-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2017-06-09
2017-01-06
2016-11-06
Książka jest dobra, ale jej wydanie pozostawia wiele do życzenia. Kiepskie tłumaczenie, bardzo dużo literówek, błędy składu... To się rzuca w oczy i niestety utrudnia czytanie, a co za tym idzie odbiór powieści. Sama fabuła jak zwykle u Nory - dużo zabawy, kryminał, nutka romansu bez obecności kiczu. Warta swoich pieniędzy.
Książka jest dobra, ale jej wydanie pozostawia wiele do życzenia. Kiepskie tłumaczenie, bardzo dużo literówek, błędy składu... To się rzuca w oczy i niestety utrudnia czytanie, a co za tym idzie odbiór powieści. Sama fabuła jak zwykle u Nory - dużo zabawy, kryminał, nutka romansu bez obecności kiczu. Warta swoich pieniędzy.
Pokaż mimo to2016-10-25
Arcydobre. Sapkowski moje serce podbił "Wiedźminem", ale trylogia husycka to konglomeracja historii, magii i mitologii oraz bystrego humoru i postaci, których stworzyć nie byłby w stanie nawet Tolkien. Słowiańszczyzna to piękna rzecz i każde nazwisko, każda miejscowość, każde słowo w tej powieści nam to udowadnia.
Arcydobre. Sapkowski moje serce podbił "Wiedźminem", ale trylogia husycka to konglomeracja historii, magii i mitologii oraz bystrego humoru i postaci, których stworzyć nie byłby w stanie nawet Tolkien. Słowiańszczyzna to piękna rzecz i każde nazwisko, każda miejscowość, każde słowo w tej powieści nam to udowadnia.
Pokaż mimo to2016-08-29
Długo się wahałam z oceną, ale stwierdziłam, że jednak muszę ją wystawić za całość, nie tylko za fantastyczny początek. Powieść zaczyna się świetnie, akcja nabiera rozpędu już od pierwszych stron, fabuła jest intrygująca i sprawia, że człowiekowi od razu marzy się bycie Indianą Jonsem w następnym życiu. Ale nie da się zamknąć oczu na bzdurne rozwiązania do jakich posuwał się Rollins. Grubymi nićmi szyte, a momentami bardzo schematyczne. W efekcie wyszła więc niestrawna mizeria.
Długo się wahałam z oceną, ale stwierdziłam, że jednak muszę ją wystawić za całość, nie tylko za fantastyczny początek. Powieść zaczyna się świetnie, akcja nabiera rozpędu już od pierwszych stron, fabuła jest intrygująca i sprawia, że człowiekowi od razu marzy się bycie Indianą Jonsem w następnym życiu. Ale nie da się zamknąć oczu na bzdurne rozwiązania do jakich posuwał...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-20
Zabili go i uciekł. Tylko to się nasuwa czytelnikowi po przeczytaniu ostatniej strony. Proszę mnie źle nie zrozumieć, książka jest dobra – intryga jest fajna, inteligentna, da się na niej pracować, zbudować sensowną fabułę i poprzeplatać to wątkami pobocznymi. Bohater to nietypowy rodzaj rycerza – za konia robią mu autobusy, za damę dworu błyskotliwa policjantka, za giermka jej przełożony; a na wojnie zabije kogo trzeba, bo wyrzuty sumienia się go nie imają. Choćby miał komuś rozbić czaszkę i ugotować z niej zupę. Słowem, facet twardy jak skała z (na mój gust) przerośniętym ego. Można lubić albo nie. To już zależy od personalnych upodobań.
Schody się pojawiają, kiedy zaczynamy czytać dokładnie. Bo fajnie by było, żeby w parze z całkiem przyjemną fabułą szedł styl. Nie jestem pewna, po czyjej stronie spoczywa wina – Childa czy tłumaczki, któreś z nich jednak ewidentnie ma ciężkie pióro. A szkoda, bo to mogła być książka na 8.
