-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać21
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel1
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać3
-
Artykuły„Nie chciałam, by wydano mnie za wcześnie”: rozmowa z Jagą Moder, autorką „Sądnego dnia”Sonia Miniewicz1
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2015-02-23
2018-01-01
Gratisy na www.kwyrloczka.pl
HARRY POTTER
Kim jest Harry Potter nie muszę chyba nikomu tłumaczyć. Tyle już było recenzji, że pisanie następnej nie ma najmniejszego sensu. Jeśli chcecie wiedzieć kto to jest Harry i poznać jego przygody po prostu weźcie się, bez migania i ociągania, za czytanie książki. Czytanie nie boli, jest relaksujące, w przeciwieństwie do telewizji uruchamia wyobraźnię, powiększa zasób słów, uczy prawidłowej pisowni, interpunkcji. Interpunkcja to coś co w internecie prawie już nie istnieje. Ze zgrozą obserwuję jak w komentarzach pojawiają się same strumienie myśli, bez kropek, bez przecinków, bez dużych liter - DRAMAT!
WSZYSTKO ZEKRANIZUJĄ ZANIM ZDĄŻĘ PRZECZYTAĆ
Wszystko psuje kino. Tak mnie czasami denerwuje hołdowanie kulturze obrazkowej, że mam ochotę wyrzucić telewizor. Jestem upartą matką, czasem nawet za bardzo. Przez tę upartość właśnie nie można dziecku zobaczyć filmu, póki nie przeczytało książki. Nie można i koniec. Choćby wyło i jęczało, i rzucało przedmiotami, demolowało pokój, jadło tynk ze ścian, żuło młodsza siostrę - nie zobaczy! Jeśli masz problem z nieczytającym dzieckiem zabroń mu oglądania. Dziecko skręcało się i wiło w konwulsjach, kiedy w telewizji kolejny raz emitowali Kamień Filozoficzny, dostało więc do ręki książkę z informacją: zobaczysz film jak to przeczytasz. Tak się wszystko zaczęło.
WYHODOWAŁAM SOBIE FANA
Było to we wrześniu roku ubiegłego, a do świąt Bożego Narodzenia cały cykl został praktycznie samodzielnie przeczytany przez moją prawie dziewięcioletnią córkę. Duma mnie rozpiera i choć dwa ostatnie tomy były ciut dla niej za trudne, zdaje sobie sprawę, że nie wszystko było dla niej zrozumiałe, nie poddała się. Zobaczyła też wszystkie filmy i zakochała się w opowieści o młodym czarodzieju. Ma też swojego ulubionego bohatera i nie jest to Harry, Ron czy przemądrzała Hermiona. Pewnie byście nie zgadli, jest to Syriusz Black. Wspominała coś nawet o zamążpójściu, gdyby nie ten wypadek z lustrem. Ulubioną częścią pozostaje niezmiennie Harry Potter I Zakon Feniksa. Teraz w pokoju wisi Potterowy kalendarz, a na szyi dumnie dynda herb Gryfindoru, ale to nie wszystko. Na balu karnawałowy przebrana była za Hermionę, wywijała różdżką odpowiedniej długości 10 3/4 cala, winorośl i włókno ze smoczego serca. Co ja się po chaszczach nałaziłam za odpowiednio prostym badylem to moje.
POTTER OCZYMA DOROSŁYCH
W rodzinie czytelników, której jestem częścią, Pottera przeczytali wszyscy. No, prawie, są pewni malkontenci, o których tutaj nie wspomnę, a których i tak serdecznie pozdrawiam. Pozostali byli zachwyceni, bo jak tu się nie zachwycać taką wciągająca historią. Tego się nie czyta, to się pochłania, pożera się głodnym wzrokiem każde słowo, każde zdanie, a kiedy trzeba przestać pozostaje smutek i żal, jedno pytanie w głowie: to już koniec? Pewnie są tacy co nie rozumieją fenomenu, jak ta moja jedna rodzinna czarna owca, ale liczba sprzedanych na całym świecie egzemplarzy mówi sama za siebie. Uwielbienie dziecka i ogromna radość z poznawania bohaterów sprawia, że żaden dorosły nie jest w stanie lepiej zareklamować tej pozycji.
KATOLICKI BOJKOT
Tak mi jeszcze wpadło do głowy, że środowiska Katolickie strasznie bojkotują Harrego Pottera, z racji całej magicznej otoczki. Ale... und das ist grosse ale. Czy w baśniach braci Grimm, czy innego Ezopa nie ma magii? Nie ma dobrej wróżki, która tylko sobie znanym magicznym sposobem, albo pantofelek, albo inne cudo stworzy? Stoliczek sam się nie nakrywa? A może jestem w błędzie, może i tego nie wolno. Cykl o Potterze ma w sobie coś bardzo chrześcijańskiego, czego nikt jakoś nie dostrzega. W świecie Harrego wszystko kręci się wokół miłości. Matka Harrego oddała za niego życie, oddała je bo kochała swoje dziecko bezgranicznie. Zdaje się, że to brzmi znajomo. Sam Harry Potter, jak to powiedział Snape, hodowany był jak baranek na rzeź, przygotowywany do oddania życia za swój magiczny świat, za ludzi których kochał. Życie to oddał chętnie, choć bał się jak cholera. Czy to też nie brzmi znajomo?
BRAK KONSEKWENCJI
Skoro dopatrzono się religijnych odniesień w Opowieściach z Narnii, w których Aslan jest przecież alegorią Chrystusa, czemuż by nie dopatrzeć się takich podobieństw w książce Rowling? To jest tylko bajka dla dzieci i nic więcej. Są takie bajki, które zahaczają niebezpiecznie o okultyzm i takich ja również unikam. Mam tu na myśli Baśniobór, w którym dziewczynka dla ratowania sytuacji musiała wyprodukować eliksir z mleka i krwi, a potem go wypić, a do wróżek i elfów dokooptowano demony i diabły.
