-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2011-03-04
2011-05-06
2011-06-25
2011-12-02
Jednym zdaniem - ta część zupełnie nie chwyciła mnie za serce, ani właściwie za nic innego też nie.
Jednym zdaniem - ta część zupełnie nie chwyciła mnie za serce, ani właściwie za nic innego też nie.
Pokaż mimo to2011-08-23
2011-01-28
"Bierki" Marcina Szczygielskiego opowiadają o splatających się ze sobą losach dwójki zupełnie różnych bohaterów - Anny, nauczycielki historii oraz Pawła, jej ucznia. Łączy ich tylko to, że zakochują się po uszy w tym samym mężczyźnie.
Książkę tę przeczytałam w niesamowitym tempie. Zaczęłam w południe, a wieczorem już skończyłam. Po przeczytaniu naprawdę bardzo żałowałam, że to już koniec tej opowieści, bo mocno mnie wciągnęła. Styl, w którym została napisana jest prosty, ale oddaje bardzo dużo emocji. Jedyne, co mnie denerwowało momentami to rodzice głównego bohatera. Jak można być tak egoistycznym i zapatrzonym w siebie, jeśli chce się być dobrym rodzicem?
"Bierki" Marcina Szczygielskiego opowiadają o splatających się ze sobą losach dwójki zupełnie różnych bohaterów - Anny, nauczycielki historii oraz Pawła, jej ucznia. Łączy ich tylko to, że zakochują się po uszy w tym samym mężczyźnie.
Książkę tę przeczytałam w niesamowitym tempie. Zaczęłam w południe, a wieczorem już skończyłam. Po przeczytaniu naprawdę bardzo żałowałam,...
2011-05-19
2011-12-22
Już od bardzo dawna czekałam na okazję do przeczytania tej książki, bo słyszałam same dobre opinię na jej temat, to samo dotyczy ekranizacji, która jest niestety trochę popularniejsza wśród moich znajomych. W końcu zobaczyłam ją na półce w jakimś sklepie, gdzie egzemplaż kieszonkowy kosztował jedyne 9.99zł i bez zastanowienia wrzuciłam do koszyka. Na film natykałam się na każdym kroku, jednak obiecałam sobie, że najpierw sięgnę po książkę i sądzę, że był to dobry wybór.
Główną bohaterką powieści jest Andrea Sachs, dziewczyna dopiero po studiach, pochodząca z małego miasteczka. Andrea nie interesuje się modą, właściwie nie ma o niej najmniejszego pojęcia, ale jednak decyduje się na podjęcie pracy w miesięczniku Runway, by zdobyć to, o czym zawsze marzyła - etat w New Yorkerze, swojej ukochanej gazecie. Niestety okazuje się, że na drodze do sukcesu stoi jej nowa szefowa i jej miliardy zachcianek, które Andrea musi spełniać bez sprzeciwu.
Od początku przygotowałam się na literaturę bardziej kobiecą niż uniwersalną, więc nie czułam się zaskoczona niesamowitą ilością opisów ubrań, kiedy akcja trochę się już rozwinęła. Właściwie to wyjątkowo mnie one nie przytłaczały. Zostały dobrze wplecione w akcję, która od początku pędzi na złamanie karku. Chyba właśnie tempo, w jakim rozwijała się fabuła spodobało mi się najbardziej. Nie było tutaj zbędnego przeciągania, cały czas coś się działo. Efekt doskonale dopasowany do tego, o czym książka opowiadała. Czułam się, jakbym wręcz była tam razem z Andreą i biegła, żeby jak najszybciej wykonać wszystkie obowiązki. Za każdym razem, kiedy się spóźniała, czułam się, jakbym to ja nie dotarła gdzieś na czas. Powieść niesamowicie mnie wciągnęła.
Jeśli chodzi o film, który obejrzałam zaraz po skończeniu książki - nie był na pewno od niej lepszy, ale jednak trzymał poziom. Trochę imion i faktów zostało zmienione, ale jednak zarys fabuły pozostał ten sam. Aktorzy spisali się dobrze, chociaż znając inne role Meryl Streep, muszę powiedzieć, że ta na pewno nie jest jej najlepszą. Pewnie przez to, że sama historia nie jest mimo wszystko zbyt ambitna i w roli zimnej, bezuczuciowej kobiety, która co chwilę znika, trudno się popisać umiejętnościami aktorskimi. Ogólnie obsada bardzo mi się podobała, ale jednak czegoś brakowało. Nie było to bardzo widoczne, ale jednak oglądając film, nie czułam tej iskierki, która towarzyszyła mi przy książce. Może właśnie dlatego zawsze wolę przeczytać powieść przed obejrzeniem filmu, bo rzadko się zdarza, żeby to film był lepszy.