Zabili go i uciekł. Tylko to się nasuwa czytelnikowi po przeczytaniu ostatniej strony. Proszę mnie źle nie zrozumieć, książka jest dobra – intryga jest fajna, inteligentna, da się na niej pracować, zbudować sensowną fabułę i poprzeplatać to wątkami pobocznymi. Bohater to nietypowy rodzaj rycerza – za konia robią mu autobusy, za damę dworu błyskotliwa policjantka, za giermka...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-31
W moich oczach tą książką pani Chmielewska pomogła sobie spaść z księżyca na ziemię. Straszliwie mnie te konie wymęczyły, dałam radę z trudem i nie do końca. Nawet główna bohaterka jakaś taka nijaka. Szkoda, szkoda, bo pierwsze spotkanie z tą autorką wypadło dużo lepiej. Bez wątpienia pisać potrafiła, fantazję miała nie z tej ziemi, odmówić jej tego za żadne skarby nie mogę. Dlatego zapomnę o "Wyścigach" jak najszybciej i sięgnę po coś innego, miejmy nadzieję lepszego.
W moich oczach tą książką pani Chmielewska pomogła sobie spaść z księżyca na ziemię. Straszliwie mnie te konie wymęczyły, dałam radę z trudem i nie do końca. Nawet główna bohaterka jakaś taka nijaka. Szkoda, szkoda, bo pierwsze spotkanie z tą autorką wypadło dużo lepiej. Bez wątpienia pisać potrafiła, fantazję miała nie z tej ziemi, odmówić jej tego za żadne skarby nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-31
A mnie się podobało. I wcale nie uważam, że było nudno. Nie był to kryminał z prawdziwego zdarzenia, okej, tu się zgodzę. Państwu krytykującym zabrakło pewnie trupa? Mnie i bez trupa ta smacznie napisana książka smakowała. Całość była zgrabna i harmonijna, przeplatana subtelnym humorem. Chciało się czytać dalej, więcej, dłużej. To moje pierwsze spotkanie z panią Chmielewską i mogę z ręką na sercu powiedzieć, że nie byłam rozczarowana. Szkoda tylko, że żeby zdobyć tę powieść, musiałam kupić szmatławca zwanego Faktem.
A mnie się podobało. I wcale nie uważam, że było nudno. Nie był to kryminał z prawdziwego zdarzenia, okej, tu się zgodzę. Państwu krytykującym zabrakło pewnie trupa? Mnie i bez trupa ta smacznie napisana książka smakowała. Całość była zgrabna i harmonijna, przeplatana subtelnym humorem. Chciało się czytać dalej, więcej, dłużej. To moje pierwsze spotkanie z panią Chmielewską...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-17
Ejże, to jest naprawdę przyzwoita książka! Po fatalnym "Trafnym wyborze" spodziewałam się czegoś równie kiepskiego. Rowling jednak wróciła do tego, w czym sprawdza się najlepiej - do przygody. Zafundowała swoim czytelnikom ciekawą i dopracowaną w najdrobniejszych szczegółach intrygę. Sama powieść według mnie wymaga jeszcze drobnego szlifu, zwłaszcza jeśli chodzi o bohaterów, którzy w większości są, cóż, najzwyczajniej w świecie przerysowani. Na tym polu autorka zawsze miała problemy, uciekając w schematy i banały, ale reszta - palce lizać. Dobra, kilkugodzinna rozrywka z sympatycznym weteranem wojennym i jego nową, świetnie zorganizowaną sekretarką. Ku swojemu zaskoczeniu bawiłam się świetnie i na pewno sięgnę po kolejne historie o Cormoranie Strike'u. Good job, Rowling :).
Ejże, to jest naprawdę przyzwoita książka! Po fatalnym "Trafnym wyborze" spodziewałam się czegoś równie kiepskiego. Rowling jednak wróciła do tego, w czym sprawdza się najlepiej - do przygody. Zafundowała swoim czytelnikom ciekawą i dopracowaną w najdrobniejszych szczegółach intrygę. Sama powieść według mnie wymaga jeszcze drobnego szlifu, zwłaszcza jeśli chodzi o...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-09-29
"Wichrowe wzgórza" są dla mnie niespodzianką. Nie spodziewałam się historii o tak mrocznej, graniczącej niemal z obsesją namiętności. Zaskoczyły mnie gwałtowne emocje i postacie równie skomplikowane, co nieszczęśliwe. Wszystko w tej powieści jest szare - nie ma klarownego podziału na dobro i zło, bohaterowie mają coś z dwóch światów - szukają zemsty, jednocześnie będąc tylko ludźmi, pozbawionymi swojego szczęśliwego zakończenia. Każdego można znienawidzić, by zaraz mu współczuć. Zdecydowanie jest to arcydzieło literatury angielskiej, klasyka gatunku, wpisana w kanon już na zawsze. Poruszająca opowieść o miłości i niespełnieniu, walce o resztki człowieczeństwa, o zatracaniu się w zemście i - nareszcie - o harmonii. Po burzy zawsze przychodzi spokój. Fajerwerki w pięknym wydaniu.
