-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2024-04-18
2024-02-05
Życie w cieniu kariery…
Karolina Andersson, profesor historii sztuki, pod względem zawodowym uzyskała niemalże wszystko – jest cenioną badaczką, ma na koncie wiele publikacji, młodzi ludzie chcą się u niej szkolić. Jednak prywatnie jest samotną, bezdzietną kobietą. Pod jej skrzydła trafia doktorant, który twierdzi, że odkrył nieznaną szwedzką artystkę. Doktorant, który sprawia, że Karolina zaczyna zastanawiać się nad swoim życiem i tym, co ono reprezentuje…
Therese Bohman ponownie zachwyca kreacją głównej bohaterki – kobiety silnej, niezależnej, z sukcesem zawodowym na koncie, a jednocześnie bardzo samotnej, odczuwającej bezsens tego co robi. Autorka bierze na tapet niezwykle interesujące i uniwersalne motywy skłaniając czytelników do głębokich refleksji. „O zmierzchu” to powieść z motywem feministycznym. Duży nacisk autorka stawia na przedstawienie roli kobiety we współczesnym społeczeństwie. I to roli widzianej z różnych perspektyw.
Czy kobieta sukcesu to kobieta spełniona?
Czy poświęcenie życia dla kariery jest warte poczucia samotności, braku więzi społecznych i własnej rodziny?
Czy można dążyć do osiągnięcia celów wszelkimi kosztami?
Umiejscowienie akcji na uniwersytecie i wybranie na główną bohaterkę panią profesor było strzałem w dziesiątkę! Bowiem dzięki temu, oprócz niezwykle adekwatnych rozważań psychologicznych i egzystencjalnych, otrzymujemy dodatkowo wizję trudów i wyrzeczeń jakie niesie ze sobą kariera naukowa. I może właśnie z tego względu „O zmierzchu” przemówiła do mnie tak mocno, nawet bardziej oczarowując niż rewelacyjna „Ta druga”. Bowiem sama miałam co nieco więcej styczności niż przeciętny student ze światem akademickim. I widziałam, że kariera naukowa potrafi człowiekowi odebrać życie prywatne, pozostawiając poczucie pustki i samotności…
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Życie w cieniu kariery…
Karolina Andersson, profesor historii sztuki, pod względem zawodowym uzyskała niemalże wszystko – jest cenioną badaczką, ma na koncie wiele publikacji, młodzi ludzie chcą się u niej szkolić. Jednak prywatnie jest samotną, bezdzietną kobietą. Pod jej skrzydła trafia doktorant, który twierdzi, że odkrył nieznaną szwedzką artystkę. Doktorant, który...
2024-01-26
Skomplikowaność życia…
"Zdarzają się w życiu chwile, które zmieniają nas bezpowrotnie. Czasem wspaniałe i dramatyczne, piękne lub tragiczne, ale zawsze intensywne."
Gdy Logan wprowadza się obok Grace, dziewczyna nie wie, że zmieni to całe jej życie. Nawet w snach nie przypuszcza, że irytujący ją swoim zachowaniem sąsiad z czasem może stać się jej przyjacielem, a może… kimś więcej? Gdy Logana dopada przeszłość w postaci 15-letniej Mai Grace wyciąga pomocną dłoń. Jak potoczy się ich relacja? Czy uda im się pokonać piętrzące się problemy?
Samantha Young w 6 tomie świetnej serii romansów On Dublin Street bierze na tapet motyw enemies-to-lovers i ogrywa go rewelacyjnie! Przede wszystkim czuć tu emocje - początkową niechęć między bohaterami, późniejsze coraz większe zainteresowanie, skrywane uczucia, traumy z przeszłości, nadzieję na lepsze jutro i… miłość. I nie tyle chodzi mi tu o miłość partnerską, a o miłość i troskę rodzicielską. Emocjonalność powieści autorki, tworzenie niezwykle ciepłego klimatu więzi rodzinnych wraz z rewelacyjną kreacją postaci i rozbudowanym tłem psychologicznym sprawiają, że czytelnik się w jej powieściach zatraca. Posiadają one mnóstwo elementów prawdziwego życia, więc próżno szukać w twórczości Young wyidealizowanych cukierkowych romansów. Jedynie wygląd męskich bohaterów jest w jej książkach idealizowany – dlaczego wszyscy faceci tu są wysocy i dobrze zbudowani? Ale cii… To jedynie poboczna kwestia.
Mimo, że „W poświacie księżyca” to 6 tom serii, można go czytać odrębnie. Bowiem każdy tom tej serii dotyczy innych bohaterów. Bohaterów, którzy w kolejnych tomach stają się postaciami pobocznymi. Jednak, żeby w pełni zachować chronologię zdarzeń i obserwować od podszewki tworzenie i rozbudowywanie się rodzinnego klanu najlepiej czytać ją po kolei, tom za tomem.
Świetna seria dla miłośników romansów z elementami erotyki i tłem psychologicznym.
"Czasem oddziaływanie jakiegoś wydarzenia jest głębokie, ale ale wiesz to tylko ty, a uwagi otoczenia to umyka. Wtedy dochodzi do głosu uczucie osamotnienia."
Polecam.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Skomplikowaność życia…
"Zdarzają się w życiu chwile, które zmieniają nas bezpowrotnie. Czasem wspaniałe i dramatyczne, piękne lub tragiczne, ale zawsze intensywne."
Gdy Logan wprowadza się obok Grace, dziewczyna nie wie, że zmieni to całe jej życie. Nawet w snach nie przypuszcza, że irytujący ją swoim zachowaniem sąsiad z czasem może stać się jej przyjacielem, a może…...
2023-12-23
W sidłach depresji…
„Twój problem polega na tym, że jesteś pasywna. Leżysz i czekasz aż wszystko się zmieni, ale tak się nie stanie. To musi być bolesny sposób na życie. Bardzo obezwładniający.”
Młoda, dwudziestokilkuletnia bohaterka „Mojego relaksu i odpoczynku” na pozór wiedzie życie niemal idealne. Pochodzi z bogatej rodziny, nie musi martwić się o finanse, ma własne mieszkanie, świetne wykształcenie i pracę w galerii sztuki. Do tego jest niezwykle urodziwa, spotyka się z fajnym facetem i ma przyjaciółkę z tych ‘do grobowej deski’. Dlaczego więc postanawia rzucić to wszystko i zrobić sobie rok przerwy? Rok farmaceutycznego snu?
