-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
2024-04-08
2024-03-24
Z misją od Obcych…
Minęło kilka lat od kiedy statek obcych – Rama II opuścił Układ Słoneczny wraz z trójką kosmonautów na pokładzie. Nicole, Richard i Michael stworzyli na Ramie swoją własną mini-społeczność, godząc się z myślą, że już nigdy nie wrócą na Ziemię. Ze szczęśliwego związku Nicole i Richarda pojawiły się nawet dzieci. Nikt z nich jednak nie spodziewa się, że dostaną od Obcych misję i część z nich będzie musiała wrócić w pobliże Ziemi…
„Ogród Ramy” to kolejna po „Ramie II” świetna kontynuacja serii. Fabularnie powieść tę można podzielić na kilka wyodrębnionych segmentów: codzienne życie w Ramie II, punkt węzłowy, powrót w kierunku Ziemi, tworzenie nowej społeczności i związane z tym problemy, wyprawa Richarda na spotkanie z nowymi gatunkami i wojna. Każda z nich na swój sposób fascynuje, dotykając złożonych problemów natury moralnej, etycznej, społecznej, biologiczno-ewolucyjnej etc. Począwszy od rozważań z samego początku powieści – w jaki sposób w ograniczonej grupie ludzi, ludzi w większości zbliżonych genetycznie, sprawić, by gatunek przetrwał bez szkody wynikłej z kumulacji mutacji, mogących powodować w każdym kolejnym pokoleniu coraz więcej chorób? Tematyka ta, tak z jednej strony fascynująca, z drugiej może się wydawać wysoce kontrowersyjna. I, osobiście, można się nie zgadzać z kierunkiem w jakim ten aspekt został poprowadzony, a jednak nie sposób odmówić autorom podjęcia intrygującej tematyki, która idealnie pasuje do fabuły powieści.
Ponadto, w piątym segmencie powieści, autorzy odsłaniają prawdziwą naturę człowieka jako gatunku. Gatunku, w którym w dużej mierze jednostki patrzą się jedynie na samych siebie. Gatunku, który zamiast myśleć perspektywicznie patrzy się jedynie na tu i teraz (przykład: programowanie zmian klimatycznych na statku). Gatunku, w którym panuje kult pieniądza i rozrywki. Gatunku, który nie potrafi nie prowadzić z kimś wojny – jak nie pomiędzy sobą nawzajem to z innymi gatunkami…
Pomimo zaklasyfikowania cyklu Rama do klasyki s-f serię tę czyta się jak świetną, współczesną opowieść. Mnogość tematów, w zrozumiały sposób tłumaczone kwestie ‘science’ i intrygujące pomysły w zakresie ‘fiction’, a także liczne analogie do współczesnego świata sprawiają, że w świecie Ramy można przepaść. Podkreślę też jeszcze raz to o czym wspominałam przy tomie II – dobrze zrobiła tej serii współpraca Clarke’a z Lee. Mam wrażenie, że dzięki temu czuć większą lekkość kolejnych tomów serii, poszczególne zdarzenia są bardziej rozbudowane, co sprawia, że czytelnik może ‘zbliżyć się’ do bohaterów, lepiej ich poznać i polubić. Do tego wstawki odnośnie Szekspira (które, fakt faktem, w większej ilości można było znaleźć w Ramie II) czy nawiązania do Eleonory Akwitańskiej, urozmaicają opowieść.
I jedynie to niesprecyzowane zakończenie oraz dziwne, jakby metaforyczne, ostatnie strony sprawiły, że „Ogród Ramy”, w moim osobistym rankingu, nie pobił „Ramy II”. Natomiast sama koncepcja tytułowego ‘ogrodu’, która wprawdzie nie została w pełni wyjaśniona, lecz wiele można się domyślić z całego toku powieści, bardzo przypadła mi do gustu. A kilka intrygujących spraw, które pojawiły się na kartach historii i nie zostały wytłumaczone sprawiają, że z niecierpliwością będę wypatrywać wznowienia kolejnego tomu serii.
Całą serię bardzo polecam!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Z misją od Obcych…
Minęło kilka lat od kiedy statek obcych – Rama II opuścił Układ Słoneczny wraz z trójką kosmonautów na pokładzie. Nicole, Richard i Michael stworzyli na Ramie swoją własną mini-społeczność, godząc się z myślą, że już nigdy nie wrócą na Ziemię. Ze szczęśliwego związku Nicole i Richarda pojawiły się nawet dzieci. Nikt z nich jednak nie spodziewa się, że...
2024-02-12
Bogactwo mokradeł…
Kya – Dziewczyna z Bagien, jako dziecko została praktycznie z dnia na dzień opuszczona przez niemal całą rodzinę. Spędzając całe dnie sama ze sobą nauczyła się o siebie dbać, a w otaczającej naturze znalazła przyjaciół. Wyrosła na piękną kobietę zwraca uwagę dwóch mężczyzn z pobliskiego miasteczka, z których jeden ginie w nieznanych okolicznościach. A mieszkańcy miasteczka zwracają się przeciwko dziewczynie…
„Gdzie śpiewają raki” to niesamowita opowieść – emocjonalna, czuła, melancholijna… Autorka dużą część powieści skupia na przyrodzie, podnosząc ją do rangi niemalże jednego z głównych bohaterów. Jej opisy są obszerne, skupione na szczegółach, niezwykle malownicze – aż niemal czuć te podmuchy wiatru, głosy mew, plusk wiosłowanej wody… MAJ-STER-SZTYK!
Ale nie tylko sposobem przedstawienia przyrody ta powieść stoi. Bowiem sama historia jest opisana z niezwykłym wyczuciem, empatycznością i emocjonalnością. Czuć wyzierającą z niej tęsknotę głównej bohaterki za rodziną, która ją opuściła, szczególnie za matką. Czuć tęsknotę za kontaktem z drugim człowiekiem, gdy sama spędza całe dnie na mokradłach. Czuć rodzącą się powoli nadzieję na lepsze jutro. Czuć miłość, smutek i zranienie. Czuć ból i rezygnację.
Niebagatelną rolę w jej odbiorze odegrała również lektorka – Magdalena Boczarska, która swoim głosem idealnie oddała piękno natury oraz kotłujące się w tej historii emocje.
I jednego tylko żałuję. Że tak długo zwlekałam z sięgnięciem po nią.
„Gdzie śpiewają raki” to niesamowita opowieść o związkach człowieka z naturą i jej pięknie, dyskryminacji społecznej, niesprawiedliwości i… miłości.
Gorąco polecam!
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Bogactwo mokradeł…
Kya – Dziewczyna z Bagien, jako dziecko została praktycznie z dnia na dzień opuszczona przez niemal całą rodzinę. Spędzając całe dnie sama ze sobą nauczyła się o siebie dbać, a w otaczającej naturze znalazła przyjaciół. Wyrosła na piękną kobietę zwraca uwagę dwóch mężczyzn z pobliskiego miasteczka, z których jeden ginie w nieznanych okolicznościach. A...
