-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik1
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej, by móc otrzymać książkę Ałbeny Grabowskiej „Odlecieć jak najdalej”LubimyCzytać4
-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2023-08-18
2023-01-04
"Wystarczy wyjść
i życie nabiera barw"
Tylko tyle i aż tyle proponuje nam narrator w najnowszej książce pt.: "BARWY ZDROWIA" Doroty Raniszewskiej. Autorka zaprasza czytelnika do twórczego spacerowania, jak głosi podtytuł i robi to w wyśmienity sposób.
Tej książki nie można tak po prostu przeczytać.
Jest ona niczym przewodnik, możesz potraktować ją jako poradnik, albo dziennik dla swoich własnych spacerów. Dla mnie natomiast jest jak przyjaciel w podróży, który słowem, wzrokiem i dotykiem pomaga mi odnaleźć drogę do głębokiego relaksu i twórczego przeżywania życia.
"W taki sposób możesz na co dzień
zapewnić sobie chwile uważności,
zachwytu, relaksu, pozytywnego nastawienia..."
Zachwyciłam się nie tylko treścią, ale formą i obrazem. Pióro autorki jest mi już znane, ponieważ miałam ogromną przyjemność czytać jej dwie poprzednie książki. Mimo wszystko "Barwy zdrowia" zaskoczyły mnie bardzo.
TREŚĆ
"Barwy zdrowia" to był pierwotnie projekt, który łączył spacer z praktykowaniem uważności oraz twórczą fotografią. Każdy ze spacerów został opisany, skupiając uwagę na otaczającym nas świecie oraz emocjach jakie wywołuje. Udokumentowany jednocześnie okiem aparatu.
W ten sposób Dorota Raniszewska stworzyła książkę o tym samym tytule, która pomaga czytelnikowi odkryć w sobie uważność na otaczające go piękno.
Wybierz się na spacer z "Barwami zdrowia" i pozwól by narrator pokazał Ci drogę.
FORMA
Zaskoczył mnie sposób w jaki autorka postanowiła przekazać czytelnikowi te wartościowe i głębokie treści. Książka nie została napisana standardową prozą, ale w formie bardzo lekkiego wierszowanego tekstu.
Zabieg ten sprawił, że waga przekazywanych treści otrzymała w prezencie wyjątkową lekkość. Natomiast cała książka zyskała dodatkowego stylu i poetyckiej formy.
Czytelnik natomiast otrzymał kolejny prezent, bowiem wyjątkowo ważny przekaz została ubrany w niesamowicie lekką w obiorze szatę.
ROZDZIAŁY
Autorka podzieliła książkę na kilka rozdziałów, żeby każde z uczuć, widoków czy porad, specjalnie uhonorować, na przykład:
- Piękno,
- Niebo,
- Kwiat
- Idę,
- Słucham,
- Jeden kolor.
Czytelnik ma możliwość głębszego i uważniejszego zerkania czy przeżywania otaczającej go rzeczywistości. Rozdziały sprawiają że uważniej postrzegamy wskazany element.
SŁOWA MOCY
To moje określenie na wyjątkowe zdania, a czasami tylko jedno lub dwa wyrazy, które podsumowują wyżej wspomniane rozdziały. Niby nic, a jednak.
Słowa mocy, jak je z przyjemnością określam do swego rodzaju kropka nad "i", która dopełnia wypowiedź autorki i wypełnia świadomość odczuwania czytelnika.
BIBUŁKA
To kolejna niesamowita niespodzianka dla mnie - niczym wisienka na torcie. Każdy
rozdział oddzielony został jedwabistą stroną z białej bibułki, tak jak kiedyś zdjęcia w starym albumie. Są one niczym puchate chmurki, na których możesz spocząć by jeszcze raz przeżywać dopiero co przeczytany rozdział.
Jest to tak proste i genialne zarazem, że nie sposób to opisać. To trzeba poczuć.
Dziękuję za ten wyjątkowy prezent i niespodziankę.
ZDJĘCIA i ZABAWA w JEDEN KOLOR
Książka dla wzmocnienia przekazywanych treści i zobrazowania przeżywanych uczuć, została jeszcze wzbogacona o fenomenalne zdjęcia.
Pokazują czytelnikowi to co autorka chce przekazać i dodatkowo zdobią swym arcydziełem.
Polecam również zabawę w jeden kolor - niesamowite doświadczenie, które zupełnie nieświadomie już od jakiegoś czasu stosowałam - teraz mam tego całkowitą świadomość.
DLA KOGO
Książka ta jest dokładnie dla każdego z nas, bez względu na wiek, płeć czy kolor skóry. To lektura obowiązkowa dla dziecka, ucznia, studenta czy dorosłego. Ta książka jest również dla tych którzy nie lubią czytać, bowiem przedstawiona jest z taką lekkością, że treść sama dociera do czytającego.
Jest tu również miejsce na własne spostrzeżenia i notatki ze spaceru w towarzystwie tej książki.
ZASKOCZENIE
Zaskoczyło mnie zakończenie, że już, że tak szybko.
Ja chcę jeszcze, ja chcę więcej, ja nie chcę się rozstawać.
Obudziła się wówczas we mnie pewna myśl i deklaracja.
Otóż postanowiłam , że wiosną, kiedy ciepłe słońce przywoła mnie swymi promieniami, pójdę na spacer z tą właśnie książką. Zastosuję wszystkie rady, zadania i zabawy autorki.
Pozwolę sobie na to by narrator złapał mnie za rękę i poprowadził na spacer w ten wyjątkowy sposób.
Zapraszam Cię zatem do lektury i gwarantuję zachwyt.
"Barwy zdrowia" to nie jest zwykły poradnik. To przewodnik po twórczym spacerowaniu z którego emanuje wrażliwości i cisza, ale również kreatywność i uważność na to co nas otacza.
Zyskujemy piękną podróż ze zmysłami i otwartością na to co tu i teraz.
Pozycja godna polecenia.
Do zobaczenia wiosną na twórczym spacerowaniu
Polecam
Zaczytana Joana
BOOKIECIARNIA
http://epilog-zaczytana-joana.blogspot.com/2023/01/barwy-zdrowia-dorota-raniszewska.html
"Wystarczy wyjść
i życie nabiera barw"
Tylko tyle i aż tyle proponuje nam narrator w najnowszej książce pt.: "BARWY ZDROWIA" Doroty Raniszewskiej. Autorka zaprasza czytelnika do twórczego spacerowania, jak głosi podtytuł i robi to w wyśmienity sposób.
Tej książki nie można tak po prostu przeczytać.
Jest ona niczym przewodnik, możesz potraktować ją jako poradnik, albo...
2014-09-09
Tym razem wzięłam do rąk „Brzoskwinie dla księdza proboszcza” i podobnie jak przy poprzedniej lekturze tej autorki tak i tym razem "nie zawiodłam się" to za mało żeby powiedzieć.
„Brzoskwinie dla księdza proboszcza” autorstwa Joanne Harris to kontynuacja bestsellerowej „Czekolady” i dalsze losy cudownej Vianne Rocher. Vianne od lat mieszka w Paryżu wraz z dwiema córkami i swoim ukochanym Roux. Pewnego dnia w ich poukładane paryskie życie wkracza wraz z podmuchem wiatru, tajemniczy list zza grobu. Armande, dawno już nieżyjąca przyjaciółka, postanawia po raz kolejny wtrącić swoje zdanie (nawet zza światów) i nakłania Vianne do powrotu do Lansquenet, które ponownie potrzebuje jej pomocy.
Niesamowita książka, która już na początku nas zwodzi bowiem jej tytuł nie zdradza ani nie wyjaśnia nawet namiastki tego co znajduje się w środku a zakończenie jest cudownym zwieńczeniem delikatnie zawieszonym w czasoprzestrzeni. Wbrew pozorom to książka nie tylko lekka i przyjemna ale jednocześnie przemycające w swej treści bardzo ważne i trudne tematy skłaniające do przemyśleń.
