momencie, gdy akcja powinna stać się najciekawsza, wszystko nagle zatrzymało się w miejscu. Dopiero pod koniec znów się wciągnęłam, ale i tak druga połowa mocno mnie rozczarowała. Może było to spowodowane nagłym przeskokiem z myśli pogodnego i racjonalnego Jacoba, do myśli obwiniającej się o wszystko i denerwującej Belli. Przyczyny niestety nie znam, ale gdyby wyciąć kawałek tej książki, cała historia zdecydowanie zasługiwałaby na lepszą ocenę niż 5.
oczytanapanna.blogspot.com/2017/08/ogien-i-lod-potrafiy-w-jakis.html
Po niemal całym miesiącu zmagań nareszcie udało mi się dopiąć swego i przeczytać całą sagę Zmierzchu. Seria ta ma swoje lepsze i gorsze chwile. Do wybitnych nie należy, ale dla mnie jest to coś kultowego. ,,Przed świtem" od zawsze było moją ulubioną częścią i tak pozostało do tej chwili.
Ostatni tom...
2017-09-23
oczytanapanna.blogspot.com/2017/09/robiam-to-juz-wiele-razy-zamykaam-oczy.html
Ostatnio miałam naprawdę niewiele czasu na czytanie. Zaczęłam jednak ,,Intruza", bardzo zachęcona pozytywnymi komentarzami. Możliwe, że oczekiwałam od tej książki zbyt wiele, ponieważ czuję się bardzo zawiedziona. Stephenie Meyer nie jest wybitną pisarką, a ta powieść to kolejny dowód na to.
Akcja ,,Intruza" dzieje się na Ziemi, która została przejęta przez istoty zwane Duszami. Wszczepiane w ludzkie ciała, całkowicie je przejmują, wypierając i niszcząc tym samym świadomość człowieka. Melanie jest jednym z niewielu ocalałych ludzi. Niestety zostaje złapana i w jej ciało zostaje wszczepiona dusza o imieniu Wagabunda. Świadomość dziewczyny jednak nie znika i obie próbują przetrwać w jednym ciele. Wkrótce odkrywają, że jest to możliwe tylko wtedy, gdy zaczną współpracować.
Muszę przyznać, że zanim zabrałam się za książkę, obejrzałam ekranizację. Film nie jest wybitny, ale oglądało się go dosyć przyjemnie. Jeśli chodzi o książkę, to niestety nie udało mi się jej dokończyć. Przeczytałam 1/4 i byłam tak znudzona, że uznałam to za stratę czasu, bo po prostu przysypiałam w trakcie czytania. Nie przytrafia mi się to zbyt często, a fakt, że science fiction nie jest moim ulubionym gatunkiem, jeszcze bardziej mnie zniechęcił do dalszego czytania.
Sam pomysł na książkę uważam za bardzo ciekawy. Jest to coś zupełnie innego niż saga Zmierzch, a przedstawienie dwóch osób i różnych świadomości w jednym ciele, to coś niecodziennego, z czym zazwyczaj nie spotykamy się w literaturze. Co jednak stało się z tak dobrze rokującą historią? Specjalność Stephenie Meyer - kiepski wątek miłosny i brak konkretnej akcji. Nie chcę spoilerować, ale śmiało mogę stwierdzić, że wszystko jest strasznie rozmemłane. Książki tego typu powinny mieć zwartą i szybką akcję, której tutaj zdecydowanie zabrakło. Ponadto same postacie były bez wyrazu. Czytając, odniosłam wrażenie, że autorka na siłę stara się pokazać różnicę między Wagabundą, a Melanie, przez co ich zachowanie nie jest wiarygodne, a niektóre decyzje kompletnie bez sensu.
Książka miała być skierowana do starszych czytelników, jednak jak dla mnie jest to kolejna powieść mająca zastąpić ,,Zmierzch". Film wyszedł całkiem nieźle i zachęca do zapoznania się z oryginalną historią, ale czy warto? Ja uważam, że straciłam czas, ale są osoby, które twierdzą, że ta książka skłoniła ich do przemyśleń i pokazała inny punkt widzenia. Wydaje mi się, że najlepiej samemu się przekonać.
oczytanapanna.blogspot.com/2017/09/robiam-to-juz-wiele-razy-zamykaam-oczy.html
Ostatnio miałam naprawdę niewiele czasu na czytanie. Zaczęłam jednak ,,Intruza", bardzo zachęcona pozytywnymi komentarzami. Możliwe, że oczekiwałam od tej książki zbyt wiele, ponieważ czuję się bardzo zawiedziona. Stephenie Meyer nie jest wybitną pisarką, a ta powieść to kolejny dowód na...
