-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-04-27
2024-04-21
Roswell w kręgu… wykopalisk archeologicznych
Miliarder Lucas Tappan stawia sobie za cel odkrycie co tak naprawdę wydarzyło się w Roswell w 1947r. Czy faktycznie spadł tam statek kosmiczny obcej cywilizacji, a rząd tuszuje sprawę? Do jego zespołu, splotem okoliczności, dołącza szanowana i jednocześnie sceptyczne nastawiona do tematyki UFO - archeolog Nora Kelly. W momencie odkrycia dwóch ciał w pobliżu wykopalisk w akcję zostaje zaangażowane FBI, a prowadzącą śledztwo zostaje Corrie Swanson.
Duet Preston & Child to już marka sama w sobie. Po genialnym 19-tomowym cyklu z ekscentrycznym, tajemniczym agentem Pendergastem w roli głównej autorzy wzięli na tapet inną postać występującą w powyższym cyklu – Norę Kelly. Pani archeolog doczekała się swojej własnej serii, zapoczątkowanej „Starymi kośćmi”, w której jako postać poboczna pojawia się również inna bohaterka z cyklu z Pendergastem – Corrie Swanson. „Diabelska góra” to trzecia część serii, niemniej wszystkie tomy można czytać w oderwaniu od siebie, gdyż stanowią fabularnie zamkniętą całość.
Wykopaliska, UFO, rządowe tajemnice, teorie spiskowe, szpiedzy, tajne bazy wojskowe, zaginięcia, morderstwa… Autorzy idealnie trafili w mój gust! „Diabelska góra” obfituje w thrillerowo-kryminalno-sensacyjne motywy. Powieść wciąga od pierwszych stron, a im dalej w las tym jest tylko lepiej. Wartka, dynamiczna akcja, nietuzinkowi bohaterowie i intrygująca tematyka spiskowa sprawiają, że książkę dosłownie się pochłania.
Każda książka z cyklu o Norze Kelly dotyczy tematyki archeologicznej, jednak duet autorów obiera sobie na tapet tak różnorodną tematykę na główną bazę fabularną, że każda książka stanowi powiew nowości. I każdy kolejny tom, w moim odczuciu, jest coraz lepszy!
„Diabelska góra” posiada większość elementów tak charakterystycznych dla twórczości duetu Preston & Child: dynamiczna akcja, mieszanka różnych gatunków, elementy naukowe i techniczne tłumaczone w prosty sposób, moment kulminacyjny przedłużony w czasie.
A zakończenie? Jak na twórczość autorów zaskakujące i pozostawiające czytelnika z lekkim dreszczykiem niepokoju...
„Diabelska góra” to świetna kontynuacja serii z archeolog Norą Kelly. Wartka akcja, intrygująca fabuła i niezwykle przyjemny styl autorów zapewnią kilkugodzinną rozrywkę na wysokim poziomie.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Agora.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Roswell w kręgu… wykopalisk archeologicznych
Miliarder Lucas Tappan stawia sobie za cel odkrycie co tak naprawdę wydarzyło się w Roswell w 1947r. Czy faktycznie spadł tam statek kosmiczny obcej cywilizacji, a rząd tuszuje sprawę? Do jego zespołu, splotem okoliczności, dołącza szanowana i jednocześnie sceptyczne nastawiona do tematyki UFO - archeolog Nora Kelly. W momencie...
2024-04-10
Odmienić swoje życie…
Nie da się zaprzeczyć, że nawyki rządzą naszym życiem. Czy chodzi o takie prozaiczne czynności jak mycie zębów czy robienie zakupów w konkretnym sklepie czy też mające szkodliwy wpływ na nasze zdrowie jak choćby sięganie po papierosa w chwilach stresu… Bez tych nawykowych czynności, decyzji, które są podejmowane na autopilocie, nasz mózg by zwariował… Stąd tak istotna rola kreowania pozytywnych nawyków.
Doktor psychologii klinicznej Sophie Mort, znana w sieci jako Dr Soph, w „Odnowie” uzmysławia jaka jest siła nawyków. Odkrycie mechanizmów stojących za schematycznymi zachowaniami, ich analiza i świadome podejście do nich, szczególnie tych niekorzystnych, przy odrobinie pracy może przyczynić się do poprawy życia, pozbycia się uczucia kręcenia się w kółko i przede wszystkim wykorzenienia tych złych nawyków. Do tego autorka robi to z niezwykłą delikatnością i czułością tak, że czytając tę książkę można się poczuć jakbyśmy trafili w ramiona osoby, która szczerze i z empatią chce nam pomóc.
Autorka zwraca szczególną uwagę na pułapki, które czają się na nas w codziennym życiu takie jak: heurystyki, czyli skróty mentalne wykorzystywane przez mózg do podejmowania decyzji, których efektem mogą być błędy poznawcze; autosabotaż, czyli sabotowanie własnych pragnień; trójkąt dramatyczny, który obrazuje zachwianie równowagi w relacjach i przechodzenie od roli prześladowcy do ofiary i odwrotnie; a także wskazuje na istotną rolę historii naszej rodziny w kształtowaniu nawyków.
Ogromnym plusem są przedstawiane na końcach rozdziałów najważniejsze do zapamiętania informacje, stanowiące esencję treści danego rozdziału. Do tego dochodzą treści/pytania do przemyślenia – wyróżniane zielonym tłem oraz szereg ćwiczeń (karty skryptów załączone są na końcu książki) mających na celu pomóc nam rozpoznać złe nawyki i uzmysłowić co jesteśmy w stanie zrobić, by je zmienić.
„Odnowa” przedstawia bardzo interesującą i przekazaną w niezwykle przystępny i empatyczny sposób wiedzę. To książka, której treść jest w stanie wspomóc czytelnika w zmianie swojego życia na lepsze. Czy jej się to uda zależy wyłącznie od nas samych. Bowiem potrzeba zmian musi najpierw wynikać z nas samych.
Moja ocena: 7,5/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Wielka Litera.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Odmienić swoje życie…
Nie da się zaprzeczyć, że nawyki rządzą naszym życiem. Czy chodzi o takie prozaiczne czynności jak mycie zębów czy robienie zakupów w konkretnym sklepie czy też mające szkodliwy wpływ na nasze zdrowie jak choćby sięganie po papierosa w chwilach stresu… Bez tych nawykowych czynności, decyzji, które są podejmowane na autopilocie, nasz mózg by zwariował…...