Ponad to ja mam po prostu słabość do tej autorki, bo po pierwsze ma piękne imię , a po drugie uwielbiam ksiązki z pasją i mówiące o czymś. Zatem POLECAM bezwzględnie, gwarantuję pełen wachlarz wrażeń i proponuję przeczytać obie części po kolei.
Książka bierze udział w wyzwaniach czytelniczych „Pod hasłem” i „Z półki”
Tym razem wzięłam do rąk „Brzoskwinie dla księdza proboszcza” i podobnie jak przy poprzedniej lekturze tej autorki tak i tym razem "nie zawiodłam się" to za mało żeby powiedzieć.
„Brzoskwinie dla księdza proboszcza” autorstwa Joanne Harris to kontynuacja bestsellerowej „Czekolady” i dalsze losy cudownej Vianne Rocher. Vianne od lat mieszka w Paryżu wraz z dwiema córkami i...
2017-06-22
Przyznaję, że jestem jeszcze pod wrażeniem niedawno czytanego poprzedniego wydania tej powieści, czyli. "Jeszcze żyję..." i dlatego z leciuteńkim poddenerwowaniem podchodziłam do jej wznowienia. Powód był bardzo prozaiczny, otóż poprzednio przyjemność z czytania cudownej treści odbierała mi bardzo mecząca czcionka.
Dlatego, gdy tylko wzięłam przesyłkę do ręki i wyjęłam z niej zawartość, moje serce podskoczyło z radości.
Moim oczom ukazałam się przepięknie wydana powieść z idealnie dobranym tytułem, oszałamiającą okładką i cudowną czcionką za co bardzo dziękuję Wydawnictwu Replika .
W ogólnym zarysie oczywiście historia jest ta sama, bowiem "Chwila na miłość" podobnie jak jej poprzednie wydanie opowiada o miłości dosłownie bez granic, pomiędzy Joanną z Polski i Bośniakiem - Sejo. Tym razem jednak rozszerzona opowieść o niesamowitym i wzruszającym uczuciu, które połączyło dziewczynę z Krakowa z chłopakiem z Sarajewa wciągnęła mnie ponownie.
Miłość ta narodziła się w mało sprzyjających warunkach bowiem w samym centrum Bałkańskiego konfliktu, gdzie takie uczucie wydawałoby się najmniej potrzebne. Sarajewo cierpiało i płakało, ludzie tracili swoje rodziny każdego dnia, domy rozsypywały się w pył a zbrodnia i przemoc były na porządku dziennym.
Z drugiej jednak strony jest to też świadectwo bezinteresownej pomocy, czasami z rąk zupełnie obcych ludzi oraz sile miłości, która przezwycięża dosłownie najtrudniejsze bariery.
Przyznaję, że po raz drugi z rezerwą podeszłam do tej historii, ale tym razem zupełnie z innego powodu. W przypadku pierwszej edycji do samego końca nie wiedziałam czy mam ochotę na weekend z przerażającą wojną na Bałkanach - efekt jest już znany.
Natomiast gdy wzięłam "Chwilę na miłość" do rąk ogarnęłam mnie w pierwszym momencie wielka euforia ale zaraz potem obawa z szeroko otwartymi oczyma.
EUFORIA - jak już wiadomo pierwsze wydanie poprzez okropną czcionkę odebrało mi przyjemność czytania niesamowitej treści. Dlatego tym razem, gdy rozpakowałam przesyłkę i zobaczyłam to cudo, wprost oniemiałam z wrażenia. Pierwsze co mnie urzekło to idealnie dobrany tytuł powieści i wręcz przepiękna okładka. Potem otworzyłam książkę i zobaczyłam wspaniałą czcionkę oraz idealne marginesy, które może i nie powinny wpływać (i też nie wpłynęły) na ocenę treści, ale uwierzcie proszę zagwarantowały mi jej bardzo przyjemne czytanie.
Dlatego przesyłam ogromne BRAWO dla Wydawnictwa Replika! I pomimo że wszem i wobec wiadomo, iż to treść jest najistotniejsza to wszystkie detale takie jak okładka, czcionka, marginesy czy też idealnie dobrana data premiery, stanowią ni mniej ni więcej jak szlachetną biżuterię na pięknej i kobiecej powieści
OBAWA - wynikała z faktu, że dosłownie chwilę wcześniej czytałam już tę historię tylko w innej oprawie. Nie mam też zwyczaju albo prawie nigdy nie czytam tej samej książki dwa razy.
Wydawałoby się że jeszcze wczoraj trzymałam w ręku "Jeszcze żyję..." i przeżywałam niesamowite losy Joanny i Seja
Dlatego też i od razu się usprawiedliwia, że obie opinie mogą się oczywiście pokrywać, bo przecież dotyczą tej samej historii.
A tu proszę niespodzianka, nowe i rozszerzone wydanie w moich dłoniach aż prosiło się o uwagę i dlatego właśnie twierdzę, że "PRAWIE" nigdy nie czytam tej samej historii dwa razy. Ponownie młodziutka Joanna zabrała mnie w podróż do Sarajewa, ponownie z zaciekawieniem zwiedzałam z nią miasto i ponownie urzekło mnie to wszystko co widziałam jej oczyma i czułam jej sercem.
Najmniejszego nawet znaczenia nie miało to, że znałam już tę historię, podobnie jak fakt, że to rozszerzona jej wersja. Książka porwała mnie tak bardzo że całkowicie się w niej zatraciłam. Niesamowite pióro autorki opisujące nawet te najbardziej przerażające chwile, sprawiło że ten reportaż z jej życia czytałam niczym bestsellerową sensację. Nie raz zastygałam nad fragmentem tekstu, by uświadomić sobie jak bardzo jest on ponadczasowy.
Widziałam wszystko oczami zakochanej kobiety, słyszałam wszystko opowiedziane w tak niesamowicie pozytywnym tonie, że stara-nowa treść była dla mnie odkryciem.
Autorka po raz kolejny, ale jakby nowy pokazała mi walkę nie tylko o życie i przetrwanie ale przede wszystkim o miłość i człowieczeństwo.
Z przyjemnością zatem odkładam ją na moją półkę z literackimi perełkami.
Ta opowieść zasługiwała na godną oprawę, no i proszę oto jest - "Chwila na miłość" autorstwa Pani Joanny Stovrag, przepięknie napisana i wspaniale wydana treść przepływając wprost z autorskiego serca do rzeszy czytelniczych serc
To była wspaniała podróż, która niosła ze sobą czyjąś życiową prawdę i to jest chyba w niej najcenniejsze.
Polecam bardzo gorąco i gwarantuję jednocześnie śmiech i łzy!
Pozdrawiam serdecznie
Zaczytana Joana
http://epilog-zaczytana-joana.blogspot.com/
Przyznaję, że jestem jeszcze pod wrażeniem niedawno czytanego poprzedniego wydania tej powieści, czyli. "Jeszcze żyję..." i dlatego z leciuteńkim poddenerwowaniem podchodziłam do jej wznowienia. Powód był bardzo prozaiczny, otóż poprzednio przyjemność z czytania cudownej treści odbierała mi bardzo mecząca czcionka.
Dlatego, gdy tylko wzięłam przesyłkę do ręki i wyjęłam z...
2021-09-30
2017-07-03
Tak, tak, tak i jeszcze raz TAK.
Sagi rodzinne to zdecydowanie te książki, które lubię najbardziej. Tu zawsze na pierwszym miejscu znajduje się rodzina i miłość, a na drugim planie jest wszystko inne co sprawia, że ten typ literatury nigdy mi się nie nudzi. "Stulecie Winnych" autorstwa Pani Ałbeny Grabowskiej jest tego najlepszym przykładem i jednocześnie jedną z najwybitniejszych powieści tego gatunku literackiego. To nie tylko przepiękna opowieść o rodzinie Winnych ale i sensacja z odrobiną kryminału, gdzie nie tylko króluje rodzinna miłość i przyjaźń lecz również zazdrość i zdrada. Jakby tego było mało to wszystko dzieje się na tle najważniejszych wydarzeń w historii Polski ostatniego stulecia.