2017-06-26
oczytanapanna.blogspot.com/2017/07/cena-wspomnien-jest-wspomnienie-smutku.html
,,Jestem numerem cztery” intryguje każdą swoją częścią. Opis, okładka, nawet zwiastun ekranizacji sugerują coś, co przeniesie nas do innego świata, z którego ciężko będzie się oderwać. Niestety sama książka po kilku rozdziałach zaczęła mocno rozczarowywać. O ile sam wstęp był jeszcze ciekawy i zachęcający, tak później efekt słabł, by zostawić po sobie rozczarowanie.
W książce śledzimy losy młodego, na pozór zwykłego chłopaka. Prawdą jest jednak, że pochodzi on z innej planety - Lorien, która została brutalnie zniszczona. Wraz z dziewiątką innych dzieci i ich opiekunów przybyli na Ziemię, aby ukryć się przed ścigającymi ich napastnikami. Udało im się przeżyć tak długo, ponieważ można ich zabić jedynie w ustalonej kolejności. Nietrudno się domyślić, że nasz główny bohater jest numerem cztery, a trzy pierwsze osoby nie żyją. Do tej pory skutecznie uciekał, ale nigdy wcześniej nie miał nikogo, dla kogo mógłby zostać.
Już od początku rzucił mi się w oczy sposób, w jaki książka jest napisana. Wydaje się, że autor chciał stworzyć coś, co będzie przywodziło na myśl dziennik i gdyby było to dobrze wykonane, książka zyskałaby świetny klimat. Niestety nie udało się to, podobnie jak cała realizacja pomysłu, który był naprawdę świetny i miał duży potencjał. Niektóre sceny bronią się same, ale zazwyczaj znajdzie się coś, co je psuje jak na przykład absurdalne i nielogiczne zachowanie niektórych bohaterów.
Przede wszystkim mam tu na myśli Sarę. O ile Sam był na swój sposób uroczy i jego decyzje oraz dziwactwa miały uzasadnienie, tak jej postać była dla mnie kompletnie bez sensu. Możliwe, że autor chciał stworzyć delikatną i oddaną kobietę, ale niestety wyszła mu tylko pusta i niemyśląca lalka, która sprawia wszystkim jedynie problemy. Jej związek z głównym bohaterem i jego oddanie wobec niej, to dla mnie po prostu kpina.
Mimo wszystko były fragmenty, które naprawdę mnie wciągały. Akcja ma odpowiednie tempo, przez co nie da się nudzić przy tej książce. Chyba że przewidzi się zakończenie, tak jak było w moim przypadku. Ogólnie to pomysł był niezły. Z wykonaniem nieco gorzej, ale myślę, że książka znajdzie swoich zwolenników.
oczytanapanna.blogspot.com/2017/07/cena-wspomnien-jest-wspomnienie-smutku.html
,,Jestem numerem cztery” intryguje każdą swoją częścią. Opis, okładka, nawet zwiastun ekranizacji sugerują coś, co przeniesie nas do innego świata, z którego ciężko będzie się oderwać. Niestety sama książka po kilku rozdziałach zaczęła mocno rozczarowywać. O ile sam wstęp był jeszcze ciekawy i...
2017-07-25
oczytanapanna.blogspot.com/2017/07/kochaam-go-kochaam-o-wiele-bardziej-niz.html
Zawsze uważałam, że najgorszą częścią sagi jest Księżyc w nowiu. Kolejny raz zmieniam zdanie, a Zaćmienie ląduje na mojej liście najnudniejszych książek. Wydaje mi się, że autorka nie miała pomysłu, a chciała być oryginalna i nie stworzyć trylogii, tylko czterotomową sagę. Ot moja mała teoria na powstanie Zaćmienia. Do prawdy nie jest jej daleko, ponieważ gdyby usunąć tę część, historia nic by na tym nie straciła.
Teraz wypadałoby, abym powiedziała co nieco, o czym Zaćmienie jest. Otóż jest o wszystkim i o niczym. Tak naprawdę przez 500 stron czytamy o wielce poważnych i trudnych rozterkach Belli dotyczących uczuć do Edwarda i Jacoba. Akcja zaczyna się przy ostatnich 60 stronach, kiedy trwa bitwa z nowonarodzonymi. Niestety relacja z tych wydarzeń jest naprawdę skąpa, więc tak naprawdę cała akcja omija czytelnika.