Już od bardzo dawna czekałam na okazję do przeczytania tej książki, bo słyszałam same dobre opinię na jej temat, to samo dotyczy ekranizacji, która jest niestety trochę popularniejsza wśród moich znajomych. W końcu zobaczyłam ją na półce w jakimś sklepie, gdzie egzemplaż kieszonkowy kosztował jedyne 9.99zł i bez zastanowienia wrzuciłam do koszyka. Na film natykałam się na...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-12-25
I mam za sobą kolejną powieść Grahama Mastertona. Moje zdanie o tym autorze zmienia się z każdym kolejnym utworem jego autorstwa. Trafiłam kiedyś na jedną z jego książek, która zupełnie mi się nie spodobała, ale sięgnęłam po kolejną i poczułam się naprawdę miło zaskoczona. Tym razem moje wrażenie też jest raczej pozytywne.
Pewnego dnia bez żadnej znanej przyczyny tysiące ludzi w Ameryce traci wzrok, łącznie z prezydentem USA. Wtedy rozpoczyna się tytułowy armagedon. Samoloty spadają na ziemię sterowane przez niewidomych pilotów, drogi zostają zamknięte przez niezliczoną ilość wypadków spowodowanych przez ludzi, którzy nagle w czasie jazdy kompletnie oślepli. Harry Erskine i Amelia Carlsson domyślają się, co mogło spowodować te katastrofy i starają się zapobiec całkowitemu zniszczeniu kontynentu.
Wypożyczając tę książkę z biblioteki, nie zauważyłam, że jest to kolejna z części, ale nie przeszkadzało mi to przy lekturze. Udało mi się doskonale zorientować w sytuacji, chociaż nie sięgnęłam do tej pory po żadną inną powieść z tej serii. Niestety nie sięgnę teraz raczej po wcześniejsze, bo zrobiłam sobie dosyć duży spoiler, ale jestem pod dużym wrażeniem właśnie tego, ostatniego tomu.
Ostatnia powieść tego autora, jaką czytałam opowiadała o Santerii. Tutaj także mamy do tego niewielkie nawiązania, dzięki postaci ciotki Ammy, ale akcja skupia się raczej na innej religii - na wierzeniach Indian. To jest znaczny plus tej powieści, przynajmniej dla mnie, bo lubię czytać o takich rzeczach. Dzięki temu dowiedziałam się trochę o kulturze Indian. Można też przyjrzeć się z bliższej perspektywy momentowi podbijania Ameryki przez Europejczyków.
Wątek dotyczący Zabójców Oczu jest w tej powieści chyba najmocniejszym ze wszystkich czynników, które trzymają czytelnika przy lekturze. Autor niestety zdradził ich tożsamość trochę za wcześnie, ale na szczęście nie sprawiło to, że powieść stała się mniej ciekawa - było wystarczająco dużo innych części fabuły, by doczekać do końca.
Niestety ostatnie sceny są typowo dla Mastertona dosyć słabe. Jeszcze nigdy nie trafiłam na żadną jego powieść, w której zakończenie przyszłoby z jakimś hukiem i siłą. Zawsze jest takie płynne i... trochę nudne. Ja sama wolę mocne końcówki, ale poza tym, książka jest naprawdę dobra.
I mam za sobą kolejną powieść Grahama Mastertona. Moje zdanie o tym autorze zmienia się z każdym kolejnym utworem jego autorstwa. Trafiłam kiedyś na jedną z jego książek, która zupełnie mi się nie spodobała, ale sięgnęłam po kolejną i poczułam się naprawdę miło zaskoczona. Tym razem moje wrażenie też jest raczej pozytywne.
Pewnego dnia bez żadnej znanej przyczyny tysiące...
