-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać385
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2023-11-21
2023-01-04
2023-04-18
"Żuławska miłość. Dobrosława" Sylwia Kubik
Twórczość Sylwii Kubik - pisarki z Powiśla to dla mnie wyjątkowe odkrycie poprzedniego roku i mam nadzieję, że już pozostaniemy w tej komitywie.
Pisarka pojawiła się na rynku wydawniczym już cztery lata temu, ale jakimś cudem nasze nie zeszły się wcześniej. Plusem tej sytuacji jest fakt, że mam cały stosik wspaniałych Kubik-owych powieści do nadrobienia i sprawia mi to ogromną przyjemność.
Seria "Żuławskie Żywioły" szczególnie przypadła mi do gustu, ponieważ trafiają do mojego czytelniczego serca niczym strzała amor - zdecydowanie i celnie. Składa się już w tej chwili z trzech tomów:
"Żuławska miłość. Dobrosława"
"Zimowe Żuławy. Beata"
"Żuławska tajemnica. Miriam"
Wyjątkowym mianownikiem tej serii są własnie tytułowe ŻYWIOŁY i każdy z nich cichym, podszeptującym narratorem.
Dobrosławie w powieści towarzyszy łaskoczący i podszeptujący wiatr, cyt:
"Wszystkiemu zaś przyglądał się szumiący za oknem wiatr. Jego wyszumiana wśród pól opowieść zaczęła wreszcie wybrzmiewać odpowiednią melodię..."
Sylwia Kubik mam wrażenie, lubi pisać o silnych kobietach, ale Dobrosława bynajmniej na taką nie wygląda. Od lat tkwi w nieciekawym związku, w którym ewidentnie nie ma ani porozumienia ani namiętności. Na szczęście dla niej pojawia się żuławski wiatr i szumiąc, szepcze uparcie, cyt.:
"- Czas na nowe życie... - zaświstał i odleciał zostawiając ją w niepewności, czy naprawdę to słyszała, czy znowu śniła na jawie."
Kiedy bohaterka w końcu postanawia podjąć życiową decyzje, to niespodziewany opór stawia jej własna matka, która uparcie chce córkę zostawić w ramionach niedoszłego zięcia. Przyniesie to kilka wesołych a niekiedy i irytujących scen, co z komicznie ubarwia tę powieść i czytelnika rozbawia.
Owe matczyne zapędy, które bawią czytelnika, niestety w Dobrusi czasami wywołują wyrzuty sumienia i poddają w wątpliwość decyzję i zmianach.
Na szczęście bohaterka rozkochuje się w Żuławach, a tu sprzyjający wiatr i kilka innych dobrych duszyczek postanawia się zaopiekować tą wyjątkową kobietą.
Jestem wręcz oczarowana żuławskim wiatrem, który nie tylko fenomenalnie podszeptuje bohaterce, ale również czytelnikowi przynosi niespodziankę. Sprawia on bowiem, że ta powieść obyczajowa osadzona na Żuławach, nabiera lekkiego wręcz wietrznego charakteru baśniowego.
Podobnie uwiodła mnie postać Dobrosławy. To wyjątkowa kobieta, która tylko początkowo jawi się, jako biedne niezdecydowane dziewczę. Na szczęście zaczyna słuchać swojego wyjątkowego, wewnętrznego ja i powili rozkwita emanująca kobiecością, zdeterminowana i pełna wiary w siebie wspaniała dziewczyna.
Otuliłam się tą wyjątkową żuławską powieścią i bardzo się cieszę, ze mogłam towarzyszyć Dobrusi w niej niesamowitej przeminie, albo raczej w odrywaniu samej siebie.
Spędziłam wyjątkowym czas z bohaterami tej książki na Żuławach i po przeczytaniu ostatniej strony nie miałam najmniejszej ochoty się z nimi rozstawać.
Siedząc w fotelu i ściskają przeczytaną powieść, uśmiechałam się sama do siebie, ponieważ wiedziałam że czeka na mnie kolejny tom z tej serii. Miałam bowiem to szczęście, że czytałam o Dobrusi, kiedy na rynku był już drugi tom, czyli "Zimowe żuławy. Beata" i losy drugiej z przyjaciółek.