Postanowiłam, że w te wakacje przeczytam wszystkie części Zmierzchu i o ile do tej pory szło mi nawet nieźle, to przy tej części zastanawiałam się, czy jednak sobie nie odpuścić. Rzadko kiedy po przeczytaniu książki czuję się, jakbym straciła czas. Jedyne, co mogę powiedzieć to, że teraz mogę z czystym sumieniem przeczytać ostatnią część.
Chciałabym móc napisać coś więcej, ale tak naprawdę nie ma o czym. Wszystko, co się tutaj działo, można było zmieścić na 100 stronach. O bohaterach też nie warto pisać, bo bez sensu jest się powtarzać. Jeśli planujesz przeczytać Sagę Zmierzch, to z czystym sercem możesz odpuścić sobie trzecią część.
oczytanapanna.blogspot.com/2017/07/kochaam-go-kochaam-o-wiele-bardziej-niz.html
Zawsze uważałam, że najgorszą częścią sagi jest Księżyc w nowiu. Kolejny raz zmieniam zdanie, a Zaćmienie ląduje na mojej liście najnudniejszych książek. Wydaje mi się, że autorka nie miała pomysłu, a chciała być oryginalna i nie stworzyć trylogii, tylko czterotomową sagę. Ot moja mała teoria...
2017-07-12
oczytanapanna.blogspot.com/2017/07/w-koncu-wszyscy-zabijaja-wszyscy.html
Przy wyborze książki staram nie kierować się okładką, ale opisem i recenzjami. W praktyce bywa różnie i czasami wychodzę na tym dobrze, a czasami źle. Niestety takiego rozczarowania dawno nie doświadczyłam. Mam w zwyczaju kończyć czytanie książek, nawet tych kiepskich, więc kiedy nie jestem w stanie przebrnąć nawet przez stronę więcej, coś musi być na rzeczy. Kiedyś wypożyczyłam ową powieść z biblioteki, porzuciłam ją mniej więcej na 30 stronie, a następnie dokładnie wymazałam z pamięci, przez co kilka lat później, zachęcona świetnym opisem, kupiłam ją. Dopiero w trakcie czytania przypomniałam sobie wszystko, ale było już za późno i niestety postanowiłam dać jej drugą szansę.
W książce śledzimy poczynania czterech bohaterów - Jacka, Stephanie, Leslie i Randy'ego. Obie pary miały wypadek w lesie i trafiają do starego, przydrożnego zajazdu. Właściciele okazują się co najmniej dziwni, a już niedługo potem dowiadujemy się, że mają problem z miejscowym psychopatą-mordercą, niejakim panem Whitem. Więzi ich w domu i przedstawia 3 zasady, które sprowadzają się do tego, że muszą dać mu ciało jednej osoby, a on nie zabije reszty. Niedługo potem oczywiście się rozdzielają i próbują przeżyć, podejmując przy tym irracjonalne decyzje, jak na prawdziwego bohatera taniego horroru przystało. Nie zabrakło również mrocznej piwnicy, do której nie można schodzić, ale i tak wszyscy w niej wylądowali. Ogółem książka poraża oryginalnością.
Dałam radę przeczytać połowę i czułam się przy tym, jakbym oglądała kiczowaty, amerykański horror. Nie byłoby to nawet takie złe, gdyby nie bardzo chaotyczny sposób napisania książki. Czasami czytałam jedną stronę dwa razy, ponieważ mój mózg automatycznie się wyłączał. Co prawda widać było, że autorzy próbują jakoś zbudować postacie i relacje między nimi, ale niestety z marnym skutkiem. Wszystko czytałam ciągiem i nie poczułam żadnych emocji, nawet w chwilach wielkiego napięcia.
Uważam, że książka miała potencjał. Może i motyw nawiedzonego domu i psychopatów jest nieco oklepany, ale jeśli coś jest dobrze napisane, to zawsze się sprzeda i znajdzie swoich fanów. Spodziewałam się dostać lekką powieść grozy, a skończyłam czytając bardzo kiepski scenariusz, bardzo kiczowatego filmu.
oczytanapanna.blogspot.com/2017/07/w-koncu-wszyscy-zabijaja-wszyscy.html
Przy wyborze książki staram nie kierować się okładką, ale opisem i recenzjami. W praktyce bywa różnie i czasami wychodzę na tym dobrze, a czasami źle. Niestety takiego rozczarowania dawno nie doświadczyłam. Mam w zwyczaju kończyć czytanie książek, nawet tych kiepskich, więc kiedy nie jestem w stanie...
