-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać358
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2016-05-12
2015-09-30
2015-07-20
2015-06-26
W jakim stopniu opinie innych kształtują nasze wyobrażenie o nas samych? Na to i inne tożsamościowe pytania stara się odpowiedzieć norweski pisarz w swojej debiutanckiej i najsłynniejszej powieści.
Książka składa się z trzech części. Pierwsza, „Proces”, to naprawdę niezły dramat sądowy. Czyta się ciekawie, bo wspomnienia głównego bohatera przeplatają się m.in. z zeznaniami świadków i relacjami prasowymi. Co więcej, oskarżony Brage Bragesson w toku postępowania zachowuje się dziwnie i wręcz ułatwia pracę prokuratorowi, podczas gdy czytelnik zachodzi w głowę, dlaczego…
Druga część, „Wolność”, to trudny powrót bohatera do rzeczywistości po okresie spędzonym w więzieniu, czyli głównie czas retrospekcji i analizy. W przemyśleniach narratora powraca motyw wydanej w toku procesu opinii biegłego i łatka brutalnego psychopaty, którą przypięły Bragemu media. Jednocześnie poznajemy coraz więcej szczegółów z jego wcześniejszego życia.
Ostatnia część książki, „Burza śnieżna”, to nie tylko bardzo wiarygodny i szczegółowy opis zmagań człowieka z żywiołem (to naprawdę jedna z najlepszych tego typu relacji, jaką czytałam), ale przede wszystkim świetne studium walki człowieka z samym sobą. Brage Bragesson jest postacią niejednoznaczną, czasem irytującą, ale na pewno świetnie przez autora poprowadzoną. Dla mnie jest wiarygodny od początku do końca (to dość istotne, bo na tych pięciuset stronach czeka naszego bohatera naprawdę poważna ewolucja).
O czym jest „Kolos”? Na pewno jest to opowieść o miłości – pierwszej, prawdziwej, banalnej. Z pewnością bardzo silnej. Takiej, która potrafi wywyższyć i ulepszyć, ale też doprowadzić do zguby. To również książka o odpowiedzialności - nie tylko za własne czyny, ale też za bierność wobec otaczającej nas niesprawiedliwości. Autor sporo miejsca poświęcił zresztą na filozoficzne rozważania o istocie zła, winie i odkupieniu. Niekiedy niestety rozważania trochę nużące i manieryczne – to jest chyba jedyny minus tej książki. Warto jednak przebrnąć, żeby doczekać finału.
Świetna lektura na upalne dni, bo norweska zima naprawdę porządnie mrozi…
W jakim stopniu opinie innych kształtują nasze wyobrażenie o nas samych? Na to i inne tożsamościowe pytania stara się odpowiedzieć norweski pisarz w swojej debiutanckiej i najsłynniejszej powieści.
Książka składa się z trzech części. Pierwsza, „Proces”, to naprawdę niezły dramat sądowy. Czyta się ciekawie, bo wspomnienia głównego bohatera przeplatają się m.in. z...
2015-07-24
2015-04-04
Czyli dlaczego Odyn ma tylko jedno oko.
Ze wstydem przyznaję, że to moje pierwsze poważne spotkanie z mitologią skandynawską. Dopiero w trakcie czytania zauważyłam, jak bardzo chaotyczne strzępki informacji posiadałam na temat panteonu bogów z Północy. Czemu nie przeczytałam tego wcześniej?
Książka jest dosyć krótka, napisana prostym językiem, skomponowana z chronologicznie opowiadanych legend. Trudno oceniać warstwę literacką, bo autor pozostaje przezroczysty, głównie tylko przedstawia wydarzenia i poszczególnych bohaterów. Dla czytelnika to akurat dobrze, bo sama materia jest już wystarczająco skomplikowana. Serio. Jeżeli myśleliście, że Grecy mieli fantazję, to polecam „Mity skandynawskie”. To jest dopiero wyraz niczym nieskrępowanej wyobraźni.
Kto jeszcze nie czytał mitologii nordyckiej powinien jak najszybciej ten brak nadrobić. Nie tylko po to, żeby wytykać nieścisłości w Marvelowskim „Thorze”, ale przede wszystkim dla własnej przyjemności. Bo to naprawdę orzeźwiająca odskocznia od rzeczywistości.
Czyli dlaczego Odyn ma tylko jedno oko.
Ze wstydem przyznaję, że to moje pierwsze poważne spotkanie z mitologią skandynawską. Dopiero w trakcie czytania zauważyłam, jak bardzo chaotyczne strzępki informacji posiadałam na temat panteonu bogów z Północy. Czemu nie przeczytałam tego wcześniej?
Książka jest dosyć krótka, napisana prostym językiem, skomponowana z...
2015-05-25
Mocna rzecz.
