-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać352
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Biblioteczka
2015-10-14
2015-10-10
2015-07-20
2015-04-22
Mała rzecz, a cieszy. Nie ma jednak co ukrywać, jest to pozycja chyba wyłącznie dla fanów austriackiej pisarki.
Ta króciutka książeczka składa się z dwóch części. Pierwsza to zaledwie kilka kartek dziennika osiemnastoletniej Bachmann z czasu schyłku wojny. Niewiele się z tych zapisków dowiemy. Trochę westchnień zakochanej osiemnastolatki, trochę faktów z ówczesnej austriackiej rzeczywistości. Na pewno jednak ciekawie jest czytać prywatne notatki maturzystki, która jeszcze nie wie, że będzie jedną z ważniejszych postaci europejskiej sceny literackiej. W dzienniku wyraźnie już widać jej fascynację literaturą, zwłaszcza tą zakazaną dotychczas przez nazistowskie władze.
Drugą część książki stanowią listy, które Bachmann otrzymywała od zadurzonego w niej brytyjskiego żołnierza żydowskiego pochodzenia Jacka Hamesha (chociaż naturalnie ciekawsze byłyby listy samej Bachmann). Po zakończeniu wojny osiedlił się on w Palestynie, jednak napotkana rzeczywistość znacząco odbiegała od jego oczekiwań. Początkowo dość zaangażowane, z czasem coraz mniej emocjonalne listy niewiele mówią o samej Bachamann, są za to ciekawą historią losów wykorzenionego człowieka, który musi zaakceptować swoje nowe położenie. Takich historii było wtedy wiele, ale oczywiście i tak nie umniejsza to jednostkowego dramatu.
Z „Dziennika…” przede wszystkim zapamiętam jednak szczerą euforię Bachmann spowodowaną zakończeniem wojny. Zapadło mi w pamięć kilka zdań, które wręcz kipią młodzieńczą radością i nadzieją. „O Boże, być wolną i żyć, choćby bez butów, bez chleba z masłem, bez pończoch, bez niczego, ach, co za cudowny czas!”. Lepiej chyba tego stanu ducha opisać się nie da…
Mała rzecz, a cieszy. Nie ma jednak co ukrywać, jest to pozycja chyba wyłącznie dla fanów austriackiej pisarki.
Ta króciutka książeczka składa się z dwóch części. Pierwsza to zaledwie kilka kartek dziennika osiemnastoletniej Bachmann z czasu schyłku wojny. Niewiele się z tych zapisków dowiemy. Trochę westchnień zakochanej osiemnastolatki, trochę faktów z ówczesnej...
2015-09-08
2015-09-07
2015-09-02
2015-05-22
Shaun Usher wykonał kawał dobrej roboty (za nas).
Prywatne listy wielkich i znanych od zawsze ciekawiły czytelników, ale przyznajmy szczerze – nie każdy ma czas i możliwości, aby ze stosu wydawanych zbiorów epistolarnych wyłuskiwać perełki. Czasem sama czytając opracowania korespondencji pisarzy czy artystów dochodziłam do smutnej konstatacji, że nie wszystkie listy są tak naprawdę warte uwagi.
Dlatego pomysł zebrania „najciekawszych” listów w historii jest wręcz genialny w swojej prostocie. Co więcej, Usher do publikacji wybrał pewniaki. Wypieki na twarzy podczas czytania zawsze gwarantuje nazwisko nadawcy/adresata, tematyka listu lub jego forma. Zwłaszcza, że gdzie tylko było to możliwe, obok treści listu zawarto również jego reprodukcję (i to jest jeden z największych atutów tej książki). Czasami wybrano także korespondencję osób całkowicie anonimowych, ale o wyjątkowości listu świadczy kontekst historyczny lub okoliczności towarzyszące jego pisaniu(każdy list jest opatrzony krótkim wprowadzającym komentarzem).
Niektóre listy wzruszają, inne rozśmieszają, a jeszcze inne są po prostu świadectwem swoich czasów. Rozpiętość historyczna jest zresztą znaczna – znajdziemy tu zarówno korespondencję z epoki faraonów, jak i listy współczesnych bohaterów popkultury. Oczywiście zdarzają się także w zbiorze listy mniej ciekawe, ale przy tak obszernym zestawieniu było to nieuniknione. Nie należy bowiem zapominać, że nadal jest to jednak wybór subiektywny.
Trudno oceniać warstwę literacką, bo mamy tu zarówno długie erudycyjne epistoły, jak i krótkie notki z dziecięcymi obrazkami. Czasami zresztą forma listu jest nawet ciekawsza niż jego treść. Tym bardziej należy zatem docenić ładne wydanie zbioru i piękne fotografie.
„Listy niezapomniane” to bardzo uniwersalna książka, którą śmiało można polecić chyba każdemu czytelnikowi. I idealna na prezent.
Shaun Usher wykonał kawał dobrej roboty (za nas).