Gratisy na www.kwyrloczka.pl
HARRY POTTER
Kim jest Harry Potter nie muszę chyba nikomu tłumaczyć. Tyle już było recenzji, że pisanie następnej nie ma najmniejszego sensu. Jeśli chcecie wiedzieć kto to jest Harry i poznać jego przygody po prostu weźcie się, bez migania i ociągania, za czytanie książki. Czytanie nie boli, jest relaksujące, w przeciwieństwie do telewizji...
2017-01-13
Mmmmm tak przyjemnie mi się czytało, że aż żal, że się skończyło. Za przygodami Pottera tęsknię jak małe dziecko, choć kiedy się pojawił dzieckiem już nie byłam, a przynajmniej nie na papierze.
Mmmmm przyjemnie mi. Forma strasznie rozruszała moją wyobraźnię. W domu wszyscy śpią, a ja jakbym oglądała film. Wszystko było na swoim miejscu, było tak Potterowo.
Dobrze, że to nie kolejna powieść, nikt nie powie - kasa się skończyła.
Coś innego, coś nowego, coś miłego, coś o miłości, coś o rodzicielstwie, coś o dzieciństwie.
Mmmmm tak przyjemnie mi się czytało, że aż żal, że się skończyło. Za przygodami Pottera tęsknię jak małe dziecko, choć kiedy się pojawił dzieckiem już nie byłam, a przynajmniej nie na papierze.
Mmmmm przyjemnie mi. Forma strasznie rozruszała moją wyobraźnię. W domu wszyscy śpią, a ja jakbym oglądała film. Wszystko było na swoim miejscu, było tak Potterowo.
Dobrze, że to...
2014-03-06
Zastanawiam się czemu w lekturach szkolnych nie ma właśnie tej książki. Jest ona jedyna właściwą. Powinno się wykreślić pozostałe Inne Światy czy tam Medaliony i wstawić tą, tą jedną. Jeśli kiedyś los się odmieni, a ludzi znowu zaczną zamykać w obozach to to właśnie jest poradnik jak przetrwać, przeżyć. To jet prawda o życiu w obozie, a nie jakieś tam wydumane piękne historie jak to się ostatnim kawałkiem chleba dzielili, jak to wozili trupy taczkami, jak to mordowali, gazowali, zabijali. Dla tego nie mam jej w lekturach bo daje nadzieję, że można żyć i w takim miejscu, w biedzie, smrodzie, brudzie we wrzodach, w trupach z łaźni ale żyć i przetrwać wszystko nawet Hitlerowski terror.
Taka mała dygresja: Do teraz kiedy okradają mnie z ponad połowy mojego wynagrodzenia, kiedy płacę VAT kupując dziecku lizaka myślę sobie "Ja się do obozu nie pchałam" ;)
Zastanawiam się czemu w lekturach szkolnych nie ma właśnie tej książki. Jest ona jedyna właściwą. Powinno się wykreślić pozostałe Inne Światy czy tam Medaliony i wstawić tą, tą jedną. Jeśli kiedyś los się odmieni, a ludzi znowu zaczną zamykać w obozach to to właśnie jest poradnik jak przetrwać, przeżyć. To jet prawda o życiu w obozie, a nie jakieś tam wydumane piękne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-03-22
>>ZAPRASZAM DO SIEBIE kwyrloczka.pl<<
I TA MGŁA, TA MGŁA
Poezja umarła. Czytanie wierszy umarło. Poezji nie lubię czytać. Poezja ewoluowała, stała się utworem muzycznym, piosenką. Nie piosenką, pieśnią. Taką poezję przyswajam, przetwarzam i kocham. Czytać wierszy po prostu nie potrafię. Czytanie wierszy nudzi mnie, choć wiele wierszy na przeczytanie zasługuje; na przeczytanie, na pamięć… ale ja nie potrafię, ja na razie w kwestii wierszy się nie zmienię, nie moja bajka. Brakuje mi widać wrażliwości artysty, mam w sobie jedynie wrażliwość rzemieślnika-odtwórcy. Ta moja dziwna wrażliwość jest szorstka, toporna i kanciasta, nie obła, miękka i pieszczotliwa. Łatwo nie poddaje się sercu i palcom, trzeba z nią walczyć i ciosać jak drewno. Czasem, trzeba ciosać we łzach. Nie lubię czytać wierszy, może nie potrafię, lubię za to prozę, nawet tą wierszem pisaną. Paradoks taki.
NOWA FASCYNACJA
Zakochałam się kolejny raz i tym razem nie w bohaterze, a w autorze. Zakochałam się i chyba już się nie odkocham. Nigdy, nigdy jeszcze tak dobrze nie czytało mi się książki o niczym. Nigdy! Niesamowite, jak „nic” można uczynić fascynującym, ciekawym, pochłaniającym czas. „Nic” spowodowało, że przez dwa dni nie mogłam się oderwać. Szkoda wielka, że tak krótko to trwało, prawie tak krótko jak życie autora. Nie wiem co więcej mogę powiedzieć, chyba nic.
SIEKIEREZADA - MUZYKA DRWALI
Niesamowita opowieść, tylko o czym? Trochę o człowieku, który ucieka przed prawem, miłością do gałązki jabłoni, sobą, ogólnie pojęta normalnością. Trochę o prostym wiejskim życiu z dala od wielkomiejskich problemów. Trochę o prostolinijnych ludzkich duszach, duszach drwali, leśników, kłusowników, bibliotekarek i dentystek. Postać otrzymuje od Stachury czasem tylko jeden akapit i w tym jednym akapicie zawiera się cała osoba i całe życie człowieka tak niesamowicie prawdziwe, dobitne i szczere. Ta książka żyje, opisana historia ciągle się opowiada, ci ludzie, ten Pradera, oni są, on jest. To nie fikcja literacka, to tu i teraz, jakaś zima, jakiś zręb, jakiś las i muzyka siekier – Siekierezada.
