-
ArtykułyTak kończy się świat, czyli książki o końcu epokiKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant25
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać424
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
Biblioteczka
2021-09-11
2017-04-29
,,Tak to już z nami jest, przyjacielu...Chętnie stajemy jedynie do tych walk, które z góry wiemy, iż jesteśmy w stanie wygrać. Tymi, których wyniku nie potrafimy przewidzieć, nie jesteśmy zainteresowani. Takie boje zostawiamy do stoczenia innym. Właśnie dlatego tak wiele osób nie otrzymuje od życia zbyt wiele. Nie ryzykują, ale też nic nadzwyczajnego nie są w stanie osiągnąć. Być może słyszeli lub przeczuwają, że gdzie indziej znajduje się coś piękniejszego. Nie są jednak w stanie wykrzesać z siebie wystarczająco dużo odwagi i wiary, by przebiwszy się przez swoją przezorność, osobiście to sprawdzić.''
Historia Pawła wędrującego samotnie szlakiem pielgrzymki Santiago de Compostela została oparta na prawdziwych wydarzeniach. Wraz z głównym bohaterem przebywamy kolejne kilometry, próbując odpowiedzieć sobie na zadawane po drodze pytania. Koniec podróży oznacza nie tylko osiągnięcie celu, ale także wewnętrzną przemianę zachodzącą zarówno w Pawle, jak i w towarzyszącym mu czytelniku.
Osobiście strasznie lubię pojawiający się w książkach motyw podróży. Nie możemy być pewni, co dokładnie nas spotka; czy kolejne wydarzenia okażą się ciekawe czy wyczerpujące. Jednak każda wędrówka, oprócz swoistego ducha wyprawy, posiada moc zmieniania ludzkich serc. Nikt, kto choć raz podjął się pewnego ryzyka, wyruszając w nieznane, nie wrócił już taki sam. ,,Droga Na Koniec Świata'' oprócz licznych lekcji na temat życia, które trafiają w sedno naszych odczuć, jest przede wszystkim bardzo wiarygodna. Ku ogromnemu zaskoczeniu książka w pewnym momencie ruszyła mnie tak intensywnie i dobitnie, że dało się w niej wyczuć autentyczną obecność samego Boga. To wspaniałe, że ta krótka opowieść zwykłego człowieka kryje za sobą mnóstwo cennych skarbów, które nieraz w chwilach słabości mogą się okazać dla nas drogowskazem do dalszej drogi.
Głęboko moralizująca, świetna i uniwersalna historia, do której, pomimo iż nie jestem zwolenniczką przypominania sobie przeczytanych tytułów, będę niejednokrotnie powracać, by wyciągnąć z niej tyle, ile się da.
,,Dziś wiem, że Bóg widzi wszystko całkiem inaczej i że czasem oczekuje od nas czegoś zupełnie innego, niż nam się wydaje. Wtedy też dał mi doświadczyć nie tego, czego się spodziewałem, ale tego, czego akurat rzeczywiście było mi trzeba. Pokazał mi pewne rzeczy takimi, jakie były naprawdę, a nie takimi, jakimi chciałem je widzieć.''
,,Tak to już z nami jest, przyjacielu...Chętnie stajemy jedynie do tych walk, które z góry wiemy, iż jesteśmy w stanie wygrać. Tymi, których wyniku nie potrafimy przewidzieć, nie jesteśmy zainteresowani. Takie boje zostawiamy do stoczenia innym. Właśnie dlatego tak wiele osób nie otrzymuje od życia zbyt wiele. Nie ryzykują, ale też nic nadzwyczajnego nie są w stanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05-30
Jeśli mielibyście przeczytać w tym roku tylko jedną książkę, niech będzie to właśnie ta.
Pierwszy raz od dawna nie mam pojęcia, jak ocenić pozycję, którą właśnie przeczytałam. ,,Kobieta, która chciała zostać zgwałcona" to debiut Anny Mlonki oparty na prawdziwych wydarzeniach. To, co chciałam Wam przekazać w tym poście na temat książki, jest dla mnie wyjątkowo ważne, ponieważ wiele sytuacji w niej opisanych znam z własnego lub innych kobiet, z którymi miałam styczność, doświadczenia. Być może nie wszystkie z nich dotyczą dokładnie tych samych przeżyć, jednak każde bez wyjątku zalicza się do naruszenia prywatności, poniżenia i uprzedmiotowienia kobiety, a także napaści seksualnej, które nigdy nie powinny mieć miejsca.
Ciekawe i najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, iż wiele kobiet nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, jak wielki wpływ na ich życie wywiera niewłaściwe traktowanie ich przez mężczyzn. Nie chciałabym, aby zabrzmiało to tak, że cała płeć męska jest nagle tą złą, a żeńska stale pokrzywdzoną, bo każdego człowieka należy potraktować jako indywidualny przypadek. Jednak niestety żyjemy w świecie, gdzie to kobiety są stale oceniane za swój wygląd czy zachowanie, to kobietom zarzuca się rozwiązłość i brak przyzwoitości, a każdy najmniejszy gest traktuje jako przyzwolenie bądź zachętę z jej strony na przysłowiowe "pójścia do łóżka". Mężczyzna nie będzie potem osądzany za to, że on również uczestniczył w tym akcie, a być może dopuścił się nawet rzeczy, na które nie otrzymał pozwolenia. To na kobiecie zazwyczaj zostanie odciśnięte piętno, nie odwrotnie.
Bardzo chciałabym, aby przede wszystkim każda kobieta przeczytała tę książkę. Jest króciutka, liczy sobie zaledwie 128 stron, a mimo to skłoniła mnie do jeszcze głębszych niż wcześniej rozważań, by nie bagatelizować tego, co dzieje się wokół nas. Mamy trudne czasy, którymi rządzi zaśmiecony najróżniejszymi rzeczami Internet, w których ludzie traktują siebie bardziej jako narzędzie do zaspokajnia własnych potrzeb niż człowieka, który czuje, myśli i posiada o wiele więcej niż jedynie ciało kojarzące się coraz częściej tylko z seksem. Dlatego tak ważne jest, by mieć świadomość tego, co każdego dnia dzieje się być może również w naszym otoczeniu, by nie bać się rozmawiać na ten temat, a w szczególności go nie lekceważyć. Nikt nie ma prawa nas krzywdzić i robić czegokolwiek wbrew naszej woli.
Dziekuję z całego serca autorce za odwagę w podjęciu tego tematu!
Jeśli mielibyście przeczytać w tym roku tylko jedną książkę, niech będzie to właśnie ta.
Pierwszy raz od dawna nie mam pojęcia, jak ocenić pozycję, którą właśnie przeczytałam. ,,Kobieta, która chciała zostać zgwałcona" to debiut Anny Mlonki oparty na prawdziwych wydarzeniach. To, co chciałam Wam przekazać w tym poście na temat książki, jest dla mnie wyjątkowo ważne,...
