-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2024-04
2024-04
Re-read po 10 latach
Ależ ja się za tą serią stęskniłam! I co ważne, wznowienie pojawiło się po 10 latach, od napisania książki minęły dodatkowe 3, a kompletnie nie mam poczucia, by historia trąciła myszką!
Uwielbiam klimat, jaki Michelle Hodkin zapewniła nam w swoim DEBIUCIE! Mrok, intryga, sceny opisywane na granicy jawy i snu, przez co nie do końca wiemy, co dzieje się naprawdę, a co jest jedynie wytworem wyobraźni bohaterki. Narratorka niegodna zaufania, która sama nie wie, co się dzieje i nie pamięta wielu wydarzeń z przeszłości, przez co czytelnik sam daje się omamić kolejnym kłamstwom – to lubię!
Mara Dyer była i jest dla mnie kwintesencją dobrego, młodzieżowego paranormal romance z nutką thrillera – gdzie duszna mgła wisi w powietrzu, gdzie nie możemy nikomu zaufać, gdzie jednych bohaterów kochamy, a innych nienawidzimy, po lekturze którego zaczynamy wzdrygać się na dźwięk skrzypiących desek i zastanawiać, czy wszystkie zbiegi okoliczności w naszym życiu faktycznie nimi były...?
Dla fanów Nocnych Godzin Marty Bijan, Margo Tarryn Fisher, Byliśmy Łgarzami E. Lockhart
Recenzja jest częścią współpracy patronackiej z Wydawnictwem Storylight
Re-read po 10 latach
Ależ ja się za tą serią stęskniłam! I co ważne, wznowienie pojawiło się po 10 latach, od napisania książki minęły dodatkowe 3, a kompletnie nie mam poczucia, by historia trąciła myszką!
Uwielbiam klimat, jaki Michelle Hodkin zapewniła nam w swoim DEBIUCIE! Mrok, intryga, sceny opisywane na granicy jawy i snu, przez co nie do końca wiemy, co dzieje się...
2024-04
Czytając tę serię 10 lat temu pamiętałam, że była pokręcona, ale nie pamiętałam, że aż tak!
Podczas ponownej lektury wciąż przeżywałam wszystkie wydarzenia wraz z Marą; opisy i myśli bohaterki są tak przedstawione, że czytelnik nie zdaje sobie sprawy, co dzieje się naprawdę, a co jest jedynie wytworem wyobraźni dziewczyny lub objawem choroby. I o ile ten drugi tom początkowo wydawał mi się bardziej nużący, że spokojnie można by wyciąć parę rozdziałów, tak to, co dzieje się później i jak te wszystkie z pozoru nudne puzzle zaczynają wskakiwać na swoje miejsce – wow!
Dodatkowo zaczęło dochodzić do mnie, że ta seria jest zwyczajnie bolesna. Fakt, że Mara przeżywa i widzi straszne rzeczy, chce prosić o pomoc, ale nikt jej nie wierzy, zrzuca się winę na PTSD czy dwubiegunówkę do tego stopnia, że Mara albo musi zacząć udawać, że wszystko jest normalne i nie mówić bliskim prawdy, albo zacząć wierzyć, że wszystko dzieje się tylko w jej głowie. Tak czy tak jest na przegranej pozycji, bo zaczyna wątpić w każde zaobserwowane zjawisko, nie może być pewna żadnej sytuacji czy rozmowy, której była świadkiem. I chociaż zapomnienie o tym, gdzie położyło się klucze, jest rzeczą ludzką i naturalną – tak ona nie może głośno przyznać, że czegoś zapomniała, bo zostanie uznane to za kolejny etap paranoi. To, kiedy nikt bohaterce nie wierzy, przez co i ona przestaje ufać samej sobie, wciąga czytelnika, angażuje i zmusza do myślenia.
Recenzja jest częścią współpracy patronackiej z Wydawnictwem Storylight
Czytając tę serię 10 lat temu pamiętałam, że była pokręcona, ale nie pamiętałam, że aż tak!
Podczas ponownej lektury wciąż przeżywałam wszystkie wydarzenia wraz z Marą; opisy i myśli bohaterki są tak przedstawione, że czytelnik nie zdaje sobie sprawy, co dzieje się naprawdę, a co jest jedynie wytworem wyobraźni dziewczyny lub objawem choroby. I o ile ten drugi tom...
2023-09
Powrót Cecily ♡
Ten tom to totalnie girl power i to boldem.
Uwielbiam też, jak zmieniają się i wręcz kwitną relacje między Enolą a Sherlockiem. Obserwowanie tej przemiany z tomu na ton robi ogromne wrażenie.
No i jeszcze pokazanie, jak w tamtych czasach traktowanie leworęczność czy problemy związane ze stanem psychicznym kobiet
Powrót Cecily ♡
Ten tom to totalnie girl power i to boldem.
Uwielbiam też, jak zmieniają się i wręcz kwitną relacje między Enolą a Sherlockiem. Obserwowanie tej przemiany z tomu na ton robi ogromne wrażenie.
No i jeszcze pokazanie, jak w tamtych czasach traktowanie leworęczność czy problemy związane ze stanem psychicznym kobiet
2023-04-07
Dobro narodowe, proszę Państwa! Czytajcie Necrovet!
Gdy tylko usłyszałam, że dostaniemy książkę o pani weterynarz leczącej magiczne zwierzęta, wiedziałam, że to coś dla mnie. Owszem, chciałabym być weterynarzem. Owszem, kocham zwierzęta. Owszem, mam problemy ze wzrokiem co, jak się przekonacie podczas lektury, bardzo zbliża mnie do głównej bohaterki tej powieści (zapamiętać, króliki z rogami są niebezpieczne, nie głaskać).
Joanna Gajzler zaskoczyła totalnie: pomysłem na historię, bohaterami, realizacją. Lektura to sama przyjemność!
Co może Was zainteresować:
– żadne zwierzątko tu nie ginie. Całe szczęście. Chorują, ale nie będziemy musieli płakać.