Starym zwyczajem, muszę również kilka słów do Wydawnictwa, bo nie byłabym sobą.
Z ogromną przyjemnością dziękuję Wydawnictwo FILIA za piękną i dopieszczoną oprawę tej wyjątkowej powieści. Miła dla oka czcionka i odpowiednie marginesy sprawiły że wzrok wręcz płynął ze strony na stronę. Okładka raczej mało żuławska (warto się nad tym zastanowić), ale zdecydowanie i cudownie sielska oraz obiecująca wyjątkową i ciepłą zawartość.
Dodatkowym umilaczem z pewnością już są rysunkowe Wierzby Rosochate już w środku - a to zdecydowanie jest symbol Żuław.
Dziękuję i polecam Wam te wyjątkową powieść jaką niewątpliwie jest "Żuławska miłość. Dobrosława" oraz cała seria "Żuławskie żywioły" autorstwa Sylwia Kubik - pisarka z Powiśla
Pozdrawiam
Zaczytana Joana
https://epilog-zaczytana-joana.blogspot.com/2023/04/zuawska-miosc-dobrosawa-sylwia-kubik.html
"Żuławska miłość. Dobrosława" Sylwia Kubik
Twórczość Sylwii Kubik - pisarki z Powiśla to dla mnie wyjątkowe odkrycie poprzedniego roku i mam nadzieję, że już pozostaniemy w tej komitywie.
Pisarka pojawiła się na rynku wydawniczym już cztery lata temu, ale jakimś cudem nasze nie zeszły się wcześniej. Plusem tej sytuacji jest fakt, że mam cały stosik wspaniałych Kubik-owych...
2022-12-20
Powieści historyczne to jest to, co ja lubię najbardziej, dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po tę właśnie. Pierwszy tom „Zdrada” z serii „Tron we krwi” od Jolanta Maria Kaleta, to kolejny dowód na to, że warto słuchać swojej intuicji.
Seria „Tron we krwi” składa się z trzech tomów:
1. Zdrada,
2. Kłamstwo,
3. Grzech.
Akcja w pierwszym tomie rozgrywa się na przełomie XI i XII wieku. Pojawia się tutaj konflikt o władzę, kiedy po wygnaniu Bolesława Szczodrego, zasiada na tronie Władysław Herman. Sprzyja mu bardzo wojewoda Sieciech, który niestety nie ma poparcia wśród możnowładców i dlatego wybucha bunt. Na czele tego sprzeciwu staje Zbigniew, czyli starszy syn Władysława, którego uznano za bękarta z nieprawego łoża. Ma on jednak poparcie następcy tronu i zarazem brata Bolesława. Wspaniała powieść historyczna o intrygach i ambicjach na najwyższych szczeblach władzy.
Warto jeszcze dodać, że powieść dodatkowo przedstawia drugi plan, jakim jest z pewnością atmosfera religijna. Z jednej strony oczywiście chrześcijaństwo, które zaczyna „podbijać” kolejne rejony kraju, a z drugiej wiara ojców, czyli zabobony i starzy bogowie. Ludziom zupełnie nie przeszkadza łączenie nowej wiary chrześcijańskiej ze starymi wierzeniami, na co oczywiście nie zgadza się kościół. Mimo wszystko rusałki czy słowiańskie demony oraz obchody pogańskie mieszają się tutaj z modłami i chrześcijańskimi uroczystościami.
Bohaterowie tej powieści są bardzo barwne i nie sposób zapałać do nich odpowiednimi uczuciami. Mają różne charaktery i cele jasno wyznaczone, dlatego czytelni od samego początki wie kogo lubić, a kogo nie.