"Wichrowe wzgórza" są dla mnie niespodzianką. Nie spodziewałam się historii o tak mrocznej, graniczącej niemal z obsesją namiętności. Zaskoczyły mnie gwałtowne emocje i postacie równie skomplikowane, co nieszczęśliwe. Wszystko w tej powieści jest szare - nie ma klarownego podziału na dobro i zło, bohaterowie mają coś z dwóch światów - szukają zemsty, jednocześnie będąc...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-09-25
Jaki ten James Dean był... idealny. A przynajmniej taka konkluzja nasuwa się po przeczytaniu biografii Perry'ego, który nie szczędził pochwał i zachwytów młodemu aktorowi. Rzuca się w oczy uwielbienie autora do nieszczęśliwej gwiazdy Hollywood i próba usprawiedliwienia jej błędów. Wszystko to jest bardzo jednostronne - aktor wychodzi na męczennika (dokładny cytat z ostatnich stron biografii), któremu nie można nic zarzucić i któremu trzeba wszystko wybaczać. Bo w końcu osoba z jego talentem nie może być sądzona za strojenie fochów, opóźnianie produkcji, czy nawet spowodowanie śmiertelnego wypadku. Razi mnie też niestety przemilczenie wątków homoseksualnych przez George'a Perry'ego, a nawet nie tyle przemilczenie, co próba wmówienia czytelnikom i fanom Deana, że nie miały one miejsca. Słowem - jest grzecznie. Grzecznie i nierzetelnie.
Żeby jednak uzasadnić swoją ocenę, muszę przyznać, że książka jest wybitna wizualnie. Przepiękne wydanie Burdy, opatrzone licznymi zdjęciami (nie tylko tymi ogólnodostępnymi, ale też prywatnymi fotografiami z kolekcji przyjaciół aktora) to prawdopodobnie największa zaleta tej biografii i nie lada gratka dla fanów Deana. Mocna oprawa, dobrej jakości papier i prawie bezbłędna korekta sprawiają, że "James Dean. Legenda" to zakup warty swej ceny.
Jaki ten James Dean był... idealny. A przynajmniej taka konkluzja nasuwa się po przeczytaniu biografii Perry'ego, który nie szczędził pochwał i zachwytów młodemu aktorowi. Rzuca się w oczy uwielbienie autora do nieszczęśliwej gwiazdy Hollywood i próba usprawiedliwienia jej błędów. Wszystko to jest bardzo jednostronne - aktor wychodzi na męczennika (dokładny cytat z...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-04-30
To jest ten typ literatury, który się połyka, nie czyta. Szybko, dynamicznie, konkretnie, intensywnie, bez zbędnych monologów, opisów i detali, czyli Sherlock Holmes w skrócie. W prostocie siła.
O psie Baskervillów usłyszałam pierwszy raz w podstawówce. I oto mija dziesięć lat, a ja dopiero teraz postanowiłam poznać tę historię od A do Z. Zdecydowanie za późno, bo bawiłam się wyśmienicie. Z przyjemnością poznam całą serię klasycznych powieści sir Arthura Conana Doyle'a.
To jest ten typ literatury, który się połyka, nie czyta. Szybko, dynamicznie, konkretnie, intensywnie, bez zbędnych monologów, opisów i detali, czyli Sherlock Holmes w skrócie. W prostocie siła.
O psie Baskervillów usłyszałam pierwszy raz w podstawówce. I oto mija dziesięć lat, a ja dopiero teraz postanowiłam poznać tę historię od A do Z. Zdecydowanie za późno, bo bawiłam...
2015-04-03
Radzę podchodzić do tej książki z otwartym umysłem. Kay Hooper zafundowała swoim czytelnikom thriller paranormalny z elementami horroru. Jeśli ktoś miał ochotę na zwykły kryminał, to prawdopodobnie skończył lekturę z kwaśną miną i w niezbyt radosnym nastroju.
Jednak porzucając próby przyporządkowania tej powieści do konkretnego gatunku, z czystym sercem stwierdzam, że "Dreszcz strachu" czyta się bardzo dobrze. Autorka postarała się o solidną intrygę, rozwijała ją w dobrym tempie, utrzymując jednocześnie nastrój tajemniczości i - przede wszystkim - nie zanudzała. Wielu osobom mogą przeszkadzać nadnaturalne zjawiska, zdolności nie z tego świata i duchy z przeszłości, ale jeśli ktoś lubi takie bajeczki, to ta książka będzie dla niego przyjemnością.