Cała saga "Stulecie Winnych" to niesamowita opowieść o polskiej rodzinie Winnych na przełomie stu lat XX wieku. Wszystko zaczyna się wraz z wybuchem I wojny światowej i kończy na czasach współczesnych.
No ale po kolei.
Pierwszy tom tej sagi nosi znamienity podtytuł "Ci którzy przeżyli" i w wielkim skrócie nawiązuje do ciężkich lat dla tej rodziny podczas I wojny światowe i niestety bolesnej w konsekwencjach epidemii grypy hiszpanki.
Powieść zaczyna się w momencie, gdy na świat przychodzą dwie bliźniaczki w rodzinie Winnych - Maria i Anna. Niestety ich dzień urodziny będzie też niestety dniem śmierci mamy dziewczynek. Jest czerwiec 1914 roku, Stanisław Winny opłakując śmierć żony z ciężkim sercem patrzy w przyszłość swojej rodziny, bowiem oprócz osieroconych bliźniaczek ma jeszcze dwóch synów. Najbliższa rodzina zarówno bracia jak i rodzice Stanisława stawiają czoło tragedii i nie pozostawiają go bez pomocy.
Niestety na horyzoncie pojawia się widmo straszliwej wojny, która zaczęła ogarniać kraj. Rodzina Winnych jednoczy siły ale nawet w najśmielszych snach nie jest w stanie przewidzieć co złego przewidział dla nich los.
Początkowo powieść toczy się wokół całej rodziny Winnych, by potem głównie skupić się na osieroconych bliźniaczkach. Dziewczynki dorastają otoczone miłością rodziny i swoją wzajemną bliźniaczą więzią. Ania i Mania są zawsze razem ale to właśnie Ania urodziła się ze specjalnym darem, którego początkowo rodzina wydaje się nie zauważać bądź lekceważyć.
Pani Ałbena stanęła na wysokości zadania i stworzyła niesamowitą sagę rodzinna z całą gamą postaci, począwszy od rodziców i dziadków poprzez wujków i ciotki, by dobrnąć oczywiście do dzieci i wnuków. Ja osobiście początkowo byłam zła na Stanisława za jego wydawało mi się słabość, uwielbiałam od samego początku babcię Bronisławę i oczywiście pokochałam dziewczynki Manie i Anie. No ale to co najbardziej mnie uwiodło i niesamowicie zaskoczyło to dziadek Antoni. Początkowo drobny pijaczek nie zawadzający nikomu i też nie przyciągał zbytnio mojej uwagi, ale podczas wojennych tragedii okazał się wspaniałym bohaterem i obrońcą rodziny.
Niesamowita saga, wspaniała rodzina, cała gama uczuć oraz wartka akcja z niespodziewanymi jej zwrotami to doskonały przepis na arcydzieło literackie i wieczory pełne emocji. Właśnie to wszystko zagwarantowała czytelnikom Pani Ałbena Grabowska w pierwszym tomie swojej wciągającej sagi "Stulecie Winnych, Ci, którzy przeżyli".
Czyta się ją dosłownie jednym tchem, a minus który oczywiście i z zaskoczeniem nagle dostrzegłam to tylko to, że tak szybko się skończyła.
Pani Ałbena Grabowska nie tylko skradła moje serce ale zagarnęła wieczory i noce.
To powieść w której jeśli się nie zakochacie to z pewnością bez opamiętania oddacie jej kilka wieczorów lub zarwanych nocy. No i nareszcie moje ulubione zdanie, jak ja uwielbiam je pisać, otóż "Stulecie Winnych" to jedna z najpiękniejszych powieści, którą miałam przyjemność czytać!
POLECAM bardzo gorąco i obiecuję pełen wachlarz emocji!
Pozdrawiam serdecznie
Zaczytana Joana
http://epilog-zaczytana-joana.blogspot.com/2017/06/stulecie-winnych-ci-ktorzy-przezyli.html
Tak, tak, tak i jeszcze raz TAK.
Sagi rodzinne to zdecydowanie te książki, które lubię najbardziej. Tu zawsze na pierwszym miejscu znajduje się rodzina i miłość, a na drugim planie jest wszystko inne co sprawia, że ten typ literatury nigdy mi się nie nudzi. "Stulecie Winnych" autorstwa Pani Ałbeny Grabowskiej jest tego najlepszym przykładem i jednocześnie jedną z...
2015-01-31
Z ogromną przyjemnością po raz kolejny piszę jeden z moich ulubionych tekstów, otóż to jedna z piękniejszych książek jaką miałam przyjemność przeczytać ostatnimi czasy. Przede wszystkim niesamowita historia, wartka akcja oraz niespodziewane jej zwroty, dosłownie nie pozwalają oczu oderwać o tej opowieści. To wspaniała saga rodzinna, którą polecam wszystkim, bowiem jest w niej dosłownie wszystko, miłość i nienawiść, trudne relacje rodzinne, wojna, kłamstwa i zdrady ale też cudowne więzi, przebaczenia i powroty. Polecam szczerze bo naprawdę nie często daję ocenę 10/10 jak w tym przypadku.
„Dziedzictwo von Becków” autorstwa Pani Joanny Jax to wspaniała historia dwojga ludzi oraz ich miłości, która nie miała prawa w ogóle zaistnieć. Powieść zaczyna się w Gdańsku w 1934 roku, gdzie dochodzi do spotkania polskiej nauczycielki i niemieckiego oficera SS. Oczywiście pojawia się miłość, która nie przychodzi szybko ale zupełnie niespodziewanie dla tych dwojga. Nie zdradzę też ani grama z treści jeśli dodam, że pojawia się owoc tej miłości, który staje się zarazem kością niezgody, pretekstem intrygi, jak i początkiem wielkiej historii cudownej sagi rodzinnej. Bowiem spotkanie to jest wstępem niesamowitych losów tych dwojga oraz ich potomków, których dzieje rozgrywają się na przestrzeni osiemdziesięciu lat. Czytelnik wraz z bohaterami zaczyna swą podróż w przedwojennym Gdańsku, poprzez Szlezwik-Holsztyn, Kraków i Olkusz Zurych do Berlina, Warszawy i Paryża po to tylko żeby ponownie zawitać do Polski. Ponad to niesamowita ilość bardzo ciekawych wydarzeń i wątków raz barwne i niekoniecznie idealne postacie z pewnością nie pozwolą czytelnikowi na nudę.
Ta przepiękna historia namiętnej miłości wplecionej w tło historyczne, która dała efekt w postaci bardzo wciągającej sagi rodzinnej a autorce zapewniła wydawniczy sukces. Z ogromną przyjemnością stawiam tę pozycje na mojej półce z ulubionymi pozycjami, natomiast pani Joanna dołącza do grona moich ulubionych polskich autorów. Za ogromny plus uznaje też to że wszystko zawężone jest do jednego tomu a nie rozwleczone niepotrzebnie na kilka. Nie neguję wielotomowych sag bo jestem ich ogromną miłośniczką ale ta książka ma naprawdę wspaniały początek cudowne rozwinięcie i jeszcze piękniejsze zakończenie które zakręciło łzę w moim oku. Polecam tę powieść w stu procentach i dosłownie każdemu.
Książka bierze udział w wyzwaniach czytelniczych „Pod hasłem” i „Joanna”
Z ogromną przyjemnością po raz kolejny piszę jeden z moich ulubionych tekstów, otóż to jedna z piękniejszych książek jaką miałam przyjemność przeczytać ostatnimi czasy. Przede wszystkim niesamowita historia, wartka akcja oraz niespodziewane jej zwroty, dosłownie nie pozwalają oczu oderwać o tej opowieści. To wspaniała saga rodzinna, którą polecam wszystkim, bowiem jest w...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-18
Dziewczyno z portretu, jak ja bardzo bym chciała Ciebie nie znać, tylko dlatego by móc znowu przeczytać. To jest pierwsze co przyszło mi do głowy, kiedy tylko przeczytałam ostatnie zdanie i zamknęłam książkę. Siedziałam jeszcze w fotelu i nie miałam ochoty się z nią rozstawać.