– znaczy żadne nie ginie na kartach książki, jedno było zginięte już wcześniej, ale spoko, jest już ożywione.
– podobnie jak szefowa gabinetu weterynaryjnego. Nekromancja, te sprawy.
– w Necrovecie nie mamy jednej, długiej, zapętlonej fabuły, niemal każdy rozdział skupia się na innym przypadku, innej sprawie, leczeniu innego zwierzaka, tylko zawsze towarzyszymy tej samej ekipie, która wzajemnie się poznaje i dociera. Trochę tak, jakbyście oglądali pojedyncze odcinki serialu Doctor House.
– bohaterowie ♡ humor ♡
– coś idealnego dla fanów twórczości Marty Kisiel, Magdaleny Kubasiewicz i Anety Jadowskiej.
Także ode mnie ogromne polecanko, a na kanale YouTube Wybrednej Marudy wisi już film, w którym opowiadam o Necrovecie nieco więcej.
Dobro narodowe, proszę Państwa! Czytajcie Necrovet!
Gdy tylko usłyszałam, że dostaniemy książkę o pani weterynarz leczącej magiczne zwierzęta, wiedziałam, że to coś dla mnie. Owszem, chciałabym być weterynarzem. Owszem, kocham zwierzęta. Owszem, mam problemy ze wzrokiem co, jak się przekonacie podczas lektury, bardzo zbliża mnie do głównej bohaterki tej powieści...
2023-01
Jeśli myślisz, że prowadzenie audycji radiowej to bułeczka z masełkiem, "Szczęśliwe Połączenie" udowodni Ci, że bułeczką też można się zakrztusić.
Nina, w ramach szkolnych zajęć, musi poprowadzić audycję radiową. Byłoby pewnie łatwiej, gdyby trafiła na grupę, z którą lepiej się dogada. A tak to o, ktoś chce zrobić po swojemu, ktoś naciśnie zły guzik, ktoś powie coś nieprzemyślanego – i w ten sposób w eter idzie plotka, którą trudno jest wycofać.
Czy to wszystkie problemy Niny? Jasne, że nie. Jest jest życie prywatne, domowe. Ojciec mieszkający na drugim końcu kraju, facet, który za chwilę stanie się jej nowym ojcem. I jeszcze dwie siostry – starsza, ta najmądrzejsza, i młodsza, zakochany w musicalu kłębek czystej energii. No i jest jeszcze ten sąsiad, z którym Nina się wychowywała. Fajny taki. Ale w sumie nie, raczej nic z tego nie będzie, są jak rodzeństwo, do tego dziewczyna zrobiła mu kiedyś ogromną przykrość i od tego czasu chłopak unika jej, jak może.
Życie nie jest proste 😅
Emma Mills ma niezwykły dar tworzenia najbardziej realistycznych postaci młodzieżowych, jakie przyszło mi spotkać – zarówno bez filozoficznych i psychologicznych przemyśleń, do których osoby w takim wieku, bez masy doświadczeń życiowych, nie są raczej skłonni, jak i bez na siłę nastoletniego slangu i przepełniania dialogów rozmowami o jednym, jakby w tym wieku faktycznie tylko o jednym można było myśleć. U Emmy postacie są niezwykle różnorodne, a nadal tak prawdziwe, że możemy do nich dopasować naszych znajomych.
"Szczęśliwe Połączenie" to przemiła, przesympatyczna powieść o dorastaniu, relacjach z najbliższymi i próbach samodzielnego radzenia sobie z problemami – ale podkreśla także, że czasem warto poprosić o pomoc. To historia pełna niedopowiedzianych uczuć, których nikt nie musi nam nazywać ani tłumaczyć – czujemy je między wierszami i to całkowicie wystarcza. Przemiła, ciepła historia do pochłonięcia w dwa wieczory.
Jeśli myślisz, że prowadzenie audycji radiowej to bułeczka z masełkiem, "Szczęśliwe Połączenie" udowodni Ci, że bułeczką też można się zakrztusić.
Nina, w ramach szkolnych zajęć, musi poprowadzić audycję radiową. Byłoby pewnie łatwiej, gdyby trafiła na grupę, z którą lepiej się dogada. A tak to o, ktoś chce zrobić po swojemu, ktoś naciśnie zły guzik, ktoś powie coś...
2022-07
Ktoś na goodreads napisał "pov: you are in hell but you are still h0rny".
No trochę tak.
Królestwo Przeklętych to naprawdę godna kontynuacja Nikczemnych. Myślę, że utrzymuje poziom, a nawet daje coś więcej.
Ogromnie podoba mi się pomysł na przedstawienie siedmiu królestw, z których każde reprezentuje inny grzech. W ogóle te wszelkie intrygi, które w tym tomie wplotła Kerri Maniscalco są mega. Spoiler without context: chciałam napisać, że w tej książce jest motyw fake dating, ale w sumie to nie. A może...
Oczywiście tych łóżkowych scen też trochę jest, nie zawsze na łóżku w dodatku 🙃 akurat ero sceny wydały mi się momentami zbędne, ale zakładam, że teraz spicy jest modne i wiele osób tego szuka. Więc daję znać – spicy to tu jest i to bardzo. I tych bad boyów z tatuażami ciętym językiem też tu jest i to bardzo 😅
Stety-niestety można momentami mieć wrażenie, że kryminalna sprawa z pierwszego tomu, czyli poszukiwanie winnego śm!erci siostry Emilii, zeszła gdzieś na drugi plan. Ale jednak gdzieś z tyłu głowy wciąż ją mamy i wiemy, że to właśnie ta sytuacja doprowadziła do aktualnych wydarzeń.
Myślę, że serię mogę polecić fanom takich historii jak Dwory od Sary J. Maas albo Krew i Popiół Jennifer L. Armentrout
Ktoś na goodreads napisał "pov: you are in hell but you are still h0rny".
No trochę tak.
Królestwo Przeklętych to naprawdę godna kontynuacja Nikczemnych. Myślę, że utrzymuje poziom, a nawet daje coś więcej.