2021-05-14
Polskie wydanie tej książki było jednym z moich małych, czytelniczych życzeń, kiedy jeszcze widziałam ją jedynie w oryginale. W końcu nastał ten wyjątkowy dzień, a ,,Poradnik dla dżentelmena o występku i cnocie" zagościł u mnie na półce. I z największą przyjemnością powiem, że zaskoczył mnie bardziej, niż się tego po nim spodziewałam!
Realia XVIII wieku okraszone solidną dawką humoru we współczesnym wydaniu, a do tego cała masa wyzwań, z którymi Henry, Felicity oraz Percy są zmuszeni się zmierzyć, tworzą niezwykle wciągającą, barwą opowieść. Pomimo pewnych sytuacji, kiedy Henry potrafił jak nikt inny denerwować swoim zachowaniem, bardzo polubiłam jego postać. Z dużą ciekawością śledziłam stopniowo zachodzącą w nim przemianę, mając przy tym równocześnie niemałą zabawę.
Tak naprawdę ,,Poradnik dla dżentelmena o występku i cnocie" okazał się idealną dla mnie lekturą po tak długiej przerwie w czytaniu. Jest to pozycja z gatunku literatury młodzieżowej, która z pewnością wyróżnia się na tle swoich konkurentów i która szybko nie da o siebie zapomnieć!
P.S. Dość niestandardowe zakończenie tej książki pozytywnie mnie zaskoczyło, choć równocześnie pozostawiło lekki niedosyt. I dopiero podczas pisania tej opinii dowiedziałam się, że jest to zaledwie pierwszy tom! Tak więc czekam z niecierpliwością na kolejny.
Polskie wydanie tej książki było jednym z moich małych, czytelniczych życzeń, kiedy jeszcze widziałam ją jedynie w oryginale. W końcu nastał ten wyjątkowy dzień, a ,,Poradnik dla dżentelmena o występku i cnocie" zagościł u mnie na półce. I z największą przyjemnością powiem, że zaskoczył mnie bardziej, niż się tego po nim spodziewałam!
Realia XVIII wieku okraszone solidną...
2020-05-03
2020-04-24
2020-05-07
Sarah J. Maas zafundowała swoim czytelnikom należyte zakończenie serii, czego dowodem jest właśnie ,,Królestwo Popiołów''. Żałuję jedynie, że po obie części sięgnęłam długi czas po premierze, przez co zdążyłam zapomnieć wielu szczegółów, a ponowne wdrożenie się w fabułę zajęło mi trochę czasu.
Niemniej jednak książki czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie. Jako obserwatorzy wydarzeń możemy śledzić działania wojenne przeciwko Maeve i Erawanowi, którzy od samego początku stanowią ciężki orzech do zgryzienia dla naszych bohaterów. Nie jestem w stanie wymienić niczego, co mogłoby mnie podczas lektury denerwować lub jakiejkolwiek z postaci, która zawiodła mnie swoim zachowaniem. Wszystko zostało tu, według mnie, odpowiednio wyważone, a finał historii w pełni mnie usatysfakcjonował. Poczułam nawet chęć sięgnięcia po tę sagę ponownie, jeśli tylko w przyszłości nadarzy się okazja.
Nie chcąc nikomu spoilerować wydarzeń z dwóch ostatnich tomów, powiem jedynie, że miłośnicy ,,Szklanego Tronu'' powinni być zadowoleni z zakończenia stworzonego przez autorkę. To dobrej jakości fantastyka młodzieżowa, trzymająca swój poziom aż do samego końca.
Sarah J. Maas zafundowała swoim czytelnikom należyte zakończenie serii, czego dowodem jest właśnie ,,Królestwo Popiołów''. Żałuję jedynie, że po obie części sięgnęłam długi czas po premierze, przez co zdążyłam zapomnieć wielu szczegółów, a ponowne wdrożenie się w fabułę zajęło mi trochę czasu.
Niemniej jednak książki czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie. Jako...
2020-04-23
2020-04-10
2017-01-29
,,Była to najlepsza i najgorsza z epok, wiek rozumu i wiek szaleństwa, czas wiary i czas zwątpienia, okres światła i okres mroków, wiosna pięknych nadziei i zima rozpaczy. Wszystko było przed nami i nic nie mieliśmy przed sobą. Dążyliśmy prosto w stronę nieba i kroczyliśmy prosto w kierunku odwrotnym.''
Dwa miasta i losy dwóch głównych bohaterów: Sydneya Cartona - samotnego pijaka i prawnika oraz Karola Darnay'a - zbiegłego francuskiego arystokraty ukrywającego się pod fałszywym nazwiskiem. Obu mężczyzn łączy miłość do pięknej Lucie - córki doktora Manette'a, który niesłusznie więziony przez 18 lat za murami Bastylii powraca do Anglii, by wraz z podopieczną rozpocząć nowe życie. Tymczasem los krzyżuje drogi każdej z postaci, przenosząc je w sam środek Francuskiej Rewolucji.
O książce po raz pierwszy dowiedziałam się czytając ,,Diabelskie Maszyny''. Twórczość Dickensa była mi dotąd znana jedynie z ,,Opowieści Wigilijnej'', która, jak się okazuje, ma na swoim koncie o wiele mniejszą liczbę sprzedanych egzemplarzy niż obecnie recenzowana przeze mnie lektura. Przede wszystkim, jak wiadomo każdemu, kto zna warsztat pisarski owego autora, powyższa powieść jest trudną, bardzo zawiłą w swe liczne szczegóły historią, którą nie wszyscy będą w stanie zrozumieć. Pomijając oczywisty fakt, iż książka należy do literatury klasycznej, ma ona wydźwięk historyczny, jakim jest w tym przypadku rewolucja francuska, nadająca jej ciężki w zrozumieniu i obiorze charakter dla współczesnych czytelników. Mamy tutaj dokładny opis stanu gospodarczo-społecznego Londynu oraz Paryża tamtejszej epoki, który nie szczędzi nam szczegółów brutalnej rzeczywistości XVIII w.
,,Czy jednak na licznych cmentarzach miasta moich codziennych wędrówek śpi ktoś w tajnikach swojej osobowości równie nieprzenikniony jak ja dla ruchliwych mieszkańców tego miasta albo też oni dla mnie?''
Pierwszą, najbardziej rzucającą się w oczy rzeczą, a równocześnie będącą największą zaletą książki, jest mistrzowski styl przedstawienia wydarzeń przez Dickensa. Wszelkie opisy, rozmyślania bohaterów czy ich wzajemne dialogi są naszpikowane mocą wielkich słów wypływających z każdej kolejnej strony. Można wielokrotnie czytać dane fragmenty, na nowo analizując ich znaczenie i odkrywając coraz to bardziej intrygujące rzeczy, które są pod nimi ukryte. Nie można zaprzeczyć, że właśnie to stanowiło główny cel powieści: umieścić na tle historycznego terroru krzyżujące się ze sobą drogi fikcyjnych postaci, a wszystko to oprawić barwnym, bogatym językiem. Według mnie w tej kwestii absolutnie nie można się do niczego przyczepić.
A co z bohaterami?
