-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1196
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać452
Biblioteczka
2024-05-21
2024-01-14
„Dziewieć! Pamiętasz taką sprawę? Dziewięć, gliniarzu, wasz największy koszmar! Dziewięć właśnie wraca!”
Karolina Nowacka, córka wrocławskiej milionerki, znika po jednej z imprez, na której się bawiła. Wkrótce jej matka dostaje żądanie okupu – pięć milionów euro. Nowacka nie ufa policji i do odszukania córki zatrudnia byłego policjanta, aktualnie prywatnego detektywa Adama Markiewicza. Poszukiwania dziewczyny prowadzi również wrocławska policja, a jako że trop prowadzi do sprawy sprzed lat, włącza się w nią nadkomisarz Marcin Zakrzewski. Równolegle do śledztwa w sprawie nastolatki, Zakrzewski prowadzi prywatne śledztwo, w sprawie zabójcy swoich kolegów, nie wierząc, że sprawca, który został ujęty, jest tym, który stał za wszystkim. No i wciąż nie ujęto sprawców polowań na ludzi sprzed lat.
Czy Zakrzewskiemu uda się odnaleźć nastolatkę, bo jeśli Karolina została porwana przez „Dziewięć”, to czas działa na ich niekorzyść, w końcu pseudonim „Dziewięć” wziął się stąd, że porywał nastolatki „i zawsze po dziewięciu dniach od porwania znajdowano ich zwłoki w łatwo dostępnych miejscach.” Dodatkowo, we wszystkich śledztwach na jaw wychodzą zaskakujące fakty.
„Dziewięć” to bezpośrednia kontynuacja powieści „Polowanie na psy”. W tym tomie sprawy przybierają jeszcze szybszego tempa i stają się bardziej mroczne. Podobnie jak w poprzednim tomie, mamy nawiązania do śledztwa sprzed lat i tajemniczej grupy organizującej polowania na ludzi oraz aktualne śledztwo. Ilość wątków i motywów przyprawia o zawrót głowy, jednak cała narracja jest spójna i logiczna. Choć znowu śledztwa napędzane są nie tylko przez dowody, ale i intuicję Zakrzewskiego, każda scena jest przemyślana, a gdy czytelnik myśli, że już zna rozwiązanie wszystkich zagadek, to pojawia się wolta, która zmienia wszystko.
Małe ostrzeżenie: sceny dotyczące Karoliny i jej porywacza epatują brutalnością i wulgarnym językiem, pojawiają się również sceny gwałtu. Osoby wrażliwe, mogą poczuć się nieswojo.
Po raz kolejny Gorzka udowadnia, że jest zarówno mistrzem narracji jak i tworzenia wciągającej historii. Bohaterowie bardzo realistyczni ze wszystkimi wadami i zaletami.
Wszystko wskazuje na to, że finał śledztwa rozpoczętego w pierwszym tomie znajdzie się w tomie trzecim „Ostatni świt”, po który już sięgam!
Serdecznie polecam!
„Dziewieć! Pamiętasz taką sprawę? Dziewięć, gliniarzu, wasz największy koszmar! Dziewięć właśnie wraca!”
Karolina Nowacka, córka wrocławskiej milionerki, znika po jednej z imprez, na której się bawiła. Wkrótce jej matka dostaje żądanie okupu – pięć milionów euro. Nowacka nie ufa policji i do odszukania córki zatrudnia byłego policjanta, aktualnie prywatnego detektywa Adama...
2024-01-06
To już zaczyna być regułą, że zaczynam rok zimową powieścią Alka Rogozińskiego. Tym razem padło na „Zabójczy kulig”, powieść, w której spotykałam starych dobrych znajomych w postaci: Mariusza „Mario” Koska i Dominikę „Miśkę” Szustek, komisarza Krzysztofa Darskiego i diwę Klaudię Hutniak, bohaterów wielu powieści Alka, co warto podkreślić, bohaterów, z którymi nie sposób się nudzić, i tylko Róży Krull zabrakło.
„Zakopane? (…) Drożyzna, kicz i tyle ludzi, że można dostać pierdolca.” To właśnie do Zakopanego wybiera się grupka przyjaciół, w piętnastolecie ich pierwszego wypadu do tego podhalańskiego miasta. Niezwykle barwne towarzystwo w postaci lekarki Kariny Zalewskiej, pisarza Marka Muszyńskiego, modelki Olgi Lubieckiej, piłkarza Lucjusza Kędziaka, właścicieli agencji PR Mariusza „Mario” Koska i Dominiki „Miśki” Szustek zamierza spędzić ostanie dni roku razem, po pięciu latach niewidzenia się. Tradycją grupki było robienie sobie mniej lub bardziej wyrafinowanych żartów, więc przed wyjazdem wszyscy obmyślają, jak wkręcić resztę. Niespodziewanie do grupy przyjaciół dołącza Agnieszka Staszeczek, córka właściciela pensjonatu, w którym Sylwestra będzie spędzać grupa. Agnieszka spotyka się z Muszyńskim, jednak utrzymuje ten związek w tajemnicy. Jak się szybko okazuje, Agnieszka ma tajemniczego stalkera. Mario i Miśka wciągają w śledztwo odpoczywającego w Zakopanem komisarza Darskiego. Sprawy przybierają dramatyczny obrót w trakcie wyczekiwanego przez grupę kuligu. Kto i dlaczego zabił? I czy będzie tylko jedna ofiara?
„Zabójczy kulig” to kryminalna opowieść w zimowej scenerii, całkowicie w stylu Rogozińskiego – trochę humoru słownego, trochę humoru sytuacyjnego, celne obserwacje społeczne i kryminalna zagadka. Właśnie taka mieszanka przyciąga mnie do powieści autora, a jest to już trzydziesta powieść w jego dorobku (mam jeszcze sporo do przeczytania).
Bohaterowie jak zawsze świetnie scharakteryzowani, Rogoziński ma talent do tworzenia postaci charakterystycznych, z ich wszystkimi zaletami i wadami. Epizodyczny „występ” diwy Hutniak jak zawsze wywołuje uśmiech.
Książkę przesłuchałam w formie audiobooka, czytanego przez Mikołaja Krawczyka, który świetnie zinterpretował tekst i spędziłam z nią przyjemny czas. Mimo lekkości, dzięki pióru autora, opowieść, poruszająca ważny temat przyjaźni i jej pielęgnowania, zawiści i zazdrości oraz zemsty, która jak wiadomo, najlepiej smakuje na zimno, czyta się dobrze.
Polecam na poprawę humoru, zwłaszcza, że pogoda za oknem nie rozpieszcza.
To już zaczyna być regułą, że zaczynam rok zimową powieścią Alka Rogozińskiego. Tym razem padło na „Zabójczy kulig”, powieść, w której spotykałam starych dobrych znajomych w postaci: Mariusza „Mario” Koska i Dominikę „Miśkę” Szustek, komisarza Krzysztofa Darskiego i diwę Klaudię Hutniak, bohaterów wielu powieści Alka, co warto podkreślić, bohaterów, z którymi nie sposób się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-01-04
Komisarz Marcin Zakrzewski, znany z cyklu „Cienie przeszłości” powraca w nowej trylogii Mieczysława Gorzki. Jak ja no to czekałam!
Wrocław, grudzień 1981 roku.
Atmosfera we Wrocławiu, podobnie jak w całej Polsce jest napięta. Komunistyczna władza szykuje się do siłowego stłumienia strajków. Milicja Obywatelska i wszystkie służby postawione są w stan gotowości. W takich okolicznościach śledztwo dotyczące morderstwa starszego małżeństwa nie ma zbyt wysokiego priorytetu. Do rozwiązania sprawy zostaje przydzielony mający problemy z utrzymaniem trzeźwości kapitan Marek Piekło, a jego „opiekunem” zostaje sierżant Tadeusz Majer. Piekło próbuje rozwiązać sprawę morderstwa, jednak tuż po wprowadzeniu stanu wojennego nie jest to takie proste, zwłaszcza, że służba bezpieczeństwa próbuje wykorzystać sytuację, aby „umoczyć” w zabójstwo liderów opozycji. Gdy zostaje popełnione podobne morderstwo, Piekło jest zdeterminowany, aby ująć sprawcę.
Wrocław, czasy współczesne
Ktoś brutalnie zabija policjantów, a w dodatku deklaruje, że popełni kolejne zbrodnie, jeśli policja nie podejmie śledztwa w sprawie zabójstw popełnionych w latach osiemdziesiątych. Do śledztwa skierowany zostaje komisarz Marcin Zakrzewski i jego zespół. Jako że sprawa dotyczy policjantów, na Zakrzewskiego wywierane są naciski, aby jak najszybciej ujął sprawcę. Jednak, aby ująć sprawcę, musi rozwiązać sprawę sprzed lat. Sprawę utrudnia fakt, że główny śledczy, kapitan Piekło nie żyje, a ktoś zaczyna polować na ludzi Zakrzewskiego.
Czy policjant zawsze pracujący solo i ufający swojej intuicji da się „ujarzmić” przełożonym?
Czy Zakrzewskiemu uda się ująć sprawcę, nim zginie ktoś z jego ludzi, albo nawet on sam?