Ogromnie podoba mi się pomysł na przedstawienie siedmiu królestw, z których każde reprezentuje inny grzech. W ogóle te wszelkie intrygi, które w tym tomie wplotła...
2022-02-28
Bardzo przyjemna powieść, która przypomniała mi tak modne kiedyś romanse paranormalne – ale nie trąci przy tym myszką. Myślę, że spodoba się fanom takich książek jak Krew i Popiół, Dwór Cierni i Róż czy Okrutny Książę.
Pełna opinia: https://www.wybrednamaruda.pl/2022/03/woski-przystojny-ksiaze-gniewu.html
Bardzo przyjemna powieść, która przypomniała mi tak modne kiedyś romanse paranormalne – ale nie trąci przy tym myszką. Myślę, że spodoba się fanom takich książek jak Krew i Popiół, Dwór Cierni i Róż czy Okrutny Książę.
Pełna opinia: https://www.wybrednamaruda.pl/2022/03/woski-przystojny-ksiaze-gniewu.html
2021-12-12
Gdzieś w głębi serca czuję, że jestem z tą powieścią od jej początków. Ostatnią z Krwi mogłam przeczytać, gdy jeszcze żadna z książek Aleksandry Pilch nie została wydana, mocno trzymałam kciuki za przygody charyzmatycznej bohaterki w świecie pełnym zmiennokształtnych, wampirów i sabatów czarownic i cieszę się, że teraz także Wy będziecie mieli szansę zapoznać się z tym polskim urban fantasy. Niech moją najlepszą rekomendację stanowi fakt, że Ostatnią z Krwi bez dłuższego namysłu objęłam patronatem.
Jeżeli lubicie skomplikowane, pełne akcji urban fantasy, wypełnione magią, wiedźmami, zmiennokształtnymi, wilkołakami i wampirami, bohaterami o twardych charakterach i rozbudowanym zapleczem politycznym, jeżeli chcecie towarzyszyć Ostatniej z Krwi w tej wojnie domowej – koniecznie sięgnijcie po nową powieść Aleksandry Pilch.
Pełna opinia: https://www.wybrednamaruda.pl/2021/12/polskie-jednotomowe-urban-fantasy.html
Gdzieś w głębi serca czuję, że jestem z tą powieścią od jej początków. Ostatnią z Krwi mogłam przeczytać, gdy jeszcze żadna z książek Aleksandry Pilch nie została wydana, mocno trzymałam kciuki za przygody charyzmatycznej bohaterki w świecie pełnym zmiennokształtnych, wampirów i sabatów czarownic i cieszę się, że teraz także Wy będziecie mieli szansę zapoznać się z tym...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-30
1. Dostałam fasolę.
2. Po przeczytaniu tej książki mój mózg jest fasolą.
Tak się składa, że spotkałam się z Tarryn Fisher już w kilku książkach.
Każda tak samo działa na moją psychikę.
Robi z niej armagedon.
Teraz ponownie chwalę ją za psychologiczne podejście do kreacji bohaterów, brak oczywistości oraz tworzenie antybohaterów.
Ponownie ganię ją za wątek z pisarstwem. I robię porządną psychoanalizę na temat tego, dlaczego nie lubimy czytać o mrocznych postaciach, ale tych superbohaterów też nie cierpimy.
Szczegóły:
https://youtu.be/JkbEKqFENGc
1. Dostałam fasolę.
2. Po przeczytaniu tej książki mój mózg jest fasolą.
Tak się składa, że spotkałam się z Tarryn Fisher już w kilku książkach.
Każda tak samo działa na moją psychikę.
Robi z niej armagedon.
Teraz ponownie chwalę ją za psychologiczne podejście do kreacji bohaterów, brak oczywistości oraz tworzenie antybohaterów.
Ponownie ganię ją za wątek z pisarstwem. I...
2018-02-25
Sny bywają piękne. Ale i sztuczne, nierzeczywiste. Często ograniczone tym, co znamy, przez co nie można sobie wyśnić dosłownie wszystkiego. Czyżby?
Więcej:
https://www.youtube.com/watch?v=Exa6aEyiPp4
1. Lazlo. Lazlo Strange. Młody chłopaczek zakochany w bibliotece i pragnący szczęścia i dobra dla świata, w którym żyje. Marzyciel.
2. Grupka różnorodnych charakterów, która, niczym ekipa z Szóstki Wron, działa w jednej misji nie wiedząc, co czyha na nich za rogiem.
3. Sarai. Ymmm..., o niej może nie zdradzę zbyt wiele. Myślmy jednak o duchach, ćmach, snach i niebieskiej skórze.
Plusy:
1. Ciekawa struktura powieści. Początkowo dość chaotyczne retrospekcje i flashbacki, z czasem odrębne historie zaczynają się łączyć.
2. Język. Jego dostojność i patetyczność naprawdę robi wrażenie. Narracja nie przypomina żadnej, z jaką spotkałam się do tej pory. Nawet jeżeli w języku polskim nie jesteśmy w stanie odwzorować tego w stu procentach, to i tak brawa dla tłumacza, że podołał w takim stopniu.
3. Całokształt. Podziwiam autorkę, ze udało jej się stworzyć tak skomplikowany i dopracowany świat, wykreować tak charyzmatyczne postacie z własnymi historiami, przeszłością i motywami. No i udało jej się wyprowadzić mnie w pole.
Malutkie mini-minusiki
1. Romans niepotrzebnie przeradza się w coś większego. Mógłby pozostać tak delikatny, jak zbudowano go na początku.
2. Stosunkowy brak akcji, który sprawia, że ciężko się wgryźć w historię, co początkowo utrudniają zabawy na osi czasu.
Więcej:
https://www.youtube.com/watch?v=Exa6aEyiPp4
Sny bywają piękne. Ale i sztuczne, nierzeczywiste. Często ograniczone tym, co znamy, przez co nie można sobie wyśnić dosłownie wszystkiego. Czyżby?