UKŁADAM WŚRÓD NAJUKOCHAŃSZYCH MYCH KSIĄŻEK
Na zawsze już w moim sercu pozostanie Edward Stachura, który fascynuje mnie na równi z Beksińskimi. Może, ale tylko „może” pochylę się nad jego wierszami nie tylko muzycznie, ale i czytelniczo. Tak strasznie zawiodłam się na Hłasce, Stachura jednak przywrócił mi wiarę w tamte czasy.
>>ZAPRASZAM DO SIEBIE kwyrloczka.pl<<
I TA MGŁA, TA MGŁA
Poezja umarła. Czytanie wierszy umarło. Poezji nie lubię czytać. Poezja ewoluowała, stała się utworem muzycznym, piosenką. Nie piosenką, pieśnią. Taką poezję przyswajam, przetwarzam i kocham. Czytać wierszy po prostu nie potrafię. Czytanie wierszy nudzi mnie, choć wiele wierszy na przeczytanie zasługuje; na...
2018-09-23
Po więcej zapraszam na bloga >> kwyrloczka.pl<<
MUMINKÓW TOM III
Nie wiem jak to się stało. Doprawdy nie mam pojęcia. Zaczęłyśmy czytanie od trzeciego tomu. Tak widać musiało być. Książka W Dolinie Muminków stała się naszą opowieścią do poduszki. Opowieść do poduszki to taka książka, którą czytamy tylko razem, samemu absolutnie nie wolno jej tykać, choćby nie wiem jak była okropnie wciągająca. Wybór nasz padł na Muminki z dwóch powodów: Całedziecko jeszcze nie czytało, mimo swej już słusznej starości, a Półdziecko swym malutkim umysłem jest już coś w stanie pojąć, lub nie… Chce w każdym razie, żeby czytać i tego należy się trzymać.
"TO SĄ MUMINKI, MOJE MUMINKI"
Kometę nad Doliną Muminków dostałam w szkole w nagrodę za dobre wyniki w nauce. Postawiłam ją na półce i zapomniałam o niej. Nie pamiętam niestety, kiedy wreszcie po nią sięgnęłam, ale była to TA właśnie książka, która wpakowała mnie w obsesyjne czytelnictwo. Muminki otwarły mi oczy. Dzięki nim zrozumiałam, że książki to nie tylko lektury, o często wątpliwej treści i jeszcze bardziej wątpliwej przyjemności z czytania. Książki to także zabawa, oderwanie się od rzeczywistości, producenci marzeń i dziecięcych zabaw. Wraz z krainą Muminków otworzył się dla mnie nowy świat. (Kochani rodzice, zawaliliście niestety. Warte przeczytania książki dawaliście mi, dopiero kiedy byłam nastolatką, gdy widzieliście, że czytać lubię i czytam dużo. Wstydźcie się… chociaż troszeczkę).
W DOLINIE MUMINKÓW
Im dłużej się nad tym zastanawiam tym bardziej nie mogę się nadziwić cudowności opowieści Tove Jansson. Bóg obdarzył ją niesamowitym talentem generowania otulającego serce miękką kołderką historii. Czytając człowiek czuje się błogo, jakby zapadał się w różową miękkość dryfującego w powietrzu obłoczka, jakby bez konsekwencji objadał się słodyczami. Mam 34 lata czytując bajki często dostrzegam mankamenty, często coś mi nie odpowiada, często coś jest zbyt dziecinne, zbyt infantylne – tutaj nie mam takich odczuć. Wszystko jest na swoim miejscu i to jest niesamowite. Muminki deklasują niestety Opowieści z Narnii układając się do snu obok misia o bardzo niewielkim rozumku.
NORMALNA RODZINA JEST NAJWAŻNIEJSZA
Na tle tego paskudnego pedalsko – genderowego eksperymentu, który fundują ludziom elity, istnienie takich powieści jak W dolinie Muminków czy Dzieci z Bullerbyn wydaje się niemożliwym. Mimo że sama autorka swoje życie dzieliła z kobietą w jej książkach zawsze mamy Mamusię i Tatusia. Dom zawsze jest dla każdego otwarty. Mamusia gotuje i sprząta, tatuś rąbie drewno, a dzieci są tym, czym być powinny – dziećmi. Codziennie biegającymi po podwórku rozbrykanymi istotami z milionem pomysłów na minutę. Cudowna normalność rodzinnego życia, którą tak często w naszych czasach chce się ludziom odebrać wylewa się z każdej strony obejmując nas matczynym uściskiem. Kłaniam się więc Pani i szanuję podwójnie za to, że mimo swej odmiennej orientacji seksualnej i wierności lewicowym przekonaniom nie próbuje pokątnie zaszczepić młodym, nieświadomym i niewinnym czytelnikom swoich przekonań w tej materii.
JAK ZAWSZE ZACZYNAJĄ SIĘ SCHODY
Zamieszczam Wam tutaj artykuł (nie ma innej opcji, musisz zajrzeć na bloga), który może i w pewien sposób zakłóca mój wcześniej opisany wyidealizowany obraz. Mimo wszystko nie dostrzegam niczego niestosownego w tej części. Jest za to coś, czego w wielu bajkach niestety brakuje – prawdziwi bohaterowie. Nie o to chodzi, że istnieje gdzieś Panna Migotka czy Włóczykij. Tutaj trolowa mama się smuci lub jest wściekła i wyrzuca wszystkie dzieciaki z domu. Tutaj kradzież uchodzi Topikowi i Topci na sucho, tutaj czarodziejski kapelusz uznaje się za groźny dla otoczenia. Kapelusz wyrzuca się lub ukrywa, a nie usiłuje wykorzystać jego magiczne moce do swoich celów. Postacie złoszczą się, obrażają, robią świństwa, nabijają się z siebie. Mała Mi to przecież czysty potwór i bachor jakich mało. Przecież takie właśnie jest nasze życie, życie prawdziwe. Życie, w którym można się mylić, można kogoś skrzywdzić, można i zadość uczynić. Ta prawdziwość charakterów zamkniętych w ciała baśniowych postaci stanowi o niewątpliwej sile cyklu o Muminkach.
