-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2018-04-01
2018-05-03
Dzień dobry,
zacznę od tego, że mam alergię na opisy scen erotycznych - zwłaszcza tak prymitywnych. Reakcja alergiczna przebiega tak, że przez następny miesiąc z odrazą spoglądam na wszystko, co napisały święte krowy współczesnej "literatury pięknej". "Pięknej".
Nie chodzi nawet o miłość, czy opisy ciała, sytuacje bliskości, a nawet sam w sobie stosunek, jeśli ktoś poświęca mu akapity, a nawet całe strony, ale kończąc na tym, co jeszcze jest estetyczne, a nie (przepraszam za cytaty) "lizanie kakaowego oka", "robienie loda", "miała taką ciasną dziurkę".
A co do głównego wątku, który wydobywa się gdzieś spomiędzy codziennych czynności opisanych tak niedbale, że wzrok momentami sam przeskakuje na kolejny akapit, a scenami erotycznymi, to jest on tak zmarnowany, że aż szkoda.
Szkoda, bo jeśli ktoś napisze kiedyś powieść o tej samej tematyce, ale LEPIEJ, to go oskarżą o plagiat i zadziobią na śmierć.
Houellebecq na zdjęciu po wewnętrznej stronie okładki wydania WAB, tego kolorowego paskudztwa, prezentuje się jako stary mężczyzna z nieuczesaną fryzurą, łysiejący od myślenia, z papieroskiem i silną migreną - też od nadmiaru myślenia.
Szkoda, że nic sensownego nie potrafi wymyślić. Jest to postać tak pretensjonalna jak jego "Uległość". Nawet nazwisko ma pretensjonalne.
Dzień dobry,
zacznę od tego, że mam alergię na opisy scen erotycznych - zwłaszcza tak prymitywnych. Reakcja alergiczna przebiega tak, że przez następny miesiąc z odrazą spoglądam na wszystko, co napisały święte krowy współczesnej "literatury pięknej". "Pięknej".
Nie chodzi nawet o miłość, czy opisy ciała, sytuacje bliskości, a nawet sam w sobie stosunek, jeśli ktoś...
2018-12-26
2018-11-24
Dzień dobry, zwariowani miłośnicy literatury, herbaty i kocyka :3
W dzisiejszej recenzji opowiem wam o "Zagubionych chłopcach" O. S. Carda.
Do rzeczy.
Świetnie przeplata się tu element fantastyki z rzeczywistością, co plus, ale dopiero pod koniec. Żeby doczekać się tego, musimy przebrnąć przez obyczajową nijakość, którą chciał autor urozmaicić wątkami związanymi z rozwojem technologii, psychologią, religią i innymi rzeczami, które pasują tu do siebie tylko dlatego, że są jednakowo nijakie.
Pozdrawiam cieplutko, ciao.
Dzień dobry, zwariowani miłośnicy literatury, herbaty i kocyka :3
W dzisiejszej recenzji opowiem wam o "Zagubionych chłopcach" O. S. Carda.
Do rzeczy.
Świetnie przeplata się tu element fantastyki z rzeczywistością, co plus, ale dopiero pod koniec. Żeby doczekać się tego, musimy przebrnąć przez obyczajową nijakość, którą chciał autor urozmaicić wątkami związanymi z rozwojem...
2018-11-01
2018-09-09
2018-10-29
2018-09-22
2018-09-19
2018-09-18
2018-09-07
Moim postanowieniem było przeczytać coś nieprzystającego do mojego światopoglądu. Zdecydowałem się na wyzwanie przeczytania czegoś socjalistycznego, ale tak, by nie oceniać tego ze względu na autora i jego poglądy, które wprawdzie i tak się tu zawierają, ale wyłącznie na treść.
A ta nie zachwyca pod względem akcji i "dziania się".
Mimo to kilka dobrze brzmiących frazesów nie do końca utrzymanych w marksistowskim stylu, a raczej dość uniwersalnie sformułowanych, opisy społeczności więzienia, i spore przerysowanie, stworzyły specyficzny, mroczny klimat. A to w tak krótkim dziele naprawdę mi wystarcza.
Moim postanowieniem było przeczytać coś nieprzystającego do mojego światopoglądu. Zdecydowałem się na wyzwanie przeczytania czegoś socjalistycznego, ale tak, by nie oceniać tego ze względu na autora i jego poglądy, które wprawdzie i tak się tu zawierają, ale wyłącznie na treść.
A ta nie zachwyca pod względem akcji i "dziania się".
Mimo to kilka dobrze brzmiących frazesów...