Więcej:
https://www.youtube.com/watch?v=Exa6aEyiPp4
1. Lazlo. Lazlo Strange. Młody chłopaczek zakochany w bibliotece i pragnący szczęścia i dobra dla świata, w którym żyje. Marzyciel.
2. Grupka różnorodnych charakterów, która,...
2018-09
Pivot Point, wydane za granicą w 2013 roku, od lat przyciągało moją uwagę. Nie przypuszczałam, że wreszcie doczekamy się jej wydania w Polsce. Koniecznie chciałam sprawdzić, jak poradziła sobie Kasie West, do tej pory znana głównie z lekkich i przyjemnych powieści młodzieżowych. Wiele osób poczuło się zaskoczonych słysząc, że autorka, gdzieś pomiędzy tworzeniem obyczajówek, napisała również serię z elementami science-fiction, a właściwie, to właśnie ta seria powstała przed tymi uwielbianymi przez wszystkich young adultowymi historiami.
Rozpoczynając lekturę "Dziewczyny, która wybrała swój los" pierwsze, co pojawiło się w mojej wyobraźni, to twarz Nicolasa Cage'a. Oglądaliście film Next? Główny bohater ma nietypową zdolność polegającą na "zaglądaniu" w przyszłość. Widzi jednak tylko swój los i tylko 2 minuty w przód. Efekty specjalne pomogły pokazać akcję w taki sposób, że mieliśmy możliwość oglądania kilku wersji tego samego wydarzenia – przyszłość bowiem zmieniała się w zależności od podjętej przez Nicolasa decyzji.
Czy jednak miało prawo się to udać na papierze?
Addy, jak każda inna nastolatka, uczęszcza do szkoły, plotkuje z przyjaciółką i ogląda się za chłopakami, nawet jeśli sama nie chce się do tego przyznać. Na tym jednak kończy się normalność. Jej szkoła znajduje się Za Murem, w ukrywanej przed Normalsami części ludzkości zamieszkanej przez Paraspołeczność. Każdy tutaj ma jakieś nietypowe, paranormalne zdolności. Ktoś może umieć posługiwać się Telekinezą, a ktoś inny Telepatią. Znajdą się tu Percpecyjni, chodzące Wykrywacze Kłamstw, jak i niezwykle Przekonujący. Taka dzika mieszanka z Niezgodnej, Czerwonej Królowej i X-menów.
Addy natomiast potrafi Sprawdzać.
Kiedy da jej się chwilę i pozwoli odpłynąć, dziewczyna jest w stanie zajrzeć w swoją przyszłość. Jasne, sprawdzanie pytań na kartkówce następnego dnia fajna rzecz, jednak teraz będzie trzeba podejść do tematu poważniej. Rodzice Addy biorą rozwód. Matka pozostaje wśród Paranormalnych, natomiast ojciec zamierza przenieść się do świata Normalsów. Dziewczyna musi zadecydować, z którym z rodziców zamieszka na resztę swojego życia.
Co robi?
Sprawdza.
Sprawdza swoją jedną i drugą przyszłość, dając nam tym samym dwie różne historie z dwóch różnych światów, z których w rzeczywistości wydarzy się tylko jedna.
I w zasadzie elementy sci-fi nie są tu ważne. Gdzieś jeszcze coś się pojawi, ktoś będzie używał wypasionego sprzętu czy swojej mało widocznej supermocy, natomiast przez większość stron śledzimy zwyczajne życie i nastoletnie problemy. W jednej i drugiej przyszłości pojawia się jakiś chłopak, chociaż zupełnie inny charakterologicznie. W jednej i drugiej przyszłości pojawiają się elementy kryminalne, prześladowania i zaginięcia, które trzeba będzie rozwikłać, jednak czy to w jednej, czy drugiej przyszłości, będziemy patrzeć na nie z innej perspektywy. Co ciekawe, niektóre elementy naszego życia są stałe – więc wydarzą się niezależnie od tego, gdzie akurat byśmy się nie znaleźli. A potem dostajemy nieoczywiste zakończenie i mamy jakiś taki dziwny ból w serduszku.
W przypadku pojawiającego się tu romansu, mamy coś bardziej a'la czworokąt miłosny, chociaż biorąc pod uwagę kilka alternatywnych wersji Addy, to matematyka siada. Żaden chłopak nie jest idealny, każdy ma swoje cele i motywacje i żaden z nich nie jest takim super-hiper kolesiem z dokładnie identyczną osobowością i zainteresowaniami jak główna bohaterka. Na przykład – Addy kocha książki, a żaden z jej wybranków nie lubi czytać.
Sprawa kryminalna jest z pewnością zawiła i nieoczywista. Wydawało mi się, że wszystko będzie prostsze, ponieważ poznajemy poszczególne postacie z dwóch perspektyw, z których Addy zawsze pamięta tylko jedną. Sprawia to, że zawsze wiemy więcej niż główna bohaterka. Mimo wszystko zakończenie mnie zaskoczyło i dopiero podczas sławetnego, długiego monologu złego człowieka wygłoszonego tuż przed wielkim finałem wszystkie puzzle wskoczyły na swoje miejsce.
W przypadku "Dziewczyny, która wybrała swój los" polecałabym się nie nastawiać. Osoby oczekujące typowej powieści obyczajowej mogą gubić się w alternatywnych rzeczywistościach, natomiast Ci, którzy czekali na fantastykę czy dystopię, będą zawiedzeni jej małą ilością. W tej książce widać czas, kiedy Kasie West poszukiwała siebie; kiedy odkryła, że to właśnie urocze sceny obyczajowe wychodzą jej najlepiej i w tym kierunku podąża w kolejnych powieściach. Elementy fantastyczne czy kryminalne są tutaj ciekawym urozmaiceniem, ale na pewno nie są zrealizowane tak dobrze, jak mogłyby być.
http://www.kulturalniewybredna.pl/2018/09/nicolas-cage-tez-mia-zmieniacz-czasu.html
Pivot Point, wydane za granicą w 2013 roku, od lat przyciągało moją uwagę. Nie przypuszczałam, że wreszcie doczekamy się jej wydania w Polsce. Koniecznie chciałam sprawdzić, jak poradziła sobie Kasie West, do tej pory znana głównie z lekkich i przyjemnych powieści młodzieżowych. Wiele osób poczuło się zaskoczonych słysząc, że autorka, gdzieś pomiędzy tworzeniem obyczajówek,...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07
Miejcie się na baczności! Demony znowu wychodzą z mroku! Bierzcie zapasy magiczny ziół i wyruszcie na polowanie razem z Magdą, Feliksem, Pierwszym i Pauliną Hendel.