„Mój rok relaksu i odpoczynku” to książka o nieumiejętności czerpania radości z życia. I o samotności, pomimo przebywania z ludźmi. Otessa Moshfegh kreuje główną bohaterkę, której nie da się polubić. Bo jak to tak? Każdy na miejscu tej dziewczyny byłby szczęśliwy, zadowolony z własnego życia. Ale nie ona. Do tego dochodzi terapeutka. Niezwykle irytująca terapeutka, która nie ma za grosz kompetencji do leczenia psychiatrycznego ludzi. I Reva – przyjaciółka. Jedyna w nielicznej grupie postaci, która stara się dopomóc dziewczynie. Niestety, bezskutecznie…
Powieść ta, tak jak wzbudza skrajne emocje podczas lektury, tak i podzieli czytelników. Niektórzy dostrzegą w niej ukryte przesłania, innych zmęczy ciągłe czytanie o farmaceutycznym haju głównej bohaterki i nic nie wnoszących do poprawy jej stanu spotkaniach z terapeutką. Ja plasuję się gdzieś pomiędzy. Z jednej strony im dalej od skończenia książki tym bardziej doceniam jej przekaz podprogowy, jednak z drugiej strony wciąż i wciąż pojawiające się opisy haju głównej bohaterki irytowały mnie podczas lektury. Aż miało się ochotę potrząsnąć nią i powiedzieć ‘Rozejrzyj się wokół siebie! Masz wszystko! Zacznij to doceniać!’ oraz wysłać do normalnego terapeuty…
To obraz silnej depresji prowadzącej do upadku człowieka.
Moja ocena: 5,75/10
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
W sidłach depresji…
„Twój problem polega na tym, że jesteś pasywna. Leżysz i czekasz aż wszystko się zmieni, ale tak się nie stanie. To musi być bolesny sposób na życie. Bardzo obezwładniający.”
Młoda, dwudziestokilkuletnia bohaterka „Mojego relaksu i odpoczynku” na pozór wiedzie życie niemal idealne. Pochodzi z bogatej rodziny, nie musi martwić się o finanse, ma własne...
2023-11-22
Oczy patrzące z ciemności…
Realia XIX-wieczne. Mała wioska. Zaraza dotykająca mieszkańców. Rybacka chata, w której przechowywane są zwłoki. I... demony czające się w ciemności.
Nierówna. To pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl po przeczytaniu tej powieści. Początek – świetny! Przykuwający uwagę, zaostrzający apetyt na więcej. Później stagnacja, poznawanie każdego kolejnego mieszkańca wioski z osobna, aż wreszcie znudzenie i brak chęci na kontynuowanie lektury. Niemniej po przebrnięciu tej rozwlekłej części akcja nabiera dynamiczności i już do końca trzyma w napięciu.
Autorka obrała za motyw przewodni temat już wielokrotnie brany na tapet w literaturze, niemniej ograła go w trochę innym stylu. Całość historii, przy bardzo lekkim piórze autorki i sporej erudycji, mogłaby wypadać wręcz rewelacyjnie, gdyby nie zbyt rozwlekłe momentami gawędziarstwo i chęć dogłębnego przedstawienia niemal każdego bohatera z pierwszego planu.
Co do klimatu to książka miała momenty suspensu, lecz większość treści utrzymana jednak była w klimacie obyczajowym z nutką niepokoju.
„Tartak Leśną Osadę” czytałam w wersji e-bookowej przez 4 miesiące. I tak, miałam kilka momentów, gdy chciałam już całkowicie zrezygnować z dalszej lektury, niemniej nie poddałam się i nie żałuję. Jednak myślę, że zabierając się za nią warto mieć na uwadze ten przestój w dynamice.
Moja ocena: 4,5/10
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Oczy patrzące z ciemności…
Realia XIX-wieczne. Mała wioska. Zaraza dotykająca mieszkańców. Rybacka chata, w której przechowywane są zwłoki. I... demony czające się w ciemności.
Nierówna. To pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl po przeczytaniu tej powieści. Początek – świetny! Przykuwający uwagę, zaostrzający apetyt na więcej. Później stagnacja, poznawanie każdego...
2023-07-31
Zimna, długa zima we czwórkę…
Po świetnym „Birthday girl” tym razem autorka, niestety, mnie zawiodła…
„Credence” to mocno kontrowersyjna pozycja...
Tiernan de Haas zostaje sierotą. Jako niepełnoletnia trafia pod opiekę wujka, mieszkającego w chacie na odludziu z dwoma synami. Jeden z nich – Kaleb – od dzieciństwa nie mówi i chodzi własnymi ścieżkami, drugi – Noah - jest tym zbuntowanym, który chce się jak najszybciej wynieść z rodzinnego domu. Zimę spędzają odcięci od świata… Dotychczas spędzali ją we własnym męskim gronie. Czy obecność Tiernan zaburzy ich życie?
Pióro Douglas ma w sobie coś magnetycznego, co wciąga od pierwszych stron. Niestety, ale, jak dla mnie, w „Credence”, to nie wystarcza. Nie wystarcza również głęboka charakterystyka psychologiczna bohaterów. Bowiem to, co dzieje się na kartach tej powieści do mnie zwyczajnie nie przemawia… Gdyby całość była taka jak ostatnie 100-150 stron byłoby super, no ale…
Na zdecydowany plus zaliczam charakterystykę i przemianę Kaleba oraz portret psychologiczny Tiernan – zagubionej, niekochanej i ignorowanej przez rodziców nastolatki, która ciepło rodzinnego domu i to, co oznacza troska o innych odkrywa dopiero po przyjeździe do domu wuja. Jej relacje z każdym z mężczyzn, gdyby je rozpatrywać całkiem odrębnie, stanowiłyby również interesujące motywy. Niestety jednak mamy tu do czynienia z trójkątem, a ściślej rzecz biorąc czworokątem. W bardzo dziwnym wydaniu, i, dla mnie, nielogicznym. Nielogiczne są dla mnie motywy postępowania głównej bohaterki. Nielogiczny jest jeden z wyborów jej wujka. Nielogiczne jest dla mnie momentami postępowanie Kaleba. Jedynie postać Noaha, jak dla mnie, jest prowadzona konsekwentnie.
Także podsumowując, „Credence” posiada interesujących bohaterów i ich charakterystykę psychologiczną, jednak relacje między nimi trącą, jak dla mnie, toksycznością.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Zimna, długa zima we czwórkę…
Po świetnym „Birthday girl” tym razem autorka, niestety, mnie zawiodła…
„Credence” to mocno kontrowersyjna pozycja...
Tiernan de Haas zostaje sierotą. Jako niepełnoletnia trafia pod opiekę wujka, mieszkającego w chacie na odludziu z dwoma synami. Jeden z nich – Kaleb – od dzieciństwa nie mówi i chodzi własnymi ścieżkami, drugi – Noah - jest...
2023-06-15
W świecie zdominowanym przez… rośliny
Przyszłość. Słońce się wypala. Ziemia zdominowana jest przez rośliny. Większość zwierząt wyginęła. A człowiek… Człowiek cofnął się w ewolucji, został zdegradowany do pozycji mało inteligentnych istot, przemieszczających się w ziemskiej dżungli i… usiłujących przeżyć ataki roślin.