Przyznaję, że początkowo przytłoczyła mnie ilość bohaterów, ale w miarę czytania wszystko mi się w głowie poukładało. Wciągnęłam się w nią sama nie wiem, kiedy i już nie mogłam się oderwać. Mam wrażenie, że przeczytałam ją jednym tchem, a to nie lada wyczyn, przy taki przeszło pięciuset stronicowym tomiszczu. Moje zdanie jest oczywiście całkowicie subiektywnie, ponieważ uwielbiam powieści historyczne. Nie zgłębiałam też tego okresu pod względem historycznym, dlatego nie wypowiadam się na temat zgodności fikcji z faktami. Oceniam tylko moje osobiste odczucia, które pojawiły się podczas czytania.
Bardzo mi się podobało podejście autorki do wiary, której nie ubrała w ideologie. Pomieszała wierzenia słowiańskie z chrześcijańskimi i starała się pokazać, że wprowadzania nowej wiary wcale ni było takie prosta i błyskawiczne. Autorka wspaniale przedstawiła tę sytuację, a czytelnik mógł poznać obraz bez oceniania czy wydawania osądów przez autorkę.
Polecam zdecydowanie książkę „Zdrada” z serii „Tron we krwi” autorstwa Pani Jolanty Mari Kalety, zwłaszcza dla miłośników powieści historycznych. Dla mnie to było moje pierwsze spotkanie z piórem Pani Jolanty Marii Kalety, ale teraz już wiem, że nie ostatnie. Z przyjemnością zatem sięgnę po kolejne tomy z serii „Tron we krwi” i nie tylko ze względu na wyjątkową ich oprawę.
Z przyjemnością, zatem teraz dodam, BRAWO dla wydawnictwa Otwartego, które wydało tę powieść w pięknej oprawie. Wszystkie trzy tomy mają cudowną okładkę, która z pewnością przyciąga wzrok. Z pewnością nie ma to wypływu na komfort czytania, ale dla mnie, tak zwanej sroki okładkowe, to przyjemny dodatek.
Bardzo dziękuję portalowi Sztukater za możliwość przeczytanie pierwszej części pod tytułem „Zdrada”, a ja już rozglądam się za pozostałymi tomami.
Życzę Wam zatem emocjonującej lektury i zdecydowanie polecam tę powieść o intrygach oraz roszadach politycznych na najwyższym szczeblu władzy ówczesnej Polski.
Polecam
Zaczytana Joana
https://epilog-zaczytana-joana.blogspot.com/2022/11/tron-we-krwi-jolanta-maria-kaleta.html
Powieści historyczne to jest to, co ja lubię najbardziej, dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po tę właśnie. Pierwszy tom „Zdrada” z serii „Tron we krwi” od Jolanta Maria Kaleta, to kolejny dowód na to, że warto słuchać swojej intuicji.
Seria „Tron we krwi” składa się z trzech tomów:
1. Zdrada,
2. Kłamstwo,
3. Grzech.
Akcja w pierwszym tomie rozgrywa się na przełomie...
2022-09-26
Spotkała mnie ogromna przyjemność, bo jeśli w Polsce tak piszą nastolatki dla nastolatków, to nasz rodzima literatura nie ma się czego obawiać. Jakiś czas temu trafiła w moje ręce powieść fantasy, pod tytułem „Akademia smoków” autorstwa czternastoletniej wówczas Anny Macek. Osobiście jestem wielbicielką powieści historycznych, ale lubię od czasu do czasu sprawdzić, co też w trawie piszczy u innych gatunków literackich. Stąd moja ogromna ciekawość i chęć przeczytania tej właśnie książki. Z przyjemnością zatem donoszę już na wstępie, że i tym razem moja intuicja mnie nie zawiodła.
Jest to powieść młodzieżowa o dziewczynie, która została wyrzucona z trzech szkół. Trafia do czwartej i ostatniej jaka istnieje, czyli właśnie tytułowanej Akademii smoków. Szkoła ta, nie jest standardowym budynkiem jakie znamy z naszego świata, a jej uczniowie nie są standardowymi młodymi ludźmi jakich znamy. Jak sama nazwa wskazuje jest to uczelnia dla smoków, zatem jej uczniowie mają zdolność zmieniania się właśnie w owe smoki.