Po trylogii „Cienie przeszłości” nie tylko polubiłam pióro autora, ale również niepokornego komisarza Zakrzewskiego, policjanta z trudną przeszłością, słuchającego rocka i jeżdżącego na motorze w charakterystycznym kasku, dzięki czemu zyskał przydomek „Komisarz Trupia Czaszka”. Zakrzewski, „samotny wilk bez watahy, indywidualista łamiący procedury i zdający się często na instynkt prawdziwego gliniarza, na węch i życiowe doświadczenia psa gończego”, podobnie jak poprzednich tomach, ukazany został ze wszystkimi zaletami i wadami, faceta zapominającego o otaczającym go świecie gdy prowadzi sprawę, pewnego swego, ale również świadomego swoich ograniczeń, zwłaszcza w sferze interpersonalnej.
„Polowanie na psy”, tom otwierający trylogię „Wściekłe psy” to rasowy kryminał, w którym nic nie jest czarnobiałe. Autor nie tylko poprowadził narrację tak, aby Zakrzewski prowadził dwa śledztwa, ale umieścił jedno z nich zarówno w przeszłości, jak i teraźniejszości, tak że śledztwo z lat 80-tych pokazane zostało zarówno z perspektywy kapitała Piekły, jak i ze strzępków informacji odkrywanych współcześnie. Gorzce udało się nie tylko poprowadzić narrację tak, aby sprawy były intrygujące, ale żeby udało się je w pewnym momencie spleść.
Dużym plusem powieści, oprócz fascynujących śledztw i zgłębiania się w psychikę zarówno sprawców, jak i „polujących na nich psów”, jest przedstawienie realiów lat 80-tych i stanu wojennego. Przeszukania domów, podkładanie dowodów, wymuszanie zeznań, funkcjonariusze nadużywający władzy i wszechobecna korupcja i alkoholizm, a wszystko to w kolorach powszechnej szarzyzny.
Jeśli macie ochotę na świetnie skonstruowany kryminał, z nieoczywistymi zwrotami akcji i śledztwami prowadzonym przez pełnych ludzkich wad i problemów śledczych, w których dowody nie spadają z nieba, a detektyw nie wróży z fusów, to koniecznie poświęćcie chwilę, albo dwie „Polowaniu na psy”. Ja biorę się za drugi tom trylogii,, zatytułowany „Dziewięć”.
Komisarz Marcin Zakrzewski, znany z cyklu „Cienie przeszłości” powraca w nowej trylogii Mieczysława Gorzki. Jak ja no to czekałam!
Wrocław, grudzień 1981 roku.
Atmosfera we Wrocławiu, podobnie jak w całej Polsce jest napięta. Komunistyczna władza szykuje się do siłowego stłumienia strajków. Milicja Obywatelska i wszystkie służby postawione są w stan gotowości. W takich...
2023-08-24
Agata Śródka, znana restauratorka, mająca również status celebrytki, zaczyna być również znana z rozwiązywania kryminalnych zagadek. Rozwiązanie dwóch ma już na swoim koncie. Sprowadzona do Jastrzębia-Zdroju pod pretekstem prowadzenia warsztatów z kuchni śląskiej, zostaje poproszona przez ekscentryczną przyjaciółkę o odszukanie zaginionego pamiętnika należącego do Jarmili Witczak, żony założyciela uzdrowiska w Jastrzębiu-Zdroju. Jakby poszukiwanie pamiętnika i szkolenia kucharzy nie były lada wyzwaniem, Śródka musi rozwiązać nie lada zagadkę i odkryć kto zabił znanego blogera kulinarnego. A stawką w tej sprawie, jest jej wolność, gdyż to ona jest główną podejrzaną. Kto i dlaczego zabił blogera? Czy uda się odkryć tajemnicę pamiętnika?
„Rolady i romanse” to trzecia już, po „Wina wina” i „Tajemnica carycy” odsłona śledztw i kucharzenia restauratorki-celebrytki Agaty Śródki i jej wiernego przyjaciela i pracownika Michaela Blanca. W powieści oprócz znanych nam bohaterom pojawi się również znana z „Wesela nie będzie” wydawczyni Patinka.
Podobnie jak w poprzednich częściach Agata będzie się miotać i nadrabiać głosem swoje metr pięćdziesiąt w kapeluszu, Michael będzie zgryźliwy, a intryga doprowadzi policję, a przynajmniej jednego z jej przedstawicieli na skraj załamania nerwowego.
Również podobnie jak w poprzednich tomach, także w tym, nie zabrakło ciekawostek dotyczących regionu, w którym rozgrywa się akcja.
„Rolady i romanse” to sympatyczna komedia kryminalna, z dużą dozą humoru słownego i sytuacyjnego, kreatywnymi „przekleństwami” i wezwaniami sił wyższych m.in. „o borze szeleszczący jesiennymi liśćmi”, w sam raz na upalne wieczory, lub na poprawę humoru w nadchodzącej jesieni.
Na poprawę humoru jak znalazł.
Agata Śródka, znana restauratorka, mająca również status celebrytki, zaczyna być również znana z rozwiązywania kryminalnych zagadek. Rozwiązanie dwóch ma już na swoim koncie. Sprowadzona do Jastrzębia-Zdroju pod pretekstem prowadzenia warsztatów z kuchni śląskiej, zostaje poproszona przez ekscentryczną przyjaciółkę o odszukanie zaginionego pamiętnika należącego do Jarmili...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-08-09
Stadion Narodowy wypełnia się kibicami przed meczem piłkarskim. Krótko przed rozpoczęciem meczu, kibice na stadionie dostają sms-a wysłanego przez Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Wiadomość wyświetlana na ekranach telefonów przeraża: „Uwaga! Rozpoczął się atak nuklearny na Polskę. Jeśli możesz, natychmiast zejdź do schronu”. Wybucha panika, w wyniku której ginie dziecko. Wkrótce wychodzi na jaw, że sms nie pochodził z RCB, a za jego wysłaniem stoi grupa hakerów. Premier Nowak musi się gęsto tłumaczyć, jak doszło do złamania zabezpieczeń, a jeden z hakerów „zatrudnionych” przy ataku Jacek Blajer zaczyna poszukiwania swojego zleceniodawcy ukrywającego się pod pseudonimem Marie#Kondo.
Kto stoi za hakerskimi atakami? Czy jak twierdzą politycy, atak inspirowany był z zewnątrz? A może to jakaś wewnętrzna rozgrywka?
„Error” Krzysztofa Domaradzkiego to 10 odcinkowy audioserial z gwiazdorską obsadą, w rolach głównych występują: Maciej Musiał, Leszek Lichota i Borys Szyc.
W serialu znajdziemy sporo odniesień do aktualnej sytuacji politycznej, jak również odniesień do wyczynów poprzedniej ekipy rządowej. Pozorny atak hakerski odsłania całkowitą nieudolność władzy i służb, premier nie ma zielonego pojęcia o współczesnych technologiach. Ja rozumiem, że nie każdy musi się znać na wszystkim, ale żeby nie słyszeć od darknecie, czy sieci TOR?
Jeśli o hakerskiej stronie tego serialu mowa, to autor mocno ślizga się po powierzchni tematu i mocno go koloryzuje, a Jacek Blajer kreowany jest na jakiegoś superhakera, który jest w stanie zrobić w darknecie niemal wszystko.
Serial słucha się przyjemnie, gra aktorska jest na wysokim poziomie, intryga wciąga, odniesienia do współczesnej polityki są mocno widoczne i jedynie można się cieszyć, że całość to fikcja literacka.
Stadion Narodowy wypełnia się kibicami przed meczem piłkarskim. Krótko przed rozpoczęciem meczu, kibice na stadionie dostają sms-a wysłanego przez Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Wiadomość wyświetlana na ekranach telefonów przeraża: „Uwaga! Rozpoczął się atak nuklearny na Polskę. Jeśli możesz, natychmiast zejdź do schronu”. Wybucha panika, w wyniku której ginie dziecko....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-06-26
Leonardo Binenti, współczesny król Midas, wszystko, czego się dotknie, zamienia się w złoto. Leonardo prowadzi nocy klub, pożycza pieniądze na procent, prowadzi kasyno, handluje bronią. Za posiadanie broni Binenti trafia do więzienia, grozi mu do roku odsiadki, co w jego mniemaniu i tak nie jest wielkim wyrokiem, biorąc pod uwagę jego inne grzechy. W czasie widzenia ze swoim prawnikiem Midas zwraca uwagę na dziewczynę odwiedzającą innego osadzonego. Emily Carter, bo to na nią zwrócił uwagę Binenti odwiedza w więzieniu swojego brata Matta. Dziewczyna ma problem, jest w ciąży ze swoim przemocowym partnerem Jackiem, mężczyzną uzależnionym od hazardu, przegrywającym wszystkie zarobione przez Emily pieniądze. Jack oczekuje, że Emily usunie ciążę, jednak dziewczyny na to nie stać. Wkrótce Leonardo wychodzi z więzienia i rządy twardej ręki wracają. Na liście jego dłużników jest Jack, który w zamian za umorzenie długów proponuje Binentiemu swoją dziewczynę Emily. Czy dziewczynie uda się odpracować dług swoje chłopaka, który dba tylko o siebie i swoje interesy, nie przejmując się jej uczuciami? Czy Emily, która spodziewa się dziecka, da radę spełnić oczekiwania Leonardo?