Radzę podchodzić do tej książki z otwartym umysłem. Kay Hooper zafundowała swoim czytelnikom thriller paranormalny z elementami horroru. Jeśli ktoś miał ochotę na zwykły kryminał, to prawdopodobnie skończył lekturę z kwaśną miną i w niezbyt radosnym nastroju.
Jednak porzucając próby przyporządkowania tej powieści do konkretnego gatunku, z czystym sercem stwierdzam, że...
2015-02-04
Zaiste, Stephen King jest mistrzem retardacji. Akcja tej powieści rozwija się leniwie, głównie męcząc, rzadziej żywo zajmując. Choć język mistrzowski, jak na mistrza przystało, a pomysł ciekawy, to jednak gdzieś w połowie wszystko pieprzło z impetem. Zbyt często miałam wrażenie, że autor się powtarza - dialogi stawały się monotonne, narracja nużąca, a klimat duszny. Już nie wspominając o tym, że w pewnym momencie King zniszczył subtelną tajemnicę, którą budował w pocie czoła przez jakieś trzysta stron, wyjaśniając ją w sposób tak dziwny, że aż śmieszny. A postacie... Cóż, postacie miały ładne imiona.
Nie tego się spodziewałam po "Bezsenności" i nazwisku King na okładce. Jeśli ktoś lubi toporne powieści, naładowane patosem i pozbawione zwrotów akcji, to śmiało może sięgnąć po tę książkę. Jednak każdy, kto liczy na trochę grozy, mrocznego klimatu i fascynujących bohaterów, będzie zawiedziony i zniesmaczony. Prawdopodobnie sam autor przysypiał, kiedy tworzył to dzieło.
Zaiste, Stephen King jest mistrzem retardacji. Akcja tej powieści rozwija się leniwie, głównie męcząc, rzadziej żywo zajmując. Choć język mistrzowski, jak na mistrza przystało, a pomysł ciekawy, to jednak gdzieś w połowie wszystko pieprzło z impetem. Zbyt często miałam wrażenie, że autor się powtarza - dialogi stawały się monotonne, narracja nużąca, a klimat duszny. Już nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-12-28
Czuję się oszukana zakończeniem serii. Każdej części dzielnie broniłam, bo i każda zasługiwała na obronę - intrygowały Lokim, bawiły gagami, zachwycały stylem. Czwórka jednak rozczarowuje na całej linii i co najgorsze, to właśnie ona zostanie w pamięci fanów.
Chaotyczna akcja, nudny - nie boję się już tego słowa - koniec świata, zmarnowany potencjał świetnych postaci. Weźmy na przykład taką Sygin, która została potraktowana iście po macoszemu. Zasługiwała na porządny wątek, a nawet jeśli nie wątek, to chociaż szansę, żeby skopać kilka bożych tyłków.
Uwielbiam tę serię i na pewno będę wracać do pierwszych trzech części, ale "Kill'em all" sobie daruję. Ćwiek miał ewidentnie gorsze dni, kiedy ją pisał. A i Loki coś w kiepskiej formie był...
Czuję się oszukana zakończeniem serii. Każdej części dzielnie broniłam, bo i każda zasługiwała na obronę - intrygowały Lokim, bawiły gagami, zachwycały stylem. Czwórka jednak rozczarowuje na całej linii i co najgorsze, to właśnie ona zostanie w pamięci fanów.
Chaotyczna akcja, nudny - nie boję się już tego słowa - koniec świata, zmarnowany potencjał świetnych postaci....
2014-12-27
Ech, zawód mój wielki. Liczyłam na wartką akcję i dużo grozy, a było naprawdę nudno. Peter Ackroyd postawił na wiele mało istotnych szczegółów i zminimalizował działanie głównego bohatera niemal do zera. Zakończenie faktycznie świetne, zaskakujące i całkiem zgrabnie napisane, ale to jednak nie wystarczy. Powieść mnie wymęczyła i pozbawiła energii. Skończyłam ją z ulgą.
Ech, zawód mój wielki. Liczyłam na wartką akcję i dużo grozy, a było naprawdę nudno. Peter Ackroyd postawił na wiele mało istotnych szczegółów i zminimalizował działanie głównego bohatera niemal do zera. Zakończenie faktycznie świetne, zaskakujące i całkiem zgrabnie napisane, ale to jednak nie wystarczy. Powieść mnie wymęczyła i pozbawiła energii. Skończyłam ją z ulgą.