Świat wydawałoby się wręcz idealny, gdyby nie pewne zagrożenie. W trakcie balu, szkołę atakują mordercze, czarne smoki i główna bohaterka o pięknym imieniu Amara, musi uratować swoich przyjaciół. Czy to jej się udało czy nie, tego nie mogę Wam zdradzić, ponieważ warto sięgnąć po też powieść i samemu się przekonać.
Dodam tylko jeszcze, że spodobał mi się również drugi wątek, kiedy główna bohaterka wędruje na wyspę, gdzie spotyka starą zielarkę. Nad tym magicznym jeziorem dochodzi właśnie do starcia smoków. Stawka jest oczywiście wysoka, a kto wygra, to również pozostawiam bez odpowiedzi.
Przyznaję, że fabuła nie jest zbyt skomplikowana, ale z drugiej strony, dlaczego taka ma być. Autorka zadbała o to, żeby młody czytelnik się nie nudził, bo akcja cały czas mknie i co chwilę coś nowego się dzieje. Ja bawiłam się wyśmienicie i jestem pewna, że młody czytelnik, zwłaszcza ten, który lubi powieści fantasy, tutaj znajdzie coś dla siebie.
„Akademia smoków” to idealna powieść dla młodego czytelnika, który powinien cieszyć się powieścią, a nie zastanawiać nad jego skomplikowaną formułą. Bohaterowie tutaj występujący są od razu jasno nakreśleni, bowiem wiadomo kto jest złym, a kto dobrym uczestnikiem. Niezbyt skomplikowane dialogi i jasno nakreślony cel powieści sprawiają, że czytający od razu wchodzi w fabułę i czerpie z niej przyjemność. „Akademia smoków” z pewnością dają wspaniałą możliwość na rozwinięcie skrzydeł wyobraźni i relaksu od szkolnych obowiązków.
Polecam zdecydowanie książkę „Akademia smoków” autorstwa Pani Anny Macek, zwłaszcza młodemu czytelnikowi, który uwielbia powieści fantasy. Jednocześnie przypominam, że ja jako mama takiej młodej czytelniczki, również bawiłam się wyśmienici. Dla dorosłego czytelnika może to być zbyt płaska fabuła, ale kiedy pamiętamy, że to powieść napisana przez nastolatkę dla jej rówieśników, wówczas i nobliwy czytelnik może czerpać przyjemność z lektury.
Brawo Pani Aniu, gratuluję pomysłu i wykonania. Zapewniam również, że z przyjemnością sięgnę po kolejną powieść tej autorki, a portalowi Sztukater bardzo dziękuję za możliwość przeczytania jej. Przypominam, że nie jestem standardowym fanem powieści fantasy, a mimo to powieść ta sprawiła mi przyjemność i z czystym sumieniem będę ją polecać innym.
Życzę Wam zatem miłej lektury i zdecydowanie polecam „Akademię smoków” zarówno młodzieży jak i ich rodzicom.
Polecam
Zaczytana Joana
https://epilog-zaczytana-joana.blogspot.com/2022/12/akademia-smokow-anna-macek.html
Spotkała mnie ogromna przyjemność, bo jeśli w Polsce tak piszą nastolatki dla nastolatków, to nasz rodzima literatura nie ma się czego obawiać. Jakiś czas temu trafiła w moje ręce powieść fantasy, pod tytułem „Akademia smoków” autorstwa czternastoletniej wówczas Anny Macek. Osobiście jestem wielbicielką powieści historycznych, ale lubię od czasu do czasu sprawdzić, co też w...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-07-31
„Świat na żółto” autorstwa Alberta Espinosa to mała żółta książeczka, w której opisuje swoją dziesięcioletnią walkę z rakiem i zaletami jakie z tego wypłynęły.
Właściwie to ciężko mi jest ocenić te książkę tak jednoznacznie, bo to nie jest kryminał czy sensacja, którą czytamy na jednym wdechu. To opowieść człowieka o swoich własnych ciężkich przeżyciach z których starał się wyciągnąć tylko te pozytywne rzeczy.
