-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik264
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2013-08-06
2011-11-18
2011-11-17
2012-11-20
2012-07-11
Już dawno żadna książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Może na początku czyta się trochę ciężko, ale kiedy się wciągnęłam, nie mogłam się już od niej oderwać.
Już dawno żadna książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Może na początku czyta się trochę ciężko, ale kiedy się wciągnęłam, nie mogłam się już od niej oderwać.
Pokaż mimo to2012-09-16
2012-07-27
2011-05-14
2011-01-28
"Bierki" Marcina Szczygielskiego opowiadają o splatających się ze sobą losach dwójki zupełnie różnych bohaterów - Anny, nauczycielki historii oraz Pawła, jej ucznia. Łączy ich tylko to, że zakochują się po uszy w tym samym mężczyźnie.
Książkę tę przeczytałam w niesamowitym tempie. Zaczęłam w południe, a wieczorem już skończyłam. Po przeczytaniu naprawdę bardzo żałowałam, że to już koniec tej opowieści, bo mocno mnie wciągnęła. Styl, w którym została napisana jest prosty, ale oddaje bardzo dużo emocji. Jedyne, co mnie denerwowało momentami to rodzice głównego bohatera. Jak można być tak egoistycznym i zapatrzonym w siebie, jeśli chce się być dobrym rodzicem?
"Bierki" Marcina Szczygielskiego opowiadają o splatających się ze sobą losach dwójki zupełnie różnych bohaterów - Anny, nauczycielki historii oraz Pawła, jej ucznia. Łączy ich tylko to, że zakochują się po uszy w tym samym mężczyźnie.
Książkę tę przeczytałam w niesamowitym tempie. Zaczęłam w południe, a wieczorem już skończyłam. Po przeczytaniu naprawdę bardzo żałowałam,...
2010-12-08
"Buszujący w zbożu" to jedna z najlepszych książek, jakie w życiu czytałam. Niesamowicie polubiłam głównego bohatera Holdena Caulfielda, mimo jego pozornej arogancji i krytycznej oceny całego świata. Może to dlatego, że doskonale rozumiem jego punkt widzenia. Postać została idealnie, jak dla mnie, wykreowana.
Niektórzy z moich znajomych po przeczytaniu tej książki mówili, że nie wniosła nic do ich życia, że opowiada o niczym. Ja widziałam to zupełnie inaczej. Akcja może i nie dzieje się zbyt szybko, ani też nie mówi o długim okresie czasu, ale jest w niej wiele momentów, które warte są zapamiętania.
Sam styl, w jakim powieść została napisana na pewno nie odpycha. Jest bardzo przyciągający, aż chce się czytać dalej. Najbardziej trafne było stwierdzenie Holdena, że już niedługo świat będzie wyglądał zupełnie inaczej. I przecież wygląda teraz zupełnie inaczej, niż za czasów, kiedy książka została wydana. Wszystko się zmienia, a my nie mamy na to większego wpływu, chociaż ja na przykład wolałabym chwilami, żeby wszystko stanęło w miejscu.
"Buszujący w zbożu" to jedna z najlepszych książek, jakie w życiu czytałam. Niesamowicie polubiłam głównego bohatera Holdena Caulfielda, mimo jego pozornej arogancji i krytycznej oceny całego świata. Może to dlatego, że doskonale rozumiem jego punkt widzenia. Postać została idealnie, jak dla mnie, wykreowana.
Niektórzy z moich znajomych po przeczytaniu tej książki mówili,...
2000-01-01
2012-05-29
2011-06-17
Tym razem zabrałam się za książkę, do której od początku nastawiona byłam pozytywnie i na szczęście nie rozczarowałam się.