2017-07-04
oczytanapanna.blogspot.com/2017/07/twoj-zapach-jest-dla-mnie-jak-narkotyk.html
Prawie 10 lat temu przeczytałam swoją pierwszą książkę. Do tej pory pamiętam, jak nie mogłam powstrzymać się od dokończenia rozdziału, potem następnego i tak aż do późnej nocy. Tą książką był właśnie ,,Zmierzch". Wtedy też zakiełkowała we mnie miłość do literatury i za to jestem jej ogromnie wdzięczna. Darząc serię sentymentem, postanowiłam ją odświeżyć. Osobom o podobnym pomyśle zdecydowanie to odradzam!
Na samym początku poznajemy Bellę Swan, dziewczynę przeprowadzającą się ze słonecznego Phoenix do deszczowego Forks. Jej rodzice przedstawieni są jako duże dzieci, którymi dziewczyna musi się zajmować, bo bez niej sobie nie poradzą. Co z tego, że przez większość życia mieszkała z matką, a później z ojcem, przecież nie bez niej zginą. W nowej szkole zauważa rodzinę Cullenów, którą jest zafascynowana (momentami mam wrażenie, że niezdrowo), a szczególnie tajemniczym Edwardem. Chłopak jest wobec niej wręcz wrogi, mimo tego, że się nie znają. Ostatecznie okazuje się, że jedynie udawał. Tak naprawdę jest w niej na zabój (dosłownie!) zakochany, a wraz z całą rodzinką co weekend spija krew ze słodkich zwierzątek. Cullenowie są wampirami! Niesamowity zapach krwi Belli niestety nie przyciąga jedynie Edwarda.
Książka zdecydowanie zachwyci dziewczynkę w wieku około 11 lat. Napisana jest infantylnym językiem i opowiada prostą, acz magiczną i inspirującą historię zakazanej miłości. Kiedyś byłam tym oczarowana, a teraz jedynie rozczarowana. Pamiętając swoje zafascynowanie Edwardem, liczyłam na podobne emocje. Niestety postać ta jest zupełnie bez wyrazu. Kiedyś oburzałam się na takie słowa, jednak teraz z bólem serca przyznaję im rację. Sama Bella, którą przecież powinniśmy znać najlepiej, wydaje się bardzo płytka i nijaka. Najgorsze jest to, że nie wzbudza w czytelniku żadnych emocji, a na pozór romantyczne teksty wywołują jedynie śmiech.
Jeśli chodzi o akcję, to bardzo ciężko zaczynało mi się czytać. Przez moment zastanawiałam się, czy dam radę dokończyć powieść. Nie wiem jednak, czy to dlatego, że przyzwyczaiłam się do prostego stylu Meyer, czy rzeczywiście akcja stała się ciekawsza, ale od połowy książki wciągnęłam się i dość szybko doczytałam ją do końca. Sam pomysł na miłość nastolatki i wampira uważam za bardzo dobry. Niestety autorka nie potrafiła wykorzystać go w pełni i dobrze zrealizować. Co jest przyczyną? Bez wątpienia brak zdolności pisarskich. Czytałam wiele młodzieżówek, z bardzo prostą fabułą, ale tak dobrze, lekko i przyjemnie napisanych, że chciało się więcej. Tutaj niestety pozostał mi tylko niesmak.
Ogólnie rzecz biorąc, książka zadowoli niewymagającego czytelnika, który dopiero rozpoczyna swoją przygodę z literaturą. Osobom starszym i oczekującym czegoś na poziomie wyższym niż przeciętne fanfiction zdecydowanie odradzam.
oczytanapanna.blogspot.com/2017/07/twoj-zapach-jest-dla-mnie-jak-narkotyk.html
Prawie 10 lat temu przeczytałam swoją pierwszą książkę. Do tej pory pamiętam, jak nie mogłam powstrzymać się od dokończenia rozdziału, potem następnego i tak aż do późnej nocy. Tą książką był właśnie ,,Zmierzch". Wtedy też zakiełkowała we mnie miłość do literatury i za to jestem jej ogromnie...
2017-07-07
oczytanapanna.blogspot.com/2017/07/byam-niczym-osamotniony-ksiezyc.html
Zawsze uważałam, że druga część ,,Zmierzchu" jest najgorsza ze wszystkich. Przede wszystkim dlatego, że Edward nie gra w niej głównej roli. Za Jacobem jakoś nie przepadałam i oto kolejny dowód na to, jak gusta się zmieniają.