Świat przedstawiony w „Cieplarni” jest szalenie interesujący. Bujnie rozwinięta roślinność, która wykształciła szereg przystosowań umożliwiających im przeżycie. Upodabnianie się ich do niektórych gatunków zwierząt, przeprowadzanie „swoistych” polowań. Do tego ludzie, niegdyś tak rozwinięty, cywilizowany gatunek – zdegradowany do nielicznych małych grup z niskim ilorazem inteligencji. Fascynująca jest również przedstawiona koncepcja społeczna, gdzie mężczyźni i dzieci-chłopcy otoczeni są ścisłą ochroną oraz swego rodzaju uwielbieniem, stanowiąc jednocześnie niejako temat tabu (zapewne z tego względu,że jest ich najzwyczajniej mniej w stosunku do kobiet). I do tego motyw grzyba – smardza – najinteligentniejszej formy życia na kartach powieści – rewelacyjny!
Niestety, ale takich peanów pochwalnych nie można już wznieść w odniesieniu do fabuły. Bowiem niezbyt wiadomo do czego ona zmierza. Główną postacią jest Gren – początkowo chłopiec, następnie mężczyzna, któremu towarzyszymy w jego drodze ku dorosłości, w buncie, jego nowo obranej ścieżce i przygodach, które go tam spotykają. Natomiast cel tej podróży nie jest szczególnie określony, co sprawia, że czytając ma się wrażenie zawieszenia w przestrzeni i zmierzania donikąd.
Na uwagę zasługuje też słowotwórstwo autora (i świetna robota tłumacza!) - wierzbomordy, szczudłaki, trawersery czy futroszorstki to tylko kilka przykładów z niezliczonej ilości występującej w tekście. Do tego kreacja niektórych postaci jak choćby brzunio-brzuchów oraz dostosowania ich języka do stopnia inteligencji.
Także, „Cieplarnia” koncepcyjnie stanowi szalenie interesujący twór dla fanów s-f (chociaż mam wrażenie, że więcej tu fiction niż science) czy pasjonatów biologii/botaniki/ewolucji, natomiast fabularnie niestety się nie broni. Początek ma wysoki próg wejścia i ciężko przez niego przebrnąć. Końcówka, niestety, nuży. Natomiast środek stanowi najbardziej wciągający fragment powieści.
„Cieplarnia” to klasyczne s-f naprawdę wysokich lotów… Wyłącznie dla miłośników tej tematyki.
Moja ocena: 6,5/10
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
W świecie zdominowanym przez… rośliny
Przyszłość. Słońce się wypala. Ziemia zdominowana jest przez rośliny. Większość zwierząt wyginęła. A człowiek… Człowiek cofnął się w ewolucji, został zdegradowany do pozycji mało inteligentnych istot, przemieszczających się w ziemskiej dżungli i… usiłujących przeżyć ataki roślin.
Świat przedstawiony w „Cieplarni” jest szalenie...
2023-05-18
Morrigan Crow i tajemnicza choroba...
Morrigan jest w trakcie kolejnego roku nauki w Katowie, gdy w Nevermoorze pojawiają się przypadki tajemniczej choroby. Dotknięci nią wpadają w szał, nie obywa się bez ofiar… Co jest jej przyczyną? Czy uda się wyleczyć chorych? I co wspólnego z tym wszystkim ma Ezra Squall, wróg nr 1 Nevermooru?
W serii o Morrigan uwielbiam dosłownie wszystko! Jestem nią oczarowana, tak bardzo jak lata temu po raz pierwszy oczarował mnie Harry Potter. Autorka zaskakuje nie tylko rozmachem kreowanego świata, który w wydźwięku wydaje się być całkowicie realistyczny, pomimo magii nim rządzącej, ale również wspaniałymi pomysłami fabularnymi oraz kreacją bohaterów. Seria ta posiada całą plejadę barwnych postaci! Począwszy od Morrigan, której towarzyszymy od początku serii w każdym momencie życia, przez jej szalonego mentora Jupitera, gadającą, z ‘typowym’ kocim charakterem, magnifikocicę Fenię, po odjechaną artystkę Madame Czandę czy uroczego karła wampirzego…
I relacje. Autorka w cudowny sposób ukazuje przyjaźń między dziećmi. Szczególnie Morrigan, Hawthornem oraz Cadence, którzy trzymają się razem, pomagając sobie w trudnych chwilach, stają za sobą murem i martwią się o siebie nawzajem. Ich relacja jest cudowna!
Do tego dochodzi niezwykle lekki styl autorki ze wspaniałymi dialogami i naturalnym humorem.
Pomimo, że docelowo jest to fantastyka dziecięco-młodo młodzieżowa to jest ona na tyle uniwersalna (jak seria HP), że do gustu przypadnie również dorosłym czytelnikom. Niezwykły świat, barwne postacie i delikatny humor. Ja jestem zachwycona!
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Morrigan Crow i tajemnicza choroba...
Morrigan jest w trakcie kolejnego roku nauki w Katowie, gdy w Nevermoorze pojawiają się przypadki tajemniczej choroby. Dotknięci nią wpadają w szał, nie obywa się bez ofiar… Co jest jej przyczyną? Czy uda się wyleczyć chorych? I co wspólnego z tym wszystkim ma Ezra Squall, wróg nr 1 Nevermooru?
W serii o Morrigan uwielbiam dosłownie...
2023-04-14
Czasu nie cofniesz…
Shannon przez całe życie trafiała na kiepskich facetów – zdradzających ją , poniżających…. Po przeprowadzce do Edynburga dostaje pracę w studiu tatuażu, gdzie poznaje Cole’a. Cole’a, który wygląda jak ucieleśnienie jej dawnych facetów. Jednak… pozory mogą mylić. Jak rozwinie się relacja między Shannon a Colem?
To, co najbardziej ujmuje mnie w serii On Dublin Street Samanthy Young to dobrze rozbudowane tło psychologiczne bohaterów oraz ukazanie bliskich, silnych więzi międzyludzkich – rodzinnych i przyjacielskich. Książki te niejednokrotnie dotykają mocno psychiki, bowiem podejmują momentami bardzo ciężkie tematy, jednocześnie napawając otuchą, ciepłem i emanując urokiem.
„Cofnąć czas” to piąta część cyklu i z żalem przyznaję, że niestety najsłabsza. Pomimo tego, że w kategorii romansu na tle innych powieści wypada bardzo dobrze. Zabrakło mi tu tego ‘czegoś’. Autorka w fabule poszła tu dość sztampowo w porównaniu do wcześniejszych części. Niemniej, świetne pióro oraz znani i lubiani bohaterowie z poprzednich części sprawiają, że czyta się ją z przyjemnością. Chociaż jak na mój gust autorka zbyt mocno idealizuje wygląd męskich bohaterów…
Na duży plus można zaliczyć przesłanie podprogowe – czasu się nie cofnie i trzeba żyć z konsekwencjami wszystkich podjętych decyzji, które nieraz mogą stanowić ogromne psychologiczne brzemię. Tak jak w przypadku Shannon…
Moja ocena: 6,5/10
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Czasu nie cofniesz…
Shannon przez całe życie trafiała na kiepskich facetów – zdradzających ją , poniżających…. Po przeprowadzce do Edynburga dostaje pracę w studiu tatuażu, gdzie poznaje Cole’a. Cole’a, który wygląda jak ucieleśnienie jej dawnych facetów. Jednak… pozory mogą mylić. Jak rozwinie się relacja między Shannon a Colem?