2024-02-05
Życie w cieniu kariery…
Karolina Andersson, profesor historii sztuki, pod względem zawodowym uzyskała niemalże wszystko – jest cenioną badaczką, ma na koncie wiele publikacji, młodzi ludzie chcą się u niej szkolić. Jednak prywatnie jest samotną, bezdzietną kobietą. Pod jej skrzydła trafia doktorant, który twierdzi, że odkrył nieznaną szwedzką artystkę. Doktorant, który sprawia, że Karolina zaczyna zastanawiać się nad swoim życiem i tym, co ono reprezentuje…
Therese Bohman ponownie zachwyca kreacją głównej bohaterki – kobiety silnej, niezależnej, z sukcesem zawodowym na koncie, a jednocześnie bardzo samotnej, odczuwającej bezsens tego co robi. Autorka bierze na tapet niezwykle interesujące i uniwersalne motywy skłaniając czytelników do głębokich refleksji. „O zmierzchu” to powieść z motywem feministycznym. Duży nacisk autorka stawia na przedstawienie roli kobiety we współczesnym społeczeństwie. I to roli widzianej z różnych perspektyw.
Czy kobieta sukcesu to kobieta spełniona?
Czy poświęcenie życia dla kariery jest warte poczucia samotności, braku więzi społecznych i własnej rodziny?
Czy można dążyć do osiągnięcia celów wszelkimi kosztami?
Umiejscowienie akcji na uniwersytecie i wybranie na główną bohaterkę panią profesor było strzałem w dziesiątkę! Bowiem dzięki temu, oprócz niezwykle adekwatnych rozważań psychologicznych i egzystencjalnych, otrzymujemy dodatkowo wizję trudów i wyrzeczeń jakie niesie ze sobą kariera naukowa. I może właśnie z tego względu „O zmierzchu” przemówiła do mnie tak mocno, nawet bardziej oczarowując niż rewelacyjna „Ta druga”. Bowiem sama miałam co nieco więcej styczności niż przeciętny student ze światem akademickim. I widziałam, że kariera naukowa potrafi człowiekowi odebrać życie prywatne, pozostawiając poczucie pustki i samotności…
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Życie w cieniu kariery…
Karolina Andersson, profesor historii sztuki, pod względem zawodowym uzyskała niemalże wszystko – jest cenioną badaczką, ma na koncie wiele publikacji, młodzi ludzie chcą się u niej szkolić. Jednak prywatnie jest samotną, bezdzietną kobietą. Pod jej skrzydła trafia doktorant, który twierdzi, że odkrył nieznaną szwedzką artystkę. Doktorant, który...
2024-01-29
W kalejdoskopie emocji…
Czym są emocje i jak wpływają na nasze życie? Czy emocje dzielą się na dobre i złe? Czy powinniśmy odczuwać je wszystkie? Jak sobie radzić, gdy przepełniają nas te negatywne, odbierając radość życia?
Psycholog Robert L. Leahy w swojej książce „Nie wierz we wszystko, co czujesz” ukazuje całe spektrum ludzkich emocji. Pokazuje w jaki sposób można wydostać się z błędnego koła negatywnych emocji – smutku, gniewu, lęku, zazdrości itd. Na uwagę zasługuje również fakt, że oprócz konkretnych emocji autor bierze także na tapet kwestię ambiwalentnych uczuć, jednocześnie ukazując, że odczuwanie sprzecznych emocji jest jak najbardziej normalne.
Autor wzbogacił treść o szereg ćwiczeń mających na celu zagłębienie się we własne emocje, rozpoznanie ich i poradzenie sobie z nimi. Zarówno z tymi intensywnymi, pojawiającymi się w naszym życiu na bieżąco, jak i takimi, z którymi od dłuższego czasu nie potrafimy sobie poradzić.
Książka Leahy’ego pomoże odnaleźć równowagę emocjonalną pod warunkiem pełnego otwarcia się na jej treść. Bowiem ta książka jest jak spotkanie z terapeutą. Z tym, że zamiast siedzenia na kozetce u psychologa jest sugestywna treść i szereg ćwiczeń do samodzielnego wykonania. A czytana z rozwagą, starannością oraz otwartością na to, co może bardziej zaboleć i dotknąć, może uzmysłowić wiele kwestii naszej psychiki, tego czy oraz jak radzimy bądź nie radzimy sobie z emocjami. Myślę, że można ją nazwać taką autoterapią poznawczo-behawioralną w domowym zaciszu.
Bardzo wartościowa lektura.
Ja niejednokrotnie będę do niej wracać.
Polecam!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
W kalejdoskopie emocji…
Czym są emocje i jak wpływają na nasze życie? Czy emocje dzielą się na dobre i złe? Czy powinniśmy odczuwać je wszystkie? Jak sobie radzić, gdy przepełniają nas te negatywne, odbierając radość życia?
Psycholog Robert L. Leahy w swojej książce „Nie wierz we wszystko, co czujesz” ukazuje całe spektrum ludzkich emocji. Pokazuje w jaki sposób można...
2024-01-26
Skomplikowaność życia…
"Zdarzają się w życiu chwile, które zmieniają nas bezpowrotnie. Czasem wspaniałe i dramatyczne, piękne lub tragiczne, ale zawsze intensywne."
Gdy Logan wprowadza się obok Grace, dziewczyna nie wie, że zmieni to całe jej życie. Nawet w snach nie przypuszcza, że irytujący ją swoim zachowaniem sąsiad z czasem może stać się jej przyjacielem, a może… kimś więcej? Gdy Logana dopada przeszłość w postaci 15-letniej Mai Grace wyciąga pomocną dłoń. Jak potoczy się ich relacja? Czy uda im się pokonać piętrzące się problemy?
Samantha Young w 6 tomie świetnej serii romansów On Dublin Street bierze na tapet motyw enemies-to-lovers i ogrywa go rewelacyjnie! Przede wszystkim czuć tu emocje - początkową niechęć między bohaterami, późniejsze coraz większe zainteresowanie, skrywane uczucia, traumy z przeszłości, nadzieję na lepsze jutro i… miłość. I nie tyle chodzi mi tu o miłość partnerską, a o miłość i troskę rodzicielską. Emocjonalność powieści autorki, tworzenie niezwykle ciepłego klimatu więzi rodzinnych wraz z rewelacyjną kreacją postaci i rozbudowanym tłem psychologicznym sprawiają, że czytelnik się w jej powieściach zatraca. Posiadają one mnóstwo elementów prawdziwego życia, więc próżno szukać w twórczości Young wyidealizowanych cukierkowych romansów. Jedynie wygląd męskich bohaterów jest w jej książkach idealizowany – dlaczego wszyscy faceci tu są wysocy i dobrze zbudowani? Ale cii… To jedynie poboczna kwestia.
Mimo, że „W poświacie księżyca” to 6 tom serii, można go czytać odrębnie. Bowiem każdy tom tej serii dotyczy innych bohaterów. Bohaterów, którzy w kolejnych tomach stają się postaciami pobocznymi. Jednak, żeby w pełni zachować chronologię zdarzeń i obserwować od podszewki tworzenie i rozbudowywanie się rodzinnego klanu najlepiej czytać ją po kolei, tom za tomem.
Świetna seria dla miłośników romansów z elementami erotyki i tłem psychologicznym.
"Czasem oddziaływanie jakiegoś wydarzenia jest głębokie, ale ale wiesz to tylko ty, a uwagi otoczenia to umyka. Wtedy dochodzi do głosu uczucie osamotnienia."
Polecam.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Skomplikowaność życia…
"Zdarzają się w życiu chwile, które zmieniają nas bezpowrotnie. Czasem wspaniałe i dramatyczne, piękne lub tragiczne, ale zawsze intensywne."
