-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik1
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać10
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant2
-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2020-02-16
2021-08-08
2020-09-04
2020-09-02
2020-08-28
2020-06-03
2019-09-06
Hel 3 porwał mnie od początku. Wciągnęła mnie żywa, realistyczna narracja. Przyszłość, pesymistyczna, ale politycznie tak jasno wynikająca z dzisiejszego tu i teraz. Norbert, główny bohater, do którego ciężko nie czuć sympatii. Z początku nie wiedziałam dokąd to zmierza, bo i nic nie sugerowało, że na księżyc. Nieważne, bo czytało mi się to zajebiście. Po prostu.
Pierwsze sześć czy siedem rozdziałów, tak na oko pierwsza połowa, zasługiwało na mocne 9/10. Do rodziału trzynastego włącznie zachwyt nieco osłabł, ale to nadal było 9. To dlaczego wisi 8? Rozdział czternasty się kłania.
Wyobraźcie sobie, że ktoś powiedział autorowi: zakończ to tak, jakbyś nie miał absolutnie żadnego sensownego pomysłu na finał i nie zamierzał tego ciągnąć ani minuty dalej. Foreshadowing był mizerny jak na taki zwrot akcji. Chociaż może, może by się to obroniło dalszym ciągiem. Mogłoby, w sumie, chociaż waliło absurdem. Ale zostawione tak? No brakowało tylko "kto czytał ten trąba" na koniec. Nie rozumiem zamysłu artystycznego za tym finałem.
Poniżej do końca spoilery!
Spoilery, powtarzam.
Kosmitów można było w to nie mieszać. Akcję pacyfikacja idealistów mogli odwalić zgrupowani rządowi wszystkich mocarstw, nawet z tym samym przekazem. Norbert mógł identycznie pokazać to MegaNetowi i voila, mocny, wymowny, ale i sensowny finał. Ostatniej strony można by nie ruszać. Jako przedłużenie ostrzeżenia przeciw kierunkowi, w którym poszła w Grzędowiczowska przyszłość - idealne. Po cholere było tam tych kosmitów wrzucać? No po co?
Uhh, wyżaliłam się. Fatalny finał bardzo dobrej historii - z takim rozdźwiękiem dawno się nie spotkałam. Tak więc nie dziwię się tak niskiej średniej ocen na LC. Jednak przez większość książki bawiłam się przednio. Szkoda, kurde, szkoda. Tyle.
Hel 3 porwał mnie od początku. Wciągnęła mnie żywa, realistyczna narracja. Przyszłość, pesymistyczna, ale politycznie tak jasno wynikająca z dzisiejszego tu i teraz. Norbert, główny bohater, do którego ciężko nie czuć sympatii. Z początku nie wiedziałam dokąd to zmierza, bo i nic nie sugerowało, że na księżyc. Nieważne, bo czytało mi się to zajebiście. Po prostu.
Pierwsze...
2016-08-29
2016-08-29
2016-09-02
2016-09-21
Edit:
Istotę zła wspominałam na tyle dobrze, że postanowiłam ją sobie powtórzyć, mając już dużo większe doświadczenie z mangą niż za pierwszym razem.
Tym razem niedokładności, zwłaszcza na początku, w anatomii bohaterów trochę biły po oczach. I tak jak nienaturalne wychudzenie postaci można zakwalifikować do "indywidualnego stylu autorki", tak brak zaznaczenia pewnych mięśni czy - rozdział 3 się kłania - zupełny brak mięśni brzucha, ścięgien szyi czy zaznaczonych stawów utrudniał odbiór. Lubię się czepiać, wiem.
Fabułę za to odebrałam o niebo lepiej. Akcja kręci się wokół światowej klasy przestępcy, Zena, który właściwie robi co mu się podoba, okazjonalnie dobierając sobie wspólnika dla zabawy. Szybko pojawia się wątek tajemniczej przeszłości i utraty wspomnień, a całość dzieje się na tle okupowanego kraju zdominowanego przez wojskowy porządek i rasizm.
Pierwszy rozdział nie był już taki niezrozumiały jak za pierwszym czytaniem. Mamy tam długi flashback, ale bez oznaczonego początku. Był też moment plot-twistu, który już nie wiem czy był genialny, czy sztuczny... Trochę tego i tego, chyba. Aya Kanno umie robić wodę z mógzu.
