"Nie czyń siebie samego przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz" Janis Joplin (ur.19.01.1943r,zm.4.10.1970r.)
Nie sięgam zbyt często po biografie ze względu na to, że więcej zazwyczaj mogę dla siebie wyciągnąć z życia zwykłego człowieka. Były jednak w świecie muzycznym charakterystyczne, nietuzinkowe kolorowe ptaki które mnie inspirują. Nie inaczej jest z Janis Joplin. Pozwólcie sobie przy akompaniamencie wyjątkowej muzyki tej artystki zanurzyć się w jej jestestwo, począwszy od urodzenia, do dnia jej śmierci. Tożsamości którą po sobie zostawiła. Jej niezłomność i wiara we własne siły była niesamowita. Podziwiam odwagę w egzystencji według własnych reguł. Tyczy się to również życia intymnego. Odważnego, jak na tamten czas. Nie brakowało w nim cieni, blasków i używek - co ją ostatecznie w wieku 27 lat pozbawiło oddechu. Największą wartością poznawczą tej biografii są listy ferowane do bliskich i fotografie. Nie inaczej z fragmentami rodzinnych wspomnień. Jej zawoalowaną walką o swój kawałek miejsca na rockowej mapie świata. Uznana była przez magazyn Rolling Stone w 2004 roku za jedną ze stu największych artystów wszech czasów. Uplasowała się na 46 miejscu. Jej psychodeliczne teksty do dziś są aktualne. Tak jak i muzyka. Docenić należy ogromną ilość pracy jaką Holly George-Warren włożyła w rzetelne przedstawienie czytelnikom jestestwa tej znanej persony. Bibliografia jest tego dowodem.
Biografia pokazuje, że samotność, ból, tęsknota i walka o siebie dotyczy wszystkich. I dobrze byłoby zamiast kopać, pomóc bliźniemu wstać. Zwyczajnie się zainteresować, gdyż cierpienia często na pierwszy rzut oka nie widać- tak jak miało to miejsce w tym konkretnym przypadku.
Gdyby Janis Joplin żyła to za kilka tygodni skończyłaby 78 lat. Sama jednak mawiała, że nie wyobraża sobie swojego życia po siedemdziesiątce, w fotelu przed telewizorem. Choć pewnie tak właśnie wygląda życie jej koleżanki ze sceny, Tiny Turner.
Lata 60-te w kulturze zachodu były przełomowe. Dzisiejsze ruchy ekologiczne mają korzenie w hipisowskim powrocie do natury i new age. Latom 60-tym zawdzięczamy także zmianę definicji praw człowieka, a efektem tego są powszechne w kulturze zachodu kraje dopuszczające aborcję czy też małżeństwa homoseksualne.
Lata 60-te mają też swoje „postacie mityczne”, na stałe wpisane w zachodni kod kulturowy: John Kennedy, Martin Luther King, Robert Kennedy, ale także Jimi Hendrix, Jim Morrison i Janis Joplin. Nie wiem, czy bez nich nasz świat wyglądałby lepiej czy gorzej, ale na pewno byłby nudniejszy. Bo bez muzyki Hendriksa, The Doors czy Janis Joplin zupełnie inaczej brzmiałby punk rock lat 70-tych i 80-tych, a Nirvana nie wyszłaby pewnie ze studenckiego garażu.