-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2023-02-08
2018-01-10
>> ZAPRASZAM NA www.kwyrloczka.pl <<
PRZEMIJANIE
Tak długo czytałam, że teraz przyjdzie mi zapłacić w bibliotece karę. Trudno, może przyczynią się te skromne fundusze do zakupu ciekawych nowości.
Książka Przeminęło z Wiatrem była na mojej bardzo długiej liście pozycji do przeczytania i pewnie jeszcze długo długo pozostawałaby na niej gdyby nie wiek mojej babci. Babcie mają taką dziwną właściwość, że nie stają się młodsze... fizycznie oczywiście. Moja babcia ze szczęśliwego rocznika 1927 niestety także nie młodnieje i właśnie żeby zrobić jej przyjemność przeczytałam opowieść o trudnych losach Scarlett i jej rodziny.
POCZĄTKI
Zaczęło się strasznie. Pomstowałam, wściekałam się, trafiał mnie szlak. Miałam ochotę mordować. Bale, bale, tańce i imprezy, a na nich panie i ich garderoba opisana szczegółowo. Suknie zielone albo w kwiaty, koronki i krynoliny, pantofelki i sznurówki, czepce i kokardki. Ta ładna, a ta brzydka. Ta uśmiechnięta z dołeczkami, a to dżentelmen czy tam inny murzyn. Szynki i smakołyki, sztywne matrony i wygłodzone panienki. Skakało mi ciśnienie i nie mogłam dać wiary co ja właściwie czytam. Wyrok zapadł szybko i zawarł się w stwierdzeniu: bzdurne romansidło dla pensjonarek. Gdyby nie babcia rzuciłabym książką tak daleko, że z wiatrem doleciałaby do samej biblioteki.
WOJNA
Wojna zmienia wszystko. Zmieniło się i moje spojrzenie na książkę i sama opowieść także się zmieniła. Nadszedł moment w historii Ameryki i stał się on tłem powieści, a był to moment, w którym ktoś na górze, ktoś u władzy pogroził paluszkiem i powiedział: O nie, nie kochani Konfederaci, nie odłączycie się od nas bo wasze podatki powinny być nasze. Chcemy waszej bawełny i waszej ziemi. Chcemy zakończyć wasze stare wzorowane na monarchii obyczaje, spokojne życie plantatorów. Zdaje się, że to masoneria miała w tym swój udział, sukcesywnie niszcząc w każdym zakątku ziemi przejawy dawnego dworskiego życia i przygotowując grunt pod to bagno, w którym teraz tkwimy.
Słabo znam się na historii Stanów Zjednoczonych i rada bym była gdyby ktoś mógł mi odpowiedzieć na jedno pytanie. Ile prawdy jest w tle historycznym Przeminęło z Wiatrem? Głównie nurtują mnie stosunki plantatorów z murzynami ponieważ to, co opisano w Korzeniach Alexa Haleya ni jak nie ma się do opowieści Margaret Mitchell.
Wracając do samej powieści, były momenty kiedy naprawdę nie potrafiłam się oderwać, to mnie bardzo zszokowało. Czasami tak mocno zagłębiałam się w lekturze i czułam wtedy jakby to moi przyjaciele ginęli w tej potwornej bratobójczej wojnie. Brawo dla autorki. Nagle ta początkowa paskudna nuda nabrała sensu, stała się nostalgicznym wspomnieniem okresu dobrobytu.
LUDZIE
Teraz troszkę pospojleruję. Scarlett, główna bohaterka, mimo całej swojej zaradności i mojego wielkiego szacunku do tej jej cechy jest tak niesamowicie, bezdennie tępa i głupia, że aż żal bierze. Kompletnie nie rozumie otaczającego ją świata, jeszcze mniej rozumie otaczających ją ludzi. A ludzie Ci kochają ją miłością głęboką i szczerą. Nie wiem co Pan Wilkes i kapitan Butler w niej widzieli. Inaczej, wiem co w niej widzieli bo opisane jest to dość szczegółowo ale pojąć ich postępowania nie sposób.
Książka pełna jest ludzkich dramatów, tak naprawdę bardzo mało w niej szczęścia. Jeśli już przez jakiś czas wszytko dobrze się układa to szybko zmierza do katastrofalnego końca. Książka odłożona na półkę pozostawia w sercu strasznie dużo smutku i żalu. Smutno mi z powodu Melanii, która dobrocią obdzieliłaby cały świat, żal mi Ashleya bo nie potrafił się przystosować pozostając na zawsze niewolnikiem poprzedniej epoki. Żal Karola, za którego wyszła na złość Melanii i Ashleyowi. Żal mi Franka Kenediego, którego Scarlett podstępem odebrała kochającej go siostrze, a w efekcie przyczyniła się do jego tragicznej śmierci. Strasznie, strasznie szkoda mi Kapitana Butlera. Człowiek o niebywałej inteligencji i tępa rura jaką jest Scarlett połączenie iście tragiczne w skutkach.