CZYTAMY DALEJ
Boże mój, niech się tylko nie okaże, że w którejś kolejnej części dopatrzę się czegoś strasznego o lewackim odchyleniu. Chyba złamałoby mi to serce. Celowo piszę lewackim, nie lewicowym, można mieć przecież serce po lewej lub prawej stronie i obie te ścieżki wynikają z wielkiej potrzeby człowieka do wolności. Obie mają swoje racje i swoje mankamenty. Niestety obie niepotrzebnie dzielą ludzi, a przez to czynią ich słabymi. Szukajmy podobieństw w naszych duszach i te podobieństwa nieśmy wspólnie przed siebie. Kochajmy się za to, co nas różni, słuchajmy tego, co mówią inni, uczmy się od siebie, wyciągajmy SWOJE wnioski! Z Bogiem.
http://kwyrloczka.pl/2018/09/27/o-tym-jak-unikac-kapeluszy-tove-jansson-w-dolinie-muminkow/
Po więcej zapraszam na bloga >> kwyrloczka.pl<<
MUMINKÓW TOM III
Nie wiem jak to się stało. Doprawdy nie mam pojęcia. Zaczęłyśmy czytanie od trzeciego tomu. Tak widać musiało być. Książka W Dolinie Muminków stała się naszą opowieścią do poduszki. Opowieść do poduszki to taka książka, którą czytamy tylko razem, samemu absolutnie nie wolno jej tykać, choćby nie wiem jak...
2015-08-17
Kwyrloczka – nigdy nie zapomni Zosi
Kwyrloczka – nigdy nie zapomni Zdzisława
Kwyrloczka – nigdy nie zapomni Tomka
Smutno mi. Smutno mi, że Zofia Beksińska umarła, choć wcale nie miała złej śmierci. Cudowna osoba, która bezgraniczne kochała męża i syna, poświęcała się dla nich niczego nie żądając w zamian. Niczego nie pragnęła dla siebie i niczego też nie miała, niedojadała byle oni zjedli, cerowała… wszystko cerowała swoją osobą. Zapychała dziurę nierealności, w której żyli mąż i syn.
Smutno mi też z powodu Zdzisława – człowieka tysiąca fobii. To jak odszedł było tak potwornie bezsensowne, że aż trudno mi uwierzyć, że mogło się stać. Pamiętam to z wiadomości kiedy w 2005 roku mówili o zamordowaniu malarza dziwaka. Teraz to wróciło ze zdwojona siłą, bo teraz tego człowieka już trochę znam. Podziwiam jego twórczość i jego nieprzeciętną osobowość. Dla niego pojechaliśmy całą rodziną do Częstochowy zabierając teściów, którzy mieli przypilnować dzieciaka, kiedy my będziemy oglądać prace Mistrza. W rewanżu podziwialiśmy wnętrza Jasnej Góry.
Smutno mi przez Tomka. Na moje półce stoi książka skeczy Monty Pythona w jego przekładzie, wiele z nich znam praktycznie na pamięć. Mam sentyment do Bonda. Nienawidzę polskich tłumaczy filmów, nienawidzę też tłumaczy niektórych książek (Bilbo Bagosz, Wolniacy). Czasem zdaje mi się, że nie przystaję do naszych czasów. Częściowo pokrywamy się muzycznie. Słucham Trójki (byle nie puszczali jęczących bab). Bywały też w moim życiu ciężkie momenty i zawody miłosne ale wyrosłam z dramatyzowania, z samobójczych ciągot, nienawiści do ludzi, dezaprobaty dla otoczenia, obrzydzenia dla świata. Wyrosłam kiedy miałam 16 lat - On nie wyrósł. Rozumiem go, uwielbiam i nienawidzę jednocześnie, a może nie rozumiem, nie lubię i kocham jednocześnie.
Smutno mi bo ich już nie ma. Każdy odszedł swoją jakże odmienną drogą.
Kwyrloczka – nigdy nie zapomni Zosi
Kwyrloczka – nigdy nie zapomni Zdzisława
Kwyrloczka – nigdy nie zapomni Tomka
Smutno mi. Smutno mi, że Zofia Beksińska umarła, choć wcale nie miała złej śmierci. Cudowna osoba, która bezgraniczne kochała męża i syna, poświęcała się dla nich niczego nie żądając w zamian. Niczego nie pragnęła dla siebie i niczego też nie miała, niedojadała...
2016-06-12
Żeby się czytelnikowi nie nudziło przeszliśmy do powieści drogi. Taki trochę Władca Pierścienia. Zbieranina różnych postaci ich charakterów i osobowości, ujawnia kunszt autora, każdy inny nawet pod względem językowym. Nietuzinkowa Drużyna Geralta, trochę niechciana, trochę wkurzająca.
Pewnie znajdą się tacy, którym nie spodoba się dość spora ilość siedzenia za stołem i politykowania. Moim zdaniem bez tego Wiedźmina by nie było, wszak nie jest to zwykła, banalna przygodówka.
Żeby się czytelnikowi nie nudziło przeszliśmy do powieści drogi. Taki trochę Władca Pierścienia. Zbieranina różnych postaci ich charakterów i osobowości, ujawnia kunszt autora, każdy inny nawet pod względem językowym. Nietuzinkowa Drużyna Geralta, trochę niechciana, trochę wkurzająca.
Pewnie znajdą się tacy, którym nie spodoba się dość spora ilość siedzenia za stołem i...
2016-05-25
"Od kogo dostał to wysokie stanowisko
I czy w ogóle uczciwe jest to wszystko
Polityka to tarzanie się w błocie
I każdy się musi ubrudzić
Tak się toczą losy nie zbadanie
Nie wiesz kim się stanie, co się komu stanie
Tylko tyle i aż tyle nam wiedzieć jest dane
Niekiedy tylko coś więcej powiedziane"
Kazik - Komandor Tarkin
Nawet Wiedźmin musi się niestety ubrudzić choćby nie wiem jak bardzo się starał.