Głównymi bohaterami powieści pod tytułem „Chłopak, czy dziewczyna” jest dwójka przyjaciół (nie bliźniaków, jak może na to wskazywać opis wydawnictwa), którzy są sobie bardzo bliscy. Frannie zakochuje się w pewnym chłopcu ze szkoły, ale nie potrafi do niego zagadać, więc prosi swojego przyjaciela, aby jej pomógł w rozmowach z nim na czacie. Jednak Marcus trochę zbyt mocno wciąga się w pisanie z przyszłym chłopakiem przyjaciółki i sam też zaczyna powoli się w nim zakochiwać. Marcus wpada na pomysł, by rozmawiać z nim za plecami Frannie.
Jest to naprawdę świetna lektura na taki nudny dzień, kiedy nie ma się nic ciekawego do roboty. Ciekawa, sympatyczna, bardzo wciągająca, a przede wszystkim – lekka, więc nie trzeba się przy niej zbytnio męczyć. Napisana jest w nietypowy sposób, bo w każdym kolejnym rozdziale narrację prowadzą na zmianę Frannie i Marcus, więc możemy poznać myśli każdego z bohaterów. Na szczęście nie opowiadają każde tej samej sceny ze swojego punktu widzenia, bo gdyby tak było, szybko odłożyłabym tę książkę na półkę. Nie lubię, kiedy coś się często powtarza.
Jedynym minusem są dialogi, które zostały napisane w taki dziwny sposób, że często trudno dopasować dany tekst do osoby, która go wypowiadała. Poza tym w niektórych momentach musiałam kilka razy czytać jedno zdanie, żeby zrozumieć jego sens, bo składnia była naprawdę dziwna. Ale na szczęście dotyczy to tylko dialogów. Poza tym brakowało kilku przecinków, ale to liczy się jako błąd wydawnictwa.
Bardzo lubię książki, w którym jeden z wątków dotyczy homoseksualizmu, więc dzięki temu też duży plus, szczególnie, że autorzy nie wplatali tam jakiś dziwnych stereotypów, tylko pokazali orientację Marcusa, jako coś normalnego i rzeczywistego. Zakończenie całej opowieści też mi się podobało. Nie było tak oczywiste, jak często w tego typu książkach i w ogóle się go nie spodziewałam, chociaż na początku coś z tego przyszło mi do głowy, ale autorzy doskonale mnie zmylili, zanim zdołałam się co do tego upewnić.
Bardzo polecam tę książkę, chociaż może nie jako coś szalenie fascynującego, ale raczej przyjemnego, doskonałego na zabicie nudy.
Tym razem zabrałam się za książkę, do której od początku nastawiona byłam pozytywnie i na szczęście nie rozczarowałam się.
Głównymi bohaterami powieści pod tytułem „Chłopak, czy dziewczyna” jest dwójka przyjaciół (nie bliźniaków, jak może na to wskazywać opis wydawnictwa), którzy są sobie bardzo bliscy. Frannie zakochuje się w pewnym chłopcu ze szkoły, ale nie potrafi do...
2010-05-12
Przeczytałam tą książkę w jeden dzień po tym, jak ją dostałam. Niesamowicie mi się podobała. Zawiera bardzo dużo ładnych zdjęć i tyle samo pięknego tekstu.
Przeczytałam tą książkę w jeden dzień po tym, jak ją dostałam. Niesamowicie mi się podobała. Zawiera bardzo dużo ładnych zdjęć i tyle samo pięknego tekstu.
Pokaż mimo to2011-06-20
Na tę książkę czekałam właściwie od momentu, w którym dowiedziałam się, że zostanie wydana w języku polskim, czyli od początku maja. Próbowałam ją znaleźć przez prawie dwa miesiące, aż w końcu koleżanka Aleksandra kupiła mi ją na urodziny. Mojego szczęścia w chwili otwarcia prezentu nie sposób opisać. Właściwie nie wiem, dlaczego byłam tak niesamowicie napalona na tę książkę, ale zaczęłam ją czytać, kiedy tylko znalazłam na to chwilę. Skończyłam tego samego dnia.