Seria "Żniwiarz" była uznawana w Polsce za pewnego rodzaju przełom. Nie ma u nas zbyt wielu książek poruszających w sposób młodzieżowy tematyki demonów słowiańskich. Oryginalność jest tu więc dla mnie jak najbardziej na plus, troszkę zarzutów mam do sposobu wykonania, ale jestem w stanie przymknąć na to oko.
Jeżeli do tej pory myślałam, że w Pustej Nocy i w Czerwonym Księżycu dużo się działo – TO OHOHOHO! Teraz na niemal każdej stronie atakuje nas jakiś potwór, do tego demony stają się coraz silniejsze. W Trzynastym Księżycu poznajemy także nowe postacie, które wzbogacają całą historię – chociaż czasem i irytują. Ale jest i Pierwszy! Może to niekoniecznie dobrze o mnie świadczy, ale to jest właśnie bohater, dla którego czytam całą serię. On jest tu jak Liam Neeson w Uprowadzonej! Kocham człowieka i jego teksty! No dobra, z tym "człowiekiem" to przesadziłam... Kocham go!
Jedyne, do czego nie jestem stuprocentowo przekonana w wypadku tej serii, to styl. Język jest wyśmienicie dostosowany do młodzieży – być może to ja jestem po prostu na to za stara. Dialogi często są tylko wymianą kwestii, bez opisania szczegółów. Zdarzają się także sceny za proste, które mają na celu pchnięcie akcji na przód, jednak w ten dziwny, nieprzekonujący mnie sposób, np. Magda stwierdza, że zapyta wujka o coś, czego nigdy nie chciał jej powiedzieć. Spodziewam się więc, że nadchodzą długie namowy i sypanie argumentami. Tymczasem Magda pochodzi do wujka:
– Powiesz mi?
– OK.
Co?
Jednak w trakcie czytania styl albo się polepszył, albo ja się przyzwyczaiłam. W każdym razie odbiorcom o kilka lat młodszym ode mnie, około 15 roku życia, na pewno nie będzie to przeszkadzało, a całkowicie zatracą się w pędzącej akcji towarzyszącej bohaterom z charakterkiem.
Serio lubię tę serię. Naprawdę. Ma w sobie coś magicznego, że człowiek wciąga się w fabułę i w zasadzie nie wie, co stanie się za chwilę. To nawet nie jest kwestia jednego, wielkiego plot twistu. To mnóstwo małych wyskakujących za rogu potworów w najmniej oczekiwanym momencie, przez co nie wiemy, jak zakończy się cała historia. Do tego Pierwszy, który ma w głowie dziwne rzeczy, a my ciągle nie wiemy, co kombinuje. Kawał dobrej książki dla młodzieży od naszej rodzimej autorki. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
Miejcie się na baczności! Demony znowu wychodzą z mroku! Bierzcie zapasy magiczny ziół i wyruszcie na polowanie razem z Magdą, Feliksem, Pierwszym i Pauliną Hendel.
Seria "Żniwiarz" była uznawana w Polsce za pewnego rodzaju przełom. Nie ma u nas zbyt wielu książek poruszających w sposób młodzieżowy tematyki demonów słowiańskich. Oryginalność jest tu więc dla mnie jak...
2017-06-03
Kim jest "girl" ze wszystkich romantycznych piosenek? - "Piosenki o dziewczynie" / Chris Russell
Chyba każda nastolatka (a może i nie tylko nastolatka, bo ja już do tych najmłodszych nie należę) była kiedyś zakochana w artyście muzycznym. Piski, plakaty porozwieszane po całym pokoju i płyty odtwarzane w kółko na cały regulator. Mówi Wam to coś?
Zawsze jednak jest ktoś, kto nie podziela tego fangirlzmu. Taka jest Charlie Bloom. Dziewczyna nie pisze listów do swego ulubionego zespołu. To oni piszą listy do niej.
"Piosenki o dziewczynie" Chrisa Rusella to jak książka o mnie. I fabuła wyciągnięta z moich snów. Choć paru rzeczy można się przyczepić, a całość przypomina fanfiction, to przewracałam jej kolejne strony z szeroko otwartymi oczami. Bo widziałam tam siebie. A zakończenie sprawiło, że jak najszybciej chcę sięgnąć po kolejny tom tej serii. Do tego zainteresował mnie sam autor :)
Więcej szczegółów w poniższym filmie:
https://www.youtube.com/watch?v=PywOq1w2tI8
Kim jest "girl" ze wszystkich romantycznych piosenek? - "Piosenki o dziewczynie" / Chris Russell
Chyba każda nastolatka (a może i nie tylko nastolatka, bo ja już do tych najmłodszych nie należę) była kiedyś zakochana w artyście muzycznym. Piski, plakaty porozwieszane po całym pokoju i płyty odtwarzane w kółko na cały regulator. Mówi Wam to coś?
Zawsze jednak jest ktoś,...
2017-06-15
https://www.youtube.com/watch?v=HpoCcfQpGvw
https://www.youtube.com/watch?v=HpoCcfQpGvw
Pokaż mimo to2017-03-14
NaStosie.pl
Jak spędzilibyście kilka miesięcy życia wiedząc, że nie zobaczycie Ziemi przez kolejne 100 lat?