“Król Midas” to moje drugie spotkanie z twórczością Magdy Szwedy, całkiem różne od humorystycznego „Pączusia”. “Król Midas” jest romansem mafijnym, z kilkoma wątkami mocno odbiegającymi od konwencji. Jednym z wątków, który rzadko pojawia się w tego typu literaturze jest motyw więzienia. Zazwyczaj mafijni bossowie mają wszystkich w kieszeni i są całkowicie nietykalni. Tym razem głównego bohatera poznajemy w trakcie jego odsiadki w więzieniu. Drugim wątkiem, jest jego współpracownik, który może być szczerym wobec bossa i z którym wiąże go coś na kształt przyjaźni. Oczywiście znajdziemy tutaj też, znany wątek oddania dziewczyny w zamian za umorzenie długów.
Jeśli chodzi o samych bohaterów, to Leonardo Binenti jest twardym szefem organizacji przestępczej, żyjącym dla zemsty, pieniędzy i uciech. Natomiast Emily Carter, jest dziewczyną, która nie miała łatwego życia, przemocowy partner, pobicia i gwałty. I tak jak w przypadku Leonardo, wszystko wydaje się grać, tak Emily często działała niekonsekwentnie, choć z drugiej strony można ją usprawiedliwiać ciążą i chęcią zapewnienia dziecku lepszej przeszłości.
Powieść czyta się szybko, historia wciąga.
Jeśli jesteście fanami romansów mafijnych, to „Król Midas” powinien znaleźć się na waszej liście „do przeczytania”.
Leonardo Binenti, współczesny król Midas, wszystko, czego się dotknie, zamienia się w złoto. Leonardo prowadzi nocy klub, pożycza pieniądze na procent, prowadzi kasyno, handluje bronią. Za posiadanie broni Binenti trafia do więzienia, grozi mu do roku odsiadki, co w jego mniemaniu i tak nie jest wielkim wyrokiem, biorąc pod uwagę jego inne grzechy. W czasie widzenia ze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-06-27
Góry Sowie kryją w sobie setki tajemnic, a teraz do nich dołączyła jeszcze jedna. Natalia Jasińska i Marcin Derczyński w trakcie zjazdu na nartach z góry Grabno zostali brutalnie zamordowani. Policjanci z Nowej Rudy, którzy prowadzą śledztwo w tej sprawie, są bezradni, dlatego proszą o pomoc wydział kryminalny w Kłodzku. Komendant przysyła do Nowej Rudy podkomisarza Filipa Krauzego, który od razu zaczyna rozstawiać miejscowych funkcjonariuszy po kątach. Brutalny mord popełniony na dwójce młodych ludzi wydaje się całkowicie bezsensowną zbrodnią, przynajmniej tak uważają noworudcy policjanci, takie tłumaczenie nie przekonuje Krauzego, który uważa, że morderca musiał mieć motyw. Podczas gdy Krauze sprawdza przeszłość zamordowanej pary, ktoś przeszukuje jego pokój hotelowy i kopiuje pliki z komputera. Śledztwo komplikuje się, gdy zostaje zamordowana kolejna dziewczyna, a trop zaczyna wieść do Twierdzy Srebrna Góra. Krauze prosi o pomoc Igora Fijałkowskiego, swojego przyjaciela i policyjnego partnera. Dokąd zaprowadzi ich śledztwo?
„Fałsz” to drugi tom cyklu „Filip Krauze i Igor Fijałkowski”. W tym tomie postacią pierwszoplanową jest Filip Krauze, w przeciwieństwie do poprzedniego tomu, w którym partnerzy grali równoważne role. Również w tym tomie mamy mniej rodzinnej strony podkomisarza, bardziej skupiając się na życiu osobistym ofiar przestępstw, a sam Filip Krauze jest przedstawiany jako uzależniony do sezamków gliniarz, który na pierwszym miejscu stawia pracę, a rodzina musi się dostosować.
Sam motyw śledztwa jest moim zdaniem bardzo dobrze poprowadzony. Nie ma tu spektakularnych „objawień”, praca śledczych polega na żmudnym zbieraniu dowodów, rozmowach ze świadkami i próby ułożenia przekonującej historii, która mogłaby stworzyć podwaliny aktu oskarżenia. Samo zakończenie mocno zaskakuje.
Dialogi między Krauze i Fijałkowskim to odzwierciedlenie wieloletniej przyjaźni i specyficznego poczucia humoru, nie wszystkim przypadnie to do gustu, jednak dla mnie było to bardzo naturalne.
Podsumowując „Fałsz” to trzymający poziom kryminał, z ciekawą akcją i wciągającym śledztwem. Polecam i już się biorę za trzeci tom zatytułowany „Potwór”.
Góry Sowie kryją w sobie setki tajemnic, a teraz do nich dołączyła jeszcze jedna. Natalia Jasińska i Marcin Derczyński w trakcie zjazdu na nartach z góry Grabno zostali brutalnie zamordowani. Policjanci z Nowej Rudy, którzy prowadzą śledztwo w tej sprawie, są bezradni, dlatego proszą o pomoc wydział kryminalny w Kłodzku. Komendant przysyła do Nowej Rudy podkomisarza Filipa...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-06-20
Eryk „Storm” Burzyński bokserski mistrz wagi półciężkiej ma wszystko, o czym można marzyć. Kochających go i wspierających przybranych rodziców, sławę i piękną kobietę przy swojego boku. Dzień po mistrzowskiej walce w swoim klubie sportowym znajduje zwłoki jednego z kolegów ze swojego sztabu szkoleniowego. Na miejsce zbrodni zostaje przysłany podkomisarz wrocławskiej policji Kamil Willman. Kobieta Storma, influencerka Arleta chlubiąca się trzema milionami followersów, żyje tylko mediami społecznościowymi i robi wszystko pod publiczkę, wszystko wskazuje na to, że Eryk ma jej dość. Chcąc dowiedzieć się więcej o postępach w śledztwie, Burzyński zaprasza podkomisarza na obiad, po powrocie, z którego Burza odkrywa, że jego mieszkanie zostało zdemolowane. Ktoś cały czas obserwuje boksera, żywiąc do niego urazę sprzed lat i chcąc zniszczyć mu życie. Kolejne spotkania Storma i Willmana przeradzają się we wzajemną fascynację, choć mężczyźni zdają sobie sprawę, że „ograniczenia nakładane przez społeczeństwo, wychowanie, przekonania, a także trudną do zdefiniowania obawę, jak przyjmie to ta druga strona, sprawiały, że związki pomiędzy osobami tej samej płci napotykały na swojej drodze szereg przeszkód.” Kim jest tajemniczy stalker i jaki jest jego cel? Czy uczucie między bokserem a twardym gliną ma prawo istnienia?
„Kiedy nadejdzie burza” to powieść napisana w duecie słynna matka Agnieszka Lingas-Łoniewska „dealerka emocji”, autorka i współautorka ponad 80 powieści i córka Magdalena Łoniewska, dla której jest to debiutancka powieść. Aby sięgnąć po powieść, skłoniły mnie skrajne opinie czytelników, jedni byli zachwyceni inni, wręcz przeciwnie. Lubię sama wyrabiać sobie opinię o powieściach, więc moje pierwsze wrażenie po przesłuchaniu audiobooka było: za dużo, za dużo wszystkiego. Mamy motyw przemocy wobec dzieci, zazdrości, stalkingu, zakazanej miłości, homofobii. Dodatkowo mamy „gwiazdkę” socjalmediów żyjącą dla like’ów i followersów i jej dziwny układ z bokserem. Postać Arlety mocno mnie drażniła, moim zdaniem to pusta i samolubna osóbka, zapatrzona w cyferki z Instagrama, przekonana o własnej wyjątkowości, która jeszcze jest podsycana przez jej managera. Jej „przemiana” po coming outcie Storma, we wspierającą przyjaciółkę nie do końca mnie przekonała. Nagle zaczęła zwracać uwagę na uczucia innych? Tak, tak, wiem, terapia pomogła, ale żadna terapia nie działa w tak ekspresowym tempie. Autorki zapowiadały na swoich socjalach kryminał z wątkiem LGBT. Wątek LGBT był, natomiast samego kryminału było „tyle, co kot napłakał”, kim jest morderca i jakie są jego motywy, można się było szybko domyślić. Śledztwa praktycznie nie było, co najwyżej kilka przesłuchań. Sam motyw homoseksualnej miłości, ukrywania się i coming out-u poprowadzony poprawnie, choć moim zdaniem zabrakło mu głębi, miałam wrażenie, że mężczyzn przyciąga do siebie fizyczna atrakcyjność i nic więcej. Samo zakończenie w bajkowym stylu „i żyli długo i szczęśliwie” poza granicami homofobicznej Polski, wspierani przez rodzinę Eryka i brata Kamila. Żeby nie było, że widzę tylko same minusy. Dużym plusem jest przedstawienie przybranych rodziców Eryka, ludzi o szerokich horyzontach, wspierających swojego syna i akceptujących jego wybory życiowe i troszczących się o jego dobro i jego uczucia, zestawionych z homofobiczną reakcją ojca Kamila, który wyrzekł się syna i matki, całkowicie podporządkowanej woli męża, która również „zapomniała” o jego istnieniu.
W powieści dzieje się dużo, jak na 320 stron, moim zdaniem, za dużo. Niektóre wątki można było bardziej rozbudować, inne mogły zostać wykorzystane w innej powieści.