Czytałam tę książkę bardzo długo nie ze względu na objętość (ponad 900 stron), ale dlatego że chciałam się jak najdłużej nią delektować. Odpowiada mi wszystko – fabuła, język, sposób narracji, klimat.
O czym jest „Półbrat”? O poszukiwaniu własnej tożsamości, rodzinnej traumie, znikających mężczyznach, sile prawdziwej przyjaźni, alkoholizmie, powojennym kacu, społecznym wykluczeniu – długo by można wymieniać. Christensen naprawdę gęsto zapełnił te 900 stron. I chociaż skupił się głównie na losach rodziny Nielsenów, to przy okazji sporo dowiadujemy się o norweskim społeczeństwie i jego powojennych losach.
Na pewno jest to powieść o trudnym dorastaniu. Autor wyposażył głównego bohatera chyba we wszystkie możliwe przymioty ułatwiające szkolne prześladowanie, począwszy od dziwnego imienia, a na niskim wzroście skończywszy. Jeżeli dodać do tego jeszcze nieporozumienia w domu, zaburzonego Półbrata i wiecznie nieobecnego ojca, to położenie Barnuma wydaje się być naprawdę nieciekawe. W odpowiednim momencie poznaje on jednak dwoje przyjaciół, którzy znacząco wpłyną na jego dalsze losy…
„Półbrat” to również świetna literatura „kobieca”. Bynajmniej nie w powszechnym znaczeniu cukierkowego czytadła z happy endem. Jest to powieść o kobietach, które nie zawsze radzą sobie z przeciwnościami losu, ale które świetnie potrafią się do trudnej rzeczywistości dostosować. Są znacznie silniejsze niż mogłoby się na początku wydawać. A już na pewno są twardsze niż powieściowi mężczyźni, którzy zwykle są bierni, nieudolni lub po prostu nieobecni. Aż dziw bierze, że to spod męskiej ręki wyszły tak barwne i pełnokrwiste postaci jak Stara, Boletta czy Vera.
Czytanie „Półbrata” nie zawsze jest przyjemne, bo Christensen nie rozpieszcza ani swoich bohaterów ani czytelnika. Powieść jest przygnębiająca i zostawia nas z niewesołymi wnioskami odnośnie ogólnej kondycji ludzkiej. Ale ja akurat takie książki lubię, więc dla mnie to lektura rewelacyjna.
Mocna rzecz.
Czytałam tę książkę bardzo długo nie ze względu na objętość (ponad 900 stron), ale dlatego że chciałam się jak najdłużej nią delektować. Odpowiada mi wszystko – fabuła, język, sposób narracji, klimat.
O czym jest „Półbrat”? O poszukiwaniu własnej tożsamości, rodzinnej traumie, znikających mężczyznach, sile prawdziwej przyjaźni, alkoholizmie, powojennym kacu,...
2015-03-11
Wypowiem się od razu o całej trylogii, bo wszystkie części reprezentują zbliżony poziom. W sumie to nawet nie wiem, czemu Gardell popełnił trzy osobne książki zamiast jednego grubego tomu. Tytuły poszczególnych części (Miłość/Choroba/Śmierć) sugerują istnienie jakichś wyraźnych granic, etapów w życiu postaci. Tymczasem już od początkowych stron pierwszego tomu czytelnik wie, jak ta historia się skończy. Źle. Widmo choroby wisi nad głowami bohaterów praktycznie przez cały czas, nawet jeśli jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy.
Akcja powieści toczy się głównie w Sztokholmie w latach 80. ubiegłego wieku. Autor przedstawia perypetie grupy znajomych gejów, którzy w różny sposób radzą sobie ze swoją odmiennością w nietolerancyjnym i konserwatywnym szwedzkim środowisku. I tu pierwsze zaskoczenie - Szwecja krajem nietolerancyjnym? Z dzisiejszej perspektywy rzecz nie do pomyślenia. A jednak…
Oprócz głównego wątku historii miłosnej Rasmusa i Benjamina oraz przygód ich przyjaciół, dostajemy od Gardella sporą dawkę faktografii. Wybuch epidemii AIDS, początek ruchu LGBT, wreszcie legalizacja małżeństw jednopłciowych – autor przytacza daty i fakty wręcz po reportersku, co czasami niestety lekko zaburza odbiór warstwy fabularnej. Ale w sumie nie narzekam, bo dzięki tej publicystyce łatwiej zrozumieć charakter zachodzących wówczas w Szwecji zmian społecznych.