Wyobraźcie sobie czasy, kiedy internet właściwie nie istnieje, a komputer jest urządzeniem z jedną ważną opcją, używanym przez nielicznych ludzi zamiast maszyny do pisania. Czasy, w których nie liczy się, ilu masz znajomych na facebooku. Główny bohater powieści – Jarle jest typowym nastoletnim buntownikiem lat dziewięćdziesiątych. Na każde ‘tak’ swoich rówieśników reaguje słowem ‘nie’. Dla Jarlego liczy się polityka, rock i seks. Stara się tylko nie być taki, jak inni. Jednak nagle wszystko w jego życiu całkowicie się zmienia, kiedy w szkole pojawia się nowy uczeń – Yngve. Jarle za wszelką cenę próbuje poznać bliżej pięknego chłopca, który różni się od niego właściwie wszystkim. Yngve słucha popu, gra w tenisa i kocha starożytny Egipt. Mimo, że Jarle ma dziewczynę, nie może przestać myśleć o Yngvem. Teraz tylko Yngve się liczy.
Prawdę mówiąc, ta książka całkowicie spełniła moje oczekiwania, jeśli chodzi o to, jak świetną lekturą była. Jedynie Jarle przez większość czasu okropnie mnie irytował. I jego przyjaciel – Helge. Właściwie wszyscy bohaterowie oprócz Yngvego wydawali się tak strasznie ograniczeni i głupi, ale w końcu zrozumiałam, że tak to właśnie miało zostać pokazane. Yngve był tak wyjątkowy, bo nie był ‘normalny’. Dlatego właśnie tak zainteresował Jarlego i dlatego Jarle potrafił go pokochać.
Wiele przemyśleń Jarlego bardzo przypominało mi moje, chociaż i tak przez większość czasu uważałam go za idiotę (pewnie kiedy popatrzyłabym na siebie z czyjejś perspektywy, to moja reakcja byłaby podobna). Szczególnie w momencie, kiedy poszli na tę imprezę i powiedział Yngvemu, że go kocha. To była chyba najbardziej dramatyczna scena w całej powieści, najbardziej zapadła mi w pamięć i w tym momencie najbardziej miałam ochotę powiedzieć na głos „Jarle, ty debilu!”.
Przy zakończeniu płakałam, chociaż już dawno nie zdarzyło mi się to podczas czytania książki. Właściwie ostatnio przy tym, jak umarł Syriusz w serii o Harrym Potterze, odkąd czytałam tamten fragment minęło już kilka lat. Nie wiem właściwie dlaczego, ale cały czas czułam, że ten koniec nie jest szczęśliwy, chociaż przecież Jarle w końcu zrobił to, czego chciał od początku.
Kolejna książka z wątkiem dotyczącym homoseksualizmu, która niesamowicie mi się spodobała. Nie wiem, te książki mają w sobie coś takiego, co mnie do nich przyciąga. Może to, że nigdy nie będę mężczyzną, a chciałabym? Gdybym była mężczyzną, pewnie nadal byłabym biseksualna. I Jarle dlatego całkiem spodobał mi się jako postać. To prawda, irytował mnie okropnie, ale takie postacie też można lubić. Wzbudzają emocje, a to jest w książkach najważniejsze. Na tym polega czytanie – na odbieraniu emocji, między innymi tych, których my sami nigdy nie doświadczyliśmy. Książki uczą, a ta nauczyła mnie dużo, podczas tych trzech godzin, w trakcie których ją przeczytałam.
Na tę książkę czekałam właściwie od momentu, w którym dowiedziałam się, że zostanie wydana w języku polskim, czyli od początku maja. Próbowałam ją znaleźć przez prawie dwa miesiące, aż w końcu koleżanka Aleksandra kupiła mi ją na urodziny. Mojego szczęścia w chwili otwarcia prezentu nie sposób opisać. Właściwie nie wiem, dlaczego byłam tak niesamowicie napalona na tę...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-01-01
Bardzo spodobała mi się ta część. Właściwie każdy z wątków w niej zawartych był ciekawy i wciągający. Nadal chciałabym trochę poczytać o Marcu, bo jak na razie ta postać jest jedną wielką niewiadomą. Niby coś się z nim dzieje, ale zupełnie nie wiadomo co. Widać, że zbliża się już niestety koniec sagi.
