-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant60
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński29
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Biblioteczka
2020-10-22
2020-08-22
2020-01-27
2020-01-09
Szostakowicz to jeden z moich ulubionych rosyjskich kompozytorów. Ponieważ jestem zaznajomiony z jego twórczością, w tym oczywiście Leningradzką Symfonią, moja ocena jest w tym wypadku maksymalnie subiektywna.
To rozdział historii IIWŚ, który w popkulturze stoi mocno w cieniu zwłaszcza Stalingradu.
Autor tłumaczy dlaczego tak jest. Opisuje proces powstawania VII Symfonii Szostakowicza, szczegółowo opisuje przebieg oblężenia, terror radziecki, terror niemiecki. Z całego trudu ludności Leningradu - głodującej, oblężonej z zewnątrz i terroryzowanej od wewnątrz - przebija się mocno rosyjski duch, który przez wieki podobnie jak Polski na zmianę pokazywał głupotę i romantyczną odwagę. Tu pokazuje odwagę i to, że nie zginął w wyniku rewolucji.
Szostakowicz to jeden z moich ulubionych rosyjskich kompozytorów. Ponieważ jestem zaznajomiony z jego twórczością, w tym oczywiście Leningradzką Symfonią, moja ocena jest w tym wypadku maksymalnie subiektywna.
To rozdział historii IIWŚ, który w popkulturze stoi mocno w cieniu zwłaszcza Stalingradu.
Autor tłumaczy dlaczego tak jest. Opisuje proces powstawania VII Symfonii...
2019-07-14
2019-03-31
2018-09-22
2018-09-06
Ta biografia może stara się być skrajnie obiektywna, pozbawiona oceny autora odnośnie moralnych aspektów postępowania cara. Może dlatego obok setek jego kochanek mamy opisaną jego głęboką religijność - i wszystko to autor wymienia bez wątpliwości, bez refleksji nad tym, które z oblicz dwulicowego cara jest tym prawdziwym. Może autor nie chce wyciągać wniosków za czytelnika? Może to dostatecznie oczywiste?
Niestety nie chodzi o obiektywizm, a po prostu unikanie negatywnej oceny.
A. Andrusiewicz wprost ocenia pozytywnie politykę wewnętrzną i zagraniczną cara Aleksandra. Jest wobec niej, a nawet niego samego co najmniej bezkrytyczny.
Jednak ta biografia i tak jest bardzo dobra, a stronniczość autora jest na tyle ewidentna, że można spokojnie wyciągnąć własne wnioski.
Ta biografia może stara się być skrajnie obiektywna, pozbawiona oceny autora odnośnie moralnych aspektów postępowania cara. Może dlatego obok setek jego kochanek mamy opisaną jego głęboką religijność - i wszystko to autor wymienia bez wątpliwości, bez refleksji nad tym, które z oblicz dwulicowego cara jest tym prawdziwym. Może autor nie chce wyciągać wniosków za czytelnika?...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-18
Mieszane odczucia.
"Anatomia nienawiści" jest niezwykłą książką. Mało która bowiem książka potrafi być jednocześnie zła z tylu powodów, ale jednocześnie tak merytorycznie dobra. Wielka ilość informacji - czasami sprzecznych z przyjętą w Polsce narracją, czasami skorygowanych przez wydawnictwo - przedstawiona jest chronologicznie, jasno, rzeczowo, ale przy tym emocjonalnie, a to mi nie odpowiada, ale ja się nie znam. Autor często pozwala sobie na komentarz oceniający to, co nie wymaga oceny - zło, którego dokonali Rosjanie. Naprawdę zbędne i źle prezentujące się są zakończone wykrzyknikami, lekko sarkastyczne wtrącenia.
Wspomniany "wkład" redakcji w książkę rozumiem, jest w jakiś sposób uzasadniony, ale ingerencja w treść - nawet w imię prawdy historycznej - to przesada. Komentarz wystarczy. Poza tym oprócz uzupełnień pewnych informacji trafiają się zbędne komentarze również ze strony "przyp. - red".
Nie wiem, jak na Białorusi się robi książki historyczne, ale gdy informacje, które normalnie znalazłyby się w przypisie pojawiają się na środku strony, sformatowane jak fragment materiału źródłowego, poprzedzone słowem "informacja", to mam wrażenie, że ktoś w wydawnictwie zgubił poczucie estetyki i wyrafinowania, a wystarczyło poprosić o pomoc człowieka od okładki! (Chyba że to ten sam, nie sprawdzałem). On zrobił świetną robotę. Można się przyczepić, że obraża Polskę, umieszczając czerwoną gwiazdę ponad orłem, ale do tego mogą się przyczepić tylko jacyś metafizyczni hiperpatrioci (kościół, szkoła strzelnica, Szczęść Boże).
Papier jest dobrej jakości, okładka twarda, ilustracje z tyłu w miarę porządne, ale i tu musiało licho zrobić swoje i obok portretów królów, carów jest... figura woskowa Piotra Wielkiego ohydnie nieudana.
Książka jest przełożona z języka rosyjskiego. W jednym miejscu jest tekst po białorusku - nieprzetłumaczony. W kwadratowym nawiasie jest informacja "tekst w języku białoruskim". I co? To znaczy, że nie trzeba go tłumaczyć?
Przecinki w niewłaściwych miejscach, literówki, źle sformatowany tekst plus to wszystko, co wymieniłem powyżej - to dużo małych, drażniących rzeczy.
Ale ja to wszystko wybaczam.
Anatol, wydawnictwo Demart, nie przepraszajcie, tylko nie róbcie tak więcej.
Mieszane odczucia.
"Anatomia nienawiści" jest niezwykłą książką. Mało która bowiem książka potrafi być jednocześnie zła z tylu powodów, ale jednocześnie tak merytorycznie dobra. Wielka ilość informacji - czasami sprzecznych z przyjętą w Polsce narracją, czasami skorygowanych przez wydawnictwo - przedstawiona jest chronologicznie, jasno, rzeczowo, ale przy tym emocjonalnie,...
2016-04-25
2017-06-23
2017-07-04
Na ogół jestem mocno krytyczny w stosunku do publikacji wydanych tak, by wymiarami i grubością przewyższały zawartość. Stąd między innymi moja nieskończona pogarda dla fabryki słów, ale wydawnictwo literackie (między innymi) to pierwsza liga polskiego rynku.
Historyczne publikacje WL to pod względem estetycznym klasa i elegancja, może zbyt kolorowa, ale najwyższa (z zewnątrz, w środku zazwyczaj mamy znaki wielkości orzechów).
Co do treści to nie mam zarzutów. Autor w tej niedługiej publikacji zawarł bardzo wiele faktów, które w bardzo plastyczny sposób kształtują obraz Polski, która z jednej okupacji przeszła w drugą, i Polaków, którzy stali się największym wrogiem nowych władz.
Na ogół jestem mocno krytyczny w stosunku do publikacji wydanych tak, by wymiarami i grubością przewyższały zawartość. Stąd między innymi moja nieskończona pogarda dla fabryki słów, ale wydawnictwo literackie (między innymi) to pierwsza liga polskiego rynku.
Historyczne publikacje WL to pod względem estetycznym klasa i elegancja, może zbyt kolorowa, ale najwyższa (z...
2018-04-22
2018-05-20
Po tak krótkiej książce spodziewałem się potraktowania tematu w sposób trochę powierzchowny, ale lepiej poukładany.
Po tak krótkiej książce spodziewałem się potraktowania tematu w sposób trochę powierzchowny, ale lepiej poukładany.
Pokaż mimo to