2024-03-24
Z misją od Obcych…
Minęło kilka lat od kiedy statek obcych – Rama II opuścił Układ Słoneczny wraz z trójką kosmonautów na pokładzie. Nicole, Richard i Michael stworzyli na Ramie swoją własną mini-społeczność, godząc się z myślą, że już nigdy nie wrócą na Ziemię. Ze szczęśliwego związku Nicole i Richarda pojawiły się nawet dzieci. Nikt z nich jednak nie spodziewa się, że dostaną od Obcych misję i część z nich będzie musiała wrócić w pobliże Ziemi…
„Ogród Ramy” to kolejna po „Ramie II” świetna kontynuacja serii. Fabularnie powieść tę można podzielić na kilka wyodrębnionych segmentów: codzienne życie w Ramie II, punkt węzłowy, powrót w kierunku Ziemi, tworzenie nowej społeczności i związane z tym problemy, wyprawa Richarda na spotkanie z nowymi gatunkami i wojna. Każda z nich na swój sposób fascynuje, dotykając złożonych problemów natury moralnej, etycznej, społecznej, biologiczno-ewolucyjnej etc. Począwszy od rozważań z samego początku powieści – w jaki sposób w ograniczonej grupie ludzi, ludzi w większości zbliżonych genetycznie, sprawić, by gatunek przetrwał bez szkody wynikłej z kumulacji mutacji, mogących powodować w każdym kolejnym pokoleniu coraz więcej chorób? Tematyka ta, tak z jednej strony fascynująca, z drugiej może się wydawać wysoce kontrowersyjna. I, osobiście, można się nie zgadzać z kierunkiem w jakim ten aspekt został poprowadzony, a jednak nie sposób odmówić autorom podjęcia intrygującej tematyki, która idealnie pasuje do fabuły powieści.
Ponadto, w piątym segmencie powieści, autorzy odsłaniają prawdziwą naturę człowieka jako gatunku. Gatunku, w którym w dużej mierze jednostki patrzą się jedynie na samych siebie. Gatunku, który zamiast myśleć perspektywicznie patrzy się jedynie na tu i teraz (przykład: programowanie zmian klimatycznych na statku). Gatunku, w którym panuje kult pieniądza i rozrywki. Gatunku, który nie potrafi nie prowadzić z kimś wojny – jak nie pomiędzy sobą nawzajem to z innymi gatunkami…
Pomimo zaklasyfikowania cyklu Rama do klasyki s-f serię tę czyta się jak świetną, współczesną opowieść. Mnogość tematów, w zrozumiały sposób tłumaczone kwestie ‘science’ i intrygujące pomysły w zakresie ‘fiction’, a także liczne analogie do współczesnego świata sprawiają, że w świecie Ramy można przepaść. Podkreślę też jeszcze raz to o czym wspominałam przy tomie II – dobrze zrobiła tej serii współpraca Clarke’a z Lee. Mam wrażenie, że dzięki temu czuć większą lekkość kolejnych tomów serii, poszczególne zdarzenia są bardziej rozbudowane, co sprawia, że czytelnik może ‘zbliżyć się’ do bohaterów, lepiej ich poznać i polubić. Do tego wstawki odnośnie Szekspira (które, fakt faktem, w większej ilości można było znaleźć w Ramie II) czy nawiązania do Eleonory Akwitańskiej, urozmaicają opowieść.
I jedynie to niesprecyzowane zakończenie oraz dziwne, jakby metaforyczne, ostatnie strony sprawiły, że „Ogród Ramy”, w moim osobistym rankingu, nie pobił „Ramy II”. Natomiast sama koncepcja tytułowego ‘ogrodu’, która wprawdzie nie została w pełni wyjaśniona, lecz wiele można się domyślić z całego toku powieści, bardzo przypadła mi do gustu. A kilka intrygujących spraw, które pojawiły się na kartach historii i nie zostały wytłumaczone sprawiają, że z niecierpliwością będę wypatrywać wznowienia kolejnego tomu serii.
Całą serię bardzo polecam!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Z misją od Obcych…
Minęło kilka lat od kiedy statek obcych – Rama II opuścił Układ Słoneczny wraz z trójką kosmonautów na pokładzie. Nicole, Richard i Michael stworzyli na Ramie swoją własną mini-społeczność, godząc się z myślą, że już nigdy nie wrócą na Ziemię. Ze szczęśliwego związku Nicole i Richarda pojawiły się nawet dzieci. Nikt z nich jednak nie spodziewa się, że...
2024-03-11
Podróż w nieznane…
„Tak właściwie to zawsze chciałem być kobietą”. Słowa, które mąż wypowiada do żony. Słowa, które rujnują kobiecie całe życie. Słowa, które podają w wątpliwość wszystko, co do tej pory przeżyła ze swoim mężem…
Na drugiej osi narracyjnej Krzysztof Kolumb. Odkrywca. Wizjoner.
Selja Ahava stworzyła bardzo oryginalną powieść. Po pierwsze dotyka istotnego społecznie tematu tranzycji płci i jej wpływu na osoby najbliższe. Tutaj kwestia ta ukazana jest z perspektywy żony, która emocjonalnie nie potrafi poradzić sobie z takim ciężarem. Z decyzją jej ukochanego męża. O tym, by stać się po 40 latach życia kobietą. Zagubienie emocjonalne, tęsknota za tym co było stałe i kochane, żal, że te słowa w ogóle padły i zniszczyły całe ich wspólne życie. Ta warstwa psychologiczno-emocjonalna w „Zanim mój mąż zniknie” jest świetnie ukazana. W dosadny sposób, który uwypukla zabieg autorki, by skupiać się na pojedynczych słowach. Słowach, które w całym obrazie życia są zaledwie drobiazgami, a w sytuacji kobiety - kluczowe…
Obie linie fabularne, początkowo w żaden sposób niepowiązane, im dalej tym bardziej się zacieśniają. Tak jak Kolumb odkrywał nieznane lądy, a to co odkrył koniec końców okazało się być zupełnie czymś innym niż myślał, tak i kobieta, która przez całe wspólne życie widziała w mężu ukochanego mężczyznę, w końcu odkrywa, że jest on kimś innym. Że wewnątrz zawsze był kimś innym…
„Zanim mój mąż zniknie” to nie tylko oryginalna w swojej konstrukcji i poruszanym temacie opowieść. To emocjonalna historia, o której długo się nie zapomni.
PS. Jedno mnie tylko zdziwiło w konstrukcji powieści, a mianowicie brak numeracji stron, co stanowiło dziwny dysonans między tą powieścią, a wszystkimi innymi jakie do tej pory czytałam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Relacja.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Podróż w nieznane…
„Tak właściwie to zawsze chciałem być kobietą”. Słowa, które mąż wypowiada do żony. Słowa, które rujnują kobiecie całe życie. Słowa, które podają w wątpliwość wszystko, co do tej pory przeżyła ze swoim mężem…
Na drugiej osi narracyjnej Krzysztof Kolumb. Odkrywca. Wizjoner.
Selja Ahava stworzyła bardzo oryginalną powieść. Po pierwsze dotyka istotnego...
2024-02-20
Bezsensowna zbrodnia…
Listopad 1959r. Czteroosobowa rodzina farmera z Kansas – on, jego ciężko chora żona, nastoletnia córka i syn zostają zamordowani we własnym domu. Powód? Standardowy – pieniądze. Jednak pomimo oddania wszystkiego co mieli i tak stracili życie. A sprawcy zapytacie? Ano zostali złapani i doczekali się kary… Jednak bezsens oraz szczegółowe zaplanowanie tej zbrodni, brak wyrzutów sumienia czy skruchy u morderców przerażają…
„Z zimną krwią” to pierwsza współczesna książka true crime. Wydana w 1965r. zyskała niemały rozgłos. Autor pieczołowicie zbadał życie ofiar i ich zabójców, podjął się przedstawienia profilu psychologicznego sprawców, opisał szczegółowo postępy śledztwa oraz proces, jak również przedstawił egzekucję skazańców. Książka jest bardzo bogata w szczegóły. Omawia tę zbrodnię w szerszym kontekście – również jej wpływu na innych mieszkańców wioski, znajomych i najbliższych ofiar. Do tego przedstawia postrzeganie tej zbrodni przez członków rodziny skazańców.