Gdy Logan wprowadza się obok Grace, dziewczyna nie wie, że zmieni to całe jej życie. Nawet w snach nie przypuszcza, że irytujący ją swoim zachowaniem sąsiad z czasem może stać się jej przyjacielem, a może…...
2023-08-31
W kocim świecie…
Kontynuacja przezabawnego poradnika „Jak wytresować kota”.
Tym razem jest bardziej merytorycznie przez co może ciut mniej humorystycznie (ale różnica praktycznie niezauważalna!). Autor bierze na tapet m.in. historię interakcji człowiek-kot, rasy kotów, opisuje inne gatunki kotowatych niż kot domowy, zwraca uwagę na istotne aspekty hodowli kotów czy na kwestie podróżowania z kotem. Do tego dowiemy się co nieco o komunikacji na linii kot-człowiek.
Napisana w identycznym przezabawnym stylu jak część 1 z bardzo obrazowymi porównaniami i, ponownie, ukazując również perspektywę kocią na wszelkie wydarzenia, a nie tylko ludzką. Ponownie może wywołać wrażenia déjá vu u właścicieli sierściuchów jak i przyczynić się do wybuchania salwami śmiechu!
Niebagatelne znaczenie ma też w moim przypadku audiobook – i świetna robota lektora Tomasza Bednarka :).
Świetna lektura, która z pewnością poprawi humor (nawet właścicielom diabelskich sierściuchów)!
PS. Rozdział opisujący dzień życia kota – genialny!
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
W kocim świecie…
Kontynuacja przezabawnego poradnika „Jak wytresować kota”.
Tym razem jest bardziej merytorycznie przez co może ciut mniej humorystycznie (ale różnica praktycznie niezauważalna!). Autor bierze na tapet m.in. historię interakcji człowiek-kot, rasy kotów, opisuje inne gatunki kotowatych niż kot domowy, zwraca uwagę na istotne aspekty hodowli kotów czy na...
2023-12-31
Podróż w głąb dziecięcej wyobraźni…
Zézé - bohater „Mojego drzewka pomarańczowego” ma już 10 lat i mieszka z wujem, ucząc się w katolickiej szkole, by w przyszłości stanowić oparcie dla swojej biednej rodziny, która musi harować w fabryce, by zapewnić sobie byt. Pomimo ciężkich przeżyć nadal jest chłopcem bardzo wrażliwym z bujną wyobraźnią i skorym do psot.
„Rozpalmy słońce” to druga część serii o bardzo wrażliwym chłopcu z ogromną wyobraźnią opartej na zdarzeniach autobiograficznych. Ta część, w przeciwieństwie do „Mojego drzewka pomarańczowego, nie wywołuje aż tylu skrajnych emocji. Tutaj autor skupia się na perypetiach w rodzinie, która wzięła na wychowanie Zézé, przedstawia ogrom wyobraźni chłopca – od jego przyjaciela ropuchy kururu, która ‘zastąpiła’ mu serce aż po wyobrażenie pewnego aktora, który stał się dla Zézé niejako ojcem zastępczym, jego zamiłowanie do kina, ciągoty do robienia psot i psikusów aż po pierwszą miłość. Są tu momenty zarówno zabawne, przerażające jak i przejmujące.
Choć opowieść ta nie dotyka tak czułych strun duszy czytelnika to stanowi równie interesującą kontynuację historii Zézé. Nadal mamy tu do czynienia z emocjonalnym chłopcem, który czuje się samotny. Który przede wszystkim pragnie mieć prawdziwego ojca – ojca, który go zrozumie i otoczy miłością. To historia pokazująca, że niekiedy słowa potrafią bardziej ranić niż czyny. Że wyobraźnia może stanowić substytut braku zapewnienia podstawowych potrzeb emocjonalnych dziecka ze strony jego najbliższych. Że dziecko potrafi wiele zrozumieć. Potrafi zrozumieć kiedy jest niechciane… Jednak najbardziej przejmujące fragmenty to te, gdy chłopiec chce pozbawić świat ciężaru swojego istnienia…
Powieść ta naszpikowana jest tematyką religijną, co nie każdemu przypadnie do gustu. Zézé chodzi do katolickiej szkoły, rodzina, która przyjęła go pod swój dach również jest bardzo wierząca, więc tematy wiary, kościoła są tu co i rusz poruszane. Jednak plusem jest to, że autor pokazuje kwestie wiary z różnych perspektyw, nie narzucając jedynego prawdziwego sposobu myślenia w takich kwestiach.
„Rozpalmy słońce” do podróż w głąb wyobraźni niezwykle wrażliwego chłopca.
Polecam.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Podróż w głąb dziecięcej wyobraźni…
Zézé - bohater „Mojego drzewka pomarańczowego” ma już 10 lat i mieszka z wujem, ucząc się w katolickiej szkole, by w przyszłości stanowić oparcie dla swojej biednej rodziny, która musi harować w fabryce, by zapewnić sobie byt. Pomimo ciężkich przeżyć nadal jest chłopcem bardzo wrażliwym z bujną wyobraźnią i skorym do psot.
„Rozpalmy...
2023-12-22
W świecie cierpienia i wyobraźni…
Zézé. Niezwykle wrażliwy 5-letni chłopiec, mający piątkę rodzeństwa. Żyjący w biednej rodzinie, w której ojciec nie może znaleźć pracy. Zatapiający się w swój własny świat wyobraźni i mający za przyjaciela drzewko pomarańczowe. Chłopiec, który, jak to chłopcy, czasem coś spsoci, za co jest dotkliwie karany… Chłopiec, którego jedynym ludzkim przyjacielem staje się pewien Portugalczyk, który zostaje mu przedwcześnie odebrany…
„Moje drzewko pomarańczowe” to niezwykła opowieść dziejąca się w latach 30. XX w. w Brazylii oparta na zdarzeniach autobiograficznych . Przejmująca, wzruszająca do łez, a jednocześnie rozpalająca serce miłością. Miłością do chłopca znanego jedynie z kart książki. Chłopca, który potrzebował jedynie odrobiny uwagi i miłości, by się zmienić. Chłopca, który zbyt wcześnie doświadczył czym jest ból, żal, smutek i poczucie straty. Chłopca, który nie powinien wiedzieć czym jest cierpienie fizyczne. Chłopca, którym był sam autor...
To opowieść o przemocy wobec dziecka. O zbyt szybkim dorastaniu, które wymusiła bieda, wielodzietność rodziny i przeżyte zdarzenia. Relacja Zézé z młodszym bratem Luisem jest niesamowita. To w jaki sposób pięciolatek zajmuje się jedynie o kilka lat młodszym bratem jest wręcz niepojęta. Zézé przywołuje na myśl takiego małego-dorosłego, nie tylko ze względu na niezwykłą dojrzałość z jaką zajmuje się młodszym braciszkiem, ale również poprzez swoją niezwykłą inteligencję. Zézé to chłopiec szczery, bezinteresowny, empatyczny (pierwsza scena, która rozwaliła mnie emocjonalnie to scena w szkole, gdy Zézé rozmawia ze swoją nauczycielką). Po prostu dziecko o złotym sercu, które od czasu do czasu nabiera ochoty na psoty i figle…
To również opowieść o czerpaniu pociechy z zatapiania się w świat wyobraźni...
