-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2019
2016-11-29
2020-02-27
2018-07-26
2016-02-05
2020-02-19
2019-12
2020-05-14
2020-05-03
2019-07-29
„Aby skutecznie okłamywać innych, trzeba najpierw okłamać samego siebie.”
Zimą 1992 roku na Lazurowym Wybrzeżu, w liceum Saint Exupery’ego dochodzi do niesłychanej rzeczy. Jedna z najzdolniejszych uczennic – dziewiętnastoletnia Vinca Rockwell – postanawia uciec z nauczycielem filozofii, z którym połączyło ją silne uczucie. Od tamtej pory nikt już dziewczyny nie zobaczył.
Po dwudziestu pięciu latach w liceum Saint Exupery’ego zorganizowany zostaje zjazd absolwentów. Zaraz po nim na kampusie ma zostać wyburzona hala sportowa. Ten fakt napawa niepokojem Thomasa i Maxime’a – dawnych przyjaciół Vinki. Mężczyźni wiedzą bowiem, że wyburzenie hali ujawni coś strasznego - że ukryte są tam zwłoki. Czy prawda o wydarzeniach sprzed dwudziestu pięciu lat wyjdzie w końcu na jaw?
Chociaż od początku wiemy, że nasz główny bohater – Thomas – ma coś złego na sumieniu, przez pewien czas pod dużym znakiem zapytania stoi kwestia tego, co to dokładnie jest. Gdy jednak już zostaje nam to wyjaśnione – okazuje się, że jest to dopiero wierzchołek góry lodowej, a autor ma w zanadrzu jeszcze wiele niespodzianek. Dzięki temu przez powieść płynie się sprawnie, gdyż czym prędzej chcemy dotrzeć do brzegu, gdzie dowiemy się o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. A sekretów do odkrycia jest naprawdę wiele.
Mogę Was też zapewnić, że w książce nie ma miejsca na nudę, całość niewątpliwie jest bardzo ciekawa i zaskakująca, a tajemnice z przeszłości odkrywane są stopniowo, aż w końcu finalnie zyskujemy obraz, którego – jestem pewna – nikt by się nie spodziewał.
Gdybym miała podsumować całość, powiedziałabym, że (chociaż to kryminał) przedstawiona tu historia opowiada w dużej mierze o różnych obliczach miłości i pokazuje, że bywa ona tak wspaniała, jak i okropna i pcha ludzi do czynów zarówno dobrych, jak i złych.
„Zjazd absolwentów” nakreśla również to, że prawda nie zawsze jest taka, jak się wydaje, że każdy medal ma dwie strony, a los potrafi być bardzo przewrotny.
Co więcej powieść Musso pokazuje nam, że człowieka najbardziej definiują jego czyny, bo mówić możemy dosłownie wszystko i nie zawsze ma to pokrycie z tym, co faktycznie robimy. Przedstawiona tu historia ukazuje również, że to samo zdarzenie może mieć całkowicie odmienny wpływ na różne osoby.
Dodatkowo spodobało mi się tutaj trafne ujęcie kwestii związanej z książkami. Mam tu na myśli, że mogą one być lekarstwem na rzeczywistość, ale nawet najlepsze lekarstwo nie uleczy wszystkiego. Może się mylę, ale mam wrażenie, że było w tym coś takiego ku przestrodze. Bo nie można książek traktować jako ucieczkę, chyba, że chwilową. Nie należy jednak uciekać w świat fikcji tak bardzo, że zupełnie zapominamy o prawdziwym, otaczającym nas świecie.
Za to wszystko autorowi na pewno należy się uznanie. Niestety zaserwował on nam też pewną rzecz, która dosyć mocno popsuła mi odbiór całej historii i tą rzeczą jest polityczna propaganda. Jeśli tak jak ja interesujecie się polityką, to wystarczy wspomnieć, że autor chyba bardzo miłuje Emmanuela Macrona (i wszystko co ten człowiek sobą reprezentuje) i to mniej więcej da Wam pojęcie czego możecie się po tej książce spodziewać oprócz kryminalnych zagadek…
Na tym jednak minusy się nie kończą. Oprócz tego rozwiązanie niektórych spraw wydało mi się mało wiarygodne, a zakończenie książki niestety mnie zawiodło. W prawdziwym życiu zapewne takie rzeczy się zdarzają, ale osobiście od książek oczekuję czegoś innego. To, co mam na myśli chyba najlepiej wyjaśni jeden cytat: „Piszę, żeby wznosić mury i otwierać w nich furtki. Mury, żeby ograniczyć okrutną codzienność, a furtki, żeby móc wymknąć się do innego świata – tam, gdzie rzeczywistość nie jest taka, jaka jest, ale taka, jaka powinna być.” – wielka szkoda, że autor nie zastosował się do tych napisanych przez siebie słów, bo ta rzeczywistość z książki zdecydowanie nie jest taka, jaka powinna być.