Jedyne zastrzeżenia mogłabym żywić do cukierkowo słodkiej Lucie - kochająca, cudowna, wręcz idealna młoda Angielka razi swoją perfekcją, choć również nie do przesady. Jest nad wyraz dobra, co nie dopuszcza do krytykowania jej zachowania. Osobiście jednak nie podzielam pomysłu tworzenia postaci nieskazitelnie cnotliwych, które bądź co bądź nie istnieją. Podobała mi się natomiast relacja Lorry'ego i doktora Manette'a - piękna, niemalże braterska przyjaźń między mężczyznami niepołączonymi więzami krwi. Historia byłego więźnia stanowi tak naprawdę fundament powieści, której uzupełnienia pojawiają się dopiero pod sam koniec. Także Sydney Carton - rozpity, niemający chęci do życia, zakochany bez wzajemności w Lucie, jest w gruncie rzeczy człowiekiem bardzo uczonym, wrażliwym i co więcej bohaterem, który scala porozrzucane elementy układanki, tworząc piękny, emocjonalny finał książki, na którą ,,Opowieść o Dwóch Miastach'' zasługuje.
Powtarzając to co pisałam na początku, powyższa książka nie będzie odpowiednia dla wszystkich czytelników. Jednym spodoba się mniej, drugim bardziej, a jeszcze innych odstraszy swoją objętością i rozległą treścią, w której przeważają opisy. Jeśli jednak szukacie czegoś ambitnego, co zmusi Was do uważnego śledzenia tekstu i całkowitego otwarcia się na słowa autora, będzie to pozycja w sam raz na kilka wieczorów. Nie będę zgrywać tu nie wiadomo jak mądrej, ponieważ jestem pewna, że sama nie zrozumiałam ,,Opowieści o Dwóch Miastach'' tak jak należy. Zinterpretowałam ją na swój sposób i bardzo chętnie sięgną po nią ponownie za kilka lat, aby przekonać się, jak wówczas wypadnie w moich oczach. A czy przypadkiem nie szukamy właśnie takich lektur, które będziemy mogli odkrywać stopniowo, wracając do nich na przestrzeni różnych okresów naszego życia?
,,To, co czynię teraz, jest o tyle piękniejsze od tego, co czyniłem dotychczas. A tam, dokąd idę teraz, znajdę spokój o wiele większy, niż kiedykolwiek doznałem.''
,,Była to najlepsza i najgorsza z epok, wiek rozumu i wiek szaleństwa, czas wiary i czas zwątpienia, okres światła i okres mroków, wiosna pięknych nadziei i zima rozpaczy. Wszystko było przed nami i nic nie mieliśmy przed sobą. Dążyliśmy prosto w stronę nieba i kroczyliśmy prosto w kierunku odwrotnym.''
Dwa miasta i losy dwóch głównych bohaterów: Sydneya Cartona -...
,,Na końcu tęczy'', bo tak brzmi oryginalny tytuł powieści Cecelii Ahern, jest lekką w odbiorze lekturą, której specyfika wyróżnią ją na tle innych.
,,Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić.''
Książka obejmuje 50 lat z życia dwóch, głównych bohaterów: Rosie i jej najlepszego przyjaciela Alexa. Została przedstawiona w formie listów, maili czy rozmów na internetowym czacie postaci w niej występujących, co dodaje świeżości całej fabule. Dzięki temu można łatwiej utożsamić się z zachowaniami bohaterów oraz szerzej poznać ich emocje, uczucia, a nawet myśli. W pewnych momentach mamy wrażenie, że akcja zwalnia i mamy ochotę odłożyć czytanie na bok, ale za chwilę historia młodej Rosie Dunne zaskakuje nas czymś zupełnie nowym.
,,Love Rosie'' to książka, która nie zalicza się do typu mających na celu przekazać czytelnikowi pewien morał wypływający z tekstu czy po prostu dostarczyć mu odrobiny humoru i zabawy. To opowieść o prawdziwym życiu, jakie może się przytrafić każdemu z nas.
Świetna lektura, piękna opowieść i zasłużona ocena 9/10. Polecam również obejrzeć film pod tym samym tytułem :)
,,Na końcu tęczy'', bo tak brzmi oryginalny tytuł powieści Cecelii Ahern, jest lekką w odbiorze lekturą, której specyfika wyróżnią ją na tle innych.
,,Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają,...
2015-12-31
,,Jeśli chcesz zrobić coś całkowicie szczerego i prawdziwego, w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że musisz zrobić to sama.''
Głęboko psychologiczna opowieść, napisana niezwykle bogatym językiem.
Możemy być tutaj świadkami życia codziennego młodego małżeństwa April i Franka Wheelerów. Historia przybliża nam niemal w każdym calu stan psychiczny i umysłowy bohaterów, uczucia oraz emocje, a także powody ich zachowania, które są mocno zakorzenione w ich przeszłości.
Yates w swojej książce przedstawił świat bardzo realistycznie, często jakby chcąc podkreślić ludzkie słabości oraz niezdolność do ''wzięcia życia w swoje ręce''. Tak naprawdę każda z postaci jest zwykłą, godną pożałowania istotą. Ktoś mógłby spytać: A czemu nie człowiekiem? Wszyscy z nas od lat przypisują sobie to miano, oszukując samych siebie. Podobnie jak April Wheeler. Widząc swego męża śpiącego doszła do wniosku, iż nie tylko go nie kocha, ale także nie mogłaby go znienawidzić. Problem tkwił głęboko w jej umyśle, gdzie już jako mała dziewczynka została zraniona początkowo przez rodziców, później przez ciąg kolejnych osób czy zdarzeń. Nigdy nie dostała od losu tego, co by ją uszczęśliwiło, ponieważ sama nie wiedziała czego pragnie. Nigdy nie doceniła choćby częściowo dobra i radości, jakiej było jej dane poznać, gdyż nikt nie nauczył ją kochać. Zamiast tego początkowo uważała miłość za uszczęśliwianie drugiej osoby, a dopiero po czasie zorientowała się, że była nieszczera w stosunku do męża, jak i do samej siebie.
Fałszywość i obłuda ogarnęła ją do tego stopnia, iż zagubiła się we własnym życiu. Dlatego postanowiła je sobie odebrać. Zakończyć ciąg wiecznych rozczarowań i nieporozumień. Zrobić tą jedną, jedyną rzecz, której sama chciała i której sama była pewna.
Przyznam, że zakończenie wpasowało się idealnie w całość. Dokładnie czegoś takiego oczekiwałam od ,,Drogi do szczęścia''. Na przykładzie pani Givings widzimy, jak prostą i małostkową kobietą była. Po wprowadzeniu się nowej rodziny do byłego już domu Wheelerów, opisywała ich identycznie, jak niegdyś April i Franka. Cóż za ironia...
Dodam tylko, iż największą sympatię wzbudził we mnie Frank. Mimo popełnionych błędów, gorszych i lepszych chwil, prawie zawsze się starał. Chciał patrzeć na wszystko z zupełnie innej perspektywy, chciał widzieć wszystko nieco piękniejszym niż było w rzeczywistości.