Podsumowując „Kiedy nadejdzie burza” to powieść obyczajowa z nutą kryminału, doprawiona nietolerancją i koniecznością ukrywania uczuć, przez co ma gorzki smak, który Autorki starają się zamaskować toną lukru w ostatnich kilku stronach powieści. Metafora gastronomiczna całkowicie celowa, gdyż Kamil uwielbia gotować.
Jak zawsze są to moje subiektywne wrażenia, więc przekonajcie się sami, czy „Kiedy nadejdzie burza” wywoła burzę w waszych emocjach. Niezależnie od wszystkiego, zgadzam się z Autorkami: „Bo miłość to miłość, jeśli nikogo nie rani, musi być dobrem.”
Eryk „Storm” Burzyński bokserski mistrz wagi półciężkiej ma wszystko, o czym można marzyć. Kochających go i wspierających przybranych rodziców, sławę i piękną kobietę przy swojego boku. Dzień po mistrzowskiej walce w swoim klubie sportowym znajduje zwłoki jednego z kolegów ze swojego sztabu szkoleniowego. Na miejsce zbrodni zostaje przysłany podkomisarz wrocławskiej policji...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-06-19
Szczecin, rok 1957.
Szymon Ferenc uwierzył, że w Szczecinie czeka na niego nowe życie. Wyjazd z rodzinnego Śląska i praca w Miejskim Szpitalu Zakaźnym im. Rydygiera w Szczecinie miało być spełnieniem jego marzeń. Jednak „Szczecin do jakiego trafił, nie był miastem nadziei”, a telefon z prosektorium miał wciągnąć go w historię jak z koszmaru. Na sekcyjnym stole leżał mężczyzna, którego mózg zmienił się w gąbkę. Dla Ferenca i patomorfologa Kryżego tak zdeformowany mózg oznaczał tylko jedno, w Szczecinie zmarł kolejny kanibal. Ferenc zgłasza kolejny przypadek choroby kuru w Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej. Major Suchanek nie chce wierzyć rewelacjom lekarza, w końcu jak szepcze sam do siebie „już raz ukręciliśmy łeb temu rzeźnikowi…” Aby uciszyć sprawę, zaangażowani w nią pracownicy szpitala dostają nakaz wyjazdu do Przemyśla.W mieście może zostać tylko Ferenc. Do sprawy kanibala zostaje przydzielona młoda idealistka sierżant Barbara Romanowska i porucznik Ugne Galant. Śledczy otrzymują listy żelazne i mają rozwiązać za wszelką cenę sprawę. Dodatkowo do sprawy zostaje przydzielony sierżant Wajda z kryminalistyki. Początek śledztwa jest trudny, ale wraz z jego rozwojem trop wiedzie do wydarzeń z czasów II Wojny Światowej i obozu pracy Gemeinschaftslager Schiesspark. Czy Galantowi i jego zespołowi uda się rozwikłać tajemnice zbrodni?
„Kozioł” to debiut Przemysława Kowalewskiego i to debiut moim zdaniem całkiem dobry. Autorowi udało się oddać atmosferę zrujnowanego i powoli odbudowującego się po wojnie miasta, niedobory żywności, bezkarność aparatczyków i „władzy ludowej”. Śledczy tworzą ciekawy przekrój ówczesnego społeczeństwa: Ślązak, którego rodzice zostali wywiezieni na roboty przemysłowe, z których już nie wrócili, Litwin, który po traumie obozu pracy trafia jeszcze w ręce oprawców z Urzędu Bezpieczeństwa, Kaszubka, wychowana w domu dziecka, lojalna ludowej ojczyźnie, nie uznająca swojego dziedzictwa kulturowego i Lwowiak z dużym poczuciem humoru i świetnym zmysłem dedukcji. Szczecin zaraz po wojnie, podobnie jak inne „ziemie odzyskane” to mieszanka narodowości i kultur. W takim środowisku łatwo popełniać zbrodnie, a te najgorsze są często ukrywane, aby nie narażać na szwank reputacji socjalistycznej ojczyzny.
Sam pomysł na fabułę jest ciekawy: mężczyzna z wytatuowanym na plecach kozłem z wielkimi kłami morduje w powojennym Szczecinie Niemców. Ktoś oferuje restauratorom dostawy mięsa, a w mieście dotkniętym niedoborami żywności, mięso to luksus. Czworo śledczych, każde z innym doświadczeniem i przeszłością, działających poza wszelką kontrolą. Jednak mam małe „ale” sceny zbrodni są opisane z brutalną drobiazgowością, naturalistycznie. Dla wrażliwych czytelników te opisy mogą być za mocne. Niektóre wydarzenia, choć wplatają się w akcję, raczej nie miałyby racji bytu w realiach lat 50-tych, a nawet współcześnie.
Sumarycznie „Kozioł” to połączenie kryminału, w którym autor zgrabnie przeplata fikcję z faktami historycznymi, z powieścią przygodową, wręcz awanturniczą. Powieść, w której autor nie stroni od brutalnych, naturalistycznych opisów zbrodni.
Szczecin, rok 1957.
Szymon Ferenc uwierzył, że w Szczecinie czeka na niego nowe życie. Wyjazd z rodzinnego Śląska i praca w Miejskim Szpitalu Zakaźnym im. Rydygiera w Szczecinie miało być spełnieniem jego marzeń. Jednak „Szczecin do jakiego trafił, nie był miastem nadziei”, a telefon z prosektorium miał wciągnąć go w historię jak z koszmaru. Na sekcyjnym stole leżał...
2023-06-16
Olga Balicka, komisarz w jeleniogórskiej komendzie policji, już nie może doczekać się powrotu do pracy, choć jednocześnie wie, że będzie tęskniła za córeczką. Pierwszą sprawą, jaką chce się zająć po powrocie do pracy, jest zabójstwo Barbary Muszyńskiej. Kobieta została zamordowana na klatce schodowej kamienicy Olgi, ale z powodu niewykrycia sprawców. Od swojego nowego przełożonego Michalika, dostaje tylko jeden dzień na pracę nad sprawą Muszyńskiej, gdyż zespół ma za mało rąk do pracy, a właśnie pojawiła się nowa sprawa. W swoim domu została zamordowana Beaty Nowak, managerka w koncernie farmaceutycznym BigPharma. Do śledztwa przydzielony zostaje zespół, któremu przewodzi Olga i jej partner w życiu i pracy Kornel Murecki. Nowa prokurator Kalina Talarek nie darzy Olgi sympatią, jednocześnie zwracając aż za dużą uwagę na Kornela. Śledztwo szybko ujawnia, że Muszyńska i Nowak pracowały w tej samej firmie. Kiedy przyjaciółka dziennikarka zwraca Oldze uwagę na dziwne zgony w jeleniogórskim szpitalu, w którym badania kliniczne prowadzi BigPharma, komisarz wie, że musi zbadać ten trop. Trudne śledztwo, wkrótce jeszcze bardziej się komplikuje ze względu na oskarżenia prokurator Talarek skierowane przeciwko Kornelowi. Dokąd zaprowadzi ich śledztwo przeciwko BigPharmie?
„Toksyczne układy” to trzeci tom cyklu „Komisarz Olga Balicka”. Z tomu na tom Balicka „dorośleje”, nie jest już tą niepokorną i narwaną policjantką, choć nadal całą sobą angażuje się w prowadzone przez siebie sprawy. Kornel nadal prowadzi podwójne życie, choć widać, że bardzo zależy mu na rodzinie. Wątek BigPharmy, nastawionej na zyski firmy farmaceutyczne, z CEO będącym połączeniem prezesa i gangstera niezwykle ciekawy, podobnie jak element badań klinicznych.
W tym tomie mamy sporo wątków obyczajowych, zarówno po stronie śledczych, jak i „ofiar”. Autorka przedstawia problem pracoholizmu, toksycznego środowiska pracy, jak również oskarżeń o molestowanie seksualne i gwałt. Dodatkowo mamy nadużycia finansowe i bardzo zyskowne „obroty lekami”.
Połączenie wątków obyczajowych i kryminalnych tworzy ciekawą mieszankę, wciągającą czytelnika w świat, w którym nie ma żadnych reguł, a liczą się tylko zyski.
Jeśli szukacie zajmującej lektury na weekend, to serdecznie polecam „Toksyczne układy”. Ja już czekam na kolejny tom, który zapowiada się emocjonująco.
