Piosenki o dziewczynie Chris Russell 7,0
ocenił(a) na 65 lata temu Zaczynając powieść Chrisa Russella spodziewałam się otrzymać coś bardzo podobnego do „Gusa” Kim Holden, gdzie również mieliśmy okazję się przekonać jak może wyglądać życie boysbandu. Moje przypuszczenia częściowo się potwierdziły, ale w wersji dla młodszej młodzieży, bowiem „Gus” wydaje mi się książką dla nieco starszych czytelników. Ale od początku…
Charlie Bloom nie jest bohaterką, którą mogłabym pokochać. Troszkę z niej ciepła kluska, aczkolwiek potrafi się częściowo bronić, przed szkolnymi łobuzami. Swoją drogą skąd autorzy biorą takich łobuzów? Czy może tylko ja nie miałam tej wątpliwej przyjemności nigdy takiego spotkać? Na drodze Charlie poza łobuzem-Aimee pojawia się Olly – chłopak z jej szkoły, który robi karierę w światowej sławy boysbandzie Fire&Lights i prosi ją, by robiła zdjęcia za kulisami. Szesnastolatka oczywiście się nie zgadza, bo kompletnie nie wierzy w siebie i swoje umiejętności. Jest do tego ślepa jak krecik, ponieważ, kiedy już się godzi nie widzi, że Olly chciałby być kimś więcej niż jej kolegą. Gabe – kolejny członek zespołu – z kolei raczej nie kryje się ze swoimi zamiarami. Jak widać jest to typowa, książkowa nastolatka, z wyjątkowo dziwną relacją z ojcem. Niby jest, niby go nie ma. Nie rozmawiają na ważne tematy, a w domu zachowują się raczej jak współlokatorzy, przy czym „starszy współlokator” ma prawo do karania „młodszego” i mówienia generalnie o bliżej nieznanej przyszłości. Sekret, jaki odkrywa pod koniec powieści wydaje się jednak dość ciekawy i jeżeli mam przeczytać kolejny tom, to wyjaśnienie tej tajemnicy będzie jednym z powodów, dla których bym to zrobiła.
Melissa to typowa nastoletnia przyjaciółka, nastoletniej bohaterki. Radosna, wygadana i oczywiście ma fioła na punkcie Fire&Lights. Wyjątkowe jest to, że popełnia błąd, którego ponoć żałuje. Pamiętam, że kiedyś tego typu bohaterki uwielbiałam, ale obecnie mnie nieco irytowała, a na jej przesadzony entuzjazm przewracałam oczami.
Gabriel i Olly również mnie nie porwali. Gabe niby taki mroczny i niepokorny, Olly, jako jego przeciwieństwo – radosny i miły dla wszystkich. Nie było w nich nic złego, ale nie sprawili też, że piszczałam z zachwytu. Byli i tworzyli z Charlie trójkąt, których cała masa w książkach młodzieżowych. Norma. Sekretów Gabe’a można się było łatwo domyśleć, ale mimo wszystko ciekawe było to, że przy Charlie trochę zdejmował swoją maskę pod tytułem „jestem taki cudowny i mroczny, każda dziewczyna by mnie chciała”.
Prawda jest taka, że w „Piosenkach o dziewczynie” moje serce skradło dwóch bohaterów – Yuki i Aiden, pozostali dwaj członkowie zespołu. Podobała mi się ich relacja, to, że niemal mieli serca na dłoni i byli po prostu nastolatkami wrzuconymi w przemysł muzyczny. Bardzo ciepło przyjęli nieśmiałą Charlie, wygłupiali się na backstage’u i wydawali się być po prostu sobą, dobrze bawiąc się i robiąc to, co sprawia im przyjemność. Są kolejnym powodem, dla którego sięgnęłabym po drugi tom serii.
Reasumując powieść Chrisa Russella to bardzo przyjemna lektura na dwa wieczory. Nie oszukujmy się, nie jest to literatura wysokich lotów, a raczej idealna pozycja na chwilę odprężenia. Muszę jednak przyznać, że bardziej przypadnie do gustu osobom w wieku mniej więcej 12-17 lat. Starsi mogą się już tak dobrze nie wczuwać w klimaty licealnych problemów sercowych. Chociaż i dla takich osób coś się w tej powieści znajdzie – a mianowicie wątek tajemniczych tekstów Gabe’a, jak również znajomości sprzed lat. Mam nadzieję, że mimo wszystko to właśnie ten wątek rozwinie się najbardziej w kolejnym tomie, a wiele na to wskazuje.
Zapraszam na bookeater04.blogspot.com