-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2016-03
2015-01
Co byście pomyśleli, gdyby dziś wieczorem przyszły do Waszego domu dwie nauczycielki twierdząc, że przez całe życie byliście oszukiwani, a teraz czas rozwinąć swój ukryty, nadprzyrodzony dar w specjalistycznej szkole? To właśnie wydarzy się w książce młodej autorki Pauliny Pietras, której Niespodziewany Powrót jest pierwszym tomem serii Szkoła Talentów.
Holly Iris Rain od 15 lat mieszkała z niezbyt gadatliwą, a wręcz ponurą ciotką Esmeraldą. Od zawsze czuła się inna i zachowanie uznawane za przeciętne przychodziło jej z wielkim trudem. Pewnego dnia w jej domu zjawiają się dwie kobiety chcące zabrać ze sobą Holly do Sonnerby, szkoły dla osób z ponadnaturalnymi zdolnościami. Okazuje się, że ciotka wiele przed nią ukrywała. Teraz dziewczyna będzie miała okazję poznać prawdę o sobie, swojej rodzinie, a także zapanować nad tkwiącymi w niej mocami.
Więcej:
http://secret-books.blogspot.com/2015/01/szkoa-dla-nadnaturalnych-czytamy.html
Co byście pomyśleli, gdyby dziś wieczorem przyszły do Waszego domu dwie nauczycielki twierdząc, że przez całe życie byliście oszukiwani, a teraz czas rozwinąć swój ukryty, nadprzyrodzony dar w specjalistycznej szkole? To właśnie wydarzy się w książce młodej autorki Pauliny Pietras, której Niespodziewany Powrót jest pierwszym tomem serii Szkoła Talentów.
Holly Iris Rain od...
Zapytałam kilku osób, czym charakteryzują się polscy autorzy, że tak wiele ludzi nie przepada za ich dziełami. Co usłyszałam? Powtarzalność. Brak świeżości. Najczęściej pojawiającym powodem było stwierdzenie, że polskie książki często są marnymi kopiami, czy też mieszankami znanych, zagranicznych powieści. A co powiecie na coś z naszego kroju, ale jednocześnie coś, z czym na pewno nie spotkaliście się w żadnej innej książce?
Nasze imiona mają ogromne znaczenie, niezwykłą moc, chociaż pewnie nie zdajemy sobie z tego sprawy. Imię, które nosimy, nie jest przypadkiem.
Aniela, dzień jak co dzień, wybiera się do pracy. Roznosząc gazety trafia na Zoltana, mężczyznę niezwykle apodyktycznego, z czarnymi żyłami oplatającymi jego dłonie. Ten arogancki i bezduszny snob jest Laufrem poddającym się procesowi septyki, czyli pozbawiania uczuć. Tą kontrastującą dwójkę połączy Nomen Jonasza, brata dziewczyny, który już wkrótce opuści jego ciało...
Wspomniana wcześniej świeżość może jednocześnie być początkowo uważana jako wada powieści. Duża dawka informacji, nieznane nam wcześniej nazewnictwo i niepokojące zjawiska sprawiają, że w naszej głowie tworzy się mały mętlik i czuję się zdezorientowana, jak przy moim pierwszym spotkaniu z Anne Bishop i jej Trylogią Czarnych Kamieni. Początkowo nie rozumiemy, co oznaczają nazwy rozdziałów, kim są bohaterowie i o co właściwie chodzi w całej tej historii. Początek jest naprawdę ciężki i trudny do przetrwania, dlatego polecam - czego zazwyczaj unikam - przed lekturą zapoznać się z opisem książki, który wiele nam rozjaśni. O ile pomysł jest niesamowicie oryginalny i warty pochwały, to brakuje mi jakiegoś wstępu, przystępnego wytłumaczenia paru spraw, prostszego wprowadzenia, czegoś, co uprzyjemniłoby lekturę, zamiast zmuszania do częstego wysilania umysłu.
Autorka ma piękne pióro, posługuje się dojrzałym językiem i dostarcza cudownych opisów i sytuacji wzniecających w nas wiele emocji. Do tego wykreowani bohaterowie to takie osoby, które pozostają na długo w naszej pamięci. Aniela jest dziewczyną, która wiele przeszła, ale nie da sobie w kaszę dmuchać i walczy o szczęście swoje i swojej rodziny. Ta najciekawsze, jak dla mnie, część całej powieść jest ściśle związana z męskim bohaterem, czyli Zoltanem. Od pierwszych stron coś nas w nim intryguje, choć dostrzegamy, jaki jest niewzruszony, bezduszny, okrutny - żadnych emocji, żadnego serca, żadnej litości. Spotkanie tej dwójki zawsze kończy się zgryźliwymi uwagami i nerwami dotykającymi granicy zdrowego rozsądku.
Pryncypium Melissy Darwood to powieść niełatwa w przyswojeniu, ale - bez wątpienia - warta tego wysiłku. To coś, z czym nie spotkaliśmy się w żadnej innej powieści. To szalony mix fantasy, romansu (zawiera pikantne sceny erotyczne!), w którym czuć, jak autorka wyśmienicie się czuje. Nieco żałuję, że nie mamy możliwości ujrzeć tej książki na półkach sklepowych. Pryncypium dostępne jest jedynie w wersji ebook. NA RAZIE! Wydawnictwo Genius Creations wyraziło zainteresowanie tą pozycją i już tej jesieni będziemy mogli wziąć ją do rąk.
http://secret-books.blogspot.com/2016/03/pozytywnie-trudne-pryncypium-melissa.html
Zapytałam kilku osób, czym charakteryzują się polscy autorzy, że tak wiele ludzi nie przepada za ich dziełami. Co usłyszałam? Powtarzalność. Brak świeżości. Najczęściej pojawiającym powodem było stwierdzenie, że polskie książki często są marnymi kopiami, czy też mieszankami znanych, zagranicznych powieści. A co powiecie na coś z naszego kroju, ale jednocześnie coś, z czym...
więcej Pokaż mimo to