2011-12-30
Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego dałam poprzedniej części tak wysoką ocenę. Albo była dużo lepsza od tej, albo po prostu coś było ze mną wtedy nie tak. W Wilczycy bowiem nadziałam się na styl bardzo blogowy. I to SŁABY styl blogowy. Jakby pisała to czternastolatka, która chce mieć jak najwięcej komentarzy pod postami. Nawet, jeśli nie potrafiła napisać tego w lepszy sposób, to szczytem wszystkiego jest drukowanie powieści w której występuje zjawisko wyglądające dokładnie tak: !!! lub tak !!!!!!!!!!!!!. No błagam, takiej ilości wykrzykników nie używają nawet czternastoletnie pseudo pisarki! Nie mówiąc już o słabej fabule, gdzie w kółko przeplatają się znane wszystkim z innych powieści i filmów motywy. Pod koniec wypowiedzi bohaterów rozmawiających w czasie lekcji o swoich wilczych sekretach występuje wykrzyknik... Nie mówiąc już o tym, że to wszystko nie trzyma się kupy. W sumie nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać na temat tej książki, bo wydaje mi się, że wyczerpałam już temat. Teraz ze spokojem wrócę do dobrej powieści, którą zaczęłam właśnie czytać. Złodziejka książek powinna być dużo, dużo lepsza.
Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego dałam poprzedniej części tak wysoką ocenę. Albo była dużo lepsza od tej, albo po prostu coś było ze mną wtedy nie tak. W Wilczycy bowiem nadziałam się na styl bardzo blogowy. I to SŁABY styl blogowy. Jakby pisała to czternastolatka, która chce mieć jak najwięcej komentarzy pod postami. Nawet, jeśli nie potrafiła napisać tego w lepszy...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-12-16
Ostatnia część serii "Oko Jelenia" nie rozczarowała mnie, ale też nie porwała. To wszystko skończyło się tak jakoś... Nagle. Przez pięć części tułali się po tym świecie, a tutaj nagle okazuje się, że kompletnie bez sensu. Ostatnie fragmenty nie należą do moich ulubionych, chociaż do momentu spotkania Marka z Peterem powieść mi się podobała. Wydaje mi się, że autor albo bardzo chciał tę serię szybko skończyć, albo po prostu nie miał już pomysłu na ciąg dalszy.
Ostatnia część serii "Oko Jelenia" nie rozczarowała mnie, ale też nie porwała. To wszystko skończyło się tak jakoś... Nagle. Przez pięć części tułali się po tym świecie, a tutaj nagle okazuje się, że kompletnie bez sensu. Ostatnie fragmenty nie należą do moich ulubionych, chociaż do momentu spotkania Marka z Peterem powieść mi się podobała. Wydaje mi się, że autor albo...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-11-18
Mówiąc szczerze - najlepsza książka, jaką miałam okazję czytać w tym roku. Niesamowicie wciąga i jest nawet lepsza niż pierwsza część. Te małe fragmenty, w których bohaterowie zachwycają się pojemnością komputera posiadającego 1GB pamięci moim zdaniem nie są denerwujące - po prostu wywołują uśmiech na twarzy. Jak bardzo technika poszła na przód od momentu, w którym ta książka została napisana, a to przecież nie było aż tak dawno. Aż trudno było mi skończyć ją czytać. Ja chcę jeszcze!
Mówiąc szczerze - najlepsza książka, jaką miałam okazję czytać w tym roku. Niesamowicie wciąga i jest nawet lepsza niż pierwsza część. Te małe fragmenty, w których bohaterowie zachwycają się pojemnością komputera posiadającego 1GB pamięci moim zdaniem nie są denerwujące - po prostu wywołują uśmiech na twarzy. Jak bardzo technika poszła na przód od momentu, w którym ta...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-11-17
2011-11-13
2011-11-12
2011-10-29
2011-10-27
2011-10-23
2011-10-15
2011-10-12
Raczej nie nazwałabym tej książki horrorem, chociaż bardzo jej do tego blisko. Przypominała mi raczej coś w rodzaju kryminału. Przez większość czasu przecież Ig szukał mordercy Merrin. Ogólnie sama opowieść całkiem mi się podobała. Styl też jest naprawdę świetny, właściwie czytało mi się to dużo lepiej, niż książki Stephena Kinga. Joe miał naprawdę świetny pomysł i dobrze go wykorzystał.
Raczej nie nazwałabym tej książki horrorem, chociaż bardzo jej do tego blisko. Przypominała mi raczej coś w rodzaju kryminału. Przez większość czasu przecież Ig szukał mordercy Merrin. Ogólnie sama opowieść całkiem mi się podobała. Styl też jest naprawdę świetny, właściwie czytało mi się to dużo lepiej, niż książki Stephena Kinga. Joe miał naprawdę świetny pomysł i dobrze...
więcej Pokaż mimo to