W książce tej pojawia się sporo rozważań religijno-filozoficznych, co nie każdemu czytelnikowi przypadnie do gustu. Niemniej rozważania te dodają ogromu wartości tej opowieści.
Powieść docelowo kierowana jest do dzieci. Ja, po raz pierwszy, czytałam ją mając 15 lat. Re-read zrobiłam po 15 latach. I, osobiście, jednak nie dałabym jej do czytania dziecku. Bardziej dedykowałabym ją dla nastolatków/dorosłych. Wszystko zależy od dojrzałości emocjonalnej dziecka, jednak moim zdaniem ładunek emocjonalny jaki ze sobą niesie ta historia jest zbyt duży dla dziecka...
Cały wachlarz emocji podczas lektury gwarantowany.
Gorąco polecam!
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
W świecie cierpienia i wyobraźni…
Zézé. Niezwykle wrażliwy 5-letni chłopiec, mający piątkę rodzeństwa. Żyjący w biednej rodzinie, w której ojciec nie może znaleźć pracy. Zatapiający się w swój własny świat wyobraźni i mający za przyjaciela drzewko pomarańczowe. Chłopiec, który, jak to chłopcy, czasem coś spsoci, za co jest dotkliwie karany… Chłopiec, którego jedynym...
2023-11-28
„Mama wreszcie będzie szczęśliwa. Spełniło się jej marzenie.”
Relacja z matką stanowi dla każdego dziecka tę najważniejszą relację. Tylko co w przypadku, gdy matka staje się dla swojego dziecka osobą toksyczną? Gdy relacja z nią szkodzi dziecku? Gdy to niespełnione marzenia/potrzeby matki są realizowane za pośrednictwem dziecka? I czymże jest relacja na linii matka-dziecko, gdy dziecko skupia się wyłącznie na matce, tłumiąc w sobie własne potrzeby i marzenia?
„Cieszę się, że moja mama umarła” to relacja z pierwszej ręki, relacja dziecka, które doświadczyło właśnie takiej toksycznej relacji ze swoją mamą. To historia szczera do bólu, wstrząsająca, przerażająca, podczas poznawania której włos jeży się na głowie, łzy cisną się do oczu, a przekleństwa mogłyby płynąć z ust całymi strumieniami… Jennette nie miała dzieciństwa, ona spełniała zachcianki swojej matki, tłumiąc w sobie swoje własne potrzeby. Została aktorką dziecięcą, bo mama tak chciała. Później śpiewała i nagrała płytę – bo mama tak chciała. Nie miała normalnego okresu dojrzewania, ciągle kontrolowana przez matkę (ba! Ona nawet była przez nią myta jako 16-latka!). Dziewczyna żyła pod dyktando matki, która ją wpędzała w coraz to większe problemy z odżywianiem. Śmierć matki i lata ciężkiej pracy na terapii sprawiły, że w końcu odżyła…
Powieść w świetny sposób ukazuje funkcjonowanie i oddziaływanie osoby toksycznej na otoczenie. Bowiem nie tylko Jennette była ofiarą swojej matki. Fakt, to na niej matka się skupiała i to ona w największym stopniu odczuła toksyczność jej natury, jednak ta toksyczność wylewała się również na resztę rodziny – przede wszystkim ojca Jennette i jej braci. W tej historii jest też jeden fragment dający do myślenia czy czasem ta toksyczność matki autorki nie wynikała, przynajmniej po części, z dorastania w równie toksycznym środowisku, czego mogłyby dowodzić fragmenty z babcią Jennette w roli głównej…
Przed sięgnięciem po tę książkę w ogóle nie kojarzyłam Jennette. Nigdy nie widziałam żadnego filmu ani serialu, w którym grała. To tematyka książki i jej psychologiczny aspekt sprawiły, że od momentu jej głośnej premiery chciałam ją przeczytać. Przesłuchałam w audio. Na zmniejszonej prędkości niż zwykle, żeby nie uronić ani jednego zdania. Po skończeniu usiadłam do googla, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o autorce, żeby zobaczyć fragmenty seriali z jej udziałem, wywiady z nią przeprowadzone. A rzadko mi się to zdarza, co tylko dowodzi tego jak bardzo ta historia we mnie uderzyła…
Od momentu skończenia często wracam do niej myślami. Do małej Jennette i tego przez co musiała przejść. Ta opowieść wywołała we mnie cały kalejdoskop emocji. Co paradoksalne, jest ona jednocześnie w swoim wydźwięku bardzo radosna. I to właśnie ten radosny styl w jakim jest napisana wraz z traumatycznymi zdarzeniami w niej opisanymi sprawiają, że historia Jennette tak bardzo uderza…
Pozostaje jedynie pogratulować autorce odwagi do uzewnętrznienia tych traumatycznych zdarzeń, które składały się na jej dzieciństwo i wczesną młodość.
Bardzo polecam!
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
„Mama wreszcie będzie szczęśliwa. Spełniło się jej marzenie.”
Relacja z matką stanowi dla każdego dziecka tę najważniejszą relację. Tylko co w przypadku, gdy matka staje się dla swojego dziecka osobą toksyczną? Gdy relacja z nią szkodzi dziecku? Gdy to niespełnione marzenia/potrzeby matki są realizowane za pośrednictwem dziecka? I czymże jest relacja na linii...
2023-11-26
Na statku Obcych po raz drugi…
Po prawie 80 latach od ekspedycji naukowej na Ramę I w pobliże Ziemi przybywa kolejny statek Obcych. Bardzo podobny do poprzedniego, jednak, jak się z czasem okazuje, mający sporo tajemnic. Od samego początku misja poznawcza na Ramę II nie idzie pomyślnie, w jej trakcie kosmonauci napotykają kolejne trudności. Co kryje Rama II? I komu z kosmonautów dane będzie ujrzeć jeszcze Ziemię?
RE-WE-LA-CJA! Aż trudno mi uwierzyć, że „Ramę II” stworzył ten sam autor spod którego pióra wyszła Odyseja Kosmiczna, a szczególnie jej dwie ostatnie części, które ostatnio czytałam i były…słabe. Widać, że kooperacja Clarke’a z Lee wyszła powieści na dobre! Bowiem jest lepsza niż część pierwsza.
„Rama II”, pomimo sporej objętości (ponad 500 stron), wciąga od samego początku i ciekawi aż do końca, a do tego zawiera szereg niespodzianek, których nie spodziewałabym się po Clarke’u! To najlepsza powieść zaliczana do klasyki s-f jaką do tej pory czytałam! Zdecydowanie na plus trzeba tu zaliczyć kreację bohaterów – o wiele lepszą, dokładniejszą niż w 1 tomie. Mamy tu lekarza pokładowego – Nicole, z której perspektywy w głównej mierze opowiedziana jest ta historia; goniącą za sensacją dziennikarkę Francescę; Wakefielda, którego roboty zapewniają rozrywkę na statku; japończyka – eksperta ds. Ramy I czy bardzo religijnego generała, który będzie musiał się zmierzyć z dylematem moralnym... Rozbudowana charakterystyka bohaterów i porywające koncepcje to klucz do stworzenia świetnego s-f. I to właśnie otrzymujemy w „Ramie II”. Statek obcych o niewiadomych zamiarach w stosunku do Ziemi, czujniki biometryczne, biomechanika, aspekty psychologiczne i socjologiczne. A do tego… liczne nawiązania do dzieł Szekspira (roboty jednego z kosmonautów przedstawiające sztukę były genialne!) oraz historii. W pewnym momencie historia ta nabiera wręcz horrorowego vibe’u! Za co kolejny ogromny plus ode mnie.