I choć ta szczegółowość opisów może przytłaczać i momentami nużyć to trzeba przyznać, że dzięki temu można wręcz ’wsiąknąć’ w tę historię. Poczuć jakbyśmy przebywali w Kansas roku 1959.
Autor zamieszcza na kartach książki zapisy dialogów, przesłuchań, listy (w tym list, który napisała siostra jednego ze skazańców, gdy ten trafił do więzienia. List ten bardzo mnie zainteresował z psychologicznego punktu widzenia. Zresztą tak jak i jego późniejsza analiza przez współosadzonego brata autorki listu), co dodaje całości szerszego kontekstu i tym bardziej wzmaga poczucie prawdziwości zdarzeń.
„Z zimną krwią” to kompleksowe studium zbrodni z 1959r. z kansaskiego Holcomb, motywów jakimi kierowali się sprawcy oraz jej wpływu na innych ludzi. Pomimo powolności akcji ze względu na wysoką szczegółowość, historia ta jest warta poznania.
Moja ocena: 7,5/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Bezsensowna zbrodnia…
Listopad 1959r. Czteroosobowa rodzina farmera z Kansas – on, jego ciężko chora żona, nastoletnia córka i syn zostają zamordowani we własnym domu. Powód? Standardowy – pieniądze. Jednak pomimo oddania wszystkiego co mieli i tak stracili życie. A sprawcy zapytacie? Ano zostali złapani i doczekali się kary… Jednak bezsens oraz szczegółowe zaplanowanie...
2024-01-29
W kalejdoskopie emocji…
Czym są emocje i jak wpływają na nasze życie? Czy emocje dzielą się na dobre i złe? Czy powinniśmy odczuwać je wszystkie? Jak sobie radzić, gdy przepełniają nas te negatywne, odbierając radość życia?
Psycholog Robert L. Leahy w swojej książce „Nie wierz we wszystko, co czujesz” ukazuje całe spektrum ludzkich emocji. Pokazuje w jaki sposób można wydostać się z błędnego koła negatywnych emocji – smutku, gniewu, lęku, zazdrości itd. Na uwagę zasługuje również fakt, że oprócz konkretnych emocji autor bierze także na tapet kwestię ambiwalentnych uczuć, jednocześnie ukazując, że odczuwanie sprzecznych emocji jest jak najbardziej normalne.
Autor wzbogacił treść o szereg ćwiczeń mających na celu zagłębienie się we własne emocje, rozpoznanie ich i poradzenie sobie z nimi. Zarówno z tymi intensywnymi, pojawiającymi się w naszym życiu na bieżąco, jak i takimi, z którymi od dłuższego czasu nie potrafimy sobie poradzić.
Książka Leahy’ego pomoże odnaleźć równowagę emocjonalną pod warunkiem pełnego otwarcia się na jej treść. Bowiem ta książka jest jak spotkanie z terapeutą. Z tym, że zamiast siedzenia na kozetce u psychologa jest sugestywna treść i szereg ćwiczeń do samodzielnego wykonania. A czytana z rozwagą, starannością oraz otwartością na to, co może bardziej zaboleć i dotknąć, może uzmysłowić wiele kwestii naszej psychiki, tego czy oraz jak radzimy bądź nie radzimy sobie z emocjami. Myślę, że można ją nazwać taką autoterapią poznawczo-behawioralną w domowym zaciszu.
Bardzo wartościowa lektura.
Ja niejednokrotnie będę do niej wracać.
Polecam!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
W kalejdoskopie emocji…
Czym są emocje i jak wpływają na nasze życie? Czy emocje dzielą się na dobre i złe? Czy powinniśmy odczuwać je wszystkie? Jak sobie radzić, gdy przepełniają nas te negatywne, odbierając radość życia?
Psycholog Robert L. Leahy w swojej książce „Nie wierz we wszystko, co czujesz” ukazuje całe spektrum ludzkich emocji. Pokazuje w jaki sposób można...
2023-12-17
Jak błędy rodziców wpływają na dzieci?
Sofia od lat wiedzie spokojne i szczęśliwe życie u boku męża Benjamina i córki Julii. Jednak Franz Oswald – przywódca sekty, do której w latach młodości należała kobieta, ponownie zaczyna się nią interesować. Czego Oswald chce od Sofii? Do czego doprowadzi buntownicza natura córki Julii? I co przez te wszystkie lata działo się w sekcie?
Za sprawą trzeciej części serii ViaTerra autorka zabiera czytelników ponownie w otchłań życia w sekcie – tym razem skupiając się na tym, jak w takich organizacjach mogą być traktowane dzieci. Dzieci Ziemi to najnowszy projekt Oswalda – projekt, z którego w książce mamy bezpośrednią relację jednego z jego uczestników. Projekt, który z roku na rok coraz bardziej przeraża…
Autorka ponownie wraca do mechanizmów rządzących sektami, jednocześnie pokazując, że takie organizacje, nawet po odejściu z nich, mogą zatruwać człowiekowi życie… Widać to po Sofii, która, po ponownym ujawnieniu się Oswalda w jej życiu, jest na granicy stabilności psychicznej.
Fabularnie „Dzieci sekty” trzymają poziom poprzednich tomów, natomiast spadek odnotowałam tu w kreacji bohaterów. Bohaterów, których już znamy od dwóch tomów. I których, mniej lub bardziej, darzymy sympatią. Jednak bohaterowie ciw tym tomie podejmują tak nielogiczne decyzje w ilościach wręcz masowych, że momentami ciężko czytało mi się tę książkę (szczególnie Sofia). Ambiwalentne uczucia mam również do kreacji Julii i jej traktowania przez rodziców. Wiadomo, że nastolatki zazwyczaj mają buntowniczą naturę, jednak zachowanie Julii, jej niezważanie na niebezpieczeństwa, pakowanie się w nieznane znajomości…. Może ja po prostu byłam wybitnie zachowawczą nastolatką i nie rozumiem jak mogą nastolatki postępować.
„Dzieci sekty” przerażają okrucieństwem, prześladowaniami i bezmyślnością nastolatków (a także w niektórych przypadkach dorosłych bohaterów), ukazując jednocześnie, że sekta może się o człowieka upomnieć w najmniej spodziewanym momencie…
Moja ocena: 6,5/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Jak błędy rodziców wpływają na dzieci?
Sofia od lat wiedzie spokojne i szczęśliwe życie u boku męża Benjamina i córki Julii. Jednak Franz Oswald – przywódca sekty, do której w latach młodości należała kobieta, ponownie zaczyna się nią interesować. Czego Oswald chce od Sofii? Do czego doprowadzi buntownicza natura córki Julii? I co przez te wszystkie lata działo się w...
2023-11-26
Na statku Obcych po raz drugi…
Po prawie 80 latach od ekspedycji naukowej na Ramę I w pobliże Ziemi przybywa kolejny statek Obcych. Bardzo podobny do poprzedniego, jednak, jak się z czasem okazuje, mający sporo tajemnic. Od samego początku misja poznawcza na Ramę II nie idzie pomyślnie, w jej trakcie kosmonauci napotykają kolejne trudności. Co kryje Rama II? I komu z kosmonautów dane będzie ujrzeć jeszcze Ziemię?
