-
ArtykułyZakładki, a także wszystko, czego jako zakładek używamy. Czym zaznaczasz przeczytane strony książek?Anna Sierant1
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać318
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel1
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać7
Biblioteczka
2019-05-24
2019
Trudna do ocenienia książka. Z jednej strony naprawdę niezłe opowiadania fabularne, z których najlepsze wrażenie robi zdecydowanie pierwsze, z drugiej 500 stron pseudonaukowego bełkotu.
Chciałbym móc pochwalić chociaż kreatywność tej złej połowy książki, ale niestety nie mogę, bo jej tu nie ma.
W tytułowej części zamiast kreatywności jest za to konsekwentne opisywanie faktów na temat fikcyjnej cywilizacji. Samo uniwersum nie jest złe. Przydałoby się umieścić w nim jakąś akcję i ku mojej radości zostało to zrobione i to nawet dobrze, ale za krótko w stosunku do reszty... Ogólnie "Wracać wciąż do domu" jako zbiór pseudonaukowych tekstów brzmi jak odrzuty z samego marginesu brudnopisu autorki, która na chwilę zapomniała, od której strony powinno się czytać tekst i tak powstał fikcyjny język.
W ogóle nie rozumiem po co czytać na temat nieistniejących cywilizacji, jeśli nie ma się wiedzy na temat tych istniejących, ani nawet historii tej własnej. Na przykład nie wiem, czy wiecie, ale około 80 lat temu zaczęła się tzw. II wojna światowa. Pojebane rzeczy się wtedy działy. Poczytajcie sobie.
Trudna do ocenienia książka. Z jednej strony naprawdę niezłe opowiadania fabularne, z których najlepsze wrażenie robi zdecydowanie pierwsze, z drugiej 500 stron pseudonaukowego bełkotu.
Chciałbym móc pochwalić chociaż kreatywność tej złej połowy książki, ale niestety nie mogę, bo jej tu nie ma.
W tytułowej części zamiast kreatywności jest za to konsekwentne opisywanie...
2019-12-29
2019-11-02
To není ten český pes shiba inu co je tak vtipný a hezký.
To jest pokraka wśród psów i wśród literatury również.
Autor za mocno pozuje na intelektualistę, zamiast wziąć się za uczciwą robotę i darować sobie rzeczy, na których się nie zna. Opowiadania są krótkie, co jest ich plusem. Jeśli chodzi o minusy, to list jest dłuższa: są one posklejane z luźno powiązanych ze sobą wątków, napisane chyba na siłę, wulgarnym językiem i do tego naciągane. Znajdują się wśród nich wyjątki w postaci ciekawszych lub nawet zabawnych historii, ale w całości jest to jedna wielka nuda. I to nuda ubrana w przeintelektualizowaną formę, która może działa na ludzi o toku myślenia w stylu "to jest tak bez sensu napisane, że aż mądre", ale nie na mnie.
To není ten český pes shiba inu co je tak vtipný a hezký.
To jest pokraka wśród psów i wśród literatury również.
Autor za mocno pozuje na intelektualistę, zamiast wziąć się za uczciwą robotę i darować sobie rzeczy, na których się nie zna. Opowiadania są krótkie, co jest ich plusem. Jeśli chodzi o minusy, to list jest dłuższa: są one posklejane z luźno powiązanych ze sobą...
2019-11-01
Truizmy podane w bardzo coachingowy sposób, ale ciężko napisać poradnik zawierający uniwersalne porady. Daję naciągane 7, by nie popsuć średniej, bo może komuś przyda się bardziej niż mi.
Truizmy podane w bardzo coachingowy sposób, ale ciężko napisać poradnik zawierający uniwersalne porady. Daję naciągane 7, by nie popsuć średniej, bo może komuś przyda się bardziej niż mi.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-10-03
Kupiłem tę książkę, spodziewając się trochę coachingu, trochę frazesów, jakie każde korpo wciska swoim sprzedawcom.
I dostałem właśnie to, czego się spodziewałem.
Czy osoba, która nie zajmuje się aktywną sprzedażą dowie się czegoś z tej książki?
Tak i jest duża szansa, że zniechęci się do tego rodzaju pracy, bo będąc sprzedawcą nie przychodzisz odklepać 8 godzin i wrócić do domu. Bardzo wiele zależy od ciebie. Autor nie odnosi się do tezy, że dobry sprzedawca sprzeda wszystko, którą powiela wiele osób w korpo, które widziały tylko tabelkę w excelu. Nie sprzedasz wszystkiego każdemu, choćbyś był najbardziej charyzmatycznym i najlepiej przygotowanym handlowcem. Nie nauczysz się sprzedawać z książek, a na pewno nie z tej, ale kilka porad autora faktycznie może ci pomóc, chociaż jak to zwykle bywa bezimienne przykłady, które autor podaje, rozgrywają się w idealnym świecie fantasy, a nie w rzeczywistości. Nie ma co sugerować się tym poradnikiem, bo rzeczywistość jest mniej zerojedynkowa.