"Dziewczyna z portrety" autorstwa Natalii Thiel to powieść historyczna z moimi ulubionymi dwoma planami czasowymi. Oba czytała z ogromnym zainteresowaniem i wręcz prześcigałam swoje myśli, bo chciałam być jednocześnie w obu czasach naraz.
W czasach współczesnych poznajemy Hanie Skorską, która własnie znajduje się na rozdrożu życiowym. Wyjeżdża do swoich dziadków na Pomorze, by w ukochanym miejscu poskładać swoje myśli. Kiedy z pchlego targu przynosi tajemniczy portret z dziewczyną, wszystko nagle się zmienia. Babcia i dziadek nagle stają się tajemniczy i nabieraj wody w usta. Dziwne reakcje dziadka sprawiają, ze Hania zaczyna drążyć temat, a czytelnik przenosi się na drugi plan czasowy.
Poznajemy wraz z Hanią młodzieńcze lata dziadka Jana i jego wielką przyjaźń z Klarą i Wiliamem. Podobnie jak Hania, tak i czytelni siedzi z zapartym tchem oczekując dalszych losów tej wyjątkowej trójki dzieci a potem młodych ludzi. Janek, Klara i Wiliam powoli odkrywają swoje tajemnice, ale czy Hania zdoła dowiedzieć się kim jest ta tajemnicza i wyjątkowo piękna Dziewczyna z portretu.
Jeszcze teraz, kiedy piszę te słowa, wraca do mnie cała fala emocji, które obudziła we mnie ta powieść. Pani Natalia stworzyła wyjątkową powieść o niesamowitej i bezgranicznej sile uczuć, jakimi mogą obdarowywać się bliscy sobie ludzie. Rodzaj bliskości, czy to przyjaźń, miłość czy braterstwo nie ma w tym momencie znaczenia. Siła tych uczuć jak tak niesamowita i wciągająca, że czytelnik nie ma ochoty wracać do swojej rzeczywistości.
Pani Natalia zbudowała wyjątkowo wciągającą fabułę z całym wachlarzem emocji. Wszystko to sprawiło, że ja tę powieść czytałam całym sercem, a nie umysłem. Pozwolę sobie zatem nie oceniać jej pod względem technicznym, bo obudziły się w moim sercu tylko emocje i niesamowicie pochłaniające uczucia.
"Dziewczyna z portretu autorstwa Natalii Thiel to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki i już wiem, że nie ostatnie. Pani Natalio do zobaczenia zatem, gdzieś na stronach innej powieści. Ja już nie mogę się doczekać.
Polecam
Zaczytana Joana
https://epilog-zaczytana-joana.blogspot.com/2023/09/dziewczyna-z-portretu-natalia-thiel.html
Dziewczyno z portretu, jak ja bardzo bym chciała Ciebie nie znać, tylko dlatego by móc znowu przeczytać. To jest pierwsze co przyszło mi do głowy, kiedy tylko przeczytałam ostatnie zdanie i zamknęłam książkę. Siedziałam jeszcze w fotelu i nie miałam ochoty się z nią rozstawać.
"Dziewczyna z portrety" autorstwa Natalii Thiel to powieść historyczna z moimi ulubionymi dwoma...
2014-12-30
2022-02-07
2021-03-19
2014-12-14
To kolejna powieść, która konsekwentnie udowadnia moją monotematyczność, ale muszę to napisać: to jedna z najpiękniejszych książek jaką przeczytałam. „Grecka Mozaika” Hanny Cygler to w wielkim skrócie opowieść o Grekach żyjących w Polsce i o Polsce widzianej oczami Greka ale to w ogromnym uproszczeniu. Ponad to wciąg już od pierwszych stron.
Historia zaczyna się na Korfu w 2010 roku w momencie, gdy wydawałoby się że poukładane życie Jannisa Kassalisa przewraca się do góry nogami dosłownie i w przenośni. Dosłownie ponieważ nagle mdleje i budzi się w szpitalu z niezbyt pozytywną diagnozą a w przenośni ponieważ pojawia się na jego drodze piękna młoda polka. Nina pojawia się nie tylko niespodziewanie ale i wypowiada magiczne zdanie, cyt. „Moja matka już nie żyje. Przed śmiercią powiedziała, że Janek Kassalis jest moim ojcem”. Tak oto, jak by z pomocą magicznej różyczki rozpoczyna się niesamowita opowieść Jannisa/Janka – podróż z Korfu do Krakowa i Gdańska przez Londyn i Nowy York.
Musze koniecznie dodać, że autorka bardzo zaimponowała mi swoim przygotowaniem, bowiem realizm historyczny stanowi tu bardzo ważne tło. Jest tu wojna domowa w Grecji, przymusowa emigracja do komunistycznej Polski i w to wszystko wplecione zwykłe życie polaków i greków. Ich miłości, przyjaźnie, rozterki, radości i szara rzeczywistość. Idealnie dobrany tytuł, ponieważ ta książka to naprawdę grecka mozaika, złożona z przeróżnych elementów historii i wątków które wydawało by się w różnych kolorach i odcieniach osobno ale razem tworzą zwartą i cudowną całość.
Z przyjemnością też przyznaję moje uznanie Wydawnictwu Rebis, ponieważ okładka mnie dosłownie urzekła i co ostatnio rzadkością bywa, idealna czcionka spowodowała, że czytanie stało się jeszcze większa przyjemnością.
Od dnia, gdy przeczytałam ostatnie zadnie tej książki, Pani Hanna Cygler dołączyła do grona moich ulubionych autorów i już nie mogę się doczekać kiedy wezmę do rąk jej następną powieść. Ponad to Pani Hanno apeluję o Grecką mozaikę II, ponieważ to nie może się tak skończyć! Polecam zerknijcie a sami mi przyznacie rację.
Książka bierze udział w wyzwaniach czytelniczych „Pod hasłem”.
To kolejna powieść, która konsekwentnie udowadnia moją monotematyczność, ale muszę to napisać: to jedna z najpiękniejszych książek jaką przeczytałam. „Grecka Mozaika” Hanny Cygler to w wielkim skrócie opowieść o Grekach żyjących w Polsce i o Polsce widzianej oczami Greka ale to w ogromnym uproszczeniu. Ponad to wciąg już od pierwszych stron.
Historia zaczyna się na...
2014-11-10
Dwa dni tylko minęły, 312 stron tylko przekartkowałam, dwie noce tylko nie przespałam, jedną książkę tylko przeczytałam i życie przeszło na inny wyższy poziom. Tak John Green ze swoją książką wtargnął wręcz do mojego świata i dziękuję mu za to, że uświadomił mi jeszcze bardziej to co tak naprawdę już wiedziałam.
„Gwiazd naszych wina” to opowieść o trójce przyjaciół, których połączyła walka o przetrwanie, walka o każdy następny krok, walka, o każdy oddech i każde możliwe spojrzenie. Główna bohaterka Hazel ma raka tarczycy z przerzutami do płuc, Agustus przez raka stracił nogę, natomiast Isaak wzrok. W takich okolicznościach poznajemy tych troje nastolatków, a każda następna strona to nie tylko walka z chorobą ale i ze wszystkimi młodzieńczymi problemami.
Ogromny optymizm, pozytywne nastawienie do świata i dystans do choroby pozwala im przetrwać te najcięższe chwile. Nie chcą, by się nad nimi litować tylko pragną przeżyć jak najlepiej ten czas który pozostał. Pragną spełniać swoje marzenia, przyjaźnić się, kochać i być kochanymi. Natomiast zdystansowane i żartobliwe albo i wręcz ironiczne potraktowanie raka przez tych troje całkowicie mnie rozbroiło, a całej powieści nadało niesamowitej lekkości. Hazel mówiła o sobie, cyt. „Osoba Profesjonalnie Chora”, natomiast o niespodziankach, które otrzymywała „bonusy rakowe” lub „uboczne efekty umierania.