Akcja nie jest pośpieszona, co daje możliwość pełniejszego opisu samego Ramy i jego środowiska, jak i relacji pomiędzy bohaterami, a jest o czym opowiadać! Bowiem relacje w grupie kosmonautów z ramiańskiej ekspedycji są przeróżne, nie zawsze pozytywne i z czasem się komplikują. Pojawia się także romans, którego początkowo nie byłam fanką, jako, że został ograny dość pośpiesznie, koniec końców jednak stanowił ciekawy dodatek do tej historii.
Pozytywny aspekt stanowią również fragmenty łącznikowe między pierwszym a drugim tomem. Autorzy wyjaśniają co działo się z ludzkością w międzyczasie. Opisują czasy Wielkiego Chaosu – kryzysu ekonomicznego, który dotknął Ziemię, zarówno z perspektywy poszczególnych gałęzi gospodarki, jak i samych ludzi.
„Rama II” to moje ogromne pozytywne zaskoczenie. Świetnie wykreowani bohaterowie, ich wzajemne relacje, niespodzianki fundowane przez autorów, momentami horrorowy vibe, szalenie interesujące koncepcje naukowe (jak choćby czujników biometrycznych) a także dodatki fabularne, jak choćby dzieła Szekspira, sprawiają, że pomimo iż to klasyka s-f, nie przytłacza warstwą naukową, dając prawdziwą przyjemność z lektury. Balans między nauką a rozrywką został w 100% zachowany.
Polecam!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Na statku Obcych po raz drugi…
Po prawie 80 latach od ekspedycji naukowej na Ramę I w pobliże Ziemi przybywa kolejny statek Obcych. Bardzo podobny do poprzedniego, jednak, jak się z czasem okazuje, mający sporo tajemnic. Od samego początku misja poznawcza na Ramę II nie idzie pomyślnie, w jej trakcie kosmonauci napotykają kolejne trudności. Co kryje Rama II? I komu z...
2023-09-23
W świecie internetowo – kreskówkowym…
Agencja detektywistyczna Cormorana Strike’a bierze na tapet sprawę prześladowanej animatorki, współtwórczyni odnoszącej ogromny sukces kreskówki pt. „Serce jak smoła”. Kreskówka doczekała się własnego fandomu i gry, w której fani mogą komunikować się ze sobą. Czy wśród nich czai się prześladowca? Kto nim jest i jakie motywy nim kierują?
„Serce jak smoła” to 6, i jednocześnie najdłuższa (1050 stron), część cyklu o Cormoranie Striku – detektywie z wojskową przeszłością, który zmaga się z brakiem jednej nogi, utraconej podczas wybuchu. To powieść wielowątkowa, wieloaspektowa, naszpikowana mnóstwem szczegółów, której akcja rozwija się powoli. Ten brak dynamiki wcale jednak nie przeszkadza w odbiorze. Umiejętne balansowanie przez autorkę między kilkoma prowadzonymi przez Strike’a i jego wspólniczkę Robin śledztwami, a ich pogmatwanym życiem prywatnym nadaje całości realizmu. Dwójka głównych bohaterów to postacie świetnie wykreowane, budowane ze starannością i konsekwencją już od pierwszego tomu. To postacie z krwi i kości, ludzie tacy jak w rzeczywistości ze wszystkimi zaletami i ułomnościami, którym różnie się w życiu powodzi. Nie sposób nie darzyć ich sympatią. To w nich, a także w misternie konstruowanych śledztwach, tkwi sukces cyklu.
To, w moim odczuciu, jedna z najlepszych powieści w cyklu (nie sądziłam, że coś może przebić „Krew z krwi” – tom 5, a jednak!). Rowling wspięła się w niej już nawet nie na wyżyny, a na góry swoich pisarskich umiejętności! Fabuła samej kreskówki „Serca jak smoła” mogłaby już stanowić oddzielną angażującą historię, bowiem brzmi rewelacyjnie! Akcja rozgrywa się na cmentarzu, gdzie mieszka czarne serce, mające rozterki natury moralnej. Do tego autorka stworzyła postacie poboczne zamieszkujące tenże cmentarz. Ponadto czaty fanów kreskówki w grze… Czaty są opisane wręcz po mistrzowsku! Zagłębiając się w nie (czy w wymiany tweetów, które również pojawiają się w powieści) ma się wrażenie jakby czytało się realną wymianę wiadomości internetowych!
I choć delikatnie rozczarował mnie w dalszym ciągu brak akcji pomiędzy bohaterami, między którymi od kilku(!) tomów czuć chemię, to nadal...
...Chapeau bas dla autorki!
Seria idealna dla miłośników skomplikowanych, wielowątkowych i wieloaspektowych nieśpiesznych kryminałów z niebanalnymi sprawami, nietuzinkowymi bohaterami i rozbudowanym tłem obyczajowym.
Gorąco polecam!
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
W świecie internetowo – kreskówkowym…
Agencja detektywistyczna Cormorana Strike’a bierze na tapet sprawę prześladowanej animatorki, współtwórczyni odnoszącej ogromny sukces kreskówki pt. „Serce jak smoła”. Kreskówka doczekała się własnego fandomu i gry, w której fani mogą komunikować się ze sobą. Czy wśród nich czai się prześladowca? Kto nim jest i jakie motywy nim...
2023-09-06
W umyśle i ciele kota…
Trzecia część poradnika „Jak wytresować kota” zabiera nas w ‘środek’ kota. Autor głównie skupia uwagę na opisie zmysłów futrzaków, sposobach w jaki to koty szkolą swoich właścicieli, by robili to co kulka futra chce, żeby było względem nie zrobione (włącznie z powtarzanym od 2 tomów ‘darciem japy’…).
Jest to tom, w którym ta kocia perspektywa jest najbardziej widoczna. Co nie zmienia faktu, że nadal jest zabawnie, humorystycznie i można parskać śmiechem. Także dobra zabawa gwarantowana!
PS. I na koniec dostajemy bonus – test stwierdzający ile jest w nas z kota :)
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
W umyśle i ciele kota…
Trzecia część poradnika „Jak wytresować kota” zabiera nas w ‘środek’ kota. Autor głównie skupia uwagę na opisie zmysłów futrzaków, sposobach w jaki to koty szkolą swoich właścicieli, by robili to co kulka futra chce, żeby było względem nie zrobione (włącznie z powtarzanym od 2 tomów ‘darciem japy’…).
Jest to tom, w którym ta kocia perspektywa jest...
2023-08-16
Ciężki żywot z kotem…
Każdy kto choć przez chwilę w swoim życiu miał kota od razu da radę odpowiedzieć na tytułowe pytanie. Tak też autor bardzo szybko na nie odpowiada – nie da się…
W takim razie co jest takiego szczególnego w książce, na której tytułowe pytanie da się z łatwością odpowiedzieć, że wciąga wręcz kosmicznie? Ano przezabawny styl prowadzenia historii i upakowanie w niej zdarzeń z życia wziętych (o tak, właściciele futrzaków nie raz przy tej lekturze będą mieli wrażenie déjá vu…).