Nikki nie było na Ziemi przez 100 lat i wraca na nią po pół roku. Sprzeczność? Niekoniecznie. Dziewczyna przez wiek przebywała w podziemiu zwanym Podwiecznością, gdzie czas płynie nieco inaczej niż w świecie śmiertelników. Była tam Dawcą dla Wiecznych. Nikki wraca jednak tylko na 6 miesięcy, bo po tym czasie Podziemie znowu się o nią upomni, niczym Hades o Persefonę.
Czasem człowiek trafia na książkę, o której nie wie co napisać. Bo rozum podpowiada mu coś zupełnie innego niż serce. Tak właśnie mam z "Podwiecznością" Brodi Ashton, która uwielbia w swoich powieściach bawić się mitologią. Mitologia jednak nigdy nie była moją mocną stroną i ta tematyka nigdy nie przemawiała do mnie z jakimś płomiennym uczuciem. Jednak autorka, jak wspomniałam, bawi się mitami, modyfikuje je według swoich potrzeb i wprowadza do współcześnie znanego młodzieży świata. Podobny zabieg spotkałam u Porzuconych Meg Cabot, którzy również, co zaskakujące, naprawdę mi się spodobali.
Nie powiem, abym zakochała się w tej historii od pierwszego wejrzenia. Po raz pierwszy nie miałam także gotowe shipa, który przeważnie pojawia się w mojej głowie od razu po pojawieniu się konkretnego męskiego bohatera. Z czasem zauroczył mnie Mroczny Pan, którego serca będziemy poszukiwać (dosłownie!), ale wciąż przychodziły momenty, gdy odkrywałam, że zakochałabym się w nim kilka lat temu (ależ jestem stara). Brodi Ashton jednak dobrze wie, jak przekonać nastolatki do mitologii, bo nawet moja nienawiść do historii nie przeszkodziła mi w przyjemnej lekturze.
Najmocniejszym punktem całej powieści okazało się jej zakończenie. Kolejnymi zdaniami i dialogami nadbudowuje coraz to silniejszy mur emocji i, chociaż ja nie płakałam, nie jestem zdziwiona, że niektórym zakręciła się w oku łezka. Co więcej, nie jest to rozwiązanie tak oczywiste, jakiego moglibyśmy oczekiwać po paranormalnym romansie i kiedy wydaje nam się, że wszystko już poskładaliśmy w głowie, nagle autorka serwuje nam zaskakujący zwrot akcji i siedzimy z książką w dłoni wpatrując się w ten jeden wers.
Trzeba wziąć jednak pod uwagę, że to raczej dość typowy, młodzieżowy paranormal z trójkątem miłosnym i melancholijną bohaterką wciąż zastanawiającą się, cóż to ona, biedaczka, ma począć. Nie ma więc co się spodziewać czegoś niezwykle głębokiego, tym bardziej, że nie zawsze akcja pędzi na łeb na szyję, a niektóre wątki zostały zbyt słabo rozwinięte (chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej na temat rodziny Nikki czy Jules, a autorka mogłaby się zdecydować, czy Jack jest zakochany czy zdradziecki). Podejrzewam, że w czasach mody na Zmierzch Podwieczność byłaby oblegana przez nastolatki i przeniosła modę z wampiry na postacie mitologiczne. Bo, rzeczywiście, stanowi pewną mieszankę Księżyca w nowiu z mitem o Persefonie.
http://www.nastosie.pl/2017/03/co-jest-pod-wiecznoscia-podwiecznosc.html
NaStosie.pl
Jak spędzilibyście kilka miesięcy życia wiedząc, że nie zobaczycie Ziemi przez kolejne 100 lat?
Nikki nie było na Ziemi przez 100 lat i wraca na nią po pół roku. Sprzeczność? Niekoniecznie. Dziewczyna przez wiek przebywała w podziemiu zwanym Podwiecznością, gdzie czas płynie nieco inaczej niż w świecie śmiertelników. Była tam Dawcą dla Wiecznych. Nikki wraca...
2017-04-08
Czym jest Wezwanie? To krótka chwila. Ale jednocześnie cały dzień. To dla jednych strach, a dla innych zabawa.
Wezwanie to 3 minuty życia, które nie każdy może przeżyć. Dlatego młodzież, w tym Nessa, uczy się w specjalnej szkole przetrwania - by wiedzieć, jak walczyć, jak uciekać i gdzie się kryć. By poznać Świadectwa i zobaczyć potworne rzeczy, jakie robią z dziećmi te okrutne istoty. Kiedy kolejny nastolatek zostanie Wezwany i Sidhe porwą je na 3 minuty, nikt nie wie przecież, w jakim stanie wróci.
Nie miałam od tej lektury wyjątkowych wymagań, spodziewałam się czegoś fabularnie podobnego i emocjonalnie tak przeciętnie angażującego, jak w moim mniemaniu był Osobliwy Dom Pani Perregrine. Kiedy ta książka przewijała mi się w zeszłym roku przez zagranicznego booktuba z jednej strony czułam to magnetyczne przyciąganie, a z drugiej wciąż powtarzałam sobie, że to na pewno nie jest historia w moim stylu. I może nie zakochałam się w stylu pisania Peadara, choć trzeba przypomnieć, że The Call nadal jest literaturą skierowaną do młodzieży i do tej grupy wiekowej przystopowaną. A jednak nie mogłam oderwać się od lektury, nie mogłam przestać przewracać kolejnych stron do tego stopnia, że powieść zakończyłam w zaledwie dwa dni, co na moje tempo czytania i tryb dnia jest nie lada wyczynem.
Nie powiem, żebym jakoś wyjątkowo związała się z bohaterami - żebym trzymała za nich kciuki albo przeklinała pod nosem. Ich los był mi obojętny, bo zbyt mało o nich wiedziałam. Autor mógłby trochę zgłębić ich historię, zarysować sytuację rodziny czy po prostu pozwolić poznać bliżej, niż tylko etykietki bad guy - good guy. Za to jestem bardzo zadowolona z kreacji głównej bohaterki, Nessy. O'Guilin nie wcisnął nam kolejnej heroiny, która walczy o życie innych, jest odważna, piękna i skłonna do poświęceń. Nessę można by nawet nazwać niepełnosprawną, a jej niezwykle zawzięty charakter robi wszystko, by ćwiczeniami i sprytem wynagrodzić niedoskonałości związane z jej ciałem. Tu nie ma płaczu i ubolewania nad sobą, jak we wzruszających New adult, ani królowej, która uratuje całe społeczeństwo, co znamy z dystopii. W świecie Nessy każdy musi dbać o siebie, a chwila słabości doprowadza do tragedii.