I jestem zdania, iż pod koniec to on jedyny wykazał się odwagą, której tak strasznie zaprzeczał Shep. Przeżywał śmierć żony na swój sposób, lecz nie krył się z emocjami. Stawił czoła trudnościom i mimo, że owe wydarzenia odcisnęły na nim ogromne pięto, pośród tych wszystkich zakłamanych twarzy, pozostał człowiekiem.
Książkę można interpretować na wiele sposobów, gdyż porusza ogrom ważnych kwestii, z którymi często boimy się zmierzyć. Dość ciężka, trudna w odbiorze, lecz piękna i przede wszystkim wyjątkowa.
Gorąco polecam!
,,Jeśli ktoś się martwi, że omija go życie, niemal na sto procent chodzi o jego własny Problem Emocjonalny.''
,,Jeśli chcesz zrobić coś całkowicie szczerego i prawdziwego, w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że musisz zrobić to sama.''
Głęboko psychologiczna opowieść, napisana niezwykle bogatym językiem.
Możemy być tutaj świadkami życia codziennego młodego małżeństwa April i Franka Wheelerów. Historia przybliża nam niemal w każdym calu stan psychiczny i umysłowy bohaterów,...
2016-02-18
,,Zdaję sobie sprawę, że nie chodzi o to, co się ze sobą zabiera, ale o to, co się zostawia.''
Szkolne, jak i pozaszkolne życie Theodora zmienia się w momencie, gdy przypadkowo razem z Violet spotykają się na szczycie wieży. Wręcz dziwnym trafem, zarówno chłopak, jak i dziewczyna ratują siebie nawzajem przed dopuszczeniem się do ostateczności. Pracując jako zespół, bohaterowie przygotowują projekt geograficzny, polegający na odkrywaniu cudów Indiany. Takim sposobem nastolatkowie jeżdżąc w najróżniejsze miejsca, poznają nie tylko uroki i piękno okolicy, ale także własne wnętrza.
Obserwujemy stopniową zmianę zachodzącą w zachowaniu tych dwóch postaci; Finch wypełniając myśli i czas Violet, sprawia, że dziewczyna przestaje kalkulować pozostałe do końca szkoły dni oraz powoli godzi się ze śmiercią siostry. Chłopak zaś pokazuje przed nią swoje prawdziwe 'ja', nie musząc się z niczym ukrywać. Brutalne realia codzienności sprawiły, iż bohaterowie uciekają do ciągłego przebywania w swoich towarzystwie, aby znaleźć zrozumienie i wsparcie u tej drugiej osoby. Jednak nadal pozostaje kwestia stanu psychicznego obojga z nich. Theodore jest znacznie bardziej zdecydowany co do finału tej historii. Próbując radzić sobie własnymi sposobami, stara się równocześnie dać Violet jak najwięcej z siebie, przy czym w jego przypadku sytuacja nie ulega poprawie. Dziewczyna natomiast zdaje się radzić sobie nieco lepiej; jej przyszłość zaczyna rysować się w cieplejszych barwach, nakreślając ścieżkę, którą chciałaby podążać.
Wbrew pozorom nie jest to kolejna opowieść o nastoletniej miłości, która wpadając w wir nieustających wzlotów i upadków dochodzi do najczęściej wielkiego happy endu. ,,Wszystkie Jasne Miejsca'' są czymś więcej: autentyczną wędrówką przez brutalną rzeczywistość, w której młodzi ludzie zmagają się z trudnościami jakie postawił na ich drodze los.
Do dzisiaj, ilekroć pomyślę o zakończeniu tej książki, wzbiera we mnie pewnego rodzaju smutek, nostalgia, poczucie zrozumienia dla bohaterów. Jest to z pewnością bardzo dojrzała powieść młodzieżowa, po którą myślę, powinien sięgnąć każdy nastolatek. Zagubieni, choć wartościowi młodzi ludzie, nieprzekoloryzowana fabuła, która, jak się okazuje, inspirowana była prawdziwymi wydarzeniami z życia samej autorki, więź łącząca czytelnika sercem z głównymi z postaciami tworzą dający sporo do myślenia tekst, odnajdujący przesłanie w stosunku do dzisiejszych czasów. Równie dobrze to ja, bądź Ty, moglibyśmy wylądować na miejscu Fincha lub Violet. Moglibyśmy zostać zmuszeni przejść przez te wszystkie trudne i wyniszczające nas od środka rzeczy, a przede wszystkim moglibyśmy skończyć o wiele gorzej niż którekolwiek z nich.
,,Byłaś pod każdym względem wszystkim, czym można być. [...] Gdyby ktokolwiek mógł mnie uratować, byłabyś to Ty.''
,,Zdaję sobie sprawę, że nie chodzi o to, co się ze sobą zabiera, ale o to, co się zostawia.''
Szkolne, jak i pozaszkolne życie Theodora zmienia się w momencie, gdy przypadkowo razem z Violet spotykają się na szczycie wieży. Wręcz dziwnym trafem, zarówno chłopak, jak i dziewczyna ratują siebie nawzajem przed dopuszczeniem się do ostateczności. Pracując jako zespół,...
2016-03-25
,,Zdumiewa mnie, jak łatwo wszystko się zmienia, jak łatwo wyruszyć tą samą drogą, co zawsze, ale dotrzeć w zupełnie inne miejsce. Jeden fałszywy krok, jeden postój, jeden skrót i nagle dorabiasz się nowych przyjaciół albo fatalnej reputacji, albo chłopaka, albo złamanego serca. Nigdy nie zdawałam sobie z tego sprawy. Nigdy tego nie dostrzegałam. Co najdziwniejsze, wydaje mi się, jakby wszystkie te możliwości istniały jednocześnie, jakby każda chwila naszego życia składała się z ułożonych warstwami momentów, z których każdy wygląda inaczej.''
Sam Kingston - popularna, nie dbająca o uczucia innych, wraz ze swymi najlepszymi, zwariowanymi przyjaciółkami i przystojnym chłopakiem wiedzie pozornie niezobowiązujące ją do niczego życie. Aż do momentu, gdy samochód, którym jedzie, ulega wypadkowi. Jednak śmierć niespodziewanie przybiera dla naszej bohaterki zupełnie inny wymiar...
7 rozdziałów - 7 powtarzających się w koło dni, dzięki którym Sam musi spojrzeć na swoje dotychczasowe życie nieco bardziej surowym okiem. Każda z postaci, o których na początku książki myślimy, iż wiemy już wystarczająco dużo, okazuje się skrywać pewne tajemnice. I pomyśleć, że wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, gdyby chociażby jedna z nich chciała w porę spojrzeć na skutki popełnionych błędów...
Z podobnym motywem metaforycznego uwięzienia w pętli czasowej miałam okazję spotkać się w filmach, lecz jeśli chodzi o książki jest to moja pierwsza powieść o tej tematyce. Spodziewałam się dość monotonnego powtarzania się ciągle tych samych wydarzeń i sytuacji, podczas gdy każda kolejna strona książki wciągała mnie w swoją historię coraz bardziej i bardziej. Sam w przeciągu tych 7 dniu staje się na naszych oczach dojrzałym, a przede wszystkim w pełni gotowym do odejścia z tego świata człowiekiem.