Pokaż mimo toSzału nie ma, dupy nie urywa. Liczyłam na trzymającą w napięciu powieść, tymczasem wynudziłam się, jak nigdy dotąd. Zdarzało mi się po kilka razy czytać jedną stronę, bo nie potrafiłam się skupić na tekście. Główny bohater był uosobieniem rutyny.
Szału nie ma, dupy nie urywa. Liczyłam na trzymającą w napięciu powieść, tymczasem wynudziłam się, jak nigdy dotąd. Zdarzało mi się po kilka razy czytać jedną stronę, bo nie potrafiłam się skupić na tekście. Główny bohater był uosobieniem rutyny.
Pokaż mimo to2014-11-10
Ach, nieśmiertelny ród MacGregor. Dziwi mnie tylko, że oni tak tego Daniela kochają. Mnie by krew zalała, jakby ktoś tak ingerował w moje życie, nawet jeśli robiłby to w imię miłości ;>.
Historie bardzo sympatyczne, odprężające jak zawsze, do tego krótkie. Powiedziałabym nawet, że to "kieszonkowa" (książka nie jest zbyt duża) Nora Roberts - do autobusu albo na przystanek. Żeby mieć do czego zajrzeć w ciągu dnia.
Ach, nieśmiertelny ród MacGregor. Dziwi mnie tylko, że oni tak tego Daniela kochają. Mnie by krew zalała, jakby ktoś tak ingerował w moje życie, nawet jeśli robiłby to w imię miłości ;>.
Historie bardzo sympatyczne, odprężające jak zawsze, do tego krótkie. Powiedziałabym nawet, że to "kieszonkowa" (książka nie jest zbyt duża) Nora Roberts - do autobusu albo na przystanek....
2014-11-07
To moja pierwsze spotkanie z prozą Andrzeja Pilipiuka i jestem pozytywnie zaskoczona. Ot, taka miła niespodzianka na koniec zimnego listopadowego dnia.
Muszę przyznać, że nie jestem fanką opowiadań. Wolę wsiąknąć w wielowątkową fabułę, poznawać bohaterów i z zapartym tchem śledzić bieg wydarzeń. Podeszłam więc do "Carskiej manierki" z dozą sceptycyzmu, ale jak się okazało zupełnie niepotrzebnie.
Pokochałam Roberta Storma. Tacy bohaterowie po prostu trafiają do mojego serca. Chcąc nie chcąc trzeba je polubić - za ich pasję, cięty język, wrodzony spryt i wiedzę. To właśnie opowiadania z jego udziałem podobały mi się najbardziej. Mnóstwo historii, ciekawostek i intrygujących zagadek.
Zdecydowanie dam drugą szansę temu autorowi.
To moja pierwsze spotkanie z prozą Andrzeja Pilipiuka i jestem pozytywnie zaskoczona. Ot, taka miła niespodzianka na koniec zimnego listopadowego dnia.
Muszę przyznać, że nie jestem fanką opowiadań. Wolę wsiąknąć w wielowątkową fabułę, poznawać bohaterów i z zapartym tchem śledzić bieg wydarzeń. Podeszłam więc do "Carskiej manierki" z dozą sceptycyzmu, ale jak się okazało...
Tylko kobieta jest w stanie zrobić z barbarzyńcy i porywacza dobry materiał na męża, i jeszcze uważać, że to romantyczne. No, sorry, ale fabuła to główny problem tej książki. Do połowy jeszcze jakoś przeleci, czyta się przyjemnie, szybko, zgrabnie to wszystko jest napisane. Ale druga część (w której przy okazji dostajemy nudne jak flaki z olejem listy Roberta) to droga przez mękę. Więc ja mówię nie. Do pierwszej książki, którą przeczytałam w 2017. Szkoda.
Tylko kobieta jest w stanie zrobić z barbarzyńcy i porywacza dobry materiał na męża, i jeszcze uważać, że to romantyczne. No, sorry, ale fabuła to główny problem tej książki. Do połowy jeszcze jakoś przeleci, czyta się przyjemnie, szybko, zgrabnie to wszystko jest napisane. Ale druga część (w której przy okazji dostajemy nudne jak flaki z olejem listy Roberta) to droga...
więcej Pokaż mimo to