RE-WE-LA-CJA! Aż trudno mi uwierzyć, że „Ramę II” stworzył ten sam autor spod którego pióra wyszła Odyseja Kosmiczna, a szczególnie jej dwie ostatnie części, które ostatnio czytałam i były…słabe. Widać, że kooperacja Clarke’a z Lee wyszła powieści na dobre! Bowiem jest lepsza niż część pierwsza.
„Rama II”, pomimo sporej objętości (ponad 500 stron), wciąga od samego początku i ciekawi aż do końca, a do tego zawiera szereg niespodzianek, których nie spodziewałabym się po Clarke’u! To najlepsza powieść zaliczana do klasyki s-f jaką do tej pory czytałam! Zdecydowanie na plus trzeba tu zaliczyć kreację bohaterów – o wiele lepszą, dokładniejszą niż w 1 tomie. Mamy tu lekarza pokładowego – Nicole, z której perspektywy w głównej mierze opowiedziana jest ta historia; goniącą za sensacją dziennikarkę Francescę; Wakefielda, którego roboty zapewniają rozrywkę na statku; japończyka – eksperta ds. Ramy I czy bardzo religijnego generała, który będzie musiał się zmierzyć z dylematem moralnym... Rozbudowana charakterystyka bohaterów i porywające koncepcje to klucz do stworzenia świetnego s-f. I to właśnie otrzymujemy w „Ramie II”. Statek obcych o niewiadomych zamiarach w stosunku do Ziemi, czujniki biometryczne, biomechanika, aspekty psychologiczne i socjologiczne. A do tego… liczne nawiązania do dzieł Szekspira (roboty jednego z kosmonautów przedstawiające sztukę były genialne!) oraz historii. W pewnym momencie historia ta nabiera wręcz horrorowego vibe’u! Za co kolejny ogromny plus ode mnie.
Akcja nie jest pośpieszona, co daje możliwość pełniejszego opisu samego Ramy i jego środowiska, jak i relacji pomiędzy bohaterami, a jest o czym opowiadać! Bowiem relacje w grupie kosmonautów z ramiańskiej ekspedycji są przeróżne, nie zawsze pozytywne i z czasem się komplikują. Pojawia się także romans, którego początkowo nie byłam fanką, jako, że został ograny dość pośpiesznie, koniec końców jednak stanowił ciekawy dodatek do tej historii.
Pozytywny aspekt stanowią również fragmenty łącznikowe między pierwszym a drugim tomem. Autorzy wyjaśniają co działo się z ludzkością w międzyczasie. Opisują czasy Wielkiego Chaosu – kryzysu ekonomicznego, który dotknął Ziemię, zarówno z perspektywy poszczególnych gałęzi gospodarki, jak i samych ludzi.
„Rama II” to moje ogromne pozytywne zaskoczenie. Świetnie wykreowani bohaterowie, ich wzajemne relacje, niespodzianki fundowane przez autorów, momentami horrorowy vibe, szalenie interesujące koncepcje naukowe (jak choćby czujników biometrycznych) a także dodatki fabularne, jak choćby dzieła Szekspira, sprawiają, że pomimo iż to klasyka s-f, nie przytłacza warstwą naukową, dając prawdziwą przyjemność z lektury. Balans między nauką a rozrywką został w 100% zachowany.
Polecam!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Na statku Obcych po raz drugi…
Po prawie 80 latach od ekspedycji naukowej na Ramę I w pobliże Ziemi przybywa kolejny statek Obcych. Bardzo podobny do poprzedniego, jednak, jak się z czasem okazuje, mający sporo tajemnic. Od samego początku misja poznawcza na Ramę II nie idzie pomyślnie, w jej trakcie kosmonauci napotykają kolejne trudności. Co kryje Rama II? I komu z...
2023-11-13
W krainie Eleanii…
Zielone łąki, złociste pagórki, wysokie lasy, zamki, osady, tajemnicze istoty… Oto kraina Eleanii. To tutaj raz w roku odbywa się Wielka Próba, w której mogą wziąć udział jedynie osoby do trzynastego roku życia. Yorim wraz z przyjaciółmi – Garwinem i Fionem właśnie się na nią wybierają. Czekają ich niesamowite przygody, zarówno w samym lesie próby – gdzie będą musieli rywalizować z innymi drużynami, jak i poza nim – w zamku Dortonis, do którego po drodze zawędrują. Czy drużynie Yorima uda się wygrać próbę i spróbować osławionych legendami owoców Aldorian?
„Yorim. Próba Medveh” to utrzymana w kronikarsko-gawędziarskim stylu opowieść o przyjaźni, odwadze, walce i dojrzewaniu. To fantasy ze światem wykreowanym z niesamowitym rozmachem jak na książkę dedykowaną dla młodszego czytelnika (10+). Autor od samego początku wrzuca czytelników w ten świat stanowiący dla nich zagadkę – bez wyjaśniania praw nim rządzących, jednak z każdą kolejną stroną autor uchyla rąbka tajemnicy na jego temat. Świat magii i fantastycznych stworzeń – flinków, pukonów, szczuroczłapów, gorbotli… Moje serce zdobył szczuroczłap Szerard – swoją osobowością, postawą i historią.
„Próba Medveh” to powieść drogi. Ja w gruncie rzeczy za takim stylem opowieści nie przepadam, niemniej w tym przypadku w ogóle mi to nie przeszkadzało. Przygody chłopców były na tyle absorbujące, że z przyjemnością śledziło się ich losy. Niebagatelne znaczenie mają również opisy przyrody – barwne, a jednocześnie idealnie wyważone pod kątem objętości – nadają klimatu opowieści, jednocześnie nie nudząc czytelnika.
Pierwszy tom kronik Edai z pewnością spodoba się docelowej grupie odbiorców, czyli dzieciom. Dorosłym również może przypaść do gustu, jednak nie należy ona do tych historii dziecięcych uniwersalnego typu, w których zarówno młodsi, jak i dorośli czytelnicy znajdą coś dla siebie. Niemniej, w żadnym wypadku nie jest to jej minus. Jednego czego mi w niej troszkę brakowało to postacie kobiece, bowiem wszyscy bohaterowie to albo chłopcy albo mężczyźni, więc tego pierwiastka kobiecego próżno tu szukać. Z tego względu myślę, że bardziej może przypaść do gustu jednak chłopcom.
Rozległe krajobrazy Eleanii. Rywalizacja. Współpraca. Przyjaźń. Walki rycerskie. „Yorim. Próba Medveh” to wartościowa opowieść dla młodszego czytelnika okraszona fantastycznym sznytem. A do tego wzbogacona przepięknymi ilustracjami Eda Menroya.
Moja ocena: 7,5/10
PS. Na uznanie zasługuje również wydanie. Bowiem oprócz ilustracji książka posiada też twardą oprawę, jest zszywana (!), a nie sklejana i wydrukowana jest na porządnym, grubym papierze, co zdecydowanie trzeba zaliczyć na plus.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Sztaber-Sole.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
W krainie Eleanii…
Zielone łąki, złociste pagórki, wysokie lasy, zamki, osady, tajemnicze istoty… Oto kraina Eleanii. To tutaj raz w roku odbywa się Wielka Próba, w której mogą wziąć udział jedynie osoby do trzynastego roku życia. Yorim wraz z przyjaciółmi – Garwinem i Fionem właśnie się na nią wybierają. Czekają ich niesamowite przygody, zarówno w samym lesie próby –...