To, co najbardziej ujmuje mnie w serii On...
2023-03-22
W pułapce relacji…
On, ona i… jej siostra. Marina przyjeżdża na wakacje do Stelli, gdzie poznaje jej nowego partnera – pisarza Gabriela. Trudna siostrzana relacja, pełna niedomówień i niedopowiedzeń. Pozornie szczęśliwe życie Stelli. I romans, który nie powinien mieć prawa bytu…
Styl pisania Bohmann – z jednej strony bogaty emocjonalnie, z sugestywnymi metaforami, z drugiej tchnie surowością, oszczędnością zarówno słów jak i opisywanych zdarzeń. Nie jest to proza dla każdego tym bardziej, że na warsztat bierze trudne, kontrowersyjne tematy, ukazując je z różnych stron, co często jest niekomfortowe w odbiorze. W „Utonęła” mamy swoisty obraz relacji w trójkącie.
Czy warto za wszelką cenę dążyć do szczęścia?
Czy można przedkładać własne uczucia nad uczucia innych, bliskich nam osób?
Czy rozdarci emocjonalnie powinniśmy iść za głosem serca czy rozumu?
Postacie kreowane przez Bohmann tchną niezwykłą prawdziwością. Tak też jest w postaci Mariny. Autorce udało się świetnie oddać jej przeciwstawne emocje, konflikt wewnętrzny, walkę między sercem a rozumem, między solidarnością w stosunku do siostry, a własnymi pragnieniami, jak i dążenie do zmiany. Marina to bohaterka zagubiona, zagubiona w swoim życiu, w relacjach, często wspominająca to co było. Nie jest to postać, którą można w pełni polubić, a jednak pod względem psychologicznym, jest to niezwykle interesująca postać.
I mimo że całość historii w głównej mierze skupia się na Marinie to postacie, zdystansowanej w stosunku do siostry, Stelli oraz tajemniczego Gabriela są również dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.
Nie oczarowała mnie tak mocno jak „Ta druga”, niemniej była to równie świetna podróż literacka. A wszelkie porównania do „Dorosłych” są jak najbardziej uzasadnione tematycznie, choć pod względem psychologicznym „Utonęła” jest bardziej rozbudowana i pogłębiona.
„Utonęła” to krótka, acz dosadna opowieść o skomplikowanych relacjach, przemocy i o tym, że utonąć można na wiele sposobów….
Polecam!
Moja ocena: 7,5/10
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
W pułapce relacji…
On, ona i… jej siostra. Marina przyjeżdża na wakacje do Stelli, gdzie poznaje jej nowego partnera – pisarza Gabriela. Trudna siostrzana relacja, pełna niedomówień i niedopowiedzeń. Pozornie szczęśliwe życie Stelli. I romans, który nie powinien mieć prawa bytu…
Styl pisania Bohmann – z jednej strony bogaty emocjonalnie, z sugestywnymi metaforami, z...
2023-03-15
Nadnaturalne osaczenie…
„Kobieta w czerni. Rączka” to zbiór 2 minipowieści budowanych w klimacie klasycznej grozy.
„Kobieta w czerni” to historia zmarłej pani Drablow, jej tajemniczej posiadłości i Arthura – pracownika kancelarii, którego obowiązki zawodowe zmuszają do kilkudniowego pobytu w posiadłości na Węgorzowych Mokradłach. To czego tam doświadczy pozostanie w jego pamięci na zawsze…
Z kolei bohater „Rączki” – antykwariusz Adam, gubiąc się, trafia do Białego Domu. Domu, w którym w dłoń wsuwa mu się tytułowa mała rączka… Rączka, która od tej pory zaczyna go prześladować, gdziekolwiek się nie ruszy…
Zabierając się za opowieści Susan Hill i nie mając tła dotyczącego wydawania tych historii czy też samej autorki można dojść do wniosku, że oto trafiliśmy na klasykę grozy. Klimat i język, szczególnie „Kobiety w czerni”, przywodzi na myśl XIX-wieczną epokę wiktoriańską – zamglony krajobraz, bogactwo oddziałujących na wyobraźnię opisów, lekko podniosły styl. To jednowątkowe historie o duchach, wykorzystujące klasyczne motywy. Straszą tu nie tylko istoty paranormalne. Dreszcz grozy wywołuje także tło, w jakim autorka umieściła akcję opowieści, ale również niepewność – bo z siłami nadprzyrodzonymi na karku bohaterowie nigdzie nie mogą czuć się bezpiecznie… Historie te nie są nastawione na akcję, ale właśnie na klimat. A więc nie każdemu przypadną do gustu.
I choć opowieści te do pewnego stopnia są przewidywalne to styl Susan Hill rekompensuje wszystko. Zachwyca. Oczarowuje. Po prostu chce się go więcej. Także historie autorki to nie tylko przyjemność dla wyobraźni, to także uczta językowa i klimatyczna.
PS. Bardzo dobrze wypada też ekranizacja "Kobiety w czerni" z 2012r. z Danielem Radcliffem w roli głównej.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Nadnaturalne osaczenie…
„Kobieta w czerni. Rączka” to zbiór 2 minipowieści budowanych w klimacie klasycznej grozy.
„Kobieta w czerni” to historia zmarłej pani Drablow, jej tajemniczej posiadłości i Arthura – pracownika kancelarii, którego obowiązki zawodowe zmuszają do kilkudniowego pobytu w posiadłości na Węgorzowych Mokradłach. To czego tam doświadczy pozostanie w jego...
2023-02-28
Tnąc jak odłamki lodu…
„Sezon luster” w dużej mierze opiera się na przeżyciach osoby autorskiej. Przeżyciach ciężkich, traumatycznych. Dotyczących wykorzystywania seksualnego. Ciężko oceniać książkę w takim stopniu bazującą na prawdziwych wydarzeniach. Jednak do mnie ona nie przemówiła… Dlaczego?Wyjaśniam poniżej.
Jeden pokój. Chłopak i dziewczyna. Każde z nich na swój sposób radzi sobie z traumą, która ich spotkała. Lock ze względu na odurzenie mało co pamięta z tamtej imprezy. Ciela wypiera część faktów, by poradzić sobie z traumą. Traumą, która odebrała jej dar typowania jaki wypiek chciałaby zjeść dana osoba, zanim ona sama będzie to wiedziała. Do tego dochodzą pojawiające się wszędzie szkło. Szkło, którego odłamek zagłębia się w Cielę coraz bardziej, atakując też inne osoby…
UWAGA! PONIŻEJ POJEDYNCZE SPOJLERY!