Duży plus należy się Gardellowi za wnikliwie przedstawienie różnorodnych postaw wobec nowej i nieznanej choroby w czasie, kiedy nawet lekarze rozpowszechniali mity i zabobony. Szczególnie zapadła mi w pamięć scena kolacji u „tolerancyjnej” ciotki Rasmusa, kiedy początkowo podano jedzenie na jednorazowych talerzach, by po chwili ostentacyjnie wyjąć porcelanę. A po wyjściu „niebezpiecznych” gości całą zastawę wyrzucić…
Jedynym minusem powieści jest dla mnie warstwa stylistyczna - język czasem nieznośnie patetyczny, czasem dość sztucznie wyluzowany (zwłaszcza w dialogach). I jeszcze na dobitkę przyciężkie poetyckie metafory i gęsto rozsiane mądrości ludowe. Autor nawet nie ukrywa, że celem tej historii jest wyciśnięcie czytelnika do łzy ostatniej.
Podsumowując, jest to obowiązkowa lektura na półce LGBT i na pewno jedna z ciekawszych na półce ogólnej. I nawet mimo świadomości, że Gardell bezlitośnie gra na naszych uczuciach – i tak czyta się świetnie.
Wypowiem się od razu o całej trylogii, bo wszystkie części reprezentują zbliżony poziom. W sumie to nawet nie wiem, czemu Gardell popełnił trzy osobne książki zamiast jednego grubego tomu. Tytuły poszczególnych części (Miłość/Choroba/Śmierć) sugerują istnienie jakichś wyraźnych granic, etapów w życiu postaci. Tymczasem już od początkowych stron pierwszego tomu czytelnik...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-02-23
Artysta głodny to artysta płodny.
W niewielkiej objętościowo powieści Hamsun opowiada epizod z życia młodego ambitnego dziennikarza, który zmaga się nie tylko z brakiem weny twórczej, ale też fizycznym, wyczerpującym głodem. Krótkie chwile euforii i rozrzutności po otrzymaniu honorarium przeplatają się z długimi okresami biedy i wyniszczenia. Oparty częściowo na prawdziwych przeżyciach pisarza, „Głód” jest utworem bardzo poruszającym.
Skrajna nędza w dzisiejszych czasach zwykle kojarzy się z bezdomnymi pijakami i żebrakami. Dużo trudniej wyobrazić sobie głodującego intelektualistę, którego nie stać nawet na kawałek suchego chleba. Dlatego wyrazy uznania dla Hamsuna świetnie opisującego deliryczne stany wymęczonego głodem pisarza, który walczy o godność i wolność artystyczną wbrew przeciwnościom losu. I chociażby dlatego warto tę książkę przeczytać. We fragmentach, gdy narrator powieści nie ma już właściwie czego zastawić u lokalnego lichwiarza czytelnik wręcz fizycznie odczuwa panikę głównego bohatera.
Jedyny minus „Głodu” to antypatyczny protagonista. Niedojrzały narcyz przeświadczony o swej wyjątkowości intelektualnej i moralnej, którego po prostu nie da się lubić. Do tego impulsywny i arogancki. Dawno żaden bohater tak mnie nie irytował…
Ogólne wrażenia po lekturze są pozytywne. To moja pierwsza książka tego zapomnianego norweskiego noblisty (i zwolennika faszyzmu, co trochę jednak psuje odbiór). Na kolana nie powala, ale wiem, że autor ma na koncie rzeczy wybitne, więc na pewno jeszcze do niego wrócę.
Artysta głodny to artysta płodny.
W niewielkiej objętościowo powieści Hamsun opowiada epizod z życia młodego ambitnego dziennikarza, który zmaga się nie tylko z brakiem weny twórczej, ale też fizycznym, wyczerpującym głodem. Krótkie chwile euforii i rozrzutności po otrzymaniu honorarium przeplatają się z długimi okresami biedy i wyniszczenia. Oparty częściowo na...
2015-03-18
Bardzo lubię krótką formę – opowiadania, nowele, wszelkie miniatury. Umiejętność zwięzłego formułowania myśli cenię bardziej niż dar mnożenia wątków na 600 stron. Do tego jeszcze zimna Skandynawia i powinnam być literacko ukontentowana. Z rozbudzonym apetytem przystąpiłam zatem do czytania zbioru opowiadań Tove Jansson, której „poważną” twórczość znałam dotychczas jedynie z dość przyzwoitej, ale nie porywającej „Uczciwej oszustki”.
I tu pojawił się problem. Z jednej strony zbiór zawiera kilka naprawdę świetnych opowiadań, które w pełni ukazują prozatorski dar Jansson, mają klimat i ciekawą historię. Z drugiej strony jest też kilka utworów co najwyżej przeciętnych, nie do końca potrzebnych, a które z pewnością zaważyły na ogólnym odbiorze książki. Mam świadomość, że zbiór zawiera teksty pisane na różnych etapach życia autorki i dlatego biorę pod uwagę ewentualne okresowe spadki formy, ale i tak kilka tekstów po prostu bym wycięła.