Prywatne listy wielkich i znanych od zawsze ciekawiły czytelników, ale przyznajmy szczerze – nie każdy ma czas i możliwości, aby ze stosu wydawanych zbiorów epistolarnych wyłuskiwać perełki. Czasem sama czytając opracowania korespondencji pisarzy czy artystów dochodziłam do smutnej konstatacji, że nie wszystkie listy są tak...
2015-06-09
2015-05-21
2014-03-20
2014-11-14
2014-10-08
2014-06-06
W „Dziennikach Kołymskich” Jacek Hugo-Bader w swoim charakterystycznym stylu oprowadza nas po zapomnianym przez Boga i turystów „Złotym Sercu Rosji”. Tutaj każdy napotkany człowiek ma ciekawą historię do opowiedzenia, z czego autor oczywiście skwapliwie korzysta...
Książka jest napisana prosto i oszczędnie. Hugo-Bader unika patosu wielkiej historii i skupia się na tym, co najważniejsze – na ludziach. Dla wielbicieli reportażu pozycja obowiązkowa.
W „Dziennikach Kołymskich” Jacek Hugo-Bader w swoim charakterystycznym stylu oprowadza nas po zapomnianym przez Boga i turystów „Złotym Sercu Rosji”. Tutaj każdy napotkany człowiek ma ciekawą historię do opowiedzenia, z czego autor oczywiście skwapliwie korzysta...
Książka jest napisana prosto i oszczędnie. Hugo-Bader unika patosu wielkiej historii i skupia się na tym,...
2014-05-16
2014-05-08
O Breiviku, o jego ofiarach, o Norwegii.
Autorka „Księgarza z Kabulu” przyłożyła się do roboty i to widać. Efektem jej pracy jest przede wszystkim bardzo szczegółowa biografia samego Breivika, który już od dziecka przejawiał różne symptomy zaburzeń psychicznych. Początkowo jego głównym celem było odnieść sukces, obojętnie w jakiej dziedzinie. Eksperymentował na różnych polach (próbował być m.in. grafficiarzem, działaczem politycznym, a nawet wstąpił do loży masońskiej). Najlepiej jednak odnalazł się, a jakże, w internecie.
Szczęście mu sprzyjało, udało mu się oszukać norweski system i zrealizować swój szalony plan – zdetonować bombę pod siedzibą rządu w Oslo i urządzić polowanie na młodzież na wyspie Utøya. Łącznie zabił 77 osób, w większości nastolatków (najmłodsze ofiary miały 14 lat). Rannych w obu zamachach zostało 319 osób. Åsne Seierstad zamieściła zresztą w książce dość szczegółową rekonstrukcję masakry. Momentami chyba nawet zbyt szczegółową.
Oprócz wnikliwej biografii sprawcy autorka przedstawia nam równolegle kilka historii jego ofiar. To opowieści o inteligentnych i ciekawych świata nastolatkach, a także o ich planach i marzeniach, które skończyły się na wyspie Utøya 22 lipca 2011 r.
To, co najbardziej mnie poruszyło, to nieprawdopodobne wręcz spiętrzenie zaniedbań i błędów norweskich służb mundurowych po ataku. Od zlekceważenia bardzo ważnego zgłoszenia przyjętego od naocznego świadka bezpośrednio po zamachu w Oslo, przez brak zachowania podstawowych procedur kryzysowych, aż po kompletny chaos akcji ratunkowej. Norwegia okazała się na atak całkowicie nieprzygotowana. Z drugiej strony, godna podziwu jest pozbawiona mściwości postawa większości Norwegów, którzy „na przemoc odpowiadają miłością”.
Gdy po raz pierwszy usłyszałam tytuł „Jeden z nas”, nie podobał mi się. Przecież Breivik to nie jest jeden z nas. To psychol z marginesu i fanatyk. Po przemyśleniu tematu stwierdzam jednak, że tytuł jest trafiony. Czytając internetowe komentarze na aktualne tematy odnoszę wrażenie, że wyhodowanie takich Breivików jest dziecinnie proste. O fanatyzm coraz łatwiej. Zwłaszcza, gdy duży odsetek społeczeństwa (w szczególności młodzieży) kompletnie nie potrafi filtrować informacji i powtarza bezmyślnie wszelkie wyssane z palca bzdury, które znajdzie w internecie. Tylko dorzucić do tego niczym nieuzasadnione przeświadczenie o własnej wyjątkowości oraz kogoś, kto wskaże nam wroga odpowiedzialnego za nasze niepowodzenia - i voilà.
Wracając do tematu, książka dobrze napisana i godna polecenia.
O Breiviku, o jego ofiarach, o Norwegii.
więcej Pokaż mimo toAutorka „Księgarza z Kabulu” przyłożyła się do roboty i to widać. Efektem jej pracy jest przede wszystkim bardzo szczegółowa biografia samego Breivika, który już od dziecka przejawiał różne symptomy zaburzeń psychicznych. Początkowo jego głównym celem było odnieść sukces, obojętnie w jakiej dziedzinie. Eksperymentował na różnych...