Kupiłem tę książkę, spodziewając się trochę coachingu, trochę frazesów, jakie każde korpo wciska swoim sprzedawcom.
I dostałem właśnie to, czego się spodziewałem.
Czy osoba, która nie zajmuje się aktywną sprzedażą dowie się czegoś z tej książki?
Tak i jest duża szansa, że zniechęci się do tego rodzaju pracy, bo będąc sprzedawcą nie przychodzisz odklepać 8 godzin i wrócić...
2019-10-02
2019-07-20
To jest w 100% prawdziwy obraz chłopskiego życia, nie to co w "Nad Niemnem". Morderstwa, czarownice, szatany, przesądy, legendy, a wszystko napisane kresowym językiem, który brzmi obco dla współczesnego Polaka.
To jest w 100% prawdziwy obraz chłopskiego życia, nie to co w "Nad Niemnem". Morderstwa, czarownice, szatany, przesądy, legendy, a wszystko napisane kresowym językiem, który brzmi obco dla współczesnego Polaka.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-07-14
2019-07-14
2019-06-28
Pierwszy esej "Czy we współczesnym świecie naród jest wartością?" Beaty Szymańskiej nie odpowiada na pytanie, które sam stawia. Autorka mija się z meritum w każdym poszczególnym akapicie. Widać humanistyczny talent do lania wody i pisania o niczym wyniesiony prosto z podstawówki, do której pani Beatka powinna wrócić, zamiast pisać na poważne tematy.
Drugi tekst napisał pan Jerzy Wyrozumski. Nosi on tytuł "Dziedzictwo Oświęcimia a przyszłość stosunków polsko-niemieckich". Pan Jerzy musiał chodzić do jednej klasy z autorką pierwszego tekstu, może nawet siedzieli w jednej ławce. Co opisuje pan Jerzy przez większość eseju? Przyszłość - rzekłby zmylony jego tytułem czytelnik. A właśnie że nie. Jerzy to awangarda wśród publicystów. Jerzy nie daje się zamknąć w ciasnych ramach, które narzucił sobie sam. Opisuje przeszłość i to w sposób tendencyjny. Dopiero w ostatnim akapicie wymienia 3 banalne tezy, które były aktualne od co najmniej 30 lat przed napisaniem tego eseju. To nawet nie jest teraźniejszość, a gdzie tu przyszłość?
"Konzentrationslager Auschwitz - widok z zewnątrz" Andrzeja Palucha jest pierwszym artykułem, z którego można czegoś się dowiedzieć. Tak samo jak "Pamięć podzielona - pamięć urażona. Oświęcim i Auschwitz w polskiej i żydowskiej pamięci zbiorowej", której autorem jest Tomasz Goban-Klas.
Następnie Maria Orwid daje pokaz lania wody, jakiego nie widziałem od czasu dwóch pierwszych tekstów. "Europa po Oświęcimiu - uwagi psychiatry". Uwagi to jej chyba wpisywała nauczycielka polskiego do dziennika za bycie głąbem. Na stronie 98 jest akapit zaczynający się od "Myślę, że kolejnym problemem >>Europy po Auschwitz<< jest prawo do eutanazji nieuleczalnie chorych", po czym autorka broni prawa do eutanazji. Nie mam nic do tego poglądu, ale użycie słowa "problem" w tym kontekście i całkowite oderwanie od kontekstu sprawiają, że uniosłem głowę ponad książkę, pytając "że co, k...?". Przeczytałem jeszcze raz od początku i nie miało to żadnego sensu. Nijak nie łączy się to z resztą tekstu.
"Syndrom Katynia" Zdzisława Ryna broni się, ale nie ratuje zbioru. Ktoś to powinien był przeczytać, zanim pozwolił na publikację.
Pierwszy esej "Czy we współczesnym świecie naród jest wartością?" Beaty Szymańskiej nie odpowiada na pytanie, które sam stawia. Autorka mija się z meritum w każdym poszczególnym akapicie. Widać humanistyczny talent do lania wody i pisania o niczym wyniesiony prosto z podstawówki, do której pani Beatka powinna wrócić, zamiast pisać na poważne tematy.
Drugi tekst napisał pan...