Olga Balicka, komisarz w jeleniogórskiej komendzie policji, już nie może doczekać się powrotu do pracy, choć jednocześnie wie, że będzie tęskniła za córeczką. Pierwszą sprawą, jaką chce się zająć po powrocie do pracy, jest zabójstwo Barbary Muszyńskiej. Kobieta została zamordowana na klatce schodowej kamienicy Olgi, ale z powodu niewykrycia sprawców. Od swojego nowego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-06-14
Tereska Trawna przyjeżdża do rodzinnego domu na urodziny dziewięćdziesięcioletniej babuni. Po wielogodzinnej trasie, w towarzystwie Maciejki, gdyż Andrzej został w domu z powodu zapalenia pęcherza, a starsza latorośl wyjechała na studia, Tereska z olbrzymim bukietem staje w drzwiach domostwa. Mimo iż nie oczekiwała wylewnego przyjęcia, to zamknięcia drzwi przed nosem przez ciotkę, poprzedzone słowami „wstydu nie masz”, to coś, czego zdecydowanie się nie spodziewała. Ponowne kołatanie do drzwi domu przyniosło rozwiązanie zagadki dziwacznego zachowania dawno niewidzianej krewnej. Kuzyn Marek w lakonicznych słowach przekazał, że „impreza w zasadzie aktualna. Tylko zamiast urodzin wyszedł nam… no… jak by to ująć… Tak bardziej pogrzeb.” Babunia po latach wybierania trumny idealnej w końcu ją wybrała i… od razu postanowiła wypróbować. Ceremonia pogrzebowa dla Maciejki okazuje się przyspieszonym kursem rodzinnych koligacji, natomiast powrót do domu babuni kończy się rodzinną katastrofą. Goście czekają na mrozie, a kluczy do domostwa brak. Tereska postanawia wykazać się umiejętnościami sprzed lat i wejść do domu przez sekretne wejście, którego używała jako nastolatka. To, że nastolatką już nie jest, a kilogramy pochłanianych kasztanków spowodowały, że Trawna zaokrągliła się tu i ówdzie oczywiście na przeszkodzie nie stało. Wejście do domu nie nastręczało królowej księgowości problemów, jednak dotarcie do drzwi, przez „podesty, schody, schodki i schodeczki na piętra, ćwierćpiętra i półpiętra, gdzie zapewne wiły się korytarze, tłoczyły pokoje albo czyhały inne niespodzianki. Tu niskie przejście wymagało ugięcia kolan lub pancernego czoła, w innym z kolei można było z powodzeniem ćwiczyć gimnastykę artystyczną” już tak. Tereska wywinęła popisowego orła i skręciła nogę. Jakby skręcona kostka była małym problemem, to Trawna wraz z przychówkiem będzie zmuszona do spędzenia Bożego Narodzenia z dawno niewidzianą rodziną. A że nieszczęścia lubią chodzić parami, a w tym przypadku nawet trójkami albo i czwórkami, wkrótce trupem pada adwokat babuni, a w domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Trawna wprawiona w prowadzeniu śledztw, postanawia rozwikłać tajemnicę nie tylko tajemnicę śmierci adwokata, ale również testamentu dziadunia. Ale jak prowadzić śledztwo mając nogę w gipsie i niedobór kasztanków we krwi?
„Zawsze coś” to już trzeci tom śledztw prowadzonych przez Teresę Trawną, kobietę bujną i wybuchową, której ukojenie nerwów przynosi tylko księgowanie i kasztanki i do której przed pierwszą kawą, oczywiście z obowiązkowym kasztankiem, ewentualnie kilkoma kasztankami nikt nie ma prawa się odzywać. W tym tomie Marta Kisiel postanowiła wykorzystać wszystkie możliwe rodzinne katastrofy, jakie mogą się przydarzyć z okazji świąt i nie tylko. Dodatkowo wykreowała kolejnych bohaterów, w których założę się, że połowa z nas mogłaby odkryć cechy swoich krewnych: wszystko wiedząca lepiej ciotka, słynąca z uszczypliwości i robienia wszystkiego najlepiej, ciotka „przyda się”, posiadająca żelazne zapasy jeszcze z czasów głębokiego PRL-u, wujek wplatający miliony dygresji do wypowiedzi, ta jedna ulubienica ciotuni, przy której reszta kuzynostwa wypada blado czy żona kuzyna niegrzesząca bystrością. Jeśli jeszcze tego byłoby wam mało, to dodatkowo oprócz groteskowych postaci mamy humor sytuacyjny i słowny. A jeśli jeszcze to was nie przekonuje, to dołóżcie jeszcze kota o wdzięcznym imieniu Bigos, który też dodatkowo namiesza.
Jeśli szukacie zabawnej komedii kryminalnej, z inteligentnym humorem słownym i sytuacyjnym podlanej hektolitrami kawy serwowanej z kilogramami kasztanków, to już nie musicie szukać, bo „Zawsze coś” spełnia wszystkie te kryteria.
Tereska Trawna przyjeżdża do rodzinnego domu na urodziny dziewięćdziesięcioletniej babuni. Po wielogodzinnej trasie, w towarzystwie Maciejki, gdyż Andrzej został w domu z powodu zapalenia pęcherza, a starsza latorośl wyjechała na studia, Tereska z olbrzymim bukietem staje w drzwiach domostwa. Mimo iż nie oczekiwała wylewnego przyjęcia, to zamknięcia drzwi przed nosem przez...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-02-26
Komisarz Marcin Zakrzewski zostaje wezwany do brutalnego morderstwa kobiety na jednym z wrocławskich osiedli domków jednorodzinnych. W czasie sprawdzania zabudowań gospodarczych Zakrzewski zostaje zaatakowany przez sprawcę. Morderstwa szepcze mu do ucha „Widziałem, jak diabeł chodzi tam na palcach“. Słowa te paraliżują komisarza, gdyż te same słowa usłyszał od swojego brata bliźniaka Ryśka, brata, który w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął bez wieści 30 lat wcześniej. W trakcie prowadzenia śledztwa nad sprawą, Zakrzewski wraz z ekipą musi rozwikłać również sprawę zaginięcia dzieci w Szczepanowie, miejscowości, w której zaginął też jego brat. Czy to możliwe, że morderca zabijający dzieci od 1947 roku wciąż był aktywny? Jaki ma to związek z jego bratem? I czy to możliwe, aby mordercą był jego brat?
„Martwy sad” to kryminał, którego akcja toczy się we Wrocławiu i jego okolicach. Autor w ciekawy sposób prowadzi narrację, poprzez współczesną sprawę, akta spraw z przeszłości, lokalne historie i niemal legendy. Tytułowy sad, to sad niedaleko plebanii w Szczepanowie, sad z pysznymi gruszkami, jednak współczesny lokalny proboszcz, twierdzi, że sad ten naznaczony jest bólem i cierpieniem, dlatego nigdy nie je z niego gruszek. Akcja powieści dość mocno koncentruje się właśnie na nim.
Dużym plusem powieści jest to, że praktycznie aż do ostatnich stron nie jesteśmy w stanie odkryć, kim jest morderca. Jednak są też pewne niewielkie minusy jak niedokładny research m.in. dotyczący trwałości papieru w wodzie. Oczywiście, żaden współczesny kryminał nie mógłby się obyć bez wątku romantycznego. W tym przypadku romansu Marcina z partnerką Pauliną. Potrzebny czy nie, mi się ten wątek podobał.
Jeśli lubicie kryminały z tajemnicą sprzed lat, to „Martwy sad” jest dla Was. Klimat powieści Was wciągnie, ale uważajcie, bo w tej powieści, diabeł często chodzi na palcach.
Komisarz Marcin Zakrzewski zostaje wezwany do brutalnego morderstwa kobiety na jednym z wrocławskich osiedli domków jednorodzinnych. W czasie sprawdzania zabudowań gospodarczych Zakrzewski zostaje zaatakowany przez sprawcę. Morderstwa szepcze mu do ucha „Widziałem, jak diabeł chodzi tam na palcach“. Słowa te paraliżują komisarza, gdyż te same słowa usłyszał od swojego brata...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-05-20
Zirra, często zwana też białooką, jest jedną z trzech Pustynnych, które na Pustyni Erkal poszukują białopyłu. „Białopył, przekleństwo oraz błogosławieństwo Erkal, stanowił powód, dla którego Dominium interesowało się takimi miejscami jak Kazar. Drogocenna ruda wy-pełniała krwiobieg królestwa życiodajną siłą, nie pozwalając temu rozdętemu monstrum upaść pod własnym ciężarem. Po przetopieniu białopył stawał się metalem zarazem tward-szym, jak i lżejszym od stali. Kuto z niego miecze, odlewano lufy armat, dodawano opiłków do prochu strzelniczego oraz leków… Był wszędzie. Dominium upajało się oparami biało-pyłu niczym uzależniony człowiek wdychający narkotyczny dym.” To od powodzenia poszukiwania drogocennej rudy zależy pomyślność osady Kazar. W trakcie jednej z takich wypraw, białooka zapędza się na Zakazane Wydmy i znajduje ruiny. Zbiór białopyłu nie idzie tak dobrze, aby zaspokoić żądania Dominium, dlatego Zirra musi znowu wyruszyć na pustynię. Od powodzenia wyprawy zależy los osady, choć dla Zirry liczy się tylko szczęście siostry Seivy, jedynej krewnej. Po powrocie dowiaduje się, że do osady dotarł „Kult Wszechśmierci pod komendą Relikwii, kobiety z woskową twarzą.”, przybysze pytali o Zirrę, a gdy dowiedzieli się, że dziewczyny nie ma, zabrali jej siostrę i odjechali. Zirra opuszcza Kazar w poszukiwaniu siostry. Jak wysoką cenę przyjdzie jej zapłacić za chęć zemsty na Kulcie Wszechśmierci i jak nietypowe sojusze zawrzeć, aby tego dokonać?
Astris Kalsaria, córka gubernatora Merii, przybywa do Dominium z misją dyplomatyczną i z „powodu Relikwiarzy”. Jej zadaniem jej „włamać się do archiwum kultu Wszechśmierci i wykraść Widzącą Pustkę, najlepiej strzeżoną księgę w całym Dominium.”. Czy Astris uda się wykonać zadanie?