Edward wciąż obwinia się, że nie zapewnił Belli dostatecznego bezpieczeństwa i naraził na atak wampira. Mimo wszystko ich wspólne życie układa się idealnie. Sytuacja zmienia się podczas urodzin dziewczyny, kiedy przypadkowo rani się w palec, a Jasper próbuje ją zabić. Wtedy też Edward postanawia opuścić Bellę. Wywołuje to u niej głęboką depresję, a jedynym lekarstwem okazuje się stary przyjaciel Jacob. Niedługo potem dziewczyna dowiaduje się, że i on nie jest tylko zwykłym człowiekiem.
Spodziewałam się, że przy tej części będę się nudzić, a prawda jest taka, że czytało mi się ją przyjemniej niż pierwszą. Może to dlatego, że przyzwyczaiłam się do kiepskiego stylu pisania Meyer albo autorka wzięła udział w jakimś kursie pisarskim. Poza nudnymi opisami histerii Belli, które stanowiły 3/4 książki i były mocno przesadzone, nawet się wciągnęłam.
Pierwszy raz polubiłam Jacoba. Co prawda jego zachowanie było dla mnie czasami nielogiczne, ale całkiem miły z niego chłopak. Edward natomiast jeszcze bardziej utwierdził mnie w przekonaniu, że kawał z niego buraka i tyle. Bella jak to Bella - nic ciekawego. Liczyłam, że przez głębokie emocje, które odczuwała główna bohaterka, lepiej ją poznamy. Wszystko było jednak takie płytkie i sztuczne, że momentami miałam dość.
Ostatecznie tę część porównałabym do pierwszej. Jest może od niej odrobinę lepsza, ale nie jest to lektura, która na długo zapada w pamięć. No, chyba że ktoś puścił pawia czytając przesłodzone momenty z Bellą i jej ukochanym. Dużym plusem okazuje się tutaj Jacob. Wprowadza nieco humoru i lekkości, których zdecydowanie tu brakuje.
oczytanapanna.blogspot.com/2017/07/byam-niczym-osamotniony-ksiezyc.html
Zawsze uważałam, że druga część ,,Zmierzchu" jest najgorsza ze wszystkich. Przede wszystkim dlatego, że Edward nie gra w niej głównej roli. Za Jacobem jakoś nie przepadałam i oto kolejny dowód na to, jak gusta się zmieniają.
Edward wciąż obwinia się, że nie zapewnił Belli dostatecznego bezpieczeństwa...
2017-06-18
oczytanapanna.blogspot.com/2017/07/twoje-leki-beda-tam-zwielokrotnione.html
Książka ,,Straż" trafiła do mnie z wymiany. Spodziewałam się dostać kolejną powieść przygodową dla młodzieży, napisaną przystępnym językiem i nie wnoszącą nic nowego. Moje oczekiwania zostały spełnione, ale w tak przyjemny sposób, że chcę więcej!
W pierwszym tomie Strażników Veridianu poznajemy Ethana. Jako dziecko przeżył tragedię, którą była śmierć siostry. Sam ledwo uszedł z życiem i od tamtego momentu nawiedzają go koszmary z tamtego wydarzenia. Nie załamuje się tylko dlatego, że dołącza do Straży - elitarnej organizacji zajmującej się ochroną historii. Daje mu to sens w życiu i staje się odskocznią od codziennych problemów, przez co niedługo staje się jednym z najlepszych. Wszystko przestaje być takie proste, kiedy dowiaduje się, że dostanie ucznia. Nie będzie to też byle jaki uczeń, ale Isabel - siostra jego było najlepszego przyjaciela Matta, którą pamięta jeszcze z dzieciństwa jako upierdliwą dziewczynkę podkochującą się w nim i nie dającą mu spokoju. Jakby tego było mało, niedługo potem okazuje się, że pradawna przepowiednia zaczyna się spełniać.
Gdy przeczytałam opis nie byłam przekonana czy jest to książka dla mnie. Podróże w czasie to temat, za którym nie przepadam i często się gubię, gdy autor wprowadza ten wątek. Tutaj wszystko było jasne jak słońce. Książkę pochłonęłam w dwa dni i mam zamiar kupić kolejne tomy z serii. Akcja rozgrywa się w odpowiednim tempie, a przystępny język w jakim wszystko jest opisane, jedynie pomaga w czytaniu. Mimo to znalazłam jeden minus, który dla niektórych może nie być ważny, ale mnie bardzo raził. Jest to wiek bohaterów. Ethan i Matt mają zaledwie po 16 lat. Sposób w jaki został przedstawiony związek Matta i zainteresowanie Ethana jego dziewczyną zdecydowanie nie pasuje mi do tego. Próbowałam wyobrazić sobie, że są starsi o te parę wiosen. Zdecydowanie jest to coś, co może zrazić starszych czytelników. Jednak nastolatkowie doskonale się w tym odnajdą i będą zachwyceni bohaterami i ich rozterkami miłosnymi.