Wejdź na randomfantasygenerator.com; wpisz liczbę bohaterów itd.; kliknij "generuj powieść", a aplikacja sama napisze za ciebie powieść fantasy.
To takie proste.
Jeśli jesteś jednocześnie Ayn Rand i Frankiem Herbertem, albo raczej Januszem Korwin-Mikke i Jackiem Piekarą, to napiszesz właśnie coś takiego: powieść bazującą na prostych założeniach, z, hehe, humorkiem i przesłaniem. Szkoda, że te proste założenia to po prostu alegoria rewolucji francuskiej i to w drastycznym uproszczeniu, a humor bazuje na memach z prawicowych fanpejdży na FB ("paróweczki", "ustawą znieść ubóstwo"). Poza tym "margaryna" zamiast "gilotyna".
Dialogi są toporne, akcja toczy się jakby mimo woli głównych bohaterów.
Szkoda, że wydawnictwo nie przyłożyło się do korekty prostych błędów stylistycznych. Grafika na okładce nawet nawet.
Mimo wymienionych powyżej wad, muszę uznać za duży plus, że jest to powieść, która w pewnym sensie kpi sobie z samej siebie. Sporo "easter eggów" udało mi się wychwycić i rzuciło mi się w oczy, jak klimat facebookowych grupek dla kuców przekradł się do tej książki.
Podsumowując: mimo że akcja jest mało ciekawa, to poprowadzona w równym tempie, opisy są dobre, niektóre porównania i przenośnie błyskotliwe, przypisy niepotrzebne. Jest ok.
Wejdź na randomfantasygenerator.com; wpisz liczbę bohaterów itd.; kliknij "generuj powieść", a aplikacja sama napisze za ciebie powieść fantasy.
To takie proste.
Jeśli jesteś jednocześnie Ayn Rand i Frankiem Herbertem, albo raczej Januszem Korwin-Mikke i Jackiem Piekarą, to napiszesz właśnie coś takiego: powieść bazującą na prostych założeniach, z, hehe, humorkiem i...
2019-05-01
2019-04-25
2019-03-31
2019-03-24
2019-03-19
2019-03-01
Włączasz TV, widzisz płytkie historie głupich, smutnych ludzi w programach typu "Trudne sprawy".
Otwierasz książkę, czytasz płytkie historie głupich, smutnych ludzi napisane przez autorów typu Katarzyny Bondy.
Czytanie takich powieści nie zrobi z Ciebie erudyty. Zrobi z Ciebie debila.
Ale po kolei.
Fabuła nie ma żadnego potencjału. To zły pomysł od samego początku. Aktorka, prowadząca rozpustny tryb życia, to tylko jedna z denerwujących postaci, ale jedyna w miarę sensowna. Przynajmniej robiła coś konkretnego oprócz gadania. Szanują wykreowanie takiej postaci, by pokazać jak zepsuty jest showbiznes i ludzie w ogóle.
Potem mamy jakiegoś profilera, który nic nie robi i rzeszę ludzi, których odróżniają od innych zaledwie ich nazwiska.
I te postacie poniewierają się przez prawie 300, coś tam robią, coś tam mówią, gdzieś tam jadą, w międzyczasie wspominając coś na temat świętej pamięci tytułowej bohaterki. 300 z 400 stron jest im poświęcone, ponieważ pozostałe 100 to wynurzenia świętej pamięci wyżej wspomnianej. Te rozdziały jako jedyne są ciekawe, bo wzbudzają jedną emocję: odrazę.
Każdy rozdział poprzedza dobra rada cioci Bondy. Serio. To są teksty typu: Pamiętaj, by zawsze myć zęby po posiłku.
Oto przykłady:
"Czytaj między wierszami"
"Wierz w cuda, ale na nie nie licz"
"Wiedz kiedy się odezwać"
"Korzystaj z każdej okazji, by poskakać na trampolinie"
38 przykazań Bondy, dzięki którym twoje życie będzie takie same.
Sądząc po pozytywnym odbiorze, z którym spotkał się ten utwór, profilaktycznie nie przeczytam żadnej innej książki tej autorki.
Pozdrawiam
Włączasz TV, widzisz płytkie historie głupich, smutnych ludzi w programach typu "Trudne sprawy".
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOtwierasz książkę, czytasz płytkie historie głupich, smutnych ludzi napisane przez autorów typu Katarzyny Bondy.
Czytanie takich powieści nie zrobi z Ciebie erudyty. Zrobi z Ciebie debila.
Ale po kolei.
Fabuła nie ma żadnego potencjału. To zły pomysł od samego początku....