A z takich mniejszych minusów – w książce znalazło się na przykład stwierdzenie, że jakaś dziewczyna należała do dojrzałych feministek, które sypiały z chłopakami na prawo i lewo i do nikogo się przy tym nie przywiązywały. Jeśli po tym można poznać dojrzałość, to naprawdę nie wiem w jakim kierunku zmierza świat.
„Aby skutecznie okłamywać innych, trzeba najpierw okłamać samego siebie.”
Zimą 1992 roku na Lazurowym Wybrzeżu, w liceum Saint Exupery’ego dochodzi do niesłychanej rzeczy. Jedna z najzdolniejszych uczennic – dziewiętnastoletnia Vinca Rockwell – postanawia uciec z nauczycielem filozofii, z którym połączyło ją silne uczucie. Od tamtej pory nikt już dziewczyny nie...
2016-03-31
2017-01-02
2017-01-08
2019-05-08
2019-04-05
Lubicie czytać o miłości od pierwszego wejrzenia? Jeśli nie, to nie musicie się obawiać – historia Brenny i Jake’a (których mieliśmy okazję poznać już w „Pościgu”) to całkowite przeciwieństwo tego zjawiska. Co to znaczy? A no to, że ta dwójka od pierwszych chwil zamiast z sympatią – patrzyła na siebie wilkiem. Wszystko przez to, że każde z nich „grało” dla innej hokejowej drużyny – ona dla Uniwersytetu Briar, on dla Harvardu. Co więc sprawiło, że nasi bohaterowie ostatecznie się do siebie zbliżyli? Pewnego dnia Brenna została postawiona pod ścianą i wpadła na szalony pomysł, który zmusił ją do tego, by zwrócić się do Jake’a z prośbą, by ten udawał jej chłopaka. Jake się oczywiście zgodził, ale postawił pewien warunek…
Muszę przyznać, że mam bardzo mieszane uczucia względem tej książki. Jeśli chcecie wiedzieć dlaczego, to w skrócie:
1. Nie miałam problemu z wciągnięciem się w tę historię, ale też nie porwała mnie ona do tego stopnia, by przykro mi było ją odkładać.
2. Czasami byłam ciekawa, co się zaraz wydarzy, innym razem się nudziłam i chciałam, by ta książka już się skończyła.
3. Jeśli chodzi o zawarty tutaj humor, to przyznaję - kilka razy podczas czytania pojawił się na mojej twarzy uśmiech, ale czasami też pojawiało się zażenowanie z powodu tekstów jakie tutaj padały.
Zdaję sobie sprawę, że to książka z rodzaju ‘guilty pleasure’, ale nawet w tej kategorii nie spełniła ona moich oczekiwań. Jedna z rekomendacji na okładce zapewnia nas, że to historia o nienawiści, która przeradza się w miłość… Dla mnie to stwierdzenie jest mocno przesadzone. Nie mamy tu do czynienia z nienawiścią, a z lekkim dogryzaniem sobie nawzajem. Jeśli więc ktoś będzie oczekiwał po tej książce typowej relacji love/hate, to niestety będzie zawiedziony. A zostając jeszcze przy okładce – po opisie, który się tam znajduje spodziewałam się, że będzie tutaj więcej tej ‘zabawy’ w udawanie związku, ale i tu spotkało mnie rozczarowanie, bo tego było jak na lekarstwo.
Nie przeczę – jest w tej książce kilka przyjemnych momentów. Mamy tutaj także fajną chemię między bohaterami. Dodatkowo podobało mi się to, co autorka ukazała poprzez relację Brenny z jej ojcem, mianowicie – jak ważne jest, by rozmawiać o sprawach, które nas bolą. Dla mnie to jednak trochę za mało, bym mogła uznać całość za wartą uwagi.
Podsumowując: „Ryzyko” to w moich oczach książka jakich wiele. Można przeczytać, ale niewiele się straci, jeśli się tego nie zrobi.
P.S: Ostatnio pewna dziewczyna z bookstagrama spytała czym się kierujemy podczas wystawiania oceny książce. Napisałam, że ja kieruję się emocjami, które mi towarzyszą podczas czytania. Zgodziłam się z nią również, że gdy tych emocji jest dużo – można przymknąć oko na wiele rzeczy. Niestety – ta historia wywołała we mnie jakieś emocje dopiero pod koniec, więc to moje oko przez większość czasu było szeroko otwarte i dlatego było bardziej krytyczne niż zazwyczaj. W związku z tym mogłabym wymienić masę rzeczy, które mnie w tej książce drażniły. Nie zrobię tego jednak, by nie spoilerować i nie psuć innym przyjemności z poznawania tej historii.
Lubicie czytać o miłości od pierwszego wejrzenia? Jeśli nie, to nie musicie się obawiać – historia Brenny i Jake’a (których mieliśmy okazję poznać już w „Pościgu”) to całkowite przeciwieństwo tego zjawiska. Co to znaczy? A no to, że ta dwójka od pierwszych chwil zamiast z sympatią – patrzyła na siebie wilkiem. Wszystko przez to, że każde z nich „grało” dla innej hokejowej...
więcej Pokaż mimo to