2018-09-06
Ta biografia może stara się być skrajnie obiektywna, pozbawiona oceny autora odnośnie moralnych aspektów postępowania cara. Może dlatego obok setek jego kochanek mamy opisaną jego głęboką religijność - i wszystko to autor wymienia bez wątpliwości, bez refleksji nad tym, które z oblicz dwulicowego cara jest tym prawdziwym. Może autor nie chce wyciągać wniosków za czytelnika? Może to dostatecznie oczywiste?
Niestety nie chodzi o obiektywizm, a po prostu unikanie negatywnej oceny.
A. Andrusiewicz wprost ocenia pozytywnie politykę wewnętrzną i zagraniczną cara Aleksandra. Jest wobec niej, a nawet niego samego co najmniej bezkrytyczny.
Jednak ta biografia i tak jest bardzo dobra, a stronniczość autora jest na tyle ewidentna, że można spokojnie wyciągnąć własne wnioski.
Ta biografia może stara się być skrajnie obiektywna, pozbawiona oceny autora odnośnie moralnych aspektów postępowania cara. Może dlatego obok setek jego kochanek mamy opisaną jego głęboką religijność - i wszystko to autor wymienia bez wątpliwości, bez refleksji nad tym, które z oblicz dwulicowego cara jest tym prawdziwym. Może autor nie chce wyciągać wniosków za czytelnika?...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-09-03
2018-08-18
2018-08-18
Mieszane odczucia.
"Anatomia nienawiści" jest niezwykłą książką. Mało która bowiem książka potrafi być jednocześnie zła z tylu powodów, ale jednocześnie tak merytorycznie dobra. Wielka ilość informacji - czasami sprzecznych z przyjętą w Polsce narracją, czasami skorygowanych przez wydawnictwo - przedstawiona jest chronologicznie, jasno, rzeczowo, ale przy tym emocjonalnie, a to mi nie odpowiada, ale ja się nie znam. Autor często pozwala sobie na komentarz oceniający to, co nie wymaga oceny - zło, którego dokonali Rosjanie. Naprawdę zbędne i źle prezentujące się są zakończone wykrzyknikami, lekko sarkastyczne wtrącenia.
Wspomniany "wkład" redakcji w książkę rozumiem, jest w jakiś sposób uzasadniony, ale ingerencja w treść - nawet w imię prawdy historycznej - to przesada. Komentarz wystarczy. Poza tym oprócz uzupełnień pewnych informacji trafiają się zbędne komentarze również ze strony "przyp. - red".
Nie wiem, jak na Białorusi się robi książki historyczne, ale gdy informacje, które normalnie znalazłyby się w przypisie pojawiają się na środku strony, sformatowane jak fragment materiału źródłowego, poprzedzone słowem "informacja", to mam wrażenie, że ktoś w wydawnictwie zgubił poczucie estetyki i wyrafinowania, a wystarczyło poprosić o pomoc człowieka od okładki! (Chyba że to ten sam, nie sprawdzałem). On zrobił świetną robotę. Można się przyczepić, że obraża Polskę, umieszczając czerwoną gwiazdę ponad orłem, ale do tego mogą się przyczepić tylko jacyś metafizyczni hiperpatrioci (kościół, szkoła strzelnica, Szczęść Boże).
Papier jest dobrej jakości, okładka twarda, ilustracje z tyłu w miarę porządne, ale i tu musiało licho zrobić swoje i obok portretów królów, carów jest... figura woskowa Piotra Wielkiego ohydnie nieudana.
Książka jest przełożona z języka rosyjskiego. W jednym miejscu jest tekst po białorusku - nieprzetłumaczony. W kwadratowym nawiasie jest informacja "tekst w języku białoruskim". I co? To znaczy, że nie trzeba go tłumaczyć?
Przecinki w niewłaściwych miejscach, literówki, źle sformatowany tekst plus to wszystko, co wymieniłem powyżej - to dużo małych, drażniących rzeczy.
Ale ja to wszystko wybaczam.
Anatol, wydawnictwo Demart, nie przepraszajcie, tylko nie róbcie tak więcej.
Mieszane odczucia.
"Anatomia nienawiści" jest niezwykłą książką. Mało która bowiem książka potrafi być jednocześnie zła z tylu powodów, ale jednocześnie tak merytorycznie dobra. Wielka ilość informacji - czasami sprzecznych z przyjętą w Polsce narracją, czasami skorygowanych przez wydawnictwo - przedstawiona jest chronologicznie, jasno, rzeczowo, ale przy tym emocjonalnie,...