"Od kogo dostał to wysokie stanowisko
I czy w ogóle uczciwe jest to wszystko
Polityka to tarzanie się w błocie
I każdy się musi ubrudzić
Tak się toczą losy nie zbadanie
Nie wiesz kim się stanie, co się komu stanie
Tylko tyle i aż tyle nam wiedzieć jest dane
Niekiedy tylko coś więcej powiedziane"
Kazik - Komandor Tarkin
Nawet Wiedźmin musi się niestety ubrudzić choćby...
2016-05-08
Wszystko co można powiedzieć o tej pozycji zostało chyba powiedziane. Książka zdecydowane wybitna zawierająca wiele analogii do współczesnego świata. Smród, brud i ubóstwo, polityka i szpiegostwo.
W tym wszystkim człowiek honoru - relikt przeszłego świata, w którym jeszcze takowi ludzie istnieli. Człowiek honoru, który "prawem niespodzianki" zostaje ojcem. (Trochę jak każdy mężczyzna). Do tego kobieta, która bardzo chciała być matką, a być nią nie mogła i sierota, która w prezencie od losu otrzymuje dwójkę nietypowych rodziców. Całość skrzętnie opakowana w sarkazm, pełna humoru i nietuzinkowych postaci. Brać, kupować, czytać, nie żałować!
Wszystko co można powiedzieć o tej pozycji zostało chyba powiedziane. Książka zdecydowane wybitna zawierająca wiele analogii do współczesnego świata. Smród, brud i ubóstwo, polityka i szpiegostwo.
W tym wszystkim człowiek honoru - relikt przeszłego świata, w którym jeszcze takowi ludzie istnieli. Człowiek honoru, który "prawem niespodzianki" zostaje ojcem. (Trochę jak...
2015-10-16
Fabuła w książce nie powala. Nie musi, ponieważ istnieje jedynie po to, żeby pokazać zupełnie coś innego.
Bohater główny to szuja. Zupełnie współczesny mężczyzna. Taki co to uważa, że spanie z dziwką to nie zdrada, taki co opowiada koleżkom, że seks po przejechaniu 1000 Km to też nie zdrada, taki co uchyla się od obowiązków domowych. Ot czysty przykład mężczyzny czasów bieżących. Kanapowiec z piweczkiem i pilotem. Nic go nie obchodzi, ale rodzinę musi mieć, bo przecież to ogólnie przyjęte, więc ma, a jeszcze więcej ma wszystko w dupie. No rozglądamy się w około ilu takich macie znajomych, szybki rachunek sumienia panowie. Mnie tacy mężczyźni brzydzą, mężczyzna jest po to, żeby przewodzić, jest ostateczną instancją, a nie psem kanapowym do odkręcania słoików. Pan Konstanty to ładny chłopczyk do towarzystwa i taka jedynie jego wartość, że się umie zachować.
Ładnie się zachowuje, bo mamusia dobrze wychowała. Matka, która najpierw kieruje życiem mężczyzny, a potem ster przekazuje żonie. Panowie to nie jest normalne słuchać mamusi, nadskakiwać swojej kobiecie. Kim jesteście jeśli nie macie własnego zdania, dzieciakiem ledwie. Najpierw wychowani przez mamę potem przez żonę wychowywani - was nie ma. Nie ma też Konstantego Willemana, który nawet nazwisko ma po kądzieli. To jest niestety współczesna norma, tata ma być ale na kanapie, tata nie może przejawiać agresji, tata nie może żądać, karcić, zlać. Tacie urwano genitalia zostawiono jedynie spreparowaną cewkę, którą sika.
Szerzy się także zniechęcenie do walki zbrojnej, oporu przeciw okupantowi. Nie czarujmy się Polska nie jest już suwerennym krajem, suwerenność swoją darmo oddaliśmy wstępując do tego tworu przebrzydłego UE. Przecież widzicie młodzi, że nikt nie chce wojować. Do konspiracji siłą żony mężów wtłaczają. Do jakiej konspiracji? Takiej, w której dowódca nie pamięta nadawanych pseudonimów. Patrzcie jaka głupia taka konspiracja, jest jedna, jest druga, a która ta słuszna? Po co się trudzić. Na kanapę, już. Telewizor włączyć, myśleć o sraniu i chędożeniu, nie o bohaterstwie, honorze. Ktoś jeszcze wie co to honor jest? Za to wszyscy wiedzą co to 69.
Jak już konspirować, to ciężka droga i kłody pod nogi, najlepiej jawnie przy komputerze najeżdżać na system, tam jesteście bezpiecznie ulokowani, możecie szczekać ile chcecie. Ale z bronią na ulicę? Zwariowaliście, jeszcze się wam czyściutkie hipsterskie wdzianka powalają, no jak będziecie wyglądać.
Działamy tylko i wyłącznie na podstawie prostych instynktów. Stąd te ciągłe myśli o kobietach, piciu, narkotykach. Człowiek myślami nie wybiega w przód jest zawsze tu i teraz. To straszne i przykre. Ja myślałam, że człowiek tym właśnie różni się od zwierząt, że potrafi przewidzieć jakie będą miały konsekwencje jego czyny, nie tylko dla niego samego ale i dla innych. Człowiek może powściągnąć swoje instynkty i nie chodzić cały czas podniecony oglądając się za paniusią z fotoshopa na ulicznej reklamie. Potrafi wytrzymać głód, pragnienie. Potrafi być szlachetny, potrafi dawać nie tylko brać. Konstanty nie potrafi, Konstanty jest jak piesek kanapowy. Użre cię i do końca nie będzie wiedział, że urwą mu za to łeb. Użarł więc i łeb mu urwali.
Na koniec kwintesencja.
„Ojcze, Ojcze!
Idę.
Nie idź! Idź do matki, Kosteczku, nie idź do niego, idź do matki, z a matką podążaj, nie idź do niego, nie idź.”