Jest jeszcze druga strona – czyli rozpacz i walka rodziców o każdy dzień życia swojego dziecka. Dla mnie właśnie momentem przełomowym były słowa mamy Hazel, które sprawiły że zaczęłam te książkę czytać z innej – mojej perspektywy. W chwili słabości, obawiając się że traci swoje dziecko i przegrywa walkę z rakiem powiedziała” cyt.: „... nie będę już mamą” – tak mną to wstrząsnęło i poruszyło do głębi, że oczywiście łzy mi poleciały automatycznie. Jednak zaraz po chwili uświadomiłam sobie, że ja na szczęście nie tylko byłam ale i jestem oraz mam zamiar nadal być mamą pięknej i cudownej córeczki. Właśnie tak podeszłam do tej niesamowitej powieści i wyciągnęłam z niej wszystko co pozytywne.
Przepłakałam jeszcze kilka momentów ale po zamknięciu ostatniej strony zaczął się natłok samych pozytywnych myśli. Warto albo i nawet trzeba cieszyć się tym co mamy i czerpać całymi garściami z tego co nam życie przyniesie. Nastawiłam się na super książkę, mimo wszystko utrzymaną jednak w melodramatycznym tonie, a to co otrzymałam całkowicie mnie zaskoczyło i dało ogromną dawkę pozytywnej energii. Powieść mimo swego ciężkiego i smutnego tematu jest wbrew pozorom niesamowicie przyjemna w czytaniu i o dziwo żartobliwie ironiczna.
Podsumowując natomiast, stwierdzam że to książka ciężka i lekka w tym samym momencie, bardzo smutna i dowcipna jednocześnie, wyciskająca łzy żalu i radości zarazem. Zatem polecam ją gorąco i dosłownie każdemu. Mam nadzieję że też weżniecie z niej garściami wszystko to co pozytywne i rozświetlające. Ja ją w ten sposób sobie przygarnęłam i mimo potoku łez czuję że przeczytałam kawał cudownej literatury.
Książka bierze udział w wyzwaniach czytelniczych „Pod hasłem” i „Z półki”
Dwa dni tylko minęły, 312 stron tylko przekartkowałam, dwie noce tylko nie przespałam, jedną książkę tylko przeczytałam i życie przeszło na inny wyższy poziom. Tak John Green ze swoją książką wtargnął wręcz do mojego świata i dziękuję mu za to, że uświadomił mi jeszcze bardziej to co tak naprawdę już wiedziałam.
„Gwiazd naszych wina” to opowieść o trójce przyjaciół,...
2022-05-25
Książka od której nie mogłam się oderwać, a kiedy skończyłam czytać musiałam jeszcze chwilę z nią posiedzieć w ciszy.
"Gwiazdy nigdy nie gasną" autorstwa Pani Agnieszki Zakrzewskiej dotarła do mnie od wydawnictwa FLOW w momencie kiedy kończyłam czytać "Dziennik" Anne Frank. Byłam przepełniona uczuciami po tej właśnie lekturze i z dużą rezerwą patrzyłam na pierwsze dziecko wydawnictwa Flow.
Zasiadając do czytania zastanawiałam się co też więcej można napisać o życiu najsłynniejszej ofiary Holocaustu, niż to co znalazłam w jej dzienniku - otóż można. Ja już to wiem, a Ciebie zapraszam do lektury zarówno książki jak i moich poniższych emocji.
"Niespodziewanie mój świat skurczył się
do pięćdziesięciu metrów kwadratowych."
"Gwiazdy nigdy nie gasną" autorstwa Pani Agnieszki Zakrzewskiej, to powieść o przyjaźni dwóch wyjątkowych dziewczynek: Anne Frank i Hannah Goslar.
Jest rok 1933 i rodzice Anne podejmują decyzję o opuszczeniu ojczyzny, którą z dnia na dzień ogarnia nienawiść do Żydów. Wyjeżdżają do Holandii, gdzie odnajdują swoje miejsce na ziemi, natomiast Anne zaprzyjaźnia się z koleżanką z tej samej ulicy, Hannah Goslar.
Dziewczynki razem dorastają, uczą się i bawią, nie zdając sobie zupełnie sprawy jak bardzo czarne chmury zbierają się nad Europą.
W końcu Hitler wypowiada wojnę neutralnej Holandii, a rodzina Franków ponownie musi uciekać. Anne wraz ze straszą siostrą i rodzicami nagle znika z mieszkania, a jej najbliższa przyjaciółka Hannah wraz ze swoją rodziną trafia do obozu koncentracyjnego.
Przyjaźń dziewczynek zostaje drastycznie przerwana i każda z nich w skrajnie różnych miejscach spędza ten okrutny czas wojny. W marzeniach tylko liczą na to, że ten koszmar się skończy i ponownie będą mogły uściskać się.
Pewnego dnia jedna z przyjaciółek odkrywa, że tuż obok, wręcz na wyciągniecie dłoni, znajduje się ktoś najbliższy jej sercu, a czytelnicze gardło w tym momencie ściska węzeł wzruszenia.
Pani Agnieszka Zakrzewska skomponowała wzruszającą opowieść o przyjaźni dwóch niesamowitych dziewczynek. Oparła swoją książkę na nieznanych jeszcze faktach z życia Anne Frank, której dziennik (tutaj) zna chyba każdy albo chociaż słyszał o nim.
Biorąc tę powieść do ręki, zastanawiałam się nad tym, co też autorka może więcej napisać, niż sama Anne Frank w swoim dzienniku i uwierzcie mi MOŻNA. Autorka przygotowując się, przesłuchała nagrania z rozmowami ojca Anne oraz wywiady z jej najlepszą przyjaciółką Hannah Goslar. Natomiast niesamowitą wisienką na torcie jest EPILOG - ok wiek, że jestem stronnicza, ponieważ uwielbiam epilogi, ale ten jest wyjątkowy, bowiem napisany przez samą Hannah Pick-Goslar.
Zrobiła na mnie wrażenie również narracja w pierwszej osobie, która sprawiła, że otulało mnie uczucie towarzystwa obu bohaterek. Spotęgował to również zabieg zmienności wypowiedzi, czyli w jednym rozdziale Anne opowiada o swojej sytuacji, a w drugim Hannah (Hanneli) i tak na zmianę.
Z zachwytem siedziałam w tym towarzystwie, mimo że temat i sytuacja w której obie bohaterki się znalazły jest nam historycznie znana. Paradoksalnie ja cały czas miałam nadzieję na szczęśliwe zakończenie, mimo że czytałam "Dziennik" Anne Frank i znam tę historię.
Cała ta książka to wręcz kopalnia emocji, bowiem z jednej strony jest tu zwyczajna codzienność dorastających dziewczynek, pierwsza miłość i przyjaźń, a z drugiej strony przytłacza czytelnika ogrom cierpienia i świadomość zbliżającego się końca.
"Gwiazdy nigdy nie gasną" Agnieszki Zakrzewskiej to moim zdaniem powieść o wyjątkowej przyjaźni, bowiem autorce udało się przedstawić tę tragiczną wojenną rzeczywistość z punktu widzenia dwóch przyjaciółek, którym nagle zawalił się świat.
Autorka stanęła na wysokości zadania z zachwycającym efektem, bowiem stworzyła powieść z którą czytelnik nie chce się rozstawać. Mimo wszystko nie byłabym sobą gdym nie doceniła starań wydawnictwa. "Gwiazdy nigdy nie gasną' Agnieszki Zakrzewskiej wyszły bowiem nakładem wydawnictwa FLOW, jako ich pierwsze dziecko. Z przyjemnością zatem stwierdzam, że ów wydawnictwo cudownie zaopiekowało się tą wyjątkową powieścią i osadziło ją w godnej oprawie.