Bardzo spodobała mi się ta część. Właściwie każdy z wątków w niej zawartych był ciekawy i wciągający. Nadal chciałabym trochę poczytać o Marcu, bo jak na razie ta postać jest jedną wielką niewiadomą. Niby coś się z nim dzieje, ale zupełnie nie wiadomo co. Widać, że zbliża się już niestety koniec sagi.
Pokaż mimo to2011-06-03
„Dobrani” to niesamowita opowieść o świecie bez własnych marzeń, pragnień i prawdziwych uczuć, a jednocześnie o wielkiej i wyjątkowej miłości łączącej dwie osoby, które nigdy nawet nie sądziły, że mogłyby być razem. Mnie samą ta powieść ogromnie zafascynowała.
Główną bohaterką książki jest Cassia – młoda dziewczyna, która właśnie oczekuje na swój Bankiet Doboru, gdzie dowie się, z kim powinna spędzić resztę swojego życia i spłodzić dzieci. Jednak w dane Społeczeństwa wkrada się mały błąd, który może na zawsze przekreślić przyszłość wybraną przez władze dla Cassi. Kiedy dziewczyna ogląda kartę, na której zapisane są wszystkie informacje o jej Wybranku (którego zna już od dawna), na ekranie pojawia się twarz zupełnie innego człowieka.
Bardzo podoba mi się styl autorki. Jest lekki, ale jednocześnie bardzo zachęcający do dalszego czytania. Cała moja przygoda z tą książką trwała jeden niecały dzień, ale i tak myślę, że zapadła mi mocno w pamięć. Fabuła jest naprawdę wyjątkowa, jeszcze nie spotkałam się z czymś podobnym.
Cała akcja dzieje się dość szybko i nie wydaje mi się, aby była jakoś szczególnie przeciągana, a jednak książka ma około trzystu pięćdziesięciu stron. Lubię właśnie takie opowieści, w których każdy fragment się liczy, a każdy szczegół wiąże się z czymś większym. Szczególnie podobało mi się to, jak autorka wykreowała cały ten świat i bohaterów. Cassia sądzi, jak większość ludzi, że Społeczeństwo jest jedynym słusznym rodzajem cywilizacji, ale jednocześnie nie jest tego wszystkiego całkiem pewna. Dopiero po swoim Bankiecie Doboru zaczyna dostrzegać, że nie wszyscy zawsze przestrzegają zasad Społeczeństwa. Niby samo Społeczeństwo wydaje się tak idealnie proste i zaplanowane, ale jednak po uważniejszym spojrzeniu na tę sprawę można dostrzec jego złożoność i wręcz nieprawdopodobieństwo. Nie sądzę, aby w realnym świecie naprawdę możliwe było nakłonienie tysięcy ludzi do tego, aby pozbyli się swoich własnych osobowości, możliwości tworzenia i myślenia za siebie. Człowiek jest zbyt samodzielną istotą, aby dać się zamknąć w tego typu ramach. Oczywiście są jednostki, które to potrafią, ale tak jak bohaterowie tej książki – tworzą wokół siebie złudzenie idealnej rzeczywistości. Nie wiem, kto chciałby, aby całe jego życie było z góry zaplanowane, aby on sam nie miał na nic wpływu. Żyć cały czas pod kontrolą władz i słuchać każdych wydanych poleceń. Zastanawiałam się momentami, dlaczego ci ludzie się nie zbuntowali przeciwko tej całej segregacji, wyborze odpowiednich dla nich rzeczy przez innych, ale po jakimś czasie uznałam, że oni byli zwyczajnie przyzwyczajeni. Urodzili się w takim świecie, więc w takim musieli żyć i nie zastanawiali się, co jest poza nim. Najbardziej ludzki w całej powieści (nie licząc oczywiście głównego wątku miłości Cassi) był moment, kiedy ludzie byli zaniepokojeni śniegiem, który w końcu okazał się płatkami kwiatów (?). Wydawało im się, że może Społeczeństwo straciło kontrolę. Mi to wyglądało trochę jak przejaw pewnej nadziei, ale też strachu. Każda istota, która żyła w niewoli nie jest przyzwyczajona do takich, a nie innych warunków. Ludzkość w „Dobranych” przypominała mi właśnie takie zamknięte w klatce zwierzęta, które robią wszystko dlatego, że zostały do tego przyzwyczajone, a na wolności nie mogłyby się odnaleźć.