Kolejne marudzenie dotyczy niekonsekwencji czasowych, które samo wydawnictwo wypunktowało w przypisach. Przy drugim czytaniu i dokładnej analizie stwierdzam: autorka tk namieszała, że nie umiem ogarnąć czy były większe nieścisłości niż zaokrąglenia 22->20 albo 13->dekada.
Średni spoiler:
Pewne postaci mające według tekstu chyba coś koło 40+,30+ wyglądają na 20+. W fabule są modyfikacje genetyczne, które pięknie to wyjaśniają. Pewna postać zwraca nawet uwagę, że dany bohater po 10 latach nic się nie zmienił...
Koniec spoilerów.
Koniec końców, pogubiłam się z tymi latami. Może i jest dobrze, ale nie zamierzam z notatnikiem wertować. Jedna gwiazdka w dół.
Końcówka dobra, krwawa.
Waneko wydało tę mangę w formacie 2w1, przez co czytelnik dostaje w łapki grubiutką 350-stronnicową cegiełkę. Okładka miękka, obwoluta z nadrukiem. Projekt obwoluty w porządku, grzbiet nieco bez polotu, ale pasuje. Klejenie dobre, tomik wytrzymuje rozginanie przy czytaniu. Jedynie się przyczepię, że za mało mocnej, intensywnej czerni, co przy takiej tematyce odbiera sporo uroku. Wina autorki, wina papieru, wina drukarni, wina Tuska - nie wiem. Brakowało.
Cena przystepna - niewątpliwie mniej niż byłoby za wydanie dwutomowe.
Edit:
Istotę zła wspominałam na tyle dobrze, że postanowiłam ją sobie powtórzyć, mając już dużo większe doświadczenie z mangą niż za pierwszym razem.
Tym razem niedokładności, zwłaszcza na początku, w anatomii bohaterów trochę biły po oczach. I tak jak nienaturalne wychudzenie postaci można zakwalifikować do "indywidualnego stylu autorki", tak brak zaznaczenia pewnych...
2016-08-30
Opinia przeniesiona pod wyd. specjalne, które w końcu dorwałam! <3
Uwielbiam Szczura w roli tego złego, rozmowa z Psiarą była zajedwabista. Uroczy był też moment w którym wpadł tam Shion i nagle wszystko jest w porządku, nic się nie dzieje... Shion to wspaniale wykreowana postać. Jest uroczy, nierozgarnięty, ale też inteligentny, co się niestety rzadko zdarza.
Opinia przeniesiona pod wyd. specjalne, które w końcu dorwałam! <3
Uwielbiam Szczura w roli tego złego, rozmowa z Psiarą była zajedwabista. Uroczy był też moment w którym wpadł tam Shion i nagle wszystko jest w porządku, nic się nie dzieje... Shion to wspaniale wykreowana postać. Jest uroczy, nierozgarnięty, ale też inteligentny, co się niestety rzadko zdarza.
2018-05-12
2018-05-12
2018-05-12
2018-05-12
2018-05-12
Fabularnie zupełnie niezaskakująca, chociaż stuprocentowo poprawnie rozegrana opowieść o rebelii w dystopijnym świecie. Nic nowego, ale nie bez powodu schemat się sprawdza, generując hity literatury młodzieżowej pokroju Igrzysk Śmierci czy innych Niezgodnych.
Kristoffa warto jednak pochwalić za wykonanie, przeczytałam błyskawicznie i z przyjemnością. Do kreacji świata przedstawionego się przyłożył, aczkolwiek za wkład własny bić braw nie będę: za dużo zbyt bezpośrednio zerżnięte z kultury japońskiej. A steampunku wielką fanką nie jestem.
Pozytywnych bohaterów łatwo i szybko polubiłam, to trzeba Kristoffowi przyznać, umie pozornie bez wysiłku wzbudzić sympatię do bohatera. Tylko czy trzeba było tych złoli tak demonizować? Liczyłam tu na jakiegoś plottwista.
Jak na debiut, naprawdę nieźle. Ale do prawdziwie dobrej książki zabrakło trochę świeżości w fabule.
Fabularnie zupełnie niezaskakująca, chociaż stuprocentowo poprawnie rozegrana opowieść o rebelii w dystopijnym świecie. Nic nowego, ale nie bez powodu schemat się sprawdza, generując hity literatury młodzieżowej pokroju Igrzysk Śmierci czy innych Niezgodnych.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKristoffa warto jednak pochwalić za wykonanie, przeczytałam błyskawicznie i z przyjemnością. Do kreacji świata...