Pozytywy:
- temat główny – wykorzystanie seksualne - jest największym i zarazem jedynym atutem tej powieści, szczególnie w kontekście ukazania, że mężczyźni również mogą zostać wykorzystani.
Negatywy:
- motyw wykorzystania seksualnego, dobrze rozegrany, może wzbudzić w czytelniku szereg emocji. Niestety, ale moim zdaniem tutaj, w otoczeniu wątków realizmu magicznego, nie wybrzmiewa dobrze. Jego wydźwięk został mocno wyciszony właśnie przez te wątki, co mocno osłabia istotność tej kwestii.
- wątki realizmu magicznego:
*wątek magiczny związany z darem Cieli i, co za tym idzie, motyw związany z cukiernią – z jednej strony rozumiem, że osoba autorska chciała podkreślić wpływ traumy na życie bohaterki, z drugiej jednak strony poświęcenie niemal pół książki na przedstawienia różnych rodzajów ciast, babeczek, bułeczek itd. z cynamonem, anyżem…. było, w moim odczuciu, przesadą…
*wątek magiczny związany ze szkłem/lustrami – samo nawiązanie do baśni o Królowej Śniegu mogłoby być ciekawym zabiegiem, gdyby tak bardzo nie odstawało od rzeczywistości, było lepiej wytłumaczone i mocniej uargumentowane
*wątek z kradzieżą drzew – nie rozumiem czemu miał służyć oprócz związku z miejscem rozgrywania się kulminacyjnej sceny. Sam pomysł jest dla mnie wybitnie abstrakcyjny, bo i w jaki sposób miałoby się wykopać normalne drzewo (inaczej w przypadku świeżo zasadzanych siewek, ale raczej nie takie drzewa miała na myśli autorka) wraz z korzeniami, by wsadzić je gdzieś indziej...
- styl pisania momentami chaotyczny
- wplatanie w treść mnóstwa hiszpańskich określeń. I tu nie zrozumcie mnie źle – uwielbiam język hiszpański, przez chwilę się go uczyłam, niektóre zwroty użyte w książce były dla mnie jasne i jak tylko zobaczyłam ten zabieg to się ucieszyłam – w końcu rzadko w książkach zdarzają się hiszpańskie wplecenia, ale….. Było tego za dużo. Ponad 130 przypisów, z czego większość odnosiła się do nazw hiszpańskich poszczególnych wypieków…. I, z tego co zdążyłam się zorientować, nie jest to kwestia tłumaczenia, a oryginału, który napisany w języku angielskim posiada te stosy hiszpańskich wtrąceń
- wątek romantyczny – ciężki do uwierzenia, szczególnie w aspekcie wiedzy bohaterów o traumie, która ich spotkała
- portrety psychologiczne Locka i Cieli. O ile w przypadku dziewczyny jeszcze psychologia była nieco pogłębiona, o tyle w przypadku chłopaka już nie. Ale nawet rozważania i myśli dziewczyny w zderzeniu z wątkami fantastycznymi tracą na wydźwięku…
Reasumując, gdyby wyrzucić wątki realizmu magicznego, pogłębić psychologię postaci i pozbawić książkę hiszpańskich wtrąceń mogłaby wyjść z niej poruszająca, emocjonalna powieść.
Niestety, ale NIE każda książka poruszająca wątki wykorzystania seksualnego, nawet bazowana na prawdziwych wydarzeniach, jest dobra. Wiele zależy od wykonania. A tu ono ewidentnie zawodzi.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Tnąc jak odłamki lodu…
„Sezon luster” w dużej mierze opiera się na przeżyciach osoby autorskiej. Przeżyciach ciężkich, traumatycznych. Dotyczących wykorzystywania seksualnego. Ciężko oceniać książkę w takim stopniu bazującą na prawdziwych wydarzeniach. Jednak do mnie ona nie przemówiła… Dlaczego?Wyjaśniam poniżej.
Jeden pokój. Chłopak i dziewczyna. Każde z nich na swój...
2023-02-19
Gdyby kosmici mogli zmieniać losy ludzi…
Pewnego wieczoru na progu domu Jo – dziewczyny po przejściach i jednocześnie badaczki ptaków, pojawia się dziewczynka – Ursa, twierdząca, że jest kosmitką z odległej galaktyki, która, gdy zobaczy pięć cudów na Ziemi, wróci na swoją planetę. Ursa zaprzyjaźnia się z Jo i jej sąsiadem Gabrielem. Kim jest dziewczynka? Jaka jest jej przeszłość? I do czego doprowadzi jej przyjaźń z Jo i Gabrielem?
Książka dla dzieci. Takie było moje pierwsze skojarzenie po rozpoczęciu tej powieści. Takie odczucie wzmaga to, że główną bohaterką jest dziecko, i dodatkowo bardzo prosty język. Ale to NIE jest książka dla dzieci. To historia o dramatach z przeszłości, o cierpieniu, o nadziei i o odnajdywaniu siebie na nowo po traumatycznych wydarzeniach, o wpływie ciężkich zdarzeń na psychikę dziecka oraz o odnajdywaniu miłości i ciepła.
Największym atutem jest tu kreacja psychologiczna Ursy – dziewczynki, której życie nie było usłane różami. Tworzona przez nią alternatywna wizja rzeczywistości oraz mechanizmy wyparcia, które widać w jej profilu psychologicznym zostały świetnie ukazane. Do tego dochodzi pokiereszowana psychika Jo, która musi radzić sobie z tym, że niektórzy ludzie uważają ją za ‘niekompletną’ po operacjach, które musiała przejść. A także profil Gabriela, zmagający się nie tylko z wrogością ze strony siostry, stanami depresyjnymi, ale jeszcze tłumiący w sobie tajemnicę z przeszłości. Jak na debiut profile psychologiczne wyszły autorce bardzo dobrze.
Do tego dochodzą kwestie ornitologiczne, wzbogacające powieść. Dość szczegółowe, a jednocześnie angażujące – widać tu wpływ kwestii zawodowych Vanderah, która z wykształcenia jest ornitologiem.
A zakończenie? Przedłużone w czasie, angażujące i sprawiające, że łezka w oku może się zakręcić.
Podsumowując, „Tam gdzie las spotyka się z niebem” to z jednej strony dramatyczna, a z drugiej strony ciepła opowieść o poszukiwaniu szczęścia, miłości i rodziny. Jej odbiór i emocje jakie wzbudza nieco wypłaszcza fakt, że jest napisana bardzo prostym językiem. Niemniej, jako debiut wypada bardzo dobrze.