„Pieśń pustyni” to tom otwierający serię „Ostrze Erkal” i mimo że ma 650 stron to kończy się zbyt szybko. Grzegorz Wielgus zabiera swoich czytelników do wspaniale wykreowanego świata, a to na spaloną słońcem pustynię, gdzie nie tylko piasek jest wrogiem, ale i żyjące na pustyni zwierzęta, oraz karawany polujące na nieszczęśników, którzy zabłądzili wśród wydm, a to do miast, w których króluje żądza białopyłu i rozpusta. Wraz z bardzo dobrze wykreowanymi bohaterami poznajemy nie tylko geografię tegoż świata, ale również zależności polityczne i religijne. Poznajemy Kult Wszechśmierci i część jego tajemnic. Jeśli chodzi o bohaterów, to tych autor zaserwował nam bez liku, i tych pierwszoplanowych i tych drugoplanowych m.in:
Zirra – Pustynna, silna kobieta, która dla siostry zrobi wszystko i która nie ugnie się przed niczym, aby zemścić się na kobiecie z woskową twarzą.
Karamis – Kapitan, który ze względu na niektóre wydarzenia zostaje poszukiwanym listem gończym, między nim a Zirrą zawiązuje się sojusz
Stauros – bogaty paniczyk, który mimo męstwa na polu bitwy, nie umie zdobyć szacunku swoich podkomendnych, kula z muszkietu zmienia jego życie diametralnie
Astris - oczytana dyplomatka zza morza, która ma wykonać zadanie wykradzenia księgi Widzącej pustki.
Na wielką uwagę zasługują dynamicznie i obrazowo opisane sceny walki, które przesuwają się przed oczami jak film.
„Pieśń pustyni” to jedna z tych powieści, które pochłaniają czytelnika bez reszty, wciągają w swój świat, sprawiają, że chcemy poznać dalsze losy bohaterów. To również powieść, w której nie ma się do „czego przyczepić”, powieść podzielona na rozdziały, w których wydarzenia opisywane są z punktu widzenia jednego z bohaterów, wydarzenia poukładane chronologicznie tworzą spójną logicznie całość.
Z mojej strony serdecznie polecam!
Zirra, często zwana też białooką, jest jedną z trzech Pustynnych, które na Pustyni Erkal poszukują białopyłu. „Białopył, przekleństwo oraz błogosławieństwo Erkal, stanowił powód, dla którego Dominium interesowało się takimi miejscami jak Kazar. Drogocenna ruda wy-pełniała krwiobieg królestwa życiodajną siłą, nie pozwalając temu rozdętemu monstrum upaść pod własnym ciężarem....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-05-16
Frances Wynn, Hrabina Harleigh nareszcie może cieszyć się kolorowymi strojami, żałoba po Hrabim Harleigh dobiegła końca. Nie, żeby hrabina nie kochała swojego męża, wychodziła za mąż z miłości, choć hrabia bardziej kochał pieniądze wnoszone w posagu przez Frances, najstarszą córkę bogatego amerykańskiego przemysłowca. Po zakończonej żałobie Frances postanawia się „usamodzielnić”, wynajmuje dom w Londynie i informuje szwagra, że opuszcza rodzinną posiadłość rodziny męża. Wkrótce po wprowadzeniu się do nowego domu, Frances zostaje odwiedzona przez inspektora Delaney’a, który informuje ją, że ma podstawy podejrzewać, że śmierć hrabiego Harleigh mogła nie być spowodowana niewydolnością serca. Hrabina w pełni świadoma, w jakich okolicznościach jej mąż pożegnał się ze światem, zaczyna martwić się, że prawda o tych wydarzeniach może wywołać skandal. Jakby tego było mało, jej nowym sąsiadem okazuje się George Hazelton, mężczyzna, który pomógł zatuszować prawdę. Jakby hrabina miała mało problemów z urządzaniem domu i tuszowaniem potencjalnego skandalu, szwagier Graham, blokuje konto bankowe Frances, a do Londynu na sezon towarzyski przybywa w towarzystwie ciotki Henrietty jej młodsza siostra Lilly, która tak jak ona ma znaleźć męża wśród angielskiej arystokracji. Przed hrabiną rysuje się bardzo intensywny sezon, a ktoś za wszelką cenę próbuje wrobić ją w zbrodnię. Frances z pomocą Hazeltona i inspektora Delaney’a robi wszystko, aby oczyścić swoje dobre imię i nie wywołać skandalu.
„Poradnik prawdziwej damy. Dobre maniery a morderstwo” to lekki kryminał z nutką powieści obyczajowej osadzonej w Wiktoriańskiej Anglii i komedii. Frances jak na Amerykankę przystało, jest niezwykle energiczna i niezależna, a jej ciotka Henrietta to kobieta biznesu, nieprzejmująca się konwenansami. Zestawienie tych dwóch z usztywnionymi zasadami damami z angielskiej socjety tworzy często humorystyczne sytuacje i obnaża hipokryzję wyższych sfer, dla których liczą się tylko pozory. Pozory, niedomówienia, ukrywane za uprzejmym uśmiechem intencje, to codzienność wyższych sfer, podobnie jak popołudniowe herbatki, muzyczne wieczorki, czy rauty i bale.
Pierwszoosobowa narracja, dobrze skonstruowani bohaterowie ze wszystkich grup społecznych, klimat Wiktoriańskiej Anglii, wciągające śledztwo, trafne spostrzeżenia głównej bohaterki i lekki humor, to wszystko sprawia, że powieść czyta się błyskawicznie.
Serdecznie polecam.
Frances Wynn, Hrabina Harleigh nareszcie może cieszyć się kolorowymi strojami, żałoba po Hrabim Harleigh dobiegła końca. Nie, żeby hrabina nie kochała swojego męża, wychodziła za mąż z miłości, choć hrabia bardziej kochał pieniądze wnoszone w posagu przez Frances, najstarszą córkę bogatego amerykańskiego przemysłowca. Po zakończonej żałobie Frances postanawia się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-05-10
Po wydarzeniach z poprzednich tomów Marek musi zmierzyć się z kolejnymi problemami. „Zdaje się, że Trojan swoim szaleństwem zakłócił sen Czernoboha. On chyba się budzi.” – słowa wypowiedziane przez Swarożyca, wstrząsają Markiem. Lichocki wraz z grupą wiernych przyjaciół będzie musiał dotrzeć do czerni, która jest za Wyrajem. W czasie gdy „wesoła” kompania Marka przemierza zaświaty, Aśka, żona Marka, przebywająca razem z córką pod opieką Baby Jagi, otrzymuje niepokojący telefon od księdza biskupa Żmijewskiego, w samym tylko Lublinie doszło do kilkudziesięciu „makabrycznych, brutalnych morderstw (…) W dramatycznych okolicznościach życie straciło ponad sto osób.” Baba Jaga wyczuwa czającą się w Aśce moc i pomaga jej się obudzić. Pod wodzą Baby Jagi i Aśki stwory sprzymierzone z Bogami szykują się do ostatecznej walki, w której stawką jest przetrwanie Jawii i Nawii.
Powieść opowiadana z wielu punktów widzenia i z wielu światów, bo i z Jawii i Nawii i Prawii. Franciszek M. Piątkowski po raz kolejny tworzy opowieść urban fantasy z elementami mitologii słowiańskiej i robi to w sposób niezwykle umiejętny. Również w umiejętny sposób zmienia nastrój powieści, od makabry przez liryczność po humoreskę. Część związana z Mroczną Trójką jest zdecydowanie mroczna i brutalna, część dotycząca Aśki, Milenki i Baby Jagi to połączenie ciepła, matczynej troski, walki o rodzinę z siłą i mądrością. No i mamy część humorystyczną związaną m.in. z Wodnikami, ale również z Borutą i jego sarmacką manierą. W tej powieści każdy znajdzie coś dla siebie. Podobnie jak w poprzednich częściach, sceny walki są epickie.
Na uwagę zasługuje sposób wykreowania postaci Aśki. W pierwszych tomach Aśka była tłem dla Marka, kobietą, którą kochał i która była trzymana z dala o wszystkich wydarzeń. W tym tomie Aśka staje się równoprawnym partnerem Marka w walce o przyszłość światów.
Podsumowując „Widzący” to istny rollercoaster emocji, nastojów i akcji, powieść z pogranicza urban fantasy i mitologii, ze świetnie wykreowanymi bohaterami, w której brutalne sceny zbalansowane są humorem.
Niezmiennie i nieustannie polecam!