To taka mała, żółta niczym słońce kulka energetyczna, która ma nam pokazać, nie tylko to że po burzy zawsze wychodzi słońca, ale że naprawdę tak się dzieje.
Autor tak jakby z urzędu staje się wiarygodnym źródłem, ponieważ sam osobiści to przeżył i wygrał walkę z rakiem, a wszystko co złe postarał się przekuć w pozytywne.
Moim zdaniem jest to jeden z najlepszych przykładów, jak to punkt widzenia zależy od punktu nastawienia.
Mnie osobiście ta książeczka bardzo przypadła do gustu, ponieważ od kilku już lat jeden miesiąc w roku całkowicie nastawiam na żółty. Co roku w lipcu przestawiam się na żółto-pozytywne myślenie połączone z czytaniem żółtych książek.
Dlatego właśnie, kiedy zobaczyłam tę książkę, nie wahałam się ani chwili i nie zawiodłam się. Żółto-pozytywna energia czekała na mnie na każdej stronie tego poradnika i nie omieszkałam się jej dokładnie przyjrzeć.
Tak jak wspomniałam wcześniej to nie jest kryminał czy sensacja, które wciągam na jednym wdechu. To książka, której warto poświęcić chwilkę by przemyśleć i przeanalizować sugestie autora. Potem, jeśli tylko masz ochotę lub potrzebę, można je wprowadzić albo dostosować do swojego życia. Książka bowiem zawiera kilka ciekawych i zupełnie niestandardowych przemyśleń autora, z których warto wybierać jak z kosza cytryn tylko te, które nam wydają się odpowiednio dojrzałe dla nas samych.
Polecam taki zabieg. Ja osobiście kilka cytrynek pomacałam, przeanalizowałam i wyciągnęłam z tego kosza obfitości:
„Szanuj dawnego siebie.”
Najbardziej jednak zaskoczyły mnie komentarze pod tą książką, z których wnioskuję, ze chyba nie każdy wie co to jest poradnik. Pozwolę sobie dlatego przypomnieć, że poradnik radzi i doradza ewentualnie wskazuje kierunek. Nie jest to z pewnością przepis na życie, z którego dokładnie miarką odmierzamy i dodajemy do swojego życia.
Podsumowując zatem, polecam ten poradnik zdecydowanie, ponieważ jest to głównie ogromna dawka pozytywnej energii. Przypominam jednocześnie, że jest to tylko poradnik, a czytelnik ma ten przywilej, że czyta, wyciąga wnioski i szuka swoich własnych drogowskazów.
Polecam!
Zaczytana Joana
https://www.facebook.com/Bookieciarnia/photos/a.242687406294094/724901874739309/?type=3&theater
„Świat na żółto” autorstwa Alberta Espinosa to mała żółta książeczka, w której opisuje swoją dziesięcioletnią walkę z rakiem i zaletami jakie z tego wypłynęły.
Właściwie to ciężko mi jest ocenić te książkę tak jednoznacznie, bo to nie jest kryminał czy sensacja, którą czytamy na jednym wdechu. To opowieść człowieka o swoich własnych ciężkich przeżyciach z których starał...
2022-08-15
2022-08-01
2022-08-01
2022-08-16
2022-09-04
2022-09-12
2022-09-06
2022-08-31
2022-09-15
2022-10-08
2022-10-05
2022-11-25
2022-11-17
2022-12-31
W tej powieści jest wszystko to co ja lubię najbardziej i dlatego odstawiam ją na półkę do zapomnienie. Tak dobrze przeczytaliście - do zapomnienie.
Czytam książki od zawsze, ale nie lubiłam robić tego dwa razy z tą samą książką - do pewnego momentu. Zaczęłam bowiem sięgać po książki, które uwiodły mnie tak bardzo, że po ich przeczytaniu od razu zazdroszczę tym którzy mają ją dopiero przed sobą.
Wymyśliłam sobie wówczas półeczkę "do zapomnienia" i stawiam na niej książki, które kiedyś bym chciała przeczytać jeszcze raz.