2021-08-07
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Premiera: 11.08.2021
„Dziewczynka z Widow Hills” niezmiernie zainteresowała mnie opisem, a w szczególności wykorzystaniem motywu snu i lunatykowania. Jak wyszedł efekt końcowy?
Historią Arden żył cały kraj. 6-letnia dziewczynka, lunatykując, wyszła w nocy podczas burzy z domu i słuch po niej zaginął na 3 dni. Cudowne odnalezienie dziecka przydało mu sławy i związanych z nią konsekwencji. Po latach i zmianie imienia na Olivia, dorosła już kobieta musi zmierzyć się z przeszłością, gdy na swojej posesji trafia na zwłoki mężczyzny z jej poprzedniego życia...
Narracja pierwszosobowa prowadzona przez Olivię przetykana jest informacjami prasowymi, radiowymi i zapisami rozmów telefonicznych dotyczących sprawy zaginięcia Arden, które, w moim odczuciu stanowią największy atut powieści. Autorka postawiła wszystko na jedną kartę – na postać Olivii. Jeżeli czytelnik jej nie polubi, nie spodoba mu się przedstawiona historia. I tak było, niestety, w moim przypadku. Dorosła Olivia nie wzbudziła we mnie ani sympatii ani antypatii, ona i jej los były dla mnie obojętne. Co innego kwestia małej Arden, której losy, w tych krótkich przerywnikach między rozdziałami, śledziłam z zapartym tchem, czując, że kreowana prawda jest tylko pozorna...
Przedstawiana historia snuje się wolno, brak jej dynamiczności, a faktyczna akcja rozpoczyna się dopiero ok. 80 strony, co nie byłoby minusem, gdyby czuć było klimat thrillera. Niestety, oprócz pojedynczych elementów, nie ma tu klimatu grozy i niepokoju, tak niezbędnych przy tego typu powieściach. Ostatnie 70 stron nieco to nadrabia, jednak nie na tyle, by wbić czytelnika w fotel. A rozwiązanie fabularne, choć interesujące, nie jest spektakularne i nie wywołuje efektu wow. Brakowało mi też pogłębienia rysu psychologicznego głównej postaci negatywnej oraz przedłużenia jej „spowiedzi” w kulminacyjnym momencie, co również jest ważne w tego typu książkach – poznanie umysłu anatgonisty niejako „od wewnątrz”.
Reasumując, „Dziewczynka z Widow Hills” zapowiadała się na interesujący thriller, głównie ze względu na wplecenie motywu lunatykowania. Jednak koniec końców kwestia ta nie wprowadziła do fabuły nic szczególnie ciekawego, a powieść wyszła przeciętna, niczym niewyróżniająca się na tle innych dostępnych książek z tego gatunku na rynku. Myślę, że każdy sam powinien przekonać się, czy ta historia do niego przemówi czy polubi główną bohaterkę jako osobę dorosłą, bo to właśnie ona stanowi filar tej historii...
Ani nie polecam, ani nie odradzam.
Moja ocena: 4,5/10
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Premiera: 11.08.2021
„Dziewczynka z Widow Hills” niezmiernie zainteresowała mnie opisem, a w szczególności wykorzystaniem motywu snu i lunatykowania. Jak wyszedł efekt końcowy?
Historią Arden żył cały kraj. 6-letnia dziewczynka, lunatykując, wyszła w nocy podczas burzy z domu i słuch po niej zaginął na 3 dni. Cudowne odnalezienie dziecka przydało...
2023-03-04
Międzywszechświatowe zagrożenie…
Wszechświaty równoległe – temat tak interesujący jak kontrowersyjny, a zarazem dający szerokie pole do popisu jest motywem przewodnim powieści „Równi bogom”.
Ziemia. Metoda wymiany materii z wszechświatem równoległym zapewnia bezpłatną, nieograniczoną energię na potrzeby ludzkości. Czy jednak jest ona bezpieczna? Ziemski naukowiec, zbuntowany obcy oraz kobieta z Księżyca mają co do tego wątpliwości. Czy uda się zapobiec katastrofie?
Isaac Asimov to fenomenalny twórca powieści s-f, uznawanych za klasykę gatunku. Jego wizjonerskie pomysły zachwycają po dziś dzień. W „Równych bogom” spojrzenie na wykorzystywanie Pompy Elektronowej przedstawione jest z trzech perspektyw: ziemskiej, gdzie prym wiedzie naukowiec niższego szczebla, kwestionujący zalety wykorzystania Pompy; świata równoległego, gdzie poznajemy obcego-outsidera oraz księżycowej, w której imigrant z Ziemi i księżycowa kobieta łączą siły w obliczu zagrożenia.
To co najbardziej fascynuje w „Równych bogom” to przede wszystkim świat równoległy. Koncepcja społeczeństwa go zamieszkującego, jego rozwoju i rozmnażania jest szalenie intrygująca. Choć z początku wydaje się ona być ciężka do pojęcia, z czasem zyskuje na sensowności, a koniec końców zaskakuje. Patrząc z perspektywy współczesnego świata można w tej części dostrzec paralele do kwestii życiowych dotyczących ludzi – poszukiwania własnej tożsamości, poczucia niezgodności płciowej, życia seksualnego, przypisanych ról pełnionych w społeczeństwie...
Wydarzenia z perspektywy ziemskiej również ciekawią, jako, że obrazują początki powstania międzywszechświatowej współpracy, ukazując jednocześnie czarne oblicze relacji w społeczności naukowej – że osoba wyższa stanowiskiem ma ‘rację’, nawet gdy tej racji nie ma...
Mi osobiście perspektywa ‘księżycowa’ najmniej przypadła do gustu. Być może ze względu na to, że mocno bladnie w porównanie z wcześniej przedstawioną perspektywą świata równoległego. A z drugiej strony stanowi ostatnią część i spodziewalibyśmy się po niej zgrabnego zakończenia tej historii. Niestety, ale mimo, że pojawiają się wyjaśnienia głównej kwestii eksploatacji Pompy, to jednak zakończenie to sprawia wrażenie urwanego… Brakuje tu spięcia wszystkich trzech perspektyw jedną klamrą..
„Równi bogom” to typowe hard s-f. Dużo w nich przede wszystkim fizyki, ale i chemii oraz astronomii. Przez to jest to lektura wymagająca maksimum skupienia i zrozumienia, by pojąć sedno rozważań autora oraz znajomości podstaw tych nauk na poziomie szkoły średniej.
„Równi bogom” stanowi gratkę dla fanów s-f. Połączenie rozmachu, wyobraźni i wiedzy naukowej autora zaowocowało niezwykle intrygującą koncepcją świata równoległego, istot go zamieszkujących oraz relacji społecznych między nimi.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Międzywszechświatowe zagrożenie…
Wszechświaty równoległe – temat tak interesujący jak kontrowersyjny, a zarazem dający szerokie pole do popisu jest motywem przewodnim powieści „Równi bogom”.
Ziemia. Metoda wymiany materii z wszechświatem równoległym zapewnia bezpłatną, nieograniczoną energię na potrzeby ludzkości. Czy jednak jest ona bezpieczna? Ziemski naukowiec,...