Kim jest narrator książki, pomysły różne jak widzę w recenzjach. Dla mnie nikt inny tylko sama Astarte – królowa niebios dla katolików szerzej znana jako Maryja domniemana matka Jezusa. Różne jej nazwy: Gaja, Izyda jak tam kto woli. Snuje się ona za nim i sączy zło, sączy czarną maź w jego umysł i ciało. Jak katolicka Maryja odrywa nas od Boga i jego JEDYNEGO pośrednika Chrystusa, tak ta książkowa odrywa Konstantego od racjonalności, od człowieczeństwa, od miłości prawdziwej. Odrywa od taty, który jak Jezus, z miłości poświęcił życie za swoje dzieło, za coś pięknego co mu wspaniale wyszło, a błądzi.
Napisałam… i teraz już sama nie wiem, czy ta książka była zła czy dobra. Bo przecież to, co spotkało dziwkarza, szuję i mordercę to kara zasłużona. Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że to alegoria współczesnego społeczeństwa. Co więcej jest ona niebywale trafna! Co robić, chciałam obsmarować, że lewacka, że paskudne, że wartości nie takie. A to jednak wszystko pasuje. Wszystko się zgadza. I recenzję też musiałam poprawić. To nie jest fajna książka, czytanie jej boli, ale mnie współczesny świat, świat bez Boga, też bardzo boli. Myślę też, że lewactwo nie zrozumiało tej książki, przez to tak ją bardzo propaguje. To mnie strasznie śmieszy, trochę jak PRLowska cenzura, po prostu nie zrozumieli tabelki.
Fabuła w książce nie powala. Nie musi, ponieważ istnieje jedynie po to, żeby pokazać zupełnie coś innego.
Bohater główny to szuja. Zupełnie współczesny mężczyzna. Taki co to uważa, że spanie z dziwką to nie zdrada, taki co opowiada koleżkom, że seks po przejechaniu 1000 Km to też nie zdrada, taki co uchyla się od obowiązków domowych. Ot czysty przykład mężczyzny czasów...
2015-03-22
Kiedy znowu się zacznie, kiedy znowu przyjdzie dzieciakom iść na wojnę zanim się tam wybiorą pełni wzniosłych idei niech przeczytają i wbiją sobie do głowy wiersz Juliana Tuwima - Do prostego człowieka.
"Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!"
A tych co nawoływali, co kleili te ogłoszenia klajstrem świeżym jaki spotkał los? Pięknie się odwdzięczono nauczycielom naganiającym rekrutów. Najstraszniejszym jednakże momentem był wyjazd na urlop, nic mnie w tej książce tak nie przeraziło jak powrót do normalności.
Kiedy znowu się zacznie, kiedy znowu przyjdzie dzieciakom iść na wojnę zanim się tam wybiorą pełni wzniosłych idei niech przeczytają i wbiją sobie do głowy wiersz Juliana Tuwima - Do prostego człowieka.
"Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś...
2016-08-01
Dwie dziurki w nosie i skończyło się. Trochę żal. Jest jednak na to rada, zawsze można zacząć od nowa i od nowa, i do nowa, i od nowa, i znowu od początku, i jeszcze raz, i jeszcze, póki życie trwa!
Dwie dziurki w nosie i skończyło się. Trochę żal. Jest jednak na to rada, zawsze można zacząć od nowa i od nowa, i do nowa, i od nowa, i znowu od początku, i jeszcze raz, i jeszcze, póki życie trwa!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-11-18
Siedzę i ryczę. Patrzę na swoją ścieżkę i żałuje, że ta książka powstała dopiero teraz. Gdyby ktoś wetknął mi ją do przeczytania jeszcze w liceum, może inaczej by się moje życie potoczyło. Może miałabym siłę wynieść się do jakiejś puszczy, może znalazłabym w sobie determinację do robienia tego, co lubię, co mnie kręci, a nie tego, co może mi się kiedyś w życiu przyda. Jeśli wasze dziecko ma jakiś dar od Boga, to ten dar należy rozwijać, choćby się to wydawała najgłupszą rzeczą pod słońcem. Bo tylko robiąc to, co się kocha można osiągnąć mistrzostwo, w innych przypadkach można, co najwyżej być przeciętnym. Niech nigdy w waszych ust nie padną te zbrodnicze słowa, potworne: a co ty będziesz potem robić? Te słowa zabijają, przygniatają życiem powszednim młodzieńcze ideały i marzenia.
Pani Simona zamieszka w moim sercu już na zawsze. Będzie przykładem dla moich dzieci jak walczyć o siebie każdego dnia, o siebie i o świat, który sobie stworzyliśmy.
Młodzieży, czytajcie opowieść o niezwyczajnym życiu i uczcie się, zanim zaczniecie żałować swoich wyborów!
P.S. Moją ocenę daję opisanej postaci nie książce. Sam sposób napisania moim zdaniem trochę słaby.
Siedzę i ryczę. Patrzę na swoją ścieżkę i żałuje, że ta książka powstała dopiero teraz. Gdyby ktoś wetknął mi ją do przeczytania jeszcze w liceum, może inaczej by się moje życie potoczyło. Może miałabym siłę wynieść się do jakiejś puszczy, może znalazłabym w sobie determinację do robienia tego, co lubię, co mnie kręci, a nie tego, co może mi się kiedyś w życiu przyda. Jeśli...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-07-03
Wszystkie części to dla mnie jedna całość. Nie ma się co rozwodzić nudy tu nikt nie znajdzie. Każda część ma w sobie coś nowego, coś ciekawego, coś co porywa. Każda napisana z innej ciut perspektywy. Każda warta przeczytania.
Ci, którzy się nie zgadzają niech wyskoczą na gołe klaty :)
Wszystkie części to dla mnie jedna całość. Nie ma się co rozwodzić nudy tu nikt nie znajdzie. Każda część ma w sobie coś nowego, coś ciekawego, coś co porywa. Każda napisana z innej ciut perspektywy. Każda warta przeczytania.