Po wydarzeniach z poprzednich tomów Marek musi zmierzyć się z kolejnymi problemami. „Zdaje się, że Trojan swoim szaleństwem zakłócił sen Czernoboha. On chyba się budzi.” – słowa wypowiedziane przez Swarożyca, wstrząsają Markiem. Lichocki wraz z grupą wiernych przyjaciół będzie musiał dotrzeć do czerni, która jest za Wyrajem. W czasie gdy „wesoła” kompania Marka przemierza...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-05-02
Judycie wydawało się, że ma dobre życie, może nie idealne, ale dobre. Mąż, który może nie jest najlepszym z mężów, który za długo pracuje, w sypialni nakazuje utrzymywać temperaturę dziewiętnastu stopni, bo to zdrowo i zakazuje jeść w łóżku. Córka Antonina, zwana Tosią, typowa nastolatka, która zmienia zdanie z prędkością światła. Rozwiedzeni rodzice, którzy zawsze starają się doradzić, zwłaszcza ojciec, który zaczyna prawie każde zdanie „na twoim miejscu”. I to mniej lub bardziej szczęśliwe życie, pęka nagle jak mydlana bańka, w momencie, gdy mąż prosi o rozwód i odchodzi do młodszej kochanki Joli. „Ten-od-Joli”, jak od tej chwili Judyta nazwa swojego ex-męża, hojnie pozostawia Judycie mieszkanie. Jednak wkrótce zmienia zdanie i oferuje jej gotówkę. Judyta za namową przyjaciółki Uli, za pieniądze otrzymane od „Tego-od-Joli” kupuje kawałek ziemi pod Warszawą i zaczyna budować dom. W tym samym czasie do redakcji, w której pracuje Judyta, której zadaniem jest odpisywać na listy czytelników i udzielać porad, zaczynają przychodzić listy od proszącego o poradę porzuconego mężczyzny. Jako że, listy pisane są na niebieskiej papeterii, Judyta nadaje mężczyźnie pseudonim „Niebieski”. Wymiana listów zaczyna coraz bardziej wciągać Judytę. Na jednej z imprez Judyta poznaje interesującego mężczyznę Adama, który proponuje jej przyjaźń. Kogo wybierze Judyta? „Niebieskiego” czy Adama? Jak potoczą się losy Judyty?
„Nigdy w życiu!” to pierwszy tom otwierający cykl „Żaby i anioły”, który ma już 22 lata! Polska odpowiedź na bestsellerowy „Dziennik Bridget Jones”.
Judyta jest kobietą w średnim wieku, po przejściach, lekko nieogarniętą życiowo, ze skłonnością do wpadek i gaf. Kobietą, która po rozwodzie musi odnaleźć się w nowych realiach. Kobietą, która próbuje za wszelką cenę pokazać całemu światu, że nie potrzebuje opieki mężczyzny.
Powieść opowiedziana jest w narracji pierwszoosobowej, z perspektywy Judyty, dzięki czemu poznajemy nie tylko jej poczynania, ale również przemyślenia.
„Nigdy w życiu!” to słodko-gorzka opowieść, o poszukiwaniu szczęścia i czekaniu, albo i nie na księcia na białym koniu.
Powieść doczekała się ekranizacji, w rolach głównych wystąpili Danuta Stenka i Artur Żmijewski. I to właśnie Danuta Stenka w niedawno wydanym audiobooku odgrywa rolę Judyty. Co najważniejsze: robi to w sposób mistrzowski! Autorka świetnie operuje głosem, w pełni oddając cały wachlarz emocji.
Dobrze było wrócić do świata Judyty po tylu latach, znowu przenieść się do początku XXI w. i razem z nią przeżywać wzloty i upadki, oraz zakrzykiwać „nigdy w życiu!”
Jeśli nie znacie historii Judyty, to serdecznie polecam ją poznać. Miłośnicy audiobooków powinni być ukontentowani mistrzowską rolą Danuty Stenki.
Judycie wydawało się, że ma dobre życie, może nie idealne, ale dobre. Mąż, który może nie jest najlepszym z mężów, który za długo pracuje, w sypialni nakazuje utrzymywać temperaturę dziewiętnastu stopni, bo to zdrowo i zakazuje jeść w łóżku. Córka Antonina, zwana Tosią, typowa nastolatka, która zmienia zdanie z prędkością światła. Rozwiedzeni rodzice, którzy zawsze starają...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-04-02
Pierwsza linia czasowa: Dziewiętnastoletnia Alicja Jarosz wyszła z domu i nie wróciła. Alicja jak inni nastolatkowie weszła w mgłę, a wszyscy wiedzą, że ci, którzy w nią weszli, już nie wrócą. Mieszkańcy Sinic, małej miejscowości na Podlasiu, zwierają szyki i zaczynają szukać nastolatki, zwłaszcza że na przestrzeni lat we mgle zniknęły już inne nastolatki. Dwa miesiące później z pokrytego mgłą lasu wychodzi mężczyzna, nie wie, jak się nazywa, nie wie, skąd się wziął w miasteczku. Uwagę śledczych przykuwa wisiorek, który należał do zaginionej dziewczyny, a który znaleziono przy mężczyźnie. W końcu przecież mężczyzna jest idealnym potwierdzeniem lokalnej legendy, „że mgła mąci ludziom w głowach. Szepcze do uszu namawia do strasznych rzeczy. Ci, którzy się w niej gubią, nie wracają już nigdy, a nawet, jeśli im się to jakimś cudem uda, nie są już tacy sami, jacy byli wcześniej” Czy mężczyzna cierpi na amnezję, czy tylko próbuje zmylić śledczych? Jaki związek ma „człowiek z mgły” z zaginięciem córki doktora Jarosza? Komisarz Krzysztof Lipski i aspirantka Weronika Słowińska prowadzą śledztwo, aby obalić legendę mgły i odkryć co stało się Alicją Jarosz.
Druga linia czasowa: Mały chłopiec coraz bardziej opada z sił. Jego matka dzielnie znosi przeciwności losu, jeździ z chłopcem od specjalisty do specjalisty, a każdy z lekarzy tylko bezradnie załamuje ręce, nie potrafiąc postawić diagnozy. Choroba chłopca powoli zamyka go w czterech ścianach domu, a od jego matki odsuwa kolejnych znajomych. Kobieta jest na ustach całego miasteczka za swoje poświęcenie i walkę o zdrowie syna. Lokalni działacze tworzą zbiórkę na leczenie chłopca za granicą. Czy uda się postawić diagnozę?
W powieści skupiamy się nie tylko na zagadce zaginięcia dziewczyny, lecz także na kalejdoskopie relacji międzyludzkich i rodzinnych, w tym tych skrajnie patologicznych.
Motyw mgły, który osnuwa całą powieść, wciąga również czytelnika, nie pozwalając mu na porzucenie lektury aż do końca.
Autorka stworzyła ciekawych bohaterów, jednych bardziej wyrazistych innych mniej. Świetnym zabiegiem było pozostawienie bezimiennymi chłopca i jego matkę praktycznie przez całą powieść, aż do momentu gdy dziennikarz śledczy mozolnie łączy fakty. Zresztą dziennikarz jest tym, który rozwiązuje zagadkę i który pomaga nieudolnym śledczym.
„Ludzie z mgły” to świetny thriller z dwoma liniami czasowymi i wydawałoby się dwoma odrębnymi historiami, które splatają się pod koniec książki, doprowadzając do satysfakcjonującego, spójnego i definitywnego końca, w którym wszystkie wątki znajdują swoje zakończenie.
Jeśli lubicie thrillery, to powinniście zainteresować się tym.
Pierwsza linia czasowa: Dziewiętnastoletnia Alicja Jarosz wyszła z domu i nie wróciła. Alicja jak inni nastolatkowie weszła w mgłę, a wszyscy wiedzą, że ci, którzy w nią weszli, już nie wrócą. Mieszkańcy Sinic, małej miejscowości na Podlasiu, zwierają szyki i zaczynają szukać nastolatki, zwłaszcza że na przestrzeni lat we mgle zniknęły już inne nastolatki. Dwa miesiące...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-31
Zwykły dzień w centrum handlowym. Dwie przyjaciółki spotykają się na kawę w czasie przerwy na lunch, rozmowa nie bardzo się klei. Chwilę po wyjściu jednej z nich druga ginie. W kawiarnię w centrum handlowym wjeżdża rozpędzony samochód. Niedługo potem młodszy aspirant, Krystian Betel otrzymuje dziesiątki telefonów z poleceniem stawienia się na miejscu. Do Betela wciąż nie potrafią dotrzeć słowa, które widzi na pasku wiadomości wszystkich stacji telewizyjnych „Zamach terrorystyczny w centrum handlowym? Nieznana liczba ofiar śmiertelnych”. W centrum handlowym trwa istny chaos, jedną z ocalałych w zamachu jest młoda kobieta, która nie wie, jak się nazywa i co robi w tym miejscu. Zdezorientowana kobieta zabiera plecak, który prawdopodobniej należy do niej, a w nim znajduje przepustkę z imieniem Liliana. Następnie odnajduje auto, które spowodowało to całe zamieszanie, martwa starsza kobieta za kierownicą wygląda znajomo, po krótkim przeszukaniu auta, dziewczyna znajduje zdjęcie a na nim „dwie uśmiechnięte i przytulone kobiety. Ubrane w podobne sukienki, buty i z identycznymi chustkami na szyjach.” Chwilę potem kobieta traci przytomność. Betel po przybyciu na miejsce chce się przydać, ale jest ignorowany przez przełożonych, co budzi jego frustrację, gdyż w wydarzeniach w centrum handlowym widział swoją szansę na awans. Gdy Liliana odzyskuje przytomność w szpitalu, ktoś próbuje ją zabić. W obronie dziewczyny życie traci przyjaciel Betela. Młodszy aspirant przestaje wierzyć oficjalną wersję o wypadku i zaczyna prowadzić prywatne śledztwo. Liliana cierpiąca na zanik pamięci ucieka ze szpitala. Dlaczego ktoś próbuje zabić dziewczynę? Dokąd zaprowadzi Betela śledztwo prowadzone wbrew przełożonych?