2023-10-27
Tysiąc lat później…
Finał Odyseji Kosmicznej opiera się na powrocie bohatera z tomu pierwszego – Franka Poole’a. Mężczyzna przeżywa zderzenie z rzeczywistością, wybudzony z hibernacji po 1000 lat. Poznaje świat, społeczeństwo, technikę przyszłości. A jednocześnie wraca do korzeni, wybierając się w podróż na Europę – księżyc Jowisza. Europę, na której spodziewa się spotkać swojego dowódcę – Davida Bowmana, który nie jest już w pełni Davidem Bowmanem… Czy dojdzie do spotkania? I jaki będzie finał tajemniczych monolitów rozstawionych na Ziemi, Księżycu i na Europie?
„Odyseja kosmiczna 2001” i „Odyseja kosmiczna 2010” w swoim rozmachu i fabule wypadają świetnie! Dość spory spadek zaliczyła „Odyseja kosmiczna 2061”, natomiast finał… oczekiwania miałam bardzo duże, a koniec końców moje odczucia są ambiwalentne…
Niezaprzeczalnie fascynująca jest wizja przyszłości – miast w wieżach, neuronalnych czap i obecnych poglądów ludzi, m.in. świata bez religii, temat nad którym autor dość długo dywaguje. Niemniej sposób w jaki jest ona przedstawiona – poznawanie jej przez Poole’a, niejednokrotnie zwyczajnie nudzi. Dużo dywagacji, których koncepcje są jak najbardziej interesujące, w swojej nieco rozwleklej formie i przy braku charakteru Poole’a (jego postać jest bardzo słabo wykreowana…) momentami nudzi.
Do tego dochodzi zakończenie. Zakończenie, po którym spodziewałam się czegoś monumentalnego, wszak od pierwszego tomu autor kreuje tajemniczość monolitów. A koniec końców nie dość, że jest ono pośpieszone, czytelnik nie wie tak naprawdę co się dzieje – posiada jedynie informację, że z kosmosu nadeszła wiadomość i wie, że bohaterowie muszą działać, natomiast co konkretnie było w tej wiadomości, tego może się jedynie domyślać… Po czym następuje metaforyczne ‘pstryknięcie palcami’ i akcja zostaje rozwiązana. Dodam, że rozwiązana w mało, przynajmniej dla mnie, satysfakcjonujący sposób…
Także podsumowując, Odyseję 2001 i 2010 bardzo polecam! Natomiast 2061 i 3001 jedynie dla największych fanów serii.
PS. Ciekawy dodatek stanowi część końcowa książki, w której autor przedstawia swoje inspiracje.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Tysiąc lat później…
Finał Odyseji Kosmicznej opiera się na powrocie bohatera z tomu pierwszego – Franka Poole’a. Mężczyzna przeżywa zderzenie z rzeczywistością, wybudzony z hibernacji po 1000 lat. Poznaje świat, społeczeństwo, technikę przyszłości. A jednocześnie wraca do korzeni, wybierając się w podróż na Europę – księżyc Jowisza. Europę, na której spodziewa się spotkać...
2023-10-23
Z misją ratunkową…
Heywood Floyd po ponad 50 latach wyrusza na kolejną wyprawę kosmiczną. Tym razem obiektem zainteresowania staje się kometa Halleya. Jednak misję tę niespodziewanie przerywa wiadomość o utknięciu innego statku, Galaxy, na Europie – księżycu dawnego Jowisza. Floyd wraz zresztą załogi rusza na pomoc. Czy załodze Galaxy uda się przetrwać na Europie? Co na nich tam czeka?
Trzecia część klasyki science fiction na tle poprzednich części „Odysei kosmicznej” wypada słabiej. Autor bardziej skupił się tu na rozważaniach naukowo-społecznych, co wyraźnie zmniejszyło dynamikę akcji w porównaniu do tomów 2001 i 2010. Fabuła nabiera rozpędu dopiero w połowie powieści, gdy dochodzi do problemów na statku Galaxy.
Odyseja Kosmiczna to seria hard s-f, z czego najbardziej hard, jak do tej pory, wydaje się być właśnie tom 2061. Poruszane przez autora kwestie naukowe są ciekawe, jednak trzeba się mocno skupić, by zrozumieć je wszystkie w pełni. Mnie, w dalszym ciągu, najbardziej intryguje tutaj tematyka ewolucji i życia pozaziemskiego podejmowana przez autora. Nie ukrywam, że te fragmenty oraz kwestie niejako metafizyczne (ciekawa jestem jak zostaną rozegrane w kolejnym, ostatnim już tomie!) najbardziej mnie interesowały. Niemniej mnóstwo tu tematyki kosmicznej, fizycznej, jak i technicznej.
Klasyczne s-f skupia się właśnie w głównej mierze na koncepcjach naukowych, w mniejszym stopniu na fabule, a w najmniejszym na kreacji bohaterów i związków między nimi. I to jest jej ‘kulą u nogi’. Bo o ile Clarke w tym wypadku przybliżył dość dobrze postać Floyda (zarówno w tej części, jak i w tomie 2010), o tyle często zdarza się, że bohaterowie w tego typu lekturach traktowani są przez autorów po macoszemu, jako dodatek do przedstawianych koncepcji, a nie ich integralna część, również wpływająca na odbiór całości przez czytelnika…
Niemniej, „Odyseja kosmiczna” to bardzo dobra seria kosmicznego s-f. I nawet nieco słabszy trzeci tom nie psuje mojego bardzo dobrego odbioru całości. Ciekawa jestem jak też autor porozwiązywał niektóre wątki w finale serii!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu REBIS.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Z misją ratunkową…
Heywood Floyd po ponad 50 latach wyrusza na kolejną wyprawę kosmiczną. Tym razem obiektem zainteresowania staje się kometa Halleya. Jednak misję tę niespodziewanie przerywa wiadomość o utknięciu innego statku, Galaxy, na Europie – księżycu dawnego Jowisza. Floyd wraz zresztą załogi rusza na pomoc. Czy załodze Galaxy uda się przetrwać na Europie? Co na...
2023-10-16
Wyrwać się z piekła wcale nie jest tak łatwo…
Sofia Baumann po epizodzie z sektą ViaTerra próbuje rozpocząć nowy rozdział w życiu. Jednak ViaTerra, a w szczególności jej przywódca, Franz Oswald nie da Sofii o sobie zapomnieć. Czy dziewczynie uda się ostatecznie wyrwać z jego szponów? Ile będzie musiała jeszcze znieść?