Wyjątkowej okładka z wytłaczanym tytułem, którą przyjemnie trzyma się w ręku to tylko zapowiedź tego na co dalej może liczyć czytelnik. Wydawnictwo zadbało o komfort czytania pilnując odpowiedniej wielkości czcionki i marginesów, które wbrew pozorom mają bardzo duże znaczenie.
Pięknie zaprojektowane rozdziały, drzewo genealogiczne obu rodzin oraz wykres ukrywających się i pomagających im ludziom, to coś co zaskoczyło mnie. Wydawnictwo FLOW zadbało o najdrobniejszy szczegół aby ta wyjątkowa praca Pani Agnieszki Zakrzewskie została osadzona w godnej oprawie. Na koniec miła niespodzianka, czyli list od Pań z wydawnictwa do czytelnika czyli do mnie
Czytałam "Dziennik" Anne Frank i wiem jakie były losy Żydów podczas II wojny światowej, zatem byłam pewna że autorka nie może mnie niczym zaskoczyć. Pani Agnieszka jednak sprawiła, iż nie mogłam oderwać się od tej powieście, a fale emocji zalewały mnie podczas lektury.
Kiedy po przeczytaniu ostatniej strony zamknęłam książkę, nie byłam w stanie tak po prostu odłożyć jej na półkę. Czułam potrzebę, by jeszcze chwile posiedzieć z nią w ręku, uspokoić emocję i nacieszyć się tym wyjątkowym spotkaniem.
Dlatego doradzam Wam, nie wahajcie się dłużej, bo naprawdę warto przeczytać "Gwiazdy nigdy nie gasną" autorstwa Pani Agnieszki Zakrzewskiej.
Polecam zdecydowanie.
Wzruszona
Zaczytana Joana
https://epilog-zaczytana-joana.blogspot.com/2022/05/gwiazdy-nigdy-nie-gasna-agnieszka.html
Książka od której nie mogłam się oderwać, a kiedy skończyłam czytać musiałam jeszcze chwilę z nią posiedzieć w ciszy.
"Gwiazdy nigdy nie gasną" autorstwa Pani Agnieszki Zakrzewskiej dotarła do mnie od wydawnictwa FLOW w momencie kiedy kończyłam czytać "Dziennik" Anne Frank. Byłam przepełniona uczuciami po tej właśnie lekturze i z dużą rezerwą patrzyłam na pierwsze...
2017-09-26
Ta Saga to kolejny przykład moich intuicyjnych zakupów, bowiem nie znając ani autorki ani tej sagi kupiłam od razu dwa pierwsze tomy. Potem oczywiście odleżały one swoje w mojej biblioteczce, ale na szczęście dla mnie przyszedł ich czas. Uwielbiam Sagi i już nie raz wyliczałam ich walory, ale niestety nadal nie umiem pozbyć się tego smutku i żalu gdy zamykam ostatni tom. Tak było i w tym przypadku, jedyną wadę jaką znalazłam w tej serii to fakt, że ma tylko cztery tomy.
Cała opowieść zaczyna się od gorzkiej opowieści o smutnych losach seniora tego rodu, aptekarza Franciszka Bernata. Jego nikczemne postępowania sprowadza też klątwę na rodzinę Bernat oraz najbliższe jej pokolenia. No ale po kolei.
Jest rok 1890 i tego samego dnia rodzą się dwie dziewczynki, które różni dosłownie wszystko, bowiem jedna rodzi się w czystym pokoju, jako córeczka Klementyny, żony aptekarza. Natomiast druga przychodzi na świat w brudnej piwnicy jako nieślubna córka służącej Hanki i tego samego aptekarza Bernata.
Córeczka Klementyny niestety zaraz po porodzie umiera, a córek Hanki jako kolejny bękart aptekarza jest automatycznie skazana na śmierć, bo tak rozprawia się z niechcianym potomstwem doświadczony już Bernat. Na szczęście akuszerka zna niechlubne zwyczaje pana domu i w tajemnicy przed wszystkimi zamienia dziewczynki, dając tym samym szansę małej Wiktorii nie tylko na przeżycie, ale i dorastanie jako oficjalne dziecko swojego ojca.
Hanka wycieńczona porodem, tuż przed śmiercią przeklina zimnego i bezwzględnego Franciszka oraz cały jego ród. Nieświadoma tego, że jej córeczka zyskała nowe życie w objęciach innej mamy, skazała również swoje dziecko na życie z piętnem owej klątwy.
Z takim widmem rzuconego pośpiesznie przekleństwa, wchodzimy w tę niesamowitą opowieść o potomkach zimnego aptekarza Bernata. Jest to niesamowita saga ze wszystkimi walorami, które uwielbiam w tego rodzaju powieściach. Rodzinna tajemnica, nietuzinkowe postacie, cała gama emocji oraz wspaniałe tło historyczne Polski, a zwłaszcza Krakowa. Powieść Pani Lucyny Olejniczak ma też swoje dodatkowe cudownie wciągające wątki, które mnie osobiści bardzo przypadły do gustu.
Franciszek Bernat nie jest moim delikatnie to ujmę ulubionym bohaterem, ale bez wątpienia zapoczątkował on wspaniałą sagę cudownych i silnych kobiet, które z przytupem i wielką odwagą szły przez życie. Jedyne co czasami kładło się cieniem na ich losach to owa nieszczęsna klątwa rzucona w wielkiej rozpaczy.
Wieczory spędzone z Hanką i jej rodziną to były cudowne spotkania i miałam wrażenie, że spędzam wieczory z najbliższymi przyjaciółmi. Opowieść pełna emocji, które owładnęły mną całkowicie i nie raz sprawiły, że uroniłam łzę smutku bądź miłości. Książkę Pani Lucyny Olejniczak czyta się z tak ogromną przyjemnością i wielką sympatię, że czytelnik ma wrażenie iż skrada najgłębsze tajemnice z pamiętnika babci a nie kolejne strony z wciągającej powieści
Po przeczytaniu pierwszego tomu natychmiast zerknęłam do drugiego, że sprawdzić jak się zaczyna, ale zanim usiadłam do jego czytania, pobiegłam w pierwszej kolejności uzupełnić braki i zakupiłam tom numer trzy i cztery. Wiedziałam już że nie tylko muszę w całości przeczytać "Kobiety z ulicy Grodzkie", ale też wzbogacić swoją biblioteczkę w te cztery wspaniałe tomy.
Pisząc tę pierwszą recenzję jestem już oczywiście po lekturze całej sagi ale dopiero teraz siadam do komputera, bo nic nie było w stanie mnie oderwać od tych powieści.
Polecam ją dosłownie wszystkim i gwarantuję cudowną historyczną podróż wzbogaconą w miłość, nienawiść i cała gamę uczuć, którym towarzyszą zawsze chusteczki.
Polecam serdecznie
Zaczytana Joana
http://epilog-zaczytana-joana.blogspot.com/2017/09/kobiety-z-ulicy-grodzkiej-hanka-lucyna.html#comment-form
Ta Saga to kolejny przykład moich intuicyjnych zakupów, bowiem nie znając ani autorki ani tej sagi kupiłam od razu dwa pierwsze tomy. Potem oczywiście odleżały one swoje w mojej biblioteczce, ale na szczęście dla mnie przyszedł ich czas. Uwielbiam Sagi i już nie raz wyliczałam ich walory, ale niestety nadal nie umiem pozbyć się tego smutku i żalu gdy zamykam ostatni tom....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-18
❤Henryk Sienkiewicz dandys i celebryta❤
Książki Pani Iwony Kienzler odkryłam stosunkowo niedawno, ale zagościły u mnie już na stałe.
❤HENIO❤
Chociaż mama wymarzyła sobie dla niego karierę lekarza, to on sam zdecydował inaczej i od tamtej pory miał wpływ na wile istnień ludzkich - podobnie jak lekarz, ale w zgoła innym znaczeniu.