Czy próbowaliście kiedyś wykąpać swojego pupila? A może zapragnęliście wyprowadzić go na spacer na smyczy? O wizytach u weterynarza nie wspomnę… Na pewno zapadło Wam w pamięć, co się wtedy zdarzyło. Lecz pomimo tej wiedzy niesamowicie przyjemnie słucha się opisów takich sytuacji w specyficznym, humorystycznym stylu autora, który na dodatek niejednokrotnie przedstawia też jak może być widziane całe zdarzenie z perspektywy naszego sierściucha!
Dla kociarzy i dla niekociarzy ogromnie polecam! Solidna dawka humoru gwarantowana (czasem tylko śmiechu przez łzy)!
PS. A na dokładkę na końcu autor uraczył nas testem – Jakim właścicielem kota jesteś ;)
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Ciężki żywot z kotem…
Każdy kto choć przez chwilę w swoim życiu miał kota od razu da radę odpowiedzieć na tytułowe pytanie. Tak też autor bardzo szybko na nie odpowiada – nie da się…
W takim razie co jest takiego szczególnego w książce, na której tytułowe pytanie da się z łatwością odpowiedzieć, że wciąga wręcz kosmicznie? Ano przezabawny styl prowadzenia historii i...
2023-08-10
Księżycowa Luna...
Wiedźma Xan mieszka w lesie razem z potworem bagiennym Glerkiem i smokiem Fyrianem. Mieszkańcy Protektoratu od lat skladają jej co roku w ofierze niemowlę, a ona... nie rozumiejąc ich postępowania ratuje dzieci. Aż trafia na Lunę. Piękną, uroczą Lunę, która przez nieuwagę Xan pochłonęła za dużo magii księżyca... Co będzie z dziewczynką? I co tak naprawdę dzieje się w Protektoracie?
"Dziewczynka, która wypiła księżyc" to piękna opowieść o miłości rodzicielskiej, rodzinie, magii, ale również o zastraszeniu, odwadze i odwiecznej walce dobra ze złem. To historia otulająca jak ciepły kocyk, w baśniowym klimacie. Momemtami przejmująca, momentami brutalna. Z mnóstwem przekazów podprogowych dotyczących życia, śmierci, miłości, rodziny... Mimo, że skierowana jest do dzieci to myślę, że dorośli z tej lektury mogą wynieść równie wiele jak nie nawet więcej...
Na uwagę zasługuje tu cała paleta barwnych postaci: dobrotliwa staruszka Xan, przesiąknięta magią Luna, stary, burkliwy potwór Glerk czy dziecięcy (w zachowaniu i rozmiarach) smok Fyrian. Kobieta, która popadła w obłęd po zabraniu jej dziecka czy młody mężczyzna, postanawiający raz na zawsze rozprawić się z Wiedźmą...
To historia o bólu i stracie. O odwadze i determinacji. O tym do czego może prowadzić ślepa wiara w zabobony. I o tym, że każdy człowiek (i nie tylko człowiek), nawet niespokrewniony, może stać się dla nas rodziną. Przejmująca, porywająca historia zarówno dla dzieci jak i dorosłych.
Moja ocena: 8,5/10
Księżycowa Luna...
Wiedźma Xan mieszka w lesie razem z potworem bagiennym Glerkiem i smokiem Fyrianem. Mieszkańcy Protektoratu od lat skladają jej co roku w ofierze niemowlę, a ona... nie rozumiejąc ich postępowania ratuje dzieci. Aż trafia na Lunę. Piękną, uroczą Lunę, która przez nieuwagę Xan pochłonęła za dużo magii księżyca... Co będzie z dziewczynką? I co tak naprawdę...
2023-08-08
Gdy rzeczywistość i wyobraźnia zaczynają się przenikać…
Zakurzone książki z wykreślonymi imionami...
Demoniczna lalka ze swoją armią trutni…
Wymyślone postacie, będące nad wyraz żywe…
Oto rozpoczyna się gra wyobraźni!
Peter i Harriet wraz z czwórką swoich (niewspólnych i dość konfliktowych, przynajmniej w części) dzieci wybierają się na wspólne wakacje do tajemniczej posiadłości, będącej domem rodzinnym zmarłej żony Petera. Lecz zamiast ciepłych, radosnych wakacji, dzieci – Catriona, Katherine, Roley i John będą musieli zmierzyć się z elementami gry wyobraźni, której zasady zostały ustalone na długo przed ich narodzinami. Czy uda im się wyjść z nadchodzącego koszmaru bez szwanku?
„Wykreślone imię” to osobliwa groza YA z elementami fantasy. Połączenie skomponowane w świetnym stylu! Klimat powieści jest mroczny, wywołujący gęsią skórkę. Lalka pojawiająca się nie wiadomo skąd, przywołująca na myśl laleczkę Chucky… Żyjący własnym życiem las… Dzieci – ptaki, wampiruszki i inne istoty czekają, by wciągnąć czytelnika w wir grozy, strachu i obawy o życie.
Powieść, po może nieco monotonnym początku, wpada w istny wir osobliwych zdarzeń. Ze strony na stronę pojawiają się nowe pytania,a niekonwencjonalna fabuła fascynuje. I choć po lekturze pozostaje kilka pytań to czas spędzony przy niej należy do nadwyraz satysfakcjonujących chwil.
To był mój re-read. I, choć, po 10 latach od pierwszego zetknięcia z „Wykreślonym imieniem” z fabuły nie pamiętałam już zbyt wiele, to emocje jakie mi towarzyszyły podczas lektury pamiętałam bardzo dobrze. A po ponownym jej przeczytaniu tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że to kawał świetnej osobliwej literatury grozy dla młodzieży (i nie tylko!), przywołujący nieco na myśl prozę Gaimana.
Polecam!
Moja ocena: 8,5/10
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Gdy rzeczywistość i wyobraźnia zaczynają się przenikać…
Zakurzone książki z wykreślonymi imionami...
Demoniczna lalka ze swoją armią trutni…
Wymyślone postacie, będące nad wyraz żywe…
Oto rozpoczyna się gra wyobraźni!
Peter i Harriet wraz z czwórką swoich (niewspólnych i dość konfliktowych, przynajmniej w części) dzieci wybierają się na wspólne wakacje do tajemniczej...
2023-05-18
Morrigan Crow i tajemnicza choroba...
Morrigan jest w trakcie kolejnego roku nauki w Katowie, gdy w Nevermoorze pojawiają się przypadki tajemniczej choroby. Dotknięci nią wpadają w szał, nie obywa się bez ofiar… Co jest jej przyczyną? Czy uda się wyleczyć chorych? I co wspólnego z tym wszystkim ma Ezra Squall, wróg nr 1 Nevermooru?
W serii o Morrigan uwielbiam dosłownie wszystko! Jestem nią oczarowana, tak bardzo jak lata temu po raz pierwszy oczarował mnie Harry Potter. Autorka zaskakuje nie tylko rozmachem kreowanego świata, który w wydźwięku wydaje się być całkowicie realistyczny, pomimo magii nim rządzącej, ale również wspaniałymi pomysłami fabularnymi oraz kreacją bohaterów. Seria ta posiada całą plejadę barwnych postaci! Począwszy od Morrigan, której towarzyszymy od początku serii w każdym momencie życia, przez jej szalonego mentora Jupitera, gadającą, z ‘typowym’ kocim charakterem, magnifikocicę Fenię, po odjechaną artystkę Madame Czandę czy uroczego karła wampirzego…
I relacje. Autorka w cudowny sposób ukazuje przyjaźń między dziećmi. Szczególnie Morrigan, Hawthornem oraz Cadence, którzy trzymają się razem, pomagając sobie w trudnych chwilach, stają za sobą murem i martwią się o siebie nawzajem. Ich relacja jest cudowna!