Próbowałam określić, do jakich klimatów mogłabym zakwalifikować Wezwanie, dla jakich osób rekomendacja byłaby najtrafniejsza. Doszłam do wniosku, że ta historia dostała nieco psychodeliczny klimat, rodem z naszych koszmarów czy Mary Dyer, z kapką szkoły przetrwania z ostatnich części Harrego Pottera, niespotykanymi wcześniej istotami jak w Osobliwym Domu Pani Peregrine oraz okrutną, śmiercionośną grą, jaka może kojarzyć się z Igrzyskami Śmierci czy Więźniem Labiryntu. Jednocześnie tych elementów nie da się nazwać podobieństwami, bo żadne z nich nie stanowi wyraźnej inspiracji. Jeżeli jednak klimaty wyżej wspomnianych tytułów nie są Wam wrogiem oraz jeśli nie będziecie się bać własnych koszmarów, to polecam Wam The Call Wezwanie.
Premiera: 11 kwietnia 2017
Podobne do:
// Osobliwy Dom Pani Peregrine // Mara Dyer // Osobliwy Dom Pani Peregrine //
http://www.nastosie.pl/2017/04/czy-przetrwasz-wezwanie-call-peadar-o.html
Czym jest Wezwanie? To krótka chwila. Ale jednocześnie cały dzień. To dla jednych strach, a dla innych zabawa.
Wezwanie to 3 minuty życia, które nie każdy może przeżyć. Dlatego młodzież, w tym Nessa, uczy się w specjalnej szkole przetrwania - by wiedzieć, jak walczyć, jak uciekać i gdzie się kryć. By poznać Świadectwa i zobaczyć potworne rzeczy, jakie robią z dziećmi te...
2017-03-31
Jak rozróżniać przywidzenia i sny od rzeczywistości?
Alex wszędzie widzi czerwone homary i komunistów z podsłuchami w maskach gazowych. Choruje na schizofrenie, bierze leki, ale wciąż trafiają jej się epizody przepełnione realistycznymi halucynacjami. Jeżeli coś wydaje się zbyt przerysowane robi temu zdjęcie, by przekonać się, że potwory znikną na odbitkach. Musi nauczyć się rozróżniać przewidzenia i sny od rzeczywistości, szczególnie wtedy, gdy się zakocha. Bo, kto wie, może jej wybranek nie istnieje?
Po "Wymyśliłam Cię" spodziewałam się młodzieżowej historii miłosnej, w której romans nastolatków, poprzetykany napadami dziwnych wizji bohaterki, będzie głównym wątkiem całej powieści. Ku uciesze, pomyliłam się. Miłość stanowi tu tylko wątek poboczny, do tego jest typowa dla nastolatków i rozwija się powoli, nie zaskakując nas oświadczynami tydzień po poznaniu bohaterów. Co więcej, w ich wypadku nie jest to jedynie zauroczenie związane z wyglądem, ale połączeniem wewnętrznym, nieco duchowym, przesyconym podobnymi historiami, problemami i doświadczeniami. Jednak, jak wspomniałam, romans ten nie gra pierwszych skrzypiec, a jest urozmaiceniem do poważnych i nieco smutnych opowieści o zdrowiu, rodzinie, niekorzystnym środowisku i zaufaniu.
Jestem zachwycona kreacją bohaterów w tej książce. Co prawda skupia się ona głównie na kilku postaciach, a reszta pojawia się od czasu do czasu i żałuję, że ich wątki nie zostały rozwinięte. Jednak niezwykle doceniam fakt, że nie jest to kolejna historia o pięknej i silnej bohaterce. Brakuje na naszym rynku powieści bardziej prawdziwych, związanych z ludzkimi słabościami psychicznymi czy zdrowotnymi, które pokazałyby młodzieży dwie rzeczy: że nie trzeba, a często nie da się być idealnym, oraz jak mogą czuć się ludzie wokół nas - a być może dotyczy to nas samych. Tematyka schizofrenii nie jest często poruszana w książkach dla młodzieży i właśnie ze względu na te psychologiczne aspekty tak bardzie cieszę się na premierę "Wymyśliłam Cię" w Polsce. I dlatego też jestem wdzięczna, że udało mi się ją objąć patronatem.
Sama fabuła stworzona przez Francescę Zappię jest niezwykle zaskakująca. Z jednej strony wiemy, że nasza narratorka ma problemy związane z przywidzeniami, z drugiej nie wiemy, kiedy one się pojawiają. W każdym momencie podejrzewamy, co może stanowić halucynację, jednak udało mi się rozpracowywać to tylko chwilę przed tym, gdy prawda zostaje nam ujawniona. To jedna z tych książek, którą mamy ochotę przeczytać jeszcze raz zaraz po jej zakończeniu, by sprawdzić, jak mogliśmy nie zauważyć tego wcześniej. Czytając pierwsze rozdziały naprawdę podejrzewałam, że cała historia potoczy się zupełnie inaczej. Tym czasem autorka rozpoczęła płytkie, młodzieżowe zauroczenie, by sprytnie przejść do innych wątków.
Kocham takie książki jak "Wymyśliłam Cię". Chociaż pozycja ta nie jest idealna, można by przyczepić się do poszczególnych scen, wydarzeń, bohaterów, możliwości przewidzenia przez czytelnika niektórych halucynacji, czy nieprawdziwych objawów schizofrenii (walić to, jak bardzo medycznie ta powieść kuleje), to tak bardzo doceniam zamysł autorki, poruszenie trudnej tematyki związanej z uwielbianą przeze mnie psychologią i fakt, że udało jej się mnie naprawdę zaskoczyć, że nie jestem w stanie jej źle ocenić. Niech potwierdzi to moje wgapianie się w jedną, konkretną stronę przez dobre 5 minut. O 2 w nocy. Bo chociaż nie jest to powieść akcji, z jakiegoś powodu nie mogłam się od niej oderwać.