Nie potrafię konkretnie określić czym autorce udało się we mnie tak mocno uderzyć. Jest to jeden z nielicznych tytułów, przy którym nie rozkleiłam się ani razu. Zamiast tego jakaś część mnie czy też mojego światopoglądu została lekko naciągnięta oraz zmusiła mnie do przemyślenia wielu rzeczy. Może dlatego, że sama mogłabym łatwo utożsamić się z niektórymi wydarzeniami? A może po prostu każdego z nas uczy i bawi co innego.
Ogromny plus za jedyne w swoim rodzaju zakończenie! Gorąco polecam wszystkim zainteresowanym!
,,Okazuje się, że tyle rzeczy jest pięknych, jeśli bliżej im się przyjrzeć.''
,,Zdumiewa mnie, jak łatwo wszystko się zmienia, jak łatwo wyruszyć tą samą drogą, co zawsze, ale dotrzeć w zupełnie inne miejsce. Jeden fałszywy krok, jeden postój, jeden skrót i nagle dorabiasz się nowych przyjaciół albo fatalnej reputacji, albo chłopaka, albo złamanego serca. Nigdy nie zdawałam sobie z tego sprawy. Nigdy tego nie dostrzegałam. Co najdziwniejsze, wydaje...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-17
,,Musisz dostrzec cuda, żeby się działy cuda.''
Jak bardzo mogę się cieszyć, że zdecydowałam się skończyć tę książkę dzisiaj, zamiast wczoraj w nocy. Z całą pewnością szybko bym nie zasnęła.
Historia opowiedziana z perspektywy 13/14-letniego Noaha oraz 16-letniej Jude - dwójki niezwykle zżytych ze sobą bliźniaków. Z wejścia pomyślałam sobie, że ciekawie będzie móc wejść w świat tak różny, a równocześnie tak do siebie podobny, gdyż więź łącząca rodzeństwo, w szczególność jak te z naszej lektury, jest nierozerwalną nicią uzupełniającą całość.
Wydarzenia opisywanie przez chłopca rozgrywają się wcześniej, stanowiąc fundament opowieści. Uwielbiam, gdy autor wprowadza do swojej książki elementy sztuki obdarowując bohaterów ponadprzeciętnymi zdolnościami. W tym przypadku Noah niczym młody Picasso maluje wszystko i wszystkich. Niezależnie od miejsca czy czasu rysunki same nabierają barw i kształtu już w jego głowie. Jude natomiast specjalizuje się w rzeźbie, odręcznym tworzeniu, kuciu z kamienia czy lepienia z gliny. Dwoje młodych artystów - aż miło popatrzeć! A raczej poczytać.
Głównym punktem zwrotnym, a zarazem przewijającym się przez wszystkie kartki kluczowym wydarzeniem jest tragiczny wypadek ich matki. Bowiem kobieta jako rodzic stanowiła priorytet dla każdego z dzieci, dając o sobie znać także w późniejszej fazie historii, czyli tej opowiadanej przez jej córkę.
Na pierwszy rzut oka da się zauważyć kontrast pomiędzy tymi dwiema strefami czasowymi. Na przełomie dwóch-trzech lat bliźniaki na swój sposób zamieniły się rolami. Wszystkie kłamstwa oraz sprzeczności powiązane z bolesnymi wspomnieniami wyzwoliły z nich fałszywe twarze, przesłaniając to, co kryło się w środku ich duszy.
,,Nasze prawdziwe osobowości są głęboko ukryte w tych fałszywych.''
Nie zabrakło tutaj również miejsca na trochę humoru. Sama postać Guillermo, babci Sweetwine czy teksty Jude potrafią nie raz rozbawić czytelnika. Romans, często zawiłe relacje rodziców z ich dziećmi oraz powiązane ze sobą w bardzo subtelny sposób wątki bohaterów, przedstawiają obraz wszystkich lepszych i gorszych stron życia. Dodatkowo pomiędzy słowami tkwi swego rodzaju magia, mała iskierka tego, co każdy z nas nosi gdzieś głęboko w sobie. Być może jego niespełnione marzenia, prawda, którą ukrywamy przed resztą świata bądź uczucia, jakich nasze serce nie jest w stanie wyzbyć? Jest coś pięknego w samym jestestwie Noaha i Jude, ich pokrewieństwie krwi, umysłów, dusz. Coś nie do końca zrozumiałego, coś co chłopiec umiał przelać jedynie na papier. Można by rzec, iż swego rodzaju sztuka.
Piękna okładka, treść i przekaz!
,,Kiedy spotykasz pokrewną duszę, to tak jakbyś wszedł do domu, w którym już kiedyś byłeś - rozpoznajesz meble, obrazy na ścianach, książki na półkach, zawartość szuflad: znalazłbyś tam drogę nawet po ciemku.''
,,Musisz dostrzec cuda, żeby się działy cuda.''
Jak bardzo mogę się cieszyć, że zdecydowałam się skończyć tę książkę dzisiaj, zamiast wczoraj w nocy. Z całą pewnością szybko bym nie zasnęła.
Historia opowiedziana z perspektywy 13/14-letniego Noaha oraz 16-letniej Jude - dwójki niezwykle zżytych ze sobą bliźniaków. Z wejścia pomyślałam sobie, że ciekawie będzie móc wejść w...
2016-05-30
,,Mam wrażenie, że aby udokumentować stan mojej psychiki trzeba było ściąć przynajmniej dziesięć drzew.''
Po raz kolejny Matthew Quick udowodnił mi swój niezastąpiony dar do poruszania kwestii tak prostych i powszechnie znanych, w tak chwytliwy, czuły sposób.
Każda z postaci zmaga się tutaj z mniejszymi bądź większymi zaburzeniami psychicznymi. Pat, jako główny bohater pełni oczywiście centralny punkt walki z własnymi lękami, niepohamowanymi wybuchami złości, ogólnikowo rzecz biorąc przeszłością. Pobyt w psychiatryku sprawił, iż mężczyzna traci rachubę czasu oraz wypiera bolesne wspomnienia tak, by do nich nie wracać. Ma tylko jeden cel - odzyskać z powrotem żonę, dla której jest w stanie przejść całkowitą przemianę.
Tiffany, o której można by rzec, iż jest totalnie stukniętą wariatką, pod koniec książki wyjawia prawdziwy powód jej dotychczasowych zachowań. Automatycznie wyjaśnia nam się sprawa z matką Pata, jej tajemniczy towarzysz poświęcający kobiecie wystarczającą ilość czasu, którego tak bardzo potrzebowała czy wszystkie drobne kłamstewka spowodowane wyłącznie troską o zdrowie syna. Ronnie jest tradycyjnym przykładem człowieka całkowicie podporządkowanemu żonie, zamkniętym na jej upodobania i zakazy. Patrick, dla którego futbol stanowi część życia, a raczej jego znaczną większość, pozostaje obojętny względem uczuć swojego dziecka. Mimo iż chwilami włącza mu się rodzicielski tryb zainteresowania się stanem syna, nie potrafi zdobyć się na coś więcej. Przykro jest patrzeć na takiego człowieka, zdaje się, że to właśnie on potrzebował największej pomocy.