Do tego dochodzi niezwykle lekki styl autorki ze wspaniałymi dialogami i naturalnym humorem.
Pomimo, że docelowo jest to fantastyka dziecięco-młodo młodzieżowa to jest ona na tyle uniwersalna (jak seria HP), że do gustu przypadnie również dorosłym czytelnikom. Niezwykły świat, barwne postacie i delikatny humor. Ja jestem zachwycona!
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Morrigan Crow i tajemnicza choroba...
Morrigan jest w trakcie kolejnego roku nauki w Katowie, gdy w Nevermoorze pojawiają się przypadki tajemniczej choroby. Dotknięci nią wpadają w szał, nie obywa się bez ofiar… Co jest jej przyczyną? Czy uda się wyleczyć chorych? I co wspólnego z tym wszystkim ma Ezra Squall, wróg nr 1 Nevermooru?
W serii o Morrigan uwielbiam dosłownie...
2023-02-25
Chemia i gotowanie w pre-feministycznym świecie…
Co ma wspólnego chemia i gotowanie? Bonnie Garmus w swojej rewelacyjnej powieści „Lekcje chemii” udowadnia, że wszystko.
Lata 50. XX w. Elizabeth Zott jest chemiczką. Chemiczką w świecie nauki zdominowanym przez mężczyzn. Kobietą z ambicjami, które natrafiają na mur. Mur złożony z mężczyzn nieuznających równouprawnienia. Jedyne wsparcie, po początkowych przebojach, otrzymuje od Calvina Evansa – uznanego naukowca. I to właśnie Zott, po tragicznych wydarzeniach, w ciężkiej sytuacji materialnej, samotnie wychowująca dziecko, dzięki programowi telewizyjnemu pt.”Kolacja o 6” będzie nie tylko uczyła kobiety gotowania i chemii, ale także je uświadamiała. Że nie są zależne od mężczyzn. Że mają prawo spełniać marzenia. I żyć tak jak chcą...
Debiut Bonnie Garmus to oryginalne spojrzenie na życie kobiet w pre-feministycznym świecie. To miejscami zabawna, miejscami przejmująca i miejscami tragiczna opowieść o trudach życia ambitnej kobiety w latach 50. Autorce udało się stworzyć w powieści niesamowity klimat. Prym wiedzie tu przede wszystkim kreacja Elizabeth – nie dość, że ambitnej to równocześnie zdeterminowanej by walczyć o swoje, nie dającej sobie w kaszę dmuchać i nieco ekscentrycznej. Osobiście, mam słabość do silnych bohaterek kobiecych, a Zott wiedzie wśród nich prym.
Do tego dochodzi pies. Czyli 6:30. Nie dość, że nazwany w niezwykle oryginalny sposób to sceny widziane z jego perspektywy są genialne! Bo kto, jak nie pies, znający z każdym miesiącem coraz więcej ludzkich słów, jest w stanie spojrzeć trzeźwo na sytuację w której znalazł się człowiek…
„Lekcje chemii” posiadają sporo naukowych wstawek, nie tylko chemicznych, ale również biologicznych. Zabieg ten dodaje książce klimatu i głębi. Każdy czytelnik zainteresowany choć trochę tematyką naukową z pewnością niejeden raz uśmiechnie się pod nosem przy coraz to nowszych naukowych lekcjach chemii Zott. Stanowią one mocny plus powieści.
I Calvin Evans. Nie sposób o nim nie wspomnieć, bo, o ile historia dotyczy głównie życia Zott, to Calvin był nieodłącznym jego elementem. Czuć było między nimi prawdziwą 'chemię'. A jego historia, tak jak i Zott, jest przejmująca.
„Lekcje chemii” to rewelacyjna powieść obyczajowa o życiu ambitnej kobiety w latach 50. XX w. Jej sposobach radzenia sobie w męskim środowisku naukowym i zmaganiu z postrzeganiem jako ‘typowej’ kobiety – sprowadzonej do roli gospodyni domowej. Historia oryginalna, zabawna, z silną główną bohaterką i naukowymi wstawkami, która z pewnością przemówi do wielu czytelników.
Gorąco polecam!
PS. Książkę przesłuchałam w audiobooku i nie sposób nie wspomnieć o rewelacyjnej pracy wykonanej przez lektorkę – Paulinę Holtz. Świetnie się jej słuchało!
PPS. Z chęcią obejrzałabym serial na podstawie tej powieści.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Chemia i gotowanie w pre-feministycznym świecie…
Co ma wspólnego chemia i gotowanie? Bonnie Garmus w swojej rewelacyjnej powieści „Lekcje chemii” udowadnia, że wszystko.
Lata 50. XX w. Elizabeth Zott jest chemiczką. Chemiczką w świecie nauki zdominowanym przez mężczyzn. Kobietą z ambicjami, które natrafiają na mur. Mur złożony z mężczyzn nieuznających równouprawnienia....
2023-01-13
Miłość ponad wszystko…
Poppy i Rune znają się od dzieciństwa. Są nierozłączni. Ich miłość wyrosła na fundamentach dziecięcej przyjaźni. Gdy jako 15-latkowie muszą się rozstać z powodu powrotu Rune’a do rodzinnej Norwegii ich miłość zostanie wystawiona na ogromną próbę. W tym czasie Poppy zrywa kontakt. Po 2 latach Rune powraca odmieniony… Co sprawiło, że Poppy przestała się odzywać? Czy możliwy będzie powrót do tego co było? Czy ich miłość przetrwa tę najcięższą z prób?
„Tysiąc pocałunków” może się rysować jako sztampowy romans YA. Nic bardziej mylnego! Fakt, autorka porusza temat wykorzystywany wielokrotnie w tego typu literaturze – motyw choroby, jednak robi to w zgoła odmienny sposób.
To historia posiadająca głębię, przejmująca do szpiku kości.
To historia powoli rozwijającej się miłości na fundamentach dziecięcej przyjaźni, co nadaje jej realności.
To historia o odnajdywaniu siebie na nowo.
To historia o bólu, smutku i stracie, z którą nie można się pogodzić…
To historia wyciskająca z oczu łzy.
Jak rzadko płaczę na książkach tak „Tysiąc pocałunków” przez połowę fabuły wyciskało mi ogrom łez. Ta książka miażdży emocjonalnie, a jednocześnie napawa radością, gdyż relacja Poppy i Rune jest wyjątkowa. Ta dwójka świata poza sobą nie widzi. I piękne jest to, że trafiwszy na odpowiednią osobę można zostać taką ‘Poppymin’...
Rune i Poppy to bohaterowie wyraziści, których relacja jest realistyczna. Piękna, gdyż wydobywają z siebie nawzajem to, co w nich najlepsze, intensywna, gdyż czasu nie pozostało im zbyt wiele. Mnie, osobiście, dodatkowo bardzo wzruszył jeden z wątków pobocznych – wątek z bratem Rune’a. Postać małego Ala jest rozczulająca, a zmiany jakie pojawiają się w jego relacji z Runem są opisane w niezwykły sposób.