Moja ocena: 7,5/10
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Gdyby kosmici mogli zmieniać losy ludzi…
Pewnego wieczoru na progu domu Jo – dziewczyny po przejściach i jednocześnie badaczki ptaków, pojawia się dziewczynka – Ursa, twierdząca, że jest kosmitką z odległej galaktyki, która, gdy zobaczy pięć cudów na Ziemi, wróci na swoją planetę. Ursa zaprzyjaźnia się z Jo i jej sąsiadem Gabrielem. Kim jest dziewczynka? Jaka jest jej...
2023-02-09
Bitwa o wolność osobliwców
Nadszedł kulminacyjny moment. Osobliwy świat musi stawić czoła Caulowi. Proroctwo, tajemnicza siódemka i wyprawa Noor i Jacoba, by odnaleźć pozostałą szóstkę osobliwców z proroctwa. Czy uda im się ochronić osobliwy świat przed Caulem?
Pomysł na stworzenie osobliwców i ich odrębnego świata wraz z upiorami, głucholcami i pętlami czasowymi był genialny. Tak samo jak i genialne i niezwykle pobudzające wyobraźnię było wzbogacenie serii o klimatyczne zdjęcia. Te w sepii szczególnie pasują do charakteru tej historii. Pokochałam ją od pierwszych stron.
Pierwsze 3 tomy sagi stanowiły ładnie dopiętą całość. Kolejne, moim zdaniem, były pisane na siłę. Z jednej strony miło było powrócić do osobliwego świata, z drugiej jednak ta ‘dodatkowa’ trylogia wypada dużo słabiej. Tom 4 był dość wciągający, tom 5 był typowym tomem łącznikowym, w którym początkowo mało co się działo, z kolei tom 6…
„Plagi…” to typowy tom wieńczący pewną całość, w tym wypadku historię z tomów 4-5. Pod względem dynamiki akcji prawie cały czas coś się tu dzieje. Zakończenie, choć przewidywalne ma jeden element zaskoczenia. Jednak tom ten nie jest pozbawiony wad. Momentami dość ciężko było mi przez niego przebrnąć głównie ze względu na zbyt długie opisy większości scen, szczególnie walk. Rozumiem, że autor chciał dokładnie opisać każdy szczegół, niemniej w moim odczuciu było to zbędne. Poza tym bohaterowie. Nie zmieniają się poza Jacobem, co sprawia wrażenie jakbyśmy tkwili w miejscu. Z przykrością stwierdzam, że nie zaangażowała mnie tak jak oczekiwałam… Sentyment, szczególnie do 1 tomu, pozostanie, ale dla tej serii lepiej będzie, jeśli więcej tomów się nie ukaże.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Bitwa o wolność osobliwców
Nadszedł kulminacyjny moment. Osobliwy świat musi stawić czoła Caulowi. Proroctwo, tajemnicza siódemka i wyprawa Noor i Jacoba, by odnaleźć pozostałą szóstkę osobliwców z proroctwa. Czy uda im się ochronić osobliwy świat przed Caulem?
Pomysł na stworzenie osobliwców i ich odrębnego świata wraz z upiorami, głucholcami i pętlami czasowymi był...
2023-01-21
(Nie)Radzenie sobie ze stratą…
Ktoś odchodzi. Ktoś zostaje. Ktoś tęskni. Żałoba, tęsknota to motyw szeroko wykorzystywany w literaturze. Dotyczy relacji człowiek-człowiek. Jednak nie tylko ludzie tęsknią. Zwierzęta również… Wykorzystanie motywu tęskniącego zwierzęcia wyróżnia „Przyjaciela” na tle innych powieści z motywem żałoby.
„Przyjaciel” to opowieść w formie strumienia świadomości. To kwintesencja myśli i odczuć kobiety - przyjaciółki pisarza, który popełnił samobójstwo. Jej próby pogodzenia się z zaistniałą sytuacją. Próby dalszego życia. Próby, w której pomaga jej Apollo – dog pozostawiony przez pisarza, a otrzymany, niejako w spadku, przez kobietę. Pies, który również tęskni. Który nie wie co się wydarzyło. Który wypatruje swojego ukochanego pana…
Powieść ta, pomimo ciężkiej formy narracyjnej, pięknie ukazuje tęsknotę. Nie tylko tą ludzką, ale również zwierzęcą. Popadanie w apatie, stany depresyjne, brak chęci do życia… To relacja radzenia sobie ze stratą i jednocześnie nieradzenia sobie z nią. Ukazująca dni lepsze i dni gorsze.
Oprócz głównego motywu i zdarzeń z nim związanych powieść naszpikowana jest licznymi dygresjami, głównie na tematy okołoliterackie. Niektóre krótkie, inne dłuższe. Niektóre bardziej, inne mniej interesujące. Z jednej strony wzbogacają one treściowo powieść, dotykając wątku głównego (jak w przypadku wspomnienia historii Hachiko) z drugiej jednak wybijają z rytmu. I w moim przypadku głównie tak właśnie było – niepotrzebnie zaburzały obraz wątku głównego.
Podsumowując, „Przyjaciel”, pomimo ciężkiej formy narracyjnej i licznych pobocznych dygresji, wybijających z rytmu wątku głównego, w piękny sposób opowiada o tęsknocie zarówno tej ludzkiej, jak i zwierzęcej, za człowiekiem, który odszedł.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
(Nie)Radzenie sobie ze stratą…
Ktoś odchodzi. Ktoś zostaje. Ktoś tęskni. Żałoba, tęsknota to motyw szeroko wykorzystywany w literaturze. Dotyczy relacji człowiek-człowiek. Jednak nie tylko ludzie tęsknią. Zwierzęta również… Wykorzystanie motywu tęskniącego zwierzęcia wyróżnia „Przyjaciela” na tle innych powieści z motywem żałoby.
„Przyjaciel” to opowieść w formie...
2023-01-12
Witajcie w Idlewild Hall!
Rok 1950. Idlewild Hall to szkoła dla dziewcząt sprawiających problemy, bądź stanowiących problem. Połączyło Katie, Cecelię, Robertę i Sonię, jednak ich pobyt w szkole nie jest usłany różami. Bowiem Idlewild skrywa tajemnicę. Tajemnicę postaci w czarnym woalu ukazującej się, nie tylko, dziewczętom….
Rok 2014. Dziennikarka Fiona Sheridan nie może się pogodzić z morderstwem swojej siostry przed 20 laty. Notorycznie powraca na miejsce porzucenia zwłok, czyli na teren dawnej szkoły Idlewild Hall. Zakup opuszczonej nieruchomości i prace remontowe doprowadzą do odkrycia…. zwłok. Kim był zmarły? Jaki to odkrycie będzie miało wpływ na Fionę? Czy odkryje ona co stało się przed ponad 60 laty? I czy pogodzi się w końcu ze śmiercią siostry?
„Złamane dusze” rozpoczyna genialny wręcz prolog. Las, przeciskająca się przez niego dziewczynka, uczucie śledzenia, tajemnicza postać, ucieczka… Jest klimatycznie, jest złowrogo, jest tajemniczo.