Moje ogólne wrażenia są dobre. Nie jest to lektura górnolotna, ale jak na młodzieżówkę trzyma poziom. Jeśli szukasz lekkiej książki, którą przeczytasz w kilka dni, ,,Straż" idealnie się do tego nadaje.
oczytanapanna.blogspot.com/2017/07/twoje-leki-beda-tam-zwielokrotnione.html
Książka ,,Straż" trafiła do mnie z wymiany. Spodziewałam się dostać kolejną powieść przygodową dla młodzieży, napisaną przystępnym językiem i nie wnoszącą nic nowego. Moje oczekiwania zostały spełnione, ale w tak przyjemny sposób, że chcę więcej!
W pierwszym tomie Strażników Veridianu...
2016-09-23
oczytanapanna.blogspot.com/2016/09/roza-jest-roza-ale-te-nogi-krzesa-byy.html
Wiele osób bierze słowa Williama Blake'a jako myśl przewodnią książki. Po części jest to prawdą, szczególnie jeśli chodzi o pierwszą część. Zacznijmy jednak od samego początku.
Spodziewałam się opisu doświadczeń i odczuć po meskalinie, a dostałam to i jeszcze więcej. Niby nic złego, ale było tego zdecydowanie za dużo. Pierwsza część, czyli właściwe ,,Drzwi percepcji" była czymś, czego się spodziewałam, ale nie była ani trochę przewidywalna. Krótki wstęp, wyjaśnienie czym jest meskalina i jedziemy z koksem. Odrobina filozofii, religii, psychologii i medycyny sprawiała, że wszystko było nadzwyczaj racjonalne. Eksperyment naukowy opisany w nieco poetycki, ale wciąż trzeźwy sposób. Obyło się bez specjalistycznych, naukowych określeń, więc czytanie tej części było czystą przyjemnością. Gdy odrywałam wzrok od książki, wydawało mi się, że sama jestem pod wpływem jakiegoś środka, ponieważ świat nagle zaczął wydawać mi się nieskończony, piękny i boski. Wyznaję nieco podobną filozofię, co autor, więc doskonale zrozumiałam jego przekaz i dałam się porwać barwnym opisom wizji świata oczami Wolnego Umysłu.
oczytanapanna.blogspot.com/2016/09/roza-jest-roza-ale-te-nogi-krzesa-byy.html
Wiele osób bierze słowa Williama Blake'a jako myśl przewodnią książki. Po części jest to prawdą, szczególnie jeśli chodzi o pierwszą część. Zacznijmy jednak od samego początku.
Spodziewałam się opisu doświadczeń i odczuć po meskalinie, a dostałam to i jeszcze więcej. Niby nic złego, ale było tego...
Muszę przyznać, że dawno nie czytałam książki podobnej do ,,Strzały Kusziela". Wiele jest powieści o kurtyzanach, które kochają lub przeklinają swój los. Spodziewałam się kolejnej książki tego typu i muszę przyznać, że dostałam coś zupełnie innego. Jest to połączenie nienawiści do swojej doli, ale zarazem akceptacji jej w pełni i kochaniu tego co się ma, a zarazem odnalezienia ukojenia w cierpieniu.
Muszę przyznać, że z początku książka wydała mi się nieznośnie nudna. Zastanawiałam się czy chce mi się ją kończyć, ale się całe szczęście przełamałam i otrzymałam w zamian wspaniałą historię.
Każdy z bohaterów posiadał swoje sekrety, życie i słabości, które Fedra powoli odkrywała. Ona sama była jak lustro, w którym każdy widział to co zobaczyć chciał. Dopiero po przeczytaniu większej części odkrywamy powoli jej prawdziwą osobowość, głęboką naturę i wrażliwość. Nie można pominąć także odwagi i hartu ducha, którymi nieraz się wykazała. Kluczową rolę odgrywa również Joscelin, który jest totalnym przeciwieństwem buntowniczej Fedry. Ale jak wiadomo przeciwieństwa się przyciągają.
Mimo, że spodziewałam się czegoś innego, to nie żałuję. Książka mnie oczarowała! Z zachwytem pochłonęłam kolejne tomy, które okazały się jeszcze lepsze niż pierwsza część. Z pewnością sięgnę też po inne powieści tej autorki. Podsumowując - polecam tę książkę każdemu, kto lubi intrygi i romanse z nutką erotyki.