Quick posiada ten cudowny talent opowiadania historii wręcz w banalny, aczkolwiek bardzo mądry sposób. Podobnie jak przy ,,Niezbędniku Obserwatorów Gwiazd'' łzy same cisną się do oczu. ,,Poradnik'' stawia nas w sytuacji, gdzie musimy spojrzeć na realia rzeczywistości, a następnie z zachwytem stwierdzić: ''Chciałabym umieć spojrzeć na świat takim, jakim chciał go widzieć Pat''. Swoją drogą to piękne móc wierzyć i równocześnie ufać Bogu oraz losowi, iż po każdej burzy wychodzi słońce niosąc ze sobą szczęśliwe zakończenie. Może faktycznie to prawda? Może wystarczy kierować się pozytywnym nastawieniem i wiarą, która dodaje siły na przeczekanie ciężkich chwil, po których zawsze następuje coś dobrego?
Fajna książka. I tym razem 'fajna' nie dlatego, że nie umiem dobrać odpowiedniego synonimu, ale w sposób, w jaki fajna potrafi być końcówka porządnego filmu, po którego obejrzeniu jesteśmy mile usatysfakcjonowani.
,,Pamiętaj, przyszłość zaczyna się dziś.''
,,Mam wrażenie, że aby udokumentować stan mojej psychiki trzeba było ściąć przynajmniej dziesięć drzew.''
Po raz kolejny Matthew Quick udowodnił mi swój niezastąpiony dar do poruszania kwestii tak prostych i powszechnie znanych, w tak chwytliwy, czuły sposób.
Każda z postaci zmaga się tutaj z mniejszymi bądź większymi zaburzeniami psychicznymi. Pat, jako główny bohater...
2016-06-22
,,Myślisz, że wystarczy kogoś mocno tulić, żeby być blisko niego. Myślisz, że możesz kogoś przytulić tak mocno, że odciśnie się w tobie i będziesz go czuć ,nawet gdy już się od ciebie odsunie.''
Historii o dwóch zakochanych w sobie nastolatkach mamy teraz na pęczki. Niekiedy czytamy o miłości nieszczęśliwej, nieodwzajemnionej, takiej, która z wiekiem przemija; czasami jeden z bohaterów kończy w sposób tragiczny lub ulega wypadkowi. ,,Eleonora & Park'' to opowieść o miłości, którą przeżył każdy z nas. I zapewne każdy z nas z chęcią powróci do niej myślami.
Rudowłosa, wyróżniająca się z tłumu nowa uczennica wsiada do szkolnego autobusu, gdzie zmuszona zająć swoje przyszłe, stałe miejsce, siada obok Parka - cichego, mało absorbującego Azjaty. Dziewczyna ubiera się w za duże, męskie koszule, jako dodatków do stroju używa krawata oraz różnych, niechlujnie wyglądających bibelotów. Skazani na codzienne spędzanie ze sobą godziny czasu jazdy autobusem w końcu podejmują rozmowę.
Panie i Panowie, właśnie tutaj zaczyna się sedno historii.
,,Czasami słowa mają większy wpływ na czyjeś serce niż pocałunki.''
Ale czy trzeba dodawać coś więcej? Ta książka nie została stworzona dla konkretnego przesłania. Pomaga nam wrócić wspomnieniami do czasów, gdy sami zaliczaliśmy pierwsze spotkania z chłopakiem bądź dziewczyną, przechodziliśmy przez często krępujące przedstawienie swojej drugiej połówki rodzicom. Po raz pierwszy czuliśmy, jak to jest być dla kogoś wszystkim. Przynajmniej w chwili obecnej.
Jak wiadomo, wszystko ma swój koniec, czasem gorszy, czasem lepszy, ale nic tak bardzo nie trafia do czytelnika, jak wywleczenie na zewnątrz uczuć towarzyszących człowiekowi podczas danego wydarzenia. Tym bardziej, jeśli chodzi o temat tak delikatny, jak zakochanie.
Ponadto sytuacja rodzinna, z jaką musiała się zmierzyć Eleonora, przyprawia momentami o zawrót głowy. Nie dlatego, że słyszymy o czymś absurdalnym, takie rzeczy dzieją się na co dzień w wielu rodzinach. Potem idąc ulicą spostrzegamy osobę, na widok której myślimy: ,,Ale z niej dziwoląg, wygląda okropnie!'', nie mając pojęcia, co zmusiło ją do bycia ''inną''.
W takich książkach jak ta można się zatracić. Może po prostu jestem niepoprawną romantyczką, która lubi takie zakończenia, lecz co do jednego mam pewność : ,,Eleonora & Park'' to historia o tym, jak pięknie jest kochać. Szczególnie w tak młodym wieku.
,,Przez resztę dnia, za każdym razem, gdy czuła zdenerwowanie lub strach, powtarzała sobie, że ma być szczęśliwa.''
,,Myślisz, że wystarczy kogoś mocno tulić, żeby być blisko niego. Myślisz, że możesz kogoś przytulić tak mocno, że odciśnie się w tobie i będziesz go czuć ,nawet gdy już się od ciebie odsunie.''
Historii o dwóch zakochanych w sobie nastolatkach mamy teraz na pęczki. Niekiedy czytamy o miłości nieszczęśliwej, nieodwzajemnionej, takiej, która z wiekiem przemija; czasami...
2017-02-28
,,Każdy zawsze mówi o równym traktowaniu. I ja to rozumiem. Naprawdę. Ale może zamiast być ślepym na kolory, powinniśmy celebrować kolor, we wszystkich jego odcieniach. Wkurza mnie to, że powinniśmy ignorować nasze różnice jakbyśmy ich nie widzieli, podczas gdy dostrzeganie ich nie musi być negatywne.''
Znaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Miał zaledwie kilka godzin i był bliski śmierci. Jego matka, młoda narkomanka, porzuciła go zaraz po narodzinach. Zmarła zresztą kilka dni później. Mojżesz przeżył — dziecko z problemami, z którego wyrósł chłopak z problemami. Był urodziwy i egzotyczny, niespokojny, mroczny i milczący. Samotny. Budził lęk i ciekawość.
I oto któregoś lipcowego dnia osiemnastoletni Mojżesz zjawił się na farmie rodziców niespełna siedemnastoletniej Georgii. Miał pomagać w codziennych zajęciach. Był pracowity i energiczny, ale też oschły i nieprzenikniony. Fascynujący i przerażający. Georgia, wbrew ostrzeżeniom i zakazom, zbliżyła się do niego... I zaczęła tonąć.