Jednak sama główna treść nie jest już aż tak klimatyczna, jakby się można spodziewać po prologu. Narracja prowadzona jest dwutorowo. W roku 1950 poznajemy losy uczennic Idlewild. Ich relację, życie w szkole, przeszłość, incydenty związane z postacią nawiedzającą szkołę. Z kolei rok 2014 ukazuje Fionę, jej dociekania okoliczności śmierci siostry, zaangażowanie w wyjaśnienie dawnych spraw Idlewild Hall oraz perypetie życiowe. I o ile perspektywa z roku 1950 jest świetna, wciągająca, trzymająca w napięciu, o tyle, na jej tle, perspektywa z 2014r. wypada bladziej. Fakt, angażuje, ale nie trzyma aż tak bardzo w napięciu.
Na fali opowieści zahaczamy o tematykę II wojny światowej, wchodzimy w relacje społeczności miasteczka z początku lat 90., obserwujemy sposoby radzenia sobie poszczególnych osób z ich własnymi demonami z przeszłości…
„Złamane dusze” to angażujący thriller z wątkiem paranormalnym. Motyw nawiedzonych miejsc/budynków zawsze bardzo mnie interesował, a tu, choć nie wysuwa się on całkowicie na główny plan, to jest interesująco rozegrany, biorąc pod uwagę kwestie psychologiczne. Na uwagę zasługuje również siła przyjaźni, która zrodziła się między uczennicami Idlewild – Katie, Cece, Sonią i Robertą. Każda inna, a jednak traumatyczne przeżycia i sam pobyt w szkole zbliżyły ich do siebie na tyle mocno, by przyjaźń ta przetrwała całe dziesięciolecia…
Ciekawa, wciągająca, sprawnie napisana i, momentami, mrożąca krew w żyłach…
Polecam!
Moja ocena: 7,5/10
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Witajcie w Idlewild Hall!
Rok 1950. Idlewild Hall to szkoła dla dziewcząt sprawiających problemy, bądź stanowiących problem. Połączyło Katie, Cecelię, Robertę i Sonię, jednak ich pobyt w szkole nie jest usłany różami. Bowiem Idlewild skrywa tajemnicę. Tajemnicę postaci w czarnym woalu ukazującej się, nie tylko, dziewczętom….
Rok 2014. Dziennikarka Fiona Sheridan nie może...
2022-11-08
Lubię romanse z różnicą wieku.
Bardzo podobało mi się „Birthday girl”.
Dlatego sięgnęłam po „Korepetytora” i…. żałuję poświęconego mu czasu.
Isabella to studentka prawa, na której drodze, w sklepie z erotycznymi gadżetami, pojawia się starszy, seksowny mężczyzna, który okazuje się być prokuratorem i współpracownikiem jej ojca. Ich relacja mocno pogłębia się, gdy Isa wplątuje się w sprawę śledztwa dotyczącego handlu narkotykami, którą prowadzi właśnie Hogan.
Już na wstępie wiadomo w jaki sposób potoczy się fabuła biorąc pod uwagę, że „Korepetytor” to romans/erotyk. Powieść polecana dla fanów „Birthday girl” Penelope Douglas, jednak nie ma z nią nic wspólnego oprócz motywu różnicy wieku. I o ile w książce Douglas relacja ta została opisana ze smakiem, nie szczędząc tła psychologicznego, o tyle w „Korepetytorze” wyszedł typowy erotyk niskich lotów. Co mi w niej nie pasowało? Praktycznie wszystko. Ale po kolei:
- bohaterowie miałcy, nijacy, ich zachowania często infantylne
- Isabella jest postacią strasznie irytującą, która uważa się za dorosłą, a zachowuje w wielu sytuacjach jak rozkapryszone dziecko, chcące tylko jednego… pana Hogana
- z Hoganem nie jest lepiej – niby prokurator, niby starszy facet, niby wie, że ta relacja nie ma prawa bytu, a jednak jakoś szczególnie się przed nią nie broni
- sceny łóżkowe z czasem zaczynają nużyć, powtarzając ten sam schemat, a w pewnym momencie ich natężenie jest tak duże, że odechciewa się kontynuowania
- opisy erotyczne z wulgarnymi zwrotami
- opisana relacja to nie historia miłosna, a jedynie efekt wysokiego poziomu popędu seksualnego obu postaci, którą Isa myli z zakochaniem
- te ich ciągłe przygrywanie warg, wciąganie policzków itd...
- wątek poboczny – śledztwo w sprawie narkotyków – nierozwinięty, potraktowany po macoszemu, a tym samym mało interesujący
- akcja rozgrywa się w Ameryce, a autorka jest Polką. Już kilka razy zdarzyło mi się, że odczuwałam zgrzyty, podczas czytania powieści polskich twórców osadzonych w realiach amerykańskich
- napisana w typowo wattpadowym stylu
Na plus mogę zaliczyć jedynie to, że dość szybko się czyta i fakt, że zwraca sporo uwagi na istotność komunikacji w relacji..
Nie polecam.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Lubię romanse z różnicą wieku.
Bardzo podobało mi się „Birthday girl”.
Dlatego sięgnęłam po „Korepetytora” i…. żałuję poświęconego mu czasu.
Isabella to studentka prawa, na której drodze, w sklepie z erotycznymi gadżetami, pojawia się starszy, seksowny mężczyzna, który okazuje się być prokuratorem i współpracownikiem jej ojca. Ich relacja mocno pogłębia się, gdy Isa...
2022-12-15
By uniknąć osobliwej wojny…
Osobliwe dzieci Pani Peregrine pokochałam od pierwszych stron pierwszego tomu. „Konferencja ptaków” to już piąte spotkanie z nimi. Jak wypadają dalsze części tego cyklu po trylogii, która stanowiła ładnie dopiętą całość?
Jacob ocalił Noor Pradesh – nowego osobliwca – z rąk ścigających ją ludzi. Noor – jedna z siedmiu z proroctwa - ma ocalić osobliwy świat od apokalipsy. Apokalipsy, która zdaje się być coraz bliżej szczególnie w kontekście intensywnych działań prowadzonych przez upiory. Czy osobliwym dzieciom i ich ymbrynkom uda się pokrzyżować plany upiorom?
„Konferencja…” to jedna z najsłabszych części cyklu. Ewidentnie widać, że to tom przejściowy między „Mapą dni”, a „Plagami…”. Początek, jak w poprzedniej części, jest mocno przedłużony, a akcja napiera dynamiczności dopiero prawie w połowie. I tak jak poprzednio, wydarzenia końcowe należą do najbardziej interesujących. Niemniej, żeby do nich dotrzeć, potrzeba trochę cierpliwości.
Całość cyklu wyróżnia się niezwykłymi, wręcz hipnotyzującymi starodawnymi zdjęciami. Nie inaczej jest w „Konferencji…”. To ilustracje dodają ogromu magii tej historii.