„Sekta powraca” to bezpośrednia kontynuacja „Sekty z Wyspy Mgieł”. O ile pierwszy tom wprowadzał powoli w atmosferę panującą w sekcie, która z rozdziału na rozdział stawała się coraz bardziej mroczna, dusząca, przytłaczająca i przerażająca, o tyle w „Sekta powraca” zdarzenia zatrważające zdarzają się już praktycznie od samego początku. Bez wprowadzenia, przygotowania, powoli wprowadzanego napięcia…
Postać Franza Oswalda przeraża – charyzmą, brutalnością, brakiem empatii, dążeniem ‘po trupach do celu’. Kreacja lidera, jak i samej sekty i panującej w niej atmosfery, udały się autorce świetnie, co nie dziwi w świetle informacji, że cykl powieści ViaTerra opiera się na prawdziwych zdarzeniach z życia samej autorki. Patrząc na to z tej perspektywy autorka musiała przejść piekło…
„Sekta powraca” zrobiła na mnie tym większe wrażenie, że czytałam ją bezpośrednio po skończeniu reportażu dotyczącego sekt. Mając świeżo w pamięci opisy praktyk i mechanizmów manipulacji z rzeczywiście działających sekt, mój odbiór powieści w tych aspektach był wyostrzony. Sekta wciąga w swój wir i ciężko się z niej uwolnić. Potrzeba na to niesamowitej siły woli, a i to, na przykładzie Sofii, nie zawsze wystarcza. Bowiem sekta może człowieka dopaść nawet na innym kontynencie…
Niezwykle interesujący element stanowił swoisty pamiętnik wcześniejszej mieszkanki dworu, w którym swoją siedzibę miała sekta – historia jaka się rozegrała w jego murach jest zatrważająca, a jednocześnie udowadnia po części, skąd wzięły się cechy psychopatyczne u Oswalda…
„Sekta powraca” to bardzo dobra kontynuacja serii. Przerażająca, mroczna historia z elementami brutalności. Jedna rzecz mnie tylko mierzwiła - w zachowaniu Sofii - wyjaśnienie poniżej.
PONIŻEJ MOŻLIWY SPOJLER
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
A mianowicie zachowanie Sofii po wyjeździe. Przeżywszy to, co Sofia – epizod z sektą i późniejsze nękanie, postać wykazała się, w moim odczuciu, wybitną głupotą nie będąc wyczuloną na jakiekolwiek nowe znajomości. Bohaterka jakby nigdy nic wchodzi w relację z nowo poznaną osobą, jednocześnie wykazując tak infantylne podejście do związku ze swoim chłopakiem, że to aż obezwładnia…
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Wyrwać się z piekła wcale nie jest tak łatwo…
Sofia Baumann po epizodzie z sektą ViaTerra próbuje rozpocząć nowy rozdział w życiu. Jednak ViaTerra, a w szczególności jej przywódca, Franz Oswald nie da Sofii o sobie zapomnieć. Czy dziewczynie uda się ostatecznie wyrwać z jego szponów? Ile będzie musiała jeszcze znieść?
„Sekta powraca” to bezpośrednia kontynuacja „Sekty z...
2023-10-05
W świecie charyzmy, manipulacji i… śmierci
Z reportażami jest jak z jedzeniem – trzeba trafić na to odpowiednie danie/tematykę, by być usatysfakcjonowanym. Ciężkie, mroczne, psychologiczne tematy od zawsze mnie interesowały, stąd i reportaż o sektach wpasował się w mój czytelniczy gust.
Manson i jego morderstwa, Jones i ogromne zbiorowe samobójstwo, Constanzo i gotowanie ofiar w rytualnym kotle czy Tierault i wykorzystywanie nieletnich dziewcząt oraz stworzenie niewolnic seksualnych… Autorzy biorą na tapet 9 sekt. Opisują przywódców oraz ich życie od najwcześniejszego dzieciństwa, analizują zdarzenia, które mogły doprowadzić do wykształcenia u nich cech psychopatycznych/sadystycznych/socjopatycznych oraz przedstawiają w skrócie historię każdego zgromadzenia z naciskiem na tragiczne zakończenia ich historii.
Historie te, z jednej strony, są opisane w niezwykle wciągający sposób, co sprawia, że dosłownie się je pochłania. Z drugiej strony zbierają czytelników w mroczny, makabryczny świat uwodzących liderów i fanatycznych wyznawców, zmanipulowanych do tego stopnia, że są w stanie nie tylko pozbyć się majątku całego swojego życia, ale i pozbawić się i swoje dzieci życia…
„Sekty” szokują bezsensownością opisanych zbrodni, zatrważają brutalnością i bezwzględnym, wręcz sadystycznym okrucieństwem, zadziwiają skalą tłumów, które poszły za opisywanymi charyzmatycznymi liderami, przerażają ślepą wiarą ludzi…
To ciężka lektura dla czytelników o mocnych nerwach. Skali brutalności niektórych praktyk przeprowadzanych przez przywódców nie da się opisać. Ciężko też uwierzyć, że niektóre z nich działały jeszcze całkiem niedawno, zaledwie kilka/kilkanaście lat temu…
Mocna, dosadna lektura z rozwiniętym psychologicznym tłem.
PS. Na uwagę zasługuje również bogata bibliografia, do której osoby bardziej zainteresowane tematyką związaną z daną sektą mogą sięgnąć.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu ZNAK.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
W świecie charyzmy, manipulacji i… śmierci
Z reportażami jest jak z jedzeniem – trzeba trafić na to odpowiednie danie/tematykę, by być usatysfakcjonowanym. Ciężkie, mroczne, psychologiczne tematy od zawsze mnie interesowały, stąd i reportaż o sektach wpasował się w mój czytelniczy gust.
Manson i jego morderstwa, Jones i ogromne zbiorowe samobójstwo, Constanzo i gotowanie...
2023-09-28
W świecie kobiecej satysfakcji…
W naszej kulturze, mam wrażenie, że w dalszym ciągu dominuje przekonanie, że kobieta powinna być skupiona na domu, dzieciach, partnerze. Od wieków kobiety starały się spełniać pragnienia innych, bliskich im osób... A co z ich własną satysfakcją? Z ich spełnieniem? Z ich pragnieniami?
Dziennikarka Beata Biały i seksuolog Michał Lew-Starowicz podejmują dialog o kobiecych pragnieniach w sferze seksualnej. To zderzenie kobiecej i męskiej perspektywy, tym bardziej wartościowe, że, w tym przypadku, mężczyzna jest autorytetem w dziedzinie seksuologii. Rozprawiają się ze stereotypami, uświadamiają jak ważna jest rozmowa, a także podchodzą do, niejednokrotnie, kontrowersyjnych kwestii z otwartym umysłem.
„Spełniona” to książka w formie dialogu. Napisana bardzo przystępnym językiem, również w kwestiach bardziej naukowych. Szeroka tematycznie – omawiająca cały wachlarz kwestii od tego gdzie zaczyna się seks, poprzez eksperymenty sypialniane, aż po związki homoseksualne. Biorąca na tapet również terminologię okołoseksualną i jej różne warianty. Skupiająca się na istocie tematu, bardzo rzadko popadająca w dygresję. Michał Lew-Starowicz przytacza tu szereg przykładów z życia wziętych, przykładów, z którymi spotkał się w swoim gabinecie, co uzmysławia z jakim wachlarzem problemów spotyka się seksuolog w swojej pracy.
Ciekawy element stanowią także liczne nawiązania i przytaczanie scen z filmów/seriali/książek (jak choćby z najczęściej pojawiającego się na kartach książki „Seksu w wielkim mieście”. A także końcowy rozdział, gdzie kobiety kultury – malarki, pisarki, dziennikarki, wokalistki itp. - dzielą się swoimi przemyśleniami na temat tego, czego pragną kobiety.