Książka trafia na stos:
Pozytywnie psychiczny autor
http://www.nastosie.pl/2017/03/co-jest-prawda-wymysliam-cie-francesca.html
Jak rozróżniać przywidzenia i sny od rzeczywistości?
Alex wszędzie widzi czerwone homary i komunistów z podsłuchami w maskach gazowych. Choruje na schizofrenie, bierze leki, ale wciąż trafiają jej się epizody przepełnione realistycznymi halucynacjami. Jeżeli coś wydaje się zbyt przerysowane robi temu zdjęcie, by przekonać się, że potwory znikną na odbitkach. Musi nauczyć...
2017-03-29
Problem z czytaniem kolejnych tomów jakiejś serii z roczną przerwą między każdym kolejnym może wystąpić następujący: nic nie pamiętamy.
Czas Żniw szczerze pokochałam - za pomysł i za bohaterów. Z Zakonem Mimów było już nieco gorzej, bo seria młodziutkiej Samanthy Shannon okazała się niesłychanie dopracowana, szczegółowa i skomplikowana. Ten sam problem pojawił się podczas lektury Pieśni Jutra, czyli już trzeciego tomu serii. Autorka bowiem nie ma w zwyczaju przypominać nam wyjątkowo dosadnie tego, co czytaliśmy rok temu, a akcję zaczyna dokładnie w tym samym momencie, w którym ją zakończyła. W takich momentach stwierdzam "trzeba było sobie całość zmaratonizować". Albo chociaż zapoznać się z dodatkiem.
Od początku byłam zafascynowana pomysłem Samanthy na stworzenie świata przepełnionego jasnowidzeniem. Wiele czasu można poświęcić na zgłębianie jego budowy. A nawet trzeba, by móc wszystko zrozumieć. To także zbiorowisko mnóstwa cudownych, kolorowych postaci. Tu właśnie pojawia się Jaxon, o którym wszyscy wokół opowiadają. Choć w tym, trzecim tomie, pojawia się stanowczo rzadziej, niżbym tego chciała.
Pieśń Jutra nieco różni się od poprzednich części serii. Coraz bardziej zbliżamy się do dystopii przepełnionych brutalną walką o władzę i budowaniem hierarchii. Momentami wyczuwałam inspirację wojnami z przeszłości kraju, przez co można poczuć się, jak przy lekturze powieści historycznej. Jak możecie się domyśleć - te ciągłe bitwy, tajemnice i zdrady wiążą się z poniesieniem pewnych strat, również w naszych bohaterach. Paige będzie musiała myśleć, planować i wybrać najlepsze rozwiązanie, by powstrzymywać wrogów i ochronić swoją rasę.
Jestem ogromną fanką tej serii, ale nie powiem, bym była zachwycona tym tomem. Druga połowa książki była znacznie lepsza - tam rzeczywiście nie mamy nawet czasu na zaczerpnięcie powietrza. W pierwszej połowie jest stosunkowo nudno, bo to tylko planowanie nadchodzących walk. Te pierwsze 200 stron, mała przystępność informacji, duże dawki polityki oraz ciągły problem z zapamiętaniem poszczególnych postaci i faktów trochę jednak uszczkną na ocenie. Ale to wciąż te zaskakujące zakończenia. Wciąż mój Czas Żniw. Wciąż moja Shannon.
Książka trafia na stos:
Autor ma łeb jak sklep
http://www.nastosie.pl/2017/03/piesn-jutra-przedpremierowo-od-samanthy.html
Problem z czytaniem kolejnych tomów jakiejś serii z roczną przerwą między każdym kolejnym może wystąpić następujący: nic nie pamiętamy.
Czas Żniw szczerze pokochałam - za pomysł i za bohaterów. Z Zakonem Mimów było już nieco gorzej, bo seria młodziutkiej Samanthy Shannon okazała się niesłychanie dopracowana, szczegółowa i skomplikowana. Ten sam problem pojawił się podczas...
Re-read
Ta część odróżnia się od poprzednich, nie tylko jeśli chodzi o klimat, ale wręcz zmienia się gatunkowo. Delikatnie wchodzimy w motywy a'la sci-fi, dystopijne, pojawia się walka z bardziej namacalnym wrogiem i rozmyślaniami naukowymi, a nie, jak w poprzednich tomach, z halucynacjami, przypuszczeniami i zastanawianiem się nad tym, czy jakiś wróg w ogóle w tej historii istnieje.
Mnóstwo plot twistów na koniec, co, oczywiście, wypada na plus. Chociaż wyjaśnianie, kto, co i dlaczego sprawiło, że w mojej głowie pojawiło się jeszcze więcej pytań i wątpliwości.
Ale podoba mi się, jak nieoczywista jest każda z pojawiających się w tej serii postaci; że obserwujemy proces powstawania, jakby nie patrzeć, czarnych charakterów. I chociaż nie jestem fanką wyjaśnienia dolegliwości, na które cierpi Mara, to cała trylogia przyniosła mi mnóstwo radości, stresu i emocji. Kocham <3
Jestem ciekawa, czy doczekamy się polskiej wersji kolejnej serii od Michelle Hodkin, której narratorem jest Noah :)
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Storylight, Insignis
Re-read
więcej Pokaż mimo toTa część odróżnia się od poprzednich, nie tylko jeśli chodzi o klimat, ale wręcz zmienia się gatunkowo. Delikatnie wchodzimy w motywy a'la sci-fi, dystopijne, pojawia się walka z bardziej namacalnym wrogiem i rozmyślaniami naukowymi, a nie, jak w poprzednich tomach, z halucynacjami, przypuszczeniami i zastanawianiem się nad tym, czy jakiś wróg w ogóle w tej historii...