Ci, którzy się nie zgadzają niech wyskoczą na gołe klaty :)
2018-07-12
>>Po gratisy zapraszam na www.kwyrloczka.pl<<
TOM CZWARTY - NIE OSTANI
Pierwotnie wyjść miała cała recenzja cyklu w jednym wpisie. Wstrzymałam więc poprzednią recenzję, żeby dopisać kolejną, okazało się jednak, że Bez Piątej Klepki to nadal nie koniec Majkowej przygody. Ciąg dalszy nastąpi, pytanie brzmi jedynie – KIEDY?
Całedziecko Klepkę już przeczytało, tylko mnie się czytelnictwo zatkało Opowiadaniami pewnego malarza. Zatkało się niczym kuchenny zlew jakimś… szlamem i szczątkami bigosu… no może bez szczegółów, zatkało się i już. Dzięki Bogu za literaturę dziecięcą, można dzięki niej odetchnąć od przyciężkich bajek dla dużych dzieci. Oddychałam więc pełną piersią pochłaniając słowo za słowem, zdanie za zdaniem, rozdział za rozdziałem i przeżywając z dziecięcą fascynacją kolejną przygodę z Ciabcią.
POWRÓT W WIELKIM STYLU
Nie inaczej. Brawo, brawo i tak trzymać. Kolejna katastrofa w stylu Stachury – ta mgła, ta mgła i pomoc ze strony nietoperzy dostarczanych ludzkości w ramach programu Nietoperz +. Nic mnie tak nie raduje, jak obśmiewanie socjalistyczno – rozdawniczych poczynań rządu. Przy poprzednich częściach marudziłam strasznie na tanie politykowanie rodem z „jedynie słusznego” lewego, politycznie poprawnego nurtu. Kazałam także odczepić się Panu Szczygielskiemu od polityki, chyba ciut pochopnie, wraca on bowiem do tych tematów opisując rozwiązania rodem z głębokiego PRL, które do dzisiaj trzymają się świetnie. Ciągle wszak mamy do czynienia z pewną bandą, która pod niebieską czapeczką (z żółtymi gwiazdkami) zmusza innych do robienia rzeczy, na które nie mają ochoty, produkuje wrogów z tych, którzy jeszcze przed chwilą byli lubiani (lub w najgorszym przypadku obojętni), mnoży konflikty i podziały, odbiera wolność słowa, niepokornych wtrąca do lochów lub skazuje na banicję.
CZAROWANIE INACZEJ
Bardzo podoba mi się koncepcja magii w powieściach Szczygielskiego. To nie Harry Potter, w którym wymawiamy prawidłowo Wingardium Leviosa, machamy różdżką i piórko unosi się w powietrze. Maja musi się natrudzić, żeby rzucić czar. Inaczej – musi się natrudzić, aby czar z odziedziczonej księgi zaklęć zastosować do własnych potrzeb. Wszystko dlatego, że rzeczona księga składa się z czarów domowego użytku sprzed wieków z cyklu jak zasznurować gorset i się w nim nie udusić.
BEZ PIĄTEJ KLEPKI
Podsumowanie będzie teraz: uwaga! Mama mówi: niebywale udany powrót, zachęcający do pozostania z bohaterami i zakupu kolejnej części. Czytałam i radośnie chichotałam prawie co stronę, a to naprawdę dobrze świadczy o zawartości powieści, tym samym odnotowuję dużą poprawę w dowcipie. Nawet przez moment nie udało się autorowi mnie znudzić, zniesmaczyć, nie dopatrzyłam się niczego nieodpowiedniego dla mnie, dla mojego dziecka, dla was, chyba że jesteście komunistami z przekonania lub/i nosicie niebieskie czapki (w gwiazdki).
Dziecko mówi: Ekstra! Jest bardzo fajna i jest bardzo fajna. Dużo zabawnych przygód ma Maja. Podobało mi się, kiedy Nina przykładała sobie kulkę do głowy… mamo, czy ty piszesz to co ja mówię? Mamo, obiad mi stygnie!
Dzieci takie już są, wstydliwe jakieś. Lękają się artykułowania myśli, wszystko przez to ocenianie w szkole – tak myślę.
Przypomniało mi także moje kochane Całedziecko o Dziadowskim Sabacie. Sabacie odniesionym w prostej linii do Dzidów Mickiewicza. Odniesienie to bardzo było udane, wywołało ogromną falę rechotania i choć dzieciakom przyjdzie dopiero wątek ten zrozumieć po czasie, może dzięki temu mniej nienawidzić będą Mickiewicza – kiedy przyjdzie już na niego czas – zachowując o nim dobre wspomnienia.
http://kwyrloczka.pl/2018/07/12/o-tym-jak-zyc-bez-piatej-klepki-marcin-szczygielski/
>>Po gratisy zapraszam na www.kwyrloczka.pl<<
TOM CZWARTY - NIE OSTANI
Pierwotnie wyjść miała cała recenzja cyklu w jednym wpisie. Wstrzymałam więc poprzednią recenzję, żeby dopisać kolejną, okazało się jednak, że Bez Piątej Klepki to nadal nie koniec Majkowej przygody. Ciąg dalszy nastąpi, pytanie brzmi jedynie – KIEDY?
Całedziecko Klepkę już przeczytało, tylko mnie się...
2015-06-18
Powiem jedynie, że moja pociecha umie już całość na pamięć. Dowcipne bajki dla dużych i małych,które czytać należy koniecznie popijając sok rzodkiewkowy z księżniczką Sandrą Jolantą Jolantą.
Powiem jedynie, że moja pociecha umie już całość na pamięć. Dowcipne bajki dla dużych i małych,które czytać należy koniecznie popijając sok rzodkiewkowy z księżniczką Sandrą Jolantą Jolantą.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-11-23
Opowieść leniwie niesie czytelnika po Barcelonie lat 1900 i 1953. Spokojnie, nieśpiesznie rozkręca się, żeby dopiero na ostatnich stronach rozwiązać definitywnie zagadkę Juliana Caraxa i jego nieszczęśliwej miłości. Miłości straconej na skutek młodzieńczej chuci, którą naprawdę można było powstrzymać na te raptem kilka dni. Historia o tym, jak jedno kłamstwo rodzica może zniszczyć dziecku życie, zaważyć na całym jego losie. Historia o dorastaniu, o pierwszych pocałunkach o śmierci i złych policjantach. O smutkach i radościach każdego dnia. Historia piękna i tragiczna zarazem. Historia w historii.