MALI LUDZIE
Cały czas chodzą mi po głowie wyobrażenia dziecięcych postaci. Przecież to właśnie dzieci cierpią najbardziej od głupoty i konfliktów dorosłych. Zbiera mi się na płacz kiedy przypomnę sobie przerażenie małego Wade'a. Tak bardzo bał się Jankesów, że praktycznie nie potrafił mówić. Potworna obojętność Scarlett - jego matki - na to co z czteroletnim chłopczykiem uczepionym jej spódnicy się działo. W drugim tomie pada także takie stwierdzenie, że Scarlett uważa swoją malutką córeczkę Bellę za głupią bo ta nie potrafiła się dłużej skupić na czytanej bajce i zadawała dziecinne pytania. Mądra pani O'Hara się znalazła. O małej Bonnie nawet nie będę wspominać.
Tak, żal mi po kolei wszystkich bohaterów książki. Tylko Scarlett, tylko jej jednej żałować nie potrafię. Ani żałować ani lubić. Gdyby sama ze schodów nie spadła chętnie bym ją zepchnęła, albo tłukła, tłukła i tłukła niemiłosiernie, codziennie aż bym wytłukła głupotę i chory materializm z jej ślicznej główki.
TAKO RZECZE BIBLIOTEKARKA
Biblioteczny egzemplarz, który wypożyczyłam jest wydaniem trzytomowym. Pani Bibliotekarka dziwiła się, że zabieram wszystkie trzy tomy od razu. Na moją uwagę, że potem ktoś mi wypożyczy drugi i będę musiała czekać, odpowiedziała:
- Tego już nikt nie wypożycza.
Znak czasów.
Żeby było śmieszniej powiedziałam o słowach Pani z biblioteki babci, która w odpowiedzi na to stwierdziła, że teraz też już by tego nie wypożyczyła. Bądź tu człowieku mądry, ukochana książka babci nagle stała się byłą ukochaną. Klasyka taka jest.
ANEGDOTA
Oddaję teraz głos babci i opowie ona moimi rękami pewną historię dotyczącą Przeminęło z Wiatrem:
Byłam kiedyś na spotkaniu autorskim polskiej pisarki, której nazwiska nie pamiętam, a która na stałe mieszkała w Stanach. Pierwsze co mnie uderzyło, to jej opowiadanie o lodówce, którą tam miała, kiedy u nas można było tylko o takiej maszynie pomarzyć. Takie to były czasy. Temat zszedł w pewnym momencie na Przeminęło z wiatrem i obecne na spotkaniu polonistki zaczęły strasznie pomstować, że to przecież taka bardziej szmira jest, a nie literatura piękna z górnej półki. Na to pani pisarka zamyśliła się i powiedziała:
- Dałby Bóg żebym ja kiedyś taką szmirę napisała.
>> ZAPRASZAM NA www.kwyrloczka.pl <<
PRZEMIJANIE
Tak długo czytałam, że teraz przyjdzie mi zapłacić w bibliotece karę. Trudno, może przyczynią się te skromne fundusze do zakupu ciekawych nowości.
Książka Przeminęło z Wiatrem była na mojej bardzo długiej liście pozycji do przeczytania i pewnie jeszcze długo długo pozostawałaby na niej gdyby nie wiek mojej babci. Babcie...
2015-03-22
Kiedy znowu się zacznie, kiedy znowu przyjdzie dzieciakom iść na wojnę zanim się tam wybiorą pełni wzniosłych idei niech przeczytają i wbiją sobie do głowy wiersz Juliana Tuwima - Do prostego człowieka.
"Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!"
A tych co nawoływali, co kleili te ogłoszenia klajstrem świeżym jaki spotkał los? Pięknie się odwdzięczono nauczycielom naganiającym rekrutów. Najstraszniejszym jednakże momentem był wyjazd na urlop, nic mnie w tej książce tak nie przeraziło jak powrót do normalności.
Kiedy znowu się zacznie, kiedy znowu przyjdzie dzieciakom iść na wojnę zanim się tam wybiorą pełni wzniosłych idei niech przeczytają i wbiją sobie do głowy wiersz Juliana Tuwima - Do prostego człowieka.
"Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś...
W pełnym wymiarze na http://kwyrloczka.pl/2023/07/06/o-tym-jak-przykre-sa-wyznania-hochsztaplera-felixa-krulla-tomasz-mann/
MAM CZEGO CHCIAŁAM
Czasem wydaje mi się, że ja mam coś nie tak z mózgiem. Coś ze mną inaczej być musi, bo każdorazowo, gdy sięgnę po jakiś klasyk, no ja was kochani przepraszam, ale tego nie da się znieść. Mordęga i wielomiesięczna walka, żeby przeczytać, żeby zmóc tą wielką, piękną literaturę. Potem kiedy już się podołało, myśleć tylko, czy odłożyć na półkę, czy jednak do kosza z drewnem władować. Niestety, Tomasz Mann, noblista i jego Wyznania Hochsztaplera Feliksa Krulla to kolejna książkowa mina, na którą z uśmiechem na ustach i entuzjazmem wlazłam.
"W MOICH SŁOWACH SŁOMA CZAI SIĘ"
Kiedy piszesz recenzję i jednocześnie obgadujesz z mężem transport piętnastu kostek słomy dla kur i kaczuch, nie może stać się nic dobrego. Tak w zasadzie nie wiem jaki miał Mann cel w stworzeniu tego dzieła. Jeśli chciał pokazać swą stylistyczną wielkość, to udało mu się. Doceniam język, jego zawiłość i styl, podobieństwo do Potockiego i jego Rękopisu nasuwa się samo. W obu przypadkach trzeba wykrzesać z siebie niezmierzone pokłady cierpliwości i dobrej woli, żeby zdanie po zdaniu przemieszczać się do tak upragnionego końca.
WYZNANIA
Mierzymy się w powieści Wyznania Hochsztaplera Feliksa Krulla z historią pewnego młodzieńca, który codziennie stwarza samego siebie. Nie jest prawdziwy od pierwszej chwili świadomego życia. Wszystkim napotkanym ludziom maluje swą postać, tak różną od tego, kim był i jest w rzeczywistości. Kłamie, oszukuje, mami, wodzi i uwodzi, wierząc w istnienie tego nierealnego ja, za które się podaje i uważa. Wizualizuję go sobie jako skrzyżowanie młodego mężczyzny z wiecznie uśmiechniętym kotem z Alicji w Krainie Czarów. Jest kwintesencją samozachwytu, nieomylności, bezkrytyczności i farta. Wszystko bowiem mu się udaje i wszystko uchodzi mu płazem. Paskudna, obrzydliwa i śliska osobowość bohatera w połączeniu z trudnym językowo opisem sprawiają, że kosz na drewno jest jednak najodpowiedniejszym miejscem dla ostatniej, niedokończonej (może na szczęście) powieści Tomasza Manna.
LUBIĘ WIEDZIEC Z KIM MAM DO CZYNIENIA
Wiadomo jak to z noblem jest, trzeba spełniać określone głęboko lewackie warunki. Można być zwykłym ojcem szóstki dzieci, ale wtedy raczej nobla się nie dostanie. Normalna rodzina to zbyt konserwatywne i nie daj Bóg wierzące środowisko. Ale jak się jest ojcem szóstki dzieci i niekryjącym się z tym homoseksualistą, to szanse na nagrodę rosną. Jak się ma do kompletu dwoje dzieci, które również są homoseksualistami to już mamy klarowną sytuację. Samobójstwo dwóch sióstr, samobójstwo dwóch synów. Przedziwna, przedziwna rodzina. I choć nienawidził nazistów nie jest mi z nim raczej po drodze. Nie sięgnę już po Tajemnicza Górę z obawy przed kolejną klasyczna miną.
Można mi teraz zarzucić i zarzucam sobie samej, że orientacja seksualna autora nie powinna mieć znaczenia, czy jednak Mann w Feliksie Krullu nie upatruje dla siebie kochanka idealnego, z lubością opisując i idealizując postać, tak dla kobiety odpychającą?
W pełnym wymiarze na http://kwyrloczka.pl/2023/07/06/o-tym-jak-przykre-sa-wyznania-hochsztaplera-felixa-krulla-tomasz-mann/
więcej Pokaż mimo toMAM CZEGO CHCIAŁAM
Czasem wydaje mi się, że ja mam coś nie tak z mózgiem. Coś ze mną inaczej być musi, bo każdorazowo, gdy sięgnę po jakiś klasyk, no ja was kochani przepraszam, ale tego nie da się znieść. Mordęga i wielomiesięczna walka, żeby...