Muszę przyznać, że dawno nie czytałam książki podobnej do ,,Strzały Kusziela". Wiele jest powieści o kurtyzanach, które kochają lub przeklinają swój los. Spodziewałam się kolejnej książki tego typu i muszę przyznać, że dostałam coś zupełnie innego. Jest to połączenie nienawiści do swojej doli, ale zarazem akceptacji jej w pełni i kochaniu tego co się ma, a zarazem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKiedy zaczęłam czytać tą książkę byłam nastawiona sceptycznie. Zwykle nie czytam lektur, ale że ta była dość krótka postanowiłam, że się przełamię. Nie żałuję ten decyzji. Powieść może na pierwszy rzut oka wydawać się bajką dla dzieci, ale każdy kto ją przeczytał, wie, że tak nie jest. Ma ona głęboki sens i właściwie każda wypowiedź Małego Księcia kryje za sobą głębsze przesłanie. Osoby, które spotykał symbolizują ludzkie słabości, które każdy z nas posiada. Zakończenie jest fenomenalne i dowodzi po raz kolejny, że jest to książka po którą śmiało może sięgać starsza publiczność, bez obawy o nudę. Płakałam na końcu i myślę, że nie jestem jedyna. ,,Mały Książę" to lektura po którą na prawdę warto sięgnąć i myślę, że zadowoli ona każdego.
Kiedy zaczęłam czytać tą książkę byłam nastawiona sceptycznie. Zwykle nie czytam lektur, ale że ta była dość krótka postanowiłam, że się przełamię. Nie żałuję ten decyzji. Powieść może na pierwszy rzut oka wydawać się bajką dla dzieci, ale każdy kto ją przeczytał, wie, że tak nie jest. Ma ona głęboki sens i właściwie każda wypowiedź Małego Księcia kryje za sobą głębsze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-28
Od dłuższego czasu przymierzałam się, aby sięgnąć po ,,Metro". Nie jestem zbyt wielką fanką klimatu post apo, ale nie mogłam się oprzeć książce, o której było tak głośno. Gdy nadarzyła się pierwsza okazja, nie czekałam i od razu zaczęłam ją czytać. Oczarowała mnie do tego stopnia, że aż zaczęłam grać w grę na jej podstawie!
Świat wykreowany jest w bardzo realistyczny sposób. Wiele osób może spodziewać się, że jest to opowieść o bohaterze, który wbrew strachowi przed promieniowaniem wyrusza na powierzchnię, aby przeżywać przygody. Sama tak na początku myślałam, ale nic bardziej mylnego! Akcja skupia się głównie na wędrówce przez tunele metra do kolejnych stacji i wydarzeniach na nich. Nie zabrakło faszystów, komunistów, sekciarzy, kanibali i innych struktur, które na pewno wytworzyłyby się, gdyby świat został zniszczony, a ludzie byliby bezpieczni jedynie po ziemią. Sama podróż jest nieco zawiła i niejeden raz pogubiłabym się, gdyby nie szczegółowa mapa metra załączona do książki. Jest naprawdę przydatna i często po nią sięgałam.
Główny bohater to typ myśliciela. Co rusz pojawiają się długie wywody o przeznaczeniu, Bogu i sensie istnienia. Wszystko jest jednak opisane w tak miły i lekki sposób, że pochłaniałam kolejne strony w ekspresowym tempie.
Samo zakończenie, będące jednocześnie zapowiedzią kolejnej części, było smutne, radosne i niezwykle zaskakujące. Dopiero skończyłam czytać tą książkę i wciąż targają mną emocje. Jestem niezwykle ciekawa kolejnej części i gdy tylko nadarzy się okazja, z pewnością ją przeczytam!
Od dłuższego czasu przymierzałam się, aby sięgnąć po ,,Metro". Nie jestem zbyt wielką fanką klimatu post apo, ale nie mogłam się oprzeć książce, o której było tak głośno. Gdy nadarzyła się pierwsza okazja, nie czekałam i od razu zaczęłam ją czytać. Oczarowała mnie do tego stopnia, że aż zaczęłam grać w grę na jej podstawie!
Świat wykreowany jest w bardzo realistyczny...
Pisząc tą recenzję nie wiem od czego zacząć. Może od mojej znienawidzonej postaci, czyli Maggie. Denerwowała mnie swoim zachowaniem i postawą. Cała akcja kręciła się właściwie wokół niej, choć to Mo zasługiwał na uwagę. Był o wiele ciekawszy niż niezdarna, egoistyczna i ciągle sprawiająca problemy dwunastolatka. U wielu postaci te cechy sprawiają, że są one interesujące i przeżywają niesamowite przygody. W tym przypadku tylko zniechęciło mnie do tej książki.