2018-08-14
2018-08-05
"W robieniu czegoś dla kogoś, w wyrzeczeniu się siebie dla drugich nawet mały człowiek może stać się wielkim, gdy inaczej już nie może. To jest ta wielkość „dla wszystkich” mówię to w cudzysłowie, bo wielkość istotna to ino je w indywidualnym napięciu i w stopniu zginania tym napięciem rzeczywistości: myślą czy wolą uzbrojoną w pięść to wszystko jedno. I tak to w powszechności małość w wielkość przez wspólnotę się zamienia. — Do cholery w ogóle z takim rozumowaniem..." - mówi zakatrupiony Sajetan i mam wrażenie, że gdy dotarłem do tej wypowiedzi, wreszcie ułożyło mi się wszystko w jedną bezsensowną całość, ale przynajmniej całość.
A złożyły się na nią raz dosłownie, raz metaforycznie traktowane elementy, tj. walka klas, przełom epok, marksizm, kapitalizm, kolektywizm, indywidualizm, elokwencja i wulgaryzm. Wszystko to i jeszcze więcej miesza się w jedno na pozór nie-wiadomo-co, przerażające swoim bezładem. Robiące na przekór normom i porządkowi.
Dokładnie tak jak na przekór porządkowi społecznemu postępują szewcy.
Tak to rozumiem, ale nie wiem, czy na pewno wolno mi stwierdzić o "Szewcach", że ich rozumiem. Może to miało być jakieś nie-wiadomo-co bez głębszego przesłania i niepotrzebnie tylko myślę.
"W robieniu czegoś dla kogoś, w wyrzeczeniu się siebie dla drugich nawet mały człowiek może stać się wielkim, gdy inaczej już nie może. To jest ta wielkość „dla wszystkich” mówię to w cudzysłowie, bo wielkość istotna to ino je w indywidualnym napięciu i w stopniu zginania tym napięciem rzeczywistości: myślą czy wolą uzbrojoną w pięść to wszystko jedno. I tak to w...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06-17
Nie wiem, co można powiedzieć o tej książce prócz tego, że jest poprawnie napisana. Po prostu poprawna książka obyczajowa o typowych "Polakach robakach", niemających światu nic do zaoferowania prócz marności swojej egzystencji, zwyczajności i szarości codziennego życia.
I taka jest ta powieść: nie oferuje czytelnikowi nic poza marnością i może sama w swej formie nie jest przy tym marna, ale to jeszcze za mało.
Nie wiem, co można powiedzieć o tej książce prócz tego, że jest poprawnie napisana. Po prostu poprawna książka obyczajowa o typowych "Polakach robakach", niemających światu nic do zaoferowania prócz marności swojej egzystencji, zwyczajności i szarości codziennego życia.
I taka jest ta powieść: nie oferuje czytelnikowi nic poza marnością i może sama w swej formie nie jest...
2018-08-04
Zazwyczaj kiedy książka mi się nie podoba, moje pseudorecenzje w sposób sarkastyczny i cyniczny godzą nie tylko w książkę, ale zgodnie z zasadą odpowiedzialności zbiorowej - samego autora jako człowieka i jego bibliografię, rodzinę, psa...
Tym razem nie. "Morfina" w ogóle mi się nie podoba, ale sposób, w jaki autor ja napisał, może był celowy. Mam na myśli wulgaryzm, dosłowne opisy fizjologicznych czynności itd.
Fabuła też nie jest ciekawa. Gdyby nie pozostałe aspekty, zmieściłaby się na dwudziestu stronach.
To, co wyróżnia tę powieść to prawda. Pokazuje ona prawdę na temat społeczeństwa. Nie tylko przedwojennego, które tak idealizujemy i wyobrażamy sobie nie wiadomo co na jego temat. Prawdą zawartą w "Morfinie" jest na przykład to, że kobiety w 80% to szmaty. Przyznajcie same, zwracam się do użytkowniczek lubimyczytac.pl, tak jest. Tylko że kiedy to wynika z powieści, to jest okej, bo to powieść, można przymknąć oko, ale kiedy mówi to ktoś inny - to już zbrodnia obrazy uczuć. Mężczyźni wcale nie są lepsi.
Ludzie to zwierzęta.
Zabijcie się.
Pozdrawiam.
Zazwyczaj kiedy książka mi się nie podoba, moje pseudorecenzje w sposób sarkastyczny i cyniczny godzą nie tylko w książkę, ale zgodnie z zasadą odpowiedzialności zbiorowej - samego autora jako człowieka i jego bibliografię, rodzinę, psa...
więcej Pokaż mimo toTym razem nie. "Morfina" w ogóle mi się nie podoba, ale sposób, w jaki autor ja napisał, może był celowy. Mam na myśli wulgaryzm,...