Po przeczytaniu tej książki stwierdziłam, że zdecydowanie wolę historie, które są trudniejsze w przetrawieniu ich treści. W ,,Prawie Mojżesza'' jesteśmy z wejścia poinformowani, iż ta opowieść nie kończy się happy endem. I rzeczywiście przez cały okres jej czytania atmosfera przybiera bardzo melancholijny, momentami wręcz mroczny klimat. Sama postać Mojżesza jako samotnego, odstającego od innych ludzi chłopca, który zmaga się ze swoimi wewnętrznymi demonami, jest dość skomplikowanie złożona w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Bohater posiada dar widzenia zmarłych połączonych bezpośrednio z osobami, które zna. Zamiast komunikacji werbalnej używają oni wspomnień, które pojawiając się w głowie chłopaka, zostają następnie przelewane na płótno, tworząc zachwycające swoim pięknem i dokładnością obrazy. Początkowo myślałam, że tego typu motyw będzie miał mocne powiązania religijne, co niekoniecznie mogłoby pasować niektórym czytelnikom, jednak autorka zachowała w tej kwestii neutralność. Co więcej nie przypominam sobie, żebym spotkała się z czymś podobnym w jakiejkolwiek książce, a wątek okazał się naprawdę interesujący oraz wprowadził do fabuły nutkę grozy i jeszcze więcej tajemniczości.
,,Jeśli nie kochasz, nikt nie zostaje zraniony. Łatwo odejść. Łatwo pogodzić się ze stratą. Łatwo dać sobie spokój.''
Uwielbiam tutaj mnóstwo filozoficznych przemyśleń na temat życia, które wypływają z ust postaci w bardzo naturalny sposób. Nie są przesadnie 'mądre', ale odnoszą się do codzienności otaczającej każdego zwykłego człowieka. Osadzenie akcji w małym miasteczku, a także kilka fragmentów pobytu w szpitalu psychiatrycznym również zaliczam na plus, bo są do czynniki, które dodatkowo wpłynęły na zbudowanie właściwego nastroju książki.
Nie wiązałam absolutnie żadnych oczekiwań w związku z ,,Prawem Mojżesza'', bo w tym przypadku ciężko jest spodziewać się czegoś konkretnego. Opis wprowadza nas poniekąd do całej historii oraz zapowiada, że nie będzie ona łatwa, jednak myślę, że trudno domyślić się, o czym tak naprawdę będzie. Dopiero po przeczytaniu jakiś 100 stron udało mi się zgadnąć, w jaki sposób potoczą się dalsze wydarzenia, ale mimo wszystko samo ich wykonanie i przedstawienie ciekawiło mnie coraz bardziej. Obserwowanie rozwoju Mojżesza było z psychologicznego punktu widzenia fajnym doświadczeniem, ponieważ autorka stopniowo odsłaniała wszystko to, co kłębiło się wewnątrz jego duszy. A z pewnością nie były to ani trochę przyjemne rzeczy.
,,Boisz się prawdy Georgio. A ludzie, którzy boją się prawdy, nigdy jej nie odkrywają.''
Książka Amy Harmon to opowieść o bólu i cierpieniu towarzyszącym nieustannie każdemu człowiekowi. To niemal brutalna lekcja życia, w którym wszyscy radzimy sobie na milion różnych sposobów z utratą bliskiej osoby, często gubiąc się po drodze i zbaczając z wyznaczonej ścieżki.
Mocna, bezpośrednia, a przede wszystkim wyjątkowa.
,,Świadomość, że nie cierpisz samotnie, przynosi ulgę. Smutne, ale prawdziwe.''
,,Każdy zawsze mówi o równym traktowaniu. I ja to rozumiem. Naprawdę. Ale może zamiast być ślepym na kolory, powinniśmy celebrować kolor, we wszystkich jego odcieniach. Wkurza mnie to, że powinniśmy ignorować nasze różnice jakbyśmy ich nie widzieli, podczas gdy dostrzeganie ich nie musi być negatywne.''
Znaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Miał zaledwie...
2017-03-26
,,Ludzie byli zdolni robić tyle niesamowitych rzeczy, a mimo to tak często siedzieli bezczynnie, wypowiadając tylko słowa.''
Pamiętacie książkę, którą w dzieciństwie czytał chyba każdy z nas, ,,O Psie, Który Jeździł Koleją''? Oglądaliście jedną z popularniejszych Disneyowskich bajek ,,Wszystkie Psy Idą Do Nieba''? Z pewnością każdego z nas oba tytuły bardzo mocno ruszyły od środka i odcisnęły po sobie trwały ślad w naszych wspomnieniach. ,,Był Sobie Pies'' jest idealną lekturą dla osób, które pragną powrócić myślami do tamtych czasów i przypomnieć sobie, za co tak bardzo kochamy naszych czworonożnych przyjaciół.
Cała książka przedstawiana jest z perspektywy psa. Zwierzak nie rozumiejąc mowy ludzi, często opacznie interpretuje ich wzajemne relacje, obecną sytuację w domu czy motywy, jakie nimi kierują. Bardzo podoba mi się tutaj symboliczne informowanie czytelnika o poszczególnych wydarzeniach. W ten sposób nie dostajemy wyłożonej na tacy zwykłej historii poszczególnych osób, ale dowiadujemy się o ich losie na podstawie prostych, niekoniecznie trafnych spostrzeżeń Baileya. Z tego względu niezmiernie miło jest przerzucić się na historię opowiedzianą przez psa, któremu, w porównaniu do ludzi, brak subiektywizmu.
Pies nie przywiązuje wagi do wyglądu zewnętrznego, nie dba o to, czy jesteś bogaty czy biedny. Jeśli zrobisz coś niewłaściwego, nie chowa urazy, wiernie pozostając przy swoim właścicielu. Reaguje na wszelkie emocje, jakie nami targają: wyczuwa strach, ból, dezorientację, niepewność. Pragnie jedynie ciepłego domu i odrobiny miłości, by móc poczuć się kochanym. Jeśli człowiek otworzy przed nim serce, on odda mu swoje.
Przyjemna, zabawna choć niepozbawiona wzruszających momentów opowieść o wyjątkowym psie, która roztkliwi każdego z nas.
,,Ludzie są dużo bardziej skomplikowani od psów i mają dużo ważniejszy sens życia. Ostatecznym zadaniem psa jest być przy nich, trwać u ich boku bez względu na wszystko, nieważne jak potoczy się ich życie. Teraz mogłem jedynie dać mojemu chłopcu pociechę i zapewnić, że w tych ostatnich chwilach nie jest sam, że troszczy się o niego pies, który kocha go bardziej niż cokolwiek na świecie.''
,,Ludzie byli zdolni robić tyle niesamowitych rzeczy, a mimo to tak często siedzieli bezczynnie, wypowiadając tylko słowa.''
Pamiętacie książkę, którą w dzieciństwie czytał chyba każdy z nas, ,,O Psie, Który Jeździł Koleją''? Oglądaliście jedną z popularniejszych Disneyowskich bajek ,,Wszystkie Psy Idą Do Nieba''? Z pewnością każdego z nas oba tytuły bardzo mocno ruszyły...