Oszczędny styl Jansson pasuje do charakteru opisywanych historii i chłodnych skandynawskich krajobrazów, które stanowią zresztą piękne tło większości opowiadań. Autorka pisze przede wszystkim o tym, co zna. Większość bohaterów związana jest z literaturą lub malarstwem, często są to twórcy na różnych etapach życia i artystycznego rozwoju. Najważniejsze problemy poruszane w opowiadaniach mają jednak wymiar bardzo uniwersalny. Dużo uwagi autorka poświęca bowiem samotności, poczuciu wyobcowania, a także problemom w komunikacji międzyludzkiej.
Niestety, mimo kilku świetnych tekstów, całość poniżej oczekiwań.
Bardzo lubię krótką formę – opowiadania, nowele, wszelkie miniatury. Umiejętność zwięzłego formułowania myśli cenię bardziej niż dar mnożenia wątków na 600 stron. Do tego jeszcze zimna Skandynawia i powinnam być literacko ukontentowana. Z rozbudzonym apetytem przystąpiłam zatem do czytania zbioru opowiadań Tove Jansson, której „poważną” twórczość znałam dotychczas jedynie...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-03-23
2014-10-28
2014-10-14
2014-10-22
2014-09-30
2014-08-25
O Breiviku, o jego ofiarach, o Norwegii.
Autorka „Księgarza z Kabulu” przyłożyła się do roboty i to widać. Efektem jej pracy jest przede wszystkim bardzo szczegółowa biografia samego Breivika, który już od dziecka przejawiał różne symptomy zaburzeń psychicznych. Początkowo jego głównym celem było odnieść sukces, obojętnie w jakiej dziedzinie. Eksperymentował na różnych polach (próbował być m.in. grafficiarzem, działaczem politycznym, a nawet wstąpił do loży masońskiej). Najlepiej jednak odnalazł się, a jakże, w internecie.
Szczęście mu sprzyjało, udało mu się oszukać norweski system i zrealizować swój szalony plan – zdetonować bombę pod siedzibą rządu w Oslo i urządzić polowanie na młodzież na wyspie Utøya. Łącznie zabił 77 osób, w większości nastolatków (najmłodsze ofiary miały 14 lat). Rannych w obu zamachach zostało 319 osób. Åsne Seierstad zamieściła zresztą w książce dość szczegółową rekonstrukcję masakry. Momentami chyba nawet zbyt szczegółową.
Oprócz wnikliwej biografii sprawcy autorka przedstawia nam równolegle kilka historii jego ofiar. To opowieści o inteligentnych i ciekawych świata nastolatkach, a także o ich planach i marzeniach, które skończyły się na wyspie Utøya 22 lipca 2011 r.
To, co najbardziej mnie poruszyło, to nieprawdopodobne wręcz spiętrzenie zaniedbań i błędów norweskich służb mundurowych po ataku. Od zlekceważenia bardzo ważnego zgłoszenia przyjętego od naocznego świadka bezpośrednio po zamachu w Oslo, przez brak zachowania podstawowych procedur kryzysowych, aż po kompletny chaos akcji ratunkowej. Norwegia okazała się na atak całkowicie nieprzygotowana. Z drugiej strony, godna podziwu jest pozbawiona mściwości postawa większości Norwegów, którzy „na przemoc odpowiadają miłością”.
Gdy po raz pierwszy usłyszałam tytuł „Jeden z nas”, nie podobał mi się. Przecież Breivik to nie jest jeden z nas. To psychol z marginesu i fanatyk. Po przemyśleniu tematu stwierdzam jednak, że tytuł jest trafiony. Czytając internetowe komentarze na aktualne tematy odnoszę wrażenie, że wyhodowanie takich Breivików jest dziecinnie proste. O fanatyzm coraz łatwiej. Zwłaszcza, gdy duży odsetek społeczeństwa (w szczególności młodzieży) kompletnie nie potrafi filtrować informacji i powtarza bezmyślnie wszelkie wyssane z palca bzdury, które znajdzie w internecie. Tylko dorzucić do tego niczym nieuzasadnione przeświadczenie o własnej wyjątkowości oraz kogoś, kto wskaże nam wroga odpowiedzialnego za nasze niepowodzenia - i voilà.
Wracając do tematu, książka dobrze napisana i godna polecenia.
O Breiviku, o jego ofiarach, o Norwegii.
więcej Pokaż mimo toAutorka „Księgarza z Kabulu” przyłożyła się do roboty i to widać. Efektem jej pracy jest przede wszystkim bardzo szczegółowa biografia samego Breivika, który już od dziecka przejawiał różne symptomy zaburzeń psychicznych. Początkowo jego głównym celem było odnieść sukces, obojętnie w jakiej dziedzinie. Eksperymentował na różnych...