„Dzień gniewu” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Szczygielskiego i na pewno nie ostatnie. Historia opowiedziana z punktu widzenia Krystiana i Liliany wciąga od pierwszych stron. Pomysł z fabułą osadzoną wokół zamachu terrorystycznego w Polsce to coś całkiem nowego i świeżego. Bohaterowie ze skomplikowaną przeszłością, zwłaszcza młodszy aspirant Betel no i Liliana z zanikiem pamięci. Razem z kobietą odkrywamy powoli karty jej przeszłości, a im bardziej odkrywamy przeszłość, tym dziwniejsza ona jest i zmienia się perspektywa postrzegania dziewczyny. I do tego momentu wszystko w powieści „klikało”, aż do momentu wkroczenia na scenę wszechpotężnej sekty „BlaskDnia”, od tego momentu wydarzenia zdają się być kontrolowane przez kogoś niewidzialnego, ale potężnego na tyle, aby być o krok przed policjantem i kto dba o to, żeby wszyscy myśleli, że Betel postradał zmysły. Przerażająca jest bezradność i nieudolność policji, która szybko zamiata wydarzenia z centrum handlowego i szpitala pod dywan.
Dużym plusem jest zakończenie powieści, jednocześnie zamykające pewien wątek, ale otwierający też furtkę do kontynuacji.
Podsumowując „Dzień gniewu” to wciągający thriller psychologiczny ze skomplikowanymi bohaterami, nietuzinkowym motywem zamachu terrorystycznego i mroczną sektą, która chce zmienić bieg historii. Jeśli lubicie powieści z dużą ilością tajemnic, w której akcja i postrzeganie bohaterów zmieniają się jak w kalejdoskopie, to „Dzień gniewu” jest dla was.
Zwykły dzień w centrum handlowym. Dwie przyjaciółki spotykają się na kawę w czasie przerwy na lunch, rozmowa nie bardzo się klei. Chwilę po wyjściu jednej z nich druga ginie. W kawiarnię w centrum handlowym wjeżdża rozpędzony samochód. Niedługo potem młodszy aspirant, Krystian Betel otrzymuje dziesiątki telefonów z poleceniem stawienia się na miejscu. Do Betela wciąż nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-23
Koźlaczki wracają i powodują jeszcze więcej zamieszania niż w „Cud Miód Malina”. Cuda wianki to zbiór opowiadań o magicznej rodzinie Koźlaków, a właściwie Koźlaczek, bo jakoś mężczyźni szybko znikają z życia członkiń rodu.
Pięć opowiadań, każde inne, każde traktujące o innej członkini magicznego rodu i każde w innym tonie. Opowiadania zatytułowane:
O włos od katastrofy
Nie taka mała tajemnica
Dopóki mu się ucho nie urwie
Ostateczne porachunki
Ruja i porubstwo
Dwa dłuższe i trzy krótsze opowiadania o różnym charakterze, od spraw kryminalnych, przez tajemnice przeszłości po komediowe wręcz klimaty w krócitkim, zamykającym zbiór opowiadaniu „Ruja i porubstwo”.
Opowiadania skupiają się na członkiniach rodu i skutkach stosowania magii. W tym zbiorze dostajemy więcej innych Koźlaczek i niestety mniej Maliny, niestety dostaniemy też mniej humoru w stosunku do poprzedniego zbioru opowiadań.
Wielkim plusem tego zbioru opowiadań jest jego wydanie – piękna okładka, drzewo genealogiczne Koźlaczek na wklejce i rysunki otwierające każde z opowiadań.
Jeśli lubicie opowiadania z pozytywnym przesłaniem, wspierającą się rodziną, nawet jeśli tą rodziną jest sabat, który zawsze zewrze szyki w obronie „swojej” i „mogą ostro nawywijać”, opowiadania o silnych kobietach, które nie boją się zawalczyć o siebie i swoich bliskich to „Cuda wianki. Nowe przygody rodziny Koźlaków” są dla was.
A jeśli jeszcze lubicie audiobooki czytane przez gwiazdy formatu Anny Dereszowskiej, Danuty Stenki, Grażyny Wolszczak, Macieja Kowalika czy Laury Breszki, to już nic więcej nie muszę dodawać, jak tylko – polecam!
Koźlaczki wracają i powodują jeszcze więcej zamieszania niż w „Cud Miód Malina”. Cuda wianki to zbiór opowiadań o magicznej rodzinie Koźlaków, a właściwie Koźlaczek, bo jakoś mężczyźni szybko znikają z życia członkiń rodu.
Pięć opowiadań, każde inne, każde traktujące o innej członkini magicznego rodu i każde w innym tonie. Opowiadania zatytułowane:
O włos od katastrofy...
Jeremi Organek ma nie lada zagwozdkę, wielkimi krokami zbliżają się urodziny Lindy Miller, a on nie ma pomysłu na prezent. Dodatkowo w tym samym czasie wypada wyczekiwany przez Jeremiego zlot fanów zabytkowej motoryzacji MotoClassis na zamku Topacz. Oczywiście Linda czuje się zaproszona do udziału w tymże zlocie, jako że, nie tylko uwielbia zabytkowe samochody, ale podejrzewa, że w zlocie będzie uczestniczył jej eks – Ajax Bartman. Wkrótce po przybyciu do zamku, Linda dowiaduje się, że została spadkobierczynią eksa i w spadku otrzymała chavroleta corvetę C3 z tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego ósmego. Jednak gdy chce objąć, dosłownie objąć, przytulić, wymiziać i wyściskać swoją spadkową corvetę, w bagażniku odkrywa trupa. Do wyjaśnienia sprawy nietypowej zawartości bagażnika zostaje wysłany odwołany z urlopu komisarz Michał Bączek. Mimo usilnych próśb, aby Linda i Jeremi nie „pomagali” w śledztwie, duet Organek-Miller zrobi wszystko, aby dowiedzieć się, kto „zbezcześcił” zabytkowy wóz i jaki ma to związek z eksem Lindy? Wszystko wskazuje, że „eks denat” jak nazywa teraz Linda swojego eksa, zostawił Lindzie wskazówki, mające na celu odkrycie tajemnicy śmierci mężczyzny, którego zwłoki znalazła w bagażniku i „eks denata”.
„Komu zginął trup?” to drugi tom śledztw prowadzonych przez duet Organek-Miller, pieszczotliwie ochrzczonych przez bookstagram „Jeremindą”. Jeśli pierwszy tom był pełen ekspresyjnych wypowiedzi i zachowań Lindy skontrastowanych ze wstrzemięźliwym w zachowaniu i oszczędnym w słowach Jeremim, to w tym tomie ten kontrast jest jeszcze większy. Linda wzbija się na wyżyny swoich „umiejętności” w doprowadzaniu Organka i Bączka do rozstroju nerwowego. Podobnie jak w poprzednim tomie, biedny komisarz Bączek i jeszcze biedniejszy nadinspektor Wilczyński muszą nie tylko rozwiązać kryminalną zagadkę, ale zrobić to, zanim ubiegną ich Linda i Jeremi. Dobrze, że Małgorzata Starosta w tej powieści zlitowała się nad Bączkiem i do kompletu nie zrzuciła mu na głowę Pruskich bab, nawet dla niego byłoby to za dużo.
Trzeba przyznać, że intryga kryminalna została poprowadzona bardzo ciekawie, zabierając bohaterów (i czytelników) do uroczego pałacu we Wleniu. Autorka postanowiła, podobnie jak w poprzednim tomie, wpleść we współczesne śledztwo wątki historyczne. Poprzednio był to owiany złą sławą program Lebensborn, a teraz nie mniej dramatyczne „Krwawe Walentynki”. Podoba mi się, że Starosta osadza akcje swoich powieści na Dolnym Śląsku i przedstawia kolejne architektoniczne perełki regionu, których opisy zachwycają, pobudzają wyobraźnię i nie nużą.
Bawiłam się świetnie, czytając pełne humoru dialogi między Lindą i Jeremim jak i między Bączkiem i Wilczyńskim. Z zaciekawieniem śledziłam kolejne etapy śledztwa, w którym co chwila pojawiał się niespodziewany trop. Historia pałacu we Wleniu sprawiła, że muszę odwiedzić to miejsce najszybciej, jak będzie to możliwe.
Podsumowując: w tej powieści znalazłam wszystko, czego szukam w lekkim kryminale/komedii kryminalnej: humor, wciągającą kryminalną intrygę, świetnie wykreowanych bohaterów, a w bonusie mroczną historię jednego z dolnośląskich pałaców. Czego chcieć więcej?
Jeśli nie znacie jeszcze duetu Organek-Miller, to koniecznie musicie ich poznać.
Jeremi Organek ma nie lada zagwozdkę, wielkimi krokami zbliżają się urodziny Lindy Miller, a on nie ma pomysłu na prezent. Dodatkowo w tym samym czasie wypada wyczekiwany przez Jeremiego zlot fanów zabytkowej motoryzacji MotoClassis na zamku Topacz. Oczywiście Linda czuje się zaproszona do udziału w tymże zlocie, jako że, nie tylko uwielbia zabytkowe samochody, ale...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to