W moim odczuciu jednym z mankamentów tej historii jest brak zmian w bohaterach. Na przestrzeni tych 5 tomów pozostali oni praktycznie tacy sami jacy byli na początku. Ta stałość charakterów, brak większych przemian sprawia, że niejako czuć jakbyśmy stali w miejscu, mimo iż akcja posuwa się naprzód.
Ten tom, pomimo najmniejszej objętości, jest naładowany ogromem rozważań uczuciowych Jacoba. Te rozterki, mimo że odpowiednie do wieku bohatera, mnie – dorosłą osobę, dość mocno nużyły. Po prostu wzmianek tych było za dużo.
Jako całość seria o osobliwych dzieciach Pani Peregrine jest historią innowacyjną, urzekającą i skradającą serce. Niemniej czy przeciągnięcie tej historii na kolejne 3 tomy po ładnie zamykającej się trylogii, było potrzebne? Moim zdaniem niekoniecznie. Z ciekawości jednak sprawdzę, co autor funduje w kolejnym, 6 tomie…
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
By uniknąć osobliwej wojny…
Osobliwe dzieci Pani Peregrine pokochałam od pierwszych stron pierwszego tomu. „Konferencja ptaków” to już piąte spotkanie z nimi. Jak wypadają dalsze części tego cyklu po trylogii, która stanowiła ładnie dopiętą całość?
Jacob ocalił Noor Pradesh – nowego osobliwca – z rąk ścigających ją ludzi. Noor – jedna z siedmiu z proroctwa - ma ocalić...
2022-11-29
Nauka i…. miłość
Olive to doktorantka na Wydziale Biologii Uniwersytetu Stanforda. Adam to najbardziej wredny i czepialski wykładowca na wydziale. By jej przyjaciółka związała się z ukochanym mężczyzną, Olive wikła się w udawany związek. Na jej (nie)szczęście pada na Adama. Jak długo ta dwójka wytrzyma w fikcyjnym związku? I czy czasem nie przerodzi się on w coś…. głębszego?
Ali Hazelwood stworzyła uroczą, zabawną, a jednocześnie przejmującą historię. Fenomen „The love hypothesis” tkwi nie tylko w rewelacyjnym piórze i niebanalnym humorze autorki, ale przede wszystkim w bohaterach. Bohaterach z krwi i kości pomiędzy którymi są realistyczne relacje. Chodzi tu przede wszystkim o główne postacie – Olive i Adama – między którymi, dosłownie, czuć chemię. Ich potyczki słowne, gesty, niedopowiedzenia – po prostu między nimi iskrzy, więc nie sposób nie domyślić się w jakim kierunku zmierza cała fabuła. Ale to nie o nią tutaj tak naprawdę chodzi, a o bohaterów i dynamikę relacji między nimi. Jednak autorka nie zapomina o postaciach drugoplanowych. Relacje przyjacielskie, zarówno te między Olive, Anh i Malcolmem, jak i Adamem i Holdenem są równie świetnie wykreowane.
Ogromny atut stanowi umiejscowienie akcji w środowisku akademickim, co jest dość rzadką praktyką. Autorka w sposób przekrojowy przedstawia codzienność pracy doktoranta z wszelkimi bolączkami, rozgoryczeniami, radościami, a także skrajnym przemęczeniem i problemami finansowymi, bo, nie ma co ukrywać, młodzi naukowcy są niedofinansowani i świętą prawdą są słowa Adama mówiącego, że aby pozostać na uczelni trzeba mieć dobry powód… To nie jest życie usłane różami. To krew, pot i łzy...
Plusem jest również zwrócenie uwagi, choć bardziej marginalnie, na problemy nowotworowe wraz z ich wczesną diagnostyką. Olive zajmuje się rakiem trzustki, ale nie tylko w tym przypadku odkrycie markerów wczesnego stadium procesu nowotworowego mogłoby ocalić niejedno ludzkie życie… A drugim pozytywnym aspektem jest poruszenie tematu mobbingu na uczelniach...
Rzadko trafiam na powieści, w których bohaterowie mieliby podobne przeżycia do moich, co pozwoliłoby mi się mocno z nimi zżyć. Tym razem jednak tak się trafiło. Mam sporo wspólnego z Olive, jako, że również studiowałam biologię i zostałam na uczelni. Znam z własnego doświadczenia jej problemy i przeżycia, dlatego ta powieść, mimo że w otoczce komedii, tak mocno do mnie trafiła…
Obiektywnie oceniam na 8, subiektywnie daję 9.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Nauka i…. miłość
Olive to doktorantka na Wydziale Biologii Uniwersytetu Stanforda. Adam to najbardziej wredny i czepialski wykładowca na wydziale. By jej przyjaciółka związała się z ukochanym mężczyzną, Olive wikła się w udawany związek. Na jej (nie)szczęście pada na Adama. Jak długo ta dwójka wytrzyma w fikcyjnym związku? I czy czasem nie przerodzi się on w coś…....
Czarnoksiężnik i… staruszka…
„Ruchomy zamek Hauru” to pierwowzór literacki popularnego swego czasu filmu anime pod tym samym tytułem.
Młoda dziewczyna – Sophie, zostaje pewnego dnia zamieniona w staruszkę przez okrutną czarownicę. Pragnąc odzyskać dawną postać postanawia wyruszyć do pobliskiego zamku, owianego złą sławą, czarnoksiężnika Hauru, gdzie poznaje jego pomocnika Michaela oraz demona ogniowego Kalcyfera. Czy Sophie uda się wrócić do dawnej postaci?
Co to była za historia! Klimat bajkowo-baśniowy. Nietuzinkowi bohaterowie. Charyzmatyczna postać Sophie jako staruszki. Tajemnice i zwroty akcji. Do tego niezwykle przyjemny styl autorki, który sprawia, że przez książkę dosłownie się płynie! I choć docelowo powiedziałabym, że kierowana jest do młodszej młodzieży to dorośli czytelnicy będą się przy niej równie świetnie bawić, czego ja jestem przykładem. I myślę, że to właśnie oni w pełni docenią kunszt autorki i jej plastyczny język.
Wartość dodaną stanowi zwrócenie uwagi młodzieży na problemy z jakimi borykają się starsze osoby.
„Ruchomy zamek Hauru” to świetna przygoda literacka!
Polecam.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Czarnoksiężnik i… staruszka…
więcej Pokaż mimo to„Ruchomy zamek Hauru” to pierwowzór literacki popularnego swego czasu filmu anime pod tym samym tytułem.
Młoda dziewczyna – Sophie, zostaje pewnego dnia zamieniona w staruszkę przez okrutną czarownicę. Pragnąc odzyskać dawną postać postanawia wyruszyć do pobliskiego zamku, owianego złą sławą, czarnoksiężnika Hauru, gdzie poznaje jego pomocnika...