Książkę czytałam drugi raz, niestety po pierwszym czytaniu trzy lata temu, nie umiałam sobie kompletnie przypomnieć, o czym to było. Jedyne co pamiętałam, że bardzo mi się podobała.
Teraz czytało się jak zupełną nowość, bardzo to wygodne taka książka wielokrotnego użytku.
Opowieść leniwie niesie czytelnika po Barcelonie lat 1900 i 1953. Spokojnie, nieśpiesznie rozkręca się, żeby dopiero na ostatnich stronach rozwiązać definitywnie zagadkę Juliana Caraxa i jego nieszczęśliwej miłości. Miłości straconej na skutek młodzieńczej chuci, którą naprawdę można było powstrzymać na te raptem kilka dni. Historia o tym, jak jedno kłamstwo rodzica może...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-05-09
Ocena dziecka: 10 (arcydzieło)
Moja ocena: 6 (dobra)
Niech najlepszą reklamą tej książki będzie to, że zaczęłyśmy czytać razem, kończyłyśmy osobno. Można powiedzieć, że to pierwsza samodzielnie przeczytana książka mojej pociechy. To nie koniec historii... Dnia następnego ląduje przede mną kieszonkowe i dziecko mówi: Zamów kolejną część mamo!
Hahahaha (diaboliczny śmiech) kolejna nieświadoma istota zaprzedana czytelnictwu!
Ocena dziecka: 10 (arcydzieło)
Moja ocena: 6 (dobra)
Niech najlepszą reklamą tej książki będzie to, że zaczęłyśmy czytać razem, kończyłyśmy osobno. Można powiedzieć, że to pierwsza samodzielnie przeczytana książka mojej pociechy. To nie koniec historii... Dnia następnego ląduje przede mną kieszonkowe i dziecko mówi: Zamów kolejną część mamo!
Hahahaha (diaboliczny śmiech)...
2017-02-07
Moja ocena - 8
Ocena dziecka - 8
Zachwycają się ludzie marnym Baśnioborem, a tu taki antyk daje radę. Mama rewelacja. No pewnie, że rewelacja. To ty myślisz dziecko, że ja na darmo w każdej szparze w podłodze szukam niebieskiego koralika? Tyle już lat, szukam i szukam, a z biegiem czasu coraz ciężej o porządną szparę. Najpierw era "gumolitów/linoleów(um)" teraz te panele wszędzie, no dramat. Ciężko tak do ludzi się wpraszać i penetrować szpary podłogowe. Co to ja jakaś Filomena jestem, żeby tak się z długim nochalem ładować ludziom do domów czy tam zwieŻętom do kletek? Przypomniało mi się dzieciństwo bo przecież mama też kiedyś była mała i miała takiego kolegę Piotrka, tylko nie Piotrka bo Bartka. Bartka z tego samego bloku, nie z Kwiatowej, a z Węglowej. I wybawiło się razem za wszystkie czasy, a mimo to za mało.
Moja mała podróż sentymentalna i gdyby znalazł się ten koralik w cudem powstałej w panelach szparze to choć na jeden dzień wróciłabym do tamtego świata. Płacze już ktoś? Ja tak troszeczkę.
Moja ocena - 8
Ocena dziecka - 8
Zachwycają się ludzie marnym Baśnioborem, a tu taki antyk daje radę. Mama rewelacja. No pewnie, że rewelacja. To ty myślisz dziecko, że ja na darmo w każdej szparze w podłodze szukam niebieskiego koralika? Tyle już lat, szukam i szukam, a z biegiem czasu coraz ciężej o porządną szparę. Najpierw era "gumolitów/linoleów(um)" teraz te panele...
Czemu dla wielu ta książka jest niestrawna. Chyba dla tego, że ludzi nie potrafią już się cieszyć pięknem przyrody. Nie potrafią się zatrzymać na chwilę przed drzwiami korporacji, w której tyrają i zapatrzeć się w kwitnące na klombie kwiaty. Nic im ta ziemia przecież nie rodzi, nie daje, nie fascynuje rozwijający się pąk. To strasznie przykre, że w pogoni za pieniądzem zapominamy o bożym świecie. Nie ciszy ciepło słońca na policzku (chyba, że w Tunezji), nie cieszy delikatna bryza (chyba, że na Karaibach). Ważne tylko tu i przelew na koncie, nie ma czasu na refleksję na zachwyt. Uczcie się ludzie od Reymonta zachwycania się przyrodą, opisy nie są nudne kiedy się czuje i rozumie co ktoś drugi opisuje.
Jeśli chodzi o sama treść książki tylko jedno zdanie. Jakbym miała takiego chłopa jak Antek to bym dziada zatłukła we śnie. W życiu nie uwierzę, że się ustatkuje i za rok jakiejś innej małolaty nie uwiedzie.
W naszych czasach nie było by możliwym, żeby taka powieść otrzymała nobla. Z prostej przyczyny, żyd zwany też żółtkiem, żydowiną czy tam psią juchą zawsze był w niej tym najgorszym. Taka refleksja odnośnie oskarowej Idy.
Czemu dla wielu ta książka jest niestrawna. Chyba dla tego, że ludzi nie potrafią już się cieszyć pięknem przyrody. Nie potrafią się zatrzymać na chwilę przed drzwiami korporacji, w której tyrają i zapatrzeć się w kwitnące na klombie kwiaty. Nic im ta ziemia przecież nie rodzi, nie daje, nie fascynuje rozwijający się pąk. To strasznie przykre, że w pogoni za pieniądzem...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to