Czas w którym dzieje się akcja tej opowieści nie został precyzyjnie określony, ale najwyraźniej dzieje się to w dalekiej przyszłości, po jakiś wojnach lub kataklizmie. W sumie nie jestem pewna, ale kolejna część jest w przygotowaniu, więc pewnie za jakiś czas się dowiem. Ciekawią mnie też wojny, które prowadzi Społeczeństwo na granicach kraju. Kim są ci z zewnątrz? Czy są tam też inne cywilizacje? Odpowiedzi na właśnie te pytania będę szukała w kolejnych częściach i naprawdę nie mogę się ich doczekać.
„Dobrani” to niesamowita opowieść o świecie bez własnych marzeń, pragnień i prawdziwych uczuć, a jednocześnie o wielkiej i wyjątkowej miłości łączącej dwie osoby, które nigdy nawet nie sądziły, że mogłyby być razem. Mnie samą ta powieść ogromnie zafascynowała.
Główną bohaterką książki jest Cassia – młoda dziewczyna, która właśnie oczekuje na swój Bankiet Doboru, gdzie...
2011-07-29
Z pierwszą częścią trylogii Millenium autorstwa Stiega Larssona szło mi na początku bardzo powoli. Wstęp był bardzo długi i tłumaczenie sytuacji Mikaela i Lisbeth zajęło trochę czasu. Odkładałam tę książkę wiele razy, aż w końcu przy jakiejś setnej stronie przestałam czytać. Wróciłam do niej dopiero pół roku później i nie miałam pojęcia, dlaczego w ogóle przerwałam. Nagle wciągnęła mnie tak mocno, że skończyłam ją w dwa dni, chociaż jest to dość obszerna powieść. To był właściwie pierwszy poważniejszy kryminał, jaki czytałam i kiedy odłożyłam go na półkę, od razu chciałam zabrać się za drugą część, ale na to musiałam poczekać kolejne pół roku, do swoich urodzin, na które dała mi ją mama. Muszę powiedzieć, że druga część jest tak samo dobra lub może nawet lepsza, niż pierwsza. I właśnie tego spodziewałam się sięgając po nią.
Mija rok, odkąd Lisbeth Salander zerwała kontakt ze wszystkimi swoimi znajomymi i wyjechała za granicę. Dziewczyna wraca do Szwecji. Mikael Blomkvist współpracuje z dwójką dziennikarzy, Dagiem i Mią, przy tworzeniu książki, która ma zdemaskować wielu ważnych ludzi mających powiązania z sekshandlem. Kiedy Dag i Mia padają ofiarami nieznanego mordercy i niespodziewanie okazuje się, że główną podejrzaną w sprawie jest Lisbeth Salander, Mikael rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Wierzy w niewinność dawnej przyjaciółki, podobnie, jak jej były szef. Nawet policja nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, kim jest tajemniczy Zala przewijający się w wielu materiałach dotyczących tej sprawy. Tym razem Lisbeth sama staje się najważniejszym elementem układanki, do którego nikt nie ma dostępu.