2017-07-21
,,Zrobiłem to, co było moralnie słuszne, ale pamiętaj, że ludziom nieszczęśliwym, żyjącym w poczuciu słusznych moralnie wyborów, prędzej czy później coś odpierdala. I wiesz, bardzo się tego obawiam.''
Jeśli do przeczytania książki nie zachęcił Was powyższy opis, mam nadzieję, że zrobię to ja, ponieważ ,,Ciemnokrąg'' jest lekturą absolutnie obowiązkową dla osób, które zamierzają sięgnąć po coś z literatury tworzonej przez naszych polskich autorów.
Uwierzcie - ta powieść na długo nie pozwoli o sobie zapomnieć.
Książka jest podzielona na cztery, pozornie różne od siebie historie, których opowiadać w przybliżeniu nie będę, gdyż opis w zupełności wystarczy, aby w naszej głowie pojawił się odpowiedni zarys fabuły. Istotny jest natomiast prolog, który równocześnie rozpoczyna i kończy tę powieść, łącząc każdą z opowieści nie tylko pod względem płynącego z nich przesłania, ale także krzyżując ostatecznie ścieżki naszych bohaterów.
Co natomiast czyni ,,Ciemnokrąg'' książką wyjątkową?
Przede wszystkim żywe, do bólu autentyczne postacie - specjalnie bardzo uważnie śledziłam dialogi i poczynania bohaterów, by sprawdzić, czy Koziarski jak większość autorów w celu nadania scenie odpowiednio mocnego wydźwięku wplecie choć jedną odpowiedź, komentarz, dowolne zdanie wypowiedziane przez jakąkolwiek z osób, które w normalnym życiu nie przyszłoby nam do głowy lub bynajmniej nie brzmiałoby tak pięknie. Jedyne co zaobserwowałam, to własne zdziwienie, iż da się stworzyć coś tak realnego, że podczas czytania można zapomnieć, iż mamy do czynienia z tworem literackim.
Nieprzewidywalność zdarzeń - mimo iż każda z historii w istocie dotyczy tego samego, według mnie przekaz nie jest jasny i prosty do wyłapania dopóki nie dobrniemy do ostatniej strony powieści. Nigdy nie byłam ekspertem w domysłach, ale w tym przypadku naprawdę ciężko byłoby odgadnąć kolejne działania bohaterów. Ludzie bywają nieprzewidywalni w momencie zagrożenia, zatem kto może znać następny krok człowieka?
Przekaz i interpretacja - myślę, że wszyscy z nas znajdą w tej książce coś o sobie. Autor ukazał nam tutaj proces zmiany zachodzącej w człowieku pod wpływem czającego się niebezpieczeństwa, obawy przed utratą stabilności i kontroli nad swoim życiem oraz przymusu chronienia najbliższych osób. Temat choć poruszany przez niejednego pisarza, w gruncie rzeczy wymaga dobrej analizy i znajomości psychologicznej ludzkiego umysłu, przez co nie jest wcale prosty do zrealizowania. Daniel Koziarski stworzył powieść wielowymiarową, skłaniającą nas do głębokich przemyśleń nad własną egzystencją i skutkami podejmowanych wyborów.
Pamiętam, że pierwszą książką, jaką dostałam do recenzji była ,,Kobieta, Która Wiedziała Za Mało'' (moją opinię na jej temat znajdziecie TUTAJ). Wcześniej zupełnie nie mogłam przekonać się do twórczości polskich autorów; zawsze trafiałam na pozycje, które ani trochę nie pokrywały się z moim gustem czytelniczym. Daniel Koziarski pomógł mi w przełamaniu tej bariery, dzięki czemu poznałam wiele godnych polecenia tytułów. Jednak na tle ich wszystkich to ,,Ciemnokrąg'' wyróżnia się najbardziej, zajmując na mojej półce honorowe miejsce. Mało jest książek, do których wracam, lecz tę z pewnością przeczytam niejednokrotnie.
Nadal zastanawiacie się, czy opłaca się sięgnąć po tę pozycję?
Na siłę Was oczywiście nie zmuszę, ale zaufajcie mi, że nie będziecie żałować spędzonego przy niej czasu.
,,Ciemnokrąg'' to historia, która skłoni Was, by zajrzeć w zakamarki ludzkiej duszy, jakich przeważnie nie mamy ochoty oglądać.
Zaskoczy, przerazi, zaintryguje na wiele długich godzin.
,,Zrobiłem to, co było moralnie słuszne, ale pamiętaj, że ludziom nieszczęśliwym, żyjącym w poczuciu słusznych moralnie wyborów, prędzej czy później coś odpierdala. I wiesz, bardzo się tego obawiam.''
Jeśli do przeczytania książki nie zachęcił Was powyższy opis, mam nadzieję, że zrobię to ja, ponieważ ,,Ciemnokrąg'' jest lekturą absolutnie obowiązkową dla osób, które...
Aby dostać się na wymarzone studia, Greer musi wyreżyserować wybraną przez siebie sztukę teatralną. Pewnego dnia ktoś podsuwa jej pod drzwi pierwszy akt dramatu Bena Jonsona, którego kopie zostały zniszczone dawno temu. Dziewczyna decyduje się na wystawienie sztuki, która niespodziewanie wpadła jej w ręce, jednak nie wie jeszcze, że przyjdzie jej się przez to ponownie zmierzyć z wizytą w Longcross Hall.
,,D.O.G.S'' okazało się, według mnie, częścią lepszą od swojej poprzedniczki. Znajdziemy tu dużo więcej zwrotów akcji, bardziej dynamiczną fabułę oraz nowych, bardziej interesujących (przynajmniej jak dla mnie) bohaterów. Tak jak momentami pewne fragmenty w ,,S.T.A.G.S.'' potrafiły mnie irytować, tak przy ,,D.O.G.S'' to uczucie całkiem zniknęło.
Zakończenie książki również pozytywnie mnie zaskoczyło! Spędziłam przy niej kilka godzin z coraz to rosnącą ciekawością, kto stoi za wszystkimi zagadkami skrupulatnie podrzucanymi głównej bohaterce. Zarówno ,,S.T.A.G.S.'' jak i ,,D.O.G.S.'' są tytułami wypadającymi bardzo dobrze na tle innych młodzieżówek. Czyta się je przyjemnie, lekko, z nieustającym dreszczykiem emocji towarzyszącym nam podczas kolejnych poznawania rozdziałów. Ze swojej strony mogę z czystym sumieniem polecić obie z nich!
Aby dostać się na wymarzone studia, Greer musi wyreżyserować wybraną przez siebie sztukę teatralną. Pewnego dnia ktoś podsuwa jej pod drzwi pierwszy akt dramatu Bena Jonsona, którego kopie zostały zniszczone dawno temu. Dziewczyna decyduje się na wystawienie sztuki, która niespodziewanie wpadła jej w ręce, jednak nie wie jeszcze, że przyjdzie jej się przez to ponownie...
więcej Pokaż mimo to