Sam pomysł na powieść jest ciekawy i oryginalny. Pokazuje siłę i magię książek, choć cały efekt popsuła główna bohaterka, próbująca dorównać swemu ojcu. Jednak wszystko jest dość przyjemnie opisane i chyba tylko dzięki temu przebrnęłam do końca.
Zwykle nie oceniam książki po okładce, ale tu tak postąpiłam i to dosłownie. Duży wpływ na moją decyzję miała również rekomendacja mojej przyjaciółki. Muszę przyznać, że oprawa jest idealnie dopasowana do zawartości. Okładka intryguje i przyciąga.
Historia ma potencjał i to duży, ale cały efekt psuje Maggie. Pokochałam za to Smolipalucha, który nadawał wszystkiemu odrobinę melancholii. Złe postacie były mocno przesadzone, a zakończenie było wręcz banalne i łatwo można było się go domyślić.
Pisząc tą recenzję nie wiem od czego zacząć. Może od mojej znienawidzonej postaci, czyli Maggie. Denerwowała mnie swoim zachowaniem i postawą. Cała akcja kręciła się właściwie wokół niej, choć to Mo zasługiwał na uwagę. Był o wiele ciekawszy niż niezdarna, egoistyczna i ciągle sprawiająca problemy dwunastolatka. U wielu postaci te cechy sprawiają, że są one interesujące i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
oczytanapanna.blogspot.com/2017/11/ogarnia-ja-sennosc-lecz-dawno-juz.html
Oto i jest! Kolejny dowód na to, że kryminały nie są dla mnie. Niestety zrozumiałam też osoby, które zniechęcają się do czytania przez kiepskie lub niedobrane dla nich książki. Po ,,Obłędzie" spodziewałam się trzymającego w napięciu thrillera z nutką psychologii w tle. Co otrzymałam? Nudne jak flaki z olejem życie bohaterów i ich problemy, z którymi sobie nie radzą. Jedynym plusem były fragmenty z życia i dzieciństwa Victorii. Przynajmniej tak myślę, bo akcja była tak zawiła, że niewiele z książki zrozumiałam, a przeczytałam niemal całą.
Początek jest całkiem niezły. Akcja rozpoczyna się standardowo - tajemnicza zbrodnia, znaleziono ciało małego chłopca. Widzimy też wszystko od strony przestępcy, którym jest tajemnicza kobieta. Poznajemy także lekarkę, psychiatrę leczącą Victorię Bergman. Niestety więcej powiedzieć nie mogę, ponieważ akcja stała się zbyt poplątana. Skakanie z wątku na wątek skutecznie uniemożliwiło mi wgłębienie się w fabułę książki.
Wydaje mi się, że autor miał dobry pomysł, który nie udał się przez chęć wplecenia zbyt wielu skomplikowanych wątków. Dodatkowym minusem byli bohaterowie. Teoretycznie każdy miał swój świat i musiał grać wiele ról w życiu, ale wszystko wydawało mi się bardzo sztuczne i powierzchowne. Zastanawiałam się, czy tylko ja mam takie wrażenie przez moje uprzedzenie do kryminałów. Niestety po przeczytaniu kilku recenzji utwierdziłam się w przekonaniu, że nie trzeba być fanem danego gatunku, aby móc ocenić dobrą lub złą książkę.
Pomimo tych wszystkich minusów znalazłam plusy, dzięki którym mogę wystawić ocenę 3, a nie 1. Jak już wcześniej mówiłam, są to wstawki widziane okiem Victorii. Poza tym bardzo spodobało mi się poruszenie wątku pedofilii. Nie spotkałam się z tym jeszcze i było to dla mnie zaskoczenie, szczególnie że początek książki nie wskazywał na to. Podsumowując - autor zmarnował pomysł na naprawdę ciekawą książkę.
oczytanapanna.blogspot.com/2017/11/ogarnia-ja-sennosc-lecz-dawno-juz.html
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOto i jest! Kolejny dowód na to, że kryminały nie są dla mnie. Niestety zrozumiałam też osoby, które zniechęcają się do czytania przez kiepskie lub niedobrane dla nich książki. Po ,,Obłędzie" spodziewałam się trzymającego w napięciu thrillera z nutką psychologii w tle. Co otrzymałam? Nudne jak flaki...