Podobnie, jak część pierwsza, Dziewczyna, która igrała z ogniem dość długo się rozkręca, ale tym razem byłam pewna, że niedługo coś zacznie się dziać, więc starałam się nie odkładać tej powieści na dłużej. Jak już to zrobię, to później trudno mi wrócić do wcześniej zaczętej książki. Wydaje mi się, że ta część jest trochę bardziej interesująca. Dotyczy postaci, które już znamy i tym razem od początku bezpośrednio ich dotyczy. Sprawa jest trochę bardziej osobista, niż ta przedstawiona w poprzednim tomie i przez to jeszcze bardziej chciałam dowiedzieć się, jak to się skończy i kim jest ten cały Zala.
Jedynym minusem, jaki widzę w tych książkach, jest ilość podawanych informacji, z których wiele nie ma prawie nic wspólnego z całą akcją. Właściwie zapomniałam już o większości faktów historycznych i temu podobnych, przedstawionych w tej opowieści. Mimo wszystko wiem, że bez tego powieść nie trzymałaby się kupy i jest dzięki temu trochę bardziej realistyczna, ale mimo wszystko odrobinę mi to przeszkadzało i wpływało na dużą objętość książki.
Lisbeth Salander jest jedną z moich ulubionych bohaterek literackich. Jest niezależna, samodzielna i potrafi o siebie zadbać. Może jej komunikacja z resztą świata pozostawia trochę do życzenia, ale sama wybrała taki styl życia. W odróżnieniu od bohaterek innych powieści, wydaje się naprawdę silna i nigdy nie woła wprost o pomoc. Chyba pierwszy raz spotkałam się z taką mocną żeńską postacią w książkach.
Chociaż jeden minus się znalazł, Dziewczyna, która igrała z ogniem nadal niesamowicie mi się podoba i już nawet zaczęłam kolejną, trzecią część. Polecam fanom kryminałów, a także tym, którzy nie mieli z nimi jeszcze do czynienia, bo ja sama zaczynałam właśnie od pierwszej części Millenium i uważam, że był to bardzo dobry start.
Z pierwszą częścią trylogii Millenium autorstwa Stiega Larssona szło mi na początku bardzo powoli. Wstęp był bardzo długi i tłumaczenie sytuacji Mikaela i Lisbeth zajęło trochę czasu. Odkładałam tę książkę wiele razy, aż w końcu przy jakiejś setnej stronie przestałam czytać. Wróciłam do niej dopiero pół roku później i nie miałam pojęcia, dlaczego w ogóle przerwałam. Nagle...
więcej mniej Pokaż mimo to2008-01-01
Czytałam tę książkę już dawno temu, ale nadal ją bardzo dobrze pamiętam. Bardzo mi się podobała.
Czytałam tę książkę już dawno temu, ale nadal ją bardzo dobrze pamiętam. Bardzo mi się podobała.
Pokaż mimo to2011-07-22
Mówiąc szczerze - najlepsza książka, jaką miałam okazję czytać w tym roku. Niesamowicie wciąga i jest nawet lepsza niż pierwsza część. Te małe fragmenty, w których bohaterowie zachwycają się pojemnością komputera posiadającego 1GB pamięci moim zdaniem nie są denerwujące - po prostu wywołują uśmiech na twarzy. Jak bardzo technika poszła na przód od momentu, w którym ta książka została napisana, a to przecież nie było aż tak dawno. Aż trudno było mi skończyć ją czytać. Ja chcę jeszcze!
Mówiąc szczerze - najlepsza książka, jaką miałam okazję czytać w tym roku. Niesamowicie wciąga i jest nawet lepsza niż pierwsza część. Te małe fragmenty, w których bohaterowie zachwycają się pojemnością komputera posiadającego 1GB pamięci moim zdaniem nie są denerwujące - po prostu wywołują uśmiech na twarzy. Jak bardzo technika poszła na przód od momentu, w którym ta...
więcej Pokaż mimo to