I, choć powieść ta ma chwile przestojów, ma sporo powtórzeń wyznań bohaterów, to ma w sobie coś urzekającego...
„Tysiąc pocałunków” skłania do refleksji – nad życiem, nad relacjami z innymi ludźmi, nad czasem, który pozostał nam na Ziemi. Wniosek? Trzeba cieszyć się z drobiazgów, cieszyć się chwilą i doceniać to, co się ma i osoby, które są blisko.
Polecam!
Moja ocena: 8,5/10
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Miłość ponad wszystko…
Poppy i Rune znają się od dzieciństwa. Są nierozłączni. Ich miłość wyrosła na fundamentach dziecięcej przyjaźni. Gdy jako 15-latkowie muszą się rozstać z powodu powrotu Rune’a do rodzinnej Norwegii ich miłość zostanie wystawiona na ogromną próbę. W tym czasie Poppy zrywa kontakt. Po 2 latach Rune powraca odmieniony… Co sprawiło, że Poppy przestała...
2022-12-31
Bitwa o czarodziejski świat…
Insygnia Śmierci to część, którą pomimo kilku już re-readów, pamiętałam najmniej. Choć główne zdarzenia zachowały się w mojej pamięci dość dobrze, to te poboczne i szczegóły dość mocno zatarły się w mojej pamięci.
To tom mający w sobie najwięcej grozy – wiadomo, wielkimi krokami zbliża się ostateczna bitwa. To tom mroczny, brutalny, dosadny, nie pozostawiający złudzeń, że na wojnie ponosi się ofiary. Z drugiej jednak strony dający nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro i na to, że łącząc siły z przyjaciółmi, wierząc w siłę miłości i poświęcenia można pokonać każde zło…
A za co konkretnie uwielbiam ten tom?
- za brak powrotu do Hogwartu. Nie zrozumcie mnie źle – uwielbiałam czytać o perypetiach naszej trójki bohaterów w Hogwarcie, uczestniczyć wraz z nimi w lekcjach, jednak schemat ten powtarzał się przez 6 tomów… Na plus, że w ostatecznej części Rowling zmieniła taktykę.
- za torebkę Hermiony. Ile bym dała, żeby i moja była tak pojemna…
- za ukazanie blasków i cieni bliskiej przyjaźni. Kłótni, które jednak mijają, błędów, które zostają wybaczone, powrotów i przyjęć z otwartymi rękami…
- za horkruksy. Idea przerażająca, jednak o ich poszukiwaniach czyta się genialnie!
- za Zgredka, Wolnego Skrzata….
- za pośmiertną spowiedź Snape’a. Genialną kreację jego postaci i…. miłość aż po kres…. Always...
- za Dumbledor’a i jego końcową rozmowę z Harrym.
Serię o Harrym już na zawsze będę darzyć ogromnym sentymentem. Dorastałam z nią, pochłaniałam rozdział po rozdziale. Nie raz, nie dwa, ale już kilkukrotnie. A jeszcze kolejne tyle razy przede mną. Żałuję tylko jednego – że nie mogę tej historii poznać jeszcze raz na nowo...
Uwielbiam.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Bitwa o czarodziejski świat…
Insygnia Śmierci to część, którą pomimo kilku już re-readów, pamiętałam najmniej. Choć główne zdarzenia zachowały się w mojej pamięci dość dobrze, to te poboczne i szczegóły dość mocno zatarły się w mojej pamięci.
To tom mający w sobie najwięcej grozy – wiadomo, wielkimi krokami zbliża się ostateczna bitwa. To tom mroczny, brutalny, dosadny,...
Więzi rodzinne i zakazane uczucie na australijskiej ziemi…
Colleen McCullought swoimi „Ptakami ciernistych krzewów” zachwyciła mnie dokładnie 11 lat temu. Szmat czasu. Jednak nadal pamiętam emocje, które wtedy towarzyszyły mi podczas lektury. Ostatnio postanowiłam przekonać się jaki aktualnie będzie mój odbiór tej powieści… Czy ponownie mnie zachwyciła?
Pierwsza połowa XX w. wielodzietna rodzina Cleary’ch przyjeżdża do Droghedy – ogromnego australijskiego gospodarstwa. To tu poznają księdza Ralpha de Bricassart, który staje się przyjacielem rodziny. Między nim a córką Paddy’ego i Fee – Maggie rodzi się silna więź. Więź przyjacielsko-braterska, która z czasem przeradza się w głębsze uczucie… Wśród skąpanych w ukropie suchych australijskich pastwisk, spędów owiec i obawy o to, co przyniosą kolejne lata rozgrywa się saga rodzinna z zakazanym uczuciem w tle.
„Ptaki ciernistych krzewów” to napisana z rozmachem historia rodziny Cleary’ch. Rodziny biednej, ale ciężko pracującej, której los po latach odmienia się za sprawą siostry Paddy’ego. Niewątpliwą siłą powieści są relacje między bohaterami, które pozostawiają ciepło na sercu. W rodzinie Cleary’ch wszyscy odnoszą się do siebie z szacunkiem i choć nie okazują sobie jawnie miłości to czuć, że ta miłość, ogromna miłość rodzinna, jest tam obecna. I jak to w życiu bywa tak i w rodzinie Cleary’ch nie brak zarówno szczęśliwych jak i tragicznych momentów...
Do tego dochodzą liczne, plastyczne opisy, które mnie urzekły. Australijskiej przyrody, realii życia w pierwszej połowie XX w., pracy w gospodarstwie. Autorka posiadała niezwykły talent do kreowania świata przedstawionego. Bowiem zagłębiając się w tą opowieść czuć, że zostajemy przeniesieni na XX-wieczną australijską prowincję…
Nie sposób nie wspomnieć również o motywie przewodnim, czyli miłości tlącej się między, początkowo młodą dziewczyną, a później dorosłą kobietą – Maggie, a starszym od niej księdzem Ralphem. Motywy zakazanego uczucia i różnicy wieku autorka ujęła w niezwykle wyważony, wręcz eteryczny, sposób. Powolne narastanie uczucia, gonitwę myśli, co począć w tej sytuacji, rozdarcie emocjonalne, zarówno Ralpha i jego rozważania czy wybrać Maggie czy wybrać Kościół, jak i samej Maggie, szczególnie już jako dojrzałej kobiety. Tragizm bohaterów i uczucia między nimi niejednokrotnie rozdarły mi serce...
Reasumując, „Ptaki ciernistych krzewów” to osadzona na XX-wiecznych bezkresnych połaciach australijskich pastwisk niesamowita saga trzech pokoleń rodziny Cleary’ch z zakazanym uczuciem jako motywem przewodnim. Cała paleta emocji podczas lektury gwarantowana!
Ja jestem nią po raz drugi zachwycona!
Gorąco polecam!
Moja ocena: 9,5/10
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Więzi rodzinne i zakazane uczucie na australijskiej ziemi…
więcej Pokaż mimo toColleen McCullought swoimi „Ptakami ciernistych krzewów” zachwyciła mnie dokładnie 11 lat temu. Szmat czasu. Jednak nadal pamiętam emocje, które wtedy towarzyszyły mi podczas lektury. Ostatnio postanowiłam przekonać się jaki aktualnie będzie mój odbiór tej powieści… Czy ponownie mnie zachwyciła?
Pierwsza połowa XX...