Moim zdaniem „Spełnioną” powinien przeczytać każdy mężczyzna, któremu zależy na jego partnerce. Ale również każda kobieta, której odpowiedź na pytanie: Czy czujesz się spełniona w sferze miłosnej/seksualnej, będzie inna niż ‘tak’. Bo to książka konfrontująca kobiecą i męską perspektywę na sprawy seksualne, która może otworzyć oczy na szereg spraw (nie tylko kobiecych), a także pomóc w zrozumieniu i spełnieniu potrzeb tej drugiej strony…
Moja ocena: 8,5/10
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
W świecie kobiecej satysfakcji…
W naszej kulturze, mam wrażenie, że w dalszym ciągu dominuje przekonanie, że kobieta powinna być skupiona na domu, dzieciach, partnerze. Od wieków kobiety starały się spełniać pragnienia innych, bliskich im osób... A co z ich własną satysfakcją? Z ich spełnieniem? Z ich pragnieniami?
Dziennikarka Beata Biały i seksuolog Michał...
2023-09-10
Ostateczne starcie…
Nadszedł wielki finał! Po tajemniczej „Czerwonej królowej”, dynamicznej „Czarnej Wilczycy” czas na „Białego króla”.
Piekielnie inteligentna Antonia Scott wraz z inspektorem Jonem Gutiérrezem musi stawić czoło człowiekowi, którego od dawna poszukiwała. Człowiekowi, który zniszczył jej życie. Panu White’owi. Antonia musi zwyciężyć, gdyż ceną jest ludzkie życie. Życie człowieka bardzo bliskiego Antonii…
Juan Gómez-Jurado zawiesił sobie bardzo wysoko poprzeczkę. Tajemniczość fabuł poprzednich części sprawiła, że czytelnik ma wobec zakończenia serii ogromne oczekiwania. Oczekiwania czegoś spektakularnego. Czy autorowi udało się je spełnić?
Zacznijmy od tego, że „Rey blanco” jest najbardziej dynamicznym tomem z całej serii. Ile się tu dzieje! Antonia i Jon dostają do rozwiązania 3 sprawy z przeszłości, do tego pod presją czasu. Jeżdżą z miejsca na miejsce, a zwoje mózgowe Antonii aż się gotują, by poskładać wszystkie elementy w całość. By nie doszło do najgorszego… Momentami pojawia się wrażenie, że jest tu tego wszystkie aż za dużo, co wprowadza chaotyczność w akcję. Za dużo i zbyt szybko dziejąca się akcja, by nadążyć za nią myślami.
Antonia Scott jako postać, jej kreacja, tok myślowy, uchwycanie najdrobniejszych szczegółów nadal zachwyca. Tylko te ciągłe powtórzenia… Od trzech tomów wiemy, że jest jedną z najinteligentniejszych osób na świecie… Wiemy również, że Jon ‘wcale nie jest gruby’…
Styl autora przypomina kadry filmu rzucane na ekran. BUM. Antonia i Jon siedzą w aucie. BUM. Antonia przygląda się miejscu zbrodni. BUM. Antonia składa elementy zagadki w całość. Nadaje to dynamiki, jednak czy nie sprawia, że tej dynamiki (po całej serii w takim stylu) jest przesyt? Niemniej, z drugiej strony historia w takim stylu staje się idealnym materiałem na film sensacyjny.
A zakończenie… To mój zawód. Bo po tak tajemniczo i intensywnie poprowadzonych 2 tomach spodziewałam się naprawdę czegoś spektakularnego. Czegoś, co wbije mnie w fotel. Czegoś, co zapewni efekt WOW. A koniec końców – część elementów rozwiązania fabularnego się domyśliłam, a reszta… Była przekombinowana, nierealna i, niestety, momentami kiczowata. Oczekiwania pozostały niespełnione…
Także, niestety, ale na tle całej serii, zwieńczenie tej trylogii jest najsłabsze.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu SQN.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Ostateczne starcie…
Nadszedł wielki finał! Po tajemniczej „Czerwonej królowej”, dynamicznej „Czarnej Wilczycy” czas na „Białego króla”.
Piekielnie inteligentna Antonia Scott wraz z inspektorem Jonem Gutiérrezem musi stawić czoło człowiekowi, którego od dawna poszukiwała. Człowiekowi, który zniszczył jej życie. Panu White’owi. Antonia musi zwyciężyć, gdyż ceną jest...
Ludzkość w obliczu kataklizmu...
1000 lat po upadku cywilizacji zachodniej w ruinach dawnego Londynu zostaje znaleziony rękopis. A w nim Edgar Hopkins - egocentryczny mieszkaniec wioski Beadle, były nauczyciel i dumny hodowca drobiu, członek Towarzystwa Księżycowego przedstawia świat w obliczu katastrofy związanej z coraz szybszym zbliżaniem się Księżyca do Ziemi. Przygotowania do dnia zderzenia, nastroje ludzi, sam kataklizm, jak i to, co działo się po nim...
"Rękopis Hopkinsa" to swoiste studium ludzkich zachowań w obliczu nieuchronnej katastrofy. Studium niejednokrotnie zadziwiające i szokujące... Autor na głównego bohatera wybrał postać odpychającą, gdyż egocentryzm Hopkinsa momentami aż razi, a jednocześnie wybitnie spostrzegawczą. Dzięki takiemu zabiegowi czytelnik poznaje nie tylko samo zachowanie Hopkinsa i jego mieszane odczucia co do zapowiadanego kataklizmu, ale poprzez niego i jego obserwacje również nastroje i zachowania innych ludzi. A zachowania te są zadziwiające! Dominują obojętność, apatia, lekceważenie... Tak jakby nic szczególnego się nie działo...
Pierwsza połowa książki to czas pre-kataklizmowy. Czuć w niej napięcie i oczekiwanie na to, co się wydarzy i czy ludzkość przetrwa. Dla mnie, osobiście, pomimo kilku interesujących aspektów, była to najsłabsza część powieści. Następnie mamy sam moment katastrofy i czas po. I ta część, moim zdaniem, najbardziej wciąga. Jak ludzkość poradzi sobie z konsekwencjami kataklizmu? Czy odbuduje świat na nowo?
"Rękopis Hopkinsa" dobitnie pokazuje, że to nie katastrofy naturalne stanowią największe zagrożenie dla przetrwania człowieka. To ludzkość sama w sobie jest zagrożeniem dla własnego istnienia... Nastawienie na bogactwo, władzę i posiadanie...
Ciekawą odskocznię od głównej fabuły stanowią wstawki z hodowli drobiu Hopkinsa. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z taką tematyką w książce. Poznając Brodie (jego ulubioną kurkę) sama bardzo ją polubilam i cieszyłam się, że jej losy po kataklizmie autor również przedstawił.
"Rękopis Hopkinsa" to książka katastroficzna, której lektura skłania do głębokiej refleksji - nad światem, nad ludzkością i nad jej kresem...
Moja ocena: 7,5/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Ludzkość w obliczu kataklizmu...
więcej Pokaż mimo to1000 lat po upadku cywilizacji zachodniej w ruinach dawnego Londynu zostaje znaleziony rękopis. A w nim Edgar Hopkins - egocentryczny mieszkaniec wioski Beadle, były nauczyciel i dumny hodowca drobiu, członek Towarzystwa Księżycowego przedstawia świat w obliczu katastrofy związanej z coraz szybszym zbliżaniem się Księżyca do Ziemi....