Trylogia "Po tamtej stronie" autorstwa Tomasza Betcher jest właśnie jedną z takich pozycji.
"Po tamtej stronie chmur" jest pierwszą częścią tej wyjątkowej serii i wprowadza nas czytelników w dwa światy:
Rozdział pierwszy to czasy współczesne z Magdaleną i Wiktorią Wolskie oraz ich dziadkiem Edmundem Edward Kamiński, którym cały czas targają ciężkie wojenne przeżycia.
Rozdział drugi to Dębieniec 1920 rok oraz historia hrabiostwa Bury-Steinke i ich dwóch synów Teodora i Brunona w których ojciec zaszczepi miłość do latania.
Historia jednak nie ma litości i obu braci lotników rzuci w wir wojny, a co jest najstaranniejsze to, to że będą walczyć po dwóch przeciwnych stronach.
Obie, teoretycznie odrębne historie z dwóch różnych czasów, przeplatają się w powieści zamiennie ale niech Cię czytelniku to nie zmyli. Oba wątki są tak wciągające, ze czytając jeden już chcesz zerknąć do drugiego. Oczywiście, nie trudno się domyśleć, iż biegną one do wspólnego końca, bo nie bez przyczyny autor opowiada o nich zamiennie. Mimo wszystko droga do rozwiązania tej zagadki jest niesamowicie wciągając, a zakończenie dosłownie wbija w fotel.
Uwielbiam tergo rodzaju literaturę i gwarantuję, że "Po tamtej stronie chmur" jest jej godnym reprezentantem. Jest to powieść, która nie tylko przywiązała mnie do swoich bohaterów, ale ja miałam wrażenie, że żyję tam razem z nimi, niczym wścibska sąsiadka. Tomasz Betcher swoim plastycznym językiem wyśmienicie wymalował zarówno koszmar wojny, jak i trudy współczesnych bohaterów.
"Synu, na wojnie nie masz być ani Polakiem, ani Niemcem. We wszystkich płynie tak samo czerwona krew... Masz być dobrym człowiekiem. Nawet na wojnie można nim być."
"Po tamtej stornie chmur" taj ka wspomniała wprowadza nas i jest swego rodzaju zapowiedzią tego co może nas czekać w kolejnych tomach. Kiedy skończyłam czytać, trzymając ją jeszcze w ręku, rozmyślałam, że przecież nie może być już nic lepszego. Co zatem autor wymyśli w kolejnych tomach.
Dzisiaj, kiedy pisze te słowa jestem już po lekturze drugiego tomu i uwierzcie mi, że może być jeszcze lepiej. "Po tamtej stronie chmur" ma w sobie wszystko to co ja lubię:
💚 Napisana jest przez Tomka, a jego książki kupuję już "w ciemno",
💚 Saga rodzinna, oparta na wydarzeniach z polskiej historii,
💚 Dwie płaszczyzny czasowe, czyli okres wojenny i czasy współczesne, które przeplatają się w powieści.
💚 No i to ZAKOŃCZENIE, które wbija w fotel.
Z ogromną przyjemnością polecam Wam "Po tamtej stronie chmur" Tomasza Betcher i gwarantuję, że lektura Was poruszy, wywoła emocje i sprawi iż cały świat dokoła zniknie. Mnie porwała do takiego stopnia, że odkładam ją na półeczkę "do zapomnienia" i kiedyś jeszcze z przyjemnością do niej wrócę.
Polecam bardzo gorąco
Zaczytana Joana
https://epilog-zaczytana-joana.blogspot.com/2023/10/po-tamtej-stronie-chmur-tomasz-betcher.html
W tej powieści jest wszystko to co ja lubię najbardziej i dlatego odstawiam ją na półkę do zapomnienie. Tak dobrze przeczytaliście - do zapomnienie.
więcej Pokaż mimo toCzytam książki od zawsze, ale nie lubiłam robić tego dwa razy z tą samą książką - do pewnego momentu. Zaczęłam bowiem sięgać po książki, które uwiodły mnie tak bardzo, że po ich przeczytaniu od razu zazdroszczę tym którzy mają...