Śmiało można bowiem stwierdzić, że książki Henryka Sienkiewicza ukształtowały wyobraźnie kilku pokoleń Polaków.
Ja z pewnością do nich należę, a moja miłość do "Potopu" jest ogromna i wręcz nasilająca się. ❤📖❤
"Quo vadis" natomiast, zasługuje z pewnością na miano bestsellera wszech czasów.
Przełożono tę powieść na 50 języków i jest jedynym dziełem polskiej literatury znajdującym się w kanonie literatury światowej, wysoko cenionej przez pisarzy tej miary co Tołstoj czy Mark Twain.
Jego życie prywatne było równie ciekawe, jak książki, które napisał. Dlatego niniejsza biografia autorstwa Pani Iwony Kienzler właściwie czyta się sama. Oczywiście nie mam tutaj na myśli jej audiobookowej wersji, ale szalenie wciągającej treści.
Genialna biografia
Genialnego bohatera
Genialnie napisana przez
Genialną autorkę
Dla mnie Pani Iwona Kienzler to marka sama w sobie i jeśli weźmie kogoś na tapet, to zawsze jest zrobione po mistrzowsku.
Nic więcej chyba nie mam do powiedzenia 😁
Dodam tylko jeszcze, że Henio Sienkiewicz był nominowany do nagrody Nobla w tym samym roku co Tołstoj.
A kto ją dostał? 😍
Polecam z całego serca
Zaczytana Joana
❤Henryk Sienkiewicz dandys i celebryta❤
Książki Pani Iwony Kienzler odkryłam stosunkowo niedawno, ale zagościły u mnie już na stałe.
❤HENIO❤
Chociaż mama wymarzyła sobie dla niego karierę lekarza, to on sam zdecydował inaczej i od tamtej pory miał wpływ na wile istnień ludzkich - podobnie jak lekarz, ale w zgoła innym znaczeniu.
Śmiało można bowiem stwierdzić, że książki...
2022-03-08
2015-05-17
Niedawno otrzymałam ofertę na minibooki, czyli „Nowe przygody Mikołajka” podzielone na części. Oczywiście skorzystałam z niej i przeżyłam cudowny „come back” do literatury Sempe i Goscinnego.
„Jak dorosły” to 10-ta część z tomu Nowe przygody Mikołajka duetu Sempe i Goscinny. Przygody Mikołajka i jego kolegów to już klasyka więc nie trzeb się zbytnio rozpisywać. Cudownie było znowu spojrzeć na świat oczami tych urwisów i przeżyć kolejne ich niesamowite perypetie. Uroczo było znowu poczytać jak teoretycznie bez powodu denerwuje się Rosół czy też rodzice chłopca. Najcudowniejsze jest to że te wszystkie przygody dzieją się przecież zupełnie niechcąco bo każdy z tych urwisów z Mikołajkiem na czele chce przecież jak najlepiej.
To idealna książeczka na poprawę humoru, ponieważ dostarcza nie tylko wybuch śmiechu ale i pozytywne przesłanie. Książka jest dosłownie dla każdego, małego i dużego, czy dziecka i dorosłego. Każdy znajdzie tu coś wesołego bo nie można nie pokochać przygód Mikołajka.
Polecam szczerze!
Książka bierze udział w wyzwaniach czytelniczych „Pod hasłem” i „Grunt to okładka”
Niedawno otrzymałam ofertę na minibooki, czyli „Nowe przygody Mikołajka” podzielone na części. Oczywiście skorzystałam z niej i przeżyłam cudowny „come back” do literatury Sempe i Goscinnego.
„Jak dorosły” to 10-ta część z tomu Nowe przygody Mikołajka duetu Sempe i Goscinny. Przygody Mikołajka i jego kolegów to już klasyka więc nie trzeb się zbytnio rozpisywać. Cudownie...
2015-05-05
Niesamowite, taka zwykła mała książeczka, a jednak niezwykła. W pewnym momencie pomyślałam nawet „o co tyle krzyku” ale potem przewróciłam kolejną kartę i jeszcze jedną i następną i nie mogłam się już od niej oderwać. Nawet nie bedę się zbytno wysilać żeby opisać to co poczułam bo znakomicie oddają charaker tej książki słowa autora:
„To nie jest powieść. Ani nawet opowiadanie.
To pewna historia.”
„Jedwab” to historia młodego francuza Herve Joncour, który wyrusza w długą podróż do Japonii, aby zakupić jajeczka jedwabnika. Jest rok 1861 zatem podróż do tak odległego kraju to nie lada wyzwanie a Herve ma tylko 3 miesiące na powrót do Francji, żeby zdążyć przed wykluciem się larw z jajeczek, które sprzedaje w swoim rodzinnym miasteczku Lavilledieu. To jest główny nurt tej historii, wokół której toczy się całe życie nie tylko Herve podróżnika ale i wszystkich osób z jego najbliższego otoczenia.
„Kiedy nie potrafisz wyrazić czegoś jednym słowem, posługujesz się całą historią”
To jednak nie tylko opowieść o podróży ale przede wszystkim o miłości, przyjaźni, oczekiwaniu i o tym co w sercu najbliższej nam osoby czai się skrycie. Jest to powieść bardzo intymna ale to co najmocniej we mnie pozostało po jej przeczytaniu, to nie owa intymność, miłość, podróże czy też po prostu niezwykłość tej historii. Największe wrażenie na mnie wywarły słowa Helen, które nigdy nie zostały przez nią wypowiedziane a jednak Herve je usłyszał. Siła tych niewypowiedzianych słów była tak duża, że długo jeszcze po zamknięciu książki nie mogłam pozbyć się tego uczucia.
„Może po prostu czasami życie przybiera taki obrót,
że człowiek nie ma już właściwie nic do powiedzenia.”
Autor w zwięzłej formie czyli w 65 rozdziałach, które zmieścił na zaledwie 108 stronach porusz do głębi, bowiem ta niesamowita mała książeczka swym rozmiarem w najmniejszym nawet stopniu nie zapowiada tego co przyniesie treść.
Miałam też przyjemność obejrzeć ekranizację tej książki. Film pod tym samym tytułem „Jedwab” nakręcony został 2007 roku z Keirą Knightley w roli głównej. Moim zdaniem książka zawsze góruje nad jej odpowiednikiem na błękitnym ekranie ale tym razem film zaskoczył mnie bardzo pozytywnie.
Oglądałam go z wielką przyjemnością, może też dlatego że zawsze z rezerwą podchodzę do wszelkich ekranizacji i wiem że niemożliwym jest żeby zmieścić w filmie wszytsko to co autor przekazał za pośrednictwem książki.
Umiejętność ta sprawia że nie oczekuje niemożliwego tylko staram się czerpać z oglądania filmu przyjemność a w tym konkretnym przypadku był ona bardzo duża.
Ja osobiście wolę w pierwszej kolejności książkę a dopiero potem jej ekranizacją. Jednak „Jedwab” jest tak niesamowitą historią, że wybór kolejności pozostawiam indywidualnym zapatrywaniom.
Polecam szczerze bo naprawdę warto!
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym „Pod Hasłem” i „Grunt to okładka”
Niesamowite, taka zwykła mała książeczka, a jednak niezwykła. W pewnym momencie pomyślałam nawet „o co tyle krzyku” ale potem przewróciłam kolejną kartę i jeszcze jedną i następną i nie mogłam się już od niej oderwać. Nawet nie bedę się zbytno wysilać żeby opisać to co poczułam bo znakomicie oddają charaker tej książki słowa autora:
„To nie jest powieść. Ani nawet...
2015-05-09
To moje drugie spotkanie z literaturą Pan Mitch’a Albom i z pewnością po raz drugi udane. Autor uparcie i konsekwentnie skłania do refleksji nad czasem jaki nam dano w życiu i w tym konkretnym przypadku jest to czas na miłość do bliskich osób, który wielokrotnie zostaje zlekceważony.
„… możecie przejść przez całe życie, kolekcjonując dni,
ale żaden nie dorówna temu, który chcielibyście odzyskać.”
„Jeszcze jeden dzień” bo o tej książce mowa, autor dedykuje swojej mamie, bo też głownie poświęcona jest matczynej miłości. Bohaterem jest Charley Benetto dorosły mężczyzna, którego poznajemy na jego życiowym zakręcie. Otrzymuje on zdjęcie ślubne swojej córki i nagle uświadamia sobie, że nie został nawet powiadomiony o planowanej uroczystości. Czuje się bardzo zraniony i nawet przez myśl mu nie przechodzi, że to on przez swój alkoholizm, zaniedbał najbliższych, a teraz zbiera tylko tego owoce. W rozpaczy postanawia odbyć ostatnią podróż do rodzinnej miejscowości i domu swojej mamy, żeby tam skoczyć z życiem. W planach przeszkadza mu jednak spotkanie z matką i nie byłoby to w ogóle dziwny gdyby nie fakt, że ona od kilku lat już nie żyje.
Ta powieść to praktycznie przekrój życia Chick’a od jego dzieciństwa poprzez lata świetności zawodowej, aż do życiowego zakrętu w którym go poznajemy. Autor również stara się pokazać jak ważną rolę odegrał ojciec bohatera. Jak jego postępowanie oraz opuszczenie rodziny wpłynęło na charakter i losy życiowe syna. W pewnym momencie byłam nawet zła na Chicka i jeszcze bardziej na jego ojca, a zwłaszcza na ich samolubne i egoistyczne zachowanie. Na szczęście dla mnie ta złość pomogła mi potem w lepszym zrozumieniu tego co autor chciał mi przekazać. Egoistyczne postępowanie obu bohaterów wyeksponowało jeszcze bardzie główne przesłanie książki, czyli siłę i magię matczynej miłości.
Spojrzałam na tę książkę jeszcze z drugiej perspektywy, nie posiadania mamy ale bycia nią. Po raz kolejny mam przyjemność czytać o tym jaka siła drzemie w nas kobietach, a gdy życie przynosi nam dodatkowy awans i przechodzimy na wyższy poziom - roli mamy, ta wewnętrzna moc zyskuję na sile dwukrotnie. Czytając te książkę dosłownie czułam to i jeszcze bardziej zdałam sobie sprawę, jak ja i moje postępowanie wpłynąć może na życie mojego dziecka
Tak ja osobiście odebrałam tę powieść i dziękuję autorowi za te doznania, bo ja mam to szczęście, że nie tylko jestem mamą ale też posiadam jeszcze własną mamę. Z przyjemnością wzięłam garściami naukę z błędów bohatera, żeby potem nie żałować i nie prosić i ten nie możliwy jeszcze jeden dzień.
W pierwszej chwili chciałam napisać - to magiczna książka ale stwierdzam jednak, że ona nie jest magiczna tylko do bólu prawdziwa. Autor po raz kolejny pokazuje drogę czytelnikowi, jak nie marnować tego cennego czasu dla bliskich i kochanych. Natomiast magia tkwi w nas i w uczuciach jakimi możemy obdarować naszych bliskich lub tez nie i potem żałować do końca życia.
Zatem polecam szczerze tę fascynująca refleksję nad czasem i miłością !
Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym „Pod hasłem”
To moje drugie spotkanie z literaturą Pan Mitch’a Albom i z pewnością po raz drugi udane. Autor uparcie i konsekwentnie skłania do refleksji nad czasem jaki nam dano w życiu i w tym konkretnym przypadku jest to czas na miłość do bliskich osób, który wielokrotnie zostaje zlekceważony.
„… możecie przejść przez całe życie, kolekcjonując dni,
ale żaden nie dorówna temu,...
WSPANIAŁA, WSPANIAŁA, WSPANIAŁA
Dalej już nie trzeba czytać, a ja na tych trzech słowach bym mogła skończyć moją opinię. Jestem jednak literacką gadułą i z przyjemnością dodam jeszcze małe co nie co.
FABUŁA
"Jąkało, Kulawa ofermo! - te słowa wbijały się w serce Antosia niczym cierń. Każdego dnia.
Antoś mieszka tylko ze swoją mamą, która pracuje bardzo ciężko żeby utrzymać swoją małą rodzinkę. Chłopiec nie ma przyjaciół tylko dlatego że kuleje i jąka się. Odtrącony przez swoich rówieśników szuka towarzystwa gdzie indziej. Któregoś dnia znajduje rannego motyla, a jego dobre serduszko nie pozwala, by przejść obok tego obojętnie.
Antoś opiekuje się motylkiem i w efekcie zaprzyjaźniają się ze sobą, co staje się początkiem wyjątkowej relacji i niesamowitych zmian w życiu naszego małego bohatera.
Dobre serce chłopca sprawia, że świat staje się lepszy.
OPINIA
Ta wyjątkowa bajeczka na pierwszy rzut oka składa się ze słów i przepięknych kolorowych obrazków. Mój drogi czytelnik niech Cię to nie zwiedzie.
Ta piękna opowieść utkana jest z najdelikatniejszych uczuć, które grają na emocjach czytającego i zostają głęboko w sercu.
Jest to jedna z najpiękniejszych bajek jakie miałam przyjemność czytać. Znam pióro autorki i wiem już czego mogę się po niej spodziewać, ale Sylwia zaskoczyła mnie ponownie. Zdecydowanie nie czytam już literatury dziecięcej, ale dla tej książeczki mam ochotę zrobić wyjątek i postawić ją na swoim regale.
Antoś sprawił, że serce zabiło mi mocniej. Morał natomiast, który Sylwia starał się przekazać w tej bajeczce, przemawiał do mnie z całą gamą wzruszeń. Ta cieniutka, bo posiadająca zaledwie 44 strony bajeczka jest najlepszym dowodem na to, że jak mało może znaczyć tak wiele.
Dziękuję Sylwia.
MORAŁ
Autorka porusza w tej bajeczce bardzo powszechny temat. Pokazuje w prosty, przyswajalny dla dziecka sposób, jak oceniamy ludzi po pozorach oraz jak bardzo ich w ten sposób krzywdzimy.
Z drugiej strony udowadnia, że dobro zawsze zwycięża, nawet to całkowicie bezinteresowne.
WYDAWNICTWO
Ja już nie zaliczam się do targetu literatury dziecięcej i wydawnictwo "Na szczęście" raczej nie będzie miało ze mnie pożytku, ale ta powieść musi znaleźć się w moim księgozbiorze.
Skoro jest już przy wydawcy to koniecznie muszę to zaznaczyć. Bajeczka "Antoś" została wydana w najlepszym gatunku. Wspaniały format i urzekające wręcz ilustracje autorstwa Emilii Baczyńskiej-Majchrzyckiej sprawiają, że ja całkowicie już dorosła, cieszyłam się tym wydawniczym cudem.
Brawo dla wydawnictwa "Na szczęście", które z ogromnym szacunkiem podeszło zarówno do pracy autorki ale przede wszystkim do przyszłych małych czytelniczek i czytelników.
Ta urzekająca bajeczka w stylu retro otrzymała godną siebie oprawę.
Musicie koniecznie po nią sięgnąć, albo koniecznie sprezentować dziecku.
Polecam z całego jeszcze rozemocjonowanego serca.
Zaczytana Joana
https://epilog-zaczytana-joana.blogspot.com/2023/09/antos-sylwia-kubik.html
WSPANIAŁA, WSPANIAŁA, WSPANIAŁA
więcej Pokaż mimo toDalej już nie trzeba czytać, a ja na tych trzech słowach bym mogła skończyć moją opinię. Jestem jednak literacką gadułą i z przyjemnością dodam jeszcze małe co nie co.
FABUŁA
"Jąkało, Kulawa ofermo! - te słowa wbijały się w serce Antosia niczym cierń. Każdego dnia.
Antoś mieszka tylko ze swoją mamą, która